Fly4free.pl

Ostatnio czytam coraz bardziej pesymistyczne komentarze, biorąc analogię z giełdy, można by powiedzieć że chyba jesteśmy blisko dołka, tam trzeba kupować jak "leje się krew", a sprzedawać jak jest euforia, miejmy nadzieję, że ta analogia się sprawdzi tu też i w końcu zaczniemy latać a nie tylko przesuwać i anulować

@monroe: chciałbym, żeby ten pesymizm się nie sprawdzał, ale na razie jak na złość się cały czas sprawdza (zresztą wynika on nie tylko z mojego subiektywnego postrzegania otaczającego świata, ale także np. z wewnętrznych prognoz kilku znaczących linii, niestety). Mam oczywiście nadzieje, że w końcu przestanie się sprawdzać... ale ostatnie miesiące uczą, że lepiej być chłodnym realistą i miło dać się zaskoczyć potem, niż hurra optymistą, który potem będzie rozczarowany

Myslenie zyczeniowe, taka natura ludzka.
Znajdujemy 100 argumentow przemawiajacych za tym, ze stanie sie cos, co chcemy, by sie stalo.

Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka lotów tam nie było.

_________________
Idąc przez most rzeka płynęła wartkim nurtem.

Także = również / też
Tak że = więc / zatem / dlatego

A mógłbyś przybliżyć jak wyglądają te prognozy w danych liniach? Bo to może być jakaś wskazówka do kiedy spodziewać się dobrych cen.

Aktualne prognozy "unijne" (w uproszczeniu) zakładają w 2021 roku natężenie ruchu lotniczego w okolicy 50-55% ruchu z 2019.

Na razie to się zapowiada 50 - 55% ruchu z 2020 nie 2019

Nie. Przynajmniej jak dotąd.

Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego Piotr Samson:
- Dziś możemy powiedzieć, że wchodzimy w rok 2021 na poziomie stagnacji, czyli ten pierwszy kwartał będzie bardzo, bardzo trudny. Ja nie oczekiwałbym odbicia. Myślę, że do marca będzie kontynuacja spadku - wyjaśnił szef Urzędu. Jego zdaniem "pewne odbicie" w lotnictwie będzie widoczne dopiero latem.

Przypomniał, że w IV kwartale 2020 r. branża notowała spadek liczby pasażerów na poziomie 70 proc., a w I kwartale tego roku sięgnie on 80 proc. wobec I kwartału roku 2019. - Wszystko wskazuje na to, że pierwsze trzy miesiące będą bardzo trudne. Będzie dużo restrykcji i to spowoduje, że ten poziom ruchu może być nawet jeszcze niższy niż ten ostatnim kwartale 2020 roku - ocenił. (...)

Dopytywany, czy testy lub certyfikaty szczepień będą warunkowały wpuszczenie podróżnego na pokład samolotu, Samson przekazał, że toczy się dyskusja na ten temat zarówno na poziomie europejskim, jak i międzynarodowym. - Stan na teraz jest taki, że biorąc pod uwagę ograniczenia w dostępie szczepionki, raczej nikt nie podejmie takiej decyzji - zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że jeżeli szczepionka jest niedostępna, to wprowadzanie takiego sztucznego ograniczenia jeszcze bardziej ograniczyłoby ruch lotniczy. - Na tę chwilę jest to jakiś jeden ze scenariuszy. Ale raczej, jak rozmawiam z kolegami z innych krajów i z branży, nie będzie w tym roku według mnie wykonalne. Czyli warunek szczepienia nie powinien być warunkiem wpuszczenia na pokład - ocenił szef ULC.
https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/ile-bed ... tu-5004489

No tak, tylko że wymóg ten faktycznie i tak w bardzo dużym stopniu obowiązuje niezależnie od tego, co sobie ustalą linie lotnicze lub urzędy zajmujące się lotnictwem, bo cała masa krajów wymaga negatywnego wyniku testu, by można było przekroczyć progi tych krajów.

Testy będą blokować odbicie na rynku - ze względu nie tylko na trudności logistyczne ale na ich ceny - ludzie nie będą decydowali się na częstsze wyjazdy, jeśli z każdym będzie się wiązała konieczność zrobienia min. dwóch testów po kilkaset zeta każdy. Tylko jakieś ustabilizowanie cen tych testów na niskim poziomie daje szansę na rozruch. Taki test nie powinien kosztować IMO więcej niż 10-15 euro, żeby stał się akceptowalnym elementem budżetów wyjazdowych. Mówię tu o ludziach latających przed pandemią po kilka razy w miesiącu, a nie tych co raz w roku jadą na 2-tygodniowe wakacje do Chorwacji.

!00 % racji !! Skoro szczepienia nie będą przepustką do podróży, (ciekawe, jak z podróżami do nielicznych, na razie krajów, które to zapowiedziały ).
I jak z wejściem do samolotu, skoro linie wymagają testu ? Kraj chce wpuścić, a może linia nie .
Więc testy, ale szybkie i tanie i łatwo dostępne.
Tylko komu na tym najbardziej zależy ? I nie myślę o podróżnikach

Ale to linie muszą się dostosować, nie odwrotnie, to chyba oczywiste.

O wpuszczaniu na pokład tylko zaszczepionych czy coś w tym stylu to były czyste spekulacje. Zdaje się, że Qantas o czymś takim przebąkiwał, ale nie rozciągajcie tego na wszystkie linie, bo to nie ma najmniejszego sensu. Australia to Australia, zobaczcie jak się zamknęli nie oglądając się na nic. Żadna linia nie wprowadzi takiego wymogu sama z siebie, nad czym tu dyskutować. Równie dobrze mogłaby złożyć wniosek o upadłość.

Dokładnie. Skoro w krajach takich, jak np. Turcja, Ukraina czy Płn. Macedonia testy kosztują między 100 a 200 zł, to ewidentnie ktoś nieźle zarabia przy 500, które trzeba płacić u nas.
Powinny się pojawić szybkie i tanie testy do zrobienia np. na lotnisku. Oczywiście to wszystkiego nie rozwiąże, bo przecież wynik testu może wyjść pozytywny i co wtedy? Wiele linii lotniczych wykazuje się już sporą elastycznością w kwestii zmian i odwołań lotów. Ale brak jest jasnych uwarunkowań, że w przypadku pozytywnego wyniku testu tuż przed wyjazdem będę miał prawo odzyskać swoje pieniądze, a w przypadku takiego wyniku przed lotem powrotnym, będę mógł przesunąć podróż na odpowiedni termin po odbyciu kwarantanny.
Dużo bardziej skomplikowana jest też kwestia elastyczności dostawców usług noclegowych. O ile hotele (szczególnie te sieciowe) oferują vouchery i inne opcje, to co w przypadku prywatnych biznesów? Bo gdy przeglądam oferty np. na Bałkanach z teoretycznie bezpłatną anulacją, to taka obowiązuje do 2 tygodni, miesiąca albo nawet dwóch przed terminem przyjazdu. Więc pozytywny wynik testu tuż przed wyjazdem oznacza de facto utratę pieniędzy za noclegi.
Do tego dochodzi kwarantanna, na którą nie mogą sobie pozwolić ci, którzy nie pracują zdalnie.
Lekko zatem nie będzie, ale jestem optymistą. Kto z nas w kwietniu, czy maju zeszłego roku myślał, że już w lipcu będziemy mogli podróżować niemal bez przeszkód. Sam trzykrotnie skorzystałem z oferty Lot na wakacje i wierzę, że w tym roku też się uda wylatać małe co nieco.

_________________

Patrząc na ostatnie coraz mocniejsze restrykcje podróżnicze wprowadzane w całej Europie obawiam się, że ten rok będzie jeszcze cięższy niż 2020. I niestety istnieje możliwość, że tak już zostanie, ponieważ odnoszę wrażenie, że celowo politycy będą próbowali ograniczać przemieszczanie się ludzi. Jakby nie było to właśnie masowa turystyka i ogromna współczesna mobilność doprowadziła do wybuchu pandemii. Obym się mylił, ale 2019 mógł być ostatnim rokiem swobodnych podróży.

Niemniej mam nadzieję, że to jednak doraźne działania ze względu na nowe mutacje.

Dwa samoloty CSA zatrzymane przez komornika: https://praguebusinessjournal.com/czech-airlines-planes-seized-over-unpaid-debts/
Wygląda na to, że jeśli CSA oraz Smartwings nie otrzymają pomocy od państwa to na koniec lutego mogą już nie wstać z kolan.

Nie przesadzajmy. W ub. roku jeszcze w połowie maja większość granic w Europie pozostawała zamknięta, wiele lotów odwołanych i nie brakowało głosów (także na tym forum) że sezon wakacyjny 2020 jest stracony, że nigdzie się nie da wyjechać itd. Jak wiadomo - nie było ostatecznie tak źle, do wielu krajów, zwłaszcza europejskich, dało się latem spokojnie wyjechać bez utrudnień typu kwarantanny czy testy.
Pamiętajmy, że dla wielu krajów, zwłaszcza południa Europy, turystyka to znaczny odsetek PKB, więc nie sądzę, żeby tak łatwo odpuściły one sobie tegoroczny sezon. Zresztą - nie zgodzę się, że sytuacja w tej chwili jest gorsza niż w I połowie 2020 r. Wtedy np. każdy powrót z zagranicy wiązał się z przymusową, dwutygodniową kwarantanną, obejmującą także wszystkich domowników. Obecnie warunki kwarantanny są łagodniejsze, do tego można jej uniknąć przedstawiając negatywny wynik testu.

@pietia
Sytuacja może stać się gorsza w momencie, niestety spodziewanego w dużej części symulacji i prognoz naukowych, rozprzestrzenienia się nowych mutacji wirusa zarówno tych, które już zostały ujawnione, jak i tych które ujawnione dopiero będą w najbliższych miesiącach. Jeśli do tego okaże się, że dostępne szczepionki nie działają na którąś z wariacji wirusa (a to jest bardzo prawdopodobne), wówczas mimo postępujących szczepień i nadchodzącego sezonu letnego, obostrzenia podróżnicze w wielu miejscach w Europie mogą być utrzymane albo jeszcze bardziej zaostrzone.

W każdym razie osobiście nie liczyłbym w tym roku na całkowitą i bezwarunkową odwilż turystyczną na lato - podróżowanie po Europie będzie w jakimś stopniu możliwe, ale będzie powszechnie wiązało się z systemem obligatoryjnych testów przy wlocie i powrocie (w tym sensie będzie trudniej niż w 2020), z których ewentualnie będą zwolnione osoby w pełni zaszczepione, a i to pod warunkiem, że do lata nie będzie kolejnych niespodzianek wspomnianych wyżej. A testy mimo wszystko zniechęcą dużą część ludzi do wyjazdów, przynajmniej tych częstych i spontanicznych, z prozaicznego powodu - dodatkowych, niemałych kosztów z tym związanych. Przeciętny człowiek nie poleci na city break, bo złapie bilety za 200 zł, jeśli będzie musiał za każdym razem wydać 600 czy 700 zeta na komplet testów.

Na to, że już tego lata będzie można podróżować tak swobodnie jak jeszcze 2 lata temu ja też za bardzo nie liczę, ale to nie znaczy, że sezon należy spisywac na straty. Testy owszem, są pewnym utrudnieniem, ale mimo wszystko lepsze to niż kwarantanna, liczę tez na to, że ich ceny będą stopniowo spadać (zwłaszcza wraz z postępem szczepień) albo też coraz powszechniej akceptowane będą tańsze testy ekspresowe. Poza tym nie wykluczałbym, że bardziej turystyczne kraje jak np. Chorwacja, Czarnogóra czy może nawet Turcja nie będą wymagać testów od turystów ewentualnie będą je przeprowadzać bezpłatnie po przylocie.
Fakt, że weekendówki czy krótkie sitybrejki moga jeszcze być nieopłacalne, ale przy np. tygodniowych wyjazdach ten wymóg testów nie musi być aż taką przeszkodą

@pietia: oby to szło w takim właśnie racjonalnym kierunku, z resztą pisałem o tym już w innym miejscu, że podstawą rozruchu w branży są tanie i szybkie testy, bo z jednej strony wszyscy sobie zdają sprawę, że one szybko nie znikną, a z drugiej tylko w takiej formule mogą zachęcić ludzi do podróżowania częściej niż przysłowiowe raz w roku na wakacje. A bez tych wszystkich weekendówek, citybrejków itp. nie ma szans na rozruszanie latania po Europie, bez tego też praktycznie leżą i kwiczą LCC, poza może ścisłym sezonem wakacyjnym w lipcu i sierpniu, gdzie popyt się znajdzie. Na razie niestety tej racjonalności w polityce testowej nie widać na horyzoncie, zasadniczego spadku cen też.

@Zeus: oby taki plan się ziścił, ale zakłócić go w zasadzie w każdej chwili może scenariusz, o którym pisałem wyżej : np. nagłe wykrycie kolejnej "mutacji" "odpornej" na szczepionki i wtedy można zapomnieć o szerokim "otwarciu" dla wszystkich i bez testów. Nawet jeżeli Grecja będzie wtedy zdeterminowana rzeczywiście otworzyć się mimo tego, to niekoniecznie zrobią to inne kraje europejskie i niekoniecznie "bez konsekwencji" będą wypuszczały swoich obywateli na wakacje do takiej Grecji, a potem ich bezwarunkowo (bez testów i dalej idących innych restrykcji) wpuszczały z powrotem.

Na Okęciu spadki
W styczniu z usług największego polskiego lotniska skorzystało 197 tysięcy pasażerów, o 85,4 procent mniej niż rok wcześniej.
https://turystyka.rp.pl/transport/lotni ... r_redirect

Stołeczny port w ruchu międzynarodowym obsłużył 172 tys. osób (spadek o 85,8 proc.), z czego 56 procent podróżowało w strefie Schengen. Najpopularniejszymi kierunkami w styczniu były: Frankfurt, Paryż, Kijów, Amsterdam i Londyn. Z kolei z krajowych połączeń skorzystało 25 tys. pasażerów.

140 tysięcy podróżnych wybrało połączenia rejsowe z przewoźnikami tradycyjnymi (spadek o 86,2 proc.), z nisko kosztowymi – 24 tys. (spadek o 88,9 proc.), a czarterami – 32 tys. osób (spadek o 70,0 proc.). Te ostatnie notowały więc najmniejszy spadek.