Znów problemy pasażerów w Izraelu. Tym razem nie Ryanair, ale inne linie lotnicze
Wśród linii lotniczych, które anulują planowane wcześniej połączenia jest Sun d’Or, czyli czarterowa linia należąca do narodowego przewoźnika El Al. Izraelska linia odwołała już letnie połączenia na Ibizę i na Korsykę, a jak informuje dziennik „Haaretz”, planuje zamknąć jeszcze kilka sezonowych tras. Połączenia zamyka też inna izraelska linia lotnicza, czyli Israir. Ostatnio zawiesiła loty na Cypr. Powód? Nie udało jej się zrekrutować odpowiednio przeszkolonego personelu, który odpowiadałby za bezpieczny przelot. W samolotach El Al i innych izraelskich linii lotniczych podróżują uzbrojeni tajni agenci i pracownicy ochrony, dbający o bezpieczeństwo podczas lotu.
Także na lotniskach w tym kraju kontrola jest znacznie bardziej rozległa niż w innych krajach. Z tego powodu do obsługi lotnisk potrzeba więcej pracowników.
– Wystąpiliśmy o zgodę na wspomniane powyżej loty już wiele miesięcy temu i bardzo długo czekaliśmy na odpowiedź. Niestety, nie otrzymaliśmy jej do dzisiaj – wyjaśnia prezes Sun d’Or Michael Strassburger.
I tu jest właśnie powód kłopotów. Od 2013 roku liczba pasażerów z i do tego kraju rośnie bardzo szybko, bo wtedy Izrael podpisał z Unią Europejską umowę o otwartym niebie. Jednocześnie rządowi Izraela nie udało się porozumieć z ogólnokrajowym związkiem zawodowym Histadrut w sprawie podwyżek dla obywateli tego kraju zatrudnionych w sferze budżetowej (w tym pracowników ochrony latających samolotami i pracujących na lotniskach). Stało się tak, gdy przedstawiciele rządu stwierdzili, że nie ma pieniędzy na podwyżki. Rozmowy stanęły w miejscu, więc trudno jest obecnie znaleźć kolejnych kandydatów do tej pracy.
W tej sytuacji Moti Ilani, czyli szef bezpieczeństwa w liniach El Al odpowiedzialny również za ochronę we wszystkich liniach lotniczych w tym kraju poinformował przewoźników, że z powodu braku tajnych agentów linie będą musiały odwoływać loty.
– To absurdalna sytuacja. Ministerstwo Transportu otwiera niebo dla zagranicznych linii lotniczych, resort turystyki i hotelarze dopłacają im do tanich biletów, a nam mówi się, że mamy zamykać połączenia. Jeśli nikt szybko czegoś nie zrobi, będziemy mieli wielkie problemy – mówi Uri Sirkis, prezes Israir.
Za całe zamieszanie obwiniani są więc zagraniczni przewoźnicy, którzy bardzo szybko rozwijają się w Izraelu.
Turyści ściągają do Izraela
Izrael przeżywa turystyczny boom – w zeszłym roku odwiedziło go 4,17 mln pasażerów, czyli o 25 proc. więcej niż w 2016 roku. W tej grupie było aż 120 tys. turystów z Polski. Izrael był bowiem największym turystycznym hitem ubiegłego roku, dzięki licznym połączeniom jakie z wielu polskich lotnisk otwierały takie linie lotnicze jak LOT, Wizz Air i Ryanair.
W przypadku tej ostatniej linii doszło do zgrzytu – Ryanair zapowiedział bowiem, że pasażerowie będą mogli wnieść na pokład tylko jeden mały bagaż podręczny, a za drugą sztukę trzeba będzie dopłacić nawet 50 EUR. Przewoźnik tłumaczył tę decyzję dodatkowymi kontrolami na izraelskich lotniskach, jednak po protestach ze strony pasażerów wycofał się z dodatkowej opłaty.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?