Tak dobrze nie było od 2019 roku! 7 dowodów na to, że podróżowanie w końcu wraca do normalności
W czasie trwania pandemii chyba żadna informacja od momentu wprowadzenia lockdownu w Polsce w marcu 2020 roku nie zirytowała mniej badziej niż doniesienia z listopada o pojawieniu się omikrona. Czyli nowego, znacznie bardziej zaraźliwego wariantu koronawirusa, który znów wywrócił świat do góry nogami, obracając w niwecz nadzieje na powrót do względnej normalności. Bo też było to dość traumatyczne doświadczenie: Europa i świat zareagowały zmasowaną paniką, w wielu przypadkach przywracając restrykcje i obostrzenia sprzed pół roku. Było to szczególnie trudne dla branży podróżniczej i samych turystów. Zwłaszcza tych zaszczepionych, którzy często szczepili się właśnie dlatego, by swobodnie podróżować, a nagle z dnia na dzień okazało się to niemożliwe. Jeszcze w styczniu, gdy pisaliśmy o masowym kasowaniu lotów z Polski przez Ryanaira i Wizz Aira, sytuacja była bardzo trudna. Jednak ostatnie kilka tygodni przyniosło dużo optymistycznych sygnałów, które pokazują, że… idzie ku dobremu. Dla linii lotniczych, biur podróży i przede wszystkim dla samych turystów. Jakie to sygnały? Zapraszamy do lektury.
Hurghada od 2806 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Kusadasi od 2685 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
Monastir od 1974 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
1. Znoszenie obostrzeń…
W ostatnim czasie coraz więcej krajów decyduje się na luzowanie koronawirusowych restrykcji. Zarówno wjazdowych, jak i tych wewnętrznych, związanych najczęściej z koniecznością pokazywania paszportów covidowych, by zrobić zakupy lub wejść do knajpy. Tylko wczoraj na naszych łamach pisaliśmy już o Słowenii, która zniosła wszelkie koronawirusowe formalności wjazdowe także dla niezaszczepionych podróżnych oraz o Portugalii, gdzie większość obostrzeń także zniknęła. Dziś analogiczną decyzję ogłosiła m.in. Islandia. Co ważne, restrykcje znikają nie tylko w krajach UE, a dobrym przykładem jest choćby Jordania, która zniesie wymóg wykonania 2 testów PCR na koronawirusa dla turystów.

2. …nawet w krajach, które długo były zamknięte
To chyba największy pozytyw, nawet jeśli wjazd do tego kraju wciąż będzie nieco utrudniony. Zaczęło się jeszcze w listopadzie od Stanów Zjednoczonych, które przywróciły ruch turystyczny po długiej przerwie. Równie pozytywne sygnały pojawiły się w ostatnich dniach: w końcu bowiem swoje granice uchyliła Australia, a Izrael ogłosił, że od 1 marca będzie wpuszczał do siebie także niezaszczepionych zagranicznych turystów.
3. Jest drożej (tak, to pozytyw!)
Mam z tym punktem trochę zgryz, bo podwyżki cen biletów i wycieczek widzę, a z drugiej strony wiem, że trzeba na nie patrzeć przez pryzmat odpowiedniej perspektywy. A jest ona taka, że w ostatnich 2 sezonach wakacyjnych biura podróży i (przede wszystkim) linie lotnicze… dość mocno nas rozpuściły pod względem cenowym. Bilet do Grecji w czerwcu kupowany na sierpień poniżej 200 zł w obie strony? Bardzo proszę. Włoskie wybrzeże za 150 zł w samym środku wakacji? Śmiało, można przebierać i wybierać. Oczywiście, było to związane z faktem, że przewoźnicy i touroperatorzy dość mocno walczyli o względy potencjalnych klientów, wciąż dość niepewnych w czasie pandemii. Teraz zaś widzimy, że podejście wśród podróżnych zmieniło się – liczba rezerwacji cały czas rośnie, a na dodatek branża turystyczna informuje, że nie przeszkadza nam fakt, że w te wakacje będzie drożej. Oddajmy zresztą głos ekspertom.
– Ceny biletów na loty w okresie od marca do maja wciąż będą niższe niż przed pandemią, ale zaczną rosnąć w okresie od początku czerwca przez całe wakacje – mówił kilka dni temu szef Ryanaira Michael O’Leary, cytowany przez agencję Reuters.
W biurach podróży sytuacja jest podobna.
– W tym roku Grecja znów będzie biła rekordy popularności, a duży popyt przełoży się na wzrost cen. Widać, że klienci są przygotowani na wyższe wydatki, bo sporo wybiera droższe wycieczki do dalekich krajów – twierdzi prezes Grupy TUI Friedrich Joussen, cytowany przez „Rzeczpospolitą”.
Na przykładzie TUI widzimy zresztą, jak rozkłada się sprzedaż: w „Rz” czytamy, że sprzedaż oferty letniej w całej grupie jest obecnie mniejsza o 28 procent niż przed kryzysem, ale w związku z droższymi wyjazdami, choćby do dalekich krajów, średnia cena wycieczki wzrosła o około 22 procent.
Podobnie sytuacja wygląda zresztą w Polsce, co mogliśmy zaobserwować już w minionym sezonie wakacyjnym. Tutaj z kolei korelacja jest prosta: bardzo duży wzrost rezerwacji następuje w momencie, gdy znikają restrykcje wjazdowe do poszczególnych krajów.
A skoro w tym roku restrykcje znikają wcześniej, wraca jeszcze jedna cecha naszych podróży, która niezwykle cieszy przedstawicieli branży turystycznej…

4. Znów rezerwujemy wyjazdy z wyprzedzeniem
Dwa ostatnie sezony wakacyjne upłynęły pod hasłem „last minute”, a właściwie „last second”, co było związane z dużą niepewnością na rynku. W efekcie mieliśmy do czynienia z bardzo nietypową sytuacją.
– W lipcu i sierpniu nastąpiła totalna kumulacja. Po wycieczki ruszyli wszyscy, którzy wcześniej wyczekiwali, czasem nawet od zeszłego roku, bo się obawiali zmiany sytuacji lub blokowały ich przepisy, a także ci, którzy wcześniej planowali urlopy na wrzesień i październik, ale usłyszeli coraz częściej powtarzane opinie, że za chwilę przyjdzie czwarta fala covidu. Do tego wszyscy chcieli jechać już za dwa tygodnie, kupowali w ostatniej chwili. Na szczęście nie oczekiwali cen lastowych, byli przygotowani na ceny bieżące, bo widzieli, że w biurach podróży stoją kolejki i trudno się dodzwonić. Sprzedawaliśmy więc imprezy za dobre, normalne ceny z zachowaniem marży – mówił kilka miesięcy temu Piotr Henicz, wiceprezes biura podróży Itaka.
Wbrew pozorom jest to problem dla linii lotniczych i biur podróży, które mają problemy, by odpowiednio zaplanować siatki lotów.
– W obecnych czasach trudno jest cokolwiek przewidywać, bo bilety na dany rejs ładujemy do systemu na 365 dni przed planowanym wylotem. Zwykle wtedy zaczynają się pierwsze zakupy, a krzywa rezerwacji ma kształt linii idącej stopniowo do góry. W dzisiejszych czasach jest to cały czas płaska linia, która na 30 dni przed wylotem zaczyna wyglądać stromo, ale nie dochodzi do takich poziomów, do jakich dochodziła przed pandemią (…) . Możemy więc przewidywać na 30-40 dni do przodu, a ze szczątkowych danych bardzo trudno planować naszą ofertę lotów – mówił w rozmowie z Fly4free.pl Rafał Milczarski, prezes LOT.
Przed tegorocznym sezonem sytuacja zaczyna wracać do normy. Kilka dni temu interesujące dane na ten temat przedstawiła znana wyszukiwarka lotów Skyscanner.
– Z naszych danych wynika, że zaufanie konsumentów do podróżowania szybko rośnie, czego dowodem jest fakt, że klienci rezerwują więcej wyjazdów na wiosnę i lato z większym wyprzedzeniem – mówi Betsy Croft, szefowa działu marketingu Skyscanner.
I jednocześnie dodaje, że najmocniej spadającą obecnie kategorią rezerwacji są bilety i wycieczki kupowane z mniej niż tygodniowym wyprzedzeniem (co oczywiście także związane jest z rosnącymi cenami).

5. Turystyczne kraje wyciągają wnioski z poprzednich lat
Wydaje się, że w tym roku będzie więcej państw, które będą analizowały poprzedni sezon turystyczny i wyciągały z niego właściwe wnioski. Jakie? Przykłady takich krajów jak Meksyk czy Dominikana pokazują wyraźnie, że warto było zaryzykować i znieść restrykcje związane z pandemią, by zapewnić sobie duży napływ turystów. Jednocześnie tłumy przyjezdnych nie doprowadziły w tych krajach do dużego wzrostu liczby zakażeń. Inne, ale równie skuteczne podejście, zaprezentowały w Europie Chorwacja i Grecja – dwaj najwięksi wygrani ubiegłorocznego sezonu turystycznego. Oba kraje postanowiły otworzyć swoje granice dla turystów bardzo szybko, cały czas otwarcie komunikowały się z największymi rynkami turystycznymi, zapewniając, że restrykcje nie będą zmieniane w trakcie trwania sezonu i… to się opłaciło. Wystarczy spojrzeć na przykład Chorwacji i naszego kraju – w ubiegłym roku nad Adriatyk po raz pierwszy w historii przyjechało ponad milion Polaków.
Na drugim biegunie są zaś kraje niezdecydowane, które co chwila zmieniają przepisy, propozycje i pomysły na luzowanie i zacieśnianie obostrzeń. W dobie powszechnej niepewności polityka takich miejsc jak Bali czy Tajlandia nie pomaga w odbudowaniu zaufania ze strony turystów i w konsekwencji – ich powrotu. Są to przykłady, które każdy kraj będzie brał pod uwagę, wytyczając swoją ścieżkę luzowania obostrzeń i walki o ożywienie turystyki.
6. Z koronawirusem da się żyć
To, co odróżnia dość masowe już luzowanie obostrzeń, dziejące się w ostatnich tygodniach, od poprzednich tego typu wydarzeń w poprzednich latach, to fakt, że kolejna fala pandemii nie jest jeszcze zupełnie w odwrocie. W wielu krajach wciąż notujemy dość wysokie wskaźniki zakażeń, a liczba nowych zakażeń sięga kilkunastu tysięcy przypadków dziennie. Skąd więc to nagłe luzowanie? To z pewnością kombinacja kilku czynników: masowej kampanii szczepień i nabycia zbiorowej odporności (także poprzez dużą liczbą zachorowań), a także zmęczenia poszczególnych społeczeństw kolejnymi lockdownami i restrykcjami. W efekcie wygląda na to, że (niczego nie przesądzając) to mogą być ostatnie obostrzenia na tak dużą skalę.

7. Linie lotnicze na wyścigi szukają pracowników
Gdy w marcu 2020 roku linie lotnicze kolejno zawieszały wszystkie połączenia, przewoźnicy zwalniali tysiące pilotów i pracowników obsługi pokładowej. Dzisiaj, gdy wszystko idzie ku dobremu, linie lotnicze desperacko próbują…z powrotem zatrudniać pracowników, by nadążyć za stale rosnącym popytem. Spójrzmy na dane poszczególnych przewoźników: Ryanair chce w najbliższym czasie zatrudnić 1000 pilotów i 2000 członków załóg. easyJet planuje na ten sezon zatrudnić przynajmniej 1500 członków załóg, a w perspektywie 5 lat też chce zatrudnić 1000 pilotów.
Najciekawsza jest sytuacja w liniach British Airways, które z powodu pandemii zwolniły 10 tysięcy pracowników, a teraz… borykają się z brakiem rąk do pracy. W efekcie przewoźnik w ostatnim czasie zaczął prosić nawet pilotów o to, aby przebranżowili się i zaczęli pracować jako obsługa pokładowa. Co oczywiście nie spodobało się wszystkim pracownikom. To pokazuje jednak, jak szybko rośnie popyt na latanie.