Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 116 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 16 Kwi 2015 17:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
Grawitacja-prawdopodobnie nikt z Nas nie zawraca sobie nią głowy. ;) Pamiętają o niej chyba tylko pracownicy NASA, ale są chwile, kiedy każdy odczuwa ciężar przyciągania. Znają to Ci, którzy mieszkają na 10 piętrze i wracając z zakupów ze zgrozą odkrywają, że winda jest popsuta. No trudno-jakoś trzeba wtedy wnieść ten wór ziemniaków, który niczym wór pieniędzy odmawia chadzania piechotą (ale o ile fajniej by się targało ten wór pieniędzy, nie?;)). Pot się leje tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę , twarz czerwona jak u wujka Staszka po paru głębszych, ale nic to-walczymy! ;)

Na wakacjach też walczyliśmy, oj-walczyliśmy! Nie targaliśmy co prawda ziemniaków, za to musieliśmy targać nasze tyłki pod górki, o których się nawet filozofom nie śniło! Kto by pomyślał, że w tym rajskim miejscu będziemy dość boleśnie odczuwać tak przyziemną rzecz, jaką jest grawitacja ;) Wyspy mają jednak i drugą stronę medalu-bo przyciągają serca​ i spojrzenia swym urokiem, spokojem oraz cudami natury o wiele mocniej niż Ziemia grawitacją. Witajcie na Seszelach! :D


Czwartek

...Lecimy nad bezbrzeżną otchłanią błękitu już 3 godziny. Na dole niebiesko, u góry niebiesko, gdzieniegdzie wędrują leniwie białe obłoczki-prawdziwie niebiański widok! A to była dopiero zapowiedz tego, co Nas czekało na wyspach :)

Załącznik:
Niebiańskie widoczki 1.jpg
Niebiańskie widoczki 1.jpg [ 235.74 KiB | Obejrzany 25713 razy ]



Tomek zajęty swoimi sprawami, ja się wiercę wypatrując rajskich wysepek. Samolotem ciągle trzęsie-panika w oczach, siedzę jak na szpilkach. Pilot nieco sennym głosem oznajmia, że jesteśmy w okolicach równika, gdzie spotykają się pasaty z półkuli północnej i południowej, stąd te ciągłe turbulencje (sraty taty-pasaty, antypasaty-wszystko mi jedno, tylko niech już po prostu przestanie trząść!). I chociaż od zawsze interesowałam się geografią fizyczą oraz uważam, że to miłe jak pilot doda coś od siebie, na usta cisnęło mi się tylko jedno: "Panie, weź Pan nie pitol, tylko LĄDUJ!" ...Hmmm-mając fobię nie jesteś sobą ;)

Załącznik:
Trasa przelotowa 1.jpg
Trasa przelotowa 1.jpg [ 243.56 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


Po kolejnej godzinie tych tortur byłam już jak szczur laboratoryjny rażony bez przerwy prądem-było mi wszystko jedno. I kiedy pogodziłam się z myślą, że wszyscy niechybnie zginiemy, pilot poinformował nieco bardziej ożywionym głosem, że rozpoczynamy zniżanie i za ok 30 minut wylądujemy (hurrraaa, może jednak będę żyła! :D).

Mijamy pojedyńczą wysepkę . A potem drugą i kolejną. Płytkie wody obmywają ich brzegi, fale majestatycznie rozbijają się o przybrzeżną rafę, wygląda to naprawdę pięknie. Podekscytowanie rośnie,gdy moim oczom ukazują się szczyty głównej wyspy-Mahe. Majaczą w oddali, ale ja już wiem, że wkrótce będą moje ;) Pilot każe usiąść załodze, za 10 minut lądujemy. Pod samolotem szafiry i turkusy, na zboczach szmaragdy i onyksy, w górze migocze diament-poczułam się niczym żeglarz, który odkrył drogocenny skarb piratów:)

Załącznik:
Wysepka 1.jpg
Wysepka 1.jpg [ 242.67 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


Załącznik:
Wysepki u wybrzeży Mahe 1.jpg
Wysepki u wybrzeży Mahe 1.jpg [ 209.19 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


Załącznik:
Mahe w tle 1.jpg
Mahe w tle 1.jpg [ 225.79 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


​Ufff...wylądowaliśmy! :D Po wyjściu z samolotu powiał wiatr, rozwiał się włos, a w nozdrzach dało się poczuć to cudownie wilgotne powietrze, które daje obietnicę czegoś egzotycznego, dzikiego i przez Nas jeszcze nieodkrytego. :) Widoki od razu powalają na kolana niczym dzika fala- z jednej strony turkus wody, z drugiej wielka góra porośnięta bujną roślinnością, spośród której prześwitują czarno-pomarańczowe skały. To jest to! :)

Podejścia do życia Seszelczyków miałam doświadczyć jeszcze na lotnisku, ale jego zrozumienie przyszło dopiero później, czego i Wam nie oszczędzę ;)

Stoję grzecznie przy panu wbijającym pieczątkę w kształcie tyłka. Ow "tyłek" to zeński owoc coco de mer-palmy rosnącej tylko na Seszelach i to tylko na 2 wyspach-Praslin i Curieuse. Żeby było lepiej-męski owoc wygląda jak...przyrodzenie! Iście ciekawe połączenie ;)

Załącznik:
Z owocem coco de mer 1.jpg
Z owocem coco de mer 1.jpg [ 236.99 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


Załącznik:
Męski owoc coco de mer 1.jpg
Męski owoc coco de mer 1.jpg [ 248.29 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


Wtem wpada mi do głowy pytanie. A ponieważ u mnie czasem język jest szybszy niż głowa od razu pytam owego mężczyzny, jak jest “dziękuję” w języku kreolskim. Na Seszelach, byłej kolonii francuskiej oraz brytyjskiej, mówi się oficjalnie w 2 językach, natomiast w domach między sobą tubylcy mówią po kreolsku. Jak mnie to zaintrygowało! Kreolski jawił mi się jako jakiś wyjątkowy język- egzotyczny kod, który znają tylko nieliczni-postanowiłam więc opanować chociaż podstawowe zwroty ;) Pan się uśmiechnął szeroko i odpowiedział: "mesi mesi". "Mesi mesi"? Ok, w sumie jak Messi, więc łatwo zapamiętać ;). Zadowolona z pierwszego stopnia wtajemniczenia zabieram swój paszport i wraz z pieczątką w kształcie dupki ruszam w ten nieznany świat :)

Przy wyjściu z lotniska czekał na nas pan z naszej noclegowni, zapakował Nas do samochodu i w drogę !

Mijamy pagóry i zielone gąszcze, jedziemy drogą, której brzeg kończy się nad samą plażą, widzimy wszelkie odcienie turkusu i błękitu, które tę plażę okalają, ludzi ubranych modnie i kolorowo, rybaków sprzedających trofea z połowów, słyszymy śpiew egzotycznych ptaków ... Feeria barw, ksztaltów i dzwięków, prawdziwa uczta dla zmysłow..! Jeszcze tego samego dnia udajemy się na pobliską plażę-Anse Royale-by zakosztować relaksującej kapieli. Jest cudnie!

Załącznik:
Widoczki z samochodu 1.jpg
Widoczki z samochodu 1.jpg [ 243.75 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


Załącznik:
Głazy na Anse Royale 1.jpg
Głazy na Anse Royale 1.jpg [ 241.56 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


Załącznik:
Zachód na Anse Royale 1.jpg
Zachód na Anse Royale 1.jpg [ 241.91 KiB | Obejrzany 25713 razy ]


-- 16 Kwi 2015 18:57 --

Piątek

Coś mi się chyba jet lag włączył, bo jak nigdy wstaje o 6 rano. Tomek chrapie, jeszcze ciemno, co tu robić...Po krotkim namyśle zgarnęłam aparat i poszłam na plażę. Chwilę po tym, jak dotarłam przed moimi oczami rozegrał się świetlny spektakl-słońce wschodziło i swoimi złocistymi promieniami zaczęło wykradać coraz więcej Ziemi spoczywającej dotąd w objęciach Morfeusza.

Załącznik:
Wschód na Anse Royale 1.jpg
Wschód na Anse Royale 1.jpg [ 164.16 KiB | Obejrzany 25702 razy ]



Rybacy właśnie wrócili z nocnych połowów-oni patrzą z ciekawością na mnie, ja z zainteresowaniem zerkam na nich. Witają się grzecznie i mówią, ze dzisiaj był piękny wchód słońca...Bez głupich zaczepek, bez komentarzy, bez nachalności-bardzo miłe i kulturalne podejście do kobiet. Zapewne wynika to z ich kolonialnej spuścizny...Tak się zastanawiam na ile to twierdzenie jest poprawne politycznie, tylko kto by się tym przejmował na Seszelach..!? ;)

Załącznik:
Rybacy rankiem 1.jpg
Rybacy rankiem 1.jpg [ 242.05 KiB | Obejrzany 25702 razy ]



O 10 ruszamy na południe, mamy zamiar zobaczyć Petit Anse. Wsiadamy do autobusu, pytam się kierowcy czy jedzie w tym kierunku-niestety nie, musimy wsiąść do 9-tki. Mesi mesi! Pan się dziwnie uśmiechnął, ale ok ;)

Załącznik:
Lokalny autobus 1.jpg
Lokalny autobus 1.jpg [ 223.24 KiB | Obejrzany 25702 razy ]



Nasz autobus podjeżdza 5 minut później. Kupujemy bilet i jedziemy! :) Na Seszelach płaci się 5 rupii (ok.1,20 zł) niezależnie od długości trasy-hulaj dusza, piekła nie ma! ;) Droga jest kręta i bardzo stroma-już wiem dlaczego ktoś pisał, że na Mahe się nie jeździ rowerami ani nawet skuterami-po prostu się nie da... Po drodze mijamy rajskie widoki, a piękne zatoczki ukryte w palmach kuszą do tego stopnia, że postanawiamy wysiąść przystanek bliżej i posiedzieć trochę na jednej z plaż-Baie Lazare.

Załącznik:
Widoczki z autobusu 1.jpg
Widoczki z autobusu 1.jpg [ 243.05 KiB | Obejrzany 25702 razy ]



...I już widzimy wielkie głazy wystające z pudrowego piasku, szafirowa woda migocze w słońcu-ach, życie jest piękne! Robimy sobie bazę pod jednym z takich kamieni, bo słońce na Seszelach pali każdego. Tylko że tubylcy są na to uodpornieni, a takie bladziochy jak my rumienią się od razu ;)

Załącznik:
Baie Lazare 1.jpg
Baie Lazare 1.jpg [ 247.09 KiB | Obejrzany 25702 razy ]


Załącznik:
Baie Lazare i ja 1.jpg
Baie Lazare i ja 1.jpg [ 230.47 KiB | Obejrzany 25702 razy ]


Załącznik:
Wielki głaz na Baie Lazare 1.jpg
Wielki głaz na Baie Lazare 1.jpg [ 240.9 KiB | Obejrzany 25702 razy ]


Po nasyceniu oczu rajskimi widoczkami postanawiamy zdobyć wreszcie tą Petit Anse! Mapka w dłoń, ruszamy w drogę :) I tu nastąpiło nasze pierwsze zderzenie z grawitacją. Pagórki. Strome pagórki. Wysokie pagórki. Dużo pagórków. Jęzory do samej ziemi, sapiemy jak po maratonie, ile to już przeszliśmy??? Ciężko stwierdzić-nie ma znaków, nie ma ludzi by się zapytać, no nic-idziemy, gdzieś musimy w końcu dojść. Droga prowadzi najpierw wąwozem, potem wychodzimy na powierzchnię, mijamy piękne widoki i idylliczne domki ludzi, którzy chyba nawet nie są świadomi, że gdzieś tam na zachodzie jest coś takiego jak błoto pośniegowe i korporacyjny wyścig szczurów. Serce poczuło ukłucie zazdrości...

Załącznik:
Widoczki 1.jpg
Widoczki 1.jpg [ 246.19 KiB | Obejrzany 25702 razy ]


Załącznik:
Wąwóz 1.jpg
Wąwóz 1.jpg [ 221.99 KiB | Obejrzany 25702 razy ]


Po 40 minutach marszu wreszcie docieramy do plaży! Biegniemy jak szaleni zobaczyć tę perelkę na południu Mahe, a tu lekki zonk...Plaża jest ładna, ale no...sprawdzałam na necie i nie tak miała wyglądać :-/ Ki czort, może mi się co pomyliło..? Rozkładamy ręczniki pod palemką i hop do wody! ...Tak sobie patrzymy i patrzymy na tę całą zatokę, która jest jakoś dziwnie znajoma...Po krótkiej weryfikacji faktów doszliśmy do wniosku, że jesteśmy dalej na... Baie Lazare, tylko po przeciwnej stronie! No nieee, tyle drałowania na próżno..! Ale nie ma się co spinać, bo czlowiek tylko sobie psuje humor swoim zadaniowym podejściem do życia ;) Są wakacje i trzeba sobie przypomnieć jak to jest się cieszyć tym, co życie przynosi..!

Załącznik:
Skałki na Baie Lazare 1.jpg
Skałki na Baie Lazare 1.jpg [ 246.89 KiB | Obejrzany 25702 razy ]


Późnym popołudniem się zmywamy, ale już wiemy, że będzie ciężko. Znów pod te górki..! Słońce dalej przypieka, nogi jak z waty, co paręnaście metrów zziajani musimy sobie robić przystanki, co tu począć..? Gdy jedzie samochód nawet się nie zastanawiam tylko wyskakuję na środek drogi jak ostatnia desperatka ;) Pytam, czy pan nas podwiezie na przystanek. "A dokąd dalej jedziecie?". Gdy mówimy, że mieszkamy przy Anse Royale pan odpowiada, że będzie tamtędy przejeżdżał i nas podwiezie-słowo daję, miałam wtedy serduszka w oczach, bo pan mi się jawił jako mój wybawiciel (dobrze, że mąż tego nie widział ;)).

-- 16 Kwi 2015 19:01 --

Sobota

Ostatni pełny dzień na Mahe. Tym razem postawiłam sobie za punkt honoru dotrzeć do plaży, którą koniecznie chciałam zobaczyć, bo czytałam o jej wyjątkowej urodzie-Anse Intendance. Łapiemy autobus, upewniamy się, że jedzie tam gdzie chcemy, 5 rupii, mesi mesi, rozbawione spojrzenie (że też się jeszcze wtedy nie połapałam...) i znów jedziemy. Wysiadamy na Quatre Bornes, oczywiście pan kierowca był tak uprzejmy, że się sam zatrzymał i nas poinformował, że powinniśmy wysiąść, bo my tylko rozdziawione mordki wystawialiśmy przez okna i podziwialiśmy widoki bez jakiejkolwiek kontroli trasy ;) Znaleźliśmy drogę do plaży i idziemy. O, jak fajnie! Nareszcie z górki :D Tylko że jak się coś stoczy z górki, to potem musi się na tę górkę wtoczyć ;) A wtoczenie mojej osoby na taki pagór wymaga niestety ostrego przebierania nożkami-ehhh ;)

Idziemy sobie zadowoleni, mijamy sklepik z pamiątkami, a zaraz potem bramę wjazdową hotelu Banyan, później droga wiedzie przez lasek. Gdy dochodzimy do plaży moim oczom ukazuje się najpiękniejsza plaża, jaką w życiu widziałam! Szeroka, z białym piaseczkiem i niesamowitym turkusem wody, okolona bujną roślinnością. Prawa strona łagodnie wspina się do góry, na zboczu stoją domki hotelowe. Natomiast po lewej stronie jest ściana-pionowa ściana kamiennej rozpadliny porośnięta gęsto palmowym lasem-coś niesamowitego! Stoję oniemiała i kontempluję ten widok w ciszy fal-po raz pierwszy w życiu naprawdę czuję, że jestem w raju :)

Załącznik:
Anse Intendance 1.jpg
Anse Intendance 1.jpg [ 239.04 KiB | Obejrzany 25690 razy ]


Załącznik:
Anse Intendance widok na prawą stronę 1.jpg
Anse Intendance widok na prawą stronę 1.jpg [ 249.82 KiB | Obejrzany 25690 razy ]


Załącznik:
Baza na Intendance 1.jpg
Baza na Intendance 1.jpg [ 254.37 KiB | Obejrzany 25690 razy ]


Załącznik:
P3141169 Palemki 1.jpg
P3141169 Palemki 1.jpg [ 239.19 KiB | Obejrzany 25690 razy ]


Załącznik:
P3141180 Kokoski 1.jpg
P3141180 Kokoski 1.jpg [ 243.31 KiB | Obejrzany 25690 razy ]


Załącznik:
Głazy na Intendance 1.jpg
Głazy na Intendance 1.jpg [ 255.48 KiB | Obejrzany 25690 razy ]


-- 16 Kwi 2015 19:07 --

Niedziela

Kolejny dzień przywitał nas słońcem i śpiewem ptaków o brzasku. Dzisiaj opuszczamy Mahe by udać się na La Digue-małą wysepkę, na której mieści się ponoć najbardziej fotografowana plaża świata-Anse Source d'Argent. Chcę ją zobaczyć na własne oczy! :) Opcje dostania się na tę wysepkę są dwie-albo promem (1,5 godziny) albo samolotem na pobliską wyspę Praslin (10 min.), a stamtąd 15 minut promem na La Digue. Ponieważ cholernie boję się latać, ale lubię też przełamywać swoje lęki decyzja była błyskawiczna-chcę lecieć!

Z ręką na sercu Wam powiem-ta opcja jest ok. 2 razy droższa niż wzięcie promu płynącego bezpośrednio do celu, ale naprawdę, naprawdę jest tego warta..!!! Doświadczenie lotu takim malutkim samolocikiem (mieści maksymalnie 21 osób) pośrod śnieżnobiałych chmur jest czymś...pięknym, niesamowitym, wręcz metafizycznym! Pomijając, że kabina pilotów jest otwarta i można sobie popatrzeć jak pilotaż wygląda w akcji, samolot leci 2 km nad ziemia i widoki, jakie są serwowane z każdego okienka biją na głowę wszystko, co do tej pory widziałam z ziemskiej perspektywy. No i fajnie jest czasem dać prztyczka w nos grawitacji ;)

Załącznik:
Mahe z lotu ptaka 1.jpg
Mahe z lotu ptaka 1.jpg [ 235.32 KiB | Obejrzany 25676 razy ]


Załącznik:
Mahe 1.jpg
Mahe 1.jpg [ 234.72 KiB | Obejrzany 25676 razy ]


Załącznik:
Chmurska 1.jpg
Chmurska 1.jpg [ 222.45 KiB | Obejrzany 25676 razy ]


Załącznik:
U wybrzeży Praslin 1.jpg
U wybrzeży Praslin 1.jpg [ 250.81 KiB | Obejrzany 25676 razy ]


Załącznik:
W samolocie 1.jpg
W samolocie 1.jpg [ 238.2 KiB | Obejrzany 25676 razy ]


Załącznik:
Samolotek 1.jpg
Samolotek 1.jpg [ 229.18 KiB | Obejrzany 25676 razy ]



Tak jak przed lotem bałam się strasznie i siedziałam w poczekalni zestresowana, tak po tym locie stwierdziłam, że chcę jeszcze! ;) O dziwo takimi małymi samolotami nie boję się już latać, za to lęk przed wielkimi maszynami, które kursują gdzieś tam wysoko w przestworzach nadal pozostał...

Po wylądowaniu udaliśmy się taksówką na przystań promową (tzw. jetty), skąd stateczkiem popłynęliśmy na La Digue. Po drodze mijaliśmy pomniejsze wysepki, a na powitanie przypłynęło nawet stadko delfinów-czy można sobie wyobrazić lepszy początek pobytu na nowej wyspie..? ;)

Za miejsce noclegowe wybraliśmy domki tzw. self catering-nie oferujące żadnego wyżywienia, za to posiadające całe zaplecze-czyli kuchnię i wszelkie sprzęty umożliwiające kulinarne akrobacje. Spodziewałam się szczerze mówiąc byle czego, ale ta kuchnia była lepiej wyposażona, niż moja własna:-/ Miała nawet tasak do rozłupywania kokosów ;) W dodatku domki były położone w ogrodzie owocowo-kwiatowym i po raz pierwszy w życiu miałam okazję zobaczyć kwitnącego bananowca-po prostu bajka!

Załącznik:
Bananowiec 1.jpg
Bananowiec 1.jpg [ 221.8 KiB | Obejrzany 25676 razy ]



La Digue jest malutka i nie ma na niej praktycznie samochodów-wszyscy poruszają się rowerami, ponieważ wyspa ma 4 km długości i są tam tylko 2 drogi. Każdy rower jest wyposażony w koszyk, można więc bez problemu przewozić zakupione jedzenie, pamiątki, a nawet swojego czworonoga ;)

Załącznik:
Czyjś czworonóg 1.jpg
Czyjś czworonóg 1.jpg [ 231.47 KiB | Obejrzany 25676 razy ]



By nie tracić całkiem dnia zaraz po wypożyczeniu rowerów (ok. 40 zł za 3 dni) uderzamy na plażę, najbliżej jest Anse Severe. Ach, jak cudownie jest poczuć ten wiatr we włosach gdy człowiek pędzi przyklejony do kierownicy..! Czując wciąż niedosyt plaży i słońca po krótkiej wizycie na Mahe docieramy na Severe, bierzemy nasze graty, rzucamy rowery w krzaki i biegusiem na plażę :) Delektujemy się widokiem okolicznych wysp, wody mieniącej się w słońcu i dotykiem ciepłych fal-wokół cisza i spokój, nikt nie próbuje sprzedać Ci apaszek, okularów ani bransoletek. Tu jakaś parka, tam jakaś parka, ktoś tam snorkeluje daleko na horyzoncie...Mało ludzi, hałasu zero-tylko "morza szum i ptaków śpiew..". Po zabawie z falami padam na ręcznik i zatapiam się w lekturze...Czas mija, a słońce malowniczo chyli się ku zachodowi-trzeba to uwiecznić trzecim okiem na karcie pamięci..! ;)

Załącznik:
Anse Severe 1.jpg
Anse Severe 1.jpg [ 240.83 KiB | Obejrzany 25676 razy ]


Załącznik:
Zachód słońca na Anse Severe 1.jpg
Zachód słońca na Anse Severe 1.jpg [ 247.13 KiB | Obejrzany 25676 razy ]


-- 16 Kwi 2015 19:13 --

Poniedziałek

Poniedziałek zaczyna się od pachnącej, żółciutkej jajecznicy :) Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatni raz jadłam tak pyszne jajka- w dzieciństwie..?

Posileni i przygotowani na każdą ewentualność wyruszamy w drogę. A dziś będzie potrzeba sporo siły, bo mamy zamiar odwiedzić kilka plaż-Grand Anse, Petit Anse i Anse Cocos. Są to trzy zatoczki położone jedna za drugą. Część drogi można pokonać rowerem, ale przy Grand Anse rower trzeba porzucić i drałować potem pieszo przez skały i dżunglę. Spoko-jestem najedzona, mogę wszystko! ;)

Wyruszamy w drogę i pedałujemy dzielnie. Górki raz mniejsze, raz troszkę większe, ale energii i zapału co nie miara, a wiatr we włosach i cień drzew dają orzeźwienie. Jedziemy, jedziemy, podziwiamy widoki i nagle bach! Górka. Redukujemy przerzutki, ściskamy pośladki i zapitalamy pod to górzysko. Mija minuta, potem następna, a górzysko wcale nie maleje. Grawitacja robi nam wjazd na mięśnie, a owa górka-na ambicję ;) No już tyle dałam radę podjechać, to przecież dam radę jeszcze ten kawałeczek, nie..? Nie można się zbyt łatwo poddawać, za kolejnym zakrętem będzie już na pewno z górki! No więc w pocie czoła zasuwamy na jedynce pod to wzniesienie czekając na szczyt jak na zbawienie. Kątem oka obserwuję współtowarzyszów niedoli, którzy padają jak muchy-wkrótce zostaję tylko ja, Tomek i Pani, która wyglądała jak Marit Bjorgen ;) Hmmm...jak ta Marit może, to ja też! Kiedy stromizna zaczyna lekko wracać do poziomu czuję się jak zwycięzca! Jeeest, dałam radę, jestem niezłą zawodniczką, ha! ;) Przekonana, że za zakrętem czai się już upragniony zjazd pedałuję ostatkiem sił. I nie chcielibyście widzieć mojej miny, kiedy się okazało, że za zakrętem...jest dalej górka-tylko jeszcze bardziej stroma..! W tym momencie opadły mi ręcę, pośladki, cycki, nastrój i co tam jeszcze możecie sobie wyobrazić. Pokornie zsiadam z roweru i kajam się w duchu za swoją pychę...Wtem patrzę- Maritt również zsiada i zaczyna grzecznie prowadzić jednoślad. My versus grawitacja-0:2 :-/

Docieramy do końca ścieżki rowerowej, porzucamy nasze pojazdy i myk na plażę ;) Zatoka jest naprawdę fantastyczna i baaardzo szeroka, kamienne formy są ciekawie wyrzeźbione-oryginalne widoki, które cieszą nasze oczy. Robimy sobie bazę pod palmą między ogromnymi głazami, jeden z nich ma wgłębienie w kształcie półkola i tak oto na takim naturalnym leżaczku, którego siedzenie jest utkane z okruszków piasku, a oparcie wyrzeźbiła sama matka natura podziwiam ilość odcieni, które dostrzega moje oko w obłędnie kolorowej toni wodnej.

Załącznik:
Gran Anse widok na całą zatokę 1.jpg
Gran Anse widok na całą zatokę 1.jpg [ 230.58 KiB | Obejrzany 25664 razy ]


Załącznik:
Grand Anse prawy brzeg 1.jpg
Grand Anse prawy brzeg 1.jpg [ 240.44 KiB | Obejrzany 25664 razy ]


Załącznik:
Ja na skałkach Grand Anse 1.jpg
Ja na skałkach Grand Anse 1.jpg [ 246.61 KiB | Obejrzany 25664 razy ]



Po paru godzinkach i obowiązkowej sesji zdjęciowej na pobliskiej palmie decydujemy się na dalszą wędrówkę. Tylko gdzie iść..? Wiemy, że musimy się przedostać za masyw skalny, który widzimy przed sobą, bo za nim znajduje się kolejna zatoka, ale którędy się tam dostać.? Z pomocą przyszli nam turyści i lokalsi, którzy dzielnie wydeptali szlak do kolejnych plaż ;) Bo jeśli w takim gąszczu jest coś wydeptane, to musi to prowadzić do czegoś wartego wyprawy ;)

Ścieżka w wysokich trawach i krzakach powoli zamyka się pod baldachimem palm i innych egzotycznych drzew, docieramy do stóp góry. Przed nami jakaś parka zaczyna się wspinać po kamieniach, więc papugujemy i idziemy za nimi-w końcu to dżungla, a w dżungli powinny być przecież jakieś papugi ;) ...Mijamy zielone gęstwiny splątane wielopiętrowymi pajęczynami mając nadzieję, że gospodarz siedzi grzecznie w domu, a nie szwęda się na liściach ponad naszymi głowami...Kamienne stopnie robią się coraz bardziej strome, niektóre z głazów leżących obok są wielkości dużego vana! Cykają świerszcze, śpiewają ptaki, a jaszczurki wygrzewają się na nielicznych plamach słońca...Czasem dżungla otwiera swoje okno i można wtedy podziwiać cudnej urody widoki, chciałabym mieć choć jedno takie okno u siebie! ;)

Załącznik:
Okno dżungli-widok na Petit Anse 1.jpg
Okno dżungli-widok na Petit Anse 1.jpg [ 232.38 KiB | Obejrzany 25664 razy ]


Załącznik:
Widok na Petit Anse 1.jpg
Widok na Petit Anse 1.jpg [ 241.34 KiB | Obejrzany 25664 razy ]



Po drodze mijamy Petit Anse-bardzo podobna do swojej poprzedniczki, więc przechodzimy na drugi koniec zatoki i decydujemy się wspinać dalej, by dojść do Anse Cocos. Tu droga jest jeszcze bardziej stroma i drzewa jeszcze bardziej splątane w tym dzikim uścisku. Cudownie jest znaleźć się w takiej dziczy choć na chwilę..! Po około 30 minutach marszu widzimy znak "Anse Cocos" i już wiemy, ze dotarliśmy do właściwego miejsca. Słońce zaczyna leniwie zachodzić, a my usadawiamy się na plaży pod wielkim drzewem. Obok skałki rozbijają wodę na miliony diamentów, a mnóstwo krabików-zielonych, niebieskich i całkiem białych (wyglądających niczym morskie duszki) kopią swoje norki. Nad brzegiem wody przechadzają się ptaki polujące w mokrym piasku na pyszny obiad, nad głową brzemienne palmy delikatnie kołyszą do taktu morskim falom...Piękno natury, którego tak dobrze poczuć się częścią...

Załącznik:
Ja na Anse Cocos 1.jpg
Ja na Anse Cocos 1.jpg [ 236.8 KiB | Obejrzany 25664 razy ]


Załącznik:
Skałki na Anse Cocos 1.jpg
Skałki na Anse Cocos 1.jpg [ 254.01 KiB | Obejrzany 25664 razy ]


Załącznik:
Krabik zielony 1.jpg
Krabik zielony 1.jpg [ 239.93 KiB | Obejrzany 25664 razy ]


Załącznik:
Młode kokoski 1.jpg
Młode kokoski 1.jpg [ 237.83 KiB | Obejrzany 25664 razy ]


Załącznik:
Skałki 1.jpg
Skałki 1.jpg [ 228.19 KiB | Obejrzany 25664 razy ]




...W drodze powrotnej zatrzymujemy się przy drewnianej wiacie, pod którą sokowirówka dzielnie wykrada sok rajskim owocom, a blender kruszy szklisty lód. To wszystko oczywiście pod sprawnymi rękoma przepięknej kreolki, która widać rozkręciła przydomowy biznes ;) Z jej domu dociera muzyka, dzieci ganiają wesoło po ogródku, a pani krząta się sprawnie pomiędzy lodówką, koszem z owocami, a wspomnianymi wcześniej sprzętami. Sok jest pyszny..! Chłodny, intensywnie owocowy i na pewno zdrowy ;) Na dokładkę dostajemy drugą szklankę, a na drogę-po owocu. Na Seszelach ludzie są mili i bezinteresowni :) I wyluzowani. Mesi mesi! Pani się śmieje...

Załączniki:
P3141187 Krzaczory 1.jpg
P3141187 Krzaczory 1.jpg [ 234.19 KiB | Obejrzany 25690 razy ]
_________________
Image


Ostatnio edytowany przez chaleanthite, 16 Kwi 2015 19:01, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
31 ludzi lubi ten post.
 
      
Odkryj Portugalię: Porto i Azory w jednej podróży z Wrocławia za 825 PLN Odkryj Portugalię: Porto i Azory w jednej podróży z Wrocławia za 825 PLN
Wycieczka do Tokio za 3943 PLN. Loty z dużym bagażem z Warszawy + 10 nocy w 4* hotelu Wycieczka do Tokio za 3943 PLN. Loty z dużym bagażem z Warszawy + 10 nocy w 4* hotelu
#2 PostWysłany: 16 Kwi 2015 18:14 

Rejestracja: 11 Sty 2013
Posty: 170
Chaleanthite - przepiękne zdjęcia! czy są robione Olympus OMD E M5? (czytałam Twoją wypowiedź na wątku o bezlusterkowcach :)) obrabiałaś je przed wrzuceniem, czy tak same z siebie są takie piękne?

edit: nie no chyba na pewno obrabiałaś... niemożliwe żeby były takie idealne :)
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 16 Kwi 2015 18:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
Wtorek

To pierwszy dzień, w którym słońce nas nie powitało skoro świt. Chmurzyska kłębią się nad głową niczym zwitki waty. Jakoś to nie pasuje do raju-już fajniej wygląda kiedy pada, jest wtedy bardziej malowniczo, a mgła spowijająca dżunglę nosi zawsze nutkę tajemnicy...Ale cóż zrobić-ostatni pełny dzień na La Digue, a ja jeszcze nie widziałam swojej Anse Source d'Argent!

Plaża ta leży na zamkniętym terenie i żeby przekroczyć jego bramy trzeba zapłacić myto ;) Uiszczamy opłatę w wysokości 100 rupii (niecałe 30zł) i możemy jechać dalej. Kawałek za wjazdem mamy ochronkę dla wielkich żółwi lądowych, które znajdują się akurat w trakcie okresu godowego. Mieliśmy okazję zobaczyć jak wyglądają amory tych wielkich gadów-tempo takiego uprawiającego miłość zwierza to jedno pchnięcie na 10 sekund, a wydaje przy tym tak donośny, głęboki ryk, jakby się dżungla paliła ;) Ot, gadzie porno ;)

Załącznik:
Żółw 1.jpg
Żółw 1.jpg [ 244.69 KiB | Obejrzany 25643 razy ]



Bierzemy rowery i znowu w drogę. Po drodze mijamy plantacje wanilii, która żywo się pnie na drzewkach posadzonych specjalnie jako podpora dla tych cudnych storczyków. Jedziemy jeszcze kawałek i jest-ścieżka na plażę! :) Muszę powiedzieć, że to była najbardziej zatłoczona plaża ze wszystkich, jakie widzieliśmy na całych Seszelach-co nie oznacza, że nie było się gdzie rozłożyć ;) Source d'Argent jest co prawda niewielka, ale malowniczo położona między wielkimi głazami o przepięknych formach. Jaka szkoda, ze akurat tego dnia słońce zrobiło nam psikusa i schowało się za pierzyną..! Chociaż na takim sinoniebieskim tle skały i palmy wyglądały jeszcze bardziej dramatycznie i surowo, taki nieoszlifowany raj. Często ułomność ukazuje prawdziwa naturę jak i piękno danej rzeczy, a słońce i nasza skóra też czasem potrzebują odpocząć...

Załącznik:
Widok z oddali 1.jpg
Widok z oddali 1.jpg [ 233.59 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


Załącznik:
Widok na skałki 1.jpg
Widok na skałki 1.jpg [ 253.3 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


Załącznik:
Source Anse d'Argent 1.jpg
Source Anse d'Argent 1.jpg [ 242.53 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


Załącznik:
Pochmurane niebo 1.jpg
Pochmurane niebo 1.jpg [ 237.54 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


Załącznik:
Plaża 1.jpg
Plaża 1.jpg [ 241.69 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


Załącznik:
Głazy i palmy 1.jpg
Głazy i palmy 1.jpg [ 241.6 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


Załącznik:
Głaz na Source d'Argent 1.jpg
Głaz na Source d'Argent 1.jpg [ 244.52 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


Załącznik:
Głazy 1.jpg
Głazy 1.jpg [ 255.52 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


Załącznik:
Portal do Source d'Argent 1.jpg
Portal do Source d'Argent 1.jpg [ 240.21 KiB | Obejrzany 25643 razy ]


-- 16 Kwi 2015 19:23 --

Środa

Jak te dni szybko mijają..! Dziś jest półmetek naszych wakacji, przenosimy się z La Digue na drugą co do wielkości wyspę-Praslin. Trzeba uregulować opłatę za nasz domek, idę więc grzecznie do właścicielki. Gadka szmatka, pieniędzy się z portfela pozbyłam, więc żegnam się “mesi mesi”. Pani w śmiech i mówi "merci". Pytam się więc żartobliwie, dlaczego się żegna ze mną po francusku, skoro ja mówię do niej po kreolsku..? A Pani się śmieje, że "merci" jest właśnie po kreolsku. Ja jej mówię, że nie, bo po francusku. Na to pani, ze owszem, to jest po francusku, ale i również po kreolsku, ponieważ język ten bazuje na języku francuskim i ma od niego wiele zapożyczeń...Na to ja zbita z tropu mówię, że pan celnik na lotnisku mi powiedział, że dziękuję to "mesi mesi"...I tu pewnie Was rozczaruję, bo domyślam się, że liczyliście na to, ze "mesi mesi" znaczy może "kurza stopa", "motyla noga", "dupa blada" albo i jeszcze coś ciekawszego ;) Niestety to nie znaczy nic konkretnego, chociaż dla uszu kreolczyków słowo "mesi" powtórzone dwa razy z prędkością światła brzmi śmiesznie. Często małe dzieci nie umiejące wymówić "r" mówią "mesi" gdy za coś dziękują. U nas można to pewnie porównać do dziecięcej wymowy słowa "proszę"-"plosie". Wyobraźcie więc sobie dorosłą babę mówiącą wszędzie "plosie plosie" z uśmiechem godnym jokera ;) I w ten oto sposób dowiedziałam się, że pan celnik sobie ze mnie...po prostu zażartował ;) Seszelczyczy muszą więc być mega wyluzowanym narodem, skoro nawet oficjele pozwalają sobie na takie dowcipy ;)

Załącznik:
Kwitnące krzewy 1.jpg
Kwitnące krzewy 1.jpg [ 245.7 KiB | Obejrzany 25632 razy ]


Załącznik:
Kwiat w ogrodzie 1.jpg
Kwiat w ogrodzie 1.jpg [ 216.32 KiB | Obejrzany 25632 razy ]


Załącznik:
Bilet na prom 1.jpg
Bilet na prom 1.jpg [ 225.23 KiB | Obejrzany 25632 razy ]



...Dotarliśmy na Praslin. "Praslin", "Praslen", "Pralen", "Pralę", "Pralą", "Praslą"-na Seszelach spotkaliśmy się chyba ze wszystkimi możliwymi wariantami fonetycznymi tej nazwy i do tej pory nie udało nam się rozszyfrować, która z nich jest poprawna. Każdy "Praslin" wymawia inaczej, ale każdy wie, o którą wyspę chodzi ;) Ponieważ wraz z przybyciem do nowej miejscówki otworzyły się przed nami nowe możliwości, postanowiliśmy rzucić torby i od razu udać się na eksploracje terenu ;) Niestety zapału starczyło tylko tyle,by dojść do pobliskiej plaży i paść na nią w stylu pt. "upadjący słoń morski", na tym się wiec nasze odkrywanie skończyło ;) Za to załapaliśmy się na przepiękny zachód słońca i zregenerowaliśmy siły. I udało nam się zakupić wycieczkę na piątek na pobliską wysepkę-Curieuse-która jest rezerwatem przyrody.

Załącznik:
Polujący ptaszor 1.jpg
Polujący ptaszor 1.jpg [ 252.81 KiB | Obejrzany 25632 razy ]


Załącznik:
Zachód na Praslin 1.jpg
Zachód na Praslin 1.jpg [ 232.9 KiB | Obejrzany 25632 razy ]


Załącznik:
Zachód na pobliskiej plaży 1.jpg
Zachód na pobliskiej plaży 1.jpg [ 236.52 KiB | Obejrzany 25632 razy ]


-- 16 Kwi 2015 19:25 --

Czwartek​

Dziś postanowiliśmy udać się na Anse Volbert. Pierwszy raz autobusem po krętych i ekstremalnie stromych drogach Praslin. Szczerze? Nie wiem jak Ci kierowcy to robią...Ja przez pierwsze parę wypraw autobusowych byłam na skraju załamania nerwowego ;) Niedość, że masa zakrętów 180-stopniowych (tzw. serpentyny), to jeszcze często prowadziły nad samym skrajem drogi-za asfaltem był dosłownie 5-centymetrowy pasek piachu, potem długo, długo nic, a kilkadziesiąt (!) metrów niżej plaża-czyli trasa nad samym urwiskiem !!! Jako że miejsca przy szybie są zawsze moje (jeśli akurat są jakieś wolne) to miałam niepowtarzalną okazję wychylić głowę podczas jednej z takich przejażdżek i przekonać się, jak często kawałek opony wystawał poza drogę... ;) Potem przestałam się patrzeć, bo naprawdę można zawalu dostać ;) Za to widoki z autobusu-niezapomniane!!!

Załącznik:
Widoki z autobusu 1.jpg
Widoki z autobusu 1.jpg [ 251.83 KiB | Obejrzany 25616 razy ]



Anse Volbert jest szeroką plażą tuz przy samej drodze, mimo tego jest tam praktycznie pusto i bardzo cicho :) Nie jest może szczególnie urokliwa, chociaż ma swoje zalety-tuż przy brzegu można było zobaczyć mnóstwo ciekawych ryb oraz płaszczki, znalazłam tam też bardzo fajne muszle :) Kolo plaży jest także budka ze swieżymi owocami, nie oparłam się pokusie na zimnego drinka z zielonego serca palmy! ;)

Załącznik:
Anse Volbert 1.jpg
Anse Volbert 1.jpg [ 236.35 KiB | Obejrzany 25616 razy ]




-- 16 Kwi 2015 19:30 --

Piatek

Ruszamy na podbój wszechświata! Dzisiaj wszechświat ma dźwięczne imię Curieuse ;) O umówionej godzinie zjawił się pan, zgarnął nas do swojego samochodu i ruszyliśmy na spotkanie z naszą łódką. Oprócz nas były 2 pary z Niemiec i 2 z Francji-tak więc ludzi niewielu, za to iście doborowe towarzystwo!;) Mimo niektórych swoich uprzedzeń co do pewnych nacji muszę przyznać, że nasza grupa była naprawdę świetna! Miło w tak odległym zakątku świata spotkać tylu sympatycznych i kulturalnych ludzi, z którymi można się pośmiać i pożartować :)

Załącznik:
Domek na prywatnej wyspie 1.jpg
Domek na prywatnej wyspie 1.jpg [ 239.09 KiB | Obejrzany 25605 razy ]



Po kilkunastu minutach dopływamy do wyspy. Pierwsze, co mnie uderza to niesamowite formacje skalne na brzegu. Takich jak na Seszelach nie ma nigdzie indziej na świecie..! Do dziś naukowcy się zastanawiaja, skąd te granitowe skały wzięły się na tych wyspach, które jako jedyne na świecie są zbudowane tak samo jak kontynenty...

Załącznik:
Curieuse 1.jpg
Curieuse 1.jpg [ 241.32 KiB | Obejrzany 25605 razy ]


Załącznik:
Formacje skalne 1.jpg
Formacje skalne 1.jpg [ 247.52 KiB | Obejrzany 25605 razy ]


Załącznik:
Skałki na Curieuse 1.jpg
Skałki na Curieuse 1.jpg [ 236.24 KiB | Obejrzany 25605 razy ]


Załącznik:
Come with me 1.jpg
Come with me 1.jpg [ 241.33 KiB | Obejrzany 25605 razy ]



Idąc dalej w głąb wyspy spotykamy ochronkę dla żółwi-gady spacerują sobie radośnie po zielonej trawce, niektóre z nich mają ponad 200 lat-wiek naprawdę imponujący, aż musiałam usiąść z wrażenia! ;)

Załącznik:
Żółwik 1.jpg
Żółwik 1.jpg [ 244.75 KiB | Obejrzany 25605 razy ]



Ruszamy w drogę i wędrujemy przez całą wyspę-najpierw po spalonych słońcem skałkach, potem wśród lasów namorzynowych i wreszcie docieramy na drugą stronę wyspy, gdzie czeka nas grill ze świeżych rybek :) Panowie wydają dyspozycję, by poleżeć na plaży godzinkę lub dwie, bo grill musi się rozpalić, rybki trzeba doprawić, a sałatę posiekać ;) Oni nas zawołają :) Idziemy więc byczyć się na piaseczku.

Załącznik:
Curieuse-plaża 1.jpg
Curieuse-plaża 1.jpg [ 244.61 KiB | Obejrzany 25605 razy ]



Grill był pyszny! Ponieważ wróciliśmy z plaży przed czasem mogliśmy obserwować panów nieśpiesznie przygotowujących ucztę. Oj, burczało nam w głodnych brzuchach patrząc na przypiekające się rybki..! Aby zabić jakoś głód postanowiłam pobuszować trochę z aparatem ;) Na drzewku nieopodal siedziało stadko czerwonych ptaszorów, które najwidoczniej czekały na jakąś wyżerkę z naszej kuchni ;) Ich ubarwienie cudnie kontrastowało z soczystą zielenią liści, takie wielkie, ćwierkające jarzębiny ;) Na sesję załapała się również brązowa jaszczurka :)

Załącznik:
Ćwierkająca jarzębina 1.jpg
Ćwierkająca jarzębina 1.jpg [ 248.72 KiB | Obejrzany 25605 razy ]


Załącznik:
Jaszczur 1.jpg
Jaszczur 1.jpg [ 244.25 KiB | Obejrzany 25605 razy ]



Wracając z wyspy zatrzymujemy się jeszcze na snorkeling u wybrzeży wysepki St. Pierre, która jest niewątpliwie kwintesencją Seszeli-pięknie pofalowane głazy porośnięte soczystymi palmami, a dookoła mieni się turkus wody smagany słonecznym wiatrem. Błogość i egzotyka w najczystszej postaci...

Załącznik:
St. Pierre 1.jpg
St. Pierre 1.jpg [ 253.32 KiB | Obejrzany 25605 razy ]


-- 16 Kwi 2015 19:34 --

Sobota

Dziś wybieramy się na Anse Boudin. Jest sobota i trochę tłoczniej na plażach, ludzie przesiadują sobie w wodzie w kółeczku dosłownie godzinami-rozmawiają, śmieją się i sączą drinki z kokosów ;) My postanowiliśmy dołączyć do nich i też sobie urządziliśmy mini piknik w wodzie-tylko zabrakło nam potomka, który by dzielnie dostarczał nowe porcje przekąsek leniwym rodzicom ;) Poza tym kolejny dzień sielskiego odpoczynku. Po dokończeniu książki przewracam się na plecy i wpatruję się w niebieściutkie niebo, które samolot przecina białą wstęgą. Ciekawe dokąd lecą Ci szczęśliwcy...RPA? Mauritius? Tanzania?. Jest tyle pięknych miejsc na świecie...

Załącznik:
Widoczki z autobusu 1.jpg
Widoczki z autobusu 1.jpg [ 234.09 KiB | Obejrzany 25594 razy ]


Załącznik:
Szczęśliwcy 1.jpg
Szczęśliwcy 1.jpg [ 250.21 KiB | Obejrzany 25594 razy ]



Niedziela

Koniec z jakimiś płotkami, czas ruszyć na podbój najpiękniejszych plaż! Padło na Anse Lazio :)

Jedziemy autobusikiem w rejony dotąd przez nas nie spenetrowane, dojeżdżamy do ciekawie brzmiącej miejscowości Zimbabwe:) Wysiadamy z autobusu i zastanawiamy się jak dojść do naszej plaży. Rozglądamy się w lewo, rozglądamy się w prawo-hmmm...To pewnie tam, gdzie jest pod górkę ;) Bo na Seszelach nie jest tak łatwo-żeby być dopuszczonym do ich skarbów trzeba się nieźle natrudzić ;) Nawet z mapką można tu zabłądzić-bo pokazuje tylko jedną ścieżkę, gdy przed nami są trzy, gps nie pokazuje żadnej, a grawitacja daje o sobie znać codziennie-dokucza potem na czole i zakwasami w nogach ;) Niestety nawet raj podlega prawom fizyki, choć dałabym sobie rękę uciąć, ze czas płynie tu zupełnie inaczej.. ;)

Moje rozważania przerywa kolejne zderzenie z grawitacją-góra wielka jak...jak...już nawet nie mam żadnego porównania. I chociaż człowiek zdążył się tu wyćwiczyć niczym trójboista, każde takie zderzenie z pagórkami przeistacza się w mozolny marsz, w pełzanie z brzuchem i nosem przy ziemi, jakby matka natura chciała na nas wymusić pokłon i pokorę-nie powiem, udaje jej się to perfekcyjnie..! A kiedy przychodzi taki moment, że przeklinam fakt, iż wzięłam ze sobą mój ukochany statyw wiedz, że jest już bardzo źle..! ;) Zawsze targam swoje fotograficzne szpargały i naprawdę w żadnej części świata nie sprawiało mi to tylu problemów, co tutaj...Wcisnęłam statyw mężowi, inaczej wyrzuciłabym go w krzaki ;)

Załącznik:
Widoczki z góry 1.jpg
Widoczki z góry 1.jpg [ 242.91 KiB | Obejrzany 25594 razy ]


Gdy docieramy na plażę stajemy oniemiali-jest pięknie. Jest pięknie, dziko, zielono, turkusowo, prawie pusto. Jest rajsko, ciepło i przytulnie. Chowamy się pod zielonym, rozłożystym drzewem, które służy konarami i wilgotnym cieniem. Wbiegamy do wody i znów pojawia się w nas uczucie, że wyczerpująca wspinaczka była tego warta. Woda jest cudnie kryształowa, idealnie widać dno pofalowane niczym wydmy na Saharze. Tafla mieni się tysiącem refleksów, delikatny wiaterek muska jej powierzchnię tworząc sieć ciemniejszych zmarszczek-nigdy bym nie pomyślała, że można się tak zachwycić zwykłą wodą i wymyślną zabawą, którą prowadzi z wiatrem i słońcem.

Załącznik:
Anse Lazio 1.jpg
Anse Lazio 1.jpg [ 252.33 KiB | Obejrzany 25594 razy ]


Załącznik:
Ja na Lazio 1.jpg
Ja na Lazio 1.jpg [ 243.72 KiB | Obejrzany 25594 razy ]


Załącznik:
Kryształowa woda 1.jpg
Kryształowa woda 1.jpg [ 239.59 KiB | Obejrzany 25594 razy ]



Mija nam cudnie dzień na tej plaży...Z rzadka podpływa jakaś łódka, by dowieźć ludzi spragnionych białego piasku pod stopami, czasem jakiś krab wyjrzy, by przyjrzeć się nam podejrzliwie, czasem przyleci jakiś ptak i zaśpiewa tęskną melodię. Seszele oddychają spokojnym, miarowym rytmem.

Załącznik:
Anse Lazio Praslin 1.jpg
Anse Lazio Praslin 1.jpg [ 236.85 KiB | Obejrzany 25594 razy ]


-- 16 Kwi 2015 19:40 --

Poniedzialek

Dzisiaj czeka nas pożegnanie z plażami Seszeli. Postanowiliśmy wybrać się na Anse Georgette, by po raz ostatni spojrzeć oceanowi w oczy i powiedzieć-"do zobaczenia!".

Plaża ta znajduje się na terenie resortu Constance Lemuria. Wyczytałam, że aby dostać się do niej trzeba wcześniej skontaktować się z hotelem, że będzie się chciało przez ich tereny przejść. Ja niestety z różnych powodów zaniedbałam to na całej linii, więc jedziemy z duszą na ramieniu licząc na fuksa, że nas wpuszczą ;) Teoretycznie wpuścić nas muszą, ponieważ wszystkie plaże na Seszelach są wedle prawa skarbem narodowym, z którego każdy ma prawo skorzystać. Nawet najdroższe hotele nie mogą zagarnąć kawałka piaszczystego terenu tylko dla siebie-muszą go udostępnić również zwykłym szaraczkom, którzy inaczej musieliby pół roku oszczędzać, by pozwolić sobie na choćby jedną noc w takim hotelu ;)

Wysiadamy tuż przed Mt. Plaisir i udajemy się na włości resortu. Po 5 minutach przyjemnego marszu naszym oczom ukazuje się brama obozowa wraz ze strażnikiem. Oho, zobaczymy co to będzie! Na szczęście pan strażnik okazał się miłym człowiekiem, kazał nam się tylko wpisać na listę (imię, nazwisko oraz nazwa naszego hotelu) po czym mogliśmy przejść na drugą stronę mocy ;) Nawet nas poinstruował gdzie się kierować. Ścieżka na plażę biegnie przez pole golfowe z zieloniutkim trawniczkiem i równie zielonymi palmami, nad wszystkim czuwają pomarańczowe skały-takiego pola golfowego to ja jeszcze nie widziałam!

Załącznik:
Pole golfowe-Constance Lemuria 1.jpg
Pole golfowe-Constance Lemuria 1.jpg [ 243.71 KiB | Obejrzany 25586 razy ]



Droga kręta, znów górek i dołków co nie miara, ale po wczorajszym to już chyba nic nie zrobi na mnie wrażenia ;)

Anse Georgette jest cudna! Bardzo podobna do Anse Lazio, tylko kamyki trochę inne i jest o wiele węższa, a przez to bardziej kameralna. I ma więcej tych cudnie zielonych palm :)

Załącznik:
Anse Georgette 1.jpg
Anse Georgette 1.jpg [ 249.49 KiB | Obejrzany 25586 razy ]


Załącznik:
Anse Georgette prawa strona 1.jpg
Anse Georgette prawa strona 1.jpg [ 241.45 KiB | Obejrzany 25586 razy ]



Pluskamy się w wodzie jak dzieci, ja uskuteczniam swoją żabkę, a Tomek walczy z falami. Mamy świadomość, że to prawie koniec naszej rajskiej przygody. W serce wkrada się nostalgia za wszystkimi pięknymi momentami, które już przeminęły w moim życiu. Pozostają po nich jedynie barwne fotografie i ślad w pamięci, który niczym zdjęcia robi się z czasem coraz bardziej wyblakły...Trzeba się w końcu pożegnać. Łezka w oku się kręci bo wiem, że nawet jeśli kiedyś tu wrócę, to miejsce nigdy nie będzie już takim, jakim je zapamiętałam.

Załącznik:
Ja na Anse Georgette 1.jpg
Ja na Anse Georgette 1.jpg [ 251.77 KiB | Obejrzany 25586 razy ]


Załącznik:
Walka z falami 1.jpg
Walka z falami 1.jpg [ 251.62 KiB | Obejrzany 25586 razy ]



Wtorek

Ostatni dzień na Praslin. Bardzo chciałam się wybrać do Vallee de Mai-pierwotnej dżungli, w której rosną palmy coco de mer-orzech tej palmy dojrzewa na drzewie przez 7 lat. Miejsce jest o tyle niezwykle, ze przetrwało w niezmienionym stanie od zarania dziejow. To tak jakby wsiąść w wehikuł czasu i przenieść się w wieki, w których ręka człowieka nie psuła szyków matce naturze ;)

Załącznik:
Owoc palmy 1.jpg
Owoc palmy 1.jpg [ 250.38 KiB | Obejrzany 25586 razy ]



Ten rezerwat przyrody jest świetnym miejscem do obserwowania fauny i flory w akompaniamencie szumu ogromnych liści, które zamykają się nad nami niczym płatki kwiatu nad swoim cennym pyłkiem. Tworzą nad głowami dach utkany z zieleni i promieni słońca, przepiękne sklepienie, którego nie powstydziłby się sam Michał Anioł ;)

Załącznik:
Dach palmowy 1.jpg
Dach palmowy 1.jpg [ 250.36 KiB | Obejrzany 25586 razy ]



Drepczemy sobie drużką, wybraliśmy najdłuższą trasę-a były do wyboru trzy. Mamy czas, nie ma się gdzie spieszyć ;) Czujemy się trochę jak w krainie liliputów bowiem palmy, które mijamy są przeogromne! (Ja + Tomek) x 3 = jeden taki listek. A takich listków na jednej palmie jest multum! Wiszą sobie wysoko niczym wachlarze Kleopatry i chłodzą zgrzane czoła-fajnie jest się czasem poczuć jak królowa ;)

Załącznik:
Ja z palmami 1.jpg
Ja z palmami 1.jpg [ 247.47 KiB | Obejrzany 25586 razy ]



Całą ścieżkę przeszliśmy w milczeniu, chyba obojgu nam ciążyła świadomość nieubłaganego końca. Coś się kończy, coś zaczyna...Jeszcze odwiedzamy sklep z pamiątkami, potem robimy szybkie zakupy spożywcze i wracamy do noclegowni. Trzeba dokładnie spakować wszystkie skarby, którymi Seszele chciały się z nami podzielić ;)

Załącznik:
Kamienna ścieżka 1.jpg
Kamienna ścieżka 1.jpg [ 246.44 KiB | Obejrzany 25586 razy ]


-- 16 Kwi 2015 19:43 --

Środa

Wybiła godzina zero. Taksówka podjeżdża, pakujemy rzeczy i ruszamy na lotnisko. Dziś znów będę lecieć "piździkiem", tym razem się już nie boję. :) Na horyzoncie czają się złowrogie chmurzyska, chyba Seszele też będą za nami płakać...Żegnamy się z Praslin z lotu ptaka, docieramy na lotnisko na Mahe tuż przed ulewą. Rzęsisty deszcz spadł na ziemie-ot, znów sprawka grawitacji ;) W żadnym z miejsc, w których do tej pory postawiłam stopę nie odczułam jej aż tak bardzo. Bo Seszele mają właśnie te dwie strony medalu-dwa strony lustra i dwa wymiary. Ten fizyczny-prozaiczny-kiedy to trzeba się wdrapywać na pagóry, o których się filozofom nie śniło. I drugi-ten duchowy, kiedy człowiek odczuwa całym sobą piękno i potęgę natury. Seszele przyciągają serca jak magnes, przykuwają wzrok i ciążą w pamięci swym słodkich ciężarem.

...Podjechał już nasz samolot. Przebył długą drogę z Madagaskaru, by przetransportować nasze kruche ciała w jeszcze dalsze krainy. I tak jak te rajskie wakacje-tak i cale życie jest równie niesamowitą podróżą.

Załącznik:
Nasz powrotny Air Seychelles 1.jpg
Nasz powrotny Air Seychelles 1.jpg [ 253.7 KiB | Obejrzany 25582 razy ]


Załącznik:
Deszcz na Mahe 1.jpg
Deszcz na Mahe 1.jpg [ 242 KiB | Obejrzany 25582 razy ]


Załącznik:
Anse Cocos 1.jpg
Anse Cocos 1.jpg [ 240.16 KiB | Obejrzany 25582 razy ]


Załącznik:
Anse Georgette 1.jpg
Anse Georgette 1.jpg [ 247.25 KiB | Obejrzany 25582 razy ]


Załącznik:
Anse Source d'Argent 1.jpg
Anse Source d'Argent 1.jpg [ 237.54 KiB | Obejrzany 25582 razy ]


Załącznik:
Grand Anse 1.jpg
Grand Anse 1.jpg [ 252.72 KiB | Obejrzany 25582 razy ]


Załącznik:
St. Pierre 1.jpg
St. Pierre 1.jpg [ 239.04 KiB | Obejrzany 25582 razy ]
_________________
Image


Ostatnio edytowany przez chaleanthite 21 Kwi 2015 05:21, edytowano w sumie 4 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
42 ludzi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 16 Kwi 2015 18:48 

Rejestracja: 02 Lis 2012
Posty: 413
Loty: 145
Kilometry: 309 536
niebieski
Zdjęcia po prostu genialne !!!!!
Miło się czyta Twoją relację . Rozumiem , że podsumowanie kosztów oczywiście będzie wraz z ze wskazówkami np. na noclegi ?

PS . Stroje kąpielowe tez przykuwają wzrok ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 16 Kwi 2015 18:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
KOSZTORYS (na 2 osoby, 2-tygodniowy pobyt) :

Lot Dublin-Victoria (przesiadka w Abu Dhabi)-Etihad 503 Euro x 2 = 1006e


Mahe (4 dni) :

Nocleg - La Villa Therese (ze śniadaniami) - 280e
Transport autobusowy - 4 e x 2 = 8e
Wyżywienie - 40 e
Trasport z/na lotnisko -darmowy z hotelu

Lot Mahe-Praslin (w 2 strony) - 100e x 2 = 200e


La Dique (3 dni) :

Nocleg na La Dique - Veronic self-catering- 240 e

Taksówka na Praslin (z lotniska do jetty (przystani promowej)) - 20e
Prom na La Digue (w 2 strony) - 30 e X 2 = 60 e
Wypożyczenie rowerów - 10e x 2 = 20e
Wstęp na Source d'Argent - 8e x 2 = 16e
Wyżywienie - 28e


Praslin (6 dni) :

Nocleg - Residence Praslinoise - 300 e

Taksówka na Praslin z jetty do noclegowni - 15e
Taksówka na Praslin z noclegowni na lotnisko - 5e

Transport autobusowy - 9e x 2 = 18e

Wycieczka na Curieuse + snorkeling na St. Pierre + BBQ - 50e x 2 = 100e

Wstęp do Vallee de Mai - 20e x 2 = 40e

Wyżywienie - 63 e

Pamiątki (w tym alkohol) - 100e


Całość na 2 osoby na 2 tygodnie -2559 e = ok. 10 292 zl


Przykładowe ceny:

bilet autobusowy - 5 rupii (cena zawsze taka sama, niezależnie od trasy)
piwo Ecku - 1.5e
papierosy Mahe King -4e
kokos do picia (zielony) - 2e
kokos do jedzenia (brązowy) -2e
chleb -1.5e
jajka (jedna szt.) - 0.3e
woda 1L - 1.5e
masło - 2.5e
serki w plasterkach - 2e
karambola - 1e
sok ze świeżych owoców (0.5L)-7e
take away (np. mięso z makaronem w słodko-kwaśnym sosie,jedna porcja) - 10e
takamaka rum (0.5L) - 10e
magnes- 3e
pocztówka - 1e
znaczek - 0.5e

-- 16 Kwi 2015 19:57 --

silazak napisał(a):
Zdjęcia po prostu genialne !!!!!
Miło się czyta Twoją relację . Rozumiem , że podsumowanie kosztów oczywiście będzie wraz z ze wskazówkami np. na noclegi ?

PS . Stroje kąpielowe tez przykuwają wzrok ;)



silazak-dziękuję bardzo, miło mi, że fajnie się czyta i ogląda moją pracę ;) Kosztorys właśnie zamieściłam, nie mogłam wszystkiego na raz (choć miałam już wszystko przygotowane), dlatego musiałam na raty ;) W razie jakichś pytań proszę walić śmiało! ;)

-- 16 Kwi 2015 20:06 --

kimoh napisał(a):
Chaleanthite - przepiękne zdjęcia! czy są robione Olympus OMD E M5? (czytałam Twoją wypowiedź na wątku o bezlusterkowcach :)) obrabiałaś je przed wrzuceniem, czy tak same z siebie są takie piękne?

edit: nie no chyba na pewno obrabiałaś... niemożliwe żeby były takie idealne :)



Wszystko jest obrabiane w jakiś sposób :) Tuż przed wyjazdem zepsuł mi się obiektyw, którego normalnie używam i musiałam użyć innego, który niestety jest mniej jasny i w dodatku ma inne mocowanie, więc musiałam użyć przejściówki, która też kradnie światło :(
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
6 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#6 PostWysłany: 16 Kwi 2015 19:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Sty 2013
Posty: 3400
srebrny
silazak napisał(a):
Zdjęcia po prostu genialne !!!!!
Miło się czyta Twoją relację . Rozumiem , że podsumowanie kosztów oczywiście będzie wraz z ze wskazówkami np. na noclegi ?
PS . Stroje kąpielowe tez przykuwają wzrok ;)

Co do zdjęć, to jak dla mnie suwak od nasycenia kolorków został jednak za mocno podciągnięty podczas obróbki, co popsuło trochę efekt końcowy. W przeciwnym razie faktycznie byłoby wspaniale.
Co do strojów kąpielowych, to nie mam w tej materii żadnych uwag krytycznych :)
Fajna relacja w rajskim klimacie.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 16 Kwi 2015 19:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
maczala1 napisał(a):
silazak napisał(a):
Zdjęcia po prostu genialne !!!!!
Miło się czyta Twoją relację . Rozumiem , że podsumowanie kosztów oczywiście będzie wraz z ze wskazówkami np. na noclegi ?
PS . Stroje kąpielowe tez przykuwają wzrok ;)

Co do zdjęć, to jak dla mnie suwak od nasycenia kolorków został jednak za mocno podciągnięty podczas obróbki, co popsuło trochę efekt końcowy. W przeciwnym razie faktycznie byłoby wspaniale.
Co do strojów kąpielowych, to nie mam w tej materii żadnych uwag krytycznych :)
Fajna relacja w rajskim klimacie.



Dzięki! ;)

Co do kolorów to napiszę tylko, że wszystko zależy od monitora oraz jego ustawień-przed zamieszczeniem relacji sprawdzałam zdjęcia na 4 różnych kompach (moim, mojego męża, mojego brata i u mnie w pracy) i na 2 komputerach było ok, na jednym rzeczywiście było za mocno podkolorowane, ale u mojego brata te zdjęcia wyglądały dosyć mdło...Tak więc u każdego te zdjęcia będą miały inne nasycenie, niestety nie da się dogodzić każdemu ;)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 16 Kwi 2015 20:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07 Sty 2015
Posty: 817
Loty: 69
Kilometry: 196 395
Zbanowany
Wracają wspomnienia.

Odwiedziliśmy chyba wszystkie te same plaże... Tylko my zaliczyliśmy parę wysp więcej.
Grałem na Lemurii, wyprzedzałem Platiniego i rozmawiałem z nim po polsku :mrgreen:
W końcu na punkt zborny tylko Indyjski trzeba przepłynąć :mrgreen:

Jeden z poznanych miejscowych kumpli miał na imię "Imie".
Piliśmy piwo Sey Brew :P 280 ml chyba, mam gdzieś etykietę, sprawdzę.

Natchnęłaś mnie do wrzucenia swojej fotoreralcji. Obiecuję to niebawem popełnić. Dzięki!
_________________
Jak żyć, to nie jako widz
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 16 Kwi 2015 20:19 

Rejestracja: 19 Sie 2014
Posty: 84
Loty: 39
Kilometry: 83 532
Świetna relacja, piękne zdjęcia........... stroje kąpielowe też:)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 16 Kwi 2015 20:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
MaPS-zawsze się fajnie robi na sercu jak czytasz czyjąś relację i wracają Ci Twoje własne wspomnienia z pobytu w tym miejscu...Ja tak miałam parokrotnie dzięki forum f4f :D

Mojemu mężowi nie smakowało Sey Brew, ale Ecku się zapijał porządnie! ;)

Zachęcam gorąco do wrzucenia relacji, z chęcią poczytam i zobaczę, jak wyglądają Seszele Twoim okiem ;)

wawerek-dziękuję pięknie! :) Cieszę się, że relacja się podoba, to mój debiut na f4f i ten no...to szalenie miłe, że komuś się podobają moje "wypociny" :D I stroje kąpielowe ;)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
MaPS lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 16 Kwi 2015 21:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Maj 2014
Posty: 213
Loty: 1
Kilometry: 2 169
Potwierdzam wszystkie, jak najbardziej uzasadnione, wypowiedzi przedmówców. Świetna relacja, genialnie napisana, piękne widoki, wspaniałe stroje kąpielowe i pani je prezentująca nie mniej przykuwająca wzrok :)
Zaraz, przy kolacji, zabieram się za szukanie lotów na Seszele.
Ps. Jak dla mnie nasycenie zdjęć jest ok, kolory wyglądają super. Możesz śmiało sprzedać wszystkie fotki jakiemuś biuru podróży. Będą drobne na kolejne rajskie wakacje ;)
Pozdrawiam
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#12 PostWysłany: 16 Kwi 2015 21:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Paź 2014
Posty: 1039
srebrny
Bajecznie!! Oglądając te zdjęcia i czytając relację załączyło mi się w głowie " oooo ooo paradisee oo ooo paradise" :D jakby się ktoś nie zorientował chodzi mi o kawałek Coldplay :D :D

No cóż .. niebawem trzeba będzie zacząć odkładać kasę ;)
_________________
Moje relacje:
Włochy - Liguria / Indonezja / Malmo+Kopenhaga / Dublin / Sri Lanka+Malediwy / Maroko / Amsterdam / Kaukaz / Wyspy Owcze
i: https://www.instagram.com/ola.javv/
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 16 Kwi 2015 21:27 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2011
Posty: 2595
Loty: 240
Kilometry: 293 130
Ale widoki, aż mi słabo :-P Zazdroszczę wyprawy :-)
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 16 Kwi 2015 21:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
Raaany...dziękuję wszystkim za komentarze! :D Wiecie, jestem nie-fejsbukowa (nie mam konta) i przez to nie przyzwyczajona do takiej ilości wypowiedzi-w dodatku tak serdecznych-na temat mój i mojej twórczości ;) Jeszcze raz dziekuję WSZYSTKIM !!! :D


Adżi - Szeszele mogę polecić z całego serca, bo ciężko o tak rajskie, a zarazem nie zatłoczone miejsce z dobrą infrastrukturą do zwiedzania...Bardzo rzadko spotykaliśmy innych turystów, plaże prawie puste, a wszystko jest na miejscu (sklepy, hotele, transport w każdy zakątek wysp itp), super klimatyczne zakątek świata! :) Fajnie też, że zdjęcia Ci się podobają :)

olajaw - Dziekuję!!! :D I widzę, że mamy coś wspólnego-też lubię Coldplay ;)

klapio - heh, nie słabnij, bo będę musiała przywdziać strój pielęgniarki i przylecieć Cię cucić ;) Ps. moje bystre oko dostrzegło linka u Ciebie w podpisie-zaraz lecę przeczytać :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
klapio lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 16 Kwi 2015 21:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07 Sty 2015
Posty: 817
Loty: 69
Kilometry: 196 395
Zbanowany
chaleanthite napisał(a):

klapio - heh, nie słabnij, bo będę musiała przywdziać strój pielęgniarki i przylecieć Cię cucić ;) Ps. moje bystre oko dostrzegło linka u Ciebie w podpisie-zaraz lecę przeczytać :)


Halo, halo, bez podtekstow, to F4F a nie erocośtam :mrgreen:
_________________
Jak żyć, to nie jako widz
Góra
 Profil Relacje PM off
filipk90 lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 16 Kwi 2015 22:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
MaPS-żeby nie było, strój był kupiony na bal przebierańców na Halloween ;)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#17 PostWysłany: 16 Kwi 2015 22:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07 Sty 2015
Posty: 817
Loty: 69
Kilometry: 196 395
Zbanowany
Nie ważne w jakim szczytnym celu kupiony, ważne w jakim niecnym miał być użyty :lol:
_________________
Jak żyć, to nie jako widz
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 16 Kwi 2015 22:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
Muszę przyznać, że genialnie to podsumowałeś ! :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
MaPS lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 16 Kwi 2015 22:34 

Rejestracja: 02 Lis 2012
Posty: 413
Loty: 145
Kilometry: 309 536
niebieski
Czyżby relacja zeszła na drugi plan ? :)
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 16 Kwi 2015 22:37 

Rejestracja: 26 Sie 2014
Posty: 1498
@silazak, bawiliście się z maczala1 w "Project Runway"? ;-)
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 116 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group