Fly4free.pl

To jest bardziej skomplikowane: Chorwaci, Polacy znad morza, polscy górale, itd. - wszyscy od niemowlęcia wiedzą jedno: jak nie zarobią na obcym, to nie zarobią w ogóle. We Włoszech wystarczy odejść kilkadziesiąt metrów od głównego deptaka, by trafić do trattorii obsadzonej przez miejscowych. To samo w Grecji i Hiszpanii. Tam jest inna kultura i jadanie na zewnątrz jest normą. W Polsce jeszcze nie jest (poza dużymi miastami).

Nie wiem czy to się kiedyś zmieni. Mieszkam w Warszawie, a jadam w domu z prostego powodu: w domu mogę liczyć na kompot, który bardzo lubię (gruszkowy albo rabarbarowy). W restauracjach nie serwują kompotu, tylko słodkie napoje, którymi pogardzam.

Też to zauważam i chciałbym, aby u nas się to zmieniło. Ale tak naprawdę zdzierają wszędzie. Nie tylko w górach i nad morzem.
Hiszpanie przesiadują w knajpach bo tam za kawę i rogala zapłacisz w porywach do 2 euro. U nas za dwie kawy w mieście powiatowym zapłaciłem ostatnio 16 zł. To się musi zmienić. W Polsce wychodzenie do kawiarni czy restauracji postrzegane jest jako luksus. W Hiszpanii czy Grecji jako norma. Ale nie o tym temat.

Sąsiad, 2014 r. Volvo V50, kombi. Jego żona pracowicie wkłada do bagażnika kolejne zgrzewki wody mineralnej Saguaro z Lidla. Pytam się:

– Po co Wam ta woda?
– Aaa, do Chorwacji jedziemy, niedaleko Trogiru, na kemping.
- (konsternacja) W porządku, fajnie! A ta woda?
- No normalnie, do przygotowywania jedzenia, do mycia

Chorwacja to archetyp wakacyjnego kierunku, który nie-jest-Polską. To symbol naszego (baczność!) dobrostanu (spocznij!) – „wiesz, na zagraniczne wczasy jadę”, bogacenia się społeczeństwa, które zaczęło kolonizować wakacyjnie Istrię, Dalmację, wyspy. Także tych, którzy wcześniej nigdzie poza Polskę nosa nie wyściubiali i mają dziwną projekcję tego miejsca.

Z zaciekawieniem przeczytałem całą dyskusję. Trudno tu dodać coś odkrywczego. Chorwacja jest wdrukowana w głowę wielu osób – i wołami się nie wyciągnie tego kraju z ich planów wakacyjnych. Z moich obserwacji: wiele osób „ogarniętych wyjazdowo” (precyzując: tych, którzy mieli okazję sporą część świata liznąć) lubi się delikatnie z Chorwacji ponabijać. Że „januszowy kierunek”, panie-co-to-za-plaże, #drogo, #kiedyś_było_super. A ja lubię tam wracać. Chociaż na chwilę, nawet przejazdem. Doceniam Czarnogórę, lubię Bośnię, słoweńskie góry i albańskie plaże. Ale patrząc z góry na Dubrownik (tak, ten totalnie zapchany turystami Dubrownik), odczuwam zadowolenie. Bo Chorwację da się lubić.

A sama lektura tego wątku (dziękuję!) skłoniła mnie do tego, aby w ramach „kierunku miesiąca” popełnić coś o evergreenach, które każdy powinien zobaczyć w Chorwacji. A co!

PS Sąsiad dalej jeździ na ten sam kemping. Co roku. Ale wody z Polski już nie bierze.

Ja w trasę do Włoch zabieram zawsze dwie zgrzewki. Jest dobrze jeśli ze trzy butelki dojadą na miejsce, akurat żeby pierwszego wieczora nie atakować od razu marketu. Włosi ludzie praktyczni, sprzedają 6-cio paki z 2-litrowymi butelkami, coby za często nie biegać. Wprawdzie oczy troche wychodza na wierzch jak się idzie z takimi zgrzewkami, ale czego się nie robi dla rodziny

_________________

W Albanii po 20 leków, czyli 70 groszy :p


P.S.

Kiedyś była np. moda na Egipt/Tunezja w all inclusive, teraz jest na Chorwację samochodem...

_________________
34/51: ALB, AUT, BIH, BUL, CRO, CYP, CZE, DEN, ESP, FIN, FRA, GBR, GEO, GER, GRE, HUN, ITA, KOS, LAT, LTU, MDA, MKD, MLT, MNE, NED, NOR, POL, ROM, RUS, SLO, SRB, SWE, SVK, TUR

To nie moda, to efekt strachu. W Chorwacji nie było ataków terrorystycznych.

Woah... "Halina, jedziem tam!!!!"
Moze to o to chodzi, oni wszyscy tam jada po drodze po albańskie arbuzy...

Tak czy inaczej obstaje przy tym, ze Chorwacja jest krajem zdecydowanie przereklamowanym i przecenianym.

O takiej motywacji raczej nie pomyślałem i nie słyszałem. Mi się wydaje, że Chorwacja to raczej ta "przepiękna magiczna kraina", która niespodziewanie jest rzut beretem z Polski

_________________
34/51: ALB, AUT, BIH, BUL, CRO, CYP, CZE, DEN, ESP, FIN, FRA, GBR, GEO, GER, GRE, HUN, ITA, KOS, LAT, LTU, MDA, MKD, MLT, MNE, NED, NOR, POL, ROM, RUS, SLO, SRB, SWE, SVK, TUR

Dawni miłośnicy Egiptu i Tunezji przenieśli się do Chorwacji i Bułgarii bo jest bezpieczniej i (chyba?) tanio. Moim zdaniem, gdyby nie ataki terrorystyczne nadal by tam latali.

Mam podobnie - nigdy mnie do Chorwacji jakoś specjalnie nie ciągnęło i nie było "po drodze".
Tzn raz się przymierzałem kilka lat temu, jeszcze kiedy Norwegian latał do Splitu z WAW, ale odpuściłem ze względu na (jak wtedy myślałem) brak piaszczystych plaż - wyjazd miał być z 1,5 rocznym dzieckiem.

Ale stało się - za ok. miesiąc lecę po raz pierszy do Chorwacji (Split i okolice). A dlaczego?
Głównie dlatego, że "jeszcze mnie tam nie było"
Relatywnie niskie ceny lotów Wizz w sezonie też pomogły podjąć decyzję Od początku obawiałem się tłoku i drożyzny ale stwierdziłem, że raz mogę polecieć i się przekonać. A czy będę chciał tam wrócić? Podejrzewam, że nie ale zobaczymy. Na pewno chciabym zobaczyć kiedyś ten zadeptany Dubrownik (nie tym razem) więc pretekst do powrotu się znajdzie

To chyba odwrotnie jakoś. Stanowcza większość znanych mi osób najpierw jeździła samochodem do Chorwacji, a potem przesiadła sie na wycieczki All Inclusive. Jak Egipt zrobił się niefajny, to latają do Portugalii czy na inne Kanary. Może dlatego taka niechęć (złe określenie ale inne nie przychodzi mi teraz do głowy) do Chorwacji u części osób. Bo to się kojarzy z "biedniejszymi" wczasami, niż inne kierunki (uogólniając oczywiście).

_________________

Zapodajcie jakąś destynację gdzie jak do tej pory jeszcze nie jest obciach jechać i gdzie nie ma rodaków?

@HandSome - jeśli bardzo chcesz unikać Polaków na zagranicznym wyjeździe, polecam podróż do Korei Północnej. Szansa, że spotkasz tam naszych rodaków jest bardzo niewielka. A już na pewno nie grozi Tobie spotkanie pijanych, awanturujących się osób, mówiących w naszym języku.

Bez przytyków. Dobrze wiesz, o co chodzi. Są Polacy i "polactwo". Sam nie przepadam za spotkaniami z rodakami za granicą, co nie znaczy, że nie pogaworzę z jakąś przygodnie napotkaną osobą/ parą gdzieś we Włoszech, Malezji, Portugalii. Po prostu Polski i Polaków mam dość na co dzień. Ale charakterystyczne jest, iż znaczna część tzw. lepszego sortu u mnie w firmie co roku ciąga przyczepy właśnie do Chorwacji. A potem oglądam zdjęcia, na których przewija się motyw 2-3 rodzin przy grillu w pejzażach z przyczepami, a gdzieś w rogu czai się stado Żubrów.

Niestety @d-t-x ma rację. Regularnie spotykałam Polaków na jednodnióekach z Dubrownika w Bośni i Hercegowinie. Po BiH chodzili z poczuciem wyższości, oburzając się, że jak to nie można płacić euro, bez szacunku dla tego co ich otaczało. Inna sprawa to usilna chęć dogadania się po polsku
Myślę, że w Chorwacji jest mimo wszystko taniej niż w Hiszpanii, Włoszech czy Tunezji a już jest trochę egzotyki, dobrze na zdjęciach wygląda i się z wakacji opalonym wraca. Da się dojechać samochodem z bagażnikiem zapakowanym żuberkami

A może Finowie, Belgowie czy Rosjanie też czasami chodzili i narzekali, tylko nie tak łatwo było zrozumieć co mówią, a przy tym rodaka zawsze łatwiej rozpoznać?
heurystyka dostępności i inne takie ludzkie ułomności

_________________
Przez Bliski Wschód i Kaukaz - Relacja z wyprawy do Turcji, Iranu, Armenii i Gruzji

Młody jesteś, ja tam Rosjan rozumiem. Ich pijacki bełkot również (niestety). Na szczęście, troche jak nasi w Chorwacji, oni też jeżdzą w konkretne miejsca, wskazane przez ziomków. Więc da sie tych miejsc unikać. Przynajmniej do plażowania, bo te czysto do zwiedzania to już nie przeskoczysz.

_________________

Temat naszego wizerunku za granicą jest bardzo śliski. Świadczą o tym dwa zamknięte wątki

Też lata temu byłem w Chorwacji, jeszcze zanim to się zrobiło takie modne. Raczej nie wrócę, bo drogo. W lecie upał nie-z-tej-ziemi a chodzenie po gorących kamieniach na plaży i wąchanie rozkładających się jeżowców jakoś mnie szczególnie nie relaksuje. Byłem w Orebicu, na Korculi, w Dubrowniku i chwilkę w Splicie.

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

i ja bez problemów rozumiem Rosjan, a co więcej komunikuję się w ich języku Podobnie jak staram się choć podstawowe słowa ogarnąć w języku kraju do którego się wybieram bo niestety nie wszędzie można się bez problemu komunikować po angielsku (o polskim już nie wspomnę, choć cześć rodaków jest innego zdania jak już wspomniałam). Poza tym kupowanie w lokalnych małych sklepikach i dukanie w języku mieszkańców jest zwyczajnie miłe.
Kiedyś sobie siedzieliśmy i popijaliśmy piwko w Uzupio. Kiedy zaczęlo padać lokalsi zaprosili nas do ich stolika, który był pod parasolem. Bardzo fajnie się gadało, ale okazało się, że o polskich turystach mają bardzo złe zdanie.

To przypomnij może jakie teraz są stawki

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)