Biura podróży siedzą na żyle złota, ale nie umieją jej wykorzystać. Czy singiel przestanie być klientem „gorszego sortu”?
Sami podróżnicy, jak i zagraniczne rynki turystyczne już dawno odkryły, że samotne podróże nie są ani niczym wstydliwym ani przerażającym. Coraz więcej ludzi woli wyjeżdżać bez towarzystwa, lubi to i co ciekawe… chętnie wyda na to sporo pieniędzy. Polskie biura mają więc ogromne pole do popisu. Ale czy są gotowe je wykorzystać?
Kilka miesięcy temu zastanawialiśmy się na łamach Fly4free, czy podróżowanie solo to w dzisiejszych czasach zbawienie czy obciach, później ochoczo podpowiadaliśmy też najlepsze kierunki dla samotnych wilków. Wśród czytelników, jak i samych redaktorów nie brakuje tych, którzy już nie wyobrażają sobie wyjeżdżania większą ekipą.
Ale taką tendencję można zauważyć nie tylko u zaprawionych w bojach podróżników. Nawet klienci biur podróży szukają ofert wyjazdów w pojedynkę, choć przez lata wiązało się to ze srogimi dopłatami. Wielu turystów z rozgoryczeniem pytało, czy naprawdę muszą ponosić finansowe konsekwencje tego, że nie mają albo nie chcą mieć towarzystwa.
A ponieważ rynek się zmienia i w samotnych osobach może tkwić ogromny potencjał, sprawdzamy, czy biura podróży już zauważyły zmieniający się świat. I wyciągnęły wnioski.
Kto i dokąd wyjeżdża sam?
Jeśli chodzi o wyjazdy z biurami podróży, to dane nieco zaskakują. Wydawać by się mogło, że na samotne wojaże decydują się głównie ludzie młodzi. Tymczasem z informacji, które przygotował dla nas serwis wakacje.pl wynika, że 40 proc. takich klientów ma od 35 do 55 lat, a co trzeci jest nawet starszy. Nie ma też wyraźnych dysproporcji w płci – samotnie podróżuje właściwie tyle samo kobiet, co mężczyzn.
W tegorocznym sezonie letnim wśród podróżujących solo triumfy święci Grecja – wybrało ją 15 proc. osób. Na drugim miejscu jest Turcja – 12 proc., a na trzecim Egipt – 11,5 proc. Co ciekawe, kraj faraonów dużo bardziej podoba się pojedynczym klientom niż parom. Podobnie sprawa ma się z Bułgarią, która wylądowała na czwartym miejscu i została wybrana przez 10 proc. klientów. Najpopularniejszą piątkę zamyka Hiszpania (9,8 proc.), która odwrotnie do Egiptu i Bułgarii dużo częściej wybierana jest przez pary niż singli.
Zimą zdecydowanie wygrywają kierunki egzotyczne. I jak pokazuje analiza danych z ostatniego sezonu, zdecydowanie single nie szczędzą pieniędzy na wygrzewanie ciała, gdy w Polsce hula mróz. Nawet jeśli oznacza to wielokrotnie większy wydatek niż organizowanie czegoś podobnego na własną rękę.

Pojedynczy turyści w biurach podróży najchętniej wybierają Kenię, Kubę, Chiny, Dominikanę i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Ceny potrafią jednak przyprawić o zawrót głowy. Na Kenię samotni klienci wydali średnio 5191 PLN, na Kubę 5878 PLN, Chiny uszczupliły budżet o 5207 PLN, Dominikana o 7663 PLN, a ZEA o zaskakujące i nieco przerażające 9700 PLN (!). Delikatnie mówiąc – sporo.
– Co ciekawe, co czwarty singiel wyjeżdżający na zagraniczne wakacje kupuje je maksymalnie na tydzień przed wylotem. 10 proc. tylko 2 tygodnie wcześniej, a co 5 osoba do 3 miesięcy przed terminem – informuje Klaudyna Mortka z portalu wakacje.pl.
Single inaczej spędzają czas?
I choć w większości przypadków rezerwacje pojedynczych osób nie różnią się drastycznie od tych dokonywanych przez pary, to są też obszary, w których widać różnice. Na przykład wyżywienie.
– W porównaniu z wyjazdem par, single częściej decydują się na jedzenie poza hotelem – opowiada Mortka. – Wśród jednym i drugich najpopularniejsze jednak pozostaje all inclusive, ponad 3/4 wszystkich rezerwujących wybiera tę opcję – dodaje.
Faktycznie, prawie połowa singli (49 proc.) kupuje wyjazdy all inclusive, na dwa posiłki decyduje się 22 proc., a na urlop tylko ze śniadaniem 7 proc. U par sytuacja jest trochę inna – 70 proc. wybiera all inclusive, a 16 proc. dwa posiłki.
– Patrząc na dane biur podróży to wciąż wolimy wyjeżdżać w towarzystwie. Około 5 proc. wszystkich rezerwacji to wakacje „singli” – informuje Mortka. – Z naszego doświadczenia wynika, że coraz więcej osób chce wyjeżdżać na wakacje w pojedynkę. W Polsce dopiero dostrzega się ogromny potencjał tej grupy odbiorców, ale niewątpliwie rynek ofert dla singli się komercjalizuje – dodaje Magdalena Plutecka z Neckermann Polska.
Pojedynczy turyści wolą też miejsca, w których można robić coś więcej niż samo plażowanie. Chcą zwiedzać, uprawiać sporty lub korzystać z innych rozrywek.
Trzeba jednak pamiętać, że większość samotnych podróżniczych wilków wybiera zamiast zorganizowanych wyjazdów wakacje na własną rękę. Często są to też krótkie wypady do europejskich stolic czy urokliwych zakątków kontynentu, które w ofertach biur podróży zdarzają się sporadycznie.
Międzynarodowe badania rynku turystycznego pokazują, że nawet co czwarty podróżnik deklaruje zamiar podróży bez żadnego towarzystwa, a liczba ta z roku na rok stale rośnie. Ale polskie biura mają jeszcze wiele do zrobienia w tym temacie.

Czy to musi być droższe?
Choć na rynku powstaje coraz więcej firm specjalizujących się w wyjazdach dla singli, to niestety takie osoby szukające wakacji w tradycyjnych biurach podróży wciąż skazane są na większe wydatki niż jadąc w parze.
– Cena w „jedynce” jest z reguły o kilka procent wyższa niż cena za 1 osobę zakwaterowaną w pokoju 2-osobowym tego samego standardu. Dla hotelarzy ma to ekonomiczne uzasadnienie i trudno oczekiwać, że będą myśleć w innych kategoriach – tłumaczy przedstawicielka Neckermanna. – Podstawą kalkulacji pobytu w „jedynce” jest bowiem miejsce w pokoju 2-osobowym z odpowiednią dopłatą (za pojedyncze wykorzystanie). Warto jednak zwrócić uwagę na specjalne terminy np. przed czy po ścisłym sezonie, gdzie w niektórych obiektach można liczyć na duże upusty czy brak tych dopłat – mówi.
Skupmy się na konkretach. Według danych uśrednionych z różnych biur podróży, najmniejsza różnica w cenie między osobą z pary, a pojedynczym klientem dotyczy Grecji. Średnio przy dwuosobowej rezerwacji, jeden człowiek płaci w tym roku 2187 PLN, a samotny klient 138 PLN więcej. W Bułgarii średnia cena od osoby w parze to 1756 PLN, o 147 PLN mniej niż przy pojedynczej rezerwacji. W Egipcie różnica wynosi 172 PLN, średnio 2197 za os. w parze, w Turcji to już 236 PLN, średnio 2197 PLN i najwięcej w Hiszpanii, bo aż 288 PLN, licząc średnią 2462 PLN przy dwuosobowych rezerwacjach.
To oczywiście nie są gigantyczne różnice – tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę, że znacząco maleją z roku na rok. Ale od zauważenia potencjału do równego traktowania jeszcze daleko. A dopłaty, nawet niezbyt wysokie, potrafią skutecznie zniechęcić potencjalnych klientów.
Jeszcze w 2006 roku dopłaty wynosiły od 30 do nawet 60 proc. ceny. Już wtedy zauważano jednak, że jeśli ktoś wyjeżdża w pojedynkę to częściej na dłużej, ze względu na brak zobowiązań rodzinnych i chętnie wydaje na to więcej pieniędzy.
– Dostrzegamy tę tendencję oferując specjalne hotele, które rekomendujemy dla singli – m.in. obiekty wyróżniające się lokalizacją, położone bliżej życia rozrywkowego. Wśród nich na uwagę zasługują także obiekty tylko dla dorosłych, które cieszą się szczególną popularnością wśród singli – opowiada Plutecka. – W naszym biurze dodatkowo od wielu lat mamy także specjalne stawki dla osób samotnie podróżujących z dziećmi – dodaje.

A na własną rękę?
Widać więc, że tradycyjne biura podróży faktycznie zauważyły niszę. Wciąż jednak zamiast maksymalnie wykorzystać żyłę złota, na której siedzą, wolą skupiać się na tym co pewne i stabilne, czyli skłaniając się przede wszystkim ku rodzinom. Ofert tylko dla singli, w których ceny będą sprawiedliwe i adekwatne do oferty jest zdecydowanie za mało, a ich różnorodność jest niewielka.
Gdyby skupić się na tym, że zgodnie z analizą rezerwacji, większość singli jest gotowa wydać sporo pieniędzy na swój wyjazd, bez trudu można byłoby przekalkulować opłacalność takich klientów. Zrównać cenę noclegu w przypadku osoby w parze i samotnej osoby, a za to zarobić np. na oferowanych mu atrakcjach czy wycieczkach fakultatywnych. Tylko, że to wymaga ryzyka i branżowego wyjścia przed szereg.
Właśnie dlatego, jeśli ktoś tylko może, chce i potrafi zorganizować sobie taki wyjazd na własną rękę, prawdopodobnie skorzysta z tej opcji. Bo w tej wersji urlopu, możliwości dla singli są o wiele większe. Wieloosobowe pokoje w hostelach, promocje lotnicze z pojedynczymi biletami itd. sprzyjają tym, którzy nie chcą ze sobą zabierać towarzyskiego balastu.
Wydaje się jednak, że powoli coś zaczyna się dziać. Że branża obudziła się z snu skupionego na ofertach 2+2. Pojawia się coraz więcej biur podróży wyspecjalizowanych w podróżach pełnych przygód. A te nie zważają na liczbę osób przy rezerwacji. Czy ktoś jedzie w pojedynkę czy całą grupą – zapłaci tyle samo. Takie wyjazdy często obejmują zakwaterowanie w namiotach, wieloosobowych domkach, z dala od tradycyjnych hoteli. Wtedy cała grupa wyjazdowa śpi razem, nie ma więc znaczenia, czy mamy kogoś do pary.
Tradycyjne biura wciąż są aż za bardzo ostrożne. Ale jeśli jednak szukamy czegoś typowo odpoczynkowego – z drinkami, palemkami i obsługą pod nos, bywają nieocenione. I jeśli tylko miałyby odrobinę więcej odwagi, to chętnych na podróże bez towarzystwa nie brakuje. Nawet w wersji zorganizowanej. Po prostu nie zawsze gotowi są dopłacać za brak towarzystwa. Dlatego do zrobienia jest dużo. Do zarobienia – jeszcze więcej.
Nie ma bowiem wątpliwości, że w najbliższych latach potencjał w takich klientach będzie coraz większy. Żyła złota leży i czeka. I prędzej czy później ktoś zdecyduje się z niej skorzystać. Być może wtedy w końcu doczekamy się zrównania cen albo większej konkurencji. A na tej turyści zawsze wychodzą najlepiej.