Emocje po rozgrywanych meczach zdążyły opaść, kibice wrócili do domów, a zawodnicy mieli czas by otrząsnąć się po porażce lub uczcić swój sukces. Jednak i tym razem pojawiło się pytanie – co teraz zrobić z niektórymi stadionami? Już wcześniej analitycy finansowi ostrzegali, że brazylijskie areny mieszczące się w mniejszych miastach zamiast przypominać o radości płynącej z piłki nożnej mogą stać się niechcianą pamiątką pochłaniającą lokalne fundusze. W historii zdarzały się już takie przypadki. Wystarczy przypomnieć stadiony wybudowane na Euro 2004 (m.in. Estádio Algarve czy Estádio Municipal de Leiria), których dekonstrukcję poważnie rozważano, bo nie przynosiły zysków. Postanowiliśmy przyjrzeć się kilku stadionom, które przeszły – lub nadal przechodzą – nieraz najbardziej zaskakujące metamorfozy.
11 września 1973 roku Augusto Pinochet przeprowadził w Chile zamach stanu. Od początku bezwzględnie walczył z opozycją. Na Estadio Nacional stworzył obóz - więzienie, w którym bez sądu przetrzymywano, torturowano i zabijano więźniów politycznych. Boisko oraz trybuny wydzielone były dla mężczyzn, a basen, przebieralnie oraz przyległe budynki dla kobiet. Bieżnia służyła jako miejsce brutalnych przesłuchań. Szacuje się, że między 11 września a 7 listopada więzionych było tam ponad 12 tys. osób. Ci, którzy przeżyli opowiadali o ciągłym strachu przed torturami, podsycanymi nieustającymi groźbami śmierci ze strony strażników. W 2002 roku powstał film Estadio Nacional, który uważany jest za wyjątkowe świadectwo tych mrocznych wydarzeń.
Z obiektem wiąże się jeszcze jedna historia. 21 listopada 1973 miał się tutaj odbyć rewanżowy mecz kwalifikacji mistrzostw świata między Chile a ZSRR. Rosjanie odmówili gry na stadionie splamionym krwią, jednak FIFA nie zmieniła lokalizacji. W dniu meczu na murawie pojawili się tylko chilijscy piłkarze, którzy wygrali mecz po strzeleniu pierwszej bramki – po niej mecz już nie został wznowiony. Całe spotkanie (ok. pół minuty) można obejrzeć tutaj.
Fot. Pedro Encina, Flickr