Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 44 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 06 Lip 2016 18:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Cze 2013
Posty: 2202
Loty: 807
Kilometry: 1 954 890
srebrny
Czołem!

Zgodnie z obietnicą zaczynam kolejną dla Was relację na żywo z mojej wycieczki na zachodnie wybrzeże USA i na Alaskę (na weekend ;)). Będzie to tzw. „szybki strzał” w czasie którego pokonam drogą lotniczą około 27144 kilometrów przez tydzień. Ruszam już dzisiaj!

Moim celem jest głównie przetestowanie klasy biznes w Boeingu 787 linii Air Canada oraz może zobaczenie na własne oczy zorzy polarnej na Alasce. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale kto wie ;) Loty do/z Seattle są kupione za gotówkę, a odcinek YVR-ANC-SEA za mile z programu Smiles.

Image

Poniżej prezentuję Wam mój plan na najbliższe kilka dni:

POZ-WAW 06.07.2016
WAW-OSL 06.07.2016
OSL-CPH 07.07.2016
CPH-YYZ 07.07.2016
YYZ-SEA 07.07.2016
YVR-ANC 10.07.2016
ANC-SEA 12.07.2016
SEA-YYZ 12.07.2016
YYZ-CPH 12.07.2016
CPH-OSL 13.07.2016
OSL-SXF 13.07.2016

Zaczynam swoją podróż na poznańskim lotnisku skąd naszym narodowym przewoźnikiem udam się do stolicy. Z uwagi, że od rana nie było czasu na porządny posiłek to z nadzieją udaję się do saloniku Executive Lounge, gdzie (o dziwo!) kanapek nie brakuje. Rejs numer LO 3944 okazuje się być lekko opóźniony.

Image

Image

Image

Image

W czasie lotu dają się we znaki silne podmuchy wiatru i prawie cały czas zapalona jest sygnalizacja zapiąć pasy. Stewardesom jednak udaje się rozpocząć serwis (prince polo i żelki oraz woda). Po czterdziestu minutach nasz Embraer 175 dotyka płyty lotniska w Warszawie, a ja po kontroli paszportowej udaję się do saloniku Preludium, gdzie oczekuję na lot do Oslo liniami Norwegian.

Image

Image

Image

Image

Tutaj udaje mi się zjeść całkiem pożywny posiłek (tarta, krem z ziemniaków i sałatki warzywne). Liczba paxów czekających w tej poczekalni jest relatywnie mała. Panuje tutaj spokój i dobre warunki do pracy.

Image

Image

Image

Image

Jak zwykle zachęcam Was do komentowania. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie i podpowiedzi.

Osoby zainteresowane innymi moimi relacjami zapraszam na bloga: http://explore-world.you2.pl
_________________
Relacje: weekend w Australii i na Alasce.
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
 
      
Tygodniowa wycieczka na Azory za 1786 PLN. Loty Lufthansą z Katowic + 4* hotel Tygodniowa wycieczka na Azory za 1786 PLN. Loty Lufthansą z Katowic + 4* hotel
Lato w Kampanii za 1298 PLN. Loty do Neapolu z Gdańska + 7 noclegów blisko plaży Lato w Kampanii za 1298 PLN. Loty do Neapolu z Gdańska + 7 noclegów blisko plaży
#2 PostWysłany: 06 Lip 2016 18:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
To sobie polatasz :-) Ale zorzy to raczej nie zobaczysz, bo zachod slonca w Anchorage jest 23.32, a wschod o 4.37. Moze na trasie Toronto-Kopenhaga, jak jest to nocny lot i leci wysoko na polnocy, ale tez nie wiem czy nie bedzie za jasno. Powodzenia! Moj bilet z tej taryfy dopiero we wrzesniu.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
przemos74 lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 06 Lip 2016 19:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Sty 2013
Posty: 3385
srebrny
Fajne się zapowiada, tylko aż się zrobiłem głodny od widoku tego jedzenia w salonikach. Idę na parówkę z wody i chleb z masłem :)
Będę śledził na bieżąco, mam nadzieję, że cały plan się uda.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 09 Lip 2016 05:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Cze 2013
Posty: 2202
Loty: 807
Kilometry: 1 954 890
srebrny
Mój lot do Oslo jest opóźniony – na tablicy nie ma jednak informacji o ile. W związku z tym udaję się pod swój gate, żeby się czegoś dowiedzieć. Tutaj ludzie stoją już w kolejce do samolotu, więc spokojnie siadam i czekam, aż rozpocznie się boarding. Opóźnienie okazało się być dosłownie o ok. 15-20 minut. Pogoda w Warszawie niestety robi się coraz gorsza. Leje deszcz, a nad miastem wiszą czarne chmury. Rzeczywiście na początku rejsu są lekkie turbulencje, ale kiedy wznosimy się ponad obłoki, to rejs przebiega bardzo przyjemnie.

Image

Image

Warto tutaj podkreślić, że w liniach Norwegian mamy dostępny w czasie lotu Internet (darmowe WiFi), który działa całkiem sprawnie. Co prawda nie udało się obejrzeć półfinału Euro 2016, ale w śledzeniu wyniku na żywo i relacji pisanej sprawdził się doskonale. W Oslo, na górnym lotnisku lądujemy około godziny 22:15. Jest jeszcze jasno na dworze. Deboarding odbywa się autobusami. Warto jeszcze dodać, że LF w tym rejsie wynosił prawie 100%.

Czekała mnie teraz nocka przed kolejnym lotem. Do ostatniej chwili nie wiedziałem czy udać się do hotelu czy zostać na lotnisku. Wybrałem tę drugą opcję – już kiedyś też tak zrobiłem i muszę przyznać, że akurat lotnisko Gardemoen jest do tego całkiem niezłe. Przede wszystkim mamy gdzie wygodnie usiąść, a po podłożeniu walizki pod nogi możemy przyjąć pozycję półleżącą. Oprócz tego dostępny jest darmowy, szybki Internet i jest cicho. To właśnie pozwoliło mi do godziny 1 w nocy pooglądać filmy na komputerze, a następnie zasnąć na jakieś 2-3 godziny.

Image

Image

Image

Image

Image

Do nadania bagażu na stanowisku linii SAS (to ten przewoźnik wykonywał mój pierwszy odcinek lotu) udałem się dopiero po odprawie przy automacie. Bez kolejki zarówno tutaj, jak i do kontroli bezpieczeństwa (priority lane), dzięki czemu po kolejny 15 minutach mogłem już jeść śniadanie w saloniku SAS. Znajduje się on na pierwszym piętrze i oferuje dwa pomieszczenia. To drugie, z którego nie korzystałem jest dla osób ze statusem GOLD w *A. Oferta gastronomiczna tej poczekalni jest bardzo dobra – można zjeść pożywne śniadanie, napić się kawy, herbaty czy czekolady (a kto od rana lubi mocniejsze trunki to nie będzie zawiedziony) oraz w spokojnie spędzić czas poprzedzający rejs.

Image

Image

Image

Pierwszą destynacją tego dnia była Kopenhaga, do której lot trwał 55 minut. Warto wspomnieć, że biznes klasa na tym rejsie była rozczarowująca. Z tego co się zorientowałem to przewoźnik ten przeznaczył 6 pierwszych rzędów dla osób lecących w klasie premium. Niestety miejsca te nie różnią się niczym na tle klasy ekonomicznej. Konfiguracja jest 3-3, a jedynym wyróżnikiem niech będzie podany skromny posiłek, z plastikowymi sztućcami. Po dotarciu do Kopenhagi podjechaliśmy pod rękaw, dzięki czemu szybko wyszliśmy do strefy airside. Teraz czekała mnie kolejna przerwa – dokładnie ponad 3 godziny przed lotem za ocean, do Toronto.
Czas ten ponownie spędziłem w poczekalni linii lotniczej SAS. Z uwagi, że zupełnie nie byłem głody to nie skorzystałem z oferty śniadaniowej, jednak z tego co zaobserwowałem nie różniła się ona praktycznie niczym w stosunku do tego, co widziałem w saloniku w Oslo. Po godzinie 11 twarożek, paprykę i ogórki zamieniono na kalafiora i gotowanego kurczaka. Trzeba przyznać, że były one bardzo smaczne.

Image

Image

Image

Image

Image

Nadszedł wreszcie czas na najdłuższy lot w czasie tej wycieczki, czyli rejs do Toronto liniami Air Canada i ich Dreamlinerem. Kabina biznes klasy 787-9 składa się z 32 miejsc, które rozłożone są w konfiguracji 1-2-1. Wybrałem miejsce w szóstym rzędzie po prawej stronie przy oknie. Trzeba przyznać, że fotele są naprawdę bardzo elegancie i wygodne. Ekran ustawiony jest frontowo przed pasażerem przez co nie trzeba go odginać/chować przy starcie/lądowaniu (w innych liniach tak właśnie jest).

Image

Image

Image

Nie zabrakło także specjalnego panelu do obsługi naszego siedzenia – możemy dokładnie ustawić jego pozycję, włączyć masaż wybranego odcinka kręgosłupa lub zrobić z fotela płaskie łóżko. Poza tym mamy tutaj opcję ściemniania/rozjaśniania okien, możemy przywołać obsługę lub ustawić, żeby nie budzono nas na posiłek. Kolejnym, dobrym rozwiązaniem jest schowek na drobne rzeczy, gdzie ukryto także pilot do obsługi IFE, złącze słuchawkowe, port USB i gniazdo zasilania 110 V.

Image

Image

Image

Image

Z przodu mamy także podnóżek, pod którym zmieścimy np. nasze buty, kiedy pójdziemy spać. Poza tym mamy jeszcze na dole po lewej stronie schowek na np. butelkę wody. Nad nim znajduje się podłokietnik, którego wysokość możemy regulować.

Image

Image

Image

Przejdźmy teraz do samego lotu, przed którego rozpoczęciem podano pasażerom napój powitalny (wodę, sok lub szampana) oraz rozdano prasę. Każdy pax miał także saszetkę z akcesoriami, które mogą się przydać w czasie lotu, kołdrę i poduszkę. Dodatkowo po starcie załoga przeszła po kabinie rozdając dodatkowe słuchawki redukujące hałas otoczenia. Kolejnym etapem było zebranie zamówień na obiad. Co było do wyboru znajdziecie na zdjęciach poniżej. Wybrałem rybkę i uważam, że była dobra. Nie rewelacyjna, ale mogła smakować. Wcześniej jednak zaserwowano kolejne napoje i ciepłe orzechy nerkowca. Postawiłem na białe, francuskie wino i nie żałuję tej decyzji. Było bardzo smaczne, a mój kieliszek praktycznie cały czas był pełen (brawo dla stewardess).

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Przed daniem głównym podano przystawkę, a po nim deser. Wszystko widzicie na fotografiach. Na 90 minut przed lądowaniem podano drugi lżejszy posiłek. Ten można było zjeść wcześniej lub trochę później na życzenie. Dodajmy jeszcze, że obłożenie w biznes klasie wynosiło 100%.

Image

Image

Image

W Toronto wylądowaliśmy o czasie. O tym, co udało mi się tutaj zdziałać i jak przebiegał kolejny lot do Seattle napiszę już niebawem.
_________________
Relacje: weekend w Australii i na Alasce.
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 09 Lip 2016 09:09 

Rejestracja: 02 Cze 2014
Posty: 427
niebieski
No tak, ja tu się naczytam takich opisów, a potem ładuję się do landryny, czy innej francy i czegoś mi brakuje....:-) Jak żyć? To pisz dalej :-)
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 09 Lip 2016 11:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Sprawdzilam swoje bilety, ale ja mam LH na calej trasie, wiec nie bede testowac tej "biznes klasy" SAS. Jak Ci sie podobalo lotnisko w Kopenhadze? Zawsze lubilam sie tam przesiadac, ale jakos nigdy nie lecialam Star Alliance, wiec nie testowalam tego saloniku SAS.

Jak tak dalej pojdzie, to forum bedzie zawalone relacjami z Alaski ;-)
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#7 PostWysłany: 09 Lip 2016 11:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Sty 2015
Posty: 1554
Loty: 314
Kilometry: 571 396
złoty
Fajna relacja,czekam na więcej. Mam podobnie jak @asiasz: czytam, oglądam a później muszę się zastanawiać co zrobić z nogami w economy :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 09 Lip 2016 11:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Trzeba polowac na "promocje" biznes w cenie ekonomicznej :-)
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
grzegorz84 lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 09 Lip 2016 20:59 

Rejestracja: 31 Sty 2014
Posty: 3219
srebrny
Aga_podrozniczka napisał(a):
Jak Ci sie podobalo lotnisko w Kopenhadze? Zawsze lubilam sie tam przesiadac, ale jakos nigdy nie lecialam Star Alliance, wiec nie testowalam tego saloniku SAS.


Nie nastawiaj się na smakołyki - niestety pod względem jedzenia i trunków to chyba najgorsza poczekalnia w Europie w porównaniu do innych hubów Star Alliance.

Daleko im do Poloneza, MUC czy FRA o IST nie wspominając.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 09 Lip 2016 22:15 

igore napisał(a):
Fajna relacja,czekam na więcej. Mam podobnie jak @asiasz: czytam, oglądam a później muszę się zastanawiać co zrobić z nogami w economy :)

Lekki OT. Ostatnio był artykuł o tym jak bezsensowne jest latanie 'ęą' na krótkich dystansach :D Ale na 10 godzinnym locie łóżko to super sprawa :D
Art: http://www.economist.com/blogs/gulliver ... tless-perk
Góra
 PM off  
      
#11 PostWysłany: 09 Lip 2016 22:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Gru 2014
Posty: 711
niebieski
No fajnie fajnie, ale ja tam czekam na ujęcia spoza samolotu ;)
_________________
http://www.zb-szwoch.pl
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 09 Lip 2016 22:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Cze 2013
Posty: 2202
Loty: 807
Kilometry: 1 954 890
srebrny
Po dotarciu do Toronto, jak najszybciej udałem się w kierunku kontroli paszportowej żeby wyjść na miasto. Tym razem miałem przerwę ponad 6 godzin, więc była to doskonała okazja, że przypomnieć sobie, jak to kilka lat temu spacerowałem uliczkami tego pięknego, kanadyjskiego miasta. Szczęście mi dopisało, bowiem bez żadnych kolejek szybko opuściłem lotnisko i po 5 minutach byłem już w autobusie numer 192 (Airport Rocket), którym podjechałem na stację metra Kipling (jest to ostatnia stacja zielonej linii numer dwa). Warto mieć odliczoną gotówkę, bowiem kierowca nie wydaje reszty, ja nie miałem, ale kazał mi wejść do środka bez biletu.

Po około 20 minutach dotarliśmy na stację metra, gdzie linią zieloną pojechałem w pobliże centrum Toronto. Wysiadłem niedaleko hotelu Intercontinental, gdzie w barze udało mi się zobaczyć część pierwszej połowy drugiego półfinału na Euro. Nie tracąc więcej czasu spacerowałem w kierunku CN Tower. Toronto w większości to niska zabudowa, za wyjątkiem centrum. W centrum obok wieżowców też są niskie budynki. Poza tym jest sporo miejsc odpoczynku, czyli małych parków i skwerów. We wschodniej części centrum znajduje się jedno z większych Chinatown w Ameryce północnej.

Image

Image

Image

Image

Spacerując udało mi się zobaczyć m.in. Ontaryjską Galerię Sztuki, Muzeum Królewskie czy Parlament. Typowe mieszkalne osiedla to zwarta zabudowa, dom przy domu.

Image

Image

Przechodząc przez jeden z parków zauważyłem dużo takich zwierzątek biegających po drzewach i trawnikach. Te jedne to zapewne wiewiórki, ale chyba jednak nie wszystkie które widziałem. Są tutaj liczne też tzw. ranguniki, a dokładniej pręgowce amerykańskeie.
Chyba najbardziej znaną atrakcją Toronto jest wieża telewizyjna CN Tower. Kiedyś najwyższy budynek na świecie. Obok CN Tower znajduje się muzeum kolei.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Zapomniałem jeszcze dodać kilku słów o pogodzie, która była strasznie zmienna. Podczas lądowania padał deszcz i było ciemno za oknami. Kiedy jechałem autobusem już nie padało, ale zdawało się, że zaraz zacznie się ulewa. Kiedy dojechałem do miasta to zrobiło się przeraźliwie gorąco i duszno – ludzie wachlowali się wszystkim co mieli pod ręką.

Na lotnisko wracałem ze stacji Queens Park – w związku z tym czekały mnie dwie przesiadki, ale pomimo ekstremalnego tłoku na stacjach i w samym metrze dotarłem na lotnisko po około 45 minutach. Od razu udałem się do kontroli bezpieczeństwa – tam, gdzie są loty do US. Sprawdzono mój boarding pass i pokierowano na priority lane, dzięki czemu uniknąłem długiej kolejki. Tutaj obowiązkowo wyjmujemy całą elektronikę z plecaka, zdejmujemy buty itd. Kolejnym etapem jest wypełnienie karty wjazdowej do US. Są do tego przeznaczone specjalne stanowiska, gdzie oczywiście brakuje długopisów, więc warto mieć własny (byłem na to przygotowany;)). Do kolejnej kontroli kolejka już dużo mniejsza – kilka pytań typu: w jakim celu lecę do US? jak długo będę w US? co planuję zwiedzić w Seattle? I po tym z uśmiechem na ustach dostaję pieczątkę i mogę już na spokojnie udać się na kolację do saloniku Air Canada.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Poczekalnia ta zlokalizowana jest od razu po prawej stronie. Wystarczy wjechać windą na 4 piętro. Po zeskanowaniu mojego biletu zostałem zaproszony do środka. Salonik podzielony jest na kilka stref – mamy miejsce do pracy z komputerami, salę filmową z dużym telewizorem, fotele do odpoczynku oraz stoliki w pobliżu stołów z jedzeniem i piciem. Jeżeli chodzi o tę ostatnią kwestię to wybór jest odpowiedni. Mamy m.in. dwie zupy, nachosy z sosami, sałatki z fasoli, jabłka czy ciastka. Wybór wśród trunków jest zdecydowanie bardziej okazały – myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Internet działał cały czas bez zarzutu.

Mój lot odbywał się tego dnia z bramki F32, która znajduje się spory kawałek drogi, więc dobrze, że ruszyłem w jej kierunku jeszcze przed boardingiem. Przy bramce było jakieś zamieszanie – wyczytano cześć osób i proszono, żeby odebrały nowe bilety ze zmienionym miejscem. Nie byłem wśród nich, więc nie wiem dokładnie o co chodziło. Do samolotu poszedłem jako ostatni i zająłem swoje miejsce w Embraerze linii Air Canada. Liczba miejsce w klasie biznes to trzy rzędy w układzie 1-2. Miejsce na nogi jest bardzo dużo, spokojnie można się ułożyć wręcz w dowolnej pozycji. Fotel nie odchyla się zbyt ekstremalnie do tyłu, ale jest szeroki, posiada regulowany zagłówek, tackę wyjmowaną z prawego podłokietnika i mniejszą podstawkę pod napój z lewej strony.

Image

Image

Image

Image

Po wejściu na pokład poczęstowano mnie sokiem pomarańczowym i wodą. Następnie zebrano zamówienia na obiad. Tym razem postawiłem na pierś z kurczaka. Myślę, że był to dobry wybór, chociaż już z uwagi na zmęczenie moje kubki smakowe były mniej czułe. Co działo się podczas lotu niestety nie jestem w stanie zrelacjonować, ponieważ szybko zasnąłem i obudziłem się na kilka minut przed lądowaniem w Seattle.

Image

Image

Image

Na miejscu byliśmy punktualnie, jednak czas oczekiwania na bagaż wydłużył się do ponad 30 minut. Dobrze, że moja walizka wyjechała jako pierwsza i mogłem szybko udać się do hotelu na nocleg. Zatrzymałem się Holiday Inn Express Hotel & Suites Everett, który muszę polecić osobom, które wybiorą się w ten region świata. Tym bardziej, że był on niedawno dostępny w Point Breaks za 5000 punktów, a jego normalna cena to ponad 530 złotych za noc. Pokoje są bardzo duże, czyste i wygodne. Nie zabrakło mikrofalówki, lodówki i ekspresu do kawy. Do tego na terenie całego obiektu jest dostęp do szybkiego Internetu. Śniadanie możemy zjeść rano w hotelowej restauracji (jest wliczone w cenę pokoju).

@Aga_podrozniczka, samo lotnisko bardzo lubię. Jeżeli jednak chodzi o salonik to rzeczywiście "szału nie robi", ale osobiście mi wystarczył, żeby w spokoju popracować i odczekać kilka godzin na lot.

@igore, dzięki :)

@asiasz, piszę, piszę kiedy tylko mam chwilę przerwy, a tempo uwierz jest mocne ;)

@BooBooZB, prosisz i masz :)
_________________
Relacje: weekend w Australii i na Alasce.
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 10 Lip 2016 18:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Cze 2013
Posty: 2202
Loty: 807
Kilometry: 1 954 890
srebrny
Halo, halo, czyta mnie ktoś czyta? ;)

Pierwszy dzień w Seattle upływa bardzo aktywnie. Poza pewnymi sprawami, które miałem do załatwienia na miejscu udało mi się dodatkowo sporo zobaczyć. Ale po kolei. Już o 6:30 rano, czyli po 4h spania poszedłem na śniadanie do hotelowej restauracji. Tutaj standard, który znam z hoteli Holiday Inn Express w USA. Zjadam naleśnika z maszyny z bananem i wypijam kawę. Mało tutaj zdrowych rzeczy, no może poza owsianką i owocami. Ważne jednak, że nie muszę nigdzie szukać o tej godzinie miejsca na posiłek i tracić czasu. Wykwaterowuję się i jadę samochodem w kierunku fabryki Boeinga w Everett.

Image

Image

Image

Image

Miasto to ma bardzo duże tradycje lotnicze. To tutaj narodził się prawdziwy, wielki przemysł lotniczy. Niektórzy mówią nawet, że jest to mekka dla entuzjastów lotnictwa. Boeing przeniósł swoje biura do Chicago kilka lat wcześniej, ale fabryki nadal są w Seattle: 747, 767, 777 i 787 w Evergreen na północy oraz 737 w Renton na południu. Tę w Evergreen możemy zwiedzać, ale robienie fotek w halach produkcyjnych jest niedozwolone. Poniżej pokazuję Wam ekspozycje. Wstęp kosztuje 10$, ale do oglądanie za wiele nie ma. Jest to centrum o nazwie Future of Flight - Przyszłość Lotnictwa.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Pogoda w Seattle zmienia się bardzo często, ale wbrew opinii nie pada bez przerwy, natomiast często jest pochmurno. Temperatury takie typowo brytyjski. Znacznie przyjemniej niż duchota z Toronto. Widoczna na zdjęciach wieża z talerzem to Space Needle, czyli pamiątka po wystawie światowej z roku 1962. Jest teraz symbolem miasta i ma aż 184 metry wysokości. Nie wjechałem na górę, ale podobno jest tam restauracja i taras widokowy. W Seattle komunikacja miejska jest bardzo dobra i już nie musi każdy mieszkaniec mieć samochodu, bowiem mamy tutaj trolejbusy, tunel autobusowo-tramwajowy pod centrum ( Downtown Seattle Transit Tunnel ), monorail, regionalne Sound Transit, tramwaj i promy w zatoce Puget. Poruszanie się bez samochodu, co sprawdziłem jest banalnie proste i stosunkowo niedrogie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Droga do centrum Seattle zajęła mi kolejne 30 minut. Miasto to słynie nie tylko z samolotów, Starbucksa czy Amazona. Ale to właśnie tutaj narodził się grunge. Mówię o tym, bowiem po zaparkowaniu w okolicach Space Needle zobaczyłem futurystyczny budynek Experience Music Project. Nie odwiedziłem go, podobnie jak na następny raz zostawiłem sobie Pacific Science Center. Teraz skupiłem się na Chihuly Gardens and Glass. Jest to miejsce, które turyści coraz częściej odwiedzają będąc w Seattle. Możemy tutaj podziwiać i fotografować szklane rzeźby o najróżniejszych kolorach. Są one ustawione na czarnych, odbijających się podestach, co daje świetny efekt.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W zasadzie ostatnim punktem tego dnia był przelot hydroplanem nad jeziorem Washington. W tym celu wróciłem na lotnisko międzynarodowe w Seattle, gdzie w stanowisku linii lotniczej Kenmore Air dokonałem odprawy. Polega ona na tym, że ważony jest nasz bagaż i czeka się na resztę osób do transferu nad jezioro Lake Union. Z uwagi, że wszyscy byli już na miejscu 45 min przed czasem to prywatnym transportem zawieziono nas na miejsce. Obsługa tak bardzo się stara, że nawet przy wychodzeniu z samochodu wyciągają przenośny stopień, a przecież w ogóle nie jest wysoko i podróżowali sami młodzi ludzie. Na miejscu, czyli w bazie Kenmore Air otrzymujemy boarding pass z numerkiem, po którym będziemy wywołani do samolotu. Mój rejs był opóźniony o 15 minut, za co obsługa kilkakrotnie mnie przepraszała i dziękowała za cierpliwość. Przed odlotem porozmawiałem z pilotem, który mówił, że dawno nie leciał tak krótkiej trasy i że w trakcie swojej kariery miał okazję poznać wielu polskich pilotów. Niestety kapitana Wrony nie kojarzył.

Image

Image

Image

Image

Jeżeli jesteś jedynym pasażerem na pokładzie i w dodatku lecisz nad tak pięknie położonym miastem jak Seattle to jest to niesamowita przygoda. Jeżeli będziecie mieli okazję kiedykolwiek na podobne doświadczenie to polecam. Start i lądowanie są spokojne, a hałas w samolocie spokojnie do zniesienia – nawet nie założyłem stoperów do uszu.

Image

Image

Image

Image

Image

Tego dnia miałem jeszcze wieczorem spotkanie i kolację. Później udałem się do hotelu na nocleg, żeby być w pełni sił, bowiem kolejnego dnia czekał mnie przejazd do Vancouver z którego polecę na wspomnianą w tytule Alaskę!
_________________
Relacje: weekend w Australii i na Alasce.


Ostatnio edytowany przez przemos74, 11 Lip 2016 10:02, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
18 ludzi lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 10 Lip 2016 21:37 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2011
Posty: 2593
Loty: 240
Kilometry: 293 130
Podziwiam za relację live i trzymam kciuki żeby zorza dopisała :-)
Góra
 Profil Relacje PM off
przemos74 lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 11 Lip 2016 08:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Potwierdzam Chihuly Gardens and Glass jest interesujace. Jesli chodzi o punkt widokowy w Seattle, to dobre jest Columbia Center. Dales mi pomysl co jeszcze zobaczyc na miejscu, z tym Boeingiem. Ja jeszcze nie sfinalizowalam swoich planow i ciagle siedze na bilecie tylko do SEA.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
przemos74 lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 11 Lip 2016 09:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Sty 2013
Posty: 3385
srebrny
Myślę, że nawet bez zorzy będzie całkiem fajnie na Alasce :)
Góra
 Profil Relacje PM off
przemos74 lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 11 Lip 2016 09:16 

Rejestracja: 24 Kwi 2014
Posty: 309
przemos74 napisał(a):
kazał mi wejść do środka bez biletu.


:mrgreen:

Uśmiałem się. W pewnym europejskim kraju kazałby Ci - ze schetynowskim uśmiechem na twarzy - kindly sp$#*@$%ać.

Super sprawa ten wypad. Podziwiam Was za te umiejętności składania biletów, za te saloniki, za te mile. ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
przemos74 lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 11 Lip 2016 09:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Gru 2011
Posty: 1980
srebrny
Jasne, ze czytamy! Relacje z Alaski - zawsze :)
Na zorze wczesniej niz w drugiej polowie sierpnia to raczej nie ma szans, poki co jest za jasno. Ale trzymam kciuki, zeby za jakas niespodziewana burze sloneczna!
Z tego co widze, to chyba juz na Alasce jestes? Jesli jeszcze nie masz planow na te dwa dni, to polecam przejechac w poprzek polwyspu Kenai, do Seward. Nieco ponad 2h w jedna strone, przepiekne widoki po drodze, taka Alaska w pigulce - w sam na weekendowe zwiedzanie. A jesli bedziesz miec szczescie, moze zobaczysz orki i wieloryby.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
przemos74 lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 11 Lip 2016 09:28 

Rejestracja: 11 Lip 2016
Posty: 1
Zachęcam do wizyty na Eklutna Lake tuż obok Anchorage, najlepiej o poranku :)
Góra
 Profil Relacje PM off
przemos74 lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 12 Lip 2016 09:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Cze 2013
Posty: 2202
Loty: 807
Kilometry: 1 954 890
srebrny
Pierwszy dzień w czasie tej wycieczki, kiedy wreszcie udało mi się wyspać. Budzik nastawiony na godzinę 8:15 był mi absolutnie niepotrzebny, bowiem już po godzinie 6 otworzyłem oczy i czułem, że jestem gotowy do działania. Zwiedzanie przy dużym zmęczeniu czy jetlagu to średnia przyjemność, a przy tak krótkich wyjazdach jak ten trudno o czas na odpoczynek. Na szczęście tym razem nie miałem żadnych problemów ze zmianą czasu (przypomnę, że to aż 9 godzin różnicy w Seattle i 10 na Alasce).

Image

Image

Image

Po zjedzeniu śniadania i spakowaniu swoich rzeczy udałem się w okolice głównej stacji, gdzie znajduje się wspólny dworzec pasażerskiej kolei państwowej Amtrak. Wieża dworcowa modelowana na weneckiej dzwonnicy św. Marka. O godzinie 10 miałem zaplanowany odjazd autobusu firmy BoltBus do Vancouver w Kanadzie. Cena takiego biletu to 25 dolarów amerykańskich. Odjazd ma miejsce ze skrzyżowania 5 alei z King Street. Warto wcześniej to sprawdzić, bowiem na miejscu nie ma żadnych znaków, które informowałyby o przystanku tego przewoźnika.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Z uwagi, że miałem jeszcze kilka minut to udałem się na szybkie zakupu do marketu znajdującego się w Chinatown. Udało mi się tutaj zakupić m.in. koreańskie sushi, brazylijską kawę i wodę z Fiji ;) Ceny wydawało mi się, że były niższe niż w innych sklepach, które odwiedziłem do tej pory w Seattle.

Image

Image

Image

Odjazd autobusu do Vancouver miał miejsce o czasie. Przy wchodzeniu na pokład skanowany jest kod QR z biletu, który możemy wydrukować lub okazać na telefonie. W czasie całego przejazdu bardzo dobrze działało WiFi, a przy siedzeniach dostępne były gniazdka elektryczne. Ciekawostką są także specjalne uchwyty do napojów, których w Polsce jeszcze nie spotkałem.

Po około 2h drogi dojeżdżamy do granicy z Kanadą. Mamy wziąć wszystkie swoje rzeczy i wyjść na zewnątrz autobusu. Wyciągamy też walizki z luku bagażowego. Teraz ustawiamy się w kolejce do kontroli paszportowej. Trzeba także uzupełnić druczek z danymi osobowymi, deklaracją przewożonych towarów i czasem pobytu. Dosłownie 20 sekund rozmowy z celnikiem i już można wracać do autobusu. Całą naszą obsłużono w około 25 minut. Bagaż sprawdzono tylko kilku osobom.

Image

Po kolejny 45 minutach docieramy wreszcie do Vancouver. Wysiadam obok budynku stacji kolejowej. W Kanadzie odpowiednikiem PKP jest VIA Rail. Teraz rozpoczynam swój 32 kilometrowy (!) spacer po mieście. Jest godzina 14:00. Plan numer jeden to pozbyć się walizki i zostać tylko z plecakiem. Miejsce mojego dzisiejszego noclegu jest w pobliżu lotniska, więc bez sensu, żebym tam teraz jechał, bowiem stracę około 1,5 godziny cennego czasu i nie zobaczę wszystkiego co zaplanowałem. No nic, póki co kieruję się spokojnym krokiem w kierunku wybrzeża. Nie dziwię się, że Vancouver jest w top 10 miast, które są najbardziej „liveable”, czyli najlepsze do życia. Atmosfera jest tutaj wyjątkowa, chyba tylko bardziej podobało mi się w Melbourne. Ludzie chodzą uśmiechnięci i zadowoleni. Warto pokręcić się trochę po uliczkach i zobaczyć miasto. Zapewne zauważycie, że uliczki są czyste i kolorowe, a także nie brakuje zieleni.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Pierwszym miejscem, którego co prawda nie miałem w planach, ale zainteresowało mnie od zewnątrz były ogrody Dr. Sun Yat-Sen Classical Chinese. Znajdują się one w Chinatown. Zostały zbudowane w latach 1985-1986 i reprezentują styl dynastii Ming.

Kiedy dotarłem do wybrzeża pierwszym monumentem, który zobaczyłem był znicz olimpijski, który jest pamiątką po Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 2010 roku. Dalej zrobiłem spacer jednym z mostów w porcie Vancouver Harbour, żeby podziwiać cumujące tutaj olbrzymie promy. Idąc dalej można obserwować lądujące na wodzie samolotu. Na środku zatoki mamy także stację paliw Chevron.

Image

Image

Image

Image

Image

Hotelem na wybrzeżu, który wpadł mi w oko był Westin Bayfront. To właśnie tutaj, po krótkiej rozmowie z konsjerżem udało mi się zostawić walizkę. Teoretycznie nie jest to możliwe, a w samym Vancouver nie ma po godzinie 16 otwartego żadnego punktu, gdzie można by zostawić swoje rzeczy (taką informację uzyskałem w informacji turystycznej).

Image

Image

Image

Image

Kiedy pozbyłem się już moich 10 kilogramów na kółkach to ruszyłem do założonego w 1888 roku Stanley Parku. To olbrzymi teren zieleni, położony przy samym mieście. Prawie z każdej strony otacza go woda. Jest on na tyle duży, że aby zwiedzić go całego potrzebny jest cały dzień. Właśnie z niego mamy chyba najlepsze widoki na całe Vancouver. Co ciekawe park ten jest o 10% większy od znanego dobrze Central Parku w Nowym Jorku. Na terenie Stanley Parku mamy m.in. ogrody, kawiarnie, plaże czy akwarium. Przy brzegu możemy zaobserwować liczne czaple modre, które są popularne w Ameryce Północnej.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W końcu dotarłem na punkt widokowy, gdzie można zobaczyć most łączący tę część miasta z jego północą częścią. Wisi on 111 metrów nad poziomem wody i ma długość ponad 1,5 kilometra. Został on otwarty w 1938 roku. Ciekawym miejscem jest szereg totemów, które nawiązują do różnych plemion indiańskiej Kanady.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Żeby zobaczyć miasto i zatokę False Creek z góry udałem się na most Granville Bridge (27 metrów nad wodą), który przebiega m.in. nad Granville Island. To miejsce, gdzie kiedyś były różnego rodzaju drobne przemysł. Teraz znajdziemy tam teatry, malarzy i innych artystów. Poza tym znajduje się także market z produktami do jedzenia.

Image

Image

Image

Wracając w kierunku wybrzeża wstąpiłem na zasłużony posiłek do tutejszego MCDonaldu. Wybrałem to miejsce z uwagi na dostępne WiFi, bowiem musiałem sprawdzić w jaki sposób najlepiej dostanę się w okolice lotniska na nocleg. Okazało się, że ze stacji Waterfront jeździ metro, a bilet za przejazd kosztuje 2,25 dolara kanadyjskiego.

Image

Image

Image

W hotelu Westin Bayfront odebrałem swój bagaż i poszedłem na stację, żeby bez problemowo dotrzeć na stację Aberden i z niej spacerem dotarłem do mieszkania, które miałem zarezerwowane przez Airbnb. Znajdowało się ono w pobliżu hotelu Radisson Blu. Wybrałem taką miejscówkę przede wszystkim z uwagi na cenę (prywatny pokój, z WiFi, dostęp do kuchni i łazienki) kosztował 25 Euro. W porównaniu do innych miejsc noclegowych to praktycznie 25% ceny. Po długim spacerze tego dnia postanowiłem wziąć tylko prysznic i udać się do łóżka, bowiem już kolejnego dnia rano czekał mnie lot na Alaskę.

PS. Jeżeli wrzucam za dużo fotek to dajcie znać.

@romekalkowski, dzięki - zapisuję na listę przy następnej okazji :)

@Gregggor, zaliczone, cudowne widoki :) Dzięki!

@maczala1, bez zorzy ale weekend kapitalny :)

@Aga_podrozniczka, polecam i na południe od Seattle jest drugie muzeum lotnictwa.

@klapio, dziękuję i zachęcam do lektury :)
_________________
Relacje: weekend w Australii i na Alasce.
Góra
 Profil Relacje PM off
13 ludzi lubi ten post.
witekkowal uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 44 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group