Ryanair: bilety tańsze, ale… płacimy coraz więcej. I złe wieści – możliwe cięcia tras latem!
W I półroczu Ryanair zarobił na czysto 1,15 mld EUR i przewiózł o 11 proc. pasażerów więcej niż rok wcześniej. Wyniki są niezłe, ale niepokoić mogą informacje o kolejnych opóźnieniach w dostawach Boeingów 737 MAX 200. Pierwszy samolot ma być odebrany najwcześniej w kwietniu, ale wciąż nie jest to pewne. Większe opóźnienia będą zaś oznaczały kolejne zamknięcia baz i niektórych kierunków, także z Polski.
Na papierze wyniki Ryanaira wyglądają dobrze – w okresie od kwietnia do 30 września Ryanair przewiózł 85,7 mln pasażerów (o 9,1 mln więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej). Przewoźnik otworzył 5 nowych baz operacyjnych, w tym 3 we Francji, zapowiedział też pojawienie się w nowych krajach – Gruzja i Armenia będą 39 i 40 krajem w jego siatce połączeń. Ciekawiej robi się jednak przy analizie przychodów.
W komunikacie Ryanaira czytamy, że mimo ostatnich bankructw na rynku lotniczym, konkurencja wciąż jest bardzo mocna, więc w efekcie średnie ceny biletów spadają. We wrześniu 2019 roku średnia cena biletu na lot Ryanairem wyniosła 44 EUR, czyli o 5 procent mniej niż rok temu. Jednocześnie wciąż mocno rośnie sprzedaż dodatkowych usług, zwłaszcza priorytetowego boardingu oraz płatnego wyboru miejsca na pokładzie. W I półroczu Ryanair zarobił na nich 1,65 mld EUR, czyli o 26 procent więcej niż rok wcześniej. Spójrzmy, jak to wygląda na konkretnych liczbach.
Według stanu na koniec września 2019 roku średni przychód linii na pasażera z tytułu dodatkowych usług wzrósł aż o 16 procent. Co to oznacza? Że na wybór miejsca lub zabranie ze sobą bagażu płacimy teraz Ryanairowi średnio 19 EUR, a rok temu było to 17 EUR.
W efekcie na statystycznym pasażerze Ryanair zarabia obecnie ok. 63 EUR – o 1 EUR więcej niż rok temu.
Oczywiście, przewoźnik wciąż podejmuje decyzje prowadzące do kontroli kosztów, o których pisaliśmy już na łamach Fly4free.pl. Chodzi tu m.in. o wydzielenie ze struktury grupy kilku linii lotniczych, które przejmą niektóre bazy Ryanaira. Jednym z takich przykładów jest Buzz, który “przejął” już operacje Ryanaira w Pradze i Sofii, a od 1 grudnia przejmie także bazę w Budapeszcie.
Problemy? Przede wszystkim MAX-y
Największym problemem Ryanaira są w tej chwili opóźnienia w dostawie Boeingów 737 MAX 200. Pierwsze samoloty nowej generacji tego typu Ryanair miał otrzymać w kwietniu, jednak z powodu globalnego uziemienia tych maszyn, wciąż nie dostał ani jednej sztuki. Obecnie Ryanair oczekuje, że pierwszego MAX-a otrzyma najwcześniej w marcu lub kwietniu 2020 roku (w poprzednim komunikacie przewoźnik mówił o styczniu). Jednocześnie Ryanair oczekuje, że w sezonie letnim dostanie od Boeinga tylko 20 takich samolotów – do tej pory mówił o 58 maszynach.
To jednak tylko czyste spekulacje przewoźnika, bo termin otrzymania MAX-ów może się opóźnić jeszcze bardziej, a to będzie oznaczało fatalne konsekwencje dla linii. A także pasażerów, bo Ryanair nie ukrywa, że w przypadku kolejnych opóźnień, będzie musiał zamykać kolejne bazy operacyjne i ciąć połączenia, w tym także z Polski. Ryanair zweryfikował też swoją prognozę wzrostu – zakłada, że w całym przyszłym roku fiskalnym (trwającym od kwietnia 2020 do końca marca 2021 roku) przewiezie 157 mln pasażerów (wcześniej była mowa o 162 mln).






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?