Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 72 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
#21 PostWysłany: 27 Paź 2016 23:53 
Sezonowy Cebulion
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Lis 2011
Posty: 22322
A jakie to wino? :D

Tak z ciekawości :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Okołoweekendowy city break w Weronie od 1176 PLN. Loty Lufthansą z 4 miast + apartament Okołoweekendowy city break w Weronie od 1176 PLN. Loty Lufthansą z 4 miast + apartament
Wczasy w Grecji: tydzień w 4* hotelu z all inclusive na Zakintos za 2299 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Grecji: tydzień w 4* hotelu z all inclusive na Zakintos za 2299 PLN. Wyloty z 2 miast
#22 PostWysłany: 28 Paź 2016 02:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
O Zeusie! Wybacz, ale nazwa nie utkwiła mi w pamięci. Wydaje mi się, że było to coś na "A". Myślałem, że znajdę to na stronie ANA (bo wcześniej była pełna lista win), ale niedawno zmienili wygląd i zwartość www, co spowodowało, że wiele informacji zniknęło. Może Dionizos będzie wiedział ;-)

Edithos: właśnie dostałem cynk od Dionizego, że było to santoryńskie IGP Cyclades Atlantis 2015


Ostatnio edytowany przez tropikey, 29 Paź 2016 10:55, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
Zeus lubi ten post.
 
      
#23 PostWysłany: 29 Paź 2016 09:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Kurczę, jestem już drugi dzien w Hongkongu, a w relacji Tokio nawet nie zacząłem. No to dawajta baryłajta (bardziej schludnie, Barry White'a), jak mawiał jeden mój kolega, a ja go ślepo naśladuję.



No więc wychodzę sobie z samolotu w pierwszej grupie (jako posiadacz biletu w C jestem pasażerem lepszego, a przynajmniej uprzywilejowanego sortu) i trafiam po chwili do krótkiego ogonka do kontroli paszportowej. Kolejką steruje pan około 80-letni, któremu najprawdopodobniej w ramach jakiegoś programu aktywizacji seniorów powierzono ten odpowiedzialny odcinek. Jak się później zorientowałem, program ten obejmuje znaczną część Japończyków w sile wieku, bo widać na każdym kroku, jak wykonują różne obowiązki w sklepach, komunikacji publicznej, itd. Biorąc pod uwagę, co się mówi o tutejszym stylu pracy, podejrzewam, że bez takiej formy aktywności nie byliby w stanie funkcjonować i wypełnić w życiu pustki po pracy utraconej w związku z przejściem na emeryturę.

Podaję zatem swój paszport "imigracyjnemu", kładę palce wykazujące na skanerach linii papilarnych, spoglądam profesjonalnie w kamerę, otrzymuję wlepkę do paszportu i mogę lecieć po bagaż. Ten wyjeżdża jako jeden z pierwszych (magiczna nalepka "priority" ;-D ) i ustawiam się w kolejce do celnika. Tak, tego, o którym już wspomniałem. Kilkanaście osób przede mną jest załatwiana szybko. Podchodzę do sympatycznego mundurowego, a ten jakoś tak patrzy podejrzliwie i dopytuje. A skąd przyjechałem, a na ile dni, a co takiego mam w walizce. No to proszę ją otworzyć...

Nieco mnie zatkało, bo to pierwszy raz, gdy jestem poddany takiej weryfikacji (kolejny debiut związany z Japonią). Do tego, za mną stoją Niemcy i pewnie sobie myślą: "Verdammt, wszystko szło gładko, ale akurat musiał nam się Polak trafić" (tu drobne wyjaśnienie - osobiście Niemców bardzo lubię, ale mam również świadomość, że wśród niektórych z nich nie cieszymy się zbytnim poważaniem).

Pan Celnik grzebie mi w torbie z zamiłowaniem godnym proktologa, ale że nic ciekawego tam nie znajduje, skupia swą uwagę na płetwach, masce i fajce. - A pan snorklować będzie tu u nas w Japonii?

- Bardzo bym chciał, ale tym razem na Fidżi.

Pan Celnik westchnął cicho (zdawało mi się, że Niemcy też) i pozwolił iść dalej.

I tylko męczy mnie myśl, co też on takiego ujrzał we mnie, że wzbudziłem jego wątpliwości...

Przepraszam, widzę, ze w tym wejściu antenowym znowu nie dojadę do Tokio. Może jutro :-D

I żeby nie było, że tak ucinam nagle, to usprawiedliwienia są dwa: 1) jestem strasznie głodny, 2) pisałem to na tapatalku, a ten ma chyba jakieś ograniczenie dot. ilości znaków.

Odezwę się wkrótce (ze zdjęciami).
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#24 PostWysłany: 29 Paź 2016 18:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Dojedźmy wreszcie do tego Tokio i załatwmy do końca ten dzień. Zatem...

Dzień 2. c.d.

Tokio

To fascynujące, że będąc po raz pierwszy w tym ogromnym mieście, wszystko idzie mi jak po maśle (nie wliczając Pana Celnika, choć to była jedynie drobna grudka). No bo tak:
1) po wyjściu z walizką na "przyloty" wychodzę wprost na stoisko Keisei Skyliner.

Załącznik:
WP_20161026_07_24_02_Pro.jpg
WP_20161026_07_24_02_Pro.jpg [ 245.85 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


2) Po chwili jestem w posiadaniu biletu combo na Skylinera i 24-godzinny bilet na tokijskie metro (http://www.keisei.co.jp/keisei/tetudou/skyliner/us/value_ticket/subway.php), kupionego za 4700 jenów u pani, która każde zdanie zaczynała od "hai", czyli - o ile pamiętam z serialu "Shogun", albo "Oshin" - przytaknięcia. Biorę bilet i po kolejnej chwili jestem na peronie, gdzie czeka już Skyliner.

Załącznik:
WP_20161026_07_30_59_Pro.jpg
WP_20161026_07_30_59_Pro.jpg [ 210.28 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


3) ruszamy z kopyta i nie zwalniając niemal nigdzie po ok. 40 minutach jestem na stacji Ueno. Wcześniej przyglądam się mijanym okolicom i widzę, że Polska i Japonia specjalnie się nie różnią, przynajmniej na trasie Skylinera. Lasy, pola, domki, czasem nawet obdarte z folii szkielety po "szklarniach" warzywnych, czy kwiatowych. Dwie różnice są jednak drastyczne: kompletny brak graffiti i ciągnące się kilometrami między torami panele słoneczne.

Załącznik:
WP_20161026_14_33_23_Pro.jpg
WP_20161026_14_33_23_Pro.jpg [ 151.16 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


Załącznik:
WP_20161026_14_53_01_Pro.jpg
WP_20161026_14_53_01_Pro.jpg [ 276.36 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


4) na stacji Ueno pani z informacji turystycznej podpowiada mi, jak dojść do mojego hotelu i po 10 minutach jestem na miejscu. Podpisuję standardowy kwitek, miły recepcjonista daje mi klucz i jestem już na 4. piętrze w mojej pierwszej w życiu japońskiej klitce (http://www.tougane-h.com/e/ - niedrogi, świetnie położony i z bardzo dobrymi recenzjami, z którymi w pełni sie zgadzam). Wodotryski w toalecie nie były już zaskoczeniem. Natomiast saszetki do parzenia kawy w filiżance tak.

Załącznik:
WP_20161026_15_40_59_Pro.jpg
WP_20161026_15_40_59_Pro.jpg [ 231.81 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


Załącznik:
WP_20161026_15_41_26_Pro.jpg
WP_20161026_15_41_26_Pro.jpg [ 173.64 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_07_07_15_Pro.jpg
WP_20161027_07_07_15_Pro.jpg [ 159.61 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_07_07_57_Pro.jpg
WP_20161027_07_07_57_Pro.jpg [ 169.98 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


Tokio przyjęło mnie wyjątkowo szybko i sprawnie. Od momentu wyjścia z samolotu do wejścia do pokoju minęło raptem jakieś półtorej godziny. W tym czasie dotarłem do terminala, przeszedłem kontrolę paszportową, odebrałem bagaż, pohandryczyłem się ciutkę ze służbą celną, załatwiłem bilety na kolej i metro, przejechałem ponad 70 km, przebrnąłem przez stację Ueno i zameldowałem się w hotelu. Oby tak dalej...
O 16.30 jestem odświeżony, a o 17.15 mam być w Roppongi, gdzie znajomy krajan ma akurat wolny wieczór i może mi pokazać okolicę. Z Ueno jedzie się tam 25 minut. Czy dam radę? Bułka z masłem! W metrze jestem zazwyczaj, jak dziecko we mgle, ale tutaj idzie mi fenomenalnie. Wszystko jest jasno i zrozumiale oznaczone, 24-godzinny bilet na metro działa, jak trzeba. Na miejscu jestem punktualnie co do minuty :-)

Załącznik:
WP_20161026_16_50_04_Pro.jpg
WP_20161026_16_50_04_Pro.jpg [ 263.05 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


Z krajanem ruszamy na piechotę w stronę Tokio Tower. Pogoda jest fenomenalna. Temperatura ok. 25 st. (a jest koniec października i po zmroku!), bezchmurnie, powiewa lekki zefirek. Rozmawiając o życiu w Japonii docieramy do podnóża TT. Szczerze mówiąc, nie planowałem wcale wjazdu na górę, ale skoro już tu jestem...

Załącznik:
WP_20161026_17_38_46_Pro.jpg
WP_20161026_17_38_46_Pro.jpg [ 232.16 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


Załącznik:
WP_20161026_17_49_02_Pro.jpg
WP_20161026_17_49_02_Pro.jpg [ 278.66 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


(cały czas pamiętajcie, że zdjęcia są z telefonu. Zapewniam, że te z aparatu są znacznie lepsze)

Cóż, wizyta na tarasie widokowym swoje kosztuje (900 jenów), ale w tych okolicznościach przyrody, jakie panowały, były to dobrze wydane pieniądze.

Kolejnym punktem wizyty na Roppongi był posiłek. Udaliśmy się do "ramenarni" kilkadziesiąt metrów za budynkiem Roppongi Hills. Za 750 jenów można tam dostać świetny tamtejszy rosołek. Porcja jest bardzo dużo, z urozmaiconym i bogatym wsadem. Wkrótce potem rozstaliśmy się, a ja pokręciłem się jeszcze po dzielnicy, by podejrzeć rozrywkową, wieczorną twarz Tokio, a przy okazji zajrzeć na tokijski festiwal filmowy. Niestety, ślad w telefonie mam tylko jeden (fragment głównego budynku Roppongi Hills).

Załącznik:
WP_20161026_19_25_43_Pro(1).jpg
WP_20161026_19_25_43_Pro(1).jpg [ 261.71 KiB | Obejrzany 14526 razy ]


Tak jak sprawnie dojechałem do Roppongi, równie bezproblemowo wróciłem do Ueno. Dzień 2. można uznać za zamknięty.
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
 
      
#25 PostWysłany: 31 Paź 2016 06:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Siedzę sobie właśnie w Airport Express, który wiezie mnie na lotnisko HKG i czyni to tak szybko, że mi uszy zatyka :D (swoją drogą, widać teraz, jak na dłoni, jakie mam opóźnienie w relacji). Mam wolną chwilę i wi-fi, więc ją spożytkuję na kilka drobnych uwag i spostrzeżeń dotyczących dotychczasowych etapów relacji.

Po pierwsze, nie chciałbym zapeszać, ale jestem mile zaskoczony, jak bezproblemowo, nie licząc pewnych nerwów na trasie WAW-DUS, przebiega cała podróż (choć w ciagu najbliższych kilkunastu godzin czeka mnie punkt zapalny - lot MNL-SIN-MEL, w ramach którego jest tylko 1 godzina na przesiadkę w SIN, a podobno lot SQ z MNL potrafi przylatywać z opóźnieniem). Miałem pewne obawy, bo tak poszatkowanej podróży jeszcze nie odbywałem.

Tu drobna pauza - zanim się obejrzałem jestem już na lotnisku, tracę wifi i idę na autobus S1 do Tong Chung, skąd pojadę kolejką do Wielkiego Buddy...


Jestem w Tong Chung. Kolejka do kolejki jest na ponad godzinę dreptania, więc kontynuuję...

Po drugie, krótkie spostrzeżenie dotyczące japońskich kolei: widok konduktorów, którzy przy wejściu i wyjściu z każdego przedziału kłaniają się w pas i coś cichutko mówią pod nosem (zapewne nieśmiało przepraszają za swą obecność i zakłócanie spokoju podróży) jest rozczulający. Ciekawe, jak zareagowaliby na co po niektórych krewkich pasażerów z kraju szumiących wierzb i łanów złotem się mieniących.

Po trzecie, niezależnie od tego, jak oceniamy umiejętność Japończyków porozumiewania się po angielsku (a trzeba mieć dla nich wyrozumiałość - spróbujcie jako Europejczycy nauczyć się mówić choć trochę po japońsku, chińsku, czy koreańsku), odnalezienie się gdziekolwiek, zwłaszcza na stacjach kolejowych i metra, jest proste. Systemy oznakowania wizualnego są jasne, czytelne i gęsto umieszczone, a jeśli nawet coś umknie naszej uwadze, nie wiedzieć skąd pojawia się miła i uśmiechnięta pani w mundurku, skora do pomocy. Nie ma też problemu z dogadaniem się z osobą czającą angielski równie dobrze, jak ja japoński. Starszy policjant (kurczę, też chyba już na emeryturze?) ochoczo gestykulując wyjaśnił mi, jak dojść do Ueno Touganeya i trafiłem, jak po nitce. Gdy w Hongkongu (gdzie angielski jest niby urzędowym, obok chińskiego, językiem) zapytałem o coś kierowcę autobusu, ten wydał z siebie jedynie trudny do zidentyfikowania dźwięk, coś na pograniczu beknięcia i sapnięcia, który oznaczał potwierdzenie).

Po czwarte, urzekające są kimono-szlafroczki w tokijskich hotelach. Jedyny problem z nimi jest taki, że koniec rozcięcia z przodu, zamiast w okolicy nadkolan (jak zapewne to przewidziano), znajduje się u mnie..., no..., hm... Sami wiecie. Efekt wizualny jest komiczny. Zdjęcia oczywiście nie zamieszczam :-D
O dziwo, kapciuszki, mimo mojego numeru 45-46 pasują całkiem ok.

Na razie, to tyle. Kolejny wpis wkrótce (mam nadzieję :-D )
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#26 PostWysłany: 31 Paź 2016 07:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Moj kolega powiedzial tak o Japonii: "nie ma rzeczy, za ktora Cie nie przeprosza", bo prawie w kazdym miejscu w Tokio zaczynali od przepraszania za cos, a potem przechodzili do rzeczy wlasciwej. Polecam robienie notatek w samolocie na dalsze czesci relacji, to dobrze dziala :-)
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#27 PostWysłany: 31 Paź 2016 09:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Rzeczywiście, częściej, niż "hai" słyszałem tam "sori, sori", co oczywiście nie jest wyrażeniem japońskim i pada tylko na widok andżinsana lub innego białasa :-)

Muszę skołować jakiś kajecik...
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#28 PostWysłany: 31 Paź 2016 15:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Dzień 3.

Tokio

Zrywam się na nogi dość wcześnie, ok. 7.00. Mimo to czuję się zupełnie rześko, zero jetlagu. Ueno Touguaneya to jedyny w czasie tej podróży hotel, w którym nie ma nawet śladu śniadania. To znaczy, można je dodatkowo wykupić, ale jest - jak na mój gust - jakieś takie zbyt japońskie. No bo, nie będę z rana jadł przecież ryby, nawet jeśli jest przywieziona z Tsukiji :roll: To już wolę kawę i 3 wafelki pozostałe w plecaku z podróży z Polski. Nigdy nie sądziłem, że będę w stanie przetrwać na czymś takim wiele godzin...
Plan na dziś - świątynia Sensoji w Asakusie i samo Ueno. Jest przepiękna pogoda. Bezchmurne, lazurowe niebo, słońce przygrzewa, ale nie ma upału. Świadom mego szczęścia z uśmiechem podjeżdżam metrem 3 przystanki do Asakusy. Ze stacji wychodzę wprost na bulwar nad rzeką, z którego rozciąga się widok na wieżowiec browaru Asahi z sąsiadującym z nim czymś, co przywodzi na myśl plemnika bez ogonka. W tle czai się Tokyo Skytree (niestety, zdjęcia z telefonu brk :-( )
Ruszam dalej i po kilku minutach docieram do bramy, za którą rozciąga się "aleja handlowa" prowadząca do Sensoji. Jest nadal wcześnie, ok. 8.00, więc oprócz mnie kręci się bardzo nieliczne grono turystów. I oto chodzi :-D
Nie wszystko jednak może być idealnie - 5-cio poziomowa pagoda sąsiadująca ze świątynią jest w remoncie. Jak zawsze w takim wypadku w Tokio, cały budynek jest skrupulatnie zapakowany

Załącznik:
WP_20161027_08_32_18_Pro.jpg
WP_20161027_08_32_18_Pro.jpg [ 155.96 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_08_34_31_Pro.jpg
WP_20161027_08_34_31_Pro.jpg [ 160.21 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_08_36_24_Pro.jpg
WP_20161027_08_36_24_Pro.jpg [ 172.03 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_08_43_08_Pro.jpg
WP_20161027_08_43_08_Pro.jpg [ 152.24 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_08_56_15_Pro.jpg
WP_20161027_08_56_15_Pro.jpg [ 164.71 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Sporo osób zaangażowało się we wróżenie - po wrzuceniu pieniążka, z szufladki należy wyciągnąć karteczkę z przepowiednią (mam nadzieje, że dobrze zrozumiałem ten rytuał :-) )

Załącznik:
WP_20161027_08_46_26_Pro.jpg
WP_20161027_08_46_26_Pro.jpg [ 126.96 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_08_45_53_Pro.jpg
WP_20161027_08_45_53_Pro.jpg [ 141.39 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Drogę powrotną do stacji Asakusa uprzyjemniały mi damskie i męskie twarze na każdej latarni.

Załącznik:
WP_20161027_09_03_10_Pro.jpg
WP_20161027_09_03_10_Pro.jpg [ 114.82 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_09_03_45_Pro.jpg
WP_20161027_09_03_45_Pro.jpg [ 147.25 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Wracam na bulwar, przechodzę na drugą stronę rzeki z myślą, że może podejdę sobie pod Skytree, ale po chwili mówię sobie - przecież to nie ma sensu. Podejdę tam i co? Stanę, jak mrówka u stóp drzewa i to wszystko, bo na taras widokowy i tak nie mam zamiaru wjeżdżać. Odpuszczam zatem i wracam do Ueno. Głównym puntem rozpoznawczym dzielnicy jest park z usytuowanymi w nim muzeami, ogrodem zoologicznym i stawem. Na muzea nie mam czasu, więc robię rundkę pieszą.

Załącznik:
WP_20161027_09_57_24_Pro.jpg
WP_20161027_09_57_24_Pro.jpg [ 126.9 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_10_03_49_Pro.jpg
WP_20161027_10_03_49_Pro.jpg [ 106.35 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_10_21_51_Pro.jpg
WP_20161027_10_21_51_Pro.jpg [ 168.6 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_10_24_36_Pro.jpg
WP_20161027_10_24_36_Pro.jpg [ 170.85 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_09_53_05_Pro.jpg
WP_20161027_09_53_05_Pro.jpg [ 217.94 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_12_26_49_Pro.jpg
WP_20161027_12_26_49_Pro.jpg [ 126.74 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Ta masa ludzi na ostatnim zdjęciu, to poszukiwacze wifi :-D

Kawałek dalej rozciąga się nisko zabudowana dzielnica Yanaka z dużą ilością starych małych domków, w których urzędują galeryjki, kawiarenki i inne malutkie biznesiki. Jest tu również sporo małych świątyni z przylegającymi do nich cmentarzykami.

Załącznik:
WP_20161027_10_49_18_Pro.jpg
WP_20161027_10_49_18_Pro.jpg [ 204.37 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_11_07_06_Pro.jpg
WP_20161027_11_07_06_Pro.jpg [ 152.61 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_11_04_08_Pro.jpg
WP_20161027_11_04_08_Pro.jpg [ 107.93 KiB | Obejrzany 14284 razy ]


Są one niczym drobne satelity krążące wokół położonego tu wielkiego cmentarza Yanaka. Tu już się nie zapędzałem, bo wszystko wygląda podobnie. Ot, kamień z napisami i masa deseczek. Groby w Polsce są jednak ciekawsze... Wracam zatem do hotelu po moje rzeczy i idę na stację Skylinera. Czas na dalszy etap podróży. Hongkong wzywa! Ale przed nim jeszcze dzień w Naricie.
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#29 PostWysłany: 02 Lis 2016 15:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Zanim dzień 4., jeszcze słowo o drugiej części dnia 3-go, gdy opuściłem hotel w Ueno i w ramach wykupionego wcześniej pakietu Skyliner round trip + metro, pojechałem z powrotem na lotnisko.

Załącznik:
WP_20161027_12_43_48_Pro.jpg
WP_20161027_12_43_48_Pro.jpg [ 162.45 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Na lotnisku znalazłem się jednak nie po to, by gdzieś polecieć, ale by przesiąść się do busa hotelowego, który miał mnie zawieźć do hotelu Narita Excel Tokyu. Tu po raz pierwszy w czasie tej podróży musiałem nieco poczekać. Po opuszczeniu pociągu skierowałem się na długi "pasaż", wzdłuż którego rozstawione były słupki ze wskazaniem różnych hoteli. Znalazłem swój przystanek (odjeżdżały z niego jeszcze shuttle busy do kilku innych hoteli) i czekałem. Minęło 5 minut, 10, 15... W międzyczasie odjechały z niego dwa czy trzy busy, a po moim ani śladu. Pocieszałem się, że ewidentnie czekają na niego też inni goście, którzy nie wsiedli do wcześniejszych. W końcu pojawił się po 25 minutach. Świat się przez to nie zawali, ale zburzyło to nieco moje dotychczasowe wyśmienite samopoczucie i uwielbienie dla własnych zdolności organizacyjnych :-D

Po 15 minutach jazdy znalazłem się na podjeździe hotelu. Jak większość w sąsiedztwie Narity, również i ten to sporych gabarytów blok o niezbyt ciekawej architekturze, który wybudowany został pewnie jakieś 20-25 lat temu i widać, że lata świetności ma za sobą. Nie jest to oczywiście żadna ruina, ale ewidentnie przydałaby się tam renowacja. Trzeba jednak przyznać, że po tokijskiej klaustrofobii, można było tu odsapnąć przestrzenią (zarówno w pokoju, jak i na zewnątrz). Do tego, toaleta, oprócz standardowych fontann, miała coś nowego - podgrzewane "siedzisko" :-D

Załącznik:
WP_20161027_15_20_33_Pro.jpg
WP_20161027_15_20_33_Pro.jpg [ 154.58 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_14_44_59_Pro.jpg
WP_20161027_14_44_59_Pro.jpg [ 125.47 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_14_32_14_Pro.jpg
WP_20161027_14_32_14_Pro.jpg [ 93.79 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Standard Narita Excel Tokyu jednak przyzwoity, choć śniadania zbyt mocno nastawione są na gusta azjatyckie.
Niezrozumiałe było dla mnie podejście hotelu do gości. Z jednej strony oferują różne bezpłatne usługi, jak choćby bezpłatny transfer na lotnisko, do miasta Narita i do wielkiego centrum handlowego na jego obrzeżach, a z drugiej, pierwszy raz, nie tylko w Japonii, ale w ogóle w historii moich wyjazdów przytrafiło mi się, żeby na prośbę o wydrukowanie kart pokładowych recepcja wskazała mi komputer z drukarką na monety, gdzie mógłbym sobie (odpłatnie) kartę wydrukować sam.

Dzień 4.

Narita

Wspomnianą monetę (w myślach) kazałem im wsadzić sobie wiadomo gdzie, ale z busa do Narity ochoczo korzystam. Okazuje się, że to bardzo urokliwe miasteczko, z rozległym i miłym dla oka kompleksem świątynnym. Gdy do niego trafiam, przestaję mieć wątpliwości, że warto było zorganizować sobie ten nocleg i spędzić pół dnia w Naricie.

Załącznik:
WP_20161027_16_27_41_Pro.jpg
WP_20161027_16_27_41_Pro.jpg [ 138.32 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_27_31_Pro.jpg
WP_20161027_16_27_31_Pro.jpg [ 190.53 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_27_19_Pro.jpg
WP_20161027_16_27_19_Pro.jpg [ 182.56 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_24_36_Pro.jpg
WP_20161027_16_24_36_Pro.jpg [ 178.45 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_15_57_55_Pro.jpg
WP_20161027_15_57_55_Pro.jpg [ 128.78 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_15_57_35_Pro.jpg
WP_20161027_15_57_35_Pro.jpg [ 129.76 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_11_11_Pro.jpg
WP_20161027_16_11_11_Pro.jpg [ 193.65 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_05_16_Pro.jpg
WP_20161027_16_05_16_Pro.jpg [ 226.56 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Nie wiem, czy Japończycy mają również sentyment do chryzantem z okazji 1 listopada, ale akurat jest tu wystawa tych kwiatów.

Załącznik:
WP_20161027_16_19_03_Pro.jpg
WP_20161027_16_19_03_Pro.jpg [ 171.98 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_21_33_Pro.jpg
WP_20161027_16_21_33_Pro.jpg [ 156.84 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Po wizycie w świątyni wstępuję do polecanego tu i ówdzie baru "Bayashi", serwującego przede wszystkim ramen. Albo jego właściciel jest pasjonatem lotnictwa, albo ma masę gości z linii lotniczych, bo wnętrze wypełnione jest po brzegi aerogadżetami. Plakaty, elementy mundurów, dmuchane i plastikowe modele samolotów, zdjęcia, książki, itd. Warto tam wpaść choćby po to, by sobie te wszystkie cuda pooglądać. Były też elementy LOT-owskie (jeden z nich widać na pierwszym zdjęciu poniżej - słabo, ale może ktoś dostrze?).
Najważniejszy jest jednak ramen, do którego domawiam jeszcze pierożki gyoza i piwo Asahi. Wszystko jest pyszne, przygotowane za ladą, na widoku klienta.

Załącznik:
WP_20161027_16_47_21_Pro.jpg
WP_20161027_16_47_21_Pro.jpg [ 154.68 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_49_27_Pro.jpg
WP_20161027_16_49_27_Pro.jpg [ 145.47 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_49_31_Pro.jpg
WP_20161027_16_49_31_Pro.jpg [ 148.86 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Załącznik:
WP_20161027_16_51_49_Pro.jpg
WP_20161027_16_51_49_Pro.jpg [ 124.69 KiB | Obejrzany 14136 razy ]


Busem hotelowym wracam do hotelu, wygrzewam się chwilę na sedesie i po kąpieli idę w kimono (już nieco dłuższe, niż w Tokio :-D ). Rano po śniadaniu busem hotelowym ruszam na lotnisko, by wsiąść na pokład CX (a przedtem pobuszować nieco po salonikach ;) ).
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
      
#30 PostWysłany: 09 Lis 2016 09:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Cześć,

jeśli ktokolwiek się zastanawiał, skąd cisza w eterze (a mam nadzieję, że choć jedna osoba o tym pomyślała :-D ), to odpowiedź jest prozaiczna - brak dostępu do sieci. To znaczy, dostęp niby był, zgodnie z opisem, ale zapomnieli dodać, że można się połączyć tylko z facebookiem. A wszystko to na wyspie Nacula (Fidżi). Teraz jestem już w Sydney i mam zamiar możliwie dużo nadrobić, żeby nie wyszło na to, że wrócę do domu, a z relacją będę jeszcze w Tokio.

Zatem, do roboty...
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#31 PostWysłany: 09 Lis 2016 10:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Wrz 2012
Posty: 1512
Loty: 608
Kilometry: 970 638
srebrny
Ja się zastawnawiałem, czemu relacja utknęła w miejscu...
Mam nadzieję, że wypocząłęś solidnie od buszowania w sieci, nie zerkałeś co 3 minuty czy aby nie pojawia się zasięg i korzystałeś z (niewątpliwych dla mnie) uroków pacyficznej wyspy. Teraz po tym częściowym (facebook) internetowo - oczyszczającym poście zasypiesz nas nową treścią, czekam :)
Góra
 Profil Relacje PM off
tropikey lubi ten post.
 
      
#32 PostWysłany: 09 Lis 2016 10:52 

Rejestracja: 19 Mar 2014
Posty: 1702
Loty: 630
Kilometry: 1 040 894
srebrny
tropikey napisał(a):

Ta masa ludzi na ostatnim zdjęciu, to poszukiwacze wifi :-D



@‌tropikey‌ - takie małe sprostowanie - Ci ludzie nie szukają wi-fi tylko POKEMONÓW, sprawdzone :lol:

Poza tym to deptaliśmy sobie po pietach, z wyjątkiem Fidżi. 28-29.10 HK, 31.10-5.11 Tokio, później ja odbiłem do Kioto.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
tropikey lubi ten post.
 
      
#33 PostWysłany: 09 Lis 2016 14:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Dzień 3.

NRT-HKG

Lot CX 501, klasa C regionalna, B 777-300, miejsce 15K

Mimo braku wydrukowanej karty pokładowej (z przyczyn podanych wcześniej), check-in odbywa się we wzorowym tempie. Podobnie jest w przypadku kontroli bezpieczeństwa, przeprowadzanej w głównej mierze przez drobne Japonki. Jest też kilku panów, ale przy ich lichej posturze, nawet ja wyglądam, jak barczysty bramkarz. Ciekawe, jak w przypadku takiego składu kontrolerów wygląda wymuszenie jakiś czynności na pasażerze...
- Przepraszam, bardzo przepraszam, ale czy mógłby Pan łaskawie ściągnąć ten pas z kabelkami i położyć go na taśmę?
- A jak nie, to co?
- Przepraszam, doprawdy przepraszam, ale będę zmuszona użyć wobec Pana przemocy fizycznej i powiedzieć „Ń!”.

A może po prostu w kolejce „priority” tacy pasażerowie się nie pojawiają, więc tych prawdziwych ochroniarzy, może nawet zawodników sumo, przesunięto do kontroli „regularnej”?

Załącznik:
WP_20161028_08_13_29_Pro.jpg
WP_20161028_08_13_29_Pro.jpg [ 248.87 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_08_16_02_Pro.jpg
WP_20161028_08_16_02_Pro.jpg [ 228.82 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_08_20_21_Pro.jpg
WP_20161028_08_20_21_Pro.jpg [ 254.25 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Przed podróżą poczytałem co nieco opinii o salonikach OW w Naricie i opierając się na nich postanowiłem zajrzeć do dwóch: przynależnego do Cathay Pacific i prowadzonego przez JAL. To niesamowite, jak całkowicie odmienne mogą być saloniki topowych linii lotniczych na tym samym lotnisku. Ten pierwszy, to kameralna poczekalnia składająca się z dwóch przestronnych sal z wygodnymi siedziskami różnego rodzaju i łącznika, w którym jest część gastronomiczna. Jestem już po śniadaniu, więc zapotrzebowanie mam skromne, a i wybór nie jest oszałamiający. Trochę sushi, jakieś sery pleśniowe, owoce, kanapeczki, skromna bateria alkoholi, jogurty, soki, itp. Z filiżanką herbaty jaśminowej, kieliszkiem białego wina i kilkoma drobiazgami do jedzenia siadam w kąciku przy jednym z wielkich okien. No właśnie, aż chciałoby się oglądać za nimi wielkie samoloty, a tu tylko widok na dach niższego poziomu, na którym dla urozmaicenia panoramy (i odciągnięcia wzroku od klimatyzatorów i innych urządzeń) posadzono różne roślinki.

Załącznik:
WP_20161028_08_36_00_Pro.jpg
WP_20161028_08_36_00_Pro.jpg [ 221.37 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_08_38_12_Pro.jpg
WP_20161028_08_38_12_Pro.jpg [ 143.42 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_08_38_53_Pro.jpg
WP_20161028_08_38_53_Pro.jpg [ 151.46 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_08_45_24_Pro.jpg
WP_20161028_08_45_24_Pro.jpg [ 225.98 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_08_45_34_Pro.jpg
WP_20161028_08_45_34_Pro.jpg [ 157.78 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Wolałbym jednak poczuć, że jestem naprawdę na lotnisku, więc ruszam do saloniku JAL. To kompletnie inny świat. W zasadzie trudno to miejsce nazwać salonikiem. Przypomina ono bardziej dwupoziomowe centrum handlowe, tyle że bez sklepów. W kilku ogromnych salach na dolnym poziomie rozstawiono w różnych konfiguracjach dziesiątki, a może setki foteli i innych siedzisk. W każdej z tych sal na wydzielonym stanowisku można zaopatrzyć się w napoje wszelakiej maści i w drobne przekąski. Za oknami widok godzien saloniku – maszyna JAL w pełnej krasie. Na górnym poziomie jest wielka sala jadalna z bardzo dużym wyborem potraw. Wpadam tam jednak tylko po to, by zerknąć, co i jak, bo za chwilę zaczyna się boarding. Jeszcze tylko króciutka wizyta w toalecie, a tam nowoczesność w domu i zagrodzie – panel elektroniczny do sterowania wspominanymi tu już kilkukrotnie fontannami :D

Załącznik:
WP_20161028_09_32_20_Pro.jpg
WP_20161028_09_32_20_Pro.jpg [ 151.96 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_09_34_36_Pro.jpg
WP_20161028_09_34_36_Pro.jpg [ 152.59 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_09_35_58_Pro.jpg
WP_20161028_09_35_58_Pro.jpg [ 193.5 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_09_53_44_Pro.jpg
WP_20161028_09_53_44_Pro.jpg [ 186.6 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_09_54_05_Pro.jpg
WP_20161028_09_54_05_Pro.jpg [ 157.27 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_09_56_28_Pro.jpg
WP_20161028_09_56_28_Pro.jpg [ 152.39 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_09_58_48_Pro.jpg
WP_20161028_09_58_48_Pro.jpg [ 177.24 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


W sumie dochodzę do wniosku, że tak naprawdę, bardziej podoba mi się jednak salonik CX. Jest tam tak błogo i cicho. Wybór jedzenia i picia nie powala na kolana, ale w zasadzie mają to, co trzeba. W przybytku JAL, mimo że oferuje znacznie więcej, niż CX, jest zbyt gwarno i tłoczno, by się odprężyć i zrelaksować. Niewykluczone jednak, że trafiłem tam o złej porze…

Gdy docieram pod swój gate, okazuje się, że ustawiły się już kolejki do wejścia. Oznacza to, że na pokład wejdę w dalszej turze, no i znowu (podobnie, jak w przypadku lotu NH) nie porobię zbyt dużo zdjęć, bo będę się czuł skrępowany.

Załącznik:
WP_20161028_10_06_42_Pro.jpg
WP_20161028_10_06_42_Pro.jpg [ 188.11 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_10_08_31_Pro.jpg
WP_20161028_10_08_31_Pro.jpg [ 165.92 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_10_13_27_Pro.jpg
WP_20161028_10_13_27_Pro.jpg [ 181.93 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Docieram do swojego miejsca nr 15K. Regionalną klasę biznes CX już znam, bo lecieliśmy nią w sierpniu z DPS do HKG. Tu drobna odskocznia – z rozrzewnieniem wspominam wcześniejszy lot HKG-DPS, który odbyliśmy na górnym pokładzie B747, w czasie jednego z pożegnalnych lotów tej maszyny w barwach CX. Wejście tam po schodkach było spełnieniem jednego z mych marzeń. Zaspokoiłem również swoją ciekawość, jak to jest ułożyć się w trumience ;-D.
Nowa regionalna C w CX jest przez wielu krytykowana za niewygodne siedzenia (np. http://www.flyertalk.com/forum/cathay-pacific-marco-polo-club/1754020-new-regional-business-class-bad.html). Kompletnie się z tym nie zgadzam. Są to po prostu fotele przeznaczone do lotów trwających góra 4-5 godzin i nadają się to tego w sam raz. Oczywiście, nie rozkładają się do pełnego, płaskiego łóżka, ale trzeba być już bardzo zepsutym i wymagającym pasażerem, by oczekiwać takich atrakcji w czasie lotów na średnich dystansach. Każdy fotel umieszczony jest w osobnej „skorupie”, więc nie ma mowy o przeszkadzaniu komukolwiek. Dostajemy wygodne siedzisko, oparcie i podnóżek rozkładające się na tyle mocno, że można przyjąć pozycję odpowiednią do kilkugodzinnego nic nierobienia.
Na sąsiednim fotelu pojawia się odziany w szeleszczący dres Azjata w średnim wieku. Coś tam odburkuje pod nosem, gdy go witam. Oj, widzę, że nie pogadamy sobie. To z resztą jeden z wielu przykładów w czasie mojej podróży wskazujących (takie jest przynajmniej moje doświadczenie), że Chińczycy – w przeciwieństwie do innych nacji azjatyckich – to gbury, a co najmniej osoby antypatyczne. Niechaj zatem każdy zajmie się swoimi sprawami. Po lewej stronie fotela jest dość przestronny schowek, w którym obok różnych materiałów CX mieści się jeszcze mój tablet, telefon i dwie ładowarki. Co prawda zaraz obok monitora jest miejsce na telefon, ale jego projektant nie przewidział niegasnącego apetytu konsumentów elektroniki na co raz większe ekrany smartfonów. Mój, mimo że wcale nie największy, już się tam nie mieści. Ekran w oparciu fotel przede mną nie jest przesadnie duży, ale zapewnia dobry odbiór tego, co wybieram z przebogatej oferty systemu. Bawiłem się kiedyś bardzo dobrze na „Hotelu Transylwania”, więc chętnie oglądam drugą część.

Załącznik:
WP_20161028_10_15_13_Pro.jpg
WP_20161028_10_15_13_Pro.jpg [ 207.54 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_10_17_04_Pro.jpg
WP_20161028_10_17_04_Pro.jpg [ 206.75 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_10_18_33_Pro.jpg
WP_20161028_10_18_33_Pro.jpg [ 234.74 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_10_22_14_Pro.jpg
WP_20161028_10_22_14_Pro.jpg [ 171.88 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_11_18_05_Pro.jpg
WP_20161028_11_18_05_Pro.jpg [ 176.88 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


W międzyczasie pojawia się serwis gastronomiczny.

Załącznik:
WP_20161028_12_02_20_Pro.jpg
WP_20161028_12_02_20_Pro.jpg [ 150.62 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_12_31_35_Pro.jpg
WP_20161028_12_31_35_Pro.jpg [ 180.34 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_12_31_42_Pro.jpg
WP_20161028_12_31_42_Pro.jpg [ 140.48 KiB | Obejrzany 13865 razy ]




Załącznik:
WP_20161028_12_52_08_Pro.jpg
WP_20161028_12_52_08_Pro.jpg [ 191.43 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_13_18_42_Pro.jpg
WP_20161028_13_18_42_Pro.jpg [ 161.89 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Czas lotu mija niepostrzeżenie. Zaczynamy zniżać się do lądowania w HKG. Pogoda jest doskonała, więc widoki za oknem sprawiają, że dłuższy czas siedzę z nosem niemal przylepionym do szyby.

Załącznik:
WP_20161028_15_23_00_Pro.jpg
WP_20161028_15_23_00_Pro.jpg [ 130.13 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_15_23_25_Pro.jpg
WP_20161028_15_23_25_Pro.jpg [ 144.86 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_15_24_49_Pro.jpg
WP_20161028_15_24_49_Pro.jpg [ 185.43 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_15_25_42_Pro.jpg
WP_20161028_15_25_42_Pro.jpg [ 170.83 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_15_29_15_Pro.jpg
WP_20161028_15_29_15_Pro.jpg [ 121.02 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_15_36_53_Pro.jpg
WP_20161028_15_36_53_Pro.jpg [ 124.44 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Po wylądowaniu, bez zbędnych ceregieli przechodzę kontrolę paszportową, odbieram bagaż i po chwili jestem już u wrót przystanku kolejki Airport Express, na którą bilet kupiłem wcześniej na klook.com. To świetny i stosunkowo niedrogi sposób na dotarcie z lotniska do miasta lub odwrotnie.

Załącznik:
WP_20161028_15_05_32_Pro.jpg
WP_20161028_15_05_32_Pro.jpg [ 174.44 KiB | Obejrzany 13865 razy ]


Dojeżdżam nią do stacji Kowloon, skąd bezpłatny shuttle bus (bonus dla pasażerów Airport Express) rozwozi gości do różnych hoteli. The Perkin, w którym mam 2 noclegi znajduje się przy Knutsford Terrace. Tam niestety bus się nie zatrzymuje, więc muszę kawalątek podejść. Rozpoczyna się pobyt w Hongkongu…
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
      
#34 PostWysłany: 09 Lis 2016 16:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Nie ma sie co dziwic, ze saloniki sa tak rozne. Jeden jest domowej lini, drugi goscinnej. Gospodarz zawsze ma duze saloniki, bo jest duzo klientow. Osobiscie bardzo lubie saloniki Cathay: LHR T3 w remoncie, ale byl cichy i dobrze zaopatrzony, CDG fajny widok na plyte i tez bardzo dobrze zaopatrzony, no i oczywiscie HKG :-)

Czuje sie popsutym pasazerem po locie A350 LHR-HEL i A330 long haul PER-SYD ;-)

Czekamy na opis Hong Kongu.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#35 PostWysłany: 10 Lis 2016 00:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Proszę bardzo :-)
Na razie Dzień 3. (c.d)

Hongkong

Melduję się w The Perkin. Do recepcji na 3. piętrze jadę windą zapowiadającą pobliskie widoki.

Załącznik:
WP_20161028_16_10_45_Pro.jpg
WP_20161028_16_10_45_Pro.jpg [ 255.19 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Okazuje się, że bardzo sympatyczny recepcjonista o korzeniach pakistańskich jest z Wlk. Brytanii, w której ma masę polskich przyjaciół. Sam hotel jest świetny. Otwarto go chyba niedawno, bo wewnątrz wszystko pachnie nowością. Nie lubię tego określenia, ale tak chyba nazywa się tego typu obiekty – „hotel butikowy” (choć Aga_podrozniczka, czy przemos74‌ mają na koncie na pewno lepsze :D )‌. Nie do końca jestem pewny, czy w każdym przypadku kryje się pod nią to samo. Jeśli jednak chodzi o to, by wnętrza były nowocześnie zaprojektowane, urządzone i wyposażone, to nazwa jest odpowiednia. Ja nazwałbym to raczej "smarthotelem". Po dość „paździerzowych” wnętrzach w hotelach w Japonii, to prawdziwa odmiana. Mają tu też coś, co oferuje wiele hoteli w tym mieście – gotowy do użytku smartfon z wieloma przydatnymi funkcjami. Bezpłatne rozmowy telefoniczne (niestety, tylko w pewnym ograniczonym zakresie terytorialnym, do którego Polska się nie zalicza), internet, mapy, aktualizowane na bieżąco informacje o tym, co i jak w HKG, itd. Trudno przecenić tą usługę. Do tego super wygodne łóżko, mini barek wypełniony napojami (pierwsze zaopatrzenie gratis), bardzo dobrej jakości przybory łazienkowe i inne gadżety. Czegóż potrzeba więcej… Może basenu, ale tego musiałbym szukać w innej kategorii cenowej.

Załącznik:
WP_20161028_16_20_57_Pro.jpg
WP_20161028_16_20_57_Pro.jpg [ 109.06 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_16_23_08_Pro.jpg
WP_20161028_16_23_08_Pro.jpg [ 206.09 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_16_21_07_Pro.jpg
WP_20161028_16_21_07_Pro.jpg [ 104.56 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_16_22_30_Pro.jpg
WP_20161028_16_22_30_Pro.jpg [ 108.19 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_16_22_20_Pro.jpg
WP_20161028_16_22_20_Pro.jpg [ 150.34 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Załącznik:
WP_20161028_16_21_47_Pro.jpg
WP_20161028_16_21_47_Pro.jpg [ 232.21 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Hotel jest rewelacyjnie położony. Do stacji East Tsam Tshui jest stąd 5 minut spacerkiem. Do promenady gwiazd (obecnie „ogrodu gwiazd”, ze względu na tymczasową relokalizację), symfonii świateł, czy Temple Street jest 10-15 minut na piechotę. Knutsford Terrace jest odnogą od jednej z bocznych ulic Nathan Road, ale z uwagi na to, że nie mogą tam się poruszać samochody, jest odizolowana od hałasu drogowego. Jednocześnie, w budynkach usytuowanych wzdłuż tej ledwie widocznej na mapie uliczki ulokowała się całą masa restauracji i pubów, w których życie trwa do późnych godzin nocnych (na szczęście pokoje są świetnie odizolowane dźwiękowo, więc gościom The Perkin w niczym to nie przeszkadza). Jestem tu w czasie Halloween, więc klientów zdaje się być jeszcze więcej, niż zwykle, a wszystkie lokale (w całym Hongkongu) przystrojone są w obowiązkowe pajęczyny, zakrwawione maski i podświetlane dynie.
Jest ok. 16.00, więc trzeba jakoś spożytkować pozostałą część dnia. Ruszam zatem najpierw do bezpośredniego sąsiedztwa, na Nathan Road, ale zmykam stąd czym prędzej, nie chcąc być dalej nagabywanym przez Hindusów oferujących „repliki” zegarków albo garnitury na miarę. O tej porze, przebrnięcie przez Nathan Road to istne wyzwanie. Nieprzebrane tłumy brną w obu kierunkach bez zachowania jakichkolwiek reguł. Do tego hałas, „akwizytorzy” i prowincjusze tacy jak ja, którzy blokuję ruch, bo co chwilę gapią się na mapę w telefonie, albo zadzierają głowę do góry i patrzą z rozdziawioną gębą na neony i wieżowce. Zbaczam zatem do Kowloon Park, gdzie w sąsiedztwie ptaszarni podglądam starszych panów zawładniętych przez gry planszowe, zapewne chińczyka. Zaczyna się zmrok, więc kolej na nabrzeże. Widok jest niesamowity. Widziałem dziesiątki zdjęć z panoramą wieżowców po drugiej stronie kanału, ale żadne z nich nie oddawały tego, jak wspaniale wygląda to w rzeczywistości. Czarne, bezchmurne niebo i wrzynające się weń szpikulce ciągnących się kilometrami wieżowców. Do tego gra świateł odbijających się w wodach okalających Hong Kong Island. Nie wiem, czy jest drugie miejsce na świecie oferujące taki widok (nie wliczając oczywiście widoku z Lugard Road, o którym jednak później). Czekam do rozpoczęcia „Symphony of lights”, bo to przecież jeden z tych obowiązkowych elementów wizyty w Hongkongu. Wokół mnie tysiące ludzi i jeszcze więcej obiektywów. Bo przecież każdy ma przy sobie aparat lub telefon, a do tego jest cała grupa maniaków, zwłaszcza Azjatów (kupujących sprzęt najwyraźniej za grosze, sądząc po jego ilości), którzy przytachali tu po dwa lub więcej statywów z lustrzankami i wypasionymi obiektywami. Czy warto, to już kwestia gustu. Dla mnie to nic nadzwyczajnego. Oprócz kilku drobnych momentów nie potrafię dopatrzeć się w tym przedstawieniu ładu i składu. Eufemistycznie rzecz ujmując, muzyka i światła nie są ze sobą zgrane w interesujący sposób. W każdym razie, tak mniej więcej do połowy, bo wtedy opuszczam nabrzeże. Może popełniłam błąd, bo dopiero potem zaczyna się światowej klasy kompozycja muzyczno-świetlna?

Załącznik:
WP_20161028_18_20_47_Pro.jpg
WP_20161028_18_20_47_Pro.jpg [ 237.69 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Spacerkiem udaję się na nocny targ w okolicy Temple Street. Stan zapełniania ulic ludźmi i straganami przekracza wszelkie moje możliwości percepcyjne i okrążam jedynie cały ten jarmark z różnych stron, mijając co krok panie lekkich obyczajów oczekujące na klientów. Jako mieszkaniec Trójmiasta i wielokrotny obserwator Jarmarku Dominikańskiego mam awersję (a może to uczulenie?) do tego typu miejsc. Przekonuję się jednak, że czasem z uprzedzeniami trzeba walczyć. W poszukiwaniu posiłku trafiam na niewielki lokal na obrzeżu nocnego targu. W środku sami „lokalsi”, a to – wedle znanych i Wam zasad – dobry znak. Przy witrynie jest nawet karta z informacjami po angielsku. Studiuję ją pobieżnie i wchodzę. Zamawiam „zupę chińską” oraz makaron z wieprzowiną. Najpierw przychodzi zupa w dużej misce. Pachnie ładnie. Wkładam łyżkę, żeby zebrać nieco z dna, a tu… prawie same kości. Znaczy się, taka bieda zupka na kościach i innych resztkach. To jednak, co da się ugryźć lub wypić jest całkiem znośne, choć absolutnie w niczym nie dorównuje zupom, które jadamy w sopockiej Liu. A oto i drugie danie. Wygląda całkiem ładnie, nieprawdaż?

Załącznik:
WP_20161028_20_56_53_Pro.jpg
WP_20161028_20_56_53_Pro.jpg [ 232.18 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


Problem w tym, że owa wieprzowina w składzie potrawy to w zdecydowanej większości świńskie skórki. Fakt, nie ordynarna słonina, tylko odpowiednio spreparowane cieniutkie plasterki, ale i tak nie na to liczyłem. Mimo to, zjadam wszystko, bo całość komponuje się niczego sobie, choć ten tłusty posmaczek i specyficzna konsystencja „mięska” burzą nieco harmonię. Pocieszający jest jednak koszt – 55 HKD za całość. Jak na tutejsze warunki, to chyba niewiele…
No dobra – zapytacie – ale gdzie ta walka z uprzedzeniami, którą czasem jednak warto podjąć? Otóż, wychodzę z pewnym kulinarnym niespełnieniem, a tu zaraz za rogiem, dosłownie 3-4 metry od mojego lokalu widzę skrzyżowanie upstrzone wprost małymi lokalami z jedzeniem w cenach takich samych, jak to, co zapłaciłem przed chwilą, z tą jednak różnicą, że jedzenie na talerzach wygląda znacznie apetyczniej i zdaje się bardzo smakować ludziom mojego pokroju, bo siedzą ich tu dziesiątki, a na ich twarzach gości uśmiech i satysfakcja. Wystarczyło zatem, żebym przemógł swój wstręt do ulicznej komercji i przeszedł się ulicą równoległą do tej, przy której zjadłem, a znalazłbym się w istnej gastronomicznej Arkadii. Bilans dnia jest jednak dodatni. Z takim przeświadczeniem wracam do hotelu. Po drodze mijam jeszcze jeden z lokalów miejscowej sieci gastronomicznej, której nazwa dla nas byłaby jeszcze ciekawsza, gdyby na końcu było "fhshan" :-D (z góry przepraszam, jeśli teraz przegiąłem).

Załącznik:
WP_20161028_18_45_40_Pro.jpg
WP_20161028_18_45_40_Pro.jpg [ 163.95 KiB | Obejrzany 13738 razy ]


-- 09 Lis 2016 23:11 --

OSK napisał(a):
tropikey napisał(a):

Ta masa ludzi na ostatnim zdjęciu, to poszukiwacze wifi :-D



@‌tropikey‌ - takie małe sprostowanie - Ci ludzie nie szukają wi-fi tylko POKEMONÓW, sprawdzone :lol:

Poza tym to deptaliśmy sobie po pietach, z wyjątkiem Fidżi. 28-29.10 HK, 31.10-5.11 Tokio, później ja odbiłem do Kioto.


Dzięki za wyjaśnienie :-)
Ja jestem cienki w te klocki, dlatego się nie zorientowałem.

-- 09 Lis 2016 23:18 --

Aga_podrozniczka napisał(a):
Nie ma sie co dziwic, ze saloniki sa tak rozne. Jeden jest domowej lini, drugi goscinnej. Gospodarz zawsze ma duze saloniki, bo jest duzo klientow. Osobiscie bardzo lubie saloniki Cathay: LHR T3 w remoncie, ale byl cichy i dobrze zaopatrzony, CDG fajny widok na plyte i tez bardzo dobrze zaopatrzony, no i oczywiscie HKG :-)

Czuje sie popsutym pasazerem po locie A350 LHR-HEL i A330 long haul PER-SYD ;-)

Czekamy na opis Hong Kongu.


Jak zawsze, celna uwaga :-)
Co do HKG, to będzie też kilka słów o moim ulubionym saloniku (nie tylko na HKG), czyli o Pier J CX. Wspaniałe miejsce.
A co do A350, to spóźniłem się tylko trochę, by załapać się na nowe A350 SQ, które latało przez jakiś czas na trasie SIN-MNL. To chyba taka praktyka linii, że nowe samoloty, nawet w konfiguracji międzykontynentalnej, latają najpierw na trasach krótszych, by je nieco sprawdzić. Podejrzewam, że tak samo mogło być w przypadku tras wspomnianych przez Ciebie :-)

-- 09 Lis 2016 23:23 --

sko1czek napisał(a):
Ja się zastawnawiałem, czemu relacja utknęła w miejscu...
Mam nadzieję, że wypocząłęś solidnie od buszowania w sieci, nie zerkałeś co 3 minuty czy aby nie pojawia się zasięg i korzystałeś z (niewątpliwych dla mnie) uroków pacyficznej wyspy. Teraz po tym częściowym (facebook) internetowo - oczyszczającym poście zasypiesz nas nową treścią, czekam :)


Cieszę się, że zauważyłeś przerwę. To znak, że jakoś tam śledzisz moje postępy :-D
Do solidnego odpoczynku na Fidżi przydałyby mi się jeszcze chociaż 3-4 dni, ale i tak jestem szczęśliwy, że tam byłem. A życie bez dostępu do internetu (facebooka nie biorę pod uwagę, bo prawie w ogóle nie korzystam) jest całkiem do zniesienia. Pytanie tylko, czy to przypadkiem nie zasługa "okoliczności przyrody"...
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#36 PostWysłany: 10 Lis 2016 10:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 Kwi 2011
Posty: 494
Loty: 332
Kilometry: 605 239
niebieski
Fajna relacja, super wyprawa :)

A jak tam pogoda w HKG? Lece za kilka dni z mroznych i zasniezonych Helsinek i ciekawam czy mozna sie wystarczajaco dogrzac:)
_________________
http://www.liswplecaku.pl
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#37 PostWysłany: 10 Lis 2016 11:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
dzięki za miłe słowo :-)

Pogoda w HKG była świetna, zwłaszcza 1. i 3. dnia. Nie wiem, jak jest teraz, ale w dniach mojego pobytu (28-31.10) było bardzo ciepło, ale nie upalnie (za wyjątkiem jednego wieczora na The Peak, ale do tego jeszcze dojdę), a deszcz padał tylko raz, przez jakieś 30 minut (akurat przemieszczałem się wtedy metrem, więc nawet tego nie odczułem). Tego dnia, gdy padało było też trochę pochmurno, ale nie przeszkadzało mi to nadzwyczajnie. W każdym razie, chodziłem cały czas w krótkich spodenkach, krótkim rękawku i w sandałach (bez skarpetek :-D ).
Generalnie, w czasie całego wyjazdu pogoda układa mi się pomyślnie. Oczywiście, nie zawsze jest idealnie, ale nie mogę narzekać. Liczyłem sie z dużo większą zmiennością i jakimiś niesprzyjającymi sytuacjami, ale jest ok, a najczęściej rewelacyjnie.

Miłej podróży!

-- 10 Lis 2016 11:04 --

Oczekuję właśnie w saloniku EY w SYD (o którym oczywiście w swoim czasie ;) ) na lot do AUH, więc na szybko kolejna część:

Dzień 4.

Hongkong

Rano spożywam „light breakfast”. W The Perkin oznacza to tosty, szynkę, topiony ser żółty w plasterkach, dżem, muffinki, jajka gotowane, jogurty, płatki, mleko, kawę, herbatę. Nie brzmi szczególnie zachęcająco, ale można się posilić. Do tego, po południu dochodzi tea time. Można sobie samemu przygotować wówczas gofry z wyłożonych porcji ciasta. Próbuję z żałosnym skutkiem. Przed nalaniem ciasta na gofrownicę nie spryskuję jej powierzchni olejem, no i mój wypiek, zamiast tworzyć jedną całość rozdziela się na dwie samodzielne części przyklejone do dolnej i górnej części gofrownicy. Stoję potem jak idiota i przez dobre 10 minut ściągam te przyklejone (czy raczej przyspawane) fragmenty gofra. A za mną stoi azjatycki tata ze swoją azjatycką córeczką, której największym akurat teraz marzeniem jest zjeść sobie hongkońskiego gofra. Czuję na plecach ich wzrok, a to wcale nie pomaga…

Przed tą wpadką realizuję bezproblemowo pierwszą część planu na dziś – wizytę w świątyni 10.000 Buddów. Na stacji metra kupuję kartę Octopus za 150 HKD i jadę do Sha Tin. Swoją drogą, nigdy bym się nie spodziewał w tutejszym metrze pustek takich, jak na zdjęciu poniżej.
Dzięki wskazówkom z forum F4F trafiam na miejsce jak do własnego domu. Wszystko się zgadza. Ze stacji Sha Tin idę łukiem w lewo. Jest wejście na cmentarz (swoją drogą urokliwy, z własnym wodospadem) i zaraz przy nim tabliczka, że do świątyni to tędy. Idę zatem „tędy”, czyli drogę serwisową centrum handlowo-biurowego sąsiadującego z cmentarzem, po chwili skręcam w lewo i widać już pierwsze złote figury ustawione wzdłuż ścieżki do świątyni. Jeśli ktoś dysponuje dużą ilością czasu, warto przyjrzeć się każdej z nich z osobna (nie liczyłem, ale są ich setki). Każda mijana postać jest w innej pozycji, każda twarz ma specyficzny dla danej postaci wyraz. Niektóre są doprawdy komiczne, choć nie jestem przekonany, czy aby takie odczucia miały wywołać.

Załącznik:
WP_20161029_08_40_34_Pro.jpg
WP_20161029_08_40_34_Pro.jpg [ 101.85 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_12_41_Pro.jpg
WP_20161029_09_12_41_Pro.jpg [ 147.37 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_10_50_Pro.jpg
WP_20161029_09_10_50_Pro.jpg [ 113.83 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_14_41_Pro.jpg
WP_20161029_09_14_41_Pro.jpg [ 154.46 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_15_17_Pro.jpg
WP_20161029_09_15_17_Pro.jpg [ 130.12 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_17_28_Pro.jpg
WP_20161029_09_17_28_Pro.jpg [ 138.08 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_18_18_Pro.jpg
WP_20161029_09_18_18_Pro.jpg [ 131.84 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_18_29_Pro.jpg
WP_20161029_09_18_29_Pro.jpg [ 130.67 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_10_03_04_Pro.jpg
WP_20161029_10_03_04_Pro.jpg [ 95.16 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Przy okazji zagadka - która z powyższych postaci kojarzy się Wam z kimś konkretnym w naszym kraju? Pytanie jest raczej do osób z mojej kategorii wiekowej i starszych, bo osoba, o której myślę, była bardzo "popularna" w godnych zapomnienia czasach lat 80-tych XX w. Oczywiście, niewykluczone, że będziecie mieli inne skojarzenia, niż ja, ale myślę, że w jednej z figur dopatrzycie się tego samego podobieństwa, które dostrzegłem ja...

Docieram do końca ścieżki. Oprócz mnie, na terenie świątyni jest jeszcze góra 10 osób, w tym pracownicy remontujący niski pawilon ze świętymi figurami schowanymi za szybą. Na placu jest kilka obiektów, z których najważniejsze, to sama świątynia 10.000 Buddów, kilka dużych rozmiarów posągów przedstawiających postaci z religii buddyjskiej i wielostopniowa pagoda. Jest też stołówka, ale pora dla mnie za wczesna na próbowanie czegokolwiek. Schodzę jeszcze schodkami jeden poziom niżej, by skorzystać z ustronnego miejsca i odkrywam coś, czego funkcja nie jest dla mnie wciąż jasna.

Załącznik:
WP_20161029_09_24_04_Pro.jpg
WP_20161029_09_24_04_Pro.jpg [ 115.23 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_24_42_Pro.jpg
WP_20161029_09_24_42_Pro.jpg [ 149.86 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_10_00_38_Pro.jpg
WP_20161029_10_00_38_Pro.jpg [ 98.18 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_09_54_30_Pro.jpg
WP_20161029_09_54_30_Pro.jpg [ 165.59 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Podejrzewam, że to szufladki z prochami zmarłych. Jeśli się mylę, będę wdzięczny za sprowadzenie mnie na ścieżkę prawdy .

Schodzę z góry w kierunku stacji Sha Tin. Dopiero teraz na schodach prowadzących do świątyni pojawia się więcej chętnych do jej odwiedzenia. Jednym z nich jest religijny Chińczyk, który zatrzymuje się co 2-3 stopnie, klęka i bije pokłony. Dotarcie do celu może mu zająć trochę czasu.

Załącznik:
WP_20161029_10_04_58_Pro.jpg
WP_20161029_10_04_58_Pro.jpg [ 54.85 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Jadąc w kierunku Kowloon postanawiam przeprowadzić od razu desant na Hong Kong Island. Wysiadam na stacji Admirality i szwędając się ulicami docieram do Soho. Systemem ruchomych schodów przemieszczam się wyżej i wyżej, przyglądając się mijanym budynkom. Cały kwartał dzielnicy najwyraźniej został wykupiony przez jakiegoś inwestora, bo w miejscu starych, sypiących się budynków powstaje coś zupełnie nowego. Nie mam specjalnego pojęcia o budowlance, ale skala i sposób prac w tym miejscu są imponujące. Zresztą, w Hongkongu jak już coś budują, to walą z grubej rury. Wystarczy spojrzeć na powstający w okolicy lotniska most, który połączy tereny wokół HKG z obszarem zwanym New Territories. Ma to być jeden z wielu elementów układu komunikacyjnego, który – o ile dobrze pamiętam z artykułu przeczytanego w magazynie pokładowym CX – ma połączyć ok. 2020 r. m.in. Hongkong, Szenzen, Guangzu i Makao. Miasta objęte łańcuchem połączeń komunikacyjnych (również kolejowych) stworzyć mają liczącą łącznie ponad 80 milionów mieszkańców megastrukturę.
Przy jednym z ruchomych chodników natrafiam na sklep o swojsko brzmiącej nazwie „Shoppolkadot.com”. Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić, czy nazwa ma cokolwiek wspólnego – jak zdaje się sugerować – z jakąś naszą rodaczką, czy może z czeskim tańcem, czy też po prostu to zlepek zupełnie przypadkowych słów.

Załącznik:
WP_20161029_11_09_41_Pro.jpg
WP_20161029_11_09_41_Pro.jpg [ 109.71 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_11_11_09_Pro.jpg
WP_20161029_11_11_09_Pro.jpg [ 73.4 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_11_13_56_Pro.jpg
WP_20161029_11_13_56_Pro.jpg [ 100.22 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_11_15_53_Pro.jpg
WP_20161029_11_15_53_Pro.jpg [ 123.49 KiB | Obejrzany 13586 razy ]



Po osiągnięciu najwyższego poziomu myślę sobie (mimo, że wcale tego nie planowałem), a co tam, pójdę na przystanek tramwaju jadącego na The Peak i może się przejadę… Z wybranej ścieżki schodzę dwa razy. Najpierw moją uwagę przyciąga młoda para ze świtą przed kościołem katolickim w sąsiedztwie ogrodu zoologicznego, więc wpadam na chwilę na plac (jakby było nas dwóch, to może nawet zrobilibyśmy blokadę do wykupienia przejazdu :-D).

Załącznik:
WP_20161029_11_36_21_Pro.jpg
WP_20161029_11_36_21_Pro.jpg [ 105.04 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Potem wchodzę jeszcze na teren ZOO (wstęp bezpłatny), choć po chwili przypominam sobie, że tak samo, jak nie trawię masowych jarmarków, tak samo nie do zniesienia jest dla mnie widok przygnębionych, zamkniętych w klatkach zwierząt, zwłaszcza małp (których w ZOO w Hongkongu jest bardzo dużo, łącznie z orangutanami). Po kilkunastu minutach docieram do przystanku, z którego w górę rusza „The Peak Tram”. Tiaaaa… „może się przejadę”, dobre sobie. Kolejka jest na dobrą godzinę stania, jak nie dłużej. Chrzanię to, nie będę tracił czasu, tym bardziej, że w planach mam wejście na The Peak od strony południowej już następnego dnia. A że zaraz obok jest Hong Kong Park, przekraczam jego bramę i czuję, że to znacznie lepszy wybór, niż stanie w niekończącej się kolejce do tramwaju. Przechadzam się po doskonale utrzymanych terenach zielonych, robię zdjęcia okolicznym wieżowcom i fontannom w parku, po długich, krętych schodach wchodzę na wieżę widokową i na koniec zostawiam sobie to, co najlepsze – ogromną wolierę, pod której opoką latają dziesiątki kolorowych ptaków. Mimo, że są zamknięte, przestrzeń, jaką mają do dyspozycji daje im wielką swobodę. Są bardzo żwawe i zdają się nie mieć szczególnych zmartwień związanych z życiem w zamknięciu.

Załącznik:
WP_20161029_11_55_22_Pro.jpg
WP_20161029_11_55_22_Pro.jpg [ 97.26 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_12_25_28_Pro.jpg
WP_20161029_12_25_28_Pro.jpg [ 102.25 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_12_25_49_Pro.jpg
WP_20161029_12_25_49_Pro.jpg [ 123.06 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_12_46_47_Pro.jpg
WP_20161029_12_46_47_Pro.jpg [ 129.61 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_12_47_44_Pro.jpg
WP_20161029_12_47_44_Pro.jpg [ 112.19 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_12_59_43_Pro.jpg
WP_20161029_12_59_43_Pro.jpg [ 90.24 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_13_11_51_Pro.jpg
WP_20161029_13_11_51_Pro.jpg [ 96.82 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Po wizycie w parku robię sobie przejażdżkę dwupiętrowym tramwajem do stacji Central.

Załącznik:
WP_20161029_13_18_21_Pro.jpg
WP_20161029_13_18_21_Pro.jpg [ 94.76 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_13_19_40_Pro.jpg
WP_20161029_13_19_40_Pro.jpg [ 100.1 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


To dość zaskakujące miejsce. Z jednej strony nowoczesne wieżowce, masa gości w garniturach, drogie sklepy i imponujący budynek International Finance Center, z drugiej strony szereg starych, XIX-wiecznych budynków z czasów świetności imperium brytyjskiego, a z trzeciej tysiące kobiet z Azji Płd.-Wsch., głównie z Filipin i Indonezji, które albo mieszkają w podziemnych przejściach stacji Central, albo jedynie spędzają tu jakąś część dnia. Tak, czy inaczej, znaczna ich część rozłożona jest na kartonach lub karimatach, niektóre mają nawet tekturowe konstrukcje tworzące coś na kształt ścian, wśród których zdają się prowadzić jakieś tam życie. Co krok widać, jak wzajemnie się czeszą, wykonują manicure albo inne zabiegi kosmetyczne, przygotowują jakieś posiłki. Do tego wszystkiego, krążą między nimi arabscy mężczyźni z pełnymi siatami, w których mają na sprzedaż ręczniki, plecaki, jakieś ubrania. Przyznam, że takiego widoku w takiej części Hong Kongu się nie spodziewałem.

Załącznik:
WP_20161030_09_45_52_Pro.jpg
WP_20161030_09_45_52_Pro.jpg [ 105.18 KiB | Obejrzany 13411 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_13_27_19_Pro.jpg
WP_20161029_13_27_19_Pro.jpg [ 95.2 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_13_38_53_Pro.jpg
WP_20161029_13_38_53_Pro.jpg [ 107.91 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Z nieschodzącym z twarzy zdziwieniem wsiadam na pokład starodawnego promu Star Ferry, na którego pokładzie po kilkunastominutowym rejsie docieram z powrotem do Tsim Sha Tsui.

Załącznik:
WP_20161029_13_46_51_Pro.jpg
WP_20161029_13_46_51_Pro.jpg [ 77.98 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_13_50_42_Pro.jpg
WP_20161029_13_50_42_Pro.jpg [ 109.26 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Wracam do hotelu na krótkie odświeżenie i szybko lecę na sąsiednią ulicę, bo dostałem sygnał od losu. Restauracja japońska, u drzwi której wczorajszego wieczora piętrzył się tłum oczekujących na wejście do środka, o tej godzinie jest dostępna od ręki. Wchodzę bez czekania. Ceny wyższe, niż w okolicy Temple Street, ale biorąc pod uwagę wielkość porcji i smak, uznaję to za usprawiedliwioną różnicę. Za ogromną porcję ramenu, pierożki gyoza i piwo Asahi płacę 140 HKD. Wszystko jest bardzo dobre. Po moim wyjściu kolejka wraca do normy, choć do apogeum jeszcze daleko.

Załącznik:
WP_20161029_16_11_14_Pro.jpg
WP_20161029_16_11_14_Pro.jpg [ 135.63 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_16_12_05_Pro.jpg
WP_20161029_16_12_05_Pro.jpg [ 104.35 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_16_21_54_Pro.jpg
WP_20161029_16_21_54_Pro.jpg [ 78.66 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_19_09_34_Pro.jpg
WP_20161029_19_09_34_Pro.jpg [ 117.31 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Jest już po zmroku, ale postanawiam odwiedzić jeszcze Bruce’a Lee. Biedak sterczy teraz w swojej kung-fu pozycji na tarasie, na który przeniesiono go wraz z wszystkimi odciskami dłoni gwiazd tutejszego kina. Po drodze spotykam też jedną polską gwiazdę. Szkoda, że tylko na plakacie.

Załącznik:
WP_20161029_19_45_38_Pro.jpg
WP_20161029_19_45_38_Pro.jpg [ 74.69 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_20_03_35_Pro.jpg
WP_20161029_20_03_35_Pro.jpg [ 109.05 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_20_05_23_Pro.jpg
WP_20161029_20_05_23_Pro.jpg [ 95.3 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_20_05_30_Pro.jpg
WP_20161029_20_05_30_Pro.jpg [ 102.32 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_20_05_42_Pro.jpg
WP_20161029_20_05_42_Pro.jpg [ 101.83 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_20_32_08_Pro.jpg
WP_20161029_20_32_08_Pro.jpg [ 113.57 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Załącznik:
WP_20161029_19_36_46_Pro.jpg
WP_20161029_19_36_46_Pro.jpg [ 106.44 KiB | Obejrzany 13586 razy ]


Ostatnio edytowany przez tropikey, 13 Lis 2016 18:32, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
      
#38 PostWysłany: 10 Lis 2016 13:29 

Rejestracja: 19 Paź 2015
Posty: 130
Super wyprawa i świetna relacja- z niecierpliwością czekam na Fidżi.
Czyżby chodziło o Jerzego U. na kucyku :?:
Co do spektaklu świetlnego, również miałem podobne odczucia- zdecydowanie bardziej podobało mi się "naturalne" światło wieżowców.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#39 PostWysłany: 11 Lis 2016 19:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
Brawo! Przyznasz, że podobieństwo uderzające :-)

Dziś jestem w Abu Zabi, ale strasznie tu słabo internet działa, więc ne jestem pewien, czy uda mi się wprowadzić kolejny etap (ciągle jeszcze hongkoński). Będę jednak próbował...
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#40 PostWysłany: 13 Lis 2016 20:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
No i jestem w domu (po mocno utrudnionej przez Air Berlin drodze powrotnej, o czym w odpowiednim czasie). Oznacza to, że nie udało mi się nadgonić opóźnienia w relacji. Jedyny tego plus taki, że może będę wrzucał od tej części również zdjęcia z aparatu. Ale nawet jeśli
nie, to na sam koniec przygotuję suplement z takimi zdjęciami... Kontynuujmy zatem:


Dzień 5.

Hongkong c.d.

To jeszcze nie koniec pobytu w Hongkongu, ale wymeldowuję się z The Perkin, by przenieść się na południową część Hong Kong Island. Podejmę tam próbę zdobycia statusu gold w programie sieci Starwood, która – jeśli się powiedzie – przyniesie mi również „golda” w programie Marriotta (dyskusję na ten temat prowadziliśmy tu: https://www.fly4free.pl/forum/status-gold-za-1-nocleg-w-azja-pacyfik-czy-warto,1579,100849). Jadę zatem metrem do stacji Central. W poszukiwaniu przystanku, z którego odjeżdża bezpłatny shuttle bus tego hotelu wyjeżdżam na powierzchnię, gdzie wita mnie widok olbrzymiej wieży IFC i tłumy Filipinek i Indonezyjek. Zupełnie zapomniałem, że przystanek jest pod ziemią, u wyjścia z peronu Airport Express. Znajduję go i siadam w kącie przeznaczonych dla pasażerów takich jak ja. Oczekiwanie na busa „umilają” mi dwie chińskie babcie, które nawijają tak głośno, długo i intensywnie, jakby opowiadały sobie nawzajem koleje swego losu, ze wszystkimi szczegółami.

Załącznik:
WP_20161030_09_45_52_Pro.jpg
WP_20161030_09_45_52_Pro.jpg [ 105.18 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_10_02_32_Pro.jpg
WP_20161030_10_02_32_Pro.jpg [ 96.09 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_10_11_57_Pro.jpg
WP_20161030_10_11_57_Pro.jpg [ 93.99 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_10_16_23_Pro.jpg
WP_20161030_10_16_23_Pro.jpg [ 105.74 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_10_18_44_Pro.jpg
WP_20161030_10_18_44_Pro.jpg [ 108.47 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Docieram do celu. Le Meridien Cyberport okazuje się być obiektem komfortowym, nowocześnie urządzonym, z bardzo przestronnymi pokojami. Można się w nich nieco pogubić, bo ilość luster i szklanych ścian lub przegród jest tak duża, że nie zawsze wiadomo, w którą iść stronę.

Załącznik:
WP_20161030_11_53_57_Pro.jpg
WP_20161030_11_53_57_Pro.jpg [ 66.5 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_11_57_13_Pro.jpg
WP_20161030_11_57_13_Pro.jpg [ 75.55 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_12_00_19_Pro.jpg
WP_20161030_12_00_19_Pro.jpg [ 95.05 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_11_54_13_Pro.jpg
WP_20161030_11_54_13_Pro.jpg [ 76.82 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_11_55_14_Pro.jpg
WP_20161030_11_55_14_Pro.jpg [ 127.88 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_11_55_26_Pro.jpg
WP_20161030_11_55_26_Pro.jpg [ 75.71 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_12_43_13_Pro.jpg
WP_20161030_12_43_13_Pro.jpg [ 131.55 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Miałbym może ochotę popławić się nieco w basenie, ale jest przecież plan do zrealizowania. Przemiły concierge klaruje mi bardzo szczegółowo, jak dotrzeć do Aberdeen, a z niego do zbiornika Pak Fu Lam, przy którym rozpoczyna się ścieżka na The Peak. Uzbrojony w tą wiedzę wsiadam do małego autobusika i ruszam. Po jakiś 15-20 minutach jestem w Aberdeen. Jego największą atrakcją jest nadmorska promenada z widokiem na położoną naprzeciwko wyspę oraz niezliczone kutry i inne jednostki cumujące przy nabrzeżach. Niektóre z nich, to restauracje lub domy. Są też dżonki, którymi można popływać po okolicy.

Załącznik:
WP_20161030_13_04_00_Pro.jpg
WP_20161030_13_04_00_Pro.jpg [ 94.67 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_08_17_Pro.jpg
WP_20161030_13_08_17_Pro.jpg [ 106.49 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_31_42_Pro.jpg
WP_20161030_13_31_42_Pro.jpg [ 155.66 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_33_01_Pro.jpg
WP_20161030_13_33_01_Pro.jpg [ 134.4 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_33_20_Pro.jpg
WP_20161030_13_33_20_Pro.jpg [ 135.9 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_36_31_Pro.jpg
WP_20161030_13_36_31_Pro.jpg [ 105.72 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_37_23_Pro.jpg
WP_20161030_13_37_23_Pro.jpg [ 146.5 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_38_34_Pro.jpg
WP_20161030_13_38_34_Pro.jpg [ 115.02 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_40_52_Pro.jpg
WP_20161030_13_40_52_Pro.jpg [ 160.89 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_43_27_Pro.jpg
WP_20161030_13_43_27_Pro.jpg [ 138.13 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_13_44_26_Pro.jpg
WP_20161030_13_44_26_Pro.jpg [ 113.87 KiB | Obejrzany 13412 razy ]

Na sąsiadującej z promenadą stacji znajduję autobus, którym mam dotrzeć w pobliże Pak Fu Lam Reservoir. Jedzie tam nieco pokręconą drogą, więc przeoczam właściwy przystanek. Na szczęście następny jest zaledwie ok. 300 m. dalej, więc nie muszę dużo nadrabiać. Na pocieszenie dostają taki oto znak drogowy, a kawalątek za nim skręcam w lewo w zacienioną dróżkę prowadzącą do zbiornika.

Załącznik:
WP_20161030_14_15_46_Pro.jpg
WP_20161030_14_15_46_Pro.jpg [ 136.76 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Chętnych do wędrówki na The Peak jest zadziwiająco wielu. Wygląda na to, że mieszkańcy Hongkongu lubią ruch i zdrowy tryb życia. Dbają przy tym również o kondycję swych psów. O ile w okolicach Kowloon widziałem tylko jednego, tego kudłacza wcześniej, o tyle tutaj w ciągu kilku godzin widziałem dobrą setkę. Były to głównie niewielkie psiaki pokroju pudla, nieskazitelnie przy tym wypielęgnowane, a przy tym bardzo często wyposażone w swój własny sprzęt – zarówno ubranka, jak i plecaczki. No, np. ten oto egzemplarz:

Załącznik:
WP_20161030_14_20_58_Pro.jpg
WP_20161030_14_20_58_Pro.jpg [ 101.2 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


O ile na początku trasa wydaje się dziecinnie łatwa, o tyle potem robi się coraz bardziej strono. Na początku idę sobie szybciutkim krokiem i z uśmiechem na twarzy mijam Chińczyków (choć raczej tych w podeszłym wieku), ale później spowalniam krok i – o zgrozo – daję się wyprzedzić jakiemuś białemu, który zasuwa pod górę, tak na oko, dwa razy szybciej, niż ja. Dobrze, że akurat są tu do zrobienia jakieś widoczki. Niech sobie nie myśli, że zwalniam ze zmęczenia.

Załącznik:
WP_20161030_14_20_07_Pro.jpg
WP_20161030_14_20_07_Pro.jpg [ 108.58 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_21_42_Pro.jpg
WP_20161030_14_21_42_Pro.jpg [ 86.79 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_24_15_Pro.jpg
WP_20161030_14_24_15_Pro.jpg [ 100.41 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_26_17_Pro.jpg
WP_20161030_14_26_17_Pro.jpg [ 129.54 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_33_50_Pro.jpg
WP_20161030_14_33_50_Pro.jpg [ 182.08 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_38_23_Pro.jpg
WP_20161030_14_38_23_Pro.jpg [ 182.24 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Na szczęście, po jakimś czasie trafiam na takich, których i ja mogę przegonić, a to poprawi mi samopoczucie :-D. Najpierw panie z pieskiem – łatwizna. Potem spocony gościu, który zasuwa, jak może, ale nogi ma jednak o wiele krótsze, niż moje, więc nie ma szans…

Załącznik:
WP_20161030_14_46_21_Pro.jpg
WP_20161030_14_46_21_Pro.jpg [ 67.89 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_47_44_Pro.jpg
WP_20161030_14_47_44_Pro.jpg [ 144.92 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_47_57_Pro.jpg
WP_20161030_14_47_57_Pro.jpg [ 117.17 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_48_40_Pro.jpg
WP_20161030_14_48_40_Pro.jpg [ 140.37 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_52_56_Pro.jpg
WP_20161030_14_52_56_Pro.jpg [ 178.95 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Po drodze natykam się jeszcze na coś takiego. Ciekawe, czy to aby nie przypadkiem jakiś kolega Żalgirdisa z Kownasa, który pisał onegdaj list do Gandalfa w trójkowej audycji „Nie tylko dla orłów”…

Załącznik:
WP_20161030_14_43_46_Pro.jpg
WP_20161030_14_43_46_Pro.jpg [ 187.89 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Docieram na szczyt. Dziś niebo jest niestety nieco pochmurne, a powietrze gęste od wilgoci, więc widok na południowo-zachodnią stronę jest przeciętny, tym bardziej, że zniżające się słońce daje zbyt ostre światło.

Załącznik:
WP_20161030_14_53_39_Pro.jpg
WP_20161030_14_53_39_Pro.jpg [ 109.97 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_14_58_36_Pro.jpg
WP_20161030_14_58_36_Pro.jpg [ 76.97 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Kawałek dalej jest plac, na którym panuje niemiłosierny tłok. Jedni właśnie dotarli przed chwilą tramwajem, inni szykują się do wejścia na taras widokowy, a jeszcze inni kręcą się bez specjalnego celu lub spożywają coś w okolicznych knajpach. Szkoda, że nie wiem w tym momencie jeszcze tego, czego stanę się świadomym nieco później tego dnia, bo może nie poszedłbym jak owieczka w stadzie za wszystkim na taras widokowy. No, ale idę tam, a w zasadzie jadę kilkoma kolejnymi ruchomymi schodami. Resztką zasobów na Octopus Card opłacam wstęp (do wymaganej kwoty brakuje mi kilku dolców, ale miła pani mnie przepuszcza) i wstępuję na duży taras z przezroczystymi barierkami. Widok jest bardzo ładny, ale do zmierzchu tu nie wytrzymam. Jest dopiero ok. 16.00. Kręcę się zatem, by spojrzeć w każą stronę, przyglądam się mieszance etnicznej podziwiającej panoramę Hongkongu i zjeżdżam z powrotem.

Załącznik:
WP_20161030_14_58_36_Pro.jpg
WP_20161030_14_58_36_Pro.jpg [ 76.97 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_15_13_39_Pro.jpg
WP_20161030_15_13_39_Pro.jpg [ 104.09 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_15_15_58_Pro.jpg
WP_20161030_15_15_58_Pro.jpg [ 83.72 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_15_42_19_Pro.jpg
WP_20161030_15_42_19_Pro.jpg [ 118.7 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_15_42_24_Pro.jpg
WP_20161030_15_42_24_Pro.jpg [ 108.95 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_15_53_12_Pro.jpg
WP_20161030_15_53_12_Pro.jpg [ 110.04 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Waham się teraz, co robić dalej. Robi się już nieco szarawo, więc łażenie tutaj wydaje mi się trochę bez sensu. Kupuję kanapkę w 7eleven i ruszam w drogę powrotną. Żeby uniknąć tych samych widoków, wybieram tą biegnącą Lugard Road. Idę nią chwilę, no i tu się zaczyna… Co za widok! Dopiero tu czuję się spełniony. Owszem, jest delikatnie niżej, niż na tarasie widokowym, ale może właśnie dzięki temu najlepsza partia Hongkongu jest wyeksponowana jak na wielkiej makiecie. Niesamowite. Gdybym wiedział o tym wcześniej, w kieszeni zostałoby mi nieco HKD, które mógłbym przeznaczyć na coś lepszego, niż wstęp na taras. Cóż, nie pierwsze to i nie ostatnie frycowe w czasie tego wyjazdu.

Załącznik:
WP_20161030_16_05_27_Pro.jpg
WP_20161030_16_05_27_Pro.jpg [ 76.45 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_16_08_21_Pro.jpg
WP_20161030_16_08_21_Pro.jpg [ 99.31 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_16_10_34_Pro.jpg
WP_20161030_16_10_34_Pro.jpg [ 100.7 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Ponieważ do zmroku wciąż jeszcze sporo czasu, idę dalej Lugard Road zamiarem powrotu do tego miejsca na nocny widok miasta. Schodzę w ten sposób aż do końca tej drogi, do miejsca, gdzie w sąsiedztwie skweru rekreacyjnego krzyżuje się z Morning Trail, Hatton Road, Harlech Road i ścieżką biegnącą do Pak Fu Lam.

Załącznik:
WP_20161030_16_22_50_Pro.jpg
WP_20161030_16_22_50_Pro.jpg [ 176.54 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_16_23_43_Pro.jpg
WP_20161030_16_23_43_Pro.jpg [ 122.44 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_16_31_17_Pro.jpg
WP_20161030_16_31_17_Pro.jpg [ 139.97 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_16_57_06_Pro.jpg
WP_20161030_16_57_06_Pro.jpg [ 126.41 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Z jednej strony korci mnie, by już wracać do hotelu, bo nogi wołają do mnie „błagamy, już dość!”, ale jak zamierzałem wcześniej, tak robię – idę z powrotem w górę Lugard Road, docieram do jednego z dwóch miejsc, z których jest najpiękniejszy widok na miasto i czekam. Boże, jak ten zmrok dziś wolno zapada! Na dodatek robi się dość chłodno, nie więcej, niż 18 st. C, a ja w krótkim rękawku, spodenkach i sandałach. Nie poddaję się jednak i czekam. Obok swój sprzęt rozkłada para Amerykanów. Czegóż tam oni nie mają… Po dwa statywy, 5 czy sześć aparatów, z tuzin obiektywów i inne cuda. Pytam, czy robią to profesjonalnie, ale okazuje się, że nie – to wyłącznie bardzo drogie hobby. Z moim Lumixem i smartfonem czuję się dość idiotycznie, ale znajduję zrozumienie u sąsiadów. Gdy nareszcie nastaje ciemność (choć i tak jeszcze nie ta kompletna, bo do niej ze względu na chłód już nie dotrwałem), patrzę na miasto i chłonę je. Widok z Kowloon na wyspę był wspaniały, zwłaszcza dzięki bardzo przejrzystemu powietrzu. Dziś jest ono gęstsze, ale może właśnie dzięki temu, a także dzięki dużo większej bliskości wieżowców, wrażenia są jeszcze głębsze. Choćbym nie wiem jaki miał sprzęt, nie sądzę by udało mi się to oddać na zdjęciach. Ale Amerykanie obok, kto wie…

Załącznik:
WP_20161030_17_48_12_Pro.jpg
WP_20161030_17_48_12_Pro.jpg [ 110.79 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_18_09_58_Pro.jpg
WP_20161030_18_09_58_Pro.jpg [ 109.93 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161030_18_10_06_Pro.jpg
WP_20161030_18_10_06_Pro.jpg [ 123.91 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Powrót okazuje się dość długi. Idę do końca Lugard Road. Dalej ścieżka do zbiornika wodnego odpada, bo jest nieoświetlona, a ja nie mam latarki. Idę więc usianą latarniami Hatton Road, którą docieram do uniwersytetu w Hongkongu. Jest już dużo cieplej, niż na szczycie. Nieoceniona nawigacja w telefonie z hotelu (tak, tu również jest na wyposażeniu) prowadzi mnie przez tereny uniwersyteckie do stacji metra, spod której autobusem wracam do Cyberport. Uff, to był męczący dzień, zwłaszcza dla moich biednych, zachodzonych do bólu nóg (którym dałem w kość już i w Tokio i w ciągu poprzednich dni w Hongkongu). Ale, jakże miłe to zmęczenie. Delikatnie podświetloną windą jadę do pokoju. Jeszcze rzut oka z mojego okna i lulu…

Załącznik:
WP_20161030_19_53_47_Pro.jpg
WP_20161030_19_53_47_Pro.jpg [ 105.33 KiB | Obejrzany 13412 razy ]


Załącznik:
WP_20161031_08_48_21_Pro.jpg
WP_20161031_08_48_21_Pro.jpg [ 85.57 KiB | Obejrzany 13412 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 72 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group