Fly4free.pl

W Polsce notuje się do 2-3 przypadków zgonu z powodu malarii rocznie. W tym roku jeden już mamy, pierwszego stycznia

Jaka jest szansa, że ta 1 osoba nabawiła się malarii smażąc się na plażach Zanzibaru?

_________________

Ja właśnie dlatego bym chciał spróbować, ale podobno w Polsce niedostępny...

do forumowicza malediwy - Polak, Polka piszemy wielką literą...

_________________

Ja bym się w leki nie bawił, lepiej najpierw odwiedzić Birmę, a tam lek na malarię! D

0,7 litra - 3,60zł!!!! I moc ma konkretną!!

A jakie dobre!!!

_________________

Uważam, że pytania na forum rodzaju "Jadę w rejon gdzie występuje malaria, czy powinienem brać drogie leki p/malaryczne?" nie mają sensu i nikt z użytkowników tego forum nie jest w stanie udzielić ci rzetelnej odpowiedzi. WHO publikuje regularnie raporty o zagrożeniu malarią w poszczególnych krajach np. tu http://www.who.int/malaria/publications/country-profiles/en/index.html i niestety jeśli istnieje ryzyko infekcji to ono istnieje i to że ktoś był tam bez leków i wrócił cały i zdrowy nie zmienia faktu, że np. ty możesz mieć mniej szczęścia. To czy akceptujesz takie ryzyko zależy tylko od ciebie bo to ty poniesiesz ewentualne konsekwencje. Jeśli nie akceptujesz ceny Malarone, w większości krajów możesz stosować tańsze leki, które często są równie skuteczne choć np. kosztem mniej korzystnego profilu bezpieczeństwa. Coś za coś. Jeśli masz wątpliwości proponuję iść do lekarza medycyny podróży i przedyskutować temat. To bardziej rozsądne niż pytanie na forum bo żadna odpowiedź na forum nie zastąpi porady specjalisty, a dyskutowanie na takie tematy i co gorsza dawanie porad jest nieodpowiedzialne i niebezpieczne.

Forum może dać wskazówki, jednak warto przebadać sprawę dokładniej, najlepiej u lekarza. Przy wyjeździe na Malediwy, Zanzibar czy inne miejsce na drugim końcu świata, można chyba odżałować 150-200 zł na leki antymalaryczne, skoro koszt takiego wyjazdu idzie śmiało w wydatki rzędu minimum 3500-4000/osobę

Kasa kasą, mysle ze ludzie głownie obawiają sie efektów ubocznych

_________________
www.farfrombreaking.net - photoblog

Możliwe, ale mimo wielu podróży chyba żaden z forumowiczów nie jest w stanie 100% powiedzieć "brać" lub "nie brać" Malarone. Najwygodniej zapytać w Medycynie Tropikalnej jeśli się ma możliwość (Na pewno w Gdyni i Warszawie są).

bylem już w kilku zagrożonych malarią regionach i nigdy nie brałem malarone. Moja mama lekarz, która także dużo podróżuje nigdy nie sugerowała nawet brania tego leku. To indywidualna sprawa.... jeżeli lekarz odradzi a zachorujesz to będziesz obwiniał cały świat i rozpaczał jaki to byłeś głupi łącznie z tym że pozwiesz lekarza. Masz obawy kupuj i zażywaj, skutki uboczne są zawsze tylko niektórzy łagodnie je znoszą.

Może komuś się przyda taki tip: W Anglii możesz wejśc do każdej apteki i poprosić o sprawdzenie stopnia zagrożenia i jeśli potrzeba to jakie konkretnie leki najbardziej na dany rejon sa polecane, bo to nie zawsze jest Malarone. Wszelkie informacje dostaniesz od ręki (apteki dostają aktualne informacje co 6mcy) i często możesz kupić konkretne leki w wyliczonej dawce, bez recepty (nie wszystkie jednak! Ale np. Malarone można kupić bez recepty, po krótkiej rozmowie z farmaceutą). Niektóre apteki oferują też szczepienia np. na żółtą febrę, dur brzuszny etc.
Jeśli nie chcesz brać leków, to warto zaopatrzyc się w spray'e/kremy odstraszające komary zawierające DEET (środek odstraszający i owadobójczy). Najsilniejszy jaki widziałam to 50% DEET. Takie preparaty łatwo dostępne są także w Polsce.
Strona WHO, podana powyżej przez cistrona, jest uważana za najbardziej wiarygodne i aktualne źródło informacji o zagrożonych terenach.

Sa i silniejsze DEET. Warto jednak pamietać ze te spraye nie sa obojętne np. dla plastiku ktory rozpuszczają - uwaga na aparaty, telefony itd

_________________
www.farfrombreaking.net - photoblog

I dlatego 50% DEET to już przeginka. Gdzieś wyczytałem, że zalecanym maksymalnym stężeniem DEET jest ok. 30%. Powyżej tego mogą dojść konsekwencje nie tylko w postaci porozpuszczanych elementów plastikowych, ale też reakcji samego organizmu na tak wysoki poziom stężenia.

Wszystko zalezy od tego gdzie sie udajesz.
Ja używałem 50% i był luz ze skóra. W dżunglach czesto to za mało niestety.

_________________
www.farfrombreaking.net - photoblog

Warto wiedzieć. Ja miałem obawy przed zakupem 34-procentowego

Kupowany w Tajlandii za jakos 8 zł. Zapach cytrynka

_________________
www.farfrombreaking.net - photoblog

Spray czy w innej formie?

Włosów na skórze Ci nie popaliło?

Spray. Zadnych problemow. Jakbym nie wiedział z opisu ze takie mocne to bym użył jako odswiezacz do ust

_________________
www.farfrombreaking.net - photoblog

Może te 50% to tajski zabieg marketingowy

Wazne ze działało

_________________
www.farfrombreaking.net - photoblog

W Bangkoku kupiłem najsilniejszy możliwy spray przeciw komarom to mi się Swatch rozpuścił...

_________________