15 dowodów na to, że nowa polityka bagażowa Ryanaira (i Wizz Aira) jest super!
Narzekacie na płatny bagaż podręczny? Udowadniamy, że nie tylko nie ma na co, ale wręcz powinniście się cieszyć.
Pierwsze emocje już chyba opadły i powoli czas przejść do porządku dziennego nad tym, że Ryanair zrezygnował z darmowego dużego bagażu podręcznego, a Wizz Air właśnie w praktyce kazał Wam przyjeżdżać na lotnisko minimum kilkanaście minut wcześniej, by odstać swoje w kolejce do nadania bagażu… właśnie tak, bagażu podręcznego.
A ponieważ jesteśmy z natury optymistami i wszędzie staramy się szukać pozytywów, postanowiliśmy wynaleźć kilka argumentów za tym, że zmiana polityki bagażowej jest pozytywna. Czy faktycznie nie taki diabeł straszny?
1. Twoja dziewczyna nie będzie Cię już irytować pytaniami w stylu: “Misiu, zabrać te różowe szpileczki czy zielone sandałki?”, bo jeśli będziecie lecieli budżetowo, to żadna z tych par się po prostu nie zmieści.
2. Z drugiej strony, jeśli polecicie Wizz Airem i będziecie nadawali swój bagaż podręczny (to dość ciekawa konstrukcja stylistyczna swoją drogą) jeszcze przed kontrolą bezpieczeństwa, to Twoja dziewczyna będzie mogła zabrać ze sobą tyle kosmetyków (i to w “normalnej” gramaturze), ile tylko sobie wymarzy.
3. Choć niesie to ze sobą ryzyko sytuacji, w której przekroczycie te magiczne 10 kilogramów limitu bagażu podręcznego, a będzie on teraz rygorystycznie sprawdzany (vide wagi przy stanowiskach odprawy). Oznacza to, że wrócą te zabawne sytuacje, w której ludki przed Tobą będą gorączkowo przepakowywały swoje bagaże, bo w jednej walizce jest o kilogram za dużo, a w drugiej dwa… dobra, zakładaj ten sweter. Co mnie obchodzi, że na zewnątrz jest 30 stopni? Jest to oczywiście bardzo zabawne, ale tylko do momentu, gdy sam nie staniesz się tym pasażerem.
4. Wspomnieliśmy już o tym, że w związku ze zmianą polityki Wizz Aira możesz zabierać ze sobą do bagażu „duże” kosmetyki. Ale dotyczy to też jakichkolwiek innych PŁYNÓW, na które nie obowiązuje już limit pojemności butelki. Oczyma duszy możecie więc już zacząć sobie wyobrażać te wszystkie winka i inne lokalne delicje, które bez strachu o opłaty będzie można zabrać ze sobą do Polski w podręcznie niepodręcznym bagażu.
5. To samo będzie oczywiście możliwe w Ryanair, jednak już za “drobną” opłatą. Wiecie jak jest: always getting better…
6. Narzekasz, że Ryanair zabrał duży darmowy bagaż podręczny. Pomyśl, że mógłby zabrać inne przywileje, na przykład… możliwość picia piwa na lotnisku.
7. A nie, przepraszam. Patrząc na obecnie wysnuwane przez Ryanaira postulaty wychodzi na to, że ten zakaz będzie następny.
8. Z całą pewnością podszkolisz języki i kontakty. Bo przecież rezygnując z dużego podręcznego (“nie będę płacił tym…”) otwiera się przed Wami całe morze możliwości. Weźmy choćby wynajmy przez Airbnb. Już widzę oczyma duszy zdziwionych wynajmujących mieszkania, gdy w rozmowie na temat warunków najmu oprócz standardowych pytań w stylu: “What is the wi-fi password?” pojawia się pytanie o to, jak korzystać z pralki i ile proszku nasypać, żeby pranie było mięciusie?
9. Opcjonalnie dla hard userów: Kto powiedział, że nie da się przeżyć tygodnia w Neapolu z 2 koszulkami i 4 parami majtek w plecaku?
10. Poza tym – zawsze może być gorzej. Ryanair przecież od dawna odgrażał się, że wprowadzi miejsca stojące lub płatne toalety. Czy wciąż ma takie plany? Raczej wątpliwe, choć idziemy o zakład, że Michaelowi O’Leary’emu zaświeciła nad głową żarówka symbolizująca dobry pomysł, gdy zobaczył, jak wyglądają TE FOTELE.
11. A jeśli ciekawi Was, jakie jeszcze dodatkowe opłaty wprowadzą tanie linie – jakiś czas temu wodze fantazji popuściła w tym temacie Aneta Zając.
12. Efektem nowej polityki bagażowej jest niewielka szansa na to, że samoloty Ryanaira i Wizz Aira w końcu zaczną wylatywać o czasie i bez opóźnień. Oczywiście, o ile nowe przepisy nie spowodują całkowitego chaosu przy stanowiskach odprawy, tak jak w sobotę w Budapeszcie. Zabawne, że Ryanair i Wizz Air uważają, że nowa polityka pozwoli na zredukowanie opóźnień, skoro tym, co spowodowało opóźnienia, były decyzje samych przewoźników, czyli odbieranie bagaży od pasażerów przy bramkach tuż przed wejściem do samolotu.
13. A jeśli już skusisz się na priorytetowy boarding i 2 sztuki bagażu podręcznego, to poczujesz się jak w namiastce klasy biznes – będziesz mógł przepchnąć się łokciami przez tłumek kolejkowiczów wystających tu już od kwadransa i tworzących listę kolejkową, wymachując swoim biletem w łapkach i krzycząc: “Przepraszam, mam priorytet!”, po czym… zyskasz pierwszeństwo wejścia na pokład, a co do zasady – pierwszeństwo wejścia na pokład autobusu, który podwiezie Was do samolotu. I kilka minut oczekiwania na to, aż reszta pasażerów wygramoli się z terminala. Fakt, w autobusie można zająć miejsce siedzące, ale wtedy nici z pierwszeństwa wejścia na pokład. Życie – sztuka dylematów. I faktycznie uprzywilejowanie jak jasna cholera. Nie martwcie się jednak, szanowni – Ryanair zapewnia, że liczba priorytetowych boardingów jest ściśle ograniczona i może go wykupić tylko do 95 pasażerów na jeden lot. Prawdziwa elita 😉
14. Nie można wykluczyć, że częściowo nowa polityka zostanie zniesiona (choć bardziej prawdopodobne jest to, że także Wizz Air wprowadzi opłaty za większy bagaż podręczny), choć będzie to zależało przede wszystkim od cen ropy. Doświadczenie uczy, że im droższe paliwo lotnicze, tym mocniej linie lotnicze prześcigają się w propozycjach dodatkowych opłat. Cel? Utrzymać ceny biletów (czyli za sam przelot) na maksymalnie niskim poziomie. Być może więc, jeśli ceny ropy spadną, a bilety będzie można sprzedawać taniej, część “przywilejów” powróci.
15. Bo mimo ogólnego oburzenia na Ryanaira (i trochę mniejszego na Wizz Aira) fakty są takie, że wciąż są to znacznie tańsi przewoźnicy niż LOT, Lufthansa i inne “tradycyjne’ linie lotnicze.
***
A Wy? Dostrzegacie jakieś pozytywy w zmianach wprowadzonych przez Ryanaira i Wizz Aira?





