„Stare ale jare”, „Dresiary o tępym spojrzeniu” czyli o wieku stewardes słów kilka
Bezpośrednią przyczyną powstania tego tekstu jest mój ostatni lot na pokładzie przewoźnika UTair Aviation, kilka dni temu. Zwróciłem uwagę na jeden charakterystyczny szczegół. I nie był to stan techniczny samolotu Boeing 737-500. Moją uwagę przyciągnęły… stewardesy. Wprawdzie kobietom w metrykę nie powinno się zaglądać, ale każda z nich miała dużo powyżej 40 lat. Inna rzecz, że wyglądały niezwykle elegancko i „z klasą”.
Zaintrygowany, postanowiłem zapytać jednej z nich o warunki pracy i ewentualne wymogi – jednocześnie próbując sobie przypomnieć średni wiek personelu pokładowego w innych liniach lotniczych, oraz rozmaite opinie na temat stewardes i ich pracy. A trzeba przyznać, że materiał jest bogaty i różnorodny, niekiedy bardzo kontrowersyjny. Spróbujmy zatem odpowiedzieć sobie na kilka pytań.
Powszechne wyobrażenie jest znane: stewardesa to młoda, atrakcyjna kobieta, obowiązkowo wysoka... i z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Jej rolą jest usługiwanie pasażerom, i bycie kimś w rodzaju kelnerko-sprzątaczko-nalewaczką – jednocześnie zachowując anielski spokój i spełniając wszelkie zachcianki pasażerów. Wróć, od nowa! Zostawmy stereotypy z boku.
Przypatrzcie się pani na zdjęciu. To Katrine Haynes, która w 2015 roku dołączyła do pracowników linii Virgin Atlantic jako pracownik personelu pokładowego. Katrine skończyła 60 lat, ma dorosłe dzieci (i 11 wnuków!). Praca jako stewardesa była jej marzeniem przez całe życie. Ale – jak sama powiedziała – wcześniej miała małe dzieci, więc nie mogłaby się poświęcić pracy na 110%.
Katrine nie ma najmniejszych problemów z realizacją wszystkich stawianych przed stewardesami wymogów dotyczących pracy. I podkreśla, że spotyka się z wieloma serdecznymi uwagami ze strony pasażerów, których obsługuje.
Wyjątek, powiecie. Nie, Katrine nie jest ani pierwszą, ani jedyną kobietą w kwiecie wieku, które rozpoczęły pracę jako stewardesa :-)
Fot. virginhub.com