Zakaz wnoszenia płynów na pokład samolotu zniknie? To możliwe już za rok
Jeden z najbardziej uciążliwych przepisów dotyczących latania, może wkrótce przejść do historii. Wprowadzony tylko na chwilę „zakaz wnoszenia płynów powyżej 100 ml” w Europie obowiązuje już od 12 lat. Ale technologia może sprawić, że będzie niepotrzebny.
O zniesieniu zakazu mówi się od kilku lat. Procedura została bowiem wprowadzona tymczasowo w 2006 roku i miała obowiązywać maksymalnie do 2010 roku, a od tamtej pory regularnie odsuwa się termin jej zniesienia. Teraz wreszcie ma się coś zmienić. Na londyńskim lotnisku Heathrow, JFK w Nowym Jorku, Schiphol w Amsterdamie i w Genewie testowane są nowe skanery, które prześwietlając bagaż, dają służbom obraz 3D i bazują na rozwiązaniach znanych z technologii wykorzystywanej w medycynie. W największym uproszczeniu – to takie tomografie komputerowe, tylko do prześwietlania bagażu.
Skanery są tak skonstruowane, że dzięki promieniom rentgenowskim mogą rozpoznać strukturę molekularną danego płynu i z ogromnym prawdopodobieństwem stwierdzić, czy zagraża on bezpieczeństwu lotniska albo pasażerów.
Zwykle wprowadzenie jakiegoś zakazu w lotnictwie, ściśle wiąże się z konkretnymi wydarzeniami. Przykładowo po katastrofie Germanwings, w kokpicie muszą być zawsze dwie osoby, a żaden z pilotów nie może zostać sam. Z powodu udaremnionego zamachu w Australii, na lotach do USA zakazano posiadania proszków w objętości powyżej 350 ml (jak chociażby kawa, jedzenie w proszku czy puder kosmetyczny itd.). Zakaz wnoszenia płynów powyżej 100 ml przyjęto w Europie, gdy w 2006 roku udaremniono zamach terrorystyczny w Wielkiej Brytanii, w trakcie którego terroryści chcieli użyć płynnych substancji wybuchowych do przeprowadzenia ataku w samolotach na lotach transatlantyckich.
Początkowo zakazano wnoszenia jakichkolwiek płynów (nawet tuszu w piórze), ale powodowało to tak ogromny chaos na lotniskach, że przepisy ograniczono jedynie do płynów powyżej 100 ml i wykluczono z niego rzeczy zakupione w strefie bezcłowej.
Na razie testy nowych skanerów, które mają potrwać od 6 do 12 miesięcy, będą na lotniskach prowadzone równocześnie z dotychczasową kontrolą, ale jeśli się sprawdzą, prawdopodobnie wreszcie uda się znieść przepis, który najbardziej utrudnia życie pasażerów. I to na całym świecie.
Eksperci podkreślają jednak, że ze względu na koszty i kłopoty logistyczne minie jeszcze przynajmniej 10 lat, gdy technologia będzie dostępna na każdym lotnisku. Dużo szybciej, bo nawet za niewiele ponad rok, ma się jednak pojawić w kolejnych portach lotniczych Unii Europejskiej i USA.