PPL chciał przenieść low-costy do Radomia. Efekt? Od lat w Warszawie nie było takiej oferty tanich linii!
Im bliżej oficjalnego uruchomienia portu lotniczego Warszawa-Radom, tym bardziej widać, jak trudnym zadaniem jest narzucona przez właściciela lotniska, czyli PPL, strategia zbudowania atrakcyjnej siatki połączeń na lotnisku. O ile bowiem w temacie biur podróży i lotów czarterowych udało się zbudować dość bogatą siatkę połączeń (loty z Radomia ma zaplanowane 9 biur podróży), o tyle w przypadku połączeń regularnych sytuacja jest dość karykaturalna. Dlaczego?
Nowe lotnisko w Radomiu zostało zbudowane, by przenieść tu ruch niskokosztowy i czarterowy z Warszawy, w celu zrobienia miejsca na dalszą ekspansję na Lotnisku Chopina dla LOT.
Hammamet od 2316 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Hurghada od 2959 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
Majorka od 2669 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Tymczasem to właśnie… LOT jest jedyną linią, która uruchomi regularne połączenia z Radomia. Co z tanimi liniami? Na razie nie kwapią się z przenosinami do Radomia, za to chętnie rozwijają skrzydła na Lotnisku Chopina, na co pewnie niezbyt chętnie patrzy PPL. Fakty są bowiem takie, że już dawno w Warszawie oferta tanich linii nie była tak rozbudowana. Zacznijmy od Ryanaira, który w marcu powróci na Lotnisku Chopina, skąd uruchomi loty na 5 trasach regularnych. Ale jeszcze większe ambicje ma Wizz Air, który kilkanaście dni temu ogłosił znaczące zwiększenie liczby lotów na kilkunastu trasach. Efekt? Linia z pewnością pobije w tym roku liczbę obsłużonych pasażerów z Warszawy.
– W tym roku zaoferujemy naszym pasażerom z Warszawy ponad 4 miliony miejsc. To o 25 procent więcej niż w rekordowym dotąd 2019 roku – mówi w rozmowie z Fly4free.pl Andras Rado z Wizz Aira.
Rado dodaje, że w tym roku Wizz Air doda przynajmniej 2 nowe samoloty do swojej bazy w Warszawie. W rekordowym 2019 roku Wizz Air obsłużył na trasach z i do Warszawy ok. 3 mln pasażerów.
Dlaczego Wizz Air ostatecznie nie zdecydował się na wejście do Radomia? Nieoficjalnie słyszymy, że choć przewoźnik rozważał taki scenariusz (o czym mówił nawet dość otwarcie w mediach), to ostatecznie nie zdecydował się na ten krok m.in. z powodu nieoficjalnych doniesień w sprawie potencjalnych opóźnień w procesie certyfikacji lotniska. Nie można co prawda wykluczyć, że Wizz Air pojawi się w Radomiu, ale raczej nie w tym roku.

W Warszawie dużo taniego latania
Do Wizz Air należy dodać wspomnianego wcześniej Ryanaira. Co prawda w jego przypadku skala operacji nie jest duża, ale i tak warto odnotować ten fakt. Irlandzka linia chce w tym roku obsłużyć w Warszawie ok. 300 tysięcy pasażerów, ale… to może być dopiero początek. Ryanair nie ukrywa bowiem, że jeśli rozmowy z Modlinem się nie powiodą (chodzi nie tylko o nowy cennik, ale też rozbudowę terminala i zwiększenie przepustowości), to być może uruchomi więcej nowych tras z Warszawy. Tym bardziej, że miejsce na Lotnisku Chopina jeszcze jest. W ubiegłym roku Lotnisko Chopina obsłużyło 14,4 mln pasażerów. Sporo, ale do rekordowego 2019 roku daleko – warszawski port obsłużył wówczas 18,86 mln podróżnych.
Czy to oznacza, że tanie linie będą dalej rozwijały się w Warszawie? Dyrektor generalny Buzz Michał Kaczmarzyk, nie ma wątpliwości, że pojawienie się Ryanaira w Warszawie to efekt polityki PPL, który od lat blokuje rozwój lotniska w Modlinie.
– To, co się dzieje obecnie pokazuje, że polityka PPL, mająca na celu blokowanie rozwoju lotniska w Modlinie sprawiła, że wbrew intencjom władz Lotniska Chopina, tanie linie zwiększają swoją ofertę lotów z Warszawy, zamiast ją ograniczać – mówi Kaczmarzyk w rozmowie z Fly4free.pl.
Co na to Lotnisko Chopina?
Zarządzający Lotniskiem Chopina PPL odpiera zarzuty że strategia zachęcania tanich linii do lotniska w Radomiu się nie sprawdziła.
– Przebudowa struktury ruchu na Lotnisku Chopina to długotrwały proces, a nie jednorazowe wydarzenie w postaci przeniesienia operacji z jednego lotniska na drugie. Ciągle pracujemy nad poszerzeniem siatki połączeń i dywersyfikacją oferty – mówi w rozmowie z Fly4free.pl Anna Dermont-Szymaniak, rzeczniczka Lotniska Chopina.
I dodaje, że aglomeracja warszawska nadal potrzebuje lotniska dla przewoźników niskokosztowych.
– Lotnisko Warszawa-Radom z pewnością odciąży Warszawę w zakresie rejsów czarterowych i wypełni rynkową lukę, jeśli chodzi o region radomski, w którym mieszka prawie milion mieszkańców. Port w Radomiu będzie naturalnym wyborem nie tylko dla mieszkańców Radomia, ale całego Mazowsza i sąsiednich województw – woj. świętokrzyskie, region kielecki i lubelski. Lotnisko Warszawa – Radom to także doskonała propozycja dla mieszkańców Warszawy. Szeroka oferta od najlepszych touroperatorów jest nieporównywalnie bogatsza porównując ją np. z lotniskiem w Modlinie. Warto też pamiętać, że po zakończeniu budowy odcinka Warszawa – Grójec, całą drogę do Radomia będziemy mogli pokonać korzystając z drogi ekspresowej – dodaje rzeczniczka Lotniska Chopina.

Czy Chopin szybko się zapcha?
Z pewnością kluczową kwestią dla zwiększania oferty portu w Radomiu będzie to, kiedy Lotnisko Chopina ponownie osiągnie granice przepustowości. Jeśli chodzi o liczbę obsłużonych pasażerów, zapewne nieprędko port lotniczy doszlusuje do rekordowego poziomu z 2019 roku – według oficjalnych prognoz na ten rok planowane jest obsłużenie tu ponad 16 mln podróżnych.
Co to oznacza? Zależy, kogo pytać.
– Wyniki Lotniska Chopina pokazują, że są tu jeszcze duże rezerwy, jeśli chodzi o przepustowość. Tym bardziej, że nie zanosi się, aby któraś z linii już obecnych w Warszawie chciała znaczącą zwiększyć liczbę rotacji. Uważamy, że powrót do liczby pasażerów z 2019 roku na Lotnisku Chopina będzie możliwy tylko dzięki zwiększonej ofercie tanich linii lotniczych – uważa szef linii Buzz.
Dermont wskazuje zaś na to, że choć pandemia pozwoliła lotnisku na „złapanie oddechu”, to jednak przepustowość tak czy inaczej jest na wykończeniu.
– Fakty są takie, że możemy realizować tylko 600 operacji na dobę i są to ograniczenia wynikające z przepisów. Dlatego tak istotne było podjęcie decyzji o rozbudowie lotniska w Radomiu – mówi.
No dobrze, a kiedy ta przepustowość się wyczerpie? Tutaj mamy do czynienia z dość ciekawymi rozbieżnościami, które znajdują się w…planie generalnym dla Centralnego Portu Komunikacyjnego. Przypomnijmy, że zgodnie z obecnymi planami lotnisko w Baranowie ma być gotowe w 2028 roku. Abstrahując od realności tego terminu, spółka CPK zakłada, że na przełomie 2027 i 2028 roku liczba pasażerów na Lotnisku Chopina zwiększy się do ok. 23 mln podróżnych. Oczywiście, w zamyśle twórców koncepcji CPK większość ruchu na warszawskim lotnisku ma dowozić LOT, dla którego zarówno Chopin jak i CPK będą hubami transferowymi. Jednak obecna polityka PPL może doprowadzić do sytuacji, w której granice tej przepustowości w Warszawie zaczną się wyczerpywać znacznie szybciej. Czy to przytłumi ambicje LOT? Albo przeciwnie: stanie się w końcu argumentem dla przewoźników, aby przenieść się do Radomia? Być może PPL dogada się też z pozostałymi udziałowcami lotniska w Modlinie w sprawie rozbudowy terminala, choć na razie wydaje się, że to najbardziej odległa opcja.