Fly4free.pl

Kolezanko @piekara114
Nie rozumiem Twojej ironii... Napisalem po pierwsze ze czesto, a nie zawsze. Po drugie mamy dopiero pierwsza polowe kwietnia, a pisalem ogolnie o kwietniu i maju.
Po trzecie nawet biorac prognozy na jutro i porownujac przykladowo Krakow czy Katowice z wieloma miejscami na poludniu, roznica wcale nie jest znaczaca:
Krakow, Katowice +15 st. C
Heraklion +17 st. C
Bari +13 st C
Palermo +17 st C
Nicea +16 st C
Zadar +17 st C
Ateny +16 st C
Stambul +11 st C

Owszem da sie znalezc tez przyklady na jutro nawet znacznie cieplejsze (Malaga, Sevilla), ale tak jak napisalem, w przecietnym kwietniu czy maju nie ma co oczekiwac duzej roznicy temperatur miedzy poludniem Polski a poludniem Europy. Wierz mi, czesto latam na poludnie Europy wlasnie w kwietniu i maju i nierzadko mialem na miejscu temperature nizsza niz w rodzinnych okolicach Bielska-Bialej. Mi to akurat nie przeszkadza, ale jesli ktos oczekuje na poludniu Europy na majowke temperatur znacznie wyzszych niz w Polsce, to moze sie rozczarowac...

Zapewne opisane w artykule przypadki są ekstremalne, a wzrost cen oczywiście nie wynika wyłącznie z wprowadzenia euro (poziom inflacji r/r dopiero w kwietniu spadł poniżej 10%), ale jednak pokazuje czego możemy się spodziewać w tym roku.
https://businessinsider.com.pl/wiadomos ... ro/slry2f9
I pytanie jak to wpłynie na zainteresowanie wakacjami w Chorwacji w kolejnych latach?

_________________

Chorwacja zawsze była droga lub bardzo droga - nawet w 2000 roku - jeśli wziąć pod uwagę ceny vs. jakość, poziom usług, infrastruktura, zakupy itd. Ja już o tym pisałem blisko ćwierć wieku temu, ale nikt nie słuchał. Teraz powoli niektórzy to odkrywają.
Powodzenie temu krajowi wśród naszych krajan zapewniają 2 kluczowe argumenty: relatywnie bliski i tani dojazd (tutaj akurat Włochy też mogłyby być, ale...) oraz pewnego rodzaju "swojskość", że "prawie jak nad Bałtykiem", bo i "Polaków masa". I warto się przyjrzeć jaki - większościowo - typ turysty jeździ w te rejony, bo szansa usłyszenia radośnie swojsko-polskiego "k... j... m.." z nadmorskiego deptaka skrajnie wyższa jest właśnie na - szeroko rozumianych - Bałkanach, niż w takiej Hiszpanii, ichże Kanarach czy na Lazurowym Wybrzeżu (nie mówiąc o dalszych regionach).
Do - stosunkowo - niedawna nawet dojazd był do Chorwacji mocno utrudniony (autostrada to stosunkowo świeża sprawa w dłuższym horyzoncie czasowym), a nawet zaopatrzyć się w sensownym sklepie był problem, w sensownej cenie. Do dzisiaj pamiętam, jak - z braku laku - kupowane "mrożone paluszki rybne" w fabrycznym pudełku, paniusia wyjęła z zamrażarki i całe okryte lodem położyła... na wadze. I z 200 g zrobiło się 320 g. Dopiero od stosunkowo niedawna - jak autostrady - są sklepy... hmm... czy raczej jakiś Lidl się po prostu trafi.

W Hiszpanii idzie się do HyperDino lub Mercadony na większe zakupy albo na prawdziwy targ. I we w miarę normalnej cenie (co nie znaczy, że jakoś super tanio) kupuje się, co się chce. I jest pyszne i świeże. Bez kombinacji.

Ogólnie to osobiście nie mam nic przeciwko "wysokim cenom", jeśli z równie wysokim poziomem jakości mam do czynienia.
Jednakże zawsze się burzyłem i burzę nadal - jeśli za niską jakość ma być nieadekwatnie wysoka cena.
Obrazowo mówiąc - za kilka złotych mogę spać na campingu w Czarnogórze końcem lat 90-tych (tragedia, ale przynajmniej tanio, jak nie ma wyjścia) i za kilka tysięcy spać w hotelu w Dubaju. Ale nie akceptuję ww. campingu za cenę wspomnianego Dubaju.

Już około 2003 roku w Pakostane płaciliśmy 45 juro za apartament dla 4 osób. Bez klimy. Ta pojawiła się w kolejnym roku. Obok na Kozaricy, taki wyczesany camping, koszt pobytu był podobny. Nigdy nie skorzystaliśmy.
Jechaliśmy po pogodę, jedzenie, ciepłe morze, ciszę. W sumie 13 razy.

Żona zabrała się koleżanką na tydzień do Biogradu w dwa lata temu, Syn jechał z dziewczyną do Dubrownika.

Po powrocie powiedziała Żona krótko. Mężu, ciesz się, że mogliśmy we wspomnieniach zawrzeć widoki, smaki, klimat z lat minionych. Tego już dzisiaj nie ma.

Nie żałuję, że tyle stamtąd wspomnieć, znajomości, wspólnych kolacji z właścicielami apartamentu.

Szkoda, że tego już brak....

...bo zwykle jak się jedzie "kiedyś tam" pierwszy, drugi raz, a później to wspomina, to pierwszą rolę grają uczucia/odczucia oraz sentyment. I brak odniesienia często, że "może być inaczej" za "podobną cenę".

Kiedyś na campingu Baśko Polje pod Makarską, jak w środku nocy zbliżał się pożar, to ewakuacja i informowanie śpiących polegało na tym, że... przejechał 2x samochód z włączonym klaksonem. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale bezpiecznie nie było. A camping kosztował niemało - porównywalnie do ww. kwatery. Oczywiście z własnymi gratami a nie domek czy choćby namiot ale wynajmowany.
Dla porównania - camping w Hiszpanii zawsze był droższy. Ale droższy o 30-40%, za to atrakcji... ho, ho! Więcej o 500% lub więcej. Cała masa: ze stadem basenów na czele, plażą (taką prawdziwą z piaskiem i przy campingu), placami zabaw, alejkami, palmami, sklepami itd. Kto był, to wie, że to zwykle jest całe jakby miasteczko. I można do muzeum pojechać, do Aqua Parku, o zwiedzaniu nie wspominając.

Oczywiście, można sobie radzić inaczej - np. w Dubrowniku nie płaciliśmy ostatnio za parking, parkując pod samymi murami Starego Miasta, bo... podłączyliśmy auto pod ładowarkę. Ale przykombinować - no bo przecież to F4F, prawda? - można zawsze. Mniej lub bardziej. Ale co innego takie sporadyczne kombinowanie, zgodne z jakimiś tam zasadami i "bez przesady", a co innego jak na każdym kroku jest jakiś problem, przekręt, niedopowiedzenie, trzeba uważać, bo w najlepszym przypadku - jeśli będzie większość OK - to "po prostu": zapłacisz za dużo wyższy standard aniżeli ten, jakiego doświadczysz. Niestety. I nic się w Chorwacji nie zmieni, na horyzoncie takowych jaskółek nie widzę. Bo i po co? Po co - skoro ludzie i tak jeżdżą i grubą kasę płacą...

I dlatego musi być balans między kupowaniem z dużym wyprzedzeniem pobytów, lotów, czasami all.
Miała być Francja, potem Włochy, teraz mając wszystko w tyle, Teneryfa.
Tam nas jeszcze nie było.
I Cro nawet nie była brana pod uwagę, gdyż aczkolwiek, jak mawiał klasyk...

Wiele osób przestrzegało, że po wprowadzeniu Euro na Chorwacji może być drożej. To normalne zjawisko o nazwie "Efekt Cappucino": https://pieniadze24.com/co-jest-efekt-cappuccino.html

W Chorwacji.😉

Nie bardzo wiem, co mogło tam tak dramatycznie wzrosnąć. Kilka lat temu kawa nadal była w knajpach najtańszym napojem.
Ale to nie mój problem.
Nie wybieram się.