Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 47 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 15 Sie 2016 18:44 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Prolog
Dużym impulsem do podjęcia decyzji o podróży do Kazachstanu była promocja urodzinowa linii BELAVIA. Więcej tutaj https://www.fly4free.pl/dobre-tanie-lot ... d-431-pln/
Teraz można zastanawiać się czy to z zachwytu nad własną twórczością, czy z prawdziwej chęci wyjazdu do Kazachstanu ;-) bilety znalazły się na mejlu.
Dla wielu osób Ałmaty stanowią tylko punkt wypadowy do pobliskiego Kirgistanu. Jednak nie dla mnie. Ja Kirgistan odwiedziłam 6 lat temu, kiedy to obowiązywały jeszcze wizy dla Polaków (chyba 50 eur ałć), więc teraz mogłam skupić się na tym większym -stanie.
Trasę z Warszawy do Mińska i z powrotem ostatecznie przyszło pokonać lądem.
W relacji będę przeliczała ceny z tenge (KZT) na złotówki, przyjmując 1 KZT = 0,011 PLN. Jednak nie przywiązywałabym do tego zbyt dużej wagi, gdyż jak można zobaczyć na poniższym wykresie kurs KZT - PLN jest dość niestabilny.
Załącznik:
kzt-pln.png
kzt-pln.png [ 43.52 KiB | Obejrzany 9190 razy ]

Dokładnie rok temu tenge było 2x droższe niż w czasie mojego pobytu w Kazachstanie. A porównując ceny na miejscu, wyrażone w tenge, to pozostały one raczej bez zmian w stosunku do zeszłorocznych.
Kończąc ten przydługi wstęp nasza trasa wyglądała tak:
Załącznik:
mapka_kazachstan.png
mapka_kazachstan.png [ 380.34 KiB | Obejrzany 9190 razy ]

Dla jednych to szaleństwo jak na dwa tygodnie, a dla innych (w tym mnie) to kwintesencja podróżowania.
c.dn.


Ostatnio edytowany przez Karolina_s, 28 Sie 2016 16:42, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
17 ludzi lubi ten post.
 
      
Wycieczka nad Adriatyk za 751 PLN. Loty z Wrocławia + 4* hotel w Rimini Wycieczka nad Adriatyk za 751 PLN. Loty z Wrocławia + 4* hotel w Rimini
Tydzień na Langkawi za 2841 PLN. Loty z Berlina i noclegi w 4* hotelu Tydzień na Langkawi za 2841 PLN. Loty z Berlina i noclegi w 4* hotelu
#2 PostWysłany: 15 Sie 2016 18:58 

Rejestracja: 14 Mar 2014
Posty: 1239
Loty: 114
Kilometry: 156 105
niebieski
Dziś tylko prolog? Cała masa jest tu nas wyjazdowiczów min. na mecz Kazachstan Polska i czekamy Twojej wiedzy jak najszybciej.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 15 Sie 2016 19:22 

Czekam cierpliwie na dalszy ciąg, szczególnie na opis Szymkentu. Kazachstan to wspaniały kraj.
Góra
 PM off
wtak lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 15 Sie 2016 20:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Sty 2012
Posty: 4146
Loty: 1
Kilometry: 282
platynowy
Prenumeruje - i poza Astana poproszę o kilka slow o lotnisku w Mińsku - bo przyjdzie nam tam spędzić kilka godzin niebawem
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 16 Sie 2016 20:51 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Skoro jesteście tacy niecierpliwi to lecimy pędzikiem dalej. Tylko foty uzupełnię w większej ilości później, bo teraz jeszcze jestem w trybie nieogarnięcia :-(

Dzień 1 26 lipca 2016 r. Warszawa - Wilno
Z małą nadgodziną w pracy, z wywieszonym jęzorem docieram do domu żeby wreszcie spakować bagaż. Wyznaję zasadę, że im mniej czasu ma się na wypełnienie plecaka, tym mniej niepotrzebnego badziewia się w nim znajdzie.
Po dokładnej analizie: ekonomicznych aspektów, braku konieczności zużycia dodatkowego dnia urlopu, chęci podróży w nocy oraz spędzenia kilku godzin w Mińsku (w którym to już pewnie nieprędko znajdę się ponownie) - wyszło na to, że pojedziemy Lux Expressem przez Wilno.
Nasz dyliżans rusza punktualnie o 23:05 z Dworca Centralnego. Były małe zawirowania w rzędzie za nami, gdyż 4 osoby były chętne do 2 foteli, ale jeszcze przed wyjazdem z Warszawy ten kryzys został zażegnany. Bus był prawie na full pomimo tego, że to koniec tygodnia. Czas spać - dobranoc :-)

Dzień 2 27 lipca 2016 r. Wilno - Mińsk - Ałmaty
Stratne o 1 godzinę (zmiana czasu) dojeżdżamy na dworzec autobusowy w Wilnie. Bus przyjechał ok. 30 minut przed czasem, więc nasze rozkładowe 15 minut na przesiadkę rozciągnęło się trzykrotnie.
Kolejny Lux wystartował planowo o 9:00 - choć tak naprawdę było to połączenie realizowane przez Eurolines. Po drodze pola, łąki, las, łąki, las, pola itd. Krajobraz przełamał nieco widok przejścia granicznego. Wszystko poszło sprawnie, trzeba wypełnić taką karteczkę - jedną cześć dostaję się do pilnowania aż do wyjazdu z Białorusi. Z tym sprawnie to trochę mnie poniosło, bo białoruscy celnicy sprawdzają paszporty, wizy etc. lupą i to bardzo dokładnie. Myślałam, że to jednorazowa fanaberia, ale potem powtarzało się to na każdej białoruskiej granicy.
Do Mińska przyjechaliśmy z lekkim opóźnieniem o 13:10 (planowo 12:30). Dworzec autobusowy i kolejowy są obok siebie. Na tym drugim wymieniamy dolary na ruble. Niestety w ostatnich miesiącach nastąpiła mała, turystyczna katastrofa czyli denominacja waluty. A sprzedawcy niestety nie mają litości i wydają resztę w starych i nowych rublach. Od tych zer po godzinie pękała mi już głowa, ale jakoś udało się zachować czujność i do prób oszustw nie doszło.
Na stolicę Białorusi miałyśmy tylko kilka godzin, więc szczególnie wnikliwe zwiedzanie nie miało miejsca. Trochę pospacerowałyśmy w okolicach dworca, m.in. Plac Lenina, Kościół św. Szymona i św. Heleny, Plac Zwycięstwa. W podziemiach tego ostatniego oddałyśmy się w szaleństwo zakupowo - pamiątkowe, a także doświadczyłam najdłuższego w swoim życiu oczekiwania na pizzy.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Mińsk - Plac Przydworcowy
IMAG0002.jpg
IMAG0002.jpg [ 149.97 KiB | Obejrzany 8966 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Mińsk - Plac Przydworcowy
IMAG0006.jpg
IMAG0006.jpg [ 180.57 KiB | Obejrzany 8966 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Brama Wjazdowa - Mińsk
P7270783.JPG
P7270783.JPG [ 272 KiB | Obejrzany 8735 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Mińsk - Park
P7270786.JPG
P7270786.JPG [ 342.16 KiB | Obejrzany 8735 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Plac Zwycięstwa - Mińsk
P7270794.JPG
P7270794.JPG [ 306.57 KiB | Obejrzany 8735 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Biblioteka - Mińsk
P7270804.JPG
P7270804.JPG [ 208.58 KiB | Obejrzany 8735 razy ]

OK. 17ej meldujemy się na dworcu autobusowym, skąd busem 300Э ruszamy na lotnisko. Bilet można kupić u kierowcy. Kosztuje 3,75 BYN (7,50 PLN) lub 37500 BYR (jak kto woli ;-)).
Trzeba się liczyć z tym, że autobus jedzie ponad 50 minut, po drodze mijamy m.in. Bibliotekę Narodową, która poniekąd jest symbolem miasta.
Odprawa poszła bardzo sprawnie, pomimo tego, że ludzie tutaj mają jakąś obsesję na punkcie strechowania bagażu.
Potem kontrola paszportowa, tu już gorzej, bo znowu lupka była grana :-)
Następnie nastąpiła dziwna sytuacja bo pasażerowie lecący do Kazachstanu byli kierowani bezpośrednio pod gate z pominięciem duty free. Oczywiście można było samowolnie zboczyć z trasy i pójść do sklepów. Zastanawiała mnie ta sytuacja, ale potem z rozmów ludzi wywnioskowałam, że osoby lecące do Kazachstanu nie mogą kupować wszystkich artykułów dostępnych na duty free. Średnio mnie to interesowało więc nie wnikałam w temat. Pod "naszym" gatem był mały barek, na lotnisku jest dostępne darmowe wifi (kod na telefon - ważny chyba 15 albo 30 minut).
Do samolotu dojechaliśmy busem, wystartowaliśmy planowo.
Catering marniocha, bo tylko kanapka do samodzielnego stworzenia - czerstwa buła, pieczony filet z kurczaka, 2 (słownie) plasterki ogórka i pomidora, ketchup i wafelek. Napoje zimne, gorące, bez alko.
Maszyna trzymała się dzielnie, dopiero jakieś 30 minut przed lądowaniem zaczęła się lać woda z klimatyzacji na jednego gościa przed nami :-).

Dzień 3 28 lipca 2016 r. Ałmaty
W Ałmaty lądujemy o 03:55... no cóż... nikt nie obiecywał, że będzie miło, łatwo i przyjemnie.
W dawnej stolicy Kazachstanu będzie nas gościła Marzhan - dziewczyna, z którą skontaktowałam się poprzez couchsurfing. Byłyśmy z nią umówione na mieście rano, toteż nie spieszyło nam się zbytnio. Zatem kolejka do kontroli paszportowej, składająca się z pasażerów 3 samolotów nie zrobiła na nas wrażenia. Tutaj również trzeba wypełnić karteczkę, która jest stemplowana przez pogranicznika, no i trzeba jej pilnować przez cały wyjazd. Znajdziemy tam informację o obowiązku rejestracji przy pobycie powyżej 5 dni - jednak podczas kontroli paszportowej udzielono mi informacji, że to nie jest konieczne.
Po odebraniu bagażu, w hali przylotów okazało się, że nasza gospodyni zrobiła nam niespodziankę i z ojcem odebrała nas z lotniska... nie powiem, ucieszyło nas to :-)
W domu poznajemy całą rodzinę, tradycyjna herbata i na kilka godzin do łóżka, żeby odespać podróż.
O 12ej, po śniadaniu, ruszamy na miasto. Marzhan studiuje turystykę, więc jest dobrym przewodnikiem. Poza tym spędziła 1 semestr studiów w ... Łodzi :-) Świat jest jednak mały.
Zaczynamy od wizyty w banku. 1 $ = 350 KZT - na lotnisku kurs był nieznacznie słabszy, coś ok. 348 KZT.
Busem miejskim 70 KZT (0,77 zł) jedziemy do podnóża wzgórza Kok-Tobe. Tutaj trzeba zapłacić 300 KZT OW (3,30 zł) za bus, który zawiezie nas na sam szczyt, skąd będziemy podziwiać panoramę miasta. Swoją drogą nie wiem jakim cudem, wybierając się na przełomie lipca i sierpnia do Kazachstanu, czyli okoliczności jak na Saharze, trafiłyśmy na pochmurną i deszczową pogodę :-(
Stąd widok na miasto nie był tak znakomity jak się spodziewałam. Ogólnie Ałmaty szykuje się na Uniwersjadę w 2017 r. więc wszędzie jest plac budowy. Na Kok - Tobe jest kilka knajpek, mini-zoo, a nawet ścianka wspinaczkowa. Na dół można zjechać autobusem, lub kolejką linową. Wybieramy drugi wariant 1000 KZT OW (11 zł). Wszystko fajnie, tylko szyby są takie zasyfione, że ledwie widać. Za taką kasę, mogliby się nieco bardziej przyłożyć i umyć kabiny raz na rok.
Kolejnym punktem jest Muzeum Narodowe - wstęp 500 KZT (5,50 zł). Ekspozycje nie są oszałamiające, ale żeby dowiedzieć się co nieco o kraju, myślę że warto poświęcić te kilka złotych i odrobinę swojego czasu. Dalej spacerując i korzystając z metra 80 KZT (0,88 zł) dojeżdżamy w okolice Parku Panfilowa. Mijamy sporo markowych sklepów - ponoć moda dla Kazachów jest bardzo ważna. Po zawartości naszych plecaków można uznać, że dla Polaków raczej średnio :-)
W Parku oczywiście swoje kroki kierujemy do katedry Zenkowa (sobór Wniebowstąpienia) - został zbudowany bez użycia gwoździ.
Niedaleko Parku jest też Muzeum Instrumentów tradycyjnych. W sumie trafiłyśmy tam nieco przypadkiem, ale było warto. Wstęp 500 KZT (5,50 zł). Muzeum znajduje się w bardzo ładnym drewnianym budynku, a w środku jest naprawdę porządnie przygotowana ekspozycja, a w tle słychać odgłosy tych dziwacznych instrumentów.
Wieczorem za równowartość 8-9 zł jemy całkiem obfity obiad w knajpce, coś na wzór naszych barów mlecznych. Było warto :-)
Na sam koniec dnia łapiemy taksówkę - czyli może to być każdy jadący samochód - taki płatny autostop w mieście. Jedziemy do Parku Prezydenckiego, gdzie o 20 jest pokaz kolorowych fontann. Potem spacerujemy przez cały park, a jest niemały, żeby wejść na wzgórze widokowe. W ten sposób kończy nasz dzień w Ałmaty. Ciekawostką jest to, że symbolem miasta jest jabłko (pomnik znajdziecie m.in. na Kok-Tobe), a to dlatego, że po kazachsku Ałma-Ata znaczy ojciec jabłek. Jednak w czasie naszego pobytu królowały arbuzy 40 KZT/kg (0,44 zł) i melony 70 KZT/kg (0,77 zł).
Taksówką wracamy do domu. Zastanawiamy się jak dojechać jutro na jeziora Kolsai. Nasza gospodyni podaje nam takie same informacje jak przewodnik Lonely Planet, czyli marszrutka do Saty z dworca Sayakhat ok.6-7 rano. Dworzec jest daleko od naszego domu dlatego na 5-tą rano zamawiamy taksę 1200 KZT (13,10 zł) i pora spać. Oczywiście deszcz leje całą noc.
P.S. Zastanawiałyśmy się, czy nie zostać tutaj jeden dzień dłużej i pojechać nad Wielkie Jezioro Ałmatyńskie, ale prognozy pogody przekonały nas, że nie ma to większego sensu i trzeba stąd zmykać.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Ałmaty w budowie - widok z Kok-Tobe
DSC05524 (Copy).JPG
DSC05524 (Copy).JPG [ 122.16 KiB | Obejrzany 8867 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Skocznia na zimową Uniwersjadę - Ałmaty
DSC05525 (Copy).JPG
DSC05525 (Copy).JPG [ 101.15 KiB | Obejrzany 8867 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kok-Tobe - Ałmaty
DSC05526 (Copy).JPG
DSC05526 (Copy).JPG [ 140.11 KiB | Obejrzany 8779 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Ałmaty - widok z kolejki linowej
P7280833.JPG
P7280833.JPG [ 345.2 KiB | Obejrzany 8775 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Republic Palace - Ałmaty
DSC05531 (Copy).JPG
DSC05531 (Copy).JPG [ 94.62 KiB | Obejrzany 8867 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Hotel Kazakhstan - Ałmaty
DSC05532 (Copy).JPG
DSC05532 (Copy).JPG [ 105.05 KiB | Obejrzany 8779 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Stacja metra - Ałmaty
DSC05534 (Copy).JPG
DSC05534 (Copy).JPG [ 90.75 KiB | Obejrzany 8867 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Sobór Wniebowstąpienia - Ałmaty
DSC05535 (Copy).JPG
DSC05535 (Copy).JPG [ 144.55 KiB | Obejrzany 8779 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Muzeum Instrumentów - Ałmaty
DSC05537 (Copy).JPG
DSC05537 (Copy).JPG [ 146.57 KiB | Obejrzany 8867 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Park Prezydencki - Ałmaty
DSC05538 (Copy).JPG
DSC05538 (Copy).JPG [ 114.23 KiB | Obejrzany 8867 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Park Prezydencki - Ałmaty
DSC05545 (Copy).JPG
DSC05545 (Copy).JPG [ 88.05 KiB | Obejrzany 8867 razy ]


Ostatnio edytowany przez Karolina_s 21 Sie 2016 21:07, edytowano w sumie 4 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
13 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 20 Sie 2016 18:57 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Dzień 4 29 lipca 2016 r. Ałmaty - Issyk - Chylik - Saty - Kolsai Lakes
O 5ej zgodnie z umową przyjeżdża po nas taksówka. Żegnamy się z naszą rodziną, dziękując za gościnę, a na odchodne dostajemy po flaszce i tabliczce czekolady :-)
Na dworzec jedziemy prawie 40 minut, pomimo braku ruchu na ulicach. Na miejscu, wygląda na to, że jesteśmy jedynymi podróżnymi. Marszrutki do Saty ani widu, ani słychu. Siadamy na ławeczce, pod dworcową poczekalnią, która jeszcze jest zamknięta. Po rekonesansie, wszystkich tabliczek z nazwami miast na peronach jesteśmy skłonne uwierzyć ochroniarzowi, że do Saty nic nie jeździ. Zawieramy nowe znajomości, a ok. 6:30 poczekalnia i kasy zostają otwarte. Tutaj dowiadujemy się, że o Saty możemy zapomnieć. Zatem wybieramy się do Issyk. Płaci się u bileterki w środku autobusu (150 KZT, 1,65 zł). Trasę liczącą 50 km pokonujemy w ok. 1,5h.
Stąd do Saty również nic nie jedzie, ale Chylik (Shelek) też brzmi nie najgorzej. Niestety częstotliwość kursowania nie jest zbyt oszałamiająca, więc mamy spory zapas czasu na zwiedzenie Issyka.
Mojej towarzyszce o tak wczesnej porze uroiło się w głowie, że jest tutaj muzeum gdzie znajduje się złoty wojownik - kazachska ikona niepodległości. Ale rozglądając się po wiosce uznałam, że nie będziemy się kompromitować zadając komukolwiek to pytanie. Fakty są takie, że istotnie wojownik został odnaleziony niedaleko Issyka, ale można go zobaczyć w muzeum w Astanie.
O 10:20 rozkładowo powinna być marszrutka do Chilik, ale prawda jest taka, że odjeżdża albo wcześniej, albo później zależnie od tego czy jest komplet pasażerów. My jakiegoś dużego poślizgu nie mieliśmy. Bilet 400 KZT (4,40 zł, 80 km, 2h).
W Chylik zaczęli się o nas bić taksiarze, ale jako że nie mogli się między sobą dogadać, to oddaliłyśmy się w kierunku głównej drogi żeby łapać stopa. Jednak jeden niezmordowany driver dogonił nas po kilku minutach i zgodził się nas zawieźć do Saty i Kolsai Lakes za 4000 KZT/os. (44 zł). Teraz uznaję, że chyba lepiej było łapać stopa, bo zanim ruszyliśmy to minęło sporo czasu. Tankowanie na stacji, zakupy w sklepie. A potem oczekiwanie na brata kierowcy, który miał być serwisantem auta, gdyby nasz golfik wyzionął ducha po drodze. Tak to właśnie jest w Kazachstanie, najpierw jest walka o to kto nas zawiezie, a potem zastanawianie się czy w ogóle uda się dojechać.
Na plus było to, że nasi szoferzy byli śmieszni i z naszym łamanym ruskim wywiązała się niejedna ciekawa dyskusja.
Nie wiem co prawda, co na końcu myśleli o nas panowie. Bo po pierwsze okazało się, że żadna z nas nie jest w formalnym związku małżeńskim a naście lat to już dawno nie mamy. To było jeszcze do wybaczenia. Ale fakt, że we dwie mamy 5 razy mniej dzieci niż nasz jeden kierowca brzmiało już gorzej. Prawdziwym gwoździem do trumny i pogrzebania naszej godności była przecząca odpowiedź na pytanie: "A baran u Was jest?". Poczułyśmy wtedy jak mało wartościowe jest nasze życie ;-)
Załącznik:
Komentarz do pliku: Przed Saty
P7290921.JPG
P7290921.JPG [ 257.62 KiB | Obejrzany 8863 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Przed Saty
P7290923.JPG
P7290923.JPG [ 296.9 KiB | Obejrzany 8863 razy ]

Aby dojechać do jeziora Kajyngdy (Kaindy) trzeba skręcić w lewo przed Saty. Do Kolsai jedzie się prosto przez wioskę, aż do szlabanu gdzie trzeba zapłacić. Za dobową opłatę dla 2 os. i pozwolenie na nocleg w namiocie płacimy 2174 KZT (23,91 zł). Za samochód mamy też ponoć zapłacić, nie godzimy się na to, bo nie tak się umawialiśmy. Panowie jakoś się w końcu dogadują ze strażniczką i jedziemy dalej. Jednak w obawie o Golfika panowie przed szczytem stwierdzają, że w sumie to ten ostatni fragment będzie najlepiej pokonać pieszo, porobić zdjęcia, porozglądać się. Idziemy zatem, bo silnik już faktycznie sapie niemiłosiernie. Bo trzeba powiedzieć, że trasa do Saty nie jest najlepsza, gdyż droga asfaltowa dopiero jest w budowie. Większość mijanych aut to te z napędem 4 x 4.
Załącznik:
Komentarz do pliku: W drodze do Kolsai
P7290951.JPG
P7290951.JPG [ 282.73 KiB | Obejrzany 8863 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: W drodze do Kolsai
P7290972.JPG
P7290972.JPG [ 274.7 KiB | Obejrzany 8863 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kolsai Lakes
DSC05548.JPG
DSC05548.JPG [ 218.55 KiB | Obejrzany 8863 razy ]

Jezioro Kolsai nie robi na nas specjalnego wrażenia. Spotykamy tutaj Polaka, któremu trafił się super autostop i ze swoją nową rodzinką jeździ od kanionu Szaryńskiego. Nam jest trudniej, gdyż znalezienie miejsca w aucie dla dwóch osób graniczy z cudem. Są wakacje, weekend i wszyscy są wypakowania po dach, bo przecież rodziny tutaj są wielodzietne. Kręcimy się wokół jeziora, jemy obiad i decydujemy, że chyba jednak dzisiaj nie chcemy tutaj nocować. Spróbujemy przemieścić się w kierunku jeziora Kaindy.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Kolsai Lakes
P7290973.JPG
P7290973.JPG [ 273.12 KiB | Obejrzany 8863 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kolsai Lakes
P7290975.JPG
P7290975.JPG [ 302.06 KiB | Obejrzany 8863 razy ]

Trochę idziemy, trochę jedziemy autem i trafiamy na krzyżówkę za Saty, stąd do jeziora jest jeszcze kilkanaście km. Przed wieczorem na pewno nie dojdziemy a szanse na jakieś auto z każdą minutą maleją. Ostatecznie poddajemy się i rozbijamy namiot, po drodze, przy rzece. W sumie z perspektywy czasu był to dobry wybór, gdyż nad Kaindy byłoby o wiele zimniej.
Wyjaśniając, namiot na wyjazd wzięłyśmy tak tylko na wszelki wypadek, licząc się z tym, że być może nigdy nie zostanie rozstawiony. Stąd też nie był to cud techniki, miał być tylko lekki i tani, aby gdy tylko nam się znudzi porzucić go gdzieś na trasie. Nie sądziłam także, że jadąc na przełomie lipca i sierpnia trafimy na porę deszczową. Scenariusze wyjazdowe bywają różne, dlatego nasz dom made in china przeszedł ciężką próbę... szczęśliwie aż tak bardzo nie popłynęłyśmy :-)
Załącznik:
Komentarz do pliku: W drodze Saty - Kaindy
P7290981.JPG
P7290981.JPG [ 247.16 KiB | Obejrzany 8863 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Nasz dom na dzisiaj
P7290985.JPG
P7290985.JPG [ 235.18 KiB | Obejrzany 8863 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 20 Sie 2016 19:14 

Do Saty jeździ marszrutka. Niestety nie z samego Sayakhat, a trochę obok. Trzeba się zapytać miejscowych, oni oferują że zaprowadzą ale w półmroku, w obcym kraju, wygląda to jak zaproszenie do wycięcia nerki :) Niemniej bus jeździ.
Góra
 PM off
kkatarzyna21 lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 20 Sie 2016 19:52 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Nawet chciałyśmy zaryzykować własnymi organami, bo trochę się tam kręciłyśmy, pytałyśmy ochroniarza i jakieś inne osoby, ale niestety nikt nic nie wiedział, albo nie chciał wiedzieć. Washington też nie znalazł ten marszrutki. Polak, którego spotkałyśmy w Kolasai też odniósł porażkę. Ale głęboko wierzę, że w końcu komuś się uda :-)

-- 20 Sie 2016 20:00 --

Dzień 5 30 lipca 2016 r. Kaindy Lake - Kanion Szaryński
Po pierwszych dwóch ulewach byłam bardzo zadowolona ze szczelności namiotu za 45 zł. Jednak 3 i 4 burza niestety nieco pokonały tą zaawansowaną konstrukcję i w rogach pojawiło się nad ranem trochę wody. Jednak wciąż pozostawałam optymistką. Żeby nieco się osuszyć nasze poranne tempo było baaaardzo wolne. Wiał delikatny wiaterek, przedzierało się słońce, więc udało nam się osiągnąć stan względnej suchości. Zatem toaleta pakowanie i w drogę.
Załącznik:
Komentarz do pliku: W drodze do Kaindy
P7300988.JPG
P7300988.JPG [ 284.68 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

Wszystko szło dobrze, do czasu kiedy nie okazało się, że musimy naszą rzekę przekroczyć. Po tym co działo się w nocy strumień znacząco podwyższył swój stan i był bardzo wzburzony. Wody było tak do połowy uda. Temperatura wody jak i powietrza nie była najwyższa, więc uznałyśmy, że nie ryzykujemy kąpieli i czekamy na jakieś auto, nawet jeśli trzeba będzie zapłacić. Fajnie obserwowało się auto, które dzisiaj po noclegu pojawiały się przy rzece, a kierowcy mieli mały problem gdyż nie tak to wczoraj wyglądało. Po dłuższym oczekiwaniu w końcu udało nam się załadować do lśniącego subaru, który po kwadransie nie był już tak lśniący. Po przekroczeniu rzeki, droga zamieniła się w jedno wielkie bagno, więc w takich warunkach żadne osobowe auto nie ma szans dojechać do jeziora.
Przy budce strażnika ponownie płacimy wstęp, ten wczorajszy jest niby ważny (24h), ale nie zamierzamy się spieszyć i cisnąć aby zdążyć w 2h. Płacimy 900 KZT/os. (9,90 zł). Jeszcze umawiamy się ze strażnikiem, że o 19ej będzie wracał do Saty i ewentualnie za 1000 KZT/os. (11 zł) może nas zabrać do wioski.
Przy jeziorze stoi kilka jurt, można też rozkładać namioty, przysiąść w małej gastronomii.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Kaindy Lake
P7300995.JPG
P7300995.JPG [ 289.14 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kaindy Lake
DSC05550.JPG
DSC05550.JPG [ 272.78 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kaindy Lake
DSC05552.JPG
DSC05552.JPG [ 284.1 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

My zostawiamy plecaki i pędzimy nad brzeg jeziora. Bardzo zależało mi żeby na własne oczy przekonać się czy ma ono tak fantastyczny kolor jak na zdjęciach. Tzn. czy to zasługa natury czy photoshopa? I powiem jedno... zdecydowanie dzieło natury. Wyglądało to super, krajobraz został nieco zmącony przez liczną wycieczkę, która na dobre biwakowała nad wodą. Ale nawet oni nie popsuli mi ogólnego wrażenia.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Kaindy Lake
P7300998.JPG
P7300998.JPG [ 312.88 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kaindy Lake
P7301009.JPG
P7301009.JPG [ 297.54 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Kaindy Lake
P7301017.JPG
P7301017.JPG [ 307.42 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

Było zimno, więc przywdziałyśmy odzież w stylu "winter edition", oczywiście na tyle na ile pozwalała nasza plecakowa garderoba. Wróciłyśmy do jurt żeby nieco się rozgrzać przy ciepłej herbacie i posiłku. Oczywiście cały czas nasz radar namierzał nasz ewentualny autostopowy transport na dół. Jak na złość wszyscy mieli przeładowane auta.
W końcu coś się ruszyło, a konkretnie nasza super wycieczka. Autem zjechałyśmy nieco w dół, do autokaru - nie był to bynajmniej najnowszy model Mercedesa. Mi przypadło miejsce na przenośnym taborku o wysokości 15 cm. Po drodze tak rzucało, że w sumie nie było różnicy czy siedzę na ziemi czy na taborku. Ten off-road kosztował nas 100 KZT (11 zł) i znowu byłyśmy w Saty.
Było popołudnie a ruch niezbyt duży, ale nie traciłyśmy nadziei. Co najwyżej nasza pałatka przejdzie dzisiaj kolejny wodny test.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Nasza autostrada do łapania stopa w Saty
P7301031.JPG
P7301031.JPG [ 262.25 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

Po około godzinie udaje nam się złapać auto. To dwóch Niemców, którzy namówili właściciela hostelu (Loco hostel), w którym mieszkali w Ałmaty, na weekendową wycieczkę nad jeziora. Ogólnie chłopaki się chyba zaprzyjaźnili, bo nie była to wycieczka oferowana przez hostel, czytaj: odpłatna.
Mieli nas podwieźć do kanionu, ale po drodze mieliśmy zajechać do jakiegoś wioskowego mechanika sprawdzić co skrzypi w oponie.
Przejeżdżając przez kolejne wioski i miasteczka udało się namierzyć mechanika. Nasze auto to Toyota 4runner, więc nie łudziłam się, że na tej głębokiej prowincji będą mieli jakiekolwiek części zamienne.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Z wizytą u mechanika :-)
P7301040.JPG
P7301040.JPG [ 283.2 KiB | Obejrzany 8811 razy ]

Po zdjęciu koła diagnoza została postawiona - klocki hamulcowe są zdarte do absolutnego minimum i trą o szczęki czy o tarcze - nie znam się aż tak dobrze.
Nasz wesoły kierowca uznał, że mamy jeszcze 3 koła i jedziemy dalej. Mechanik potwierdził. Miałam jednak wrażenie, że w takiej sytuacji trzeba nieco oszczędzać auto, a nie gnać ile wlezie. Kazachski styl jazdy mówi coś zupełnie innego w tym temacie.
Do Kanionu dojeżdżamy gdy jest już kompletnie ciemno. My wiedziałyśmy, że nie da się nic zobaczyć w ciemnościach, ale nasi nieco niewdarzeni chłopcy sądzili, że z udziałem latarki da się ujrzeć cały majestat kanionu. Nawet ich optymizm został zgładzony przez rzeczywistość i zostali z nami na noc w Parku. Wstęp 750 KZT/os. (8,25 zł), auto 3000 KZT (33 zł). Można tutaj wynająć domki, gdyby ktoś nie dysponował namiotem.
My rozstawiliśmy pod zadaszonym stołem nasze małe bistro. Do kolacji wjechały nasze prezenty z Ałmaty czyli koniak Kazachstan i czekolady o tej samej nazwie. Ponoć tutaj to taki zestaw obowiązkowy koniak + czekolada. I tak mijała nam noc...
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 20 Sie 2016 20:04 

@Karolina_s, mnie się udało, wcześniej @Gadekk też tak jechał. Ja nawet do Kanionu Szaryńskiego jechałem tą samą marszrutką tylko w drogę powrotną z Saty. No nic, pisz dalej. Swoją drogą to ja we wrześniu miałem tam upał.
Góra
 PM off
Gadekk lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 20 Sie 2016 20:13 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Przyznaję, że moje przygotowanie do wyjazdu nie stało na najwyższym poziomie, więc aż tak dużo nie czytałam. A jedyne co w tamtym momencie miałam w pamięci to relacja Washingtona i że nie znaleźli tej marszrutki. Tak czy inaczej jakoś wszyscy dojechaliśmy :-) A to najważniejsze!

Dzień 6 31 lipca 2016 r. Kanion Szaryński - Chylik - Ałmaty
W nocy trochę kropiło, ale to nic groźnego dla naszego domostwa po przejściach.
Podszywając się pod mieszkańców domków idziemy pod prysznicę, która są zlokalizowane przy "restauracji", w której później jemy śniadanie.
Trochę chodzimy, podziwiając kanion. Jednak nasze tempo zostaje podkręcone przez coraz mocniejsze opady deszczu. Pakujemy się do auta, chcemy jeszcze pojechać na 2 punkty widokowe. Gdy tam docieramy to stoimy w strugach deszczu. Nadal nie dociera do mnie jak w najbardziej suchej porze roku może codziennie padać, od trzech dni.
Załącznik:
P7311048.JPG
P7311048.JPG [ 260.93 KiB | Obejrzany 8798 razy ]

Załącznik:
P7311053.JPG
P7311053.JPG [ 301.11 KiB | Obejrzany 8798 razy ]

Załącznik:
P7311054.JPG
P7311054.JPG [ 293.79 KiB | Obejrzany 8798 razy ]

Załącznik:
P7311056.JPG
P7311056.JPG [ 312.59 KiB | Obejrzany 8798 razy ]

Załącznik:
P7311064.JPG
P7311064.JPG [ 301.86 KiB | Obejrzany 8798 razy ]

Załącznik:
P7311082.JPG
P7311082.JPG [ 269.56 KiB | Obejrzany 8798 razy ]

Załącznik:
P7311088.JPG
P7311088.JPG [ 285.98 KiB | Obejrzany 8798 razy ]

Załącznik:
P7311090.JPG
P7311090.JPG [ 303.23 KiB | Obejrzany 8798 razy ]

Poddajemy się i kierujemy na Ałmaty. Nasz kierowca szaleje na drodze, ale mści się to na nim przed Chylik, gdzie wydawane przez auto odgłosy są coraz bardziej niepokojące. Dłuższą chwile zajmuje znalezienie mechanika. Gdy w końcu się odnalazł, hamulec tak się zblokował, że auto ani drgnie. W końcu 3 litrowy silnik wygrał z hamulcem, czego skutkiem było pęknięcie tarczy, wyciek płynu i tym samym koniec naszego autostopu.
Z jednej strony współczułam kierowcy, bo ogólnie go polubiłam, ale z drugiej strony to trzeba być kompletnym idiotą, żeby tak maltretować auto, które ma usterkę.
Utknęliśmy po raz kolejny w tym miasteczku. Zwiedziliśmy targ, poszliśmy na obiad do miejscowej jadłodajni. Wybieram Laghman - makaron z mięsem i warzywami. Za danie obiadowe i herbatę płacimy 600 KZT/os (6,60 zł). Godziny miją a w kwestii naprawy naszego auta postępów brak. Brat kierowcy szuka części w Ałmaty, więc nic tu po nas. Z Niemcami jedziemy taksówką do Ałmaty 1500 KZT/os. (16,50 zł0. Nie powinno Was zaskoczyć jeśli powiem, że przez całą drogę prawie cały czas leje.
Niemcy zostają w hostelu a my mamy nadzieję złapać nocny pociąg do Tarazu.
Na dworcu idziemy do informacji, pytamy czy ktoś mówi po angielsku. Pani zza szyby każe czekać. Po kilku minutach zjawia się młoda dziewczyna. Ale w kwestii języka angielskiego tylko tym różni się od pani z okienka, że teraz nie dzieli nas szyba. Mówimy o co nam chodzi a Pani prowadzi nas do biura sprzedaży biletów lotniczych, gdzie jedna kasjerka mówi po angielsku. Biletów na nocny pociąg brak. Gdy byłyśmy pierwszy dzień w Ałmaty to sprawdzałyśmy rozkład i miejsc było jeszcze sporo. Niestety są wakacje i trzeba się z tym liczyć. Nasz plan nie był tak precyzyjny aby kupić bilety kolejowy z kilkutygodniowym wyprzedzeniem.
No ale przecież jeszcze istnieją łapówki. Być może znajdzie się dla nas miejsce w wyższej klasie. Niestety cena to ponad 8000 KZT. Gdy się nad tym zastanawiamy to kasjerka mówi że jednak lepiej jak kupimy bilety na poranny pociąg. Ostatecznie też na to się decydujemy. Ruszymy jutro o 7:34, cena 2490 KZT (27,39 zł). Pani wprowadziła taką atmosferę zakupów, przestrzegając że na wszystkie przejazdy jest mało biletów, że powinnyśmy kupić na kolejne odcinki podróży itd. W końcu dałam się w to wciągnąć i dokupiłam bilet na za 2 dni z szymkentu do Turkistanu za 1799 KZT (19,79 zł). Było to bez sensu, bo spokojnie można zrobić tą trasę autobusem czy marszrutką, które jeżdżą często i pewnie szybciej, a cena nie różni się. A my się wpakowałyśmy w podróż w środku nocy i kilka godzin snu na dworcu, ale o tym później.
Teraz pozostało nam znaleźć nocleg na dzisiaj. Było już po 20ej, jutro rano pociąg, więc nie było sensu wracać do centrum miasta. Taksówkarz wskazał nam hotel Taxar. Zajmuje on cały blok, ale wnętrze jest po remoncie. Najtańszy pokój ze wspólną łazienką to koszt 3500 LZT (38,50 zł). Jest dostęp do wi-fi, my poprosiłyśmy jeszcze o czajnik elektryczny i kubki. Jeszcze zaliczyłyśmy wieczorny shopping w supermarkecie no i czas spać.

P.S. Na dzisiaj chyba wystarczy materiału do lektury :-)
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 20 Sie 2016 20:43 

Rejestracja: 28 Sty 2013
Posty: 178
Loty: 62
Kilometry: 97 215
Przyglądam się tej relacji... i coraz poważniej zastanawiam się nad zamieszczeniem własnej. Stałem przed dylematem czy jechać do Kanionu Szaryńskiego kilka dni wcześniej. Nie zdecydowałem się w końcu i chyba słusznie, bo nie miałbym radości z oglądania go w takich warunkach, jak i z moknięcia.

Karolina_s napisał(a):
Gdy byłyśmy pierwszy dzień w Ałmaty to sprawdzałyśmy rozkład i miejsc było jeszcze sporo. Niestety są wakacje i trzeba się z tym liczyć. Nasz plan nie był tak precyzyjny aby kupić bilety kolejowy z kilkutygodniowym wyprzedzeniem.
Wg miejscowych to wcale nie kwestia wakacji - pociągi są po prostu znacznie tańsze i wygodniejsze od autobusu więc mieszkańcy Kazachstanu nimi jeżdżą. Z własnego doświadczenia - na 14 dni przed odjazdem w płackarcie może być wolne ponad 100 miejsc, a 13 dnia rano zostaje już około 5. Polskie karty płatnicze nie działają na stronie kolei kazachskich, sprawdzone na karcie $ Aliora i Banku Millenium, podobne info na forach zagranicznych, ponoć płatność możliwa tylko kartami z krajów WNP. Rozwiązanie? Istnieją pośrednicy rezerwujący bilety z prowizją 500 KZT. 5,5 zł drożej, ale po prawdzie to grosze a bilet zamówiony już w Polsce. Co do pociągów za 8000 KZT - prawdopodobnie nie była to łapówka, a hiszpański pociąg Talgo. Ich ceny są absurdalne :)
Cytuj:
W końcu dałam się w to wciągnąć i dokupiłam bilet na za 2 dni z szymkentu do Turkistanu za 1799 KZT (19,79 zł). Było to bez sensu, bo spokojnie można zrobić tą trasę autobusem czy marszrutką, które jeżdżą często i pewnie szybciej, a cena nie różni się.
Hmmm... masz na myśli 1799 KZT w jedną, czy w dwie strony? Otóż... podróż samochodem jest znacznie tańsza, autobus bez klimatyzacji kosztuje 500 KZT ale łatwiej na niego trafić na trasie z Turkistanu, zaś minibus z klimatyzacją kosztuje między 700 a 1000 KZT. Ja jechałem w jedną stronę za 800, w drugą za 700. Wydaje mi się, że przy tych cenach nie ma sensu jechać autobusem - nawet w klimatyzowanym minibusie jest gorąco.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 20 Sie 2016 20:50 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Pociągi są tańsze, ale tylko jeśli mówimy o długich trasach. Bo na krótszych ceny marszrutek są takie same lub nawet niższe.
Z tego co się orientuję to Talgo jeździ tylko na trasie Astana - Ałmaty, więc to nie nasz przypadek. Na pewno chodziło o łapówkę bo zjawił się konduktor pociągu i rozmyślał. A jak można zauważyć to w konduktorskim przedziale zawsze jeździ jakoś dziwnie dużo cywilów.
Ja bilet kolejowy na trasie Aralsk - Aktobe kupiłam jeszcze w Polsce i płaciłam entropay'em. Wszystko poszło bez problemów.
Z tym biletem do Turkistanu się zwiesiłam najnormalniej w świecie. Już jak wyszłam z dworca to wiedziałam, że był to ruch bez sensu. Trudno... blaski i cienie podróżowania.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 20 Sie 2016 21:39 

Rejestracja: 28 Sty 2013
Posty: 178
Loty: 62
Kilometry: 97 215
Jeszcze odnośnie cen pociągów - na krótszych trasach cena jest wyższa przez to, że doliczana jest opłata za miejsce w płackarcie. Jeśli w wagonie są miejsca siedzące (ale niewiele takich pociągów, choć warto wymienić trasę Astana-Pietropawłowsk), to cena jest sporo niższa.

Odnośnie Talgo - jeżdżą także na innych trasach, np. do Ust-Kamenogorska i Aktau, ten ostatni odjeżdża 20 minut przed "zwykłym pociągiem" i kosztuje właśnie ok. 8000 KZT na trasie do Szymkentu, choć może istotnie wchodzi w grę łapówka... ale absurdalnie wysoka :/

Faktycznie, nie skorzystałem z entropaya ale nie widzę sensu w tej "karcie" - poza zabawami z TS był praktycznie nieprzydatny. Swoją drogą, po przyjeździe wyłania się coraz większy chaos z tym wszystkim...

Ok, tyle komentarzy z mojej strony, czekam na ciąg dalszy :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 21 Sie 2016 13:56 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Dzień 7 1 sierpnia 2016 r. Ałmaty - Taraz
Meldujemy się na dworcu z bezpiecznym zapasem czasu. Przy wejściu konduktor zabiera bilety i przy okazji sprawdza czy nazwiska zgadzają się z tymi w paszporcie. Mamy niestety miejsca na górze. Układ w pociągu wygląda następująco: pierwszy poziom, gdzie ma się dostęp do stolika, drugi poziom gdzie jest tak nisko że nie można się wyprostować przy siedzeniu i trzeci poziom stanowiący półkę na bagaże. Naszą miejscówkę można nazwać taką pół-trumną. Jak się wyprostowałam to nogi trochę mi wystawały, więc 2-metrowcy mogą mieć ciężko ;-). Pociąg był z otwartymi przedziałami, więckorytarz też stanowiły łóżka, tylko to dolne można było sprytnie zamienić w stolik i dwa krzesła. Na wejściu dostaje się pościel, ręcznik, który przed wyjściem trzeba oddać.
Załącznik:
IMAG0015.jpg
IMAG0015.jpg [ 123.82 KiB | Obejrzany 8605 razy ]

Nasza podróż trwała ponad 9h. W tym czasie wyspałyśmy się za wszystkie czasy, nawiązałyśmy kilka nowych znajomości. Ba.. nawet otrzymałyśmy zaproszenie do jakiejś wioski koło Kyzyłordy. W pociągu tętni życie, obwoźni handlarze, jubilerzy, małe gastronomie itd. My jedziemy tylko te kilka godzin, ale niektórzy pasażerowie spędzą tu kilka dni.
Największym mankamentem pociągu jest to, że pasażerowie w ogóle nie chcą i nie otwierają okien. Jest potwornie gorąco, bo zapomniałam wspomnieć że dzisiaj akurat pogoda wróciła do normy i nie pada.
Pociąg dojeżdża zgodnie z planem. Po wyjściu z dworca kierujemy się do wskazanego w przewodniku Lonely Planet hotelu Lirona. Niestety przy wejściu stoją 2 autokary i chwilę później okazuje się, że wszystkie pokoje są zajęte. Nie jest to dla nas dobra wiadomość, gdyż kolejny hotel podany w przewodniku to koszt prawie 100 zł. Jedziemy zatem miejskim busem do centrum 45 KZT (0,50 zł).
Nie wiem czy to kwestia dnia spędzonego w półtrumience czy też jakiegoś zatrucia pokarmowego, ale z każdą minutą czuję się coraz gorzej i to akurat w momencie kiedy grozi nam bezdomność. Człapie na ostatnich nogach, jest 35 stopni a ja mam dreszcze.
Kierujemy się na Hotel Komfort, który powinien być gdzieś w pobliżu, ale jakoś nie widać go na horyzoncie. Spotkana kobieta prowadzi nas do przystanku i zrywa kartki z ogłoszeniami z pokojami do wynajęcia. Oprócz tego mówi, żeby nie porozumiewać się po angielsku, bo wszyscy pomyślą, że jesteśmy Amerykankami i będą chcieli mnóstwo dolarów... bardzo pocieszające.
Jednak kupno karty sim i dogadywanie kwatery przez telefon, nie wiadomo gdzie i za ile przerosło nasze możliwości. Komfortu nadal brak, ale sprzedawca arbuzów kieruje nas na osiedle obok, gdzie są mieszkania do wynajęcia. Okolica nie wygląda zbyt zachęcająco, ale mieszkanie jest czyste i dosyć spore, no i najważniejsze kosztuje tylko 3000 KZT/dobę (33 zł). Ja mam wszystkiego dość więc i za 2x tyle też bym została.
Dzień kończy wizyta w osiedlowym sklepie, gdzie ochroniarz musiał przeszukać nasz mały plecak, bo przecież przejechałyśmy pół kontynentu po to żeby okraść osiedlowy sklepik.
Do dalszej eksploracji osiedla zabrakło nam odwagi po zmroku.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 21 Sie 2016 15:15 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Dzień 8 2 sierpnia 2016 r. Taraz - Szymkent - Sayram - Szymkent
Ale po co w ogóle przyjechałyśmy do Tarazu? Otóż jest to jedno z najstarszych miast w Kazachstanie, kiedyś przebiegał tędy Jedwabny Szlak. My chciałyśmy zobaczyć bazar Shakhristan, który ma w sobie jeszcze co nieco orientalnego klimatu. Co prawda w czytanych relacjach pojawiają się wzmianki o tym, że jest tu trochę chińszczyzny, ale nadal można poczuć to coś... Wcześniej był tu jeszcze Green Market, ale został zamknięty z powodu prac archeologicznych.
Ale wracając do naszego zwiedzania. Autobusem miejskim jedziemy na bazar. Okazało się, że jakoś ominęłyśmy właściwy przystanek. Trochę nas to zdziwiło, ale nie zniechęcamy się i wracamy się pieszo. Chodzimy, szukamy i jakoś tego bazaru nie widzimy. Nie była to kwestia naszej małej spostrzegawczości, ale tego że bazar został zamknięty. Zostały po nim tylko jakieś badziewne chodnikowe stragany.
Zatem nasze ostatnie dwa dni to kompletna strata czasu, tak jak i nasza wizyta w tym mieście. Szybka modyfikacja planu i decydujemy się jechać do Szymkentu.
Spacerując do centrum odwiedzamy meczet i dwa mauzolea... i to byłoby na tyle jeśli chodzi o Taraz.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Nasz zamknięty bazar - Taraz
1.JPG
1.JPG [ 248.91 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Nasz zamknięty bazar - Taraz
2.JPG
2.JPG [ 167.9 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Taraz
2bis.JPG
2bis.JPG [ 336.2 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Taraz
3.JPG
3.JPG [ 192.95 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Taraz meczet
4.JPG
4.JPG [ 199.01 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Taraz
5.JPG
5.JPG [ 183.32 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Taraz
6.JPG
6.JPG [ 259.55 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Taraz mauzoleum
7.JPG
7.JPG [ 236.01 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Marszrutką nr 1 jedziemy na dworzec autobusowy. Jest to spory kawałek od centrum a do tego dochodzą jeszcze korki.
Do Szymkentu odjeżdżamy gdy busik zapełnił się. Koszt biletu to 800 KZT (8,80 zł) (180 km, 3h).
Oczywiście za miastem obowiązkowa wizyta na stacji benzynowej. Po drodze też mamy dwie kontrole policyjne. Podczas jednej z nich policjant wziął nasze paszporty i spytał o "registration". Powiedziałyśmy, że nie mamy bo na lotnisku poinformowali nas, że to zbędne. Policja przyjęła to bez problemu i pomknęliśmy dalej.
W Szymkencie przyjeżdżamy na dworzec Samal.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Na rogatkach Szymkentu
8.JPG
8.JPG [ 163.27 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

My chcemy dzisiaj wyskoczyć do wioski Sayram, a w tym celu musimy zmienić dworce. Na dworzec Ayna dojedziemy busem nr 19, 70 KZT (0,77 zł). Trzeba przejść na drugą stronę ulicy i tam znajdziemy właściwy przystanek.
W autobusach miejskich w Szymkencie znajdziemy informacje o wi-fi... niestety nie działa. To samo dotyczy dworców kolejowych. Ot, taki chwyt marketingowy.
Sayram to taka wioska, czy też miasteczko, zamieszkałe nieprzerwanie od 3000 lat. Punkt obowiązkowy jeśli ma się w ekipie archeologa ;-)
Z Szymkentu jedzie tam bus nr 140, 70 KZT (0,77 zł). Trzeba przejść przez cały dworzec Ayna, aż dojdzie się do ulicy przy której jest przystanek. Podróż zajmuje ok. 45 - 60 min.
Na miejscu idziemy na obiad, przy okazji zaprzyjaźniając się z kelnerką, która pozwala nam zostawić plecaki. Od wczoraj jest już prawdziwe ciepełko :-)
Swoje kroki kierujemy do Minaretu Kydyra, na który ponoć można wejść. Niestety na miejscu okazuje się to nieprawdą, gdyż archeolodzy zamknęli teren z uwagi na jakieś prace. Szkoda, bo z minaretu miał być fajny widok na góry :-(
Dalej oglądamy zabytkowy meczet, mauzolea i mury miasta. Pijemy kwas chlebowy, na przystanku zaprzyjaźniamy się z miejscowymi pijaczkami, których zmęczył upał ;-) Po takiej porcji wrażeń czujemy, że Sayram już nic więcej nam nie zaoferuje.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Sayram - przydrożna masarnia
9s.JPG
9s.JPG [ 325.25 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Sayram - salon sukien ślubnych numer 983
10s.JPG
10s.JPG [ 324.08 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Sayram
11s.JPG
11s.JPG [ 275.34 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Sayram minaret
12s.JPG
12s.JPG [ 292 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Sayram mauzoleum
13s.JPG
13s.JPG [ 337.67 KiB | Obejrzany 8578 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Sayram meczet
14s.JPG
14s.JPG [ 295.36 KiB | Obejrzany 8578 razy ]


-- 21 Sie 2016 15:21 --

Wracamy do Szymkentu.
Mamy jeszcze trochę czasu, więc idziemy na bazar. Jest naprawdę duży i znaleźć można tutaj wszystko. Lepioszki, suszone owoce, barany itd.
Następnie udajemy się w pobliże meczetu i dalej w stronę monumentu Altyn Shanyrak, a ostatnie chwile spędzamy w parku, przechodząc uprzednio przez orzeźwiającą mgiełkę unoszącą się z fontanny. Niebawem wyruszymy na dworzec żeby nocnym pociągiem udać się do Turkistanu.
Szymkent pomimo tego, że w naszym planie pojawił się przypadkowo to wizytę tam uważam za udaną. Miasto jest po prostu przyjemne. Widać, że się rozwija i inwestuje.
Załącznik:
15.JPG
15.JPG [ 389.44 KiB | Obejrzany 8571 razy ]

Załącznik:
16.JPG
16.JPG [ 374.71 KiB | Obejrzany 8571 razy ]

Załącznik:
17.JPG
17.JPG [ 216.39 KiB | Obejrzany 8571 razy ]

Załącznik:
18.JPG
18.JPG [ 234.84 KiB | Obejrzany 8571 razy ]

Załącznik:
19.JPG
19.JPG [ 186.13 KiB | Obejrzany 8571 razy ]

Załącznik:
20.JPG
20.JPG [ 200.17 KiB | Obejrzany 8571 razy ]

Załącznik:
21.JPG
21.JPG [ 254.33 KiB | Obejrzany 8571 razy ]

Załącznik:
22.JPG
22.JPG [ 184.81 KiB | Obejrzany 8571 razy ]

Załącznik:
23.JPG
23.JPG [ 227 KiB | Obejrzany 8571 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 21 Sie 2016 17:43 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Dzień 9 3 sierpnia 2016 r. Turikiestan - Kyzyłorda
Nasz podróż do Turkiestanu będzie trwała 4h i w mieście docelowym wylądujemy w środku. Teraz już jest oczywiste czemu jazda pociągiem była bez sensu. No nic czeka nas kilka godzin snu na dworcu. Na szczęście poczekalnie dworcowe są czynne w nocy i mają wygodne siedzenia, bez dzielących je podłokietników.
W naszym pociągu zrobiło się małe zamieszanie gdyż w naszym kącie, w którym powinno znajdować się 8 osób nagle wylądowało 9. Okazało się, że łakomym kąskiem był stolik, bo jak wiadomo kiedy tylko wejdzie się do pociągu to trzeba natychmiast, w dużej grupie zacząć przygotowywać i jeść chińskie zupki.
Potem wszyscy się rozeszli, a my przegadałyśmy całą podróż. Dowiedziałyśmy się przy okazji od konduktora, że nie wolno pić alkoholu w pociągu bo grozi za to wysoki mandat ;-)
Po przyjeździe do Turkistanu dalsza część planu została wdrożona, czyli poczekalnia, śpiwór, sen.
Nad ranem marszrutka nr 13 za 40 KZT (0,44 zł) dowozi nas do wejścia do mauzoleum, które z pewnością jest jedną z wizytówek Kazachstanu. Budowla z pewnością robi wrażenie swoimi rozmiarami. Na przyległym terenie również zobaczycie mniejsze i większe zabudowania - prace archeologiczne wciąż trwają. Można wejść do środka (odpłatnie), ale szczerze nie robi to zbyt dużego wrażenia, dla turysty oczywiście, bo dla pielgrzymujących to zupełnie co innego.
Załącznik:
1.JPG
1.JPG [ 252.95 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Załącznik:
2.JPG
2.JPG [ 237.13 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Załącznik:
3.JPG
3.JPG [ 303.55 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Załącznik:
4.JPG
4.JPG [ 345.03 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Załącznik:
5.JPG
5.JPG [ 155.73 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Załącznik:
6.JPG
6.JPG [ 193.67 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Załącznik:
7.JPG
7.JPG [ 187.99 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Załącznik:
8.JPG
8.JPG [ 215.66 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Załącznik:
9.JPG
9.JPG [ 356.48 KiB | Obejrzany 8546 razy ]

Kręciłyśmy się wokół mauzoleum dłuższy czas, po czym udałyśmy się na dworzec autobusowy. Jest tutaj ich kilka, ale blisko siebie. Po podaniu destynacji na pewno ktoś wskaże wam właściwy.
Mi po kilku minutach poszukiwań odnalazłyśmy minivana do Kyzyłordy. W sumie to plan przewidywał pociąg z Turkistanu do Aralska, ale na skutek braku nocnych pociągów oraz wysokich cen, musiałyśmy podzielić podróż na odcinki.
Transport do Kyzyłordy kosztował 1200 KZT (13,20 zł) (300 km, 4h).
Na pierwszy rzut oka Kyzyłorda nie zachwyca - potem się okazała, że na drugi i trzeci też nie.
Po wyjściu z busa musimy odejść kawałek od dworca aby odnaleźć przystanek autobusów miejskich. Królują tutaj białe skarpety - to mogę stwierdzić z całym przekonaniem. Busem nr 1 70KZT (0,77 zł) jedziemy na dworzec kolejowy, skąd odjeżdżają autobusy do Aralska, a w zasadzie jak twierdzi nasz przewodnik jeden autobus dziennie w okresie letnim startujący o 22:00 (czas przejazdu 9h).
W budce przy dworcu przekonujemy się, że Lonely Planet myli się już nie po raz pierwszy. Udaje nam się zdobyć bilety na 19:30 za 1400 KZT (15,40 zł) - wykalkulowałyśmy, że na miejscu będziemy przed 5 rano.
Wszystkie znaki wskazują, że jednak przydałby nam się prawdziwy prysznic. Na dworcu kolejowym jest hotel, gdzie za 300 KZT/os. (3,30 zł) udaje nam się doświadczyć luksusu bieżącej wody. Przy okazji zaprzyjaźniamy się z pracownicami, więc wjeżdża herbata, kawa, plow, sery, słodycze itd. Ogólnie w Kazachstanie stworzenie małego przyjęcia zajmuje od 3 do 7 minut.
Na odchodne prosimy panie o przechowanie plecaków i ruszamy na podbój miasta.
Oczywiście centralnym punktem miasta jest bazar, więc zaczynamy eksplorację, potem kręcimy się po centrum, ale ciężko coś wykrzesać z Kyzyłordy. Odnajdujemy zatem kawiarnię, z wielkim, zachęcającym napisem na szybie "wi-fi" - wchodzimy. Jest klimatyzacja, więc jest dobrze bo na zewnątrz żar się z nieba leje. Składamy zamówienie. Wi-fi nie działa, kelnerka przynosi hasło, które jest niepotrzebne bo sieć jest otwrta, ale połączenia i tak nie udaje się nawiązać. Jesteśmy lekko złe, bo wybrałyśmy to miejsce ze względu na wifi. Kelnerka rozkłada ręce. No trudno, jakoś to byśmy przeżyły. Fakt, że Pani do rachunku doliczyła opłatę za serwis był taki sobie. Natomiast to, że przyniosła mi 250 KZT reszty w monetkach po 5 i 10 KZT już mocno naruszył moją cierpliwość.
Załącznik:
11.JPG
11.JPG [ 229.12 KiB | Obejrzany 8537 razy ]

Załącznik:
12.JPG
12.JPG [ 219.62 KiB | Obejrzany 8537 razy ]

Załącznik:
13.JPG
13.JPG [ 226.98 KiB | Obejrzany 8537 razy ]

Załącznik:
14.JPG
14.JPG [ 227.24 KiB | Obejrzany 8537 razy ]

Wróciłyśmy na dworzec, pogadałyśmy z paniami, pożegnałyśmy się i z plecakami ruszyłyśmy do naszego autokaru. Oczywiście odjazd odbył się z lekkim poślizgiem, a na początku w autobusie panowała sauna. Potem dało się jakoś wytrzymać, choć ciasnota była przeokrutna. Po drodze, na horyzoncie majaczyły światła Bajkonuru.
Załącznik:
15.JPG
15.JPG [ 148.82 KiB | Obejrzany 8537 razy ]

Nawet myślałam o tym, żeby się tam wybrać, ale ceny pozwoleń, wycieczek są bardzo wysokie.
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 21 Sie 2016 18:49 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
Dzień 10 4 sierpnia 2016 r. Aralsk
Oszukane prze Lonely Planet docieramy do Aralska nie po 9 godzinach, a po 5,5h. W związku z tym opcja żeby poszukać sobie rano na spokojnie hotelu odpada. Jakiś gość proponuje zawieźć nas za 500 KZT (5,50 zł) do hotelu Aral. Jesteśmy w lekkim szoku, swoim przedwczesnym przybyciem, więc godzimy się. Zresztą przewodnik słynny hotel Aral podaje jako jedyny w mieście. Później okazało się to nieprawdą, ale dojdziemy do tego.
Po dłuższej chwili dobijania się do drzwi ktoś nam w końcu otwiera. Wybór jest pomiędzy pokojem ze łazienką, ale prysznicem w korytarzu za 4000 KZT (44 zł), a pokojem w wersji "lux" z łazienką i prysznicem za 7000 KZT (77 zł). Wybieramy opcję tańszą, bo i tak jesteśmy jedynymi gości na tym piętrze.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Hotel Aral
1.JPG
1.JPG [ 233.81 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Hotel Aral
2.JPG
2.JPG [ 247.08 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Nawet w nocy jest bardzo gorąco. Dzisiaj mamy dzień wolny, więc odsypiamy, choć ciężko to tak nazwać, bo albo doskwiera nam temperatura albo komary.
Około południa wychodzimy na miasto. Była to akurat najgorsza możliwa pora, gdyż pomiędzy 12 a 15 miasto jest wymarłe, czas siesty. Na głównej ulicy są 2 kafejki internetowe, ale oczywiście były nieczynne. Pokręciłyśmy się trochę, zagadałyśmy z chłopakiem, który być może będzie miał jutro samochód żeby nas zawieźć na cmentarzysko statków. Ale jakoś nie byłyśmy przekonane czy zrozumiał o co nam chodzi.
W hotelu wyczekujemy na magiczną godzinę 15-tą. Ruszamy do pierwszej kafejki, ale jedyny komputer jaki tutaj jest niestety nie działa. Nie wiem zatem po co to miejsce jest w ogóle czynne.
Nasza druga nadzieja otwarła swe wrota z 40-minutowym poślizgiem. Po czym gość odsyła nas do tej pierwszej kafejki, jest to co najmniej dziwne, bo ma u siebie z pięć nowych. W końcu jakoś z bólem serca pozwala nam skorzystać z dwóch komputerów 200 KZT/h (2,20 zł). Moje stanowisko jest jakieś felerne, bo rozłącza mnie co kilka minut.
Nawiązujemy łączność z krajem, kupujemy bilety kolejowe z Mińska do Brześcia, bo zostały tylko 4 i szukamy kogoś na couchsurfingu w Aralsku i Astanie.
Z uwagi na prędkość netu spędziłyśmy tam ponad 2h, a zapłaciłyśmy tylko 400 KZT - ach ta kazachska arytmetyka!
Ogólnie to spodziewałyśmy się, że jak ktoś (turysta) pojawi się w Aralsku to od razu obejdzie go gromada taksiarzy i będą proponować wycieczki. Niestety nikt się nami nawet nie zainteresował. Przy tutejszym bezrobociu, turysta powinien stanowić mobilny bankomat. Nic z tego nie rozumiem.
W akcie desperacji poszłyśmy zagadać z barmanką do miejscowej knajpy, których tutaj pełno. W końcu pojawił się ktoś, kto chciał się podjąć odbycia z nami wycieczki. Jednak cena była koszmarna 25-30 tys. KZT, a poza tym mówili coś o jakiejś plaży i kąpielisku. Nam przecież chodzi o cmentarzysko statków i "suche morze". Z wrażeniem porażki decydujemy, że jutro pójdziemy do agencji Aral Tenizi. Tymczasem udajemy się na dworzec kolejowy. Ten relikt przeszłości przypomina o dawnej świetności tego ośrodka rybołówstwa, malowidła wewnątrz dworca, posąg ze statkiem na zewnątrz. Kto wie co wydarzyłoby się gdyby Rosjanie nie zmienili biegu rzek?!
Wszędzie gdzie byłyśmy odbywały się wesela i to chyba każdego dnia tygodnia... niestety nikt nas na żadne nie zaprosił, więc mogłyśmy podziwiać tylko z zewnątrz.
Gdy tak eksplorowałyśmy okolicę, spostrzegłyśmy, że tuż przy dworcu, 50 m od przystanku naszego nocnego autobusu jest nowiusieńki hotel ALTAIR. Nie wiem jak to możliwe, że my go nie zauważyłyśmy w nocy. Nie dość, że jest w nich chłodno, czysto to jeszcze jest tańszy od naszej nory 3000 KZT (33 zł). Co za pech! A my już zapłaciłyśmy w Aralu za 2 noce. Ale za to mieszkamy w historycznym obiekcie, kiedyś pod oknami była plaża.
Miasto zaczyna tętnić wieczorem, widok rodzin z niemowlakami w parku o 23ej to normalka. Wszystko jest czynne do 2ej w nocy. Spodziewałam się, że to miasto upadku rybołówstwa, po latach, bez perspektyw doprowadzi mnie do depresji zaraz po wyjściu z autobusu. Nic bardziej mylnego. Może nie jest to Astana, ale miasto funkcjonuje normalnie, nie widać tutaj miażdżącej biedy.
Jutro będzie morze :-)
Załącznik:
Komentarz do pliku: Aralsk
3.JPG
3.JPG [ 209.99 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Aralsk
4.JPG
4.JPG [ 182.64 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Dawne morze przy hotelu
5.JPG
5.JPG [ 173.7 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Zbiornik hydroforowy
6.JPG
6.JPG [ 264.17 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Dworzec kolejowy
7.JPG
7.JPG [ 220.84 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Przed dworcem
8.JPG
8.JPG [ 173.14 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Sesja ślubna
9.JPG
9.JPG [ 169.14 KiB | Obejrzany 8522 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Aralsk
10.JPG
10.JPG [ 253.97 KiB | Obejrzany 8522 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 21 Sie 2016 19:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Sie 2010
Posty: 380
niebieski
Lubię czytać Twoje relacje, bo są bardzo plastycznie napisane, bez jakiegoś napuszenia, zawierają masę przydatnych informacji i mam wrażenie jakbym uczestniczyła w tych wyprawach (popraw opisy zdjęć w pierwszym poście, bo stanowią wyzwanie dla mojej wyobraźni) :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#19 PostWysłany: 21 Sie 2016 20:28 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Maj 2010
Posty: 1141
Loty: 188
Kilometry: 335 734
@cyberpunk64 Dzięki za miłe słowo. Trochę to dla mnie zaskakujące, bo jestem bardzo "niehumanistyczna". Więc zawsze wydawało mi się, że moje relacje/opisy są bardzo siermiężne. Właśnie moim celem jest przekazanie jak najwięcej praktycznych informacji a nie literackie wyżycie się ;-)
Co do fotek to zauważyłam, że jak się jakąś doda/zeedytuje to się wszystko psuje. Starałam się naprawiać na bieżąco, ale pierwszego posta przeoczyłam. Dzięki za czujność :-) Poprawię za momencik, bo działam na dwa fronty ;-)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#20 PostWysłany: 22 Sie 2016 17:03 

Relacja ciekawa. Napisana lekkim, przystępnym słowem.
Jak mam być szczery, to nie zachęciła mnie do szybkiego poszukiwania biletów i lotu do Kazachstanu. :D
Sama autorka opisując odwiedzane miejsca, stwierdza że szału nie ma.
A te postsowieckie klimaty, chaos z transportem itp są mi znane z innych dawnych republik Sojuza , jak i z samej Rosji. Warto tam lecieć ? :roll: Jest coś diametralnie innego niż na Ukrainie, w Rosji, Gruzji ?
Góra
 PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 47 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group