Fly4free.pl

Te linie zdzierają z nas najwięcej na bagażu i „dodatkach”. Ryanair? Nawet nie w czołówce

Foto: Sorbis / Shutterstock

Na priorytetowym boardingu, większym bagażu i innych dodatkowych usługach Ryanair zarobił w ubiegłym roku aż 2,8 mld USD! Ale irlandzka linia wcale nie jest “najgorsza”, jeśli chodzi o ściąganie dodatkowych opłat z pasażerów.

Trend związany z wprowadzaniem dodatkowych opłat i redukowaniem usług przez linie lotniczą jest już nie do zatrzymania – praktycznie każdy przewoźnik oferuje już w tej chwili “gołe” taryfy z samym bagażem podręcznym, gdzie za wszystkie usługi musimy dopłacić więcej. Ba, są już pierwsi przewoźnicy, którzy oferują taryfy z biletami bez żadnego bagażu.

Cel jest jasny: w warunkach wzmożonej konkurencji przewoźnicy ścigają się, by zaoferować jak najniższą “bazową” cenę biletu, a jeśli przy okazji okaże się, że potrzebujesz zabrać ze sobą większą walizkę – i tak wyjdą na swoje, każąc ci za nią dopłacić jak za zboże. Czy to w porządku? To zależy – zadowoleni mogą być z pewnością ludzie, którzy nie potrzebują dużego bagażu i latają “po kosztach”. Ale z drugiej strony – można zrozumieć klientów Ryanaira czy Wizz Aira, którym tanie linie zmniejszyły limit bezpłatnego bagażu podręcznego i kazały za niego dopłacać dodatkowe pieniądze. Jak pokazuje przykład Wizz Aira, w sposób oczywisty przekłada się to na wyższe koszty dla pasażerów.

Faktem jest jednak, że na dodatkowych opłatach linie zarabiają coraz większe pieniądze. Spójrzmy na przykład Ryanaira, który w 2018 roku zarobił na tym, że kupujemy większy bagaż i pierwszeństwo wejścia na pokład ponad 2,8 mld USD! To kwota wyższa niż Produkt Krajowy Brutto afrykańskiego Lesotho. Ale też 30 innych krajów świata, których gospodarki mają mniejszą wartość niż dodatkowe usługi oferowane przez Ryanaira.

A jednak… Ryanair wcale nie jest linią, która zarabia najwięcej na dodatkowych usługach. Kilka dni temu firma IdeaWorks opublikowała coroczny raport na temat przychodów pozalotniczych i opublikowała listę linii lotniczych, które z tego tytułu dodatkowych opłat zarabiają największe. pieniądze. Lista prezentuje się następująco.

Foto: IdeaWorks

Warto zauważyć w tym miejscu, jak duże pieniądze linie lotnicze zarabiają na programach lojalnościowych typu frequent flyer. Widzimy też, że pod względem wartości zdecydowanie największe pieniądze zarabiają linie lotnicze z USA, co wynika też w dużej mierze z wielkości amerykańskiego rynku.

Tabela wygląda jednak kompletnie inaczej, gdy zestawimy ze sobą przewoźników, dla których dodatkowe opłaty stanowią największy procent wszystkich przychodów. Co to oznacza? Są to linie lotnicze, które każą sobie najwięcej płacić za dodatkowe usługi w stosunku do gołej ceny biletu.

Foto: IdeaWorks

Grupa Indigo rządzi i dzieli

W tej klasyfikacji zdecydowanie królują low-costy – procentowo największe przychody pozalotnicze generuje meksykańska linia Viva Aerobus, a tuż za nią są amerykańskie linie Spirit Airlines. Co ciekawe – w czołowej dziesiątce są aż trzy linie ze stajni funduszu inwestycyjnego Indigo. Oprócz Wizz Aira (sklasyfikowany na piątym miejscu) są to amerykańska linia Frontier oraz meksykański Volaris. Jak widzimy, wszystkie te linie przykładają dużą wagę do dodatkowych usług, przy czym znacznie różnią się od siebie ich zakresem. Na przykład jednym z flagowych produktów Volaris jest w pełni dynamiczna polityka cenowa za wykup bagażu i wybór miejsca w samolocie, która oznacza, że nie mamy absolutnie żadnej gwarancji ceny.

A ile dajemy zarobić liniom w przeliczeniu na jednego pasażera? Tu ponownie liderami są przewoźnicy z USA – najwięcej, bo prawie 51 USD na głowę (196 PLN) dopłacamy, kupując bilet amerykańskiej linii Spirit. Minimalnie mniej – odpowiednio 47 i 50 USD – dopłaca z kolei statystyczny pasażer linii Frontier i Allegiant.

Foto: FocusBreatheShoot / Shutterstock

A ile dopłacamy my?

W sobotę pisaliśmy o ostatnich wynikach finansowych Wizz Aira, z których wynika, że za pierwszeństwo wejścia na pokład czy wybór miejsca w samolocie płacimy obecnie Wizz Aarowi średnio 30,1 EUR, czyli 128,4 PLN.

W przypadku Ryanaira są to znacznie niższe kwoty – statystyczny pasażer na dodatkowe usługi wydaje średnio 19 EUR, czyli ok. 81 PLN. Jednak z drugiej strony – z roku na rok kwota ta rośnie o kilkanaście procent.

I z całą pewnością za bagaż, wybór miejsca czy pierwszeństwo miejsca na pokład będziemy płacić coraz więcej – zwłaszcza w sezonie, czyli w okresach przedświątecznych czy w wakacje. Doskonale potwierdza to Ryanair, który kilka dni temu po cichu podniósł ceny dodatkowych usług.

 I pół biedy, że przewoźnik podnosi te ceny, to nawet nie problem, że robi to po cichu (prędzej czy później ktoś i tak to zauważy i wypunktuje). Gorzej, że niektóre linie stosują niepokojące praktyki, które mocno utrudniają życie zwłaszcza początkującym pasażerom (ale nie tylko im). Tutaj dobrym przykładem jest Wizz Air – jego zmiany w algorytmie wyboru miejsc w samolocie sprawiają, że… znalezienie opcji, w której podziękujemy przewoźnikowi i postawimy na bezpłatną opcję, jest bardzo, ale to bardzo trudne.

***

Co kryje przyszłość? Wszystko wskazuje na to, że przewoźnicy będą kontynuowali trend podnoszenia cen kolejnych dodatkowych usług, a także – że będą jeszcze bardziej skrupulatnie kontrolowali to, czy przestrzegamy coraz bardziej rygorystycznych przepisów.

Z drugiej strony – gdzieś tam z tyłu głowy mamy słowa prezesa Wizz Aira, który zapowiedział, że już wkrótce cena biletu lotniczego będzie bardziej zależała od tego, jakimi… jesteśmy ludźmi – dokąd i jak często latamy, jakie są nasze preferencje. Z całą pewnością taki sam dynamiczny cennik przewoźnik zaproponuje nam w przypadku opłat za bagaż i wszystkich innych dodatkowych usług. I z całą pewnością nie będzie jedyny.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »