Fly4free.pl

cześć,
czy da się coś wywalczyć od lini UIA? poniżej krótka historia
03.10.2015 lecielismy z dubaju via Kijów do Berlina. w Berlinie nie było mojego plecaka, nie mielismy ciepłych ubran itd. zgłosiłam brak bagazu na lotnisku. otrzymałam informacje, że plecak doleci jutrzejszym lotem z Kijowa i zebym jutro go odebrała. było juz pozno, nasz transport do polski odjechał wiec wzielismy hotel aby 04.10 odebrac zagubiony plecak. na drugi dzien udalismy sie na lotnisko, 4h trwało szukanie i namiezanie plecaka. nie mogłam juz dłuzej czekac gdyz musielismy wracac do Polski do pracy. plecak nie znalazl się, nikt nie potrafił powiedziec gdzie jest, na ktorym lotnisku.
kupilismy bilety na pociag berlin-Gdańsk i wróciliśmy do domu.

Zgłosiłam reklamację do lini UIA i zażądałam zwrotu kosztów za bagaż oraz z hotel i pociąg do Gdańska. bagaż wczoraj się odnalazł.
ale...czy należy mi się zwrot kosztów poniesionych za hotel i transport do domu? gdyby nie zgubienie bagazu to juz 3.10 byłabym w gdańsku. zostaliśmy dobę dłużej gdyż na lotnisku poinformowali nas że bagaż będzie jutro do odbioru. nie mięliśmy nawet ubran żeby wrócić, a nasz transport odjechał-długie załatwienie formalnosci na lotnisku. jedyną opcją powrotu był air berlin za 800zł/os. nie chciałam ryzykować jego zakupu, gdyż UIA mogłaby nie oddać takiej kwoty.
czy jest szansa na jakieś odszkodowanie?
z gory dziękuje za pomoc

Przy okazji tematu:

"Nasi czytelnicy lecieli samolotem z Toronto do Warszawy. Zaginęła im walizka i musieli kupić ubrania za ponad 1000 zł. Ale LOT nie zwrócił im pieniędzy. Czy słusznie?
Pani Danuta i pan Ryszard wylądowali niedawno w Warszawie po długim pobycie w Toronto. Lot obsługiwała linia LOT. Na lotnisku okazało się, że jedna z ich czterech walizek zaginęła. I nikt nie był w stanie powiedzieć, co się z nią stało. Taki stan trwał przez cztery dni. Wtedy - tadam! Przyszedł SMS, że bagaż, owszem, się znalazł. Został w Toronto. Do właścicieli walizkę dostarczono dopiero po dziewięciu dniach od zakończenia podróży.

Historia, jakich wiele, pech jednak chciał, że w zaginionej walizce znajdował się akurat cały zapas bielizny pani Danuty. Tego, że bielizna jest rzeczą niezbędną, wyjaśniać raczej nie trzeba. Pani Danuta, nie wiedząc, kiedy ją odzyska, zakupiła nową. Nie gorszą niż ta, którą nosiła na co dzień. Za trzy staniki i siedem par majtek dobrej firmy bieliźniarskiej pani Danuta zapłaciła 1039 zł.

Pasażerowie złożyli reklamację, domagając się zwrotu poniesionych wydatków. Tyle że LOT nie chce im oddać ani złotówki.

W odpowiedziach na pisma reklamacyjne linia tłumaczyła czytelnikom, że zwrot kosztów za zakup artykułów pierwszej potrzeby przysługuje pasażerowi jedynie wtedy, gdy przebywa on poza krajem stałego zamieszkania.

Kiedy poprosiłam LOT o komentarz w tej sprawie, odmówił, powołując się na dobre praktyki nieudzielania informacji na temat pasażerów osobom trzecim.

Z kolei na pytania dotyczące generalnych zasad zwrotu kosztów za opóźniony bagaż w sytuacjach, gdy pasażerowie wracają do miejsca zamieszkania, przewoźnik też nie odpowiedział. Odesłał jedynie do wiadomości zamieszczonych na stronie internetowej. Czytamy tam, że "w przypadku opóźnienia całego bagażu poza krajem zamieszkania pasażera PLL LOT gwarantują zwrot kosztów poniesionych na zakup najpotrzebniejszych rzeczy w czasie oczekiwania na bagaż (artykułów toaletowych, bielizny, ubrań) do wysokości 100 USD". Brak informacji o zwrocie kosztów w sytuacjach, gdy pasażer wraca do domu.

Odpowiedzialność przewoźnika za szkodę wynikłą z opóźnienia bagażu wprowadza tzw. konwencja montrealska, czyli międzynarodowy traktat podpisany przez Polskę w 2006 roku, a obowiązujący w ponad stu krajach świata. Dokument ten nie rozróżnia, czy opóźnienie nastąpiło w kraju, czy poza krajem zamieszkania pasażera.

- Sformułowanie wyłączające odpowiedzialność w przypadku opóźnienia w kraju pasażera bezpodstawnie ogranicza jego prawa - wyjaśnia Katarzyna Słupek z Europejskiego Centrum Konsumenckiego. - Konwencja ustanawia również górną granicę odpowiedzialności przewoźnika do 1131 SDR [międzynarodowa jednostka rozrachunkowa, ok. 6 tys. zł] - dodaje.

Ktoś mógłby powiedzieć, że na komplet bielizny dla jednej osoby można wydać sporo mniej niż ponad tysiąc złotych.

Ale Słupek podkreśla, że maksymalna kwota odszkodowania jest niezależna od jakości zakupionych przedmiotów. - W tym wypadku pasażer ma prawo domagać się zwrotu pełnej kwoty.

Nie następuje to jednak automatycznie.

- Pasażer musi udowodnić, że poniósł szkodę, a poniesione przez niego wydatki były celowe i uzasadnione. Pasażer powinien także wykazać, że nie mógł się bez zakupionych przedmiotów obyć i nie miał zapasowych - mówi Katarzyna Słupek. - Trudno jednak wymagać od pasażera, aby miał w domu pełen zapas bielizny czy ubrań. Linia lotnicza nie zaproponowała żadnej kwoty odszkodowania ani żadnego rozwiązania sytuacji. Z doświadczenia Europejskiego Centrum Konsumenckiego wynika, że przewoźnicy w takich wypadkach proponują chociażby vouchery - komentuje.

Czytelnikom, w ramach rekompensaty za niedogodności, LOT przyznał ostatecznie 3 tys. mil w programie Miles & More, mimo że nie są oni jego uczestnikami i nie zamierzali do niego przystąpić.

Na lot krajowy w jedną stronę potrzebujemy 12,5 tys., a na lot europejski - 15 tys. mil. Do biletu - nagrody za mile - doliczyć należy opłaty lotniskowe w wysokości około 500 zł.

Czytelnicy mogą teraz iść do sądu (w którym można się bezpośrednio powoływać na konwencję montrealską).

Dlaczego LOT wprowadza ograniczenia, których w tej konwencji nie ma? Linia odpowiada, że... konwencję stosuje, a każdy przypadek rozpatruje indywidualnie.

"Pieniądze Ekstra" będą wracać do tematu."

Read more: http://wyborcza.biz/pieniadzeekstra/1,1 ... z3sdL3cUu9

Hej,

znajomemu z którym leciałem na trasie Dubaj-Stambuł-Praga liniami Pegasus, uszkodzono dosyć drogą walizkę. Zamykana jest (a właściwie była) na zamek z szyfrem - jedno kółeczko z tego zamka zostało wyłamane przez co nie da się już otworzyć zamka.

Uszkodzenie zostało zgłoszone na lotnisku w Pradze, linie Pegasus otrzymały także wszystkie wymagane dokumenty mejlem. Dzisiaj przyszła odpowiedź:

On behalf of Pegasus Airlines we are sorry for the baggage irregularity. We may remind you according to the Civil Aviation and Pegasus Airlines procedures, Pegasus Airlines accepts no responsibilities for damage caused by any of the following:
• Minor scratches, holes, cuts
• Dampness or being wet
• Damage to the wheels, handles, straps or zips of any item of baggage
• Damage caused by badly packed or heavy items
These informations are also written our web Site
http://www.flypgs.com/en/information/general-rules.aspx.

Mają rację czy nadal walczyć o swoje?

Pozdrawiam.

Nie ma na liscie nic o braku odpowiedzialnosci za uszkodzone zamki, wiec ja bym powalczyla dalej.

_________________
Carpe Diem.

W sumie racja. Gdzie spróbować teraz napisać skoro lot był do UE?

Wysłane z mojej Nokii 3210 przy użyciu Tapatalka

Jeśli myślisz u ULC lub czeskim odpowiedniku, to nie byłby dobry adres, bo te instytucje nie zajmują się bagażem jako takim.

Kolega może napisać ponownie do linii, zwracając uwagę , że chodzi o zamek i dodając np., że ma uzasadnione podejrzenia, że do uszkodzenia doszło nie przy inspekcji zawartości (bo nie znalazł zwyczajowej karteczki z informacją), a raczej przy próbie kradzieży. Gdyby to się nie powiodło, pozostaje turecka lub czeska organizacja ochrony praw konsumentów. I - oczywiście - sąd w Ankarze.

Witam,
Mam troch inny problem. Uszkodzenie walizki zauważyłem dopiero w domu (złamany stelaż w prowadnicy rączki). Wszystko niby działa, ale walizka po rozpakowaniu jest przekrzywiona i może uszkodzić ubrania.
Jak zareklamować takie uszkodzenie?
Czy muszę zgłaszać to na lotnisku?
Z góry dziękuję za pomoc!

PS. nie wiem, jak tego wcześniej nie zauważyłem
https://wizzair.com/pl-PL/useful_information/baggage

https://wizzair.com/pl-PL/Claims

Ale tak, czy owak mam pytanie, czy ktoś z Was przechodził już tę drogę?

Miałem podobny problem w LH - walizka była połamana ale nie było to widoczne z zewnątrz przez co zorientowałem się dopiero w hotelu . Stwierdziłem, że bezpieczniej będzie zgłosić szkodę po locie powrotnym.

_________________

Witam

Czy ktoś z Was miał problem z uzyskaniem kasy w ramach reklamacji uszkodzonego bagażu?

Po odebraniu torby z taśmy, zgłosiłem się po PIR, itd. Generalnie zrobiłem wszystko jak opisane w mejlu od nich:


odp od wizz air (!):


i tak miesiące lecą a Renata Y[...] z Wizz air'a wciąż wymyśla kolejne argumenty, dlaczego potrzebują dowodu zakupu walizki. I jak piszę, że o takim dokumencie nie mam mowy w wykazie od niej (i a na stronie wizza), albo jak proszę o kontakt z przełożonym to nie ustosunkowuje się do tego, tylko wkleja dalej swoje, np:

Jak do ściany...
A żeby było ciekawiej, to niedługo wcześniej mojej dziewczynie też porwali torbę i na te same dokumenty szybko i sprawnie zrobili przelew odszkodowania. Koszty tną, czy co?

A to nie lepiej reklamować w punkcie Lost luggage ?

_________________
Tolerancja kończy się tam, gdzie zaczynają się prawa człowieka

Kolega już to zrobił (stąd PIR). Teraz potrzebna jest "podkładka" dla firmy ubezpieczeniowej linii (wycena szkody), żeby odszkodowanie nie uderzyło ich po kieszeni.

No właśnie w tym rzecz, że dałem im wszystko o czym mowa w pierwszym wykazie, ale laska wymyśliła sobie jeszcze paragon zakupu torby. Kto to trzyma kilka lat?
Nie wiecie, czy to jest "dopisywanie" wymagań, czy nie?
Miał ktoś taki problem z nimi?

Czy dobrze rozumiem, że jednak wysłałeś im "rachunek za naprawę bagażu lub zaświadczenie z punktu napraw potwierdzające brak możliwości naprawy bagażu wraz z wyceną szkody" (bo z trzeciego cytatu wynika, że chyba go nie otrzymali)?

Tak-z lokalnego sklepu dostałem takie pisemko, że torba nie nadaje się do naprawy i jej wartość to ileś tam kasy. Podpis, stempel, itd. Wycenę sklepikarka zrobiła na podstawie cen tej firmy w necie.

Sklep to nie punkt naprawy czy producent. Trafiłeś na kogoś, kto bardziej sumiennie wykonuje swoją pracę i żąda pierwotnie wymaganego dokumentu. Załatw to, o co Cię proszą, bo -:moim zdaniem - raczej nic nie więcej nie ugrasz uporem.

dzięki za tę radę - sensowną, jeśli literalnie czytać, ale sklep, który dał mi zaświadczenie o stanie i wartości torby dokonuje też napraw (gwar i pogwar). Robią takie oceny/wyceny dla wielu klientów linii lotniczych i mają do tego celu nawet gotowe, specjalne (i bardzo proste) formularze. Poza tym u mojej dziewczyny poprzedni przypadek przeszedł bardzo płynnie i bez cienia wątpliwości. Bo jak niby wizzair ocenia czy firma zajmuje się naprawą?

Nie sądzisz, że to, co dopisałeś, zmienia postać rzeczy? Bo sklepy w naszym pięknym kraju raczej nie zajmują się naprawą...

Napisz do pani z Wizz, to co napisałeś tu (może tylko w nieco bardziej sympatycznym tonie) i zwróć uwagę na formularz, który został użyty w obu przypadkach. Jeśli masz, załącz kopię tego pozytywnie rozpatrzonego.

Pisałem jej o tym.

Mam rozumieć, że poczułeś się dotknięty moim wpisem?

A napisałeś obie te rzeczy - a) że sklep dokonuje także napraw i wycen szkód (także dla innych linii) i b) krótki opis drugiego przypadku (w tym podkreślenie, że został bezproblemowo pozytywnie rozpatrzony) i fakt, że wycenę szkody sporządził zakwestionowany sklep na tym samym formularzu - w jednym mailu? Bo jeśli w kilku, to system lub człowiek niekoniecznie muszą je połączyć w przeciwnym razie.

Dotknięta - nie. Zdziwiona tym, że myślisz, że rzeczy nieoczywiste są jednak oczywiste i używasz przy tym mentorskiego tonu, który może zantagonizować osobę, od której oczekujesz pomocy - tak.

Kara jest kobietą, tak, kara jest kobietą!