Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
Online
#1 PostWysłany: 30 Lis 2025 02:13 

Rejestracja: 23 Wrz 2018
Posty: 188
srebrny
Dzień 1

Najlepszy czas na Islandię to podobno miesiące czerwiec - sierpień. Dzień długi, są maskonury, są wieloryby. Więc gdy wybór spedzenia długiego, listopadowego weekendu padł na tą zacną wyspę, niewiele dawaliśmy sobie nadziei na spędzenie tego czasu efektywnie. Na nasz oczywiście sposób. Nie mieliśmy konkretnego planu zwiedzania, tylko mało mówiące i ciężkie do wypowiedzenia nazwy obiektów. Dodatkowo półtora tygodnia wcześniej spadł śnieg. Przypomniała się historia szwagra, którego wyciągali z rowu…Wiec im bliżej wyjazdu nie totalna, ale załamka i zero nadziei na wyjście z jesiennej deprechy…

Dlatego kwestie organizacyjne: auto, hotel ogarnięte parę dni przed wylotem bez zbytniego czatowania na okazje niższej ceny.
Bez zbędnych kalkulacji i planowania dłuższych tras. Wyjazd z noclegiem pod Reykjavikiem, w Hafnarfjörður.

Dolot z Gdańska przebiegł wyjątkowo szybko. Może dlatego, że nie sprawdziliśmy dokładnie czasu lotu. Cały samolot wypełniony co było lekko zaskakujące. Z jednej strony długi listopadowy weekend, ok. Ale z drugiej jednak strony w zimnym listopadzie naturalne są ciepłe kierunki. No, ale pełny samolot trochę podbudował morale.

-Może nie będzie aż tak źle??

Wysiadamy wiec z samolotu, jest dobrze, a nawet lepiej niż się spodziewaliśmy. Niebo co prawda zachmurzone, ale jasno i prawie bezwietrznie. Temperatura akceptowalna. Może źle wsiedliśmy? Hm... Chyba jednak dobrze.

Idziemy wiec do Meeting point, skąd obiera nas kierowca Lotus rental car. Formalności do załatwienia i wsiadamy w obłędną Dacie Duster. Szał 110 koni i napęd 4x4 w dieslu. Ponieważ było jeszcze za wcześnie na check in w hotelu, od razu ruszamy dookoła półwyspu Reykjanes przy, a jakże inaczej, Immigrant song:



Pierwszy szok poznawczy, krajobraz iście księżycowy: surowy i monotonny. Ruszamy w kierunku południowym zaliczając po drodze Most pomiędzy kontynentami czy Brimketill.

Na miejscu zastal nas silny ale niezbyt zimny wiatr. Szalejące fale mają w sobie magie, która przyciąga. Może jest to banalne. Ale fale i klify przyciągają. Stoimy i wpatrujemy się w nie jak w zaczarowane zwierciadło. Jest coraz zimniej i wietrznie, ale nikomu to nie przeszkadza.

Załącznik:
1.jpg
1.jpg [ 310.23 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
2.jpg
2.jpg [ 265.15 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
3.jpg
3.jpg [ 335.99 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
4.jpg
4.jpg [ 306.61 KiB | Obejrzany 238 razy ]


Podążamy w kierunku Grindaviku, obserwując pola magmowe po ostatnich erupcjach. Miasto wyglada na wymarłe, ale nie jest. Można zaobserwować jakieś życie, jedna knajpa nawet otwarta. I nic więcej.

Zastygnięte pola magmowe otaczają miasto, mieszkańcy musili przeżywać ciężkie chwile w chwili erupcji. Po polach magmowych nie można chodzić.
Z pobocza bucha rozgrzana para wodna, można nią ogrzać dłonie. Ciekawe co by na tym ugotował Makłowicz.

Załącznik:
5.png
5.png [ 953.28 KiB | Obejrzany 238 razy ]


Ominąwszy blue lagoon - wstęp nie taki 4free, podążamy w kierunku doliny Nátthagi. Można tam zrobić treki na pobliskie przełęcze oraz zobaczyć pole lawowe schodzące ze zbocza po niedawnej erupcji wulkanu Fagradalsfjall. Można tam dojść z paru miejsc, my pojechaliśmy na parking tak blisko jak się da, do doliny Nathagi i po kwadransie mało wymagającej wspinaczki zobaczyliśmy zastygnięty jęzor lawowy:

Załącznik:
7.jpg
7.jpg [ 295.11 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
9.jpg
9.jpg [ 371.55 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
10.jpg
10.jpg [ 549.98 KiB | Obejrzany 238 razy ]


Zastygnięta, popękana lawa, miejscami buchająca dymem. Idealny przepis na wypadek, wiec należy zachować ostrożność. miejsce nie wyglada już tak widowiskowo jak podczas erupcji, za to jest ciekawym doświadczeniem jak na pierwszy raz z wulkanem.

Załącznik:
8.jpg
8.jpg [ 498.31 KiB | Obejrzany 238 razy ]


Kręcimy się chwile po okolicy i kierujemy do kolejnego miejsca - Seltún Geothermal Area. Jest to obszar termalny tracący siarka i oparami pary wodnej. Kto lubi zgniłe jajka może tu spędzić cały dzień. W sumie po chwili można się przyzwyczaić do otoczenia. To miejsce to także próbka potencjału geotermalnego, który posiada Islandia.

Załącznik:
Seltún Geothermal 1.jpg
Seltún Geothermal 1.jpg [ 417.64 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
Seltún Geothermal 4.jpg
Seltún Geothermal 4.jpg [ 453.38 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
Seltún Geothermal 3.jpg
Seltún Geothermal 3.jpg [ 466.93 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
Seltún Geothermal 2.jpg
Seltún Geothermal 2.jpg [ 399 KiB | Obejrzany 238 razy ]


Krotki spacer w górę, zdjęcia. A tu nagle:

-Chłopaki!! Zbierajcie już powoli narzędzia.

Pada hasło od szefa ekipy remontującej schody.

W tym miejscu przyszła pierwsza obserwacja: pomimo ucieczki z kraju, zarówno wśród turystów jak i „tubylców” jest dużo Polaków. Co było faktem w kolejnych miejscach, sklepach, stacjach. Pytasz po angielsku, dostajesz odpowiedz języku ojczystym. Wspaniale.

Tutaj też pierwszy raz płaciłem też za parking. Polecam zainstalowanie aplikacji Parka - jeden ból głowy mniej. Klik i opłacone. Choć bez trudu można zapłacić w parkometrze, kolejek dużych nie ma. Interface bardzo intuicyjny. Należy zwrócić uwagę na kamery i widoczne znaki informujące o opłacie. Kamera dobrze odczytuje nr auta, więc lepiej zapłacić i nie mieć nieprzyjemności przy wyjeździe...

Kręcimy się jeszcze przy Indjánahöfði - malowniczo położonym jeziorze, bardzo pięknie położonym i jedziemy na kwaterę. Robi się ciemno.

Załącznik:
11.jpg
11.jpg [ 404.53 KiB | Obejrzany 238 razy ]


Druga refleksja, to ze mino planu na odwal i improwizacji jest co zbierać z podłogi. A to dopiero początek. Rozgrzewka. Wiec oczekiwania rosną, mimo przelotnych deszczy i nieprzewidywalnego zimna.

A po trzecie, to szkoda jest tak po prostu robić te miejsca po łepkach. No ale jeśli się nie ma czasu ile się lubi, to trzeba polubić co się ma.

Po check inie w hotelu, śmigamy do Reykjaviku, szybki spacer na miejscu, zakupy i spadówa.

Załącznik:
rey 1.jpg
rey 1.jpg [ 461.73 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
rey 2.jpg
rey 2.jpg [ 364.51 KiB | Obejrzany 238 razy ]

Załącznik:
rey 3.jpg
rey 3.jpg [ 261.95 KiB | Obejrzany 238 razy ]



Dzień krótki, ale intensywny. Zmęczenie lotem i wczesnym wstawaniem zbiera żniwo.
O 21.00 powróciwszy ze stolicy udajemy się spać. Rano trzeba wstać. Krótka dyskusja i decyzja: robimy Golden Circle.
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
Majówka w Hiszpanii 🌊🏝️ 4* hotel Best Cambrils z 2 posiłkami za 2449 PLN Majówka w Hiszpanii 🌊🏝️ 4* hotel Best Cambrils z 2 posiłkami za 2449 PLN
Rzym bez brania urlopu 🏛️ 🇮🇹 Loty i hotel przy Watykanie za 579 PLN 😎 Rzym bez brania urlopu 🏛️ 🇮🇹 Loty i hotel przy Watykanie za 579 PLN 😎
Online
#2 PostWysłany: 30 Lis 2025 15:41 

Rejestracja: 23 Wrz 2018
Posty: 188
srebrny
Dzień drugi.

Słonce wstaje o 9:37, stąd przed 8 jest ciagle ciemno. Ale parę minut po wyjściu światło zaczyna niemrawo przebijać się przez gęste chmury. Padła decyzja, ze robimy trasę zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Zaczynamy od wodospadu Þórufoss. Dojazd szybki - ok. 40 minut jesteśmy na miejscu. Droga była trochę niepewna. Nie było przymrozku, ale temperatura bliska zeru. Mijane ostrzeżenia o oblodzeniu wzmożyły koncentracje - jeden ruch i rów. Ale z każdym kilometrem czułem się coraz bardziej pewnie.

Wodospad Þórufoss leży trochę na uboczu, ale dojazd do końca asfaltem. Zatrzymujemy się na poboczu i po ośnieżonych kępach trawy idziemy go podziwiać. Dookoła pustka, brak turystów. Jest już jasno. Idealnie.

Załącznik:
Þórufoss 2.jpg
Þórufoss 2.jpg [ 431.01 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
Þórufoss 1.jpg
Þórufoss 1.jpg [ 496.66 KiB | Obejrzany 176 razy ]



Na miejscu spędzamy pół godziny. W tył zwrot i kierujemy się dalej do Almannagjá. Jest to szczelina powstała na skutek rozchodzenia się płyt amerykańskiej i azjatyckiej. Tych samych płyt, które łączył most pomiędzy kontynentami. Tylko tutaj w skali makro.

Załącznik:
Almannagjá 1.jpg
Almannagjá 1.jpg [ 471.11 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
Almannagjá.jpg
Almannagjá.jpg [ 556.89 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
Almannagjá 2.jpg
Almannagjá 2.jpg [ 461.64 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
Almannagjá 3.jpg
Almannagjá 3.jpg [ 578 KiB | Obejrzany 176 razy ]


Obserwujemy także coraz wiekszy ruch turystyczny - coraz więcej ludzi w jedna i druga stronę. Busy i autokary ze zorganizowanymi grupami, jak i turyści indywidualni. Na całość trzeba sobie zarezerwować co najmniej 1,5 - 2h. No chyba ze po łepkach to oczywiście można zrobić zdjęcie i odjechać. My byliśmy ok godzinę. Zdecydowanie na krótko, zdecydowanie za szybko. No ale jest już 11. Czas leci jak szalony i nie sposób go zatrzymać. A tutaj mija w zawrotnym tempie.

Nie pamiętamy tez nastrojów towarzyszących przed wejściem do samolotu. Z bananami na twarzy kierujemy się do miejsca nr 1 dzisiaj - gejzerów Geysir i Strokkur Geyser. Na miejscu czujemy się jak w środku sezonu turystycznego. Duży parking, sklep. Turyści. Dużo turystów. I duże emocje.

Załącznik:
geysir 1.jpg
geysir 1.jpg [ 388.43 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
geysir 5.png
geysir 5.png [ 859.47 KiB | Obejrzany 176 razy ]


Na obiekt składają się 2 gejzery: Strokkur i Geysir. Pierwszy z nich wybucha co 8-10 minut na wysokość 25 - 35 metrów. Drugi jest juz stary i może rzadziej, ale i wyżej na 70 - 80 metrów. Wybuch można podziwiać na z bliska jak i pobliskiego wzgórza. Jak na ironie, najbardziej okazałą twarz gejzara zobaczyliśmy chwile przed dotarciem na miejsce. Efektywność wystrzału w skali 0 do 10 to 11. Natomiast kolejne 3, pomimo że może i kapiszony, ale też cieszyły. Nie wchodziliśmy na wzgórze, spokojna rundka dookoła i śmigamy dalej. Na wodospad Gulfoss.

Załącznik:
geysir.png
geysir.png [ 931.96 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
geysir 1.png
geysir 1.png [ 946.9 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
geysir 4.png
geysir 4.png [ 974.81 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
geysir 3.png
geysir 3.png [ 898.82 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
geysir.jpg
geysir.jpg [ 558.58 KiB | Obejrzany 176 razy ]



Na miejsce docieramy ok. 14. Tutaj aura zdecydowanie nam nie sprzyja. Mocno wieje i momentami zaczyna padać.
Niestety droga pod sam wodospad jest zamknięta, wiec można go podziwiać z górnego i dolnego tarasu. Po drugiej stronie widać wąwóz wyrzeźbiony przez nurt wody. Pomimo niesprzyjającej aury spędzamy na miejscu pół godziny:

Załącznik:
selfoss.jpg
selfoss.jpg [ 336.08 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
selfoss 2.jpg
selfoss 2.jpg [ 296.62 KiB | Obejrzany 176 razy ]


Na wokandzie został jeszcze jeden obiekt - Kario. Jest to wulkan z kalderą wypełnioną wodą. Leży bardzo blisko drogi, wiec dotarcie, tak samo jak do wszystkich dzisiejszych miejsc jest banalne. Jedyna różnica, za wejście płacimy 600 koron. Ale warte każdej wydanej. Idziemy wpierw korona, po czym schodzimy na dół do jeziora. Na górze wiało nie miłosiernie, na dole można już żyć.

Załącznik:
kerio.jpg
kerio.jpg [ 270.83 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
kerio 1.jpg
kerio 1.jpg [ 348.23 KiB | Obejrzany 176 razy ]

Załącznik:
kerio 3.jpg
kerio 3.jpg [ 371.24 KiB | Obejrzany 176 razy ]


Powoli już się ściemnia i wracamy do bazy. Krótki, ale pełen wrażeń dzień. Do rozwiązania zostaje dylemat co dalej. Mamy do wyboru jechać na północ, lub zachód. Krótkie za i przeciw i pada decyzja - jedziemy w kierunku miasta Vik i Myrdal. Ale to dopiero rano.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Online
#3 PostWysłany: 01 Gru 2025 19:56 

Rejestracja: 23 Wrz 2018
Posty: 188
srebrny
Dzień trzeci

O 7 juz jesteśmy w aucie. Długi dojazd(trzeba było brać nocleg w Vik). Czasu jak zwykle jak na lekarstwo, wiec niestety z bólem przeprowadzamy selekcje miejsc. Nie wszędzie się da, dzień bardzo napięty. Trudno. Trzeba będzie wrócić w czerwcu gdy dzień dłuższy, a i zwierzęta wracają. No, ale …

Zaczynamy od wodospadu Sauðafoss. Ale zanim tam dojechaliśmy krotka przerwa w Laufey Bistro. Samoobsługowy sklep, ani jednej żywej duszy. W środku kamery i kasy samoobsługowe. Miejsce rozpoznawalne przez dużego maskonura przed wejściem:

Załącznik:
maskonur.png
maskonur.png [ 1003.25 KiB | Obejrzany 90 razy ]


Seljalandfoss to wodospad, który można zobaczyć od d*** strony. Jest widoczny już z kilku kilometrów.

Załącznik:
seljalandfoss.jpg
seljalandfoss.jpg [ 426.12 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
seljalandfoss1.jpg
seljalandfoss1.jpg [ 284.35 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
seljalandfoss2.jpg
seljalandfoss2.jpg [ 270.88 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
seljalandfoss3.jpg
seljalandfoss3.jpg [ 239.52 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
seljalandfoss4.jpg
seljalandfoss4.jpg [ 374.94 KiB | Obejrzany 90 razy ]


W jego obrębie jest tez pare innych niesamowitych obiektów, ale z bólem kolejny wybór pada na Skogafoss: z dolu i górnego tarasu:

Załącznik:
skogafoss.jpg
skogafoss.jpg [ 405.32 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
skogafoss 2.jpg
skogafoss 2.jpg [ 187.46 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
skogafoss2.jpg
skogafoss2.jpg [ 566.33 KiB | Obejrzany 90 razy ]



Pare chwil odpoczynku, kąpieli w pełnym blasku słońca i spadowa na parking. Stąd jest już blisko na lodowiec Sólheimajökull. Można tam się dostać grupa zorganizowaną, można tez przy parkingu wypożyczyć sprzęt i iść samemu.

Załącznik:
Zrzut ekranu 2025-12-1 o 18.15.27.png
Zrzut ekranu 2025-12-1 o 18.15.27.png [ 944.6 KiB | Obejrzany 90 razy ]


Ponieważ nie wszyscy mamy doświadczenie górskie, a na lodzie to żadnego idziemy tak daleko jak się da bez użycia sprzętu. Bezpiecznie. Dolina polodowcowa robi wrażenie, ale nie takie co sam jęzor. Żal nie wchodzić dalej.

Szokiem jest widok brudnego lodu, a myślałem ze zobaczę coś w rodzaju Pertito moreno. Ale Islandia to nie Argentyna i wulkany maja swoje do powiedzenia. Po prostu od czasu do czasu popiół po erupcjach opada brudząc lodowiec.

Załącznik:
lodowiec 2.jpg
lodowiec 2.jpg [ 304.58 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
lodowiec 4.jpg
lodowiec 4.jpg [ 298.21 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
lodowiec 3.jpg
lodowiec 3.jpg [ 231.13 KiB | Obejrzany 90 razy ]


Co rusz mijają nas zorganizowane grupy. Atrakcja cięży się dużym powodzeniem, co nie dziwne.

Po krótkim przejaśnieniu aura wraca do normy. Stajemy przed dylematem co dalej. I nie zostajemy z min długo. Całkiem blisko zlokalizowany Solheimasandur Plane Wreck to kolejny cel. W drodze do, dowiadujemy się, ze dotarcie to nie jest takie szybkie hop. Dojazd do parkingu zajmuje chwile, ale potem zaczynaja się schody. A raczej równina. Dojście z parkingu to dobra godzina. Jest tez autobus, ale nie ma miejsc, wiec wybór jest oczywisty. Koszt, z tego co pamietam ale mogę się mylić ok 150 - 200 pln rt. wiec i tak drogo nawet, gdyby były wolne miejsca. Idziemy wiec z buta, nie jako jedyni. Droga przypomina spacer po marsie.


Załącznik:
wrak.png
wrak.png [ 949.32 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
wrak.jpg
wrak.jpg [ 302.67 KiB | Obejrzany 90 razy ]



Miejsce, pomimo trudniejszej dostępności cieszy się powodzeniem. Zwłaszcza u turystów z Tajwanu, którzy wylali się najpierw z autokaru. Po czym rzucili na wrak jak Reksio na szynkę nie zważając na innych turystów. Głośni jak małe dzieci przy pierwszym śniegu.

Załącznik:
wrak 2.jpg
wrak 2.jpg [ 426.48 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
wrak3.jpg
wrak3.jpg [ 412.06 KiB | Obejrzany 90 razy ]


Sam wrak to pozostałość po katastrofie z 1973 roku U.S. Navy Douglas DC-3 (C-117D). W tej scenerii wyglada iście instagramowo. Wiec nie dziwi powodzenie i kolejki po to jedyne, tak samo jak milion innych niepowtarzalnych zdjęć. Ale własne.

Przed nami dwa ostatnie punkty na dziś: Dyrhólaey i plaża Reynisfjall. niestety nie damy rady dojechać przed zachodem słońca do Vik i Mydral wiec zostawiamy na kolejny raz ;)

Załącznik:
Dyrhólaey1.jpg
Dyrhólaey1.jpg [ 365.66 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
Dyrhólaey.jpg
Dyrhólaey.jpg [ 333.17 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
Dyrhólaey2.jpg
Dyrhólaey2.jpg [ 366.64 KiB | Obejrzany 90 razy ]


15 minut później jesteśmy na plany Reynisfiall. Przed wejściem należy zwracać uwagę na tablice i serio potraktować ostrzeżenia. Przy czerwonym kolorze nie można wchodzić dalej. My mieliśmy pomarańczowy. Ale fale i tak były duże. Ostrzeżenia to jedno, a turyści jak zwykle swój rozum maja. Na szczęście nikogo nie porwało ani nie zmoczyło, ale pare razy było blisko. Fale są tak bardzo nieprzewidywalne, co zachwycające.

Załącznik:
reynisfjall 6.jpg
reynisfjall 6.jpg [ 347.53 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
rejnisfjall 9.jpg
rejnisfjall 9.jpg [ 283.12 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
rejnisfjall 7.jpg
rejnisfjall 7.jpg [ 383.21 KiB | Obejrzany 90 razy ]

Załącznik:
rey10.jpg
rey10.jpg [ 251.92 KiB | Obejrzany 90 razy ]


Po czym, już w całkowitej ciemności wracamy do Reykjaviku. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w dobrze znanym Laufey Bistro. Ciekawe, że w tak małym kraju stawia się odważne kroki wprowadzając nowe technologie do powszechnego użytku.

Ostatnia rzeczą, jaka chcieliśmy zobaczyć była zorza. Niestety chmury na to nie pozwalaly. Natomiast dzień później nie było większych problemów aby zobaczyc ja w Polsce. What a shame…:/

Natomiast apetyt rośnie w miarę jedzenia i z każdym dniem bardziej nam się podobało. Paradoksalnie w najlepszym momencie trzeba było kończyć przygodę - weekend krótki, a głód wyspy niezaspokojony.
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
Online
#4 PostWysłany: 02 Gru 2025 18:04 

Rejestracja: 23 Wrz 2018
Posty: 188
srebrny
Epilog

właśnie dzwonił sanepid. razem z nami, w samolocie leciała osoba chora na wzw A. w razie wystąpienia objawów należy zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu. chwile potem oferowali jeszcze darmowe szczepionki. szkoda, że nie na żółtą gorączkę która będzie mi potrzebna w styczniu, no ale może dadzą chociaż rabat ;)

natomiast sam wyjazd, mimo ze krotki, przeszedł nasze oczekiwania. gdyby jednak było taniej na miejscu to może byśmy planowali powrót w 2026 na dłużej. a tak zapewne przyjdzie nam żyć w tym głodzie jeszcze dłuższą chwilę...choć i tutaj życie może zaskoczyć ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group