Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 9 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
Offline
#1 PostWysłany: 29 Lut 2012 18:22 

Rejestracja: 19 Lis 2011
Posty: 146
Witam. Chciałbym zapytać się doświadczonych forumowiczów (tych mniej doświadczonych też) jak sobie radziliście gdy podczas podróży nieoczekiwanie znaleźliście się w kłopotach: uciekł, spóźnił się samolot, odwołali lot a hotel zapłacony, zgubiliście dokumenty, itd..., ogólnie gdy robiło się nerwowo. Jak sobie radziliście (albo i nie) w takiej sytuacji, czy teraz rozwiązalibyście problem inaczej, czy popełniliście sami jakiś błąd, jak minimalizować ryzyko wystąpienia problemów? Chodzi mi o udzielenie rad mniej doświadczonym podróżnikom (stworzenie mini poradnika) aby gdy już znajdą się w nieciekawej sytuacji jakoś z niej wybrnęli korzystając z podpowiedzi innych. Pozdrawiam
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Beztroski tydzień w Szarm el-Szejk 😍🏊‍♂️ 5* resort z aquaparkiem za 2028 PLN 😎 Beztroski tydzień w Szarm el-Szejk 😍🏊‍♂️ 5* resort z aquaparkiem za 2028 PLN 😎
Turcja w pigułce 🇹🇷 Stambuł i Kapadocja w jednej podróży od 1047 PLN 😍 Turcja w pigułce 🇹🇷 Stambuł i Kapadocja w jednej podróży od 1047 PLN 😍
Offline
#2 PostWysłany: 01 Mar 2012 15:24 

Rejestracja: 02 Lis 2011
Posty: 18
Ha, przypomniałeś mi o wesołej (teraz wesołej, wcześniej tragicznej) historii :) Któregoś pięknego razu udało mi się dopaść tanie przeloty ówcześnie działającej linii Clickair. Sprawnie wylądowaliśmy i w autobus miejski do wcześniej zarezerwowanego hostelu. Ogólnie mam tak, że lubię mieć niektóre rzeczy zaplanowane, jak np. hostel, bilet powrotny a w przypadku objazdówek jakiś zarys trasy na mapie (może być kółko) :) Tym razem było podobnie. Ekipa złożona w sumie z 3 osób przez 4 dni błądziła po przepięknych uliczkach miasta i z zachwytem chłonęła to, co miasto miało do zaoferowania. Ostatniego dnia elegancko się zebraliśmy i na około 3 godziny przed naszym wylotem byliśmy już na lotnisku. A że byliśmy tylko z bagażem podręcznym mogę uznać, że mieliśmy baaardzo dużo czasu. Strefa wolnocłowa, każdy wybrał po butelce wina dla rodziców i spokojnie zmierzaliśmy do naszej bramki. A że mieliśmy jeszcze trochę drobnych w kieszeni koleżanka stwierdziła, że zamówi sobie kawę. Długo jej tą kawę przygotowywali, oj długo. Ale czujne ucho nadzorcy czuwało wychwytując "las call'e". I najwyraźniej przegapiło :) Biegnąc w stronę bramki odprawy okazało się, że znajduje się ona na samym końcu terminala. No i można się domyśleć, że nie udało nam się zdążyć na ten lot :) Co śmieszne, kawa, którą zamówiła koleżanka została przez nią przemieniona w nie do wypicia, gdyż zamiast miodu w małym pudełeczku znalazła się oliwa :D
Także pierw z niedowierzaniem, później z wściekłością a po 4 godzinach z pokorą przyjęliśmy fakt, że jednak nie lecimy Clickairem :) I co tu teraz zrobić? Panika była spora, gdyż co poniektórzy mieli spędzać czas na słynnym L4, które akurat tego dnia miało swój nieuchronny koniec :)
Pobiegliśmy do okienka Clickair, tam miła pani powiedziała nam, że jak najbardziej możemy polecieć do Warszawy, ale samolotem za 4 dni. Oczywiście nie było tematu zwrotu kosztu za bilet, polityka firmy.
Bieganie od okienka do okienka dało jedynie pogląd na ceny biletów na ten sam dzień (aż tyyyle?), co na kieszenie nas młodych było absolutnie nie do przełknięcia. Koszt wynajmu auta powalił nas na kolana. Zostaliśmy z niczym. Bo co może zrobić trójka turystów w obcym mieście, która ostatnie euro wydała na kawę z oliwą? :) Nie wspominając o tym, że jedną z nas okradziono w mieście (morał - pozując do zdjęcia na bazarze trzymaj się za portfel a nie szeroko rozpościeraj ręce :)).
Nic tylko się załamać, co efektywnie czyniliśmy. No ale jak w końcu opadły emocje zaczęliśmy szukać dróg wyjścia. Udało nam się zlokalizować stręfę wifi, gdzie spoczywał popijając prawdziwą kawę mężczyzna surfował po sieci oczekując na swój lot Lufthansy (która na pewno by na niego poczekała...:)) do Krakowa. Ten miły pan zaatakowany przez roztrzęsioną dziewczynę łagodnie się uśmiechnął i rzekł "pechunio" :) Ale jego spokojne podejście od razu mnie uspokoiło. Wyszukując przelotów trafiłam na lot Ryanaira, który odbywał się następnego dnia z lotniska w Gironie. Po niewielkich problemach z płatnością staliśmy się posiadaczami 3 wypłakanych biletów na lot do Poznania. Podziękowałam panu, życzył nam miłego dnia.
Plan kolejnych wydarzeń był taki. Szukamy dworca autobusowego w Barcelonie, jedziemy do Girony, tam spędzimy trochę czasu, bo w końcu trzeba wypić te 3 butelki wina kupione dla rodziców, ostatnim, nie-przedostatnim autobusem na lotnisko, nocleg (:)) i wylot o 8 rano.
Kończąc już ta opowieść chciałam tylko wspomnieć, że wszystko udało się jak zaplanowaliśmy. Ale żadne z nas nie spodziewało się, że przyjeżdżając do tego miasteczka będziemy tak zachwyceni. Miasto jest przecudowne (spacer nocą po murach obronnych zapamiętam do końca życia), a ludzie tak pomocni i pozytywni (zwłaszcza Państwo którzy nalali nam pysznego lokalnego winka do butelki pomimo iż już powinni zamykać swój sklep), że każde z nas wspomina to z łezką szczęścia. Gdyby nie oliwa w kawie pewnie nigdy byśmy tam nie trafili, także na swój sposób mieliśmy szczęście. Do Girony staram się wracać jak tylko mam taką możliwość.
Także nie każde kłopoty muszą mieć złe zakończenie. Jeśli tylko wykażemy siłę woli i trochę chęci może się okazać, że przeżyjemy przygodę swojego życia. I tego wszystkim życzę :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#3 PostWysłany: 02 Mar 2012 19:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Lip 2010
Posty: 325
Loty: 99
Kilometry: 154 406
niebieski
No to już mamy pierwszą naukę płynącą z tematu - po prostu nie można robić czegoś na ostatnią chwilę.
Być może ryzyko opłaci się w niektórych sytuacjach, jednak w przeważającej ilości przypadków po prostu lepiej dmuchać na zimne.
Ja np. zawsze jestem na lotnisku minimum 2h przed odlotem.
Poza tym nieraz mam wydrukowane karty pokładowe w dwóch egzemplarzach.

Podstawa to przygotowanie się do wypadu. Po prostu trzeba poznać miejsce, które będziemy zwiedzać.
Niezastąpione jest m.in. nasze forum, gdzie można znaleźć ogrom przydatnych informacji.
Ponadto zawsze warto mieć ze sobą jakiś zapas pieniędzy (chociażby na koncie), by w razie czego zapłacić za nocleg czy bilet.
Trzeba też dogadywać się w jakimś języku obcym.

Nie warto bać się spania na lotniskach.
Jest bezpiecznie, a gdy mamy odlot np. o 6 to kupowanie kolejnego noclegu w hostelu/hotelu jest po pierwsze nieracjonalne ekonomicznie, a po drugie nie pędzimy rano na złamanie karku na lotnisko.

Jeśli już znajdziemy się w kłopotach to trzeba ochłonąć i zastanowić się jak rozwiązać problem.
Kilkukrotnie osoba w nagłych opałach szukała pomocy na forum.
Pomocny na pewno jest również czat konkurencyjnej strony (nie podaję linka, bo pewnie są za to jakieś kary ;) ), na którym wiecznie przesiadują lotniczy wyjadacze.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#4 PostWysłany: 02 Mar 2012 20:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Cze 2010
Posty: 852
Loty: 95
Kilometry: 156 953
niebieski
moja dziewczyna z przyjaciółką w wakacje miały zaplanowane 3 tygodnie stopem po hiszpanii i potem wykupiony lot z Girony na Sardynię na tydzień (i powrót do Polski). Przez cały wyjazd autostopowanie szło super aż do.. ostatniego dnia :) przejechanie kilkuset kilometrów z Santander do Barcelony okazało się niemałym wyzwaniem. W końcu udało się złapać podwózkę, jednak w Barcelonie okazało się że autobusy do Girony mają taki rozkład, że na jeden było za późno, a następny przyjeżdżał 30 minut przed odlotem samolotu.
Więc samolot stracony, internetu brak (choćby po to żeby powiadomić ludzi czekających na nie na Sardynii..), ogólnie sytuacja nieciekawa. Dzwonią do mnie, ja oczywiście od razu do kompa, i szukam lotów. Na Sardynię megadrogo, do Polski z Girony megadrogo.. aż tu nagle patrzę - wizzair.com BCN - WAW następnego dnia za niecałe 200zł!! Niewiarygodna cena jak na sierpniowe lastminute na takim kierunku. No więc w końcu nocka u znajomego w Barcelonie i wszystko zamknięte całkiem niedrogim kosztem. Choć tej Sardynii im szkoda na pewno no ale to następnym razem, już ze mną ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#5 PostWysłany: 02 Mar 2012 21:28 

Rejestracja: 21 Mar 2010
Posty: 101
Oprocz tego co poprzednicy wyzej napisali - ja zawsze zapisuje w telefonie numer do polskiej ambasady ktora podlega pod kraj w ktorym bede. Nigdy nie mialem okazji korzystac, ale wydaje m sie, ze w razie jakichs klopotow ludzie ktorzy tam pracuja byliby sklonni jakkolwiek pomoc.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#6 PostWysłany: 02 Mar 2012 21:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Sie 2010
Posty: 5104
HON fly4free
Karty pokladowe wysylam na swoj wlasny email bym mogl wydrukowac gdybym papier gdzies zgubil, czy rąbnieto mi bagaz.
Podobnie ze skanami dokumentow dow. osobisty, paszport, prawo jazdy, zdjęcie w formacie do dokumentu itp,

Nigdy dotad mi sie to jeszcze nie przydalo i wolabym zeby tak pozostało ale pomysl mysle warty przemyslenia.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#7 PostWysłany: 02 Mar 2012 21:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Kwi 2011
Posty: 1698
srebrny
szkoda napisał(a):
Oprocz tego co poprzednicy wyzej napisali - ja zawsze zapisuje w telefonie numer do polskiej ambasady ktora podlega pod kraj w ktorym bede. [...]


Swego czasu przychodziły sms'y po przekroczeniu granicy z adresem i telefonem do ambasady. Ale sprawdziłem kilka poprzednich sms'ów na swoim telefonie i chyba zaprzestali to wysyłać.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#8 PostWysłany: 02 Mar 2012 23:32 

Rejestracja: 03 Wrz 2011
Posty: 238
Loty: 14
Kilometry: 20 013
niebieski
Vojtas napisał(a):
Ja np. zawsze jestem na lotnisku minimum 2h przed odlotem.

I ja.
Vojtas napisał(a):
Poza tym nieraz mam wydrukowane karty pokładowe w dwóch egzemplarzach.

I ja. Dodatkowo trzymam wszystko w .pdf w telefonie i w folderze viajes na poczcie
Vojtas napisał(a):
Podstawa to przygotowanie się do wypadu. Po prostu trzeba poznać miejsce, które będziemy zwiedzać.

Podstawa! Dzięki temu na miejscu nie tracimy czasu. Wysiadasz z samolotu, otwierasz pdf z własnymi info i wlatasz metrem do hostelu jak po sznurku. Zupełnie jakbyś mieszkał w odwiedzanym mieście od urodzenia.
Vojtas napisał(a):
Ponadto zawsze warto mieć ze sobą jakiś zapas pieniędzy (chociażby na koncie), by w razie czego zapłacić za nocleg czy bilet.

Karta główna, karta żony, karta rezerwowa. Każda w innym miejscu, na wypadek gdyby ktoś nas chciał okraść.
Vojtas napisał(a):
Trzeba też dogadywać się w jakimś języku obcym.

Co najmniej w jednym.
Vojtas napisał(a):
Nie warto bać się spania na lotniskach.

Po 6 ostatnich lotach mogę napisać to samo. Najwygodniej na hiszpańskich.
Vojtas napisał(a):
Jest bezpiecznie, a gdy mamy odlot np. o 6 to kupowanie kolejnego noclegu w hostelu/hotelu jest po pierwsze nieracjonalne ekonomicznie, a po drugie nie pędzimy rano na złamanie karku na lotnisko.

i stracimy sporo nerwów. Zawsze można jednak drzemnąć się na pokładzie, jeśli w nocy trudno zasnąć.

Takie tam podstawowe zasady bezpieczeństwa.

Myślę, że bardzo ważną rzeczą jest zapakowanie papieru do tyłka. Miałem w 2009 roku dziwną sytuację. Czekamy z żoną w porcie w Evissie na prom do Barcelony. 15 minut przed boardingiem poszedłem skorzystać z WC celem odświeżenia się (był spory upał, lipiec). Stoję przy kranie i lustrze i widzę w odbiciu jak przez szparę nad drzwiami wynurzyła się głowa. Za chwilę widzę ponownie tą twarza, ale z źrenicami wielkości piłki do ping-ponga. Długo nie wytrzymałem i pytam, o co chodzi, na co hiszpan przerażony, przestraszony odpowiada, że w jego kabinie nie ma papieru i prosi bym poszukał obok. Odpowiadam, że nie ma. Hiszpan prawie zemdlał, zaczyna nawijać, że on za 10 min. ma prom do Barsy a tu problem...Cóż, ja zawsze przygotowany do tematu w drodze do instytucji posiedziawczej, odstąpiłem mu rolexa i tym sposobem stałem się jego najlepszym przyjacielem i "uratowałem mu życie" (to jego zdanie).

Gość dziękował co najmniej jakbym mu odstąpił wygraną w lotto.

Cóż, faktycznie sytuacja była przes*ana.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#9 PostWysłany: 03 Mar 2012 02:08 

Rejestracja: 13 Cze 2010
Posty: 107
Wszystkie rady wpisane powyżej są bardzo dobre, pozwalają znacznie zminimalizować ryzyko nieprzyjemnych sytuacji lub lepiej przetrwać te, którym nie można było zapobiec ;) A poza radami praktycznymi pozwolę sobie stwierdzić banał, że najważniejszy jest optymizm i pozytywne podejście mimo przeciwności(oczywiście w granicach zdrowego rozsądku). Sami decydujemy o tym, czy taką nieprzewidzianą sytuację potraktujemy jako przygodę i wyzwanie, czy też jak dotkliwą i niesprawiedliwą tragedię, po której nigdy więcej nie ruszymy się na wakacje bez opieki biura podróży.

Chyba trzy lata temu na kolosach w Gdyni była bardzo ciekawa relacja pary podróżników- faceta i jego kilkuletniego syna, którzy co roku wyruszają w dalekie autostopowe wyprawy. Opowiadali oni o swoim pobycie w Syrii, który prawie w całości spędzili... w więzieniu, do którego trafili za sprzedaż na targu swoich rysunków z misiami (ich sposób na częściowe finansowanie podróży). Sytuacja w jakiej się znaleźli była obiektywnie bardzo nieciekawa i na pewno kosztowała też mnóstwo nerwów i trochę strachu. A oni o tym pobycie, poznanych osobach i arabskich zwyczajach więziennych opowiadali z takim humorem i pasją, że człowiek sobie myślał "ale przeżyli przygodę, super!" :)

Mi w czasie mojej pierwszej "samodzielnej" podróży parę lat temu ukradziono w autobusie wszystkie pieniądze i dokumenty. Wynikało to też z mojego braku ostrożności- wszystkie ważne rzeczy trzymałam razem. Oczywiście trzy pierwsze godziny po fakcie to była rozpacz i klnięcie na czym świat stoi. A potem postanowiłam, że nie pozwolę sobie zepsuć wakacji- pożyczyłam od przyjaciółki trochę kasy na resztę pobytu, wyrobiłam w ambasadzie paszport tymczasowy (można to zrobić na kredyt) i jeszcze prawie dwa tygodnie cieszyłam się słońcem i pomarańczami na drzewach :) Gdybym się wtedy załamała i wróciła przed czasem do kraju, nie miałabym dziś rewelacyjnych wspomnień.
Zdarzyło mi się też odwołanie lotu z powodu strajków, kiedy pierwszy odcinek miałam już za sobą- skorzystałam więc z okazji aby odwiedzić zagraniczną rodzinkę i również bawiłam się znakomicie ;)
_________________
You could fly to the moon, you can try to escape
but don't you know that happiness is here?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 9 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group