Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 77 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 24 Gru 2015 17:38 
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sty 2011
Posty: 7790
UWAGA! Poniższa relacja jest całkowicie zmyślona. Nie istnieje biuro podróży Janusz Travel. Postaram się jednak równie dobrze jak Janusz Travel oprowadzić Was po świecie seszelskich rajskich plaż i krystalicznie czystej wody. Relacja została napisana przez znajomego Janusza*, który ze swoją nowo poślubioną żoną Grażyną postanowił wybrać się w podróż poślubną wraz z dwójką znajomych (o dziwo, także nazywających się Janusz i Grażyna). Oprócz przygód głównych bohaterów, w poniższej totalnie zmyślonej relacji będziecie mogli przeczytać całkowicie prawdziwe praktyczne informacje – porady seszelskiego rezydenta Janusz Travel. Miłego czytania!

*na pewno nie raz słyszeliście „Wiecie, mój znajomy ostatnio xxx” i mieliście 100% pewność że nie istnieje żaden znajomy – to jest właśnie ten przypadek ;)

Przedmowa

Na forum relacji z Seszeli nie brakuje. Ale czy z którejkolwiek z nich możecie dowiedzieć się jak spędzić 12 dni na Seszelach w cenie lotu na Seszele?! Wystarczy wybrać nasze biuro podróży!

Janusz Travel, spółka z bardzo ograniczoną odpowiedzialnością, bez żadnego doświadczenia w branży, zabierze Was na wycieczkę na rajskie Seszele za 2500zł od osoby. Oferta w cenie zawiera wszystko*: przeloty, promy, atrakcje, wyżywienie, napoje bezalkoholowe i alkoholowe, a także bezcenną opiekę rezydenta!

Niemożliwe? Sprawdzicie sami!
Janusz Travel - „####owo ale tanio!"

Wstęp

Jak wyglądać powinna podróż poślubna – każdy z nas wie doskonale.

Ma być ciepło, rajsko, oraz "na bogato" (żadnych nocy na lotnisku, namiotów, trekingów ani nawet, o zgrozo, kanapek zamiast obiadu). A najlepiej jeszcze, żeby potem wszyscy znajomi zazdrościli.
Dodatkowo, jak powszechnie wiadomo, miesiąc miodowy powinien być fajniejszy niż wszystkie poprzednie wakacje w życiu (macie teraz za swoje, było tyle podróżować i wnerwiać znajomych?)

W naszym przypadku wybór kierunku był więc oczywisty – to musiały być Seszele.
Tylko jak przy okazji nie zbankrutować?

Z pomocą przyszło nam biuro podróży Janusz Travel, które pomimo pewnych niedociągnięć - serdecznie polecam. W końcu czego spodziewaliśmy się po organizatorze wycieczek którego hasło brzmi „####owo ale tanio!"?

Na początek znaleźli nam tanie loty. Ofertę z flipo (loty na trasie CDG-SEZ-ZYR za 1700zł) zaoferowali z dużą zniżką – za jedyne 1401zł (coś mówili o jakichś OTA, wersjach językowych, kartach, ale kto by ich tam słuchał). Mimo wszystko byliśmy nieufni. Hola hola, lot jest z Paryża, a doloty? Konsultant (dla uśpienia naszej czujności) zaoferował nam specjalną ofertę. Przy zakupie wycieczki na Seszele – dolot do Paryża na lotnisko CDG za jedyne 27zł w dwie strony od osoby (nie wiem jak on to zrobił, dla własnego bezpieczeństwa nie interesowałem się zbytnio, podejrzałem bowiem, że wchodził na jakąś dziwną stronę o tytule „Twierdza Szyfrów”). Z perspektywy czasu wiem, że była to zwykła podpucha. Jak w restauracjach - kuszą Cię tanim jedzeniem, zamówisz dużą porcję, chciało by się ją czymś popić, a potem niemal zawału można dostać patrząc na cenę napojów na rachunku. Na najtańszych rzeczach największa przebitka. Tu nie było inaczej. Chcieli nas ewidentnie naciąć! Za 20min lot w jedną stronę z Mahe do Praslin 244zł?! Co było jednak począć, wycieczka już opłacona, żona już pokupowała kostiumy kąpielowe, na każdy dzień inny, trudno, wzięliśmy. Oczywiście jak to jest z biurami podróży – sami wiecie. „Praslin jest piękna, to prawda, ale to na La Digue musicie się udać” Dobra, nie gadaj pan, ile za ten prom? „Jedynie 27 euro od osoby – ale w dwie strony!” Nie najgorzej, bierzemy, to w końcu podróż poślubna. Cały szczęśliwy że większość wydatków już za mną – nie przeczytałem co było napisane na umowie drobnym drukiem. Jak to 16h przesiadki w Nairobi? Miało być bez nocek na lotnisku. Udało mi się jednak przemycić tą informację żonie pod tytułem - „Będziemy mieli dużo czasu na poznanie afrykańskiej kultury”. Miałem też do wyboru dwa pakiety dla nowożeńców. Wziąłem oczywiście ten tańszy. Niestety nie doczytałem że specjalna cena obowiązuje w przypadku noclegów dla 4 osób. Na szczęście uratowałem sytuację przed żoną. „Kochanie, każdy tak sztampowo jeździ tylko we dwoje w podróż poślubną, nic oryginalnego, może byśmy tak zabrali naszych dobrych znajomych, Janusza i Grażynę, na wycieczkę?” Nabrała się :) Wyjazd uratowany :) Pozostało mi tylko przekazać ostatnią wiadomość, że co prawda jedzenie jest w cenie, ale trzeba sobie je samemu przyrządzić. Z pomocą przyszła mi tajna broń wszystkich mężczyzn na świecie – pochlebstwo. „Kochanie, Ty tak świetnie gotujesz, wiesz że uwielbiam jeść Twoje obiady. A na tych Seszelach to nic nie mają, sama rozumiesz, małe wyspy, biedny afrykański kraik, jeszcze czymś można się zarazić, najlepiej zrobimy sami gotując sobie posiłki” Przeszło :) Byliśmy więc gotowi wyruszyć na nasz wyjątkowy honeymoon!

*w cenie organizatora nie zostały zawarte noclegi, nas one bowiem ostatecznie nie kosztowały nic. Średnia cena noclegu na Seszelach wynosi ok 50-60 euro za noc za apartament dla dwóch osób. Standard apartamentów jest wysoki – prawie zawsze są ładnie urządzone, mają kuchnię i klimatyzację. W kolejnych częściach relacji rezydent Janusz Travel poleci konkretne miejsca noclegowe.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
25 ludzi lubi ten post.
 
      
Urlop w 4* hotelu (z wyżywieniem) na Costa Dorada za 2147 PLN. Wylot z Krakowa Urlop w 4* hotelu (z wyżywieniem) na Costa Dorada za 2147 PLN. Wylot z Krakowa
Rejs (w kajucie z balkonem) z Barcelony przez Majorkę i Sycylię do Rzymu oraz loty z Krakowa za 2218 PLN Rejs (w kajucie z balkonem) z Barcelony przez Majorkę i Sycylię do Rzymu oraz loty z Krakowa za 2218 PLN
#2 PostWysłany: 24 Gru 2015 17:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Kwi 2011
Posty: 2172
srebrny
Ale o co chodzi? :D
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 24 Gru 2015 18:15 

Rejestracja: 11 Mar 2013
Posty: 694
Loty: 2
Kilometry: 3 738
Admin zaliczył Seszele a teraz się wstydzi???
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 24 Gru 2015 19:32 

Rejestracja: 16 Sty 2011
Posty: 7861
HON fly4free
No i…?
Bo tak na pierwszy rzut to ani to straszne, ani śmieszne :D
Góra
 Profil Relacje PM off
jednookonamaroko lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 24 Gru 2015 20:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Paź 2012
Posty: 547
Loty: 4
Kilometry: 4 702
niebieski
Jak chodziłem do podstawówki to na religii ksiądz mówił że przed i na wigilii się nie pije alkoholu ;)

Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
Washington uważa post za pomocny.
 
      
#6 PostWysłany: 25 Gru 2015 00:33 

Czekam na foty żółwi. One maja moc :)
Góra
 PM off  
      
#7 PostWysłany: 25 Gru 2015 00:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Kwi 2014
Posty: 975
niebieski
A mi się podoba. Bez względu na sposób relacjonowania jaki wymyślił @Washington jest i n a c z e j :) I kibicuję Januszowi i Grażynie :). I czekam na to, co będzie dalej.A dzisiaj życzę Wesołych Świąt. Wszystkim :).
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
Mike(L) lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 25 Gru 2015 01:08 
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sty 2011
Posty: 7790
Dobra, żarty na bok (ciężko jest wczuwać się w Janusza ;) ). Czemu relacja zawdzięcza swą formę?

Seszele w ludzkiej świadomości uchodzą za synonim luksusu. Na pewno nie kojarzą się z budżetowym kierunkiem wakacyjnym. To tu w podróż poślubną udali się książę William z Katherine Middleton, Brad Pitt i Jennifer Aniston, Paul McCartney z Heather Mills, Salma Hayek z miliarderem Henri Pinault itd. itp. Na prywatnej północnej wyspie (którą wybrała książęca para) ceny noclegów z wyżywieniem zaczynają się od ok 15000zł.
Czy to znaczy że zwykli śmiertelnicy, nie mający portfeli równie wypchanych co celebryci, nie mają czego szukać na Seszelach? Nic bardziej mylnego! Za 2500zł spędziliśmy tej jesieni prawie dwa tygodnie w niezapomnianej podróży poślubnej. Inna sprawa że w otaczającym nas blichtrze czuliśmy się jak "zwykłe Janusze". Gdy my na plażę przybywaliśmy od strony wody, schodząc wpierw po stromym klifie, bo nie było nas stać na dopłynięcie do brzegu łódką, a przejście przez hotel było zarezerwowane jedynie dla gości – turyści obok zamawiali drinki przez znajdujący się na plaży telefon. Drinki dowożone wózkiem golfowym przez obsługę ubraną w białe liberie :) Czy z tego powodu czuliśmy się gorzej? Bynajmniej! Seszele są bowiem miejscem dla każdego – nawet dla takich Januszy jak ja i Ty.

Ciężkie początki pięknej podróży

„Jestem wesołym Januszem,
jestem wesołym Januszem,
na lotnisku śpię choć nie muuszęę
..bo na wizę się nie skuszę”

Jeśli chcemy dostać się na Seszele musimy być przygotowani na odrobinę niewygody. Tanich lotów do tego wyspiarskiego państwa z Polski nie uświadczymy. Jednak jak wiadomo każdy dojazd można potraktować jako świetną okazję do zwiedzania. Tym bardziej jeśli podróż zaczyna się w Paryżu, mieście do którego mógłbym wracać bez końca. (chociażby po pyszne sery pleśniowe i cudowne czerwone wino :) ). Choć były możliwe doloty tego samego dnia - postanowiliśmy przylecieć do Paryża dzień wcześniej. Tak samo jak znajomi z którymi lecieliśmy na Seszele, nasze plany dotyczące zwiedzania Paryża jednak się nie pokryły i mieliśmy spotkać się z nimi dopiero w dniu wylotu. Jako że na Seszelach nie ma muzeów ani zabytków – zastosowaliśmy prewencyjnie uderzeniową dawkę kultury która miała wystarczyć nam na cały wyjazd. Udaliśmy się do Luwru.
Image
Zachwalać tego pałacu nie muszę chyba nikomu. Polecam za to bardzo sekcje dotyczące dzieł z innych kontynentów (choć w tym względzie najciekawsze jest paryskie Musée du quai Branly).
Image
Mieliśmy również tym razem szczęście dopaść Monę bez tłumu Azjatów.
Image
Bogactwo nagromadzonych dzieł sztuki potrafi jednak zmęczyć każdego entuzjastę piękna, nie mówiąc o takich laikach jak my. Po kilku godzinach oglądania dzieł – powiedzieliśmy pass.

Udaliśmy się w nieco bardziej ekscytujące miejsce – do paryskich katakumb. 6 milionów kości i czaszek tworzących ściany wąskich podziemnych korytarzy – jeśli nie byliście, zdjęcia ani opisy tego nie oddadzą.
Image
Wieczór zakończyliśmy zaś podziwianiem miejskiej panoramy rozciągającej się spod przepięknej bazyliki Sacre Coeur.
Image
Image
Czy nadal wylot z Paryża brzmi dla Was jak niedogodność? ;)

Kolejnego dnia czekała mnie podwójna nowość – po raz pierwszy miałem lecieć Dreamliner'em oraz liniami Kenya Airways. Było może bez efektu wow, ale nie powiem – przyjemna maszyna. Linia z kolei podstępem wywarła na mnie pozytywne pierwsze wrażenie (które miała popsuć już nazajutrz). Nie przyjemnie za to zapowiadał się 16to godzinny tranzyt. Do Kenii obywatele Polski potrzebują wiz, nocleg poza lotniskiem nie wchodził więc w grę. Całe szczęście że tranzyt wypadał w nocy oraz w doborowym towarzystwie :) Nasza próba wejścia do saloniku zakończyła się niepowodzeniem, głównie za sprawą bariery językowej. Obsługa saloniku powiedziała nam, że żadnych z posiadanych przez nas kart nie obsługuje, wejście normalnie zaś kosztuje 30$.. za h oO Co naprawdę chcieli nam powiedzieć (bo w koszt ten ciężko uwierzyć) – nie wiem, jednak skutecznie nas odstraszyli. Zakupiliśmy zamiast tego zapasy Kapitana Morgana w sklepie wolnocłowym, po czym wybraliśmy niczym prawdziwe Janusze opcję na miarę naszych śpiworów: zaciszny kawałem podłogi przy nieużywanej bramce, który dodatkowo oddzieliliśmy ławką ;)
Image
Rano niezbyt wyspani, ale w doskonałych humorach, gotowi byliśmy na kolejny lot. Wchodzimy na pokład, rozsiadamy się w usypiająco wygodnych fotelach embraera. W tym momencie chciało by się powiedzieć za naszym wieszczem narodowym: „Już był w ogródku, już witał się z gąską” Zasypiając, jeszcze przed startem, myślałem że obudzą mnie piękne widoki rajskich Seszeli. Obudził zaś komunikat: „Przepraszamy ale z powodu braku paliwa na Seszelach jesteśmy zmuszeni w celu ograniczenia wagi maszyny zostawić bagaże wszystkich pasażerów podróżujących klasą ekonomiczną” :lol:

To nie żart :D Nie muszę mówić jak szybko komunikat ten wyrwał mnie ze snu – przy obsłudze samolotu byłem jako jeden z pierwszych. Większość pasażerów po prostu nie uwierzyła w to co usłyszeli. Zaczęły się długie awantury i pertraktacje. Część osób prezentowała usposobienie godne łamistrajków – na wieść że bagaż pasażerów klasy biznes poleci, a ekonomicznej nie – próbowała wykupić na szybko upgrade.. Jednak większość solidarnie darła się na pechowe stewardesy – zwłaszcza gdy usłyszała że bagaż doleci za 3 dni ;) Co ogólnie rzecz biorąc w wyspiarskim państwie może stanowić pewien problem – większości podróżnych za 3 dni nawet nie będzie na Mahe, pomijając fakt że mało kto chciałby rozpocząć swoje wymarzone wakacje w ten sposób. Drzwi wejściowe zostały przyblokowane, maszyna zaś zmuszona do pozostania na płycie lotniska. Mimo to obsługa konsekwentnie odmawiała zabrania bagaży. Dopiero telefon jednego ze współpasażerów do lokalnej kenijskiej gazety.. zagiął prawa fizyki. Po półtorej godziny okazało się nagle że bagaże wszystkich osób uda się wziąć, paliwa wystarczy. Samolot bowiem poleci.. niżej (?!) przez co spali mniej paliwa :D Dobrze że nie „bliżej” :lol: Nie muszę dodawać że wszyscy bardzo pilnie patrzyli się przez okna podczas załadunku bagaży do samolotu.

Na lotnisko w Mahe przylatujemy mocno spóźnieni, nasz samolot na Praslin ucieka nam. W liniach lotniczych Air Seychelles w przypadku spóźnienia się na lot można zmienić rezerwację na lot późniejszy za dopłatą 10 euro. To nie problem. Bardziej martwi nas fakt, że nie jesteśmy jedynymi osobami które będą chciały przebookować się na ten, ostatni już w dniu dzisiejszym, lot. Pędzimy więc jak źli do okienka odprawy. Na szczęście Air Seychelles wykazały się wielkim zrozumieniem sytuacji i nie pobierają od nas ani grosza :)
Image
Czyżby miał to być koniec nieprzyjemności, witaj raju? Skądże znów!
Image
Po przylocie na lotnisko na Praslin okazuje się że tutejsze bankomaty przyjmują tylko karty Visa, nie mamy więc jak wypłacić lokalnych pieniędzy (posiadamy jedynie MC). Kantory zaś o tej godzinie są już zamknięte. Do raju zawitaliśmy więc bez grosza..
Następnie okazuje się że o tej godzinie nie kursują już żadne autobusy, nie ma też ani jednej taksówki. Gdy my rozglądamy się za bankomatami/kantorami – inni turyści rozchwytują taksówki. Lądujemy więc w nocy bez gotówki i bez transportu.
Nic to, do hotelu mamy „tylko” 3,2km.. Idziemy więc z buta. Na szczęście po drodze udaje nam się złapać stopa. Odmiana losu? Gdzie tam! Po dotarciu do hotelu okazuje się że.. nie ma dla nas pokoju! Rano przybyła duża grupa turystów, więc wynajęto im też nasze miejsca oO W dodatku właścicielka lokalu nie widzi w tym żadnego problemu. Przecież załatwi nam miejsce u znajomego w hotelu – musimy się tylko wrócić w stronę lotniska :D

W ten oto sposób rozpoczynamy naszą podróż poślubną – nocą na lotniskowej podłodze, bitwą o bagaż, bez pieniędzy, stopując po nocy, walcząc o opłacony nocleg. Czy będzie tak już do końca? O tym już w kolejnym odcinku przygód Januszy ;)

Porady rezydenta Janusz Travel:

Paryż

Dojazd z/na lotnisko CDG – najtaniej wyjdzie easybusem – już za 2E w 60min dostaniemy się sprzed drzwi nr 5 w terminalu 2F do stacji Palais Royal. Miejsce odjazdu na lotnisku znaleźć dość trudno, busiki nie odjeżdżają z przystanku, lecz z parkingu. Teoretycznie bilet trzeba mieć wydrukowany, inaczej jest on nieważny. Nam na szczęście udało się pojechać za okazaniem biletu na telefonie. Choć zazwyczaj busik jedzie naprawdę 60min – warto mieć odpowiedni zapas czasu, szczególnie jeśli odlatujemy z innego terminalu. Lotnisko jest na tyle duże, że gdy w Paryżu ulice są puste – na lotnisku mogą być.. korki. Terminal 2F znajduje się na końcu „podkowy” budynków lotniskowych, kierowca busika nie wypuści nas jednak wcześniej.

Luwr – czynny jest 9-18 codziennie poza wtorkami. Jeśli jesteście tranzytem – nie martwcie się, jest w muzeum darmowa przechowalnia bagaży. Za darmo wejdą obywatele UE poniżej 26 roku życia oraz wszyscy inni w pierwszą sobotę miesiąca (od października do marca). Normalny bilet kosztuje 15E. Do Luwru by wejść przez piramidę czekają zawsze długie kolejki, mało osób wie jednak o dwóch dodatkowych wejściach. Jedno z nich nie zawsze jest czynne, ale wejście przez pasaż Richelieu powinno być względnie puste. Luwr jest miejscem ogromnym – w mojej prywatnej opinii obejrzenie wszystkich kolekcji naraz jest niemożliwe.

Katakumby – czynne są od wtorku do niedzieli pomiędzy godz. 10 a 20 (ostatnie osoby wpuszczane są o godz. 19). Wejście do podziemi znajduje się przy wyjściu ze stacji metra Denfert-Rochereau. Bilet normalny kosztuje 10 EUR , a ulgowy 8 EUR . Tu również jak w przypadku Luwru czekają nas gigantyczne kolejki. Im wcześniej przyjdziemy – tym większą mamy szansę ich uniknąć.

Sacre Coeur – wejście do bazyliki jest darmowe, możliwe co dzień od 6 do 22:30. W jej pobliżu jest kilka stacji metra, moim zdaniem najwygodniej jest wysiąść na stacji Barbès – Rochechouart. Na wzgórze możemy wejść po schodach – lub przejechać się kolejką na zwykłym miejskim bilecie. Uważajcie na dużą liczbę czarnoskórych paryżan chcących zawiązać na ręce nieuważnym turystom bransoletki.

Przesiadka w Nairobi.
Nawet przy kilkunastu godzinnej przesiadce nie potrzeba wizy. Długa przesiadka w NBO do przyjemnych nie należy - terminale są ciasnawe (można pomiędzy nimi swobodnie się przemieszczać, należy jedynie każdorazowo przejść kontrolę bezpieczeństwa), całą noc lecą głośne komunikaty („Jumbo!”), brakuje dobrych miejsc do spania (większość krzeseł ma oparcia), ceny jedzenia są mocno lotniskowe (najtaniej wychodzi chińczyk w food courcie na górze). Z plusów – jest palarnia, 15min darmowego internetu na dzień, tani alkohol – szczególnie polecam korzennego Kapitana Morgana – litr kosztuje jedyne 11$. Jest to informacja ważna gdyż na Seszelach alkohol jest bardzo drogi - można go jednak wwieźć aż 2l na osobę :)

Seszele

Info ogólne
Wiza dla polskich obywateli jest niepotrzebna. Potrzebna będzie za to przejściówka do kontaktu – typu brytyjskiego. W przypadku przesiadki powyżej 12h lub pobytu dowolnej długości w kraju endemicznego występowania żółtej febry (np. Kenii) potrzebne nam będzie również szczepienie na żółtą febrę (choć podczas przyjazdu certyfikaty są sprawdzane baardzo pobieżnie). Zalecane są również szczepienia na tyfus i WZW typu A. Malaria nie występuje, ryzyko dengi zaś jest niskie. Podsumowując – jest bezpiecznie :) Na tyle że wodę z kranu można swobodnie pić (tym ważniejsze info że napoje na miejscu są drogie). Walutą obowiązującą jest rupia seszelska – 10 SCR warte jest w chwili obecnej ok 3zł. Z dostępem do bankomatów raczej nie ma problemów, warto jednak mieć różne typy kart w portfelu na wszelki wypadek. Na Seszelach nocowanie na dziko jest zabronione – oficer imigracyjny przy przyjeździe sprawdzi nam wydruki rezerwacji. W przypadku ich braku – zostaniemy zmuszeni do wykupienia noclegów bądź zawrócenia.

Transport Mahe-Praslin
Prom Cat Cocos jest niewiele tańszy od lotu – w dwie strony kosztuje 99 euro, lot Air Seychelles zaś ok 107 euro korzystając z odpowiednich OTA (jest to w zasadzie jedyny koszt, oprócz noclegów, nie do ominięcia). W przypadku spóźnienia na lot – można polecieć następnym dopłacając 10 euro. Do końca 2013 pływał też tani statek cargo którym można było przemieszczać się między wyspami, niestety opcja ta jest już niedostępna.
Lotnisko SEZ ma dwa osobne terminale – międzynarodowy i narodowy, oddalone od siebie kilkadziesiąt metrów – istotna informacja przy krótkiej przesiadce.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
20 ludzi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 25 Gru 2015 14:30 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Kwi 2014
Posty: 4051
Coś mi się wydaje, że to będzie niezapomniany wyjazd :)

wysłane z telefonu
_________________
Ιαπόνκα76
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 25 Gru 2015 16:15 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2011
Posty: 2595
Loty: 240
Kilometry: 293 130
Zapowiada się fajna relacja, czekam na zdjęcia plaży :-P
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 25 Gru 2015 21:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Gru 2013
Posty: 203
Loty: 523
Kilometry: 1 223 783
niebieski
Janusze Kocham Was i Wasze relacje :)czuję się zupełnie jakbym tam była:)
_________________
Image

Śledźcie mnie na instagramie: https://www.instagram.com/travelela/
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#12 PostWysłany: 26 Gru 2015 15:16 
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sty 2011
Posty: 7790
La Digue – raj dla Robinsonów

„Jestem wesołym Januszem,
jestem wesołym Januszem,
przez morze oraz przez głuuuszęę..
przedzierać muszę się”

Nowy dzień pozwala nam spojrzeć na Seszele z innej, lepszej perspektywy. Co prawda nie mamy nadal pieniędzy, nawet na autobus, ale przecież tak łatwo złapaliśmy wczoraj stopa, jakoś sobie poradzimy. Może i ledwo zdążyliśmy na samolot między wyspami który kosztował nas fortunę – ale jaka to była frajda przelecieć się tą miniaturową maszyną, w dodatku siedząc w pierwszym rzędzie, niemal w kabinie pilota. Hotel niby nas wystawił – ale zastępczemu nic nie brakowało, pojechaliśmy do niego taksą na koszt hotelu, śniadanie było pożywne, a w pokoju nawet o odpowiednią oprawę kwiatową zadbali. Słowem – dajmy Seszelom jeszcze szansę :)
Image
Tym bardziej że zaplanowaliśmy naszą wycieczkę rozpocząć od najpiękniejszej ze wszystkich seszelskich wysp – La Digue.
Do przystani promowej docieramy lokalnym autobusem (płacąc kierowcy w euro – niechętnie bo niechętnie, ale zgadza przyjąć się zagraniczną walutę). Doświadczenie o tyle ciekawe, że jest to autobus marki „Tata”. Wyprodukowany w Indiach, z indyjską konfiguracją siedzeń. I choć u małych Hindusów rozwiązanie to sprawdza się bez problemów – u rosłych Kreoli powoduje pewne kłopoty z pomieszczeniem się pasażerów. Jest więc ciasno, gorąco (pojazdy nie są klimatyzowane) ale tanio - czyli tak jak Janusze lubią najbardziej. Nie muszę chyba dodawać że w autobusie poza lokalsami jesteśmy jedynymi białymi osobami. Cała reszta turystów porusza się „Myson”'ami bądź „Creol”'ami – wypasionymi, klimatyzowanymi busikami jednej z dwóch seszelskich firm, organizowanymi przez hotele/biura podróży za odpowiednią (niemałą) opłatą. Ci bardziej żądni przygód wynajmują taksówki ;) Lokalny autobus w dowiezieniu na przystań sprawdza się jednak równie dobrze.
Sama przeprawa promowa jest szybka i bezproblemowa, woda zaś zachwyca swym błękitem.
Image
Na La Digue wybieramy pieniądze z bankomatu, zostawiamy bagaże w wynajętym domku, przebieramy się w stroje kąpielowe, pakujemy sprzęt snorklowo-plażowy. Jesteśmy prawie gotowi rozpocząć podbój wyspy. Zostało nam zorganizowanie transportu. La Digue jest na tyle mała, że nie ma na niej transportu publicznego (ani praktycznie żadnych innych zmotoryzowanych pojazdów – jedynie pojedyncze auta dla „majsonów” dla których seszelskie pagórki stanowią zbyt duże wyzwanie) - zastępują ją wszędobylskie rowery. Jako że zamierzamy spędzić najbliższe 3 dni na poznawaniu wszelkich możliwych zakątków wyspy – nam również będą one potrzebne. Właścicielka wynajmowanego domu proponuje nam wynajęcie rowerów od zaprzyjaźnionej i sprawdzonej wypożyczalni. „special price, just for you” z okazji wynajętego noclegu, w kwocie 100 rupii za dzień od osoby. Hola hola. Co prawda przed wyjazdem naczytaliśmy się w internecie, że na Seszelach wszyscy są mili, sympatyczni, nikt nie oszukuje ani nie naciąga, nie ma potrzeby targować się itd. jednak przeczytaliśmy również, że za wynajem na 3 dni rowerów nie powinniśmy zapłacić więcej niż 150 rupii. Gdy informujemy o tym naszą rozmówczynię – zaprzecza, po czym słyszymy standardowe „ta informacja nie jest aktualna/ceny paliwa wzrosły/przewodnik kłamie/pomyliliście się/hotel którego szukacie spłonął” (wybierzcie dowolny zestaw, no może z pominięciem paliwa/hotelu ;) ). Za dużo podróżowaliśmy po Indiach czy innych Wietnamach by uwierzyć na słowo (mimo zapewnień internautów o najlepszych intencjach Kreoli i ich nieposzlakowanej uczciwości). Ku wielkiemu zdziwieniu naszej niedoszłej pośredniczki rowerowej – uruchamiamy naszego wewnętrznego Janusza – i zostaję wysłany przez grupę na zwiady do miasteczka w celu sprawdzenia cen wypożyczenia rowerów. Kosztuje mnie to 30 min chodzenia w skwarze w górę i dół (słynna seszelska grawitacja ;) ). Czy niesłusznie podejrzewaliśmy autochtonkę o nieuczciwość? Tego nie wiem do dziś, ale rowery udaje mi się wynająć za kwotę 50 rupii za dzień od osoby, oszczędzając dla całej grupy kwotę ok 180zł.. A to był dopiero początek oszczędności tego dnia. Seszele, strzeżcie się! Nadchodzi rodzaj turysty którego jeszcze nie widzieliście – zaprawieni w azjatyckich bojach backpackersi.

Na pierwszy ogień bierzemy największą atrakcję wyspy – słynną Anse Source d'Argent, okrzykniętą najpiękniejszą plażą na Seszelach, a być może na świecie. Jest tylko jeden mały problem. Choć wszystkie plaże na Seszelach są publiczne, a więc darmowe – dostęp do nich nie zawsze darmowy jest. Hotele wycwaniły się pobierając opłaty za przejście na plażę przez teren resortu bądź wręcz zabraniają go – informując że jeśli chcemy możemy dopłynąć na plażę wynajętą łódką. Tak też jest w przypadku Anse Source d'Argent – za przejście przez teren resortu pobierana na wejściu jest opłata w wysokości 100 rupii (ok 30zł – od osoby). Niby niewiele jak za najładniejszą plażę na świecie, ale nie będziemy płacić za coś co jest darmowe. Zarządzam więc wodny desant :) Najbliższe plaży wejście do morza dostępne dla wszystkich znajduje się przy prywatnym lądowisku dla helikopterów.
Image
Taki to rodzaj turysty jest najchętniej witany na Seszelach. Wszystkich innych, chcących wejść za darmo na plażę – czekają druty kolczaste. Chyba że nie mamy problemu z zmoczeniem się odrobinę :)
Image
Januszowo? Być może. Ale choć w ochy i achy mieliśmy wpaść dopiero po dotarciu na plażę – sama droga była już przepiękna, nieporównywalnie piękniejsza od płatnej, betonowej ścieżki.
Image
Image
A potem było tylko lepiej. Oto słynna Anse Source d'Argent, z niemniej słynnymi seszelskimi kamieniami!
Image
Image
Nie macie chyba żadnych wątpliwości, że z miejsca dostałem pełnoetatową posadę fotografa modelek w strojach kąpielowych (no dobra, jednej, ale za to jakiej – własnej żony :) ) Portfolio mimo wszystko zachowam dla siebie – z Wami mogę podzielić się co najwyżej zdjęciem autora niniejszej relacji w stroju kąpielowym :P
Image
Jeśli plaża Source d'Argent ma jakąś wadę to tylko tą że morskie dno jest miejscami dość kamieniste i pełne korali, woda zaś nie do końca przejrzysta – do kąpieli lub snorklowania znajdą się na Seszelach lepsze miejsca. Do sesji fotograficznej – nie :)
Image
Po nacieszeniu oczu oraz kamer wracamy do naszych zostawionych przy lądowisku rowerów. Tym razem drogą lądową – na wyjściu na szczęście nikt opłat nie pobiera. Po drodze mamy okazję zobaczyć równie słynne seszelskie żółwie olbrzymie (Aldabrachelys gigantea ) - dorastające do 1,5m giganty ważące przeciętnie 250kg! Robią (nomen omen) duże wrażenie :)
Image
Wrażeń nam jednak mało, dlatego postanawiamy jeszcze wieczorem udać się na Anse Severe które według internetowych zapewnień miało być najlepszym miejscem do oglądania podwodnych krajobrazów. Tym razem internet nie kłamał :)
Image
Image
Image
Image
Snorkle na tej plaży są świetne, oferują zarówno korale miękkie i twarde, jak i ogromną ilość pięknych tropikalnych ryb. Jeśli ten cudowny dzień miał jakiś minus – to tylko taki że zachód słońca nad plażą Severe okazał się nieśmiały.
Image
Odprowadzani przez setki nietoperzy z rodzaju Pteropus (popularnie zwanych „flying fox”) wracamy do domu.
Image
To był niesamowity dzień. Należało więc uczcić go butelką Kapitana Morgana i obejrzeniem wszystkich pięknych zdjęć narobionych w dniu dzisiejszym.
Image
Coś czuję że polubimy się z Seszelami :)

Porady rezydenta Janusz Travel:
Z lotniska do przystani promowej na Praslin możemy dostać się dowolnym lokalnym autobusem (nr 61, 63 oraz nieco na około nr 62) za jedyne 5 rupii. Jedzie on ok 25min, kursuje zaś średnio co godzinę, w godzinach porannych częściej. W internecie brakuje aktualnego rozkładu jazdy z tej wyspy, jednak stary rozkład w miarę dobrze pokrywa się z aktualnym http://www.seychelles-info.com/document ... raslin.pdf
Bilety nabywa się przy wsiadaniu u kierowcy, należy mieć odliczoną kwotę, z większych nominałów niż 20 rupii kierowcy nie mają obowiązku wydawać reszty.

Prom między Praslin a La Digue - Inter Island Ferry - jest klimatyzowany, jeśli chcemy usiąść w środku - zabierzmy coś ciepłego, klima chłodzi naprawdę porządnie. Cena promu wynosi 27e przy zakupie biletu w dwie strony, najłatwiej bilet kupić wcześniej na stronie http://www.seychellesbookings.com, na miejscu wymienić zaś wydrukowany e-boucher na plastikowy bilet. Przyjść należy ok 15 minut wcześniej, tyle też zajmuje cała podróż.

Wypożyczenie roweru na La Digue nie powinno kosztować więcej niż 50 rupii dziennie. Szukajcie wypożyczalni poza główną drogą (tam jest drożej) i dobrze sprawdźcie stan techniczny - tzn czy przerzutki nie będą Wam przeskakiwać, a hamulce zadziałają. Seszele są bowiem pagórkowate, jednak dementuję - grawitacja nie taka straszna jak ją @chaleanthite maluje (dziękuję za porady przed podróżą!). W mojej opinii każdy Janusz kondycyjnie doskonale poradzi sobie z nie za dużymi wzniesieniami (a innych na wyspach nie ma).

Jeść obiady najlepiej w lokalnych take awayach - duża porcja, najczęściej ryb w różnym wydaniu, kosztuje zwykle 50 rupii. My z czystym sumieniem polecamy ten takeaway - jest naprawdę smacznie https://www.google.pl/maps/place/Tarosa ... 446c8fcf07
Resztę posiłków możemy przyrządzić sobie sami. Ceny w sklepach są wyższe od polskich ok 1,5-2x jeśli chodzi o lokalne produkty, tych jednak jest niewiele. Wszystkie inne mają ceny jeszcze wyższe.

Lądowisko helikopterów znajduje się tu -4.360632, 55.825244. Wejście na nie jest zabronione i surowo karane, jednak do wody możemy zejść dosłownie kilkanaście metrów wcześniej. Wodą będziecie musieli przejść ok 50 metrów, nie powinna sięgać więcej niż do piersi, potem jest już łatwa ścieżka plażą.

Snorklując na Anse Severe pamiętajmy o pływach. Przy odpływie dostanie się te 25-50m od brzegu do rafek może stanowić wyzwanie - jest płytko i kamieniście. Podczas przypływu jednak nie nastręczy żadnych trudności.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
18 ludzi lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 26 Gru 2015 18:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Lut 2014
Posty: 2878
Loty: 408
Kilometry: 765 204
srebrny
To Admin podróżuje z rejestrowanym niczym jakiś Janusz?!? A może pracownicy Kenya Airways wywlekali także podręczne ze schowków?!?;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
Sordo uważa post za pomocny.
 
      
#14 PostWysłany: 26 Gru 2015 18:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 01 Lis 2015
Posty: 1626
niebieski
Janusz i sery pleśniowe, Captain Morgan i wtyczka-przejściówka? Ściema! Chyba, że przynajmniej wino było z kartonu, a do takeaway "zakombinowaliście" zestaw sztućców "plastykowych" na cały pobyt i dla wszystkich kuzynek obu Grażynek! ;-)

PS I jeszcze ta "rozkładówka" nie w Speedo czy Borewiczach... No i złotej "kety" brak! :D
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 26 Gru 2015 19:16 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Kwi 2014
Posty: 4051
Jestem rozczarowana. Czekam na zdjęcia w kostiumach kapielowych!

wysłane z telefonu
_________________
Ιαπόνκα76
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 27 Gru 2015 21:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Paź 2014
Posty: 1039
srebrny
Jest @Washington, są i świetne zdjęcia :D czekam na cd :)
_________________
Moje relacje:
Włochy - Liguria / Indonezja / Malmo+Kopenhaga / Dublin / Sri Lanka+Malediwy / Maroko / Amsterdam / Kaukaz / Wyspy Owcze
i: https://www.instagram.com/ola.javv/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#17 PostWysłany: 27 Gru 2015 23:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 Sty 2013
Posty: 631
Wszystko fajnie, ale wbijanie się za darmoszkę na plażę to wg mnie przesada.
A jak już weszliście tam za darmoszkę, to trzeba było wracać tak jak wchodziliście, a nie utwardzoną ścieżką i podziwiać żółwie, które są tam utrzymywane głównie z biletów.

Ale pewnie się czepiam :)

Obok Tarosy jest też Chińczyk, gdzie są duże, dobre porcje za 50 rupii. Mogę szczerze polecić.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#18 PostWysłany: 27 Gru 2015 23:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Kwi 2011
Posty: 1416
niebieski
@Washington jest niekwestionowanym mistrzem oszczędnego podróżowania. Nawet miejscowi często nie mają pojęcia, że można taniej :-)
Tutaj specjalnie zaznaczył, że będą "Januszowe" przeginki bo jego portfel nie zdzierżyłby za wielu szeselonizmów, poza tym on ma zasady i nie po to podróżuje, by napychać wszystkim myfriendom i friendlyplejcom kasę.

Także wbijanie się w darmoszkę przez Janusza uchodzi moim zdaniem, wszak przed i po Januszu przejdzie tą utwardzoną ścieżką tysiące "normalnych" posiadaczy portfeli i będzie ok.
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 27 Gru 2015 23:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 Sty 2013
Posty: 631
Nie no, mówiłem że trochę się czepiam - nas też trochę kusiła ta opcja. Ale jak sobie kupiliśmy 2 butelki rumu na zachód słońca, to stwierdziliśmy, że to byłoby dopiero Januszowanie, jakbyśmy wbili bokiem :D
@Washington, a czy na Anse Severe oprócz rybek (bo te widzę na fotkach), widzieliście może żółwie morskie?
Bo my snurkowaliśmy na La Digue tylko na Anse Source d'argent i na Anse Banane. Na obu mieliśmy lekkiego farcika w postaci kilku żółwi i płaszczek (pisk dziewczyn jakby się topiły), ale nam w gousthousie właścicielka też doradzała Anse Severe. Odpuściliśmy, bo akurat jak się tam wybraliśmy to nie było pogody, no i pytanie czy nie zdążyłeś uchwycić, czy po prostu akurat nie trafiliście (wiem, że to może być przypadek).
Góra
 Profil Relacje PM off
jobi lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 27 Gru 2015 23:26 

Rejestracja: 06 Lip 2011
Posty: 3561
złoty
Januszowe to jest pobieranie absurdalnej opłaty za dojście do plaży przez hotel. Myślę, że te żółwie jednak nie przejedzą całej kasy opłaconej przez turystów. Zaprezentowana opcja jest bardzo nowatorska ;) . Ciekawe jak to wygląda gdy jest przypływ. Czekam na dalszy ciąg relacji.
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 77 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group