Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 55 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3
Autor Wiadomość
Offline
#41 PostWysłany: 11 Gru 2014 15:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07 Kwi 2012
Posty: 708
Loty: 99
Kilometry: 160 637
niebieski
Podróżowanie z dzieckiem (załóżmy do 2-3 lat, kiedy mu bez różnicy czy to Kozia Wólka czy to Malediwy) to zawsze mordęga.

Prawda czy mit?

W jednej części społeczności której się obracam to totalna bzdura, druga społeczność która otacza mnie na codzień wmawia mi że tak jest.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Luksusowy 5* hotel z prywatną plażą na Dżerbie 🏝️🧖‍♀️ All inclusive za 2369 PLN Luksusowy 5* hotel z prywatną plażą na Dżerbie 🏝️🧖‍♀️ All inclusive za 2369 PLN
Tydzień all inclusive w słonecznej Albanii 🏖️ 4* hotel przy plaży za 2589 PLN 😍 Tydzień all inclusive w słonecznej Albanii 🏖️ 4* hotel przy plaży za 2589 PLN 😍
Offline
#42 PostWysłany: 11 Gru 2014 15:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23 Lut 2014
Posty: 51
Loty: 12
Kilometry: 22 554
@namteH: Ale to zależy już od podejścia. Jadąc samochodem nie "jeżdżę przez pipidówy" tylko oglądam lokalne wioski danego kraju, to jest już dla mnie zwiedzanie samo w sobie. Nie traktuje tego w kategorii minusów, tak samo jak nie traktuje się tak bolących nóg po całym dniu chodzenia po jakimś mieście :). Inna sprawa, że jest wiele osób, które w aucie się relaksują. Mam słaby samochód, mało wygodny, a np. po 15h jazdy jestem zrelaksowany i wypoczęty, nawet jeśli jadę przez pipidówy. Odwrotnie z samolotami - po godzinie czekania na lotnisku mnie trafia :D Czuję stres i zmęczenie, najchętniej poszedłbym spać.

@kubus571: No właśnie nie wiem czy tak łatwo - wszystko zależy od trasy i preferencji :).

@Aga_podrozniczka: Czy Ty nie masz czasem dość paliwożernego merca? ;)
_________________
Image
Wyśniona podróż?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#43 PostWysłany: 11 Gru 2014 16:03 

Rejestracja: 20 Gru 2011
Posty: 3220
złoty
adriano84 napisał(a):
Podróżowanie z dzieckiem (załóżmy do 2-3 lat, kiedy mu bez różnicy czy to Kozia Wólka czy to Malediwy) to zawsze mordęga.

Prawda czy mit?

W jednej części społeczności której się obracam to totalna bzdura, druga społeczność która otacza mnie na codzień wmawia mi że tak jest.


Jako ojciec dwójki dzieci 1,5 i 4 lata stwierdzam, że to ćwierćprawda :) Podróżujemy od 15 lat,od 4 lat z dziećmi. Jest inaczej - przestałem jeździć do krajów o niskim poziomie opieki zdrowotnej i zagrożonych chorobami (w szczególności malarią), mamy dużo bagażów, tempo zwiedzania jest znacznie wolniejsze, odwiedzamy miejsca, których nie odwiedzilibyśmy bez dzieci (aquaparki, place zabaw, zoo etc.). Odpuszczamy klasyczne muzea (choć w Ermitrażu i w Prado synkowi się podobało - idzie ogląda rzeźby/obrazy i krzyczy na cały głos "mama cyce, małe"). Z dziećmi byliśmy w kilkunastu krajach - w żadnym wypadku nie żałujemy ich zabrania (ale np. do Wenezueli pojechałem sam). W żadnym razie nie była to mordęga,bo lubię swoje dzieci :lol:

Poboczna kwestia. Czy dziecko będzie pamiętało? Moim zdaniem nie, ale mimo to podróże rozwijają. Chociażby uczą otwartości na świat. Moje dzieci umieją porozumiewać się z rówieśnikami mimo barier językowych, mają wiele nowych bodźców (nowe zwierzęta - nie w zoo, rośliny, miejsca, jedzenie). Ostatnią kwestią jest męczenie dzieci,siebie i współpodróżnych dla własnych ambicji. Odpowiem na przykładzie: właśnie wróciliśmy z miesięcznego wyjazdu,gdzie powrót samolotami trwał trwał 48h (dwa nocne loty). My umieraliśmy, dzieci spały w samolotach ,samochodach, gdzie popadnie. Gdy budziły się znowu były radosne i zadowolone (no przynajmniej zazwyczaj). Nikomu nie przeszkadzały. Gdy zaczynało im się nudzić - tablet, rysowanka, teatrzyk,spacer do toalety ... Poza tym cały wyjazd spędziły z nami,a to świetnie buduje więzi... Choroby - cały wyjazd ... brudne, przemoczone,przewiane i nic. Zdrowe (ale dobre ubezpieczenie KL zawsze mamy). Pięć dni chodzenia do przedszkola i syn ma zapalenie ucha.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
adriano84 uważa post za pomocny.
 
      
Offline
#44 PostWysłany: 11 Gru 2014 16:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2014
Posty: 2996
niebieski
adriano84 napisał(a):
Podróżowanie z dzieckiem (załóżmy do 2-3 lat, kiedy mu bez różnicy czy to Kozia Wólka czy to Malediwy) to zawsze mordęga.

Prawda czy mit?

W jednej części społeczności której się obracam to totalna bzdura, druga społeczność która otacza mnie na codzień wmawia mi że tak jest.

Tutaj też nie ma czarnobiałej odpowiedzi. W moim przypadku mit.
Zależy to zarówno od rodziców jak i dzieci. Znam rodziców ktorzy by z chęcią, ale dziecko po prostu nie wysiedzi 10 minut, i podróżowanie jest uciążliwe technicznie. Znam tez takich (zreszta tutaj na forum ludzie się wypowiadali) którzy z dwulatkiem smigali na Safari czy do Indii, czy na Dominikane (10h w samolocie).
Ja szczęśliwie nie mam w tym temacie problemów. Na dalekie loty małych dzieci nie zabieraliśmy, ale 3h z dwulatkami robiliśmy bez problemu (co nie znaczy że bez płaczu ;-). Na egzotyczną trasę bym się nie odważył, ale to zależy od nastawienia - jeśli jade wypocząć, to nie chodzi tylko o bycie nad ciepłym morzem, ale o ogólny wypoczynek (= brak problemów), a to oznacza również że nie chce się zamartwiać o dzieci bardziej niż normalnie. Czyli nie utrudniam sobie na siłę życia zabieraniem dzieci w miejsca gdzie nierzadko dorosły ma problemy (z jedzeniem, z wilgotnością, z owadami, dostępem do lekarza itp). Wychodzę z założenia, że 2 latek i tak nic nie będzie pamiętał, jest mu obojętne (jak napisano w tytule), a to oznacza ze branie go w egzotyczne miejsce jest marnowaniem czasu i sił, chyba że ktoś naprawdę bardzo musi, wtedy na zdrowie.

Autem dzieci u mnie jeżdzą od zawsze (10 tygodniowe zabieralismy nad nasze polskie morze) i znowu szczęśliwie nie ma problemów lokomocyjnych czy nudy. Nie mamy problemu zrobic w jeden dzien trase powyżej 1000 km z dziecmi w aucie. W szeroko pojęte wakacje robie średnio 10k km po Europie (niekoniecznie jeden wyjazd, chociaż i tak się zdarzało). Dzieci to po prostu lubia. Jedna z ulubionych zabaw przy jeździe samochodem np do Włoch to liczenie tuneli. Kartki rozłożone na stolikach, i rysują, piszą cyferki, najstarszy czyta długości i dodaje oblicząjąc łączną długość, itd, itd. Uboczny koszt wyjazdu z dziecmi, to zapewnienie im jakiejs "marchewki" czyli - pojedziemy 2 dni do Włoch, ale za to bedzie pyszna pizza i zwiedzimy jaskinie czy wjedziemy kolejka na szczyt (i tunele ;). A w drodze powrotnej Legoland. I.... cale oszczedności związane z 'taniością" podróży poszly .... ;-) Ale za to fajnie było.
Przy czym myślę że postawienie tutaj granicy 2-3 lata jest błędne. 2 latek często jest mniej uciążliwy niż 5-6. Jak napisałem na początku - bardzo to zależy od indywidualnej sztuki dziecka (a pewnie po części od jego wychowania). U mnie w rodzinie od zawsze w wakacje się wyjeżdza - nie-ważne czy daleko czy blisko, ale obowiązkowy wyjazd rodzinny jest, i jest to rytuał. Dzieciom jest obojętne czy jadą do Władka czy do Wenecji. Ma być fajnie, kolorowo, woda i lunapark, i ciekawa podróż.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
adriano84 lubi ten post.
 
      
Offline
#45 PostWysłany: 11 Gru 2014 16:53 

Rejestracja: 21 Lis 2014
Posty: 607
niebieski
adriano84 napisał(a):
Podróżowanie z dzieckiem (załóżmy do 2-3 lat, kiedy mu bez różnicy czy to Kozia Wólka czy to Malediwy) to zawsze mordęga.

Prawda czy mit?



Prawdą byłoby stwierdzenie, że posiadanie dzieci zmienia bardzo dużo (ale nie wszystko!) w podejściu do podróżowania.

Podróże z dziećmi nie są i nigdy nie będą takie same. Życie się zmienia, człowiek dorasta, zmieniają się Jego priorytety i spojrzenie na świat. Tak samo podróże 20-latka nie będą nigdy takie same jak podróże 40-latka.
Taka kolej rzeczy... jeśli komuś posiadanie dzieci psuje podróże i uznaje te podróże za "mordęgę", to może albo zmienić podejście do podróży, albo do siebie samego.

PS- nie posiadam dzieci póki co.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#46 PostWysłany: 11 Gru 2014 21:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Lip 2010
Posty: 3342
srebrny
correos napisał(a):

dzisiaj zrobilem sie wygodny i chyba juz nie tak mocny kondycyjnie by zrobic trase Libiąż - San Vito lo Capo Sycylia bez snu jako jedyny kierowca,


żartujesz sobie, co? powiedz, że tak
_________________
"lepiej nie jechać i nie żałować niż jechać i żałować" - Tony Halik
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#47 PostWysłany: 11 Gru 2014 22:34 

Rejestracja: 21 Lis 2014
Posty: 607
niebieski
rw30 napisał(a):
correos napisał(a):

dzisiaj zrobilem sie wygodny i chyba juz nie tak mocny kondycyjnie by zrobic trase Libiąż - San Vito lo Capo Sycylia bez snu jako jedyny kierowca,


żartujesz sobie, co? powiedz, że tak


A jaki to problem? Drogi dobre. Ja w tym roku z Rzymu do Krakowa wróciłem od godziny 8:30 do mniej więcej 23:30- jadąc całkowicie przepisowo, a były spore korki na autostradach, bo środek sezonu i niedziela, więc tzw. zmiana turnusów. Na Sycylię raptem kilka godzin dalej.

Do 2000km na raz- po dobrych drogach- można zrobić bez problemu.

Tak, wiem, uprzedzając... Nieodpowiedzialni idioci, którzy na pewno zasną za kierownicą albo w kogoś wjadą... Otóż- być może, kto wie. Takie same szanse jak to, że ktoś zaraz po otrzymaniu prawka wpakuje się pod ciężarówkę- całkiem wyspany po porannej kawie.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#48 PostWysłany: 11 Gru 2014 23:12 

Rejestracja: 02 Lip 2012
Posty: 930
niebieski
jestem dosc nietypowym forumowiczem, nie odczuwam zadnej ekscytacji zwiazanej z lotem,
dla mnie podroz rozpoczyna sie dopiero gdy wysiadam z samolotu, nie chce tutaj szukac na sile argumentow dlaczego tak jest
ten typ tak poprostu ma
Góra
 Profil Relacje PM off
gosiagosia lubi ten post.
 
      
Offline
#49 PostWysłany: 11 Gru 2014 23:53 

Rejestracja: 04 Wrz 2013
Posty: 193
Loty: 97
Kilometry: 243 469
john_doe napisał(a):

A jaki to problem? Drogi dobre. Ja w tym roku z Rzymu do Krakowa wróciłem od godziny 8:30 do mniej więcej 23:30- jadąc całkowicie przepisowo, a były spore korki na autostradach, bo środek sezonu i niedziela, więc tzw. zmiana turnusów. Na Sycylię raptem kilka godzin dalej.

Do 2000km na raz- po dobrych drogach- można zrobić bez problemu.

Tak, wiem, uprzedzając... Nieodpowiedzialni idioci, którzy na pewno zasną za kierownicą albo w kogoś wjadą... Otóż- być może, kto wie. Takie same szanse jak to, że ktoś zaraz po otrzymaniu prawka wpakuje się pod ciężarówkę- całkiem wyspany po porannej kawie.


Coś jest na rzeczy. Będąc dwudziestokilkulatkiem trasę Kraków-Londyn bez przerw przejechałem kilkanaście razy. Bez drzemki na promie, po przestawieniu się na ruch lewostronny miałem siły iść z żoną na całodzienny shoping. Teraz (mam 40 wiosen) jadąc nudną ale szybką autostradą (kto pamięta A4 w większości z płyt?) zmieniamy się z żoną 2-3x/trasę bynajmniej nie z powodu mojego lenistwa ale ze względu na kondycję. Uważam, że bardziej ryzykuję (choć oczywiście staram się tego nie robić) przeciągając teraz zmianę za kierownicą po powiedzmy 500 kilometrach niż wcześniej jadąc całą trasę.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Offline
#50 PostWysłany: 12 Gru 2014 00:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23 Lut 2014
Posty: 51
Loty: 12
Kilometry: 22 554
Bardzo dużo zależy od człowieka, wytrzymałości, tego czy trasa go nudzi czy ekscytuje i tego do jakich godzin aktywności jest przyzwyczajony. Też uważam, że jednorazowa trasa >2000 km to nic strasznego i do zrobienia dla każdego, ale raczej jednorazowo. Nie mógłbym tak pewnie jeździć przez tydzień ;).

Co do usypiania w nocy to wszystko zależy od tego jak ktoś żyje na co dzień. Ja np. jestem przyzwyczajony do chodzenia spać ok 3-ciej w nocy, więc jadąc w tych godzinach autem nie czuję się źle i wszystko jest okey. Ktoś kto chodzi spać o 22, pewnie o 2-giej w nocy padałby za kierownicą.
_________________
Image
Wyśniona podróż?
Góra
 Profil Relacje PM off
BrunoJ lubi ten post.
 
      
Offline
#51 PostWysłany: 12 Gru 2014 00:20 

Rejestracja: 21 Lis 2014
Posty: 607
niebieski
Napiszę też całkiem szczerze, że dyskusje na ten temat, czy jazda > 1000km na dobę (a dla niektórych nawet te 1000km to jest kosmiczna wartość jak na raz) jest bezpieczna pojawia się dość często. Od rodzinnego stołu, poprzez rozmowy w pracy na turystycznych forach tematycznych kończąc.

Z racji swojego doświadczenia w temacie, jestem rzecz jasna w takich dyskusjach "jastrzębiem"... Sam wiem, że JA jestem w stanie bardzo bezpiecznie pokonywać takie dystanse. Doskonale czuję możliwości organizmu. Jeśli wystepuje taka potrzeba- zatrzymuję się, kończę jazdę, drzemię itd.

Na turystycznych forach, gdzie- przykładowo- ludzie jadą do Grecji samochodem na 2-3 noclegi, przejechanie 1000km to dla ludzi kwestia całego Bożego dnia, a ja śmigam z Krakowa do Aten na raz, rozumiem oburzenie.

Ale tutaj? :) Ludzie, nie raz spędzacie na lotniskach i w samolotach po kilkanaście-dziesiąt godzin, a na koniec podróży wsiadacie i tak w wypożyczone auto, na drugim końcu świata, w solidnym jet lagu. W najlepszym razie do taksówki, 5-ciu rodzajów transportu publicznego i meldujecie się w hotelu. Też wymaga uwagi i skupienia.

O ile ktoś nie lata klasą biznes i wyżej, to moim zdaniem zmęczenie podróżą lotniczą jest takie samo albo większe. Ja po 11h lotu w Y czuje się *znacznie* gorzej niż po 11h jazdy samochodem. Do tego dochodzi jet-lag.


Ostatnio edytowany przez john_doe, 12 Gru 2014 00:42, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#52 PostWysłany: 12 Gru 2014 00:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21 Wrz 2012
Posty: 3015
Loty: 119
Kilometry: 174 534
srebrny
to ja mam jeszcze jeden mit do obalenia:

/dużo latać to znaczy dużo podróżować/

tak, do myślenia bo są tacy co tak myślą:)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
casper.slonina lubi ten post.
 
      
Offline
#53 PostWysłany: 12 Gru 2014 13:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2014
Posty: 2996
niebieski
lahcimmm2 napisał(a):
to ja mam jeszcze jeden mit do obalenia:

/dużo latać to znaczy dużo podróżować/

tak, do myślenia bo są tacy co tak myślą:)


Wiesz, tak od strony formalnej (językowej) to powyższe jest jak najbardziej prawdą. Pasażer samolotu/pociągu to formalnie podróżnik. Często latający do pracy człowiek wyjeżdża w _podróż_ służbową. itd. itd.

Nie do końca wiem jak czytać ten mit - brzmi on jak postawienie tezy że osoba która 50 razy leciała samolotem w dowolnym nieturystycznym celu nie podróżuje dużo, w przeciwieństwie do kogoś kto 2x przeleciał się FRem to Bergamo? (bez urazy)

Pozwolę sobie polemizować z mitem który postawiłeś:
Myślę że błędem jest myślenie że jak ktoś "tylko" dużo lata to nie podróżuje (zwiedza, wypoczywa, poznaje, ...). Wg mnie podróżuje i to również "dużo" , zazwyczaj proporcjonalnie do latania.
Upraszczam, że chodzi o ludzi podróżujących dużo służbowo, lub nawet prywatnie, ale czysto transportowo. Pewnie jakieś inne przypadki można dopasować.
To tak na szybko - uważam że to nie jest mit ponieważ:

1. sporo ludzi tutaj "jara" się samym lataniem. W tym momencie nie ma różnicy jaki jest cel wyjazdu. To jest podróżowanie.

2. Nawet jeśli to firma wysyła w świat człowieka i nie on sam sobie wybiera destynacje podróży, to w dalszym ciągu może porządnie eksplorować okolice, jedzenie, lokalne zwyczaje, i to często nie jako turysta ale również od strony życia codziennego (praca ,przyjęcie lokalnych zwyczajów itp.). Co więcej - odpada część kosztów. Ktoś kto wyjeżdża na symboliczny "zmywak" też zazwyczaj choć trochę porusza się po okolicy i w jakiś sposób realizuje typowe elementy "podróżnika". Tutaj oczywiście można by zacząć dywagować w kierunku że możesz tak sobie prace wybrać, żeby przy okazji świat pozwiedzać. Ale nie chciałbym brnąć w tym kierunku.

3. W moim przypadku często zdarzało mi się zabierać już później rodzinę do miejsc w których wcześniej byłem służbowo, albo zabierać rodzinę przy okazji wyjazdów służbowych.

4. Może banalne, ale często latając (w dowolnym celu) nabywa się "ogłady podróżniczej" i człowiek nie stresuje się ani przygotowaniem, ani samym lotem, ani różnymi trudnościami które mogą się pojawić dookoła tegoż. To samo dotyczy zresztą również pobytów.

5. Żeby nie było że tylko neguje - tak, prawdą jest że jak się leci 10ty raz w to samo miejsce służbowo, to zdarza się że przez tydzień wyjdzie się "na miasto" raz, a pozostałe dni zamykają się między hotelem, pracą i restauracją (która często jest jedyną okazja żeby naprawdę wyjść "na miasto"). Ale to nie wynika z tego że jeśli jestem 10 raz w Rzymie to mnie tam już nic nie interesuje, tylko że praca zazwyczaj nie zamyka się w 8h, i nawet wyjście na kolacje potrafi być służbowe.
W takim przypadku zgadzam się - ilość lotów nie przekłada się na możliwości turystyczne (które jak rozumiem są ukryte pod hasłem "podróżowanie"). Ale to właśnie wynika z tego że (nawet na pare dni) jedziesz tam żyć, a nie zwiedzać.

ok. Na razie wystarczy
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#54 PostWysłany: 12 Gru 2014 20:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Sie 2010
Posty: 5104
HON fly4free
Libiaz - San Vito lo Capo to okolo 2500 km z krotka przerwa na prom .
To zaden imponujacy wyczyn. Trudniej bylo pozniej 3 dni krecilismy kolka po Sycylii plus Etna, nastepne 3 Sardynia, kolejne 3 Korsyka. Nastepnie powrot z Livorno do domu. To wypad ktory przyniosl mi najwiecej satysfakcji, do ktorego odliczalem kazdy dzien. Czesto opisuje, ze podrozuje z tata najwiekszy podziw, ze on dal rade zniesc tempo przemieszczania mimo, ze byl wylacznie pasazerem mocno juz po 70tce. Ale tych wspolnych wieczorow gdy widzialem jego zaangazowanie, gdy planowalismy jak ktoredy gdzie nie oddalbym za nic.

Nie zamierzam sie absolutnie z nikim licytowac co do pokonanych dystansow, badz zachecac do takiej formy podrozy.
Z jazda samochodem jest tak jak z bieganiem, ktos ma problem dobiegnac do autobusu, a inny zmierzy sie z maratonem.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#55 PostWysłany: 12 Gru 2014 22:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2014
Posty: 2996
niebieski
Ja mogę tylko poprzeć powyższy post. Nie mam problemu z jechaniem 12h ze sporadycznymi przerwami (np. do Holandii czy Belgii). albo 12h+8(10) na dwa dni (np. Włochy Północne/Środkowe). Wszyscy w rodzinie lubią ten sposób podróżowania, ja nie mam problemu być jedynym kierowcą. Ale nie mam również problemu jeździć jako pasażer, zmieniać się jeśli jest potrzeba czy sytuacja. Na dodatek zdarza mi się podróżować przeróżnymi autami (służbowe, z wypożyczalni), zazwyczaj dość fajne, jest to jakaś dodatkowa atrakcja (tak jak latanie różnymi typami samolotów). Ale oczywiście nie oznacza to że każdy tak musi. Jako ciekawostkę powiem ze 60-70% rocznego przebiegu mojego prywatnego auta to właśnie takie dalekie wyjazdy (reszta to drobiazgi po mieście i spora ilość dni na parkingu - gdy latam ;-).
Inny przykład gdzie robienie długich tras jest użyteczną cecha (w nawiązaniu do mojej poprzedniej wypowiedzi latanie vs podróżowanie) jest możliwość wykorzystania nierzadko jedynego wolnego dnia, czy weekendu żeby objechać najwięcej jak się da. Z takich przykładów na szybko - w jeden dzień (a raczej popołudnie i noc, bo wystartowaliśmy ok 14) zrobiliśmy z kilkoma kolegami ok 800km kółko z/do Lillehammer, objeżdżając fiordy, zahaczając o lodowiec i pare fantastycznych przełęczy wysoko w górach, oraz prom (jedna z nawigacji mówiła że tam nie ma drogi, ale druga twierdziła że spoko, tylko się okazało że miała promy włączone, hehe). Już w połowie drogi okazało się ze dwóch kolegów zaczyna narzekać - że długo, że się nie wyśpimy, że za szybko po serpentynach jedziemy i im się zbiera, że to i tamto. W skrócie - gdyby wiedzieli wcześniej że trasa będzie tak wyglądać, to by nie pojechali (słomiany zapał?). Inna sprawa że my sami nie wiedzieliśmy jak będzie trasa wyglądać, wstępnie pomacaliśmy nawigację i w drogę, a potem już po drodze urozmaicaliśmy i zmienialiśmy. Wyszło fantastycznie, ale chyba nie wszyscy docenili.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 55 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 9 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group