Fly4free.pl

Jeśli ktoś lubi obserwować lokalne życie, posiedzieć, pogapić się, to idealnie to tej aktywności nadaje się plac przed Roman Theater w godzinach wieczornych (tak ok. 19.30-20). Wylansowani młodzieńcy, pięknie ubrane dziewczyny, dzieci grające w piłkę, rolkarze; bogatsi i biedniejsi; młodsi i starsi. Mi udało się złapać na miłą pogawędkę z emerytowanym nauczycielem angielskiego.

Jordańczycy w ogóle urzekli mnie swoją otwartością. Sam miałem przyjemność uciąć bardzo miłą pogawędkę w shisha barze koło Roman Theatre z jordańskim przedsiębiorcą na co dzień mieszkającym w Szwajcarii. To oraz kilka innych spotkań zbudowało we mnie wizerunek Jordańczyków jako wykształconych, otwartych i obytych w świecie ludzi. Może dlatego wszelakie ekstremizmy nie trafiają tam na podatne grunty...?

_________________

Relacja z Malawi

Z całego serca polecam wejście w środek targu koło meczetu Grand Husseini Mosque (https://www.google.pl/maps/@31.9497308,35.9351157,219m/data=!3m1!1e3). Może wszędzie na Bliskim Wschodzie takie rynki wyglądają podobnie, ale my widzieliśmy coś takiego po raz pierwszy. Po Wadi Rum, Petrze i zamkach, gdzie w centrum uwagi są Twoje dinary, zobaczyliśmy wypełnione lokalsami miejsce, gdzie można kupić dosłownie wszystko, sprzedawcy ciągle krzyczą po arabsku i nikt w tym tłumie się Wami nie zainteresuje (czasem ktoś uśmiechnie się i krzyknie "Welcome"). Od sprzedawcy słodkości dostaliśmy do spróbowania coś, co potem znaleźliśmy w Carrefourze pod nazwą "halawah jubun". Wzięliśmy dwa średnie ciastka i daliśmy 50 piastrów - dał znać, że ok, nie wiem czy przepłaciliśmy, czy zaoszczędziliśmy.
Zakupy są tutaj drugorzędne - zobaczenie tego i przejście przez sam środek, jest bezcenne.

Potem poszliśmy na Rainbow Street i całkowicie się zawiedliśmy - taniej i bliżej polecieć do Berlina i przejść się willową dzielnicą. Jedynie zamiast Toyot, zaparkowane będą BMW.