Tych rzeczy o odwołaniach i odszkodowaniach za loty możesz nie wiedzieć. A chodzi o Twoje pieniądze!
O tym, że przysługuje nam odszkodowanie za opóźniony lot (pod warunkiem, że doszło do niego z winy przewoźnika) wie większość regularnie latających pasażerów. Kwoty 250, 400 i 600 EUR (zależne od długości lotu) zobaczył na swoim koncie pewnie niejeden z was. Ale czy wiedzieliście na przykład, że pieniądze należą się też, gdy… nasz lot odlatuje wcześniej?
Costa Brava od 1699 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Lublin)
Dahab od 1784 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Pafos od 2417 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Odszkodowanie nie tylko za opóźnienie, ale też przyśpieszenie lotu!
W ubiegłym tygodniu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) podjął decyzję, która może ułatwić nam odzyskiwanie pieniędzy, gdy linie lotnicze notorycznie zmieniają swoje siatki połączeń. Okazuje się bowiem, że nie tylko opóźnienie, ale i przyspieszenie lotu – pozwala nam korzystać z tych samych odszkodowań.
O opinię zwróciły się sądy z Austrii i Niemiec, które rozpatrują sprawy pasażerów aż 5 linii lotniczych – Azurair, Corendon Airlines, Austrian Airlines, Laudamotion i Eurowings.
Organ jasno określił, że „lot należy uznać za odwołany, jeśli przewoźnik przyśpieszył go o ponad godzinę”. Zdaniem TSUE taka sytuacja może znacznie skomplikować nasze plany – a w skrajnych przypadkach nawet uniemożliwić stawienie się na lotnisku na czas.
Oczywiście nie dotyczy to zmian, które zostały zapowiedziane z odpowiednim wyprzedzeniem (minimum 14 dni). Kwota odszkodowania się nie zmienia, tak samo jak w przypadku opóźnionych czy odwołanych lotów jest to kolejno 250, 400 i 600 EUR.
Wiesz w jakiej jeszcze sytuacji możesz domagać się odszkodowania?
Najnowsza decyzja TSUE nie jest jednak jedyną, która otwiera drogę dla bardziej zdeterminowanych pasażerów do podejmowania walki przed sądem. Wcześniej mieliśmy już wiele przykładów spraw, które z pozoru wydawały się nie do wygrania, ale trybunał stawał po stronie pasażera.
Tak było na przykład w lipcu 2019 roku, gdy TSUE uznało, że w przypadku biletów łączonych za przebieg całego lotu odpowiada linia, która sprzedała bilety – niezależnie od tego, czy obsługiwała dany lot. Wtedy chodziło o sytuację, która dotknęła 11 czeskich pasażerów. Kupili bilety łączone w Czech Airlines na trasie Praga – Abu Zabi – Bangkok. Ponieważ opóźnienie zdarzyło się na drugim odcinku lotu (obsługiwanego przez Etihad), nie chciały wypłacić odszkodowania. Ale TSUE nie miał tu wątpliwości i stwierdził jasno, że przewoźnik, u którego kupiliśmy bilet jest odpowiedzialny za nas na całej zaoferowanej trasie.
Zaledwie miesiąc później pojawił się inny ważny wyrok. Wtedy unijny organ zdecydował, że jeśli koszty, jakie ponosimy są bezpośrednio związane z tym, że linia lotnicza odwołała nasz lot, to możemy domagać się od przewoźnika dodatkowego odszkodowania. Czyli na przykład – za nocleg, którego nie da się już odwołać. Oczywiście pod warunkiem, że do odwołania doszło z winy przewoźnika.
– Takie odszkodowanie przysługuje niezależnie od tego, która linia lotnicza wypłaca za sam opóźniony lot. Jednak w przypadku, gdy straciliśmy niewiele pieniędzy. Sąd może uznać, że już podstawowa rekompensata, czyli 250, 400 lub 600 EUR pokryje także te koszty – pisaliśmy o sprawie na łamach Fly4free.pl.
Później TSUE decydował m.in. o tym, że do ubiegania się o odszkodowanie nie jest konieczne przedstawienie karty pokładowej (co wcześniej było standardem). Zaznaczono wtedy, że każda linia i tak posiada te dane w systemie. Podjęto także decyzje, że możemy domagać się odszkodowania w przypadku wszelkich wypadków na pokładzie – np. poparzenia gorącym napojem, a nawet… że opłata za priority boarding jest niezgodna z prawem (przynajmniej w Hiszpanii).
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?