Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 34 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Przez masyw Annapurny
#1 PostWysłany: 12 Maj 2025 18:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Annapurna, Himalaje, Nepal ... Te hasła rozpalają wyobraźnię podróżników i po prostu wszystkich kochających góry. Marzeniem wielu jest zobaczyć je na własne oczy a tym bardziej wyruszyć na ich szlaki. Himalaje kojarzą nam się głównie ze zdobywaniem ośmiotysięczników przez profesjonalnych himalaistów – wielkie nazwiska: Kukuczka, Messner, Cichy, Wielicki, Berbeka...
Wyobraźcie sobie, że są miejsca w Himalajach gdzie można również doznać możliwości obcowania z wysokimi górami, wędrować po nich, podziwiać widoki będąc jak najbardziej zwykłym amatorskim turystą górskim.
Jednym z takich miejsc jest masyw Annapurny. To całkiem duży obszar zwany oficjalnie Annapurna Conservation Area gdzie wyznaczono wiele szlaków trekkingowych dostępnych dla amatorskich wspinaczy. Jednym z najbardziej widokowych (według wielu źródeł) jest Annapurna Circuit

Image

Niewątpliwą inspiracją dla mojej wyprawy była relacja @Darek M. który przeszedł Annapurna Circuit sam z plecakiem. Cała jego wyprawa jest świetnie opisana na forum. Jak najbardziej tak się da, spotkałem na szlaku wielu, którzy tak jak @Darek M. samotnie lub w grupach mierzyli się z trudnościami. Nie ma żadnych formalnych przeciwskazań oprócz własnych umiejętności i determinacji aby tam po prostu polecieć i wyruszyć na szlak!

Ale myślę, że dla większości z Was, niebędących aktywnymi członkami klubów wysokogórskich, perspektywa wspinaczki po baardzo wysokich górach z 16-20 kilogramowym plecakiem nie wchodzi w rachubę. Dla mnie też, nie ta kondycja, wiek i doświadczenie.

Na szczęście da się też zrobić ten trekking w Himalajach w bardziej dostępny sposób; z Szerpami niosącymi cięższą cześć bagażu i z przewodnikiem, z umówionymi noclegami w tea-housach i z przelotem lokalnym. Taki trekking dla bardziej zwykłych zjadaczy chleba 😊 aczkolwiek z koniecznym odpowiednim przygotowaniem wydolnościowym (treningi przed: bieganie, rower, tenis itp.)
Zebrałem grupę przyjaciół-amatorów wspinaczki, którzy chcą ze mną w te Himalaje pojechać, poszukałem w Kathmandu agencji, która wynajęła nam 3 szerpów i przewodnika i …. voila, pozostało zaplanować razem trasę, kupić bilety lotnicze i ruszyć w wysokie góry!

Przeszliśmy w sześciu chłopa w masywie Annapurny prawie 105 kilometrów w następującym profilu wysokościowym:

Image

Jak wygląda wspinaczka powyżej 5000m n.p.m?

Image

Czy są po drodze krajobrazy przyprawiające o opad szczęki?

Image

Image

Czy widać ośmiotysięczniki?

Image

Image

Jak wygląda przelot lokalną linią lotniczą pośród wysokich szczytów?

Image

Image

No i czy udało się zdobyć najwyższy punkt trekkingu: przełęcz Thorang-La na 5416m n.p.m?

Image

Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w tej właśnie relacji z mojego amatorskiego trekkingu w Himalajach 😊 w masywie Annapurny i jednocześnie spełnienia jednego z większych marzeń podróżniczych.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
35 ludzi lubi ten post.
8 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Rendez-vous w Paryżu ♥️🍷 Zbiór lotów do francuskiej stolicy od 168 PLN 🇫🇷🥐 Rendez-vous w Paryżu ♥️🍷 Zbiór lotów do francuskiej stolicy od 168 PLN 🇫🇷🥐
Greckie wczasy z parkiem wodnym 🏊‍♂️🌊 Tydzień all inclusive na Zakintos za 2704 PLN Greckie wczasy z parkiem wodnym 🏊‍♂️🌊 Tydzień all inclusive na Zakintos za 2704 PLN
#2 PostWysłany: 13 Maj 2025 12:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Mądrzy ludzie twierdzą, że ograniczenia powstają głównie we własnej głowie 😊. Oczywiście się z tym zgadzam, trzeba jednak dodać że są też tak zwane „czynniki zewnętrzne”. Gdy moja żona usłyszała o moim najnowszym pomyśle podróżniczym to … ech prościej chyba by było na księżyc polecieć! Ale cierpliwość i tłumaczenia pomogły a gdy przyszedł temat terminu matur, gdzie moje najmłodsze pociechy zdają cały zestaw rozszerzeń, małżonka udzieliła zgody na wyjazd co bym się niepotrzebnie w tym czasie nie pętał w domu i przeszkadzał!

Skrzyknąłem szybko drużynę zuchów w mniej więcej moim wieku (każdy miał oczywiście przeprawę ze swoją żoną 😉 ) i rozpocząłem kilka miesięcy wcześniej planowanie. Jak pisałem, założyliśmy od razu Szerpów i przewodnika oraz wstępną rezerwację noclegów tea-housach. Idziemy w wysokim sezonie i nie chcemy mieć niespodzianek. Pogrzebałem po forach po polecenia, napisałem do kilku agencji, ponegocjowałem i zdecydowałem się na wynajęcie 3 Szerpów z przewodnikiem w cenie 215usd od osoby (a jest nas sześciu) na cały 12-dniowy trekking (wraz z ich akomodacją i posiłkami). Przewodnik oficjalnie jest obowiązkowy na tym szlaku ale w praktyce nikt tego nie egzekwuje. Będąc tego świadomym postanowiliśmy jednak go wynająć, będzie raźniej i pomijając samą pracę przewodnika opowie nam po drodze mnóstwo historii o Nepalu, trekkingu, górach i lokalnych zwyczajach. Nie żałowaliśmy!

A teraz noclegi. I znowu w większości miejsc da się złapać nocleg ad-hoc (oczywiście z pominięciem malutkiego High Camp i kilku wyżej położonych wiosek) a nawet w paru miejscach całkowicie za darmo w zamian za zakup wyżywienia ale agencja proponuje nam w pakiecie za 220usd wszystkie noclegi prebookowane w dwuosobowych pokojach z łazienkami i w miejscach gdzie są prysznice z ciepłą wodą! W cenie jest jeszcze podwózka z Kathmandu do Besishaharu, przejazd jeepem do Chamje oraz wszystkie formalności i pozwolenia. Szybka decyzja – bierzemy. Czyli za 435usd od osoby pozostaje nam dodać dolot i przewidzieć kwotę na jedzenie tylko!
Czy to drogo czy tanio – niech każdy sobie sam odpowie na to pytanie.

Szerpowie mogą zabrać nam tylko po ok 8kg na głowę więc spakować się trzeba naprawdę rozsądnie. Tu z pomocą przychodzi forum i @Darek M. który publikuje swoją żelazną listę.
Pakuję się w miękką torbę, którą oddam Szerpie i mniejszy plecak, który będę taszczył na szczyt. Wyszło mniej więcej po połowie, u mnie wagę robić będzie głównie woda (3 litrowy camelback), batony, zapasowa warstwa ubrania oraz lustrzanka z dużym obiektywem z której nie zrezygnuję!
W większym bagażu wagę będzie robił mój śpiwór do -10C z którego nie zrezygnuję (po Kilimandżaro ciepły śpiwór jest dla mnie priorytetem). Przewiduję również częste pranie więc szare mydło zapakowane. Oto mniej więcej rzeczy które zabieram:

Image

Teraz dolot do Kathmandu. Prawdziwe eldorado wprowadziła dla nas Air Arabia ze swoimi promocjami na początku roku. No i jeszcze wiza do Nepalu to koszt 30usd, płatne gotówką na miejscu. No i bach – mamy to!
Jesteśmy niestety ograniczeni urlopowo więc zrobimy tylko fragment trasy od Besishaharu ( stamtąd jeepem do Chamje ) aż do Jomsom. I tak wyjdzie ponad 100km piechotą. Zrobimy chyba najciekawszy odcinek Circuit wraz z przełęczą oczywiście.
Z Jomsom wyczaiłem samolot linii Tara Air do Pokhary. DHC-6 Twin Otter :D za 168usd. To oczywiście nadprogramowe pieniądze bo można spokojnie tanio busem ale wszystkim się oczy zaświeciły na taką lotniczą atrakcję więc bierzemy!
Zaplanowałem jeden dzień w Pokharze na odpoczynek i zapasowy dzień w Kathmandu przed wylotem na wypadek potencjalnych opóźnień no i całość gotowa.
Lecimy przez Szarżę z Air Arabia. W Emiratach mamy przerwę prawie 8 godzin więc to idealny czas na „wyjście na miasto”. Okazuje się, że nikt z mojej ekipy nie był jeszcze w Dubaju. Chłopaki życzą sobie wjazd na Burj Khalifa co uskuteczniamy. Z Szarży do Dubaju wozi nas Uber XL w przystępnej cenie.

Image

Image

Jeszcze czas na arabską kawkę nad Dubai Creek

Image

Image

I wracamy na kolejny lot do Kathmandu

Image

Imigracja schodzi prędko, nie ma dużych kolejek.

Image

Wziąłem tani hotel w dzielnicy Thamel aby jeszcze wyskoczyć na jakieś jedzenie. Hotel wysyła po nas busa za 15usd od wszystkich i bezproblemowo wpadamy na nocleg i żarcie późno wieczorem.

Image

Image

Ostatnia noc w wygodnym hotelowym łóżku z łazienką z porcelanowym kibelkiem na prawie dwa tygodnie!

Rano witamy się z Tiką, naszym przewodnikiem i wsiadamy do podstawionego busa na całodzienny przejazd do Besishaharu. Jestem w szoku kiedy odkrywam, że będziemy jechać „elektrykiem” ! No właśnie – te elektryczne chińskie busiki są mega popularne a i stacji ładowania jest sporo po drodze.

Image

No ale to Kathmandu zatłoczone! Z miasta wyjeżdżamy dobre półtorej godziny w korkach

Image

Ale dalej wcale nie jest lepiej. Trasa do Besishaharu jest w przeważającej części w przebudowie. Nie jedziemy tylko pełzniemy! Wychodzi nam średnia w wysokości 20km/h. Caaalutki dzień w busie z przerwą na lunch, ładowanie pojazdu i jakieś sikanka.

Image

Image

Image

Image

Ale za to do jedzenia pierwsze nepalskie danie – Dal Bhat (u mnie dodatkowo z kurczakiem jeszcze)

Image

W Besihaharze pierwszy nocleg w hostelu/tea-housie. Chodzimy sobie jeszcze po mieścinie ale na koniec przegania nas ulewa.

Image

Image

Besihahar to także koniec asfaltowej dobrej drogi. Część wspinaczy już tutaj zaczyna trekking ale my mamy w planach podwózkę do Chamje jeepem co ma być atrakcją samą w sobie (i była – mimo wszystko polecam). Dlaczego jeepem a raczej hinduską wersją Tata Gold? Od razu za miastem widać zniszczenia utwardzonej drogi spowodowane przez monsun z 2021 roku, który spustoszył całą dolinę. Nic bardziej bojowego od jeepa (i ciężkiego sprzętu) nie przejedzie…

Image

Trzeba jeszcze przy wjeździe pokazać nasze pozwolenia i paszporty

Image

Wyprawa jeepem/Tatą jest naprawdę fajna do momentu, kiedy zatrzymują nas roboty na jedynej drodze. Akurat dzisiaj robotnicy zaplanowali budowę przepustu!! Stoimy w kolumnie prawie 1,5 godziny obserwując maszyny i robotników a potem jesteśmy testerami nowego przejazdu.

Image

Image

Image

Dolina jest przepiękna

Image

Drugi postój funduje nam maszyna do kruszenia skał ☹ No koszmar jakiś. Z tego wszystkiego do Chamje dojeżdżamy już dość późno a na dodatek znowu na horyzoncie zbiera się na deszcz. Chamje jest malutkie ale klimatyczne.

Image

Image

Tika niezadowolony z timingu proponuje dojazd do Taal 5 kilometrów dalej aby tam dopiero rozpocząć trekking bo inaczej nie zdążymy do Dharapani przed deszczem i zmrokiem. Zdroworozsądkowo się zgadzamy.
Machamy do naszych Szerpów i pakujemy się na szlak, trekking rozpoczęty!

Image

Taal to malutka osada, mocno zniszczona podczas wspomnianego monsunu, stanęła już na nogach

Image

Image

Mapa tego co nas czeka:

Image

Szlak wiedzie częściowo odbudowaną ścieżką i nie sprawia na tej wysokości żadnych trudności. Jeszcze niedawno ten odcinek trzeba było robić drugą stroną rzeki po normalnej drodze dla pojazdów

Image

Image

Podziwiamy piękne krajobrazy

Image

Image

Image

Image

Tika pokazuje mi piękne roślinki rosnące niedaleko ścieżki 😉 Zrywam kwiatki i wącham. Ach, jaką ciekawą mają tu florę…

Image

Pierwsze wiszące mosty sprawiają nam niezłą radochę!

Image

Image

Image

Image

Są i kawałki szlaku nieodbudowane, które trzeba trawersować po zboczu

Image

Niestety przychodzi spodziewany deszczyk i kończymy pierwszy dzień w kurtkach przeciwdeszczowych.

Image

Dharapani na horyzoncie

Image

Image

Image

Nocleg w Dharapani czeka z ciepłą strawą i herbatką imbirowo-cytrynowo-miodową, którą będziemy pili codziennie od rana do wieczora.

Image

Menu, które bez żadnych zmian będzie nam towarzyszyć aż do końca trekkingu. Śmiejemy się, że ceny tylko wzrastają o 100 rupii co 500m wysokości 😉

Image

Brak zmęczenia ale przez deszcz idziemy błogo spać, jeszcze bez śpiworów, tylko pod kołderkę.
Pierwszy dzień trekkingu, bardzo lajtowy, już za nami!

Stay tuned!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
29 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#3 PostWysłany: 13 Maj 2025 19:21 

Rejestracja: 22 Lut 2014
Posty: 12
Loty: 233
Kilometry: 487 115
No nie mogę, co Ty Hiszpan jeszcze wymyślisz???
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 14 Maj 2025 08:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Ależ wstał wspaniały słoneczny dzień! Po deszczu i chmurach ani śladu. Możemy rozkoszować się pierwszym widoczkiem wysokich szczytów dookoła. To dopiero preludium tego co będziemy oglądać w najbliższych dniach.

Image

Image

A tak wyglądał nasz pokoik w tea-house. We wszystkich następnych będzie podobnie.

Image

Patrzymy jak Szerpowie pakują nasze torby i swoje plecaki. Taka „paczka” waży dobre 20 parę kilo!

Image

No cóż, lekko nie mają. Wyruszają z uśmiechem na ustach więc i my wesoło do nich machamy z odrobiną współczucia ale i świadomości, że dzięki nam mają pracę i zapłatę.

Image

Dzisiejszy odcinek jest równie łatwy i przyjemny jak wczorajszy tym bardziej, że cały dzień idziemy w słońcu. Szlak długo prowadzi wzdłuż drogi aby w końcu odbić w las. W końcu widać ośnieżone szczyty!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na drodze kurzy się niemiłosiernie zwłaszcza jak przejedzie ciężki sprzęt

Image

Odbijamy w końcu na prawdziwy szlak:

Image

Image

Za to w lesie – bardzo ciekawa roślinność

Image

Image

Kobra himalajska:

Image

Podoba się nam tutejsze oznaczenie szlaków 😊

Image

Image

Mijamy liczne wioski gdzie toczy się normalne życie, mamy okazję pooglądać co robią miejscowi

Image

Image

Image

Image

Poletka uprawne przy wioskach – tu uprawiają jęczmień

Image

Image

Mnóstwo dzieci, które bezproblemowo pozują do fotek

Image

Image

Image

Image

Napis "The North Face" pojawia się wszędzie na większości ubrań noszonych przez lokalesów ;) Oczywiście można też go kupić w każdym wioskowym sklepie

Obserwujemy także ptaki, to wrona wielkodzioba, charakterystyczna dla tej części Azji i Himalajów

Image

W którymś momencie otwiera nam się widok na jeden z ośmiotysięczników – Manaslu:

Image

Image

Image

Mija nas nisko lecący doliną helikopter

Image

Image

Ani się nie obejrzeliśmy aż weszliśmy na 2670m n.p.m.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W Chame mamy kolejny nocleg w fajnym tea-housie. Niedaleko są gorące źródła ale zamiast spodziewanego basenu z gorącą wodą napotykamy tylko cieknącą gorącą strużkę, w której miejscowe kobiety urządzają sobie pranie

Image

Image

A i jak robię własne pranie:

Image

Na kolację tym razem dużo makaronu i nieśmiertelną herbatkę imbirową a na śniadanie odkrywam masala omlet, który wraz z chlebkiem tybetańskim stanie się moim podstawowym porannym pożywieniem.

Image

Image

Z samego rana będziemy mogli już spojrzeć na Annapurnę II – jeden ze szczytów masywu, który ma ponad 7900m n.p.m.

c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
21 ludzi lubi ten post.
7 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#5 PostWysłany: 14 Maj 2025 09:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 2709
Loty: 968
Kilometry: 2 123 334
HON fly4free
Ile średnio godzin dziennie trekkingu mieliście?
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 14 Maj 2025 15:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Wcale nie tak dużo. To około średnio 5-6 godzin trekingu przy dystansach rzędu 15-17 kilometrów. Annapurna Circuit jest, przynajmniej w początkowej niższej części podobna trudnościowo do chodzenia po Tatrach.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 15 Maj 2025 07:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Im wyżej tym ładnie chciało by się powiedzieć. No poniekąd to prawda. Nasz trzeci dzień trekkingu jest chyba najłatwiejszy. To prawie jak spacerek do Doliny Chochołowskiej najprościej przyrównując. Oczywiście przed nami trudne wspinaczki powyżej 4000 metrów ale takimi spokojnymi etapami przygotowujemy do tego organizmy.
Tymczasem na dzień dobry kłaniają się nam wspaniałe 7-tysięczniki w tym Annapurna II

Image

Image

Image

Dzisiaj szlak w przeważającej części biegnie wzdłuż pięknej doliny rzeki Marsynagdi.

Image

Image

Zapewne z porze deszczowej jest wielka i rwąca ale dziś to ledwie strumyk

Image

Image

Image

Większość szlaku to niestety droga dla pojazdów i wioski ale ruch jest niewielki

Image

Miejscowi pasterze noszą noże w ciekawy sposób

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Spotykamy coraz więcej grup turystów takich jak my, w tym sporo z Polski

Image

Image

Image

Mamy coraz ładniejsze widoczki wysokich szczytów Himalajów

Image

Image

Image

Image

Po drodze stajemy na zupę. W karcie podane są przykładowe ceny noclegów w przydrożnym tea-house

Image

Image

Image

Image

Image

Dzisiejszy nocleg wypada w Upper Pisang. Idzie się łatwo i przyjemnie a tu bach!, przekroczyliśmy nie wiadomo kiedy 3000 metrów.

Image

Image

Image

Ścieżki w wiosce są wąziutki więc czasami trzeba ustąpić pierszeństwa

Image

Image

Image

Image

Tu mamy przepiękny i niezmącony widok na szczyt Annapurny II – 7937m n.p.m. i rzut oka na Annapurnę IV raptem tylko 400m niższą

Image

Image

Image

W Upper Pisang znajduje się przepiękna świątynia buddyjska, którą po zalogowaniu się na kwaterze i zostawieniu plecaków również odwiedzamy

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ten wielki bęben to młynek modlitewny. Odmawia się buddyjskie modlitwy poprzez zakręcenie nim trzy razy

Image

W Upper Pisang jest już zimno. Wioska leży już na znacznej wysokości i dodatkowo na odsłoniętym zboczu a wieczorem i w nocy mocno wieje. Idziemy na kolację ubrani już na cebulkę ale na szczęście gospodyni rozpala kozę 😊 i po małym pomieszczeniu rozlewa się błogie ciepełko.

Image

Śpię pod wielgachną pierzyną i jest mi mega komfortowo.

stay tuned...
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
22 ludzi lubi ten post.
5 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#8 PostWysłany: 16 Maj 2025 08:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Pierwsze trzy dni to było takie trochę "spacerowanie" po górkach, które aczkolwiek sprawiło, że weszliśmy już na 3300m n.p.m. Kolejny dzień ma nam dać trochę bardziej w kość. W planach w sumie około 20 kilometrów do przejścia i spore przewyższenie po drodze, które mamy potraktować jako cząstkową aklimatyzację.
Dzień jak zwykle wstaje słoneczny i znowu podziwiamy szczyty dookoła

Image

Image

Każda wioska ma bramy z obu stron

Image

Image

Image

Image

Jeszcze widok na Upper Pisang ze szlaku

Image

Po drodze odwiedzamy jeziorko zwane Green Lake, w którym odbijają się jak w lustrze ośnieżone szczyty Himalajów

Image

Image

Rozpoczynamy długie, strome podejście aż do wioski Ghyaru

Image

Image

Image

Image

Po drodze widoki naprawdę zachwycające

Image

Image

Image

Image

Na górze nieśmiertelna herbatka i trochę odpoczynku

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Z Ghyaru szlak prowadzi trawersem zbocza i schodzi łagodnie znowu w dolinę

Image

Image

Tak wygląda wioska z oddali

Image

Image

A tu złapałem orłosępa

Image

Image

Trochę zaczyna się chmurzyć

Image

Image

Mijamy stado dzikich himalayan goat czyli tarów

Image

Dalej widoczki są niezmiennie zachwycające, kolejna wioska gdzie stajemy na zupę

Image

Image

Image

Image

W dolinie widać lotnisko w Manang

Image

Image

Śnieżnej pantery, która gdzieś w tych górach występuje niestety nie widziałem :(

Image

Dalej do Manang szlak prowadzi już wzdłuż drogi, gdzie co chwila tumany kurzy wzbijają jeepy i ciężarówki

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Przed naszą kolejną bazą widzimy po raz pierwszy pasące się jaki 😊

Image

Manang to trochę większa wioska w okolicy. Ma sporo sklepów i dużą bazę noclegową. Nam się trafia fajny tea-house z piekarnią w parterze i dobrą restauracją. Degustuję ser z jaka i kolejny dal bhat.

Image

Image

W planach jest dwudniowy postój z wejściem na jakąś górkę następnego dnia aby zrobić lepszą aklimatyzację. Przymierzamy się do Ice Lake ale okazuje się, że jeden z naszych towarzyszy gorzej się poczuł i to chyba nie od wysokości. Pakujemy w niego gorącą herbatę i zupę czosnkową oraz wkładamy na całą noc i następny dzień do śpiwora w pokoju. Jutro odpuścimy Ice Lake, bo to jest wyprawa na cały dzień a nie wiadomo, czy nie będzie trzeba zmienić planów…

c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
20 ludzi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 16 Maj 2025 16:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Tak to bywa na takich wyprawach, że życie czasami pisze niespodziewane i nieplanowane scenariusze. Jak czytaliście poruszamy się w bardzo komfortowy sposób, nie robiąc dziennie dużych przewyższeń – tak max. 500-600 metrów w górę i nie pokonując wielkich odległości. To sprawia, że ten trekking jest naprawdę relatywnie "łatwy", przyjemny i dostępny dla większości.
Ale to wszystko pod warunkiem, że jesteśmy zdrowi i mamy siły. Jako grupa trzymamy się razem i chwilowa choroba jednego z nas sprawia, że musimy się naradzić jak dalej działać. Akurat na szczęście wypadło, że mamy jeden dzień przestoju w Manang więc po zadbaniu o naszego współtowarzysza umawiamy się z Tiką, że zrobimy jakąś mini-aklimatyzację niedaleko wioski. Ice Lake musi poczekać na inne czasy :( .

Akurat na przeciwległym zboczu jest szlak do zapomnianej i opuszczonej wioseczki, który prowadzi prawie na 3900m i da się go ogarnąć w około 5 godzin.

Co ciekawe, większość turystów właśnie w Manang robi sobie dzień przerwy więc wioska pełna jest wałęsających się i najwyraźniej znudzonych Szerpów.

Image

Ale o naszych zuchów zadbał Tika i wygania ich wszystkich na tą samą górkę, na którą i my się dziś wspinamy 😊 – oczywiście na pusto bez żadnego bagażu. Dzień jest piękny i okoliczne szczyty prezentują się znakomicie

Image

Image

Image

Jest stromo ale ponieważ idziemy na luzie więc nie jest to żadnym problemem. Wspinamy się wzdłuż Gangapurna Lake i dokładnie pod szczytem Gangapurny (7455m) i Annapurny III (7555m). Te dwa szczyty dominują krajobraz nad wioską Manang.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Krajobraz doliny gdzie leży Manang ze szczytu też jest powalający.

Image

Image

Image

Image

W Manang można sobie przedłużyć trekking i dojść aż do Tilicho Lake. Tam trzeba w okolicy zanocować aby z powrotem wrócić na szlak w kierunku przełęczy Thorang-La. To rozwidlenie jest tuż za wioską. W moim planie nie ma Tilicho Lake, jutro pójdziemy bezpośrednio z Manang w drugą dolinę w kierunku Yak Kharka właśnie w tę stronę:

Image

Image

Image

Ale tymczasem cieszymy oczy widokami z lokalnych szczytów.

Image

Image

Image

Gangapurna wraz ze swoim lodowcem

Image

Image

Na szczycie opuszczona wioska

Image

Image

Image

Image

Gdzieś niedaleko padło młode cielę i powoli w jego kierunku zlatują się wielkie sępy himalajskie

Image

Image

Image

Jestem zdziwiony bo jest dość wysoko do wioski a zwierząt widzimy sporo. Oprócz stad krów są też przepiękne konie

Image

Image

Robię też fotę z daleka śmigłowcowi, który zagłuszył nagle ciszę pięknej doliny

Image

Znowu coś się ciemnego zbiera na horyzoncie na niebie. Ruszamy w dół z powrotem do Manang.

Image

Image

Wioska ma zadziwiająco dużo sklepów co po chwili zastanowienia nie dziwi. To jest ostatnie miejsce na szlaku, gdzie da się dojechać pojazdem transportowym. Dziś rano odkryłem, że zapomniałem zapakować grubych spodni do trekkingu, od jutra już będzie więcej wiatru i mrozu a mam tylko lekkie bojówki. Moja rozterka trwa tylko chwilę kiedy odkrywam, że są tu też sklepiki ze sprzętem turystycznym. Po 15 minutach wychodzę z profesjonalnie uszytymi wodo- i wiatroodpornymi spodniami do wspinaczki, brandowanymi znaną marką (wyglądają mega solidnie i sprawdziły się super do końca wędrówki). Mój portfel jest lżejszy o …… 65zł! Taki tu jest klimat…

Image

Image

Image

Sprawdzamy kolegę, który przespał ponad dobę i powoli dochodzi do siebie i decydujemy się na obiad zjeść burgery z jaka, reklamowane przez knajpkę w naszym tea-housie. Generalnie chciałem unikać takiego jedzenia podczas trekkingu aby nie mieć za dużo przygód żołądkowych ale dziś wyjątkowo postanawiamy zaryzykować 😊

Image

Jak smakuje jak? Jak jak 😉 Prywatnie zostanę przy wołowinie 😊

Jest wczesne popołudnie, piękna pogoda więc można zrobić pranie i rozwiesić na zewnątrz z nadzieją, że wyschnie

Image

Z tarasu tea-house takie widoczki

Image

Image

Cały wieczór schodzi nam na pogawędkach z innymi wspinaczami w tea-housie. Na zewnątrz zapada zmierzch z pięknymi kolorami.

Image

W tea-house panuje radosna atmosfera, wszyscy już zasmakowali krajobrazów i łatwego szlaku i są gotowi na drugi, już znacznie trudniejszy etap wędrówki – wejście w strefy powyżej 4000 metrów, gdzie przez najbliższe dni czekają na nas mrozy, wiatry, niewygody i znacznie większe przewyższenia 😊. Nie możemy się doczekać!

Stay tuned…
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
20 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#10 PostWysłany: 17 Maj 2025 00:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 02 Sty 2013
Posty: 699
Loty: 37
Kilometry: 86 397
srebrny
Pokaż te spodnie :lol: W takiej cenie trzeba było więcej na zapas kupić :P
_________________
Image Ibiza 2013
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 17 Maj 2025 21:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Żegnamy spokojne doliny, wędrówki wśród zakurzonej drogi i łatwe podejścia. Czeka nas na najbliższe dni już tylko kierunek w górę.

Image

Image

Zostawiamy za sobą również zieleń. Idziemy w wyraźnie wyższe partie Himalajów, gdzie czekają nas skały i karłowata roślinność dobra dla jaków.

Image

Image

Image

Początek nie jest zły, słonko przypieka mocno więc trzeba się porządnie posmarować kremem do opalania. Przed nami kilka wiosek, do których dostawy odbywają się już tylko za pomocą mułów i koni. I takie zaprzęgi mijamy na szlaku kilkakrotnie

Image

Image

Image

Image

Znika gdzieś szum cywilizacji i otoczenia, wchodzimy w dzikie, puste góry.

Image

Image

Im wyżej tym robi się piękniej

Image

Image

Image

Po drodze tylko jedna wioseczka, tu też widywane są śnieżne pantery

Image

Image

Image

Tu też zaczynają się duże stada jaków. Pierwsze osobniki wzbudzają naturalną reakcję ciekawości ale potem widzimy ich tak dużo, że po paru godzinach mijamy kolejne grupy zwierząt nie oglądając się za nimi…

Image

lubią się co chwila tarzać w pyle...

Image

Image

Image

Image

Image

Image

No ale są niesamowicie fotogeniczne 😊

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kilka razy zdarza się nam spotkać turystów idących w dół. A także sprowadzanych w dół na mułach i koniach:

Image

Dziwi mnie to początkowo dopóki nie zagaduję do takiej wracającej pary wyglądającej na rodaków. No i oczywiście chodzi o chorobę wysokościową. Przed nami 4000 metrów i wyżej i nie każdy organizm jest w stanie (nawet pomimo leków) wytrzymać bez kłopotów i bólu głowy. Tak to wygląda, cieszę się w duchu, że mi nic na dużej wysokości nie będzie. 2 lata wcześniej wszedłem na Kilimandżaro (5900m n.p.m.) i obyło się bez problemów.
Trzymam też kciuki za resztę naszej ekipy, z której trójka będzie po raz pierwszy na takiej wysokości. Na szczęście u nich też nie było objawów.

Eeech jak tu pięknie!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Hołdując zasadzie „nie za dużo na raz” zatrzymujemy się na nocleg równo na 4000 metrów w osadzie Yak Kharka

Image

Image

Image

Image

Image

Przy jednym z tea-housów dziewczyny robią pranie 😊

Image

Image

Na tej wysokości śpiwór na noc jest już mocno wskazany. Nasz tea-house ma dużą knajpkę gdzie wszystko musi być dowiezione na mułach ale menu jest jak zwykle bogate. Koza oczywiście wieczorem też odpalona. Jem nieśmiertelny Dal Bhat na kolację i masala omlet z chlebkiem tybetańskim na śniadanie 😊 Ten zestaw jakoś mi najbardziej odpowiada.

Image

W tym tea-housie jest również możliwość wzięcia prysznica. W małym pomieszczeniu jest zamontowany piecyk gazowy (butle przyniosły muły) i za niewielką opłatą można mieć nawet ciepłą wodę. Trochę to działa zerojedynkowo bo albo jest lodowata albo supergorąca ale da się 😊

Image

Humory cały czas nam dopisują i wieczór spędzamy na grze w karty. Sporo sąsiednich stolików robi dokładnie to samo. Już widzimy znajome twarze i powoli tworzymy wspólnotę idącą w tym samym kierunku i celu!

Jutro już poważniejsza wspinaczka, mamy w planach przewyższenie prawie 850m!

c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
14 ludzi lubi ten post.
gembski uważa post za pomocny.
 
      
#12 PostWysłany: 18 Maj 2025 20:59 

Rejestracja: 26 Sty 2013
Posty: 488
Loty: 312
Kilometry: 394 864
niebieski
Szedłem trasę wokół Annapurny a potem jeszcze do Annapurna Bace Cump w 2012 roku. Patrząc na Twoje zdjęcia muszę powiedzieć, że bardzo wiele się zmieniło. Na pewno jedno nie- góry wciąż są niesamowicie piękne. Do tego ludzie na miejscu i na szlaku. Niepowtarzalny, magiczny klimat.
Góra
 Profil Relacje PM off
hiszpan lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 18 Maj 2025 21:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Do tej pory każdy poranek witał nas pięknym słoneczkiem i widoczkiem ośnieżonych szczytów. Dziś jest po raz pierwszy inaczej. Wiszą niskie chmury i czuć wilgoć w powietrzu. Trzeba ubrać się już odpowiednio cieplej.
Robimy szybką naradę z Tiką. Mamy zarezerwowane pokoje w High Camp i Tika chce się upewnić, że na pewno tam pójdziemy dzisiaj od razu. Jest jeszcze Thorang Pedi po drodze gdzie awaryjnie można także zanocować. Nastawiamy się psychicznie na High Camp (to powyżej 4800 metrów) i ruszamy

Image

Image

Image

Image

Jedna jedyna wioseczka po drodze

Image

Image

Praktycznie cały dzień idziemy pod górę wąskim wąwozem.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wysoka roślinność zanikła prawie zupełnie, warunki temperaturowe są znośnie, na szczęście nie wieje

Image

Szlak wije się po obu stronach wąwozu, przechodzimy raz na jedną raz na drugą stronę

Image

Image

Na zboczu wysoko wypatrzyłem gniazdo orłosępa, uczy młode latać ale jego samego ciężko złapać na tle skał

Image

Image

W końcu dochodzimy do schroniska Thorang Phedi

Image

Image

Tu obowiązkowa herbatka imbirowa i coś lekkiego na ząb – wszyscy bierzemy rice pudding, który zadziwiająco najlepiej smakuje na tych wysokościach

Obok stado dzikich tarów

Image

Do High Camp został nam tylko 1 kilometr i …. prawie 400 metrów przewyższenia. Wydaje się, że krótko i łatwo ale będzie to mój najtrudniejszy odcinek na całym szlaku

Image

Wydaje się, że High Camp jest tuż tuż za rogiem ale w rzeczywistości ten kilometr pokonujemy w prawie półtorej godziny! Czuć już bardzo niedobór tlenu w powietrzu.

Image

Tika nas pilnuje i co chwila przypomina – Bistari, Bistari! Co znacza „wolniej, wolniej”. Nawet szerpowie, którzy wchodzą równolegle z nami robią sobie przystanki co 15 minut.

Image

W połowie podejścia sypie ostro śniegiem

Image

Image

No ale za załomem już widać High Camp co oczywiście dodaje skrzydeł

Image

Udało się. Nic już nie będzie trudniejsze na tym trekkingu...

Image

High Camp to kilka baraków z pokojami, centralna latryna i budynek restauracji, gdzie wszyscy się schodzą. Niestety nie ma kozy więc trzeba być ubranym w środku również. Po południu temperatura w High Camp to -5C. W nocy wg prognozy spodziewamy się nawet -12C.

Image

Image

Image

Niestety chmury trzymają się mocno i nie ma zapowiadanych ładnych widoczków na okalające szczyty ☹

Image

Image

Zaraz po zrzuceniu bagażu mam ochotę na zupę czosnkową

Image

Może nie być jedzenia na ciepło, herbaty itp. ale wifi jest zawsze w każdym tea-housie, nawet w takim miejscu jak High Camp ;)

Image

A na kolację tym razem trzeba zjeść coś treściwszego – jutro atak szczytowy. Spożywamy głównie makaron.

Image

Oczywiście prowiant do restauracji przyniosły muły

Image

Image

Zaplanowaliśmy pobudkę o 4.00 aby zaraz już wyjść na szlak. Na szczęście można wcześniej położyć się spać (ależ błogosławię dziś mój ciepły śpiwór 😊) i troszkę zregenerować się do rana.

Atak szczytowy zaplanowany na 4.30 rano. W nocy budzę się za potrzebą, czołówka na głowę i idę szukać latryny. Za drzwiami uderza mnie śnieżyca! Zła wiadomość, że wieje i śnieży ale też dobra, że śnieg przyniósł lekką poprawę temperatury i nie jest tak przeraźliwie mroźno.

Image

No nie ma bata, nikt nie ma prawa narzekać. Doszliśmy już tak wysoko, że trzeba z rana postawić kropkę nad „i” i zdobyć tą przełęcz…

Stay tuned!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 19 Maj 2025 19:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Atak szczytowy! To magiczne hasło skłania do niesamowitej ekscytacji ale też jest zapowiedzią pewnego dużego wysiłku, który trzeba ponieść na koniec wspinaczki.
Doszliśmy już po tylu dniach do tego punktu w czasie, w którym ogłaszamy nasz własny atak szczytowy. Nie wchodzimy dziś na żaden szczyt oczywiście tylko na przełęcz. Czeka na nas wysokość 5416 m n.p.m. Niemało ale dziś nocujemy na 4800m.
Trzeba wstać o tej 4 rano, napić się gorącej herbaty, coś przekąsić (kompletnie nie chce mi się jeść) oraz z czołówką na głowie ruszyć w ten ostatni odcinek

Image

Ok. 4.30 powoli już się rozwidnia

Image

W nocy spadł śnieg, którego byłem świadkiem, więc High Camp wygląda troszkę inaczej z rana.

Image

Niestety mgła i chmury nie ustąpiły więc czeka nas wędrówka bez widoczków na początek. Jest raptem -5C więc nie tak strasznie dotkliwie. Do przełęczy mamy około 3 godzin wspinaczki z High Camp. Tylko w górę ale już nie tak stromo jak wczoraj po południu. Ruszamy w mleko:

Image

Image

Image

Wybaczcie brak dużej ilości fajnych fotek ale skupiałem się na wspinaczce zamiast na uwiecznianiu białego krajobrazu

Image

Image

Wychodzimy powyżej pokrywy chmur, widok nieziemski 😊

Image

Image

Image

Image

Image

Około 6 rano pojawia się słońce nad odległymi szczytami

Image

Image

Image

Image

Image

Wspinaczka w słońcu zdecydowanie jest przyjemniejsza!

Image

Image

Image

Nie wszyscy dają radę, mija nas cała grupa wspinaczy podróżująca w górę na mułach i koniach.

Image

Image

Image

Image

Bisteri, Bisteri! Zegarek pokazuje metry w górę, dzielę sobie ten dystans na pojedyncze setki metrów i zdobywam po kolei każdą z nich.

Image

Dookoła krajobrazy wysokich Himalajów

Image

Już w oddali widać koniec wspinaczki – przełęcz

Image

Image

Image

W końcu jest! Zdobyliśmy wszyscy przełęcz Thorong-La na wysokości 5416 m n.p.m. :D

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ale radocha! Wyciągam polską flagę i robimy sesję

Image

Za chwile robi się zabawnie bo podchodzi do nas grupa z Indonezji i chcą pożyczyć naszą flagę do swoich fotek – wystarczy im odwrócić 😊

Image

Ale za chwilę zaczepia mnie młody Izraleczyk i prosi też o naszą flagę, okazuje się, że jego ojciec był marcowym emigrantem z Polski 😊

Image

A na koniec Australijka z korzeniami polskimi (dziadek) również robi sesję z polską flagą.

Image

Kto jeszcze ma polskie korzenie i chętny na fotkę z naszą flagą narodową???
Przyznam, że duma mnie rozpiera :D

Z przełęczy nie ma jakiś spektakularnych widoczków zwłaszcza, że jest dość pochmurno

Image

Image

Image

Image

Image

Czeka nas dłuuuugie zejście o ponad 1300m przewyższeń aż do Muktinath. Ale TYLKO w dół już 😊

Image

Gdzieniegdzie szlak wiedzie po płatach śniegu więc trzeba bardzo uważać aby się nie poślizgnąć. Wbrew pozorom to zejście przy szczycie jest trochę niebezpieczne, nie można w każdym razie nic jeszcze lekceważyć.

Image

Image

Image

W ramach szybkiego schodzenia w dół wzrasta ilość tlenu więc oddycha się nam coraz lepiej. Szybko połykamy kolejne setki metrów w dół i kilometry szlaku.
Rozumiem też dlaczego szliśmy od Manang. Jakby ktoś próbował podejścia od Muktinath to jest to po prostu masakra i rzeźnia!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po kilku godzinach docieramy do pierwszej cywilizacji. Knajpki, z których każda oferuje darmowe wifi. To jest absolutnie towar pierwszej potrzeby dla nas wszystkich aby po prostu dać znać bliskim, że żyjemy i zrobiliśmy to!

Image

Na rozwidleniu trzeba nie pomylić szlaków!

Image

Image

Muktinath z oddali, nasza dzisiejsza baza

Image

Image

Muktinath słynie ze świątyń buddyjskiej i hinduskiej. Są po drodze więc idziemy je zobaczyć. Na początek buddyjska.

Image

Image

Image

Image

Na zboczu góry kilometry kolorowych chorągiewek, każda z zapisaną modlitwą

Image

Image

Image

W świątyni buddyjskiej pusto. Za to kawałek dalej świątynia hinduska – tam panuje niesamowity harmider i tłok!

Image

Image

Image

Wchodzimy pomiędzy na wpół rozebranych pielgrzymów jak jakieś zjawy z gór

Image

Image

Dopiero tu widać, że obie świątynie są na wzgórzu, do którego prowadzą gigantyczne, długie i strome schody. My na szczęście w dół 😉

Image

Ale aby każdy pielgrzym mógł dotrzeć do świątyni w Muktinath istnie specjalna służba, która wnosi bardziej niepełnosprawne osoby na wzgórze ze świątynią w taki właśnie sposób:

Image

Image

Przy schodach rozłożyli się hinduscy guru, mędrcy i żebracy

Image

Image

No niezły folklor, przyznaję, że będąc kilka razy w Indiach nie widziałem czegoś takiego jeszcze!
No ale my idąc cały czas w dół w końcu trafiamy na nasz tea-house w mieście. Tam można wziąć gorący prysznic i skorzystać jak człowiek z porcelany! Niewiele nam do szczęścia brakuje. Jest słoneczko i mega ciepło po mrozach przełęczy.

Image

Image

Image

Zamawiamy suty obiad do którego po raz pierwszy na tej wyprawie pozwalamy sobie na lokalne piwko! Ja biorę momo czyli lokalne pierogi.

Image

Wooow, zrobiliśmy to! Jutro ostatni dzień trekkingu, zejście z Muktinath do Jomsom. Znowu droga już tylko w dół.

To jeszcze nie koniec – c.d.n. 😉
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
21 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#15 PostWysłany: 19 Maj 2025 22:24 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 2419
Co było w tej budzie na Thorong-La Pass?
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#16 PostWysłany: 20 Maj 2025 13:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
@Gadekk przyznaję, że tam nie zaglądałem. Zakładam, że może to miejsce na odpoczynek dla tych co zaniemogli po dojściu na przełęcz.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
Gadekk lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 20 Maj 2025 21:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Muktinath leży całkiem wysoko bo na 3762m n.p.m. ale dla nas percepcyjnie to już niziny 😊. Wyspaliśmy się fantastycznie zwłaszcza, że nie mamy pośpiechu z dzisiejszym wyjściem i zbieramy się bardzo powoli.
Rano znowu zaświeciło słońce i z tarasu tea-house mam widoki na wysokie Himalaje. Tu akurat bardzo dobrze widać kolejny ośmiotysięcznik – Dhaulagiri (8167 m n.p.m.)

Image

Image

Image

Ładna panorama masywy Annapurny zza rogu

Image

Image

Image

Teraz widać jak w pięknym miejscu jest położone Muktinath. Część turystów kończy tu trekking i bierze busa do Jomsom, Tatopani lub nawet Pokhary. Dziś miasto jest w kompletnej przebudowie

Image

Image

Image

My zamierzamy przejść jeszcze jeden odcinek do samego Jomsom, ostatnie 15 kilometrów na nogach. Pierwsza część to spacer pośród wiosek plemienia Thakali wzdłuż doliny Kali Gandaki.
Z góry mamy świetny widok na bardzo fotogeniczną wioskę Jharkot, usytuowaną na szczycie klifu. Do niej też wejdziemy.

Image

Image

Image

Image

Idziemy częściowo wzdłuż drogi a za chwilę dosłownie przez obejścia, pola i zagrody.

Image

Image

Rzeczywiście dosłownie zaglądamy przez płot jak żyją miejscowi

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Mega pomysłowy sposób na zagotowanie wody lub strawy, popularny w co drugim obejściu

Image

Image

Image

W połowie trasy zabudowania wiosek kończą się piękną świątynią i zostaje nam wędrówka wzdłuż asfaltowej szosy

Image

Image

Image

Przed nami krajobrazy Mustangu, krainy leżącej na północny zachód od przełęczy Thorong-La

Image

Image

Do Jomsom idziemy jeszcze skrótem przez skały bardzo pomysłową ścieżką

Image

Image

Image

Image

Na jedzonko zatrzymujemy się w ….. miejscowym Hiltonie :D Ciekawe, czy da się tu zebrać punkty za nockę 😉

Image

Image

Do Jomsom już rzut kamieniem mega zakurzoną szosą

Image

Image

Koniec wędrówki – 105 kilometrów w nogach :D Nasz ostatni tea-house położony jest tuż przy lotnisku, jutro z rana czeka nas lot Tara Air do Pokhary. Jomsom leży na wysokości „zaledwie” 2730m n.p.m.!

Tymczasem wyczailiśmy chińskie whisky w pobliskim sklepie za grosze😉 – oczywiście w celach degustacyjnych tylko 😉

Image

Pijemy zdrowie Tiki i Szerpów i żegnamy się już z nimi dzisiaj – no chłopaki się spisali na medal! Dostają swoje koperty z tipem i wszyscy są zadowoleni.
Jutro lot przez Himalaje Twin Otterem i odpoczynek w Pokharze.

stay tuned!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#18 PostWysłany: 21 Maj 2025 20:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Lot mamy zaplanowany na 9 rano więc już o 8 meldujemy się na „terminalu”

Image

Facet w kantorku robi wielkie oczy i mówi, że za wcześnie przyszliśmy a poza tym to i tak będzie opóźnienie. Hmm no trudno poczekamy w poczekalni.

Image

Nasz Twin Otter robi rotację do Pokhary w około 50 minut i oglądamy go dwa razy zanim znowu nas wołają i proszą o zważenie bagażu.

Image

Image

Rejestrowy nie może przekroczyć 10kg. Na szczęście wszyscy jesteśmy poniżej i dostajemy takie oto karty pokładowe.

Image

Jeszcze kontrola osobista przed bramką. Osobny pokoik per osoba, trzeba wyjąć wszystko z plecaka i wytłumaczyć się z każdej rzeczy. Skanerów oczywiście brak.

Oto czeka w końcu na nas DHC-6 Twin Otter linii Tara Air 😊

Image

Image

Lot do Pokhary to tylko około 20 minut. Zgodnie z moimi przewidywaniami nie wzbijamy się jakoś wysoko ale …. sądziłem, że jednak góry będziemy przeskakiwać a nie omijać wężykiem!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Trochę widoczków przez okno

Image

Image

Image

Image

Image

Nad niektórymi przełęczami przelatujemy bardzo nisko

Image

Podchodzimy do lądowania w Pokharze

Image

Image

Woow, jak tu gorąco! W Jomsom było około 5C a tutaj jest 28C !!! Juppi – wreszcie ciepełko.

Image

Image

Wybrałem bardzo tani hotel niedaleko jeziora i taksówka do niego kosztuje tylko 500 rupii z lotniska

Image

A w hotelu… każdy ma duże łóżko, łazienkę z kafelkami i prysznicem z gorącą wodą lejącą się szerokim strumieniem, kibelek porcelanowy i po prostu ciepełko. Cieszymy się tymi warunkami jak dzieci :D po prawie dwóch tygodniach ascezy.
Właściciel, nieproszony przynosi nam kubełek wypełniony lodem i zimnym piwkiem, no raj po prostu!
No nic, trzeba się ogarnąć i ruszyć na zwiedzanie Pokhary, mamy całe popołudnie do wypełnienia.

Image

Image

Decydujemy się na spacer wzdłuż Lakeside Road aż do przystani, rejs łódką na drugą stronę i spacerek pod górę do World Peace Pagody. Nic na siłę, mamy czas. Ten dzień w Pokharze to dla nas ma być odpoczynek.

Image

Image

Image

Image

Po drodze odkrywamy, ze co drugi sklep na Lakeview Road oferuje ekwipunek górski i turystyczny po cenach …. no dobrych cenach :D Wrócimy wieczorem na pewno a w międzyczasie dogadujemy łódkę na przystani.

Image

Na środku jeziora wyspa ze świątynią Tal Barahi.

Image

Image

Image

Image

Aby dotrzeć do World Peace Pagoda trzeba zrobić wspinaczkę na wzgórze. Niechętnie to robimy (mamy dość wspinania na miesiąc) ale skoro już tu człowiek dotarł to idziemy.

Image

W połowie góry łapie nas wielka tropikalna ulewa. Trzeba ją przeczekać w knajpce z piwkiem i herbatką.

Image

Image

Image

Image

Idziemy dalej, na łowy wybiera się tu jakiś drapieżnik.

Image

Image

Image

Tak wygląda World Peace Pagoda

Image

Image

Image

Z tego wzgórza powinien być piękny widok na obszar Annapurny ale niestety po deszczu ciągle wiszą grube chmury

Image

Image

Image

Zeszło się nam troszeczkę a że zrobiło się bardzo po południu to spod pagody wracamy taksówką na Lakeview Road aby zjeść porządny obiad.
Ło rety jak tu tanio! Patrzymy na kartę z tymi samymi potrawami co w tea-housach ale ceny są około 5-6 razy niższe.
Zadowalam się kolejną porcją momo

Image

No i na wieczór zakupy. No tak właśnie wyglądają przykładowe sklepy na Lakeview Road. Dobrze, że mamy zapas wagi w bagażach rejestrowych…. 😉 Jak się domyślacie można kupić absolutnie wszystko (buty, spodnie, kurtki, polary, softshelle, goretexy, koszulki termiczne, plecaki itp.) brandowane dowolną znaną outdorową marką za cenę, po negocjacjach, zwykle dwucyfrową (w złotówkach)

Image

Image

Następnego dnia mamy w planach przejazd do Kathmandu. Nasz właściciel hotelu proponuje nam busik z klimatyzacją po przystępnej cenie i decydujemy się na niego.
No jak miło i wygodnie śpi się w normalnym łóżku, kiedy jest ciepełko i jutro nie trzeba już wstawać do wspinaczki na mrozie…

c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
17 ludzi lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 22 Maj 2025 21:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Pokhara zrobiła na mnie naprawdę fantastyczne wrażenie. Jest czysto, panuje fajna atmosfera i jest naprawdę co robić. Trochę żałujemy, że spędziliśmy tu tylko jedno popołudnie. Ale na pewno tu jeszcze wrócę.

Raniutko jeszcze możliwość rzutu okiem z dachu na Himalaje. Tu widać szczyt Machhapuchhre, prawie 7000 metrów w masywie Annapurny.

Image

Czas zabrać się do Kathmandu. Kierowca busika (oczywiście elektrycznego) twierdzi, że dojedziemy w około 8 godzin. Prawda jest jednak bolesna. Droga zajmuje nam okrągłe 11 godzin wliczając dwie przerwy na lunch i podładowanie busa.
Wieczorem naprawdę żałujemy, że nie dołożyliśmy trochę kasy i nie przelecieliśmy tego dystansu lokalnym samolotem….
No ale trudno. Trasa Pokhara – Kathmandu to albo korki albo niekończąca się przebudowa lub remont drogi. Tym razem klima nam przydała się nie tyle do schłodzenia wnętrza co do możliwości ograniczenia wdzierania się ton pyłu do środka.

Właściciel naszego hotelu w Pokharze doradził nam, abyśmy po drodze zatrzymali się na jedzenie i przepłukanie gardła w browarze Barahsinghe, który znajduje się mniej więcej w połowie drogi. Z dobrej rady zawsze warto skorzystać :D

Wjeżdżamy na teren browaru, gdzie nad brzegiem rzeki mieści się stylizowana na bawarską gospoda piwna

Image

Image

Image

W wyborze piwa pomaga znana nam dobrze deska 😊

Image

Super miejsce na posiłek i przepłukanie gardeł po pyle drogi.

Image

Mijamy jeszcze przydrożne wesele

Image

Image

Image

W Kathmandu nie pozostaje nam już nic innego jak wieczorna przekąska i spanie. Wynająłem ten sam tani hotel w Thamel co na pierwszą noc. Już nie przez znany portal tylko bezpośrednio od właściciela – wyszło kilkanaście procent taniej.
Następny dzień przeznaczony był jako dzień awaryjny na wypadek przedłużenia trekkingu. Skoro wyrobiliśmy się w czasie to w planach jest zwiedzanie Kathmandu.
I znowu nasz właściciel hotelu proponuje nam jeepa z kierowcą na cały dzień do dyspozycji i odwiedzenie 4 wybranych zabytków miasta. Dobry pomysł, zwłaszcza, że koszt niewielki na osobę.
Zaczynamy od świątyni Swayambhu. Bilet wstępu dla turystów to 500rupii od osoby.

Image

Przechadzamy się po kompleksie na luzie bez pośpiechu podziewając budynki klasztoru i świątyń

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Trzeba uważać na wszędobylskie małpy, coby czegoś nie porwały

Image

Image

Ze wzgórza widok na Tergar Osel Ling Monastery

Image

No i ładne widoczki

Image

Przejeżdżamy z dzikich korkach miasta do Patan, kompleksu byłego pałacu królewskiego z XIX wieku.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Tu wchodzimy też do muzeum. Bilet do Patan był droższy – 1000rupii

Image

Image

Image

Image

Kolejny punkt na mapie miasta to Pashupatinath Temple (1000 rupii za wejście). To świątynia hinduska i słynne miejsce kremacji zwłok w obrządku hinduskim – takie małe nepalskie Waranasi.

Image

Image

Image

Image

Trochę jestem zdziwiony, że można podejść tak blisko i nikt nie robi problemów z robieniem zdjęć

Image

Image

Stosy pogrzebowe palą się non-stop. Potem popiół jest zgarniany prosto do rzeki Bagmati.

Image

Image

Wszędzie chodzą swobodnie wielkie byki

Image

Image

Image

Image

Ostatnim punktem jest wielka Buddha Stupa (400 rupii) No robi wrażenie rozmachem i wielkością

Image

Image

Fajny teren dookoła, można zasiąść w jednej z knajpek na dachach kamienic i napić się kawki i piwa.
Cały czas jesteśmy w modzie „chillout” – bez pośpiechu i napinki odpoczywamy i relaksujemy się po trekkingu.

Image

Image

Image

Po południu i powrocie do Thamel idziemy jeszcze na spacer zobaczyć Kathmandu Durbar Square, który jest niedaleko naszego hotelu.

Image

Image

W końcu postanawiamy zrobić coś z naszymi dwutygodniowymi brodami i fryzurami. Znajduję lokalnego barbera :D

Image

No pełny serwis. Robimy bazę w knajpce naprzeciwko i jeden po drugim oddajemy się w ręce bardzo sprawnego specjalisty od bród i fryzur rodem z Bollywood :D Żony nas nie poznają…

Image

Resztę popołudnia spędzamy na wałęsanie się po Thamel, na ostatnich zakupach prezentów i koszulek. Oczywiście tutaj też panuje zatrzęsienie sklepów ze sprzętem turystycznym. Można się tu nawet wyposażyć w komplet na zdobycie Everestu!

Image

Image

Wieczorem knajpka na dachu z miłym klimatem…

Image

No to już koniec naszej przygody w Nepalu. Na drugi dzień do Szarży zabiera nas znowu Air Arabia i tam przesiadka na kolejny lot do Warszawy już bez wychodzenia na miasto.

Image

Wyprawa mega udana, wszyscy już na szczęście zdrowi. Przeszliśmy Annapurna Circuit bez problemów :D

Teraz z perspektywy mogę powiedzieć, że to nie jest trudny trekking dla osób chociaż trochę chodzących turystycznie po górach. Trzeba poświęcić trochę czasu na trening na 3-4 miesiące przed ale nie musi być to nic specjalnego – bieganie, rower, treningi na siłowni itp. wystarczą dla zdrowego organizmu. Nie bójmy się też samodzielnej organizacji. Na miejscu wszyscy chcą pomóc za rozsądną cenę oczywiście.

Ja spełniłem kolejne marzenie, spędziłem super czas z przyjaciółmi a ekipa też jest mega zadowolona!

The End.

P.S. …a w domu będzie czekać schabowy z ziemniaczkami i kapustą !!!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
24 ludzi lubi ten post.
szczotek99 uważa post za pomocny.
 
      
#20 PostWysłany: 23 Maj 2025 01:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 2709
Loty: 968
Kilometry: 2 123 334
HON fly4free
Super wyprawa! Ile czasu zajęła całość?
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 34 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group