Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
Offline
 Temat postu: Madagaskar - eny, eny!
#1 PostWysłany: 19 Lis 2025 19:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 656
Loty: 1372
Kilometry: 2 818 335
platynowy
Planowałem już od dawna powrót do ciekawej Afryki i jeżeli nawet Madagaskar nie jest sensu stricte związany z czarnym kontynentem to jak najbardziej spełnia wymagania dzikiego lądu. To kraj bardzo dobrze kojarzący się w Polsce chociażby przez postać -skądinąd - węgierskiego szlachcica o słowiańskim nazwisku Beniowski lub naszej narodowej chęci kolonizacji tej wyspy w nieodległej przeszłości.

Listopad wydaje się dobrym terminem tuż przed rozpoczęciem pory deszczowej więc skrzykuję moje stałe towarzystwo na 10-dniowy wyjazd w osiem osób. Na więcej czasu nie mamy przestrzeni ze względu na inne zobowiązania.

No ale co tam zwiedzać i robić? Nasze biura podróży organizują już zorganizowane wycieczki na Nosy Be, wysepkę w pobliżu, gdzie zdołano pobudować kurorty all-inclusive i skąd turyści rzadko wyściubiają nos. To absolutnie nie dla mnie.

Prawdziwy Madagaskar czai się w sercu wyspy, przy drodze, na polach uprawnych, w wioseczkach ale i także wspaniałych parkach narodowych. To wszystko właśnie chcemy zobaczyć i przeżyć.

Eny, eny to po malgasku „tak, tak”. Odpowiedź, którą dostaniecie na każde trudne pytanie zadane tubylcowi 😊. Zaraz po mora,mora czyli „powoli, powoli” to najlepiej oddające rzeczywistość słowa na wyspie.

Niestety wizyta na Madagaskarze oprócz oczywistego odwiedzenia Króla Juliana i zrobienia foty Alei Baobabów to także doświadczenie przerażającego wprost zacofania i biedy. Czegoś co mnie osobiście bardzo ruszyło, bo się nie spodziewałem aż tak wielkich problemów wewnętrznych z którymi Malgasze się mierzą dzisiaj. Wyobraźcie sobie, że w kraju, opartym o rolnictwo prawie nie ma zmotoryzowanych narzędzi rolniczych. Orka polega na zaprzęgnięciu wołów (zebu) do pługa, młócka to dosłownie walenie ręczne kłosami o klepisko, wyrób rumu to uliczne destylarnie w beczkach itp.
Na południu prawie nie ma prywatnych samochodów co nie jest kłopotem bo dróg też nie ma. Przemieszczaliśmy się ze średnią prędkością 20km/h co i tak bywało wyczynem w niektórych miejscach. Wydaje mi się, że na drodze spędziłem więcej czasu niż śpiąc w łóżku!

Na dodatek miesiąc przed wylotem wydarzył się na Madagaskarze przewrót wojskowy. Wybuchły krwawo tłumione zamieszki, obalono prezydenta i generał zbuntowanej armii ogłosił się nowym wodzem narodu. W sumie nic szczególnego, w Afryce tego typu przewroty to norma i standard. Ale musiałem się upewnić, że będziemy bezpieczni. Na szczęście sytuacja zdążyła się jako-tako unormować.

Wspaniałe kompendium wiedzy o Madagaskarze zebrał w swojej niedokończonej relacji @man4business [1]. Znajdziecie tam wszystkie praktyczne wskazówki, linki do wszystkich blogów o podróżach na Madagaskar, informacje o walutach, transporcie lokalnym i wiele innych pożytecznych rzeczy, które trzeba poznać przed podróżą. Ja czerpałem całymi garściami 😊.

Ale ta relacja to mój autorski miks opisów przyrody, wspaniałych widoków i egzotycznych zwierząt w połączeniu z prozą życia zwykłych ludzi starających się związać koniec z końcem…

Czy było spotkanie z Królem Julianem?

Image

Jakie kolory mają kameleony?

Image

Czy naprawdę bieda tam aż piszczy?

Image

Co można spotkać na polu ryżowym?

Image

Jak wygląda pasmo górskie Tsaranoro widziane ze szczytu Cameleon’s Peak?

Image

No i czy bieda-aleja baobabów jest też w Ifaty?

Image

O tym i jeszcze więcej będzie w tej relacji – stay tuned…

[1] Kompendium wiedzy @man4business https://www.fly4free.pl/forum/madagaskar-mora-mora,213,178531


P.S. No nie było pingwinów…. ☹
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
24 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
W😲W❗ Loty do Apulii w supercenie 168 PLN 🔥 Mnóstwo dostępnych terminów 💚🤍❤️ W😲W❗ Loty do Apulii w supercenie 168 PLN 🔥 Mnóstwo dostępnych terminów 💚🤍❤️
Wietnam na bogato 💎🤩 8 dni w Da Nang w luksusowym 5* Wyndham Golden Bay ze złotym basenem za 3762 PLN💛😱 Wietnam na bogato 💎🤩 8 dni w Da Nang w luksusowym 5* Wyndham Golden Bay ze złotym basenem za 3762 PLN💛😱
Offline
#2 PostWysłany: 20 Lis 2025 19:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 656
Loty: 1372
Kilometry: 2 818 335
platynowy
Nie ma za dużo połączeń do Antananarywy, stolicy Madagaskaru, którą notabene miejscowi nazywają po prostu Tana. Oczywiście lata AirFrance jako swojej byłej kolonii, ale ostatnio przez aktualną sytuację polityczną (zamieszki i obalenie prezydenta) latał mocno w kratkę lub odwoływał loty. Ja zdecydowałem się już w czerwcu na Ethiopian. Co ciekawe, bilet z Warszawy przez Wiedeń był prawie 700zł droższy niż przez Sztokholm z przesiadką. Tak więc zdobyliśmy bilety WAW-ARN-ADD-TNR a na powrocie TNR-ADD-IST-WAW. Odcinki do Sztokholmu i ze Stambułu LOTem na Embraerach. Na szczęście wszystko na jednym bilecie, z bagażami rejestrowanymi w cenie i z wygodnymi 2-godzinnymi przesiadkami. Wyszło po 3945zł za RT.

Teraz trasa. Mamy tylko niecałe 10 dni a nasze Panie zażyczyły sobie co najmniej 2 dni na opalanie i chillout (!), więc muszę mocno okroić moje plany. Tak naprawdę finalną trasę zdeterminowała nam dostępność biletów na loty wewnętrzne Madagascar Airlines. Pierwotny plan aby wrócić do stolicy z Morondawy wyleciał przez brak biletów (już w czerwcu!) na to połączenie. Jedyna opcja, która nam została to powrót z Toliary wcześnie rano w ten sam dzień kiedy mamy loty powrotne do Europy. Co dla nas oznacza skreślenie Morondawy i Parku Tsingy de Bemaraha i skupienie się na drodze RN7 do Toliary i Ifaty. W Ifaty też są baobaby więc nie stracimy przynajmniej tego. Parku Tsingy de Bemaraha żałuję bardzo ☹, next time.

Kolejna korekta wychodzi nam przez te plażowe zachcianki naszych Pań. Jak chcemy posiedzieć w Ifaty na plaży to musimy odpuścić też Andasibe i okolice. To robię już z mniejszym bólem, nadrobimy te widoczki w Parku Ranomafama, gdzie będziemy dwie noce.
I tak oto skrystalizował się plan (brałem pod uwagę wskazówki @man4business oraz @Woy -a):

1. Wieczorne zwiedzanie Tany po przylocie z Addis
2. Antsirabe i okolice
3. Park Ranomafama
4. Anja Reserve
5. Tsaranoro Valley i trekking na Cameleon’s Peak
6. Park Isalo
7. Toliara i Ifaty z przedłużonym relaksem na plaży 😊
8. Powrót samolotem do Tany i wylot

Bilet z Toliary do Tany kupiliśmy bezpośrednio na stronie przewoźnika Madagascar Airlines za 116 euro od osoby (cena z bagażem rejestrowym).

Teraz przyszła kolej na wybór środka transportu. I tu przyszedł w sukurs znowu nieoceniony @man4business, który w swojej relacji [1] przeprowadził drobiazgową analizę „make vs.buy” 😉

Jednym słowem napisałem do rzeczonego i polecanego Tsu z prośbą o wynajem samochodu z kierowcą na mój plan. Dogadaliśmy się szybko (a dokładniej to z jego żoną Lovą) i mamy za 450euro od osoby transport z kierowcą, przewodnika (okazał się nim Tsu we własnej osobie 😊, przewrót spowodował gwałtowne odwołanie wielu jego innych wycieczek), paliwo, przewodników i wstępy do wszystkim parków oraz rekomendacje hoteli. Z tych ostatnich skorzystaliśmy tylko w jednym miejscu, w dolinie Tsaranoro. Całą resztę ogarnęliśmy na portalu na B. i na AirBnB.

Lova sprawnie odpowiadała na wszystkie moje pytania przez Whatsappa i ostatecznie przekonała nas, że już jest bezpiecznie po przewrocie i jeżeli nie będziemy w Tanie w paru miejscach to nic nam nie grozi. Zapewniła nas także, że nie potrzebujemy żadnych szczepień oraz jeszcze przed porą deszczową nie musimy tak bardzo uważać na malarię. Zważywszy, że po malaronie nie czuję się najlepiej odpuściłem jego branie.

Lecimy więc na początku listopada. Do Sztokholmu zabiera nas Embraer 190 LOTu a tam gładka przesiadka na nocny lot Dreamlinerem do Addis.

Image

Image

Tamże wysiadka z buta na płytę i 2 godzinki w mega zatłoczonym nowym terminalu, który chyba już jest za mały. To akurat dobry czas, aby napić się spokojnie etiopskiej kawki za 2,5usd za filiżankę 😊 Pycha!

Image

Kolejny Dreamliner zabiera nas na Madagaskar! Boarding znowu z autobusu:

Image

Image

Tym razem to jedna z najstarszych maszyn we flocie co niestety widać we wnętrzu. (litościwie daruję szczegółów). 4 godzinki mijają szybciutko:

Image

Tana wita nas lekkim deszczykiem ale i upałem i uśmiechem :D

Image

Imigracja polega na wypełnieniu składanego świstka, z którym należy iść:

1. Do kontroli sanitarnej na oderwanie kawałeczka gdzie przyznajemy się, że szczepiliśmy się na COVID (!)
2. Do osobnego okienka opłaty wizowej - 10USD za pobyt do 15 dni
3. Do osobnego okienka o wklejenie wizy
4. Do osobnego okienka o podstemplowanie tej wizy
5. I na końcu do sprawdzenia u innego pana czy to wszystko po kolei zrobiliśmy dobrze!!!
No masakra, do każdego okienka trzeba było stać w osobnej kolejce, na szczęście obcokrajowców jak na lekarstwo więc jakoś poszło szybko 😊

Po odebraniu bagaży wita się z nami sam Tsu osobiście i prowadzi do busa przed terminalem instruując, że każdy napotkany pomagier bagażu nie robi tego bezinteresownie!

Image

Poznajemy naszego kierowcę, który ani w ząb nie zna języka ale za to łatwo go zapamiętać – wystarczyło zapytań którejkolwiek naszej żony o jego imię i odpowiadały nawet obudzone o północy 😉 – Zara.

Jeszcze rzeźba dla turystów z baobabem i kameleonami

Image

Wymyśliliśmy sobie hotel w samym centrum Tany, do którego udajemy się w korkach popołudniowych. Po drodze objawia się nam rzeczywistość Madagaskaru…

Image

Image

Panie piorą ubrania w rzece (podobno miasto każe płacić za dostęp do wody!) i potem suszą na polach

Image

Image

Na ulicach kwiat motoryzacji francuskiej tak gdzieś z lat 70-tych i 80-tych!

Image

Image

Najwięcej widać lokalnych busów, zwanych tu "taxi be" czyli po angielsku „big taxi”. Są to osobowe busy, do których wsiada się przez tylne drzwi a „konduktor” wisi jedną nogą na zewnątrz trzymając się specjalnego pasa.

Image

Image

Oczywiście są napakowane po kokardkę w środku

Image

Mają tu lokalną kopię coca-coli zwaną World Cola. Smakuje w drinku całkiem poprawnie 😉

Image

Mijamy jeziorko Anosy, na którego środku wznosi się Monument de l’Ange Noir upamiętniający ofiary lokalne walczące u boku Francuzów w I Wojnie Światowej

Image

Dojeżdżamy do centrum

Image

Image

Image

Jak tylko zaczęliśmy wypakowywać nasze walichy z dachu busika od razu ogarnął nas tłum dzieciaków i lokalesów żebrających o wszystko.

Image

Image

Do tego będziemy się niestety musieli przyzwyczaić przez najbliższe dni…. ☹

Postanowiłem pociągnąć internet z Airalo i …. chyba to był słaby pomysł. Airalo korzysta tu z Orange a ten nie ma dobrego pokrycia na Madagaskarze i często po prostu znika. Ale wszędzie gdzie się zatrzymujemy jest wifi od biedy więc jakoś dam radę.

Tsu [2] postanawia zorganizować nam wymianę pieniędzy. Ja poinstruowany przez – a jakże - @man4business spokojnie odpytuję typa o kursy – gościu, który szybciutko przyjechał do nas na motorku z podobno super-hiper kursem chce nam dać 4200 arialów za usd lub 4800 za eur (w kantorze na lotnisku było odpowiednio 4100 i 4600). Wyśmiewam go bezwstydnie ku mocnemu niezadowoleniu Tsu (taki life, prowizji nie będzie) i udaję się zgodnie z poradą do pobliskiego bankomatu, gdzie po uwzględnieniu prowizji (7,5zł) bankomat wydaje mi ariale po kursie przeliczeniowym prawie 5150 w stosunku do euro. Jednym słowem, bankomaty to najlepszy środek uzyskania gotówki na wyspie! Jest też haczyk – na raz bankomat jest w stanie wydać tylko 800.000 arialów, największy banknot to 20.000 arialów więc więcej nie przejdzie przez otwór!
Przy bankomacie trafia mi się parada zabytkowych Citroenów 2CV 😊

Image

Image

Image

Niestety nasz dalszy wspaniały plan wyjścia na miasto krzyżuje wielka ulewa, która niespodziewanie nadchodzi wbrew prognozie pogody ☹ Aż do zmierzchu musimy przeczekać w hotelu. W międzyczasie ze trzy razy ginie zasilanie na parę minut, kolejna rzeczywistość Madagaskaru, do której się trzeba przyzwyczaić. No ale to tylko w wielkich miastach, na wsi w większości nie ma w ogóle dociągniętej energii więc większości społeczeństwa (prawie 70%!) chwilowe zaniki energii nie dotyczą!

Dopiero po zmroku przy lekkiej mżawce wypuszczamy się na miasto. Po ciemku to już żadne zwiedzanie więc udaje się nam namierzyć fajną knajpkę – La Petite Brasserie, gdzie jemy kolację

Image

Ja zamówiłem sobie zgodnie z poleceniem świetnego steka z zebu (lokalnej odmiany krów) z sosem z zielonego pieprzu. Moja przepyszna potrawa kosztuje aż 28.000 arialów czyli …. 23zł 😊 No i mamy rzeczywistość Madagaskaru – ceny jak w Polsce 20 lat temu!
Najedzeni idziemy odespać podróż w miarę komfortowych warunkach, jutro podróż do Antsirabe. Jeszcze wieczorny widoczek z okna na Tanę:

Image

Stay tuned…

[1] Kompedium wiedzy o Madagaskarze @man4business https://www.fly4free.pl/forum/madagaskar-mora-mora,213,178531
[2] Stronka facebooka Tsu https://www.facebook.com/mamy.andrianiaina.90
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Offline
#3 PostWysłany: 21 Lis 2025 21:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 656
Loty: 1372
Kilometry: 2 818 335
platynowy
Ta wyprawa to nie jest wyścig na zobaczenie wszystkiego. Obiecałem mojej ekipie, że będziemy robić trasę na luzie i bez żadnych napinek. Poświęcimy więc cały pierwszy dzień na dojechanie do Anstirabe. Na mapie to tylko 170 kilometrów ale trasa zabierze nam cały dzień. Planujemy ruszyć dopiero około 9 rano aby porządnie wyspać się po podróży i odwiedzić jeszcze raz naszą knajpkę La Petite Brasserie na śniadanie typu bufet. Wyczailiśmy to poprzedniego wieczoru i chętnie płacimy po 28.000 arialów za śniadaniowy szwedzki stół z omletami, zestawem kanapkowym, dodatkami, dobrą kawką, owocami i deserem.

Image

Po zapakowaniu naszych bagaży na dach (będziemy to powtarzać codziennie) ruszamy przez miasto. Na ulicach trwa handel w każdym możliwym miejscu:

Image

Tu kolejka naprawdę nie wiadomo za czym

Image

Wyjeżdżamy sprawnie z Tany w kierunku południowym drogą RN7. Jest niedziela i ruch jest niewielki. Pod miastem zaczynają się pierwsze "wille" na przedmieściu:

Image

Image

Krajobraz robi się górzysty

Image

Zastanawiałem się dlaczego Tsu powiedział, że będziemy jechać około 6 godzin, ale po lepsiejszym asfalcie w Tanie zaczyna się smutna rzeczywistość drogowa Madagaskaru. Droga składa się z krótkich odcinków starego asfaltu i …. gigantycznej ilości dziur. Jazda jest szarpana, bo nie możemy się rozpędzić gdyż za moment znowu dziura lub po prostu brak asfaltu. Wygląda to mniej więcej tak:

Image

Image

W mieście były "taxi be" a pomiędzy miastami kursują tak zwane "taxi brousse" czyli po angielski "bush taxi", właściwy jedyny dostępny dla miejscowych transport międzymiastowy. Taxi brousse są wolne i zwykle przeładowane do granic możliwości, bagaże zwykle jadą na dachu:

Image

Pomimo dnia wolnego jednak trochę ciężarówek mijamy, wyprzedzanie jest proste bo wszystkie jadą bardzo wolno

Image

Jest sporo starych modeli Mercedesów i Renault ale również całkiem nowe chińskie ciągniki siodłowe!

Przejazd przez mniejsze miejscowości oznacza również szalony ruch motorków, rowerów i riksz zarówno zmotoryzowanych jak i z napędem nożnym

Image

Tsu zaczyna planować nam wizyty po drodze w warsztacie wyrabiającym biżuterię, fabryce kapeluszy i figurek aluminiowych ale szybko sprowadzam go na ziemię. Oczywiście wiem, że te wszystkie miejsca ma dogadane na prowizję ale kompletnie nie jesteśmy zainteresowani takimi atrakcjami. Musi niestety się z tym pogodzić i jedziemy spokojnie bez zbędnych przeszkadzajek.
Ale propozycję wizyty w lokalnej wiosce przyjmujemy. Jesteśmy niedaleko stolicy, na tym obszarze mieszka plemię Merino, jedno z 18-stu egzystujących na Madagaskarze. Dominuje w stolicy i w klasie panującej od dłuższego czasu. Tsu też jest Merino, opowiada, że protoplaści Merino przypłynęli na Madagaskar z wysp Indonezji stąd Merino mają raczej śniadą a nie czarną skórę.

Zara zatrzymuje busa przy drodze, z której widać taką zwykłą wioseczkę:

Image

Image

Image

Image

Zabrałem z Polski worek lizaków więc przydadzą się tutaj jak znalazł. Wchodzimy między ceglane budyneczki. Szybko jedna rzecz rzuca mi się w oczy – gdzie elektryczność?? No właśnie, jak pisałem poprzednio zdecydowana większość Madagaskaru jest niezelektryfikowana. Budyneczki są albo z cegły palonej albo laterytowej. Cały parter to miejsce dla zwierząt gospodarskich – kur, kóz i zebu. Ludzie mieszkają na pięterku. Tak wygląda przykładowa izba:

Image

A tu obok kuchnia z paleniskiem, gdzie przygotowuje się strawę. Nie ma kominów więc jest wiecznie zadymiona. Tsu opowiada o przerażającej statystyce, że większość zgonów powoduje tu rak płuc! No szok.

Image

Wszędzie oczywiście pełno wszędobylskich dzieciaków, które chętnie pozują do zdjęć. Już się dowiedziały od Tsu, że na koniec będą lizaki.

Image

Image

Dookoła wsi pola uprawne z ryżem, warzywami a nawet owocami

Image

Image

Image

Image

Pytam gdzie są toalety – Tsu odpowiada rozbrajająco – Nie ma, chodzi się po prostu w pole za potrzebą…

Image

Dookoła sami młodzi aż tu nagle objawia się nam taka starowinka.

Image

Żartujemy, że ma ze … 40 lat! Tsu spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie wcale się nie śmiejąc :? Popatrzyłem w statystyki i są przerażające, średnia wieku to 24 lata, starszych ludzi jest po prostu mało. Dla porównania w Polsce średnia to ok 44 lata. Wynika to z jednej części z dużej liczby urodzeń ale i oczywiście wielkiej umieralności w średnim wieku. Malgaszy jest około 33 milionów więc tylko ciut mniej niż Polaków.

Oprócz ryżu masowo uprawia się na tym obszarze agawę sizalową. Wyrabia się z niej sznurek bardzo przypominający nasz konopny:

Image

Na koniec dzieciaki ustawiają się karnie po obiecane lizaki – od najmniejszego do największego 😊 Jest mega sympatycznie, to jest jedna z „bogatszych” wiosek jak na warunki Madagaskaru

Image

Image

Image

Jedziemy dalej i mijamy coraz więcej pól uprawnych z ryżem. Przez warunki górzyste miejscowi budują tarasy

Image

Image

Image

Image

Za każdą wioską możemy napotkać grobowce – indywidualne lub rodzinne. Kraj jest w przeważającej większości chrześcijański z dominującym katolicyzmem. Odwiedził ich kiedyś nasz Jan Paweł II.

Image

Image

Na drodze właściwie tylko busy i ciężarówki, samochodów osobowych jest jak na lekarstwo. A wzdłuż drogi podróżują miejscowi – głównie piechotą:

Image

Image

Image

Jak się zatrzymujemy to nawet nie wiadomo skąd zjawia się zawsze grupka miejscowych:

Image

Image

Image

Image

Image

Przecinamy w kilku miejscach tory kolejowe prowadzące z Tany do Antsirabe ale pociągi na tej trasie nie kursują już od wielu lat. Tsu odpowiada wzruszeniem ramion – Nasz rząd nie zajmuje się takimi sprawami jak infrastruktura tylko jak każdy porządny afrykański rząd aż do kolejnego przewrotu skupia się głównie napychaniem własnej kabzy… - konkluduje :(

Image

Image

Image

Smutne ale wygląda na to, że z roku na rok jest po prostu gorzej, stąd między innymi ostatni przewrót sprzed miesiąca raptem. Ale Tsu nie wierzy, że cokolwiek się zmieni. Wygląda na to, że bieda tylko się powiększa.

Image

Nabieramy ochotę na przydrożną kawkę. Punkty sprzedają ten napój zawsze przy parkingu dla ciężarówek. Taka kawka kosztuje zwykle 40-50 groszy za kubek.

Image

Przy jednym z postojów spotykamy grupkę lokalesów rozpijających lokalny bimberek.

Image

Ponieważ jesteśmy zawsze i wszędzie atrakcją, lekko zataczający się panowie zapraszają nas do degustacji :D

Image

No nie powiem, było ciekawie…. 😉
A tu wspaniały stragan z drewnianymi modelami samochodów – piękny!

Image

Późnym popołudniem dojeżdżamy w końcu do Antsirabe. Miasto założyli norwescy misjonarze w XIX wieku i słynie między innymi ze źródeł termalnych. Nie odwiedzimy ich niestety, bo są daleko i drugą stronę od naszego kierunku jazdy.
Najbardziej reprezentacyjnym budynkiem miasta jest Hotel des Thermes, obecnie trochę podupadający ale w przeszłości był między innymi domem króla Maroka Mohameda V, który przebywał tu na wygnaniu:

Image

Image

Obok rosną wspaniałe drzewa jacaranda, których kwiaty kwitną na fioletowo co wygląda niesamowicie malowniczo

Image

Image

Jest tu też i polski akcent – ulica Beniowskiego.

Image

Oczywiście historycznie Beniowski był węgierskim szlachcicem urodzonym na terenie dzisiejszej Słowacji ale poprzez fakt, że uczestniczył w Konfederacji Barskiej, czuł się trochę też Polakiem. Napisał wspomnienia o swoich przygodach na Madagaskarze a unieśmiertelnił go sam Słowacki w swoim słynnym poemacie.

W Antsirabe królują riksze piesze

Image

Centralnym punktem miasta jest prześliczny budynek stacji kolejowej, całkiem dobrze utrzymany.

Image

Nasz Tsu pochodzi właśnie z Antsirabe i opowiada, że jak był dzieckiem to kilka razy dziennie odchodził stąd pociąg do Tany. Drugim sławnym budynkiem jest kolonialny budynek poczty – pozostałość po Francuzach:

Image

Niedaleko znajduje się katedra zbudowana na wzór europejski z ciekawymi akcentami polskimi w środku

Image

Image

Na głównej promenadzie miasta, gdzie spacerujemy stoi pomnik upamiętniający wszystkie osiemnaście plemion Madagaskaru

Image

Image

Robi się ciemno i wbijamy do pobliskiej restauracji, jedzenie jakoś nie powala ale jest znowu bardzo tanio. Przez okno podziwiamy jakąś lokalną demonstrację, nawet Tsu nie wie o co im chodzi.

Image

Kończymy dzień w fajnym i tanim hotelu na obrzeżach miasta, jutro cały dzień jazdy przed nami aż do Ranomafamy.

c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
14 ludzi lubi ten post.
 
      
Offline
#4 PostWysłany: 23 Lis 2025 17:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 656
Loty: 1372
Kilometry: 2 818 335
platynowy
Żeby zrozumieć Madagaskar lepiej, trzeba poznać też jego historię. Przez wieki był to zlepek małych królestw nie połączonych ze sobą ze względu na różnorodność plemion zamieszkujących wyspę. Część ludności pochodziła z Wysp Malajskich i Indonezji a druga część przypłynęła z Afryki. Większe królestwa próbowały podbić mniejsze i prawie się to udało rządzącemu plemieniu Merino. W końcu na kolonizację zdecydowali się Francuzi i zrobili to jak zwykle w swoim stylu, sprowokowali zamordowanie aktualnego władcy i w drugiej połowie XIX wieku przejęli całą wyspę. Potem już było klasycznie, Madagaskar stał się źródłem niewolników, przypraw i egzotycznego drewna.

Madagaskar porastały lasy palisandrowe znane z ciemnego, szlachetnego drewna. Gospodarka rabunkowa kolonii doprowadziła praktycznie do zagłady tego gatunku na wyspie, wszystko wycięto i wywieziono do Paryża. Palisander rośnie niesamowicie wolno – do 2mm rocznie więc nie dało się go już masowo odtworzyć. Francuzi sprowadzili inne inwazyjne gatunki na wyspę i zmieniła przez to swój charakter.

Madagaskar niepodległość uzyskał dopiero w 1960 roku, jak twierdzi Tsu, Francuzi zgodzili się na to, bo już nie było co wywozić i kraść. Jak się domyślacie, nie pała się tu wielką miłością do byłych kolonizatorów nawet pomimo faktu, że stanowią największą grupę turystów odwiedzających wyspę (nie mówię o Nosy Be). No i język francuski ciągle pozostaje dominujący. Nie widać tego tak bardzo w centralnej części wyspy ale na południu i wschodzie jest ciągle przeważa nawet nad angielskim.

A my tymczasem zbieramy się całkiem rano bo dziś spory odcinek do przejechania aż samej Ranomafamy. Ponieważ już poniedziałek, więc wbijamy się w gesty ruch poranny Antsiraby

Image

Image

Image

Mijamy za dnia piękną katedrę

Image

Na ulicach ruch jak w ulu

Image

Image

Image

Image

Jak widać, przywrócenie ruchu kolejowego w przyszłości będzie trudnym zadaniem

Image

Za Antsirabe kontynuujemy podróż przez górzysty, rolniczy krajobraz żyźniejszej części kraju

Image

Dookoła tarasy i przepięknie zielone ryżowe pola uprawne

Image

Image

Image

Image

Po jakimś czasie uderza nas jedna myśl – a gdzie maszyny rolnicze? No nie ma, cały kraj polega na pracy własnymi rękami lub przy pomocy bydła zebu

Image

Przyglądamy się temu z bliska

Image

Image

Image

Całe rodziny od rana pracują w polu, ciężka praca...

Image

Image

Image

Obrazki z drogi

Image

Zaglądamy do kopca termitów

Image

Gdzieś w połowie drogi do Ambositra kończy się teren plemienia Merino a zaczyna Betsileo, Krajobraz lekko się zmienia ale nadal dominują tarasy z ryżem

Image

Image

W Ambositrze zatrzymujemy się na lunch, daliśmy się namówić Tsu na jego polecane miejsce. Od razu widać, że dookoła inne grupy turystów też tu się zatrzymują.

Image

Aby umilić nam posiłek, restauracja organizuje pokaz lokalnych tańców – oczywiście za „co łaska” . Taki folklor dla turystów

Image

Naszą uwagę zwraca uwagę jeden z tancerzy, który jest albinosem.

Image

Już sobie wyobrażam, jak ten chłopak ma pod górkę w życiu. W większości krajów afrykańskich albinosi nie są tolerowani a wręcz się na nich poluje, warto zobaczyć cykl „Kobieta na krańcu świata” opisujący te przypadki [1]

A sama Ambositra wydaje się ciekawym miasteczkiem:

Image

Image

Rejon Ambositry słynie również z wyrobów inkrustowanych różnymi gatunkami drewna. Zaglądam z ciekawości do jednego z przydrożnych warsztatów

Image

Dzieci chodzą do szkoły dwa razy dziennie: rano do południa, potem przerwa bo jest za gorąco i po południu do wieczora. Oczywiście chodzą te, których rodziców stać na szkołę, bo jest płatna :(

Image

Podczas jednego z postojów na tankowanie i kawkę za 40 groszy, wdajemy się w zabawę w piłkarzyki z miejscowymi, tu ogrywa ich nasz Tsu

Image

Obok fajne graffiti jednoznacznie świadczące o nietypowym sporcie popularnym w tym regionie

Image

Image

A tu proszę – "znane" radio jest wszędzie!!

Image

Za Ambositrą wjeżdżamy już w wyższe góry, pośród których leży Park Narodowy Ranomafama

Image

Image

Na drodze kilka razy mijamy posterunki żandarmerii lub policji, zwykle machają na nas ręką ale są też takie, gdzie musimy się zatrzymać a Tsu i Zara z czegoś się gęsto tłumaczą pokazując papiery. Nas nikt nie zaczepia

Image

Im dalej na południe tym biedniej. Zaczynają się wioseczki w których dzieciarnia siedzi przy drodze i jak przejeżdżamy wszyscy jak jeden mąż rzucają się do biegu wzdłuż drogi coś do nas krzycząc i wystawiając ręce w znanym geście.

Image

Dochodzi do nas tylko jedno słowo – „vazah!” – co oznacza „biały człowiek”. Oj nasłuchamy się tego jeszcze wiele razy.

Jak zwykle na jazdę schodzi nam calutki dzień i do Ranomafamy docieramy już po ciemku. Ale jest jeszcze wystarczająco wcześnie, aby wyruszyć na tak zwane „nocturnal safari” czyli godzinne przejście się wzdłuż drogi i wypatrzenie nocnych lemurów i kameleonów.
Mamy to w cenie u Tsu więc uzbrojeni w latarki wychodzimy na drogę na skraj Parku. Oczywiście wszystkie te zwierzęta pokaże nam lokalny przewodnik:

Image

Image

Image

No i na początek mikrusek rdzawy czyli filmowy Mort (no prawie). Wygląda jak mała wiewióreczka ale był tak ruchliwy, że nie udało mi się zrobić żadnego zdjęcia :(
Ale za to kameleonów jest w lesie w bród! Bardzo łatwo je namierzyć bo opalizują w świetle mocnej latarki. Co najmniej kilka gatunków udało się wypatrzeć i sfotografować. Przyznaję, że nasz przewodnik też ma czasem problemy z nazwaniem konkretnego kameleona, którego spotykamy w lesie. Raz, że jest ciemno, dwa, że w promieniu latarki często zmieniają kolor a trzy, że żeńskie osobniki wyglądają czasami inaczej niż męskie. Niektóre są malutkie ale są i olbrzymy po kilkadziesiąt centymetrów! Więc będzie trochę zgadywanki:

Zaczynamy od klasycznego Malagasy Side-Striped Chameleon [2], występującego tylko w tym parku

Image

Image

Image

A kolejne to nie mamy pojęcia jaki to gatunek:

Image

Image

Image

Potem idzie kolejny endemit Ranomafamy - Calumma brevicorne czyli short-horned chameleon [4]

Image

Ten wielkolud (był naprawdę duży) wygląda jak kameleon olbrzymi [5]

Image

No i na koniec taki co nam się najbardziej podobał, z fajnym czerwonym noskiem – kameleon niebieskonogi [3]

Image

Image

Image

Image

Być może pomyliłem gatunki ale, jak wspominałem, nawet nasz przewodnik nie był pewny.
Niestety zaczyna padać i po godzince mamy już dość. Na deser jeszcze jeden nocny lemur, chociaż trudno go było wypatrzeć wśród gałęzi – dwarf lemur czyli po polsku lemurek [6]

Image

Wracamy do naszego hostelu, gdzie spotykamy podróżującą po tej części Afryki parę Polaków – tu pozdrawiam jak czytacie 😊
Nazajutrz nigdzie nie jedziemy tylko możemy przeznaczyć cały dzień na Park Narodowy Ranomafama i odpoczynek.

Stay tuned!


[1] Martyna Wojciechowska, cykl „Kobieta na krańcu świata”


[2] Malagasy side-striped chameleon https://en.wikipedia.org/wiki/Perinet_chameleon
[3] Kameleon niebieskonogi Calumma crypticum https://en.wikipedia.org/wiki/Calumma_crypticum
[4] Short-horned chameleon https://en.wikipedia.org/wiki/Calumma_brevicorne
[5] Kameleon olbrzymi https://pl.wikipedia.org/wiki/Kameleon_olbrzymi
[6] Lemurek https://pl.wikipedia.org/wiki/Lemurek
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group