To duży krok naprzód dla pasażerów, którzy marzą o lotach łączonych. Pomysł, aby tania linia lotnicza dowoziła podróżnych do dużego hubu, a następnie pasażerowie kontynuowaliby swoją podróż na pokładzie tradycyjnej linii nie jest nowy.
Współpraca
Ryanair i Aer Lingus będą współpracować – ciekawostką jest to, że do tej pory linie mocno ze sobą konkurowały. Dyrektor generalny Aer Lingus, Stephen Kavanagh, w wywiadzie dla The Sunday Times zdradził, jak to będzie wyglądać w praktyce. Obie firmy będą „dzielić się” pasażerem, który będzie zainteresowany lotem na trasie nieobsługiwanej przez Ryanair, na której z kolei operuje Aer Lingus.
Dla pasażerów to świetne rozwiązanie: planując na przykład podróż z Europy do Stanów Zjednoczonych, bez obaw będzie można skorzystać z usług Ryanaira, który dowiezie nas do Dublina. Tam czeka nas przesiadka i zmiana przewoźnika – dalszą podróż odbędziemy samolotem linii Aer Lingus. Wszystko w ramach jednego biletu. W drugą stronę także to działa: technicznie nie będzie problemu z zarezerwowaniem biletu na przykład z Seattle do Rygi.
Fot. Paulo Alfonso, shutterstock
Nieznane są bliższe szczegóły zawartego porozumienia, nie wiemy na ten moment, które połączenia Ryanair będą łączyć się z translatlantyckimi trasami Aer Lingus. Przedstawiciele przewoźnika, który w logo posiada trójlistną koniczynkę informują, że oprócz Ryanaira będzie zaangażowany jeszcze jeden podmiot, który ma zagwarantować ubezpieczenie na wypadek sytuacji, w której jeden z lotów nie dojdzie do skutku.
Aer Lingus nie kryje zadowolenia z osiągniętego porozumienia:
– Przetestujemy to rozwiązanie na rynku. Jeżeli się uda, osiągniemy sukces. Jeżeli coś nie wyjdzie, to wyciągniemy wnioski i będziemy szukać nowego rozwiązania – mówi Stephen Kavanagh.
Pasażerowie będą mogli zarezerwować bilety łączone jeszcze w tym roku.
Fot. Anton Gvozdikov, shutterstock
Długa droga do sukcesu
To nie pierwsze podejście do tematu biletów łączonych przez Ryanair. Irlandzki przewoźnik od dawna ogłaszał, że chce być pionierem i sprzedawać bilety łączone dla Norwegian i Aer Lingus. Projekt miał wystartować wiosną ubiegłego roku – ale całość utknęła w martwym punkcie.
Przedstawiciele Ryanaira twierdzili, że winne są problemy techniczne, związane z połączeniem systemów informatycznych linii Norwegian i Ryanair. W międzyczasie stosunki między tymi przewoźnikami uległy ochłodzeniu – szef Ryanaira posunął się nawet do publicznego stwierdzenia, że Norwegian przeinwestował i może nie przetrwać zimy.
Jak widać, Norwegian dalej oferuje swoje usługi, a drugi partner z planowanej umowy, czyli Aer Lingus, szybciej był w stanie uporać się z ewentualnymi problemami.
Warto również wspomnieć, że Ryanair od 23 maja 2017 sprzedaje na swojej stronie internetowej bilety hiszpańskiej linii Air Europa na trasy dalekodystansowe. Dzięki takiej współpracy, pasażer może bezpośrednio na stronie Ryanair kupić bilet m.in. do argentyńskiego Buenos Aires, boliwijskiego Santa Cruz, kolumbijskiej Bogoty czy do takich krajów jak Urugwaj, Wenezuela lub Ekwador.
Fot. Ryanair
Zmiany na rynku
Problem w tym, że nie tylko Irlandczycy myślą o takich rozwiązaniach. easyJet sprzedaje na swojej stronie internetowej łączone loty z przesiadką na lotnisku Londyn Gatwick. Partnerami w tym projekcie są m.in. linie Norwegian i kanadyjski WestJet.
Jak pisaliśmy na naszych łamach, to solidny pstryczek w nos, który został wymierzony Ryanairowi.
Fot. rzoze19, shutterstock
Nie sposób także pominąć ewentualnych wątpliwości, związanych z punktualnością i pewnością, że dany lot się odbędzie. Wciąż mamy w pamięci ubiegły rok i lawinę problemów, które dotknęły klientów Ryanaira po tym, jak przewoźnik we wrześniu ogłosił decyzję o odwołaniu około 2 proc. swoich lotów do końca października, aby m.in. poprawić punktualność całego systemu. Zaufanie podróżnych do Ryanair zostało wtedy solidnie nadwątlone.
Idzie nowe
Nie ulega wątpliwości, że bilety łączone to przyszłość. Połączenie szerokiej siatki połączeń regionalnych, które oferują tanie linie lotnicze z możliwością lotów transoceanicznych (realizowanych przez tradycyjnego przewoźnika) może trwale zmienić rynek lotniczy.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?