Ryanair ma rewolucyjny pomysł, który na bank wkurzy inne linie. Poprze go…Wizz Air?
Irlandzka linia chce, by wysokość opłat lotniskowych była uzależniony od poziomu emisji szkodliwych substancji do atmosfery. Taką deklarację złożył w rozmowie z niemieckim “Spieglem” Eddie Wilson, prezes Ryanaira.
W rozmowie z niemieckim magazynem Wilson powtórzył wcześniejsze deklaracje Michaela O’Leary’ego, który wierzy w mocne odbicie rynku lotniczego w najbliższe wakacje. Ryanair mocno przygotowuje się do poprawy koniunktury i nastrojów, choć niektóre jego ruchy budzą duże kontrowersje. Mowa tu choćby o niesławnej kampanii promocyjnej “Zaszczep się i leć”, która wywołała falę krytyki u wielu pasażerów. Jednocześnie szef Ryanaira po raz kolejny skrytykował pomoc publiczną dla narodowych przewoźników w Niemczech i innych krajach, ale też zaraz dodał, że w 2021 roku jego linia będzie w dalszym ciągu skupiała się na swoich głównych przewagach, wśród których wymienił m.in. ochronę środowiska. Oczywiście, nie całkiem bezinteresownie.
– Będziemy pierwszą linią, która wesprze pomysł, aby wysokość opłat lotniskowych dla danych linii była uzależniona od emisji śladu węglowego przez poszczególnych przewoźników – powiedział w rozmowie ze “Spieglem”.
– Zyskamy na tym najwięcej, bo mamy najmłodszą flotę, wykonujemy bezpośrednie połączenia point-to-point i szczelnie wypełniamy nasze samoloty pasażerami, co oznacza mniejsze emisje w przeliczeniu na pasażerokilometr – mówi Wilson.
Z tą najmłodszą flotą Ryanair trochę przesadza: z zeszłorocznego rankingu serwisu ch-aviation wynika, że samoloty Ryanaira mają obecnie średnie powyżej 8,5 roku, a młodszą flotę (średni wiek samolotu ok. 6 lat) ma obecnie na przykład Wizz Air. Jednak z drugiej strony w tym roku Ryanair planuje drastyczne odmłodzenie floty poprzez otrzymanie pierwszych egzemplarzy wyczekanych Boeingów 737 MAX 200, które będą bardziej ekonomiczne i mniej paliwożerne. To może dać przewoźnikowi kartę przetargową w walce o uzyskanie korzystnych dla niego zapisów. Paradoksalnie, wesprzeć może go też w tym Wizz Air, któremu takie rozwiązania też byłyby na rękę. Obie tanie linie od czasu do czasu przerzucają się komunikatami prasowymi, w których nawzajem przekonują pasażerów, która linia jest najbardziej zielonym przewoźnikiem w Europie.
Niezadowolone będą z pewnością tradycyjne linie, które mają znacznie starsze i bardziej wysłużone samoloty – one z pewnością straciłyby na takich regulacjach.
Z drugiej strony musimy pamiętać jednak o efekcie skali, z którego wynika, że choć Ryanair pozuje na ekologiczną linię, to w sumie operując na tak dużej skali i tak jest jednym z największych trucicieli w Europie, jeśli chodzi o emisję szkodliwych substancji. Z raportu brukselskiej grupy badawczej Transport&Environment wynika, że w 2018 roku największa tania linia w Europie wygenerowała aż 9,9 mln megaton CO2. W efekcie linia znalazła się pod tym względem na 10 miejscu wśród dużych koncernów w Europie, a w 2019 roku – przesunęła się w tym samym zestawieniu na 7 miejsce. Swoją drogą -niechlubnym liderem w kategorii największej emisji CO2 pozostaje Elektrownia Bełchatów.