Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 32 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 09 Kwi 2025 15:15 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
-- 09 Kwi 2025 13:49 --

Na ferie szukaliśmy jakiegoś nowego kierunku, od dawna braliśmy pod uwagę Wietnam, ale cieżko tam tanio dolecieć. Na jednym bilecie drogo jest nawet z Warszawy, a na osobnych biletach z Tajlandii lub Malezji może nieco taniej, ale potrzeba więcej czasu. Zauważyliśmy jednak, że całkiem dobre ceny ma Singapore Airlines. Wszystko na jednym bilecie z Poznania i da się składać open jaw co daje więcej możliwości, a przy okazji łatwo dobrać dłuższe przesiadki w Singapurze na odpoczynek i spacer po mieście.
Singapur stał się tak drogi, że opcja zwiedzania po drodze jest całkiem ok, byliśmy już tutaj, ale dzieciom może się spodobać.
Od początku zakładałem, że omijamy południe Wietnamu oraz, że dodajemy Siem Reap w Kambodży, bo tylko ja tam wcześniej byłem i mam stare zdjęcia, a jest okazja, by ten punkt łatwo dodać i zobaczy reszta rodziny. Dla Kambodży styczeń to najlepszy okres, pod względem klimatu środka i północy Wietnamu nie jest to najlepsza pora, ale jest tylko trochę gorsza i przy odrobienie szczęścia powinno być ok. Mamy bilety do Da Nang w środkowym Wietnamie, a wracamy z Siem Reap w Kambodży. Później dokupuję jeszcze loty z Hue do Hanoi i z Hanoi do Siem Reap. Obydwa z Vietnam Airlines, bo tańszy VietJet ma restrykcyjną politykę bagażową i z dużym podręcznym cena wychodzi podobna, a Vietnam Airlines ma wyższą punktualność i lepsze godziny lotów.
Na około 2-3 tygodnie przed wylotem robimy wizy do Wietnamu. Trzeba wysłać swoje aktualne zdjęcia wg wytycznych i system często odrzuca wniosek właśnie z powodu nie spełnienia tych wytycznych. Jednak po 3dniach mamy wizy (25usd niestety).
Mamy najtańszą taryfę na loty i system Singapore Airlines na wszystkich krokach informował, że będziemy mogli wybrać miejsca dopiero przy odprawie, co jest już standardową praktyką i większość linii rezerwuje kilka rzędów do czasu odprawy by minimalizować ryzyko rozsadzenia rodzin na jednej rezerwacji. Byłem pewien, że w tym przypadku też tak będzie, ale z ciekawości sprawdziłem dostępność miejsc i okazało się, że mogę je wybrać gratis. Doczytałem, że jest to możliwe w przypadku podróży z dziećmi i było możliwe od samego początku, oczywiście jeśli ktoś znał regulamin linii i wiedział, że komunikaty podczas rezerwacji oraz w potwierdzeniach są błędne. Sprawdzam więc dostępne miejsca i dla 3 z 4 lotów znalazłem fajne, ale jest problem z tym pierwszym z Frankfurtu do Singapuru. Darmowe miejsca są tylko w tylnej części ekonomicznej i nie ma tam żadnej możliwej opcji by 4 osoby mogły siedzieć obok siebie. Słabo. W sieci czytam, że ja pierwszy wpadłem w taki problem.
Kontakt mailowy z linią nic nie dał, zignorowali problem. Spróbowałem przez chat i tam udało mi się przekonać konsultanta, że to nie moja wina. Dostaliśmy miejsca w przednim przedziale, które normalnie są płatne. W sumie dobrze wyszło.
Kolejny problem pojawił się przy odprawie online. Często gdy do jakiegoś kraju potrzebne są jakieś dokumenty to linie widzą problem i nie pozwalają na lot wyłacznie po odprawie online - trzeba iść i fizycznie pokazać papiery. W naszym przypadku pierwszy odcinek podróży jest z Lufthansą do Franfurtu co jeszcze bardziej komplikuje sytuację, bo odprawiać trzeba się na stronach Lufthansy. Niby wszystko jest ok, system prosi o dane wiz, więc ma narzędzia do weryfikacji kompletności dokumentów, ale na koniec wyskakuje informacja, że dzieci nie mogą być odprawione, bo weryfikacja dokumentów przebiegła niepomyslnie. Hm.. Sprawdzam wszystko ponownie i jest ok. Dzwonię do Lufthansy i pani potwierdza, że jest jakiś problem, ale jej zdaniem techniczny i na lotnisku w okienku powinniśmy dostać karty pokładowe.
Wylot mamy niestety o 5:30 rano. Normalnie rano przyjeżdżamy na lotnisko na około 60-45min przed lotem i to wystarczy. Tym razem dodajemy dodatkowe 30min. Gdy docieramy do checkin jest już spora kolejka i tylko 2 okienka. Na szczęście możemy podejść do okienka priorytetowego i tu zaczyna się robić ciekawie. Pani też nie jest w stanie odprawić dzieci. Nie jest to jednak problem z dokumentami, ale wg. systemu dzieci podróżują same bez opiekunów i pani nie jest w stanie tego obejść. Dzwoni 2x do Frankfurtu i nic. Po prawie 30min blokowania okienka (współczuję innym) dostajemy karty pokładowe tylko do Frankfurtu i tam musimy samo ogarnąć problem. Na szczęście mamy aż 4h na przesiadkę.
Gdy dolatujemy do Franfurtu nadal jest ciemno. Stajemy oczywiście daleko, więc zanim dojeżdżamy do terminala mija sporo czasu. Tam szukamy jakiegoś stanowiska transferowego, ale w tej części terminala nie ma nic otwartego - musimy albo cofnąć się przed security, albo przejść przez imigration, gdzie prawdopodobnie nasz nie puszcza, bo nie mamy kart pokładowych dla dzieci. Cofamy się więc, ale od personelu Lufthnasy dowiadujemy się tylko, że problem dotyczy Singapore Airlines i tylko oni mogą to ruszyć i będzie można to zrobić dopiero w gejcie. No i możemy przejść przez imigration bez kart. Mamy więc trochę czasu, ale już jestesmy zmęczeni. Ten samolot robi rotację z Singapuru do Nowego Jorku z międzylądowaniem w Franfurcie w obie strony.

Image

Przedstawiamy problem w naszym gejcie gdy tylko go otworzyli. Pani ponownie sprawdza wszystkie dokumenty i dochodzi do tych samych wniosków, że wszystko jest ok, ale ona też nic nie może. Mamy czekać na supervisora, bo tylko on może wymusić w systemie obejście alertu. Czekamy, czekamy. Gdy się zjawia znowu sprawdza wszystkie dokumenty, ale wreszcie dostajemy karty pokładowe aż do Da Nang.
Kiedyś już lecieliśmy do Singapuru lotem w podobnych godzinach i to najsłabszy punkt całej podróży. Wylatuje się wcześnie więc nikomu nie chce się spać, ląduje się około północy czasu europejskiego, więc nadal nikomu nie chce się spać, ale w Singapurze jest wczesny poranek i cały dzień przed sobą. Wtedy po takim locie długo dochodziliśmy do siebie. Ale tym razem poszło lepiej. Ludzie byli bardziej zdeterminowani do spania, a personel dbał o ciszę. Nam pomogło to, że musieliśmy wstać wcześnie rano.
Na tym locie zdecydowanie było widać, że Singapore Airlines to linia z aspiracjami na więcej nawet w klasie ekonomicznej. Dzieci dostały normalne słuchawki, posiłki są dobre, personel się stara, fotele wygodne. Po lądowaniu potrzebujemy chwilę by się ogarnąć i idziemy do metra:

Image

Dawniej trzeba było kupić bezzwrotne karty z nabitą jakąś kwotą i to się średnio opłacało. Teraz za metro da się płacić normalnie jakąkolwiek kartą płatniczą zbliżeniowo, nieestety każdy musi płącić INNĄ kartą (w Panamie system sobie radził z tą samą kartą dla wielu pasażerów). Metrem jedzie się do centrum nieco ponad 30min. Wysiadamy na stacji Raffles Place. Wbrew prognozom wita nas słońce:

Image

Idziemy w stronę zatoki i fontanny Merlion - symbolu miasta:

Image

Image

Potem przez mostek Jubilee Bridge w stronę starszej części miasta:

Image

Image

Nie przeszliśmy nawet 1km, a już się zachmurzyło i zbiera się na deszcz.

-- 09 Kwi 2025 14:15 --

Gdy docieramy na lotnisko mamy jeszcze sporo czasu. Idziemy do najnowszego symbolu lotniska Changi, czyli wodospadu w Jewel - to niby zwykłe centrum handlowe zbudowane pomiędzy terminalami lotniska, ale sam wodospad i zieleń dookoła robią wrażenie:

Image

Image

Przy okazji widzimy długą na ponad 100m kolejkę do sklepu z pokemonami oraz różne dziwne kawiarnie np:

Image

Odlot do Da Nang mamy z T2, idziemy jeszcze do salonika by się najeść i odświeżyć. Lot trwa około 2,5h i dostajemy ciepły posiłek. Dzieci odsypiają zmianę czasu.
Lądujemy w Da Nang przed czasem. Formalności imigration przechodzimy błyskawicznie. Nowy terminal robi wrażenie.

Image

Mamy umówione taxi które o dziwo dostaliśmy gratis od booking.com przy rezerwacji noclegu w Hoi An. Firma obsługująca przejazd sama się z nami skontaktowała, dostaliśmy dane kierowcy i samochodu który będzie czekał. Wszystko zadziałało perfekcyjnie.
Przez najbliższe 3 noce śpimy w Hoi An. Hoi An to stare portowe miasteczko rozwinięte wieki temu przez portugalczyków. Uratowane przed zniszczeniem w latach 90 przez polskiego konserwatora - architekta. Udało mu się przekonać ówczesne władze, że miasto przyciągnie turystów i miał rację. Mamy fajny hotelik w zasięgu spaceru od starego miasta, na spokojnej wyspie.

Image

Rzucamy bagaże i mamy jeszcze siłę na wieczorny spacer i jest naprawde ładnie.

Image

Image

Image

Image

Prawdziwe tłumy wychodzą gdy robi się ciemniej i zaczynają świecić się latarnie. Tu widać jak dużo jest ludzi:

Image

Wracamy do hoteliku. Mamy okno nad stawem z kolorowymi rybami. Powiedziałem córce, że te ryby to nasze śniadanie, więc regularnie je liczyła.

Image

Image
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Niezapomniana wycieczka po Tajlandii 🛺 Bangkok, Phuket i Chiang Mai w jednej podróży z Warszawy za 2716 PLN 🌺 Niezapomniana wycieczka po Tajlandii 🛺 Bangkok, Phuket i Chiang Mai w jednej podróży z Warszawy za 2716 PLN 🌺
Luksusowy 5* hotel z aquaparkiem w Egipcie 🏝️🏊‍♂️🌴 Tydzień z all inclusive za 2390 PLN 🍹😎 Luksusowy 5* hotel z aquaparkiem w Egipcie 🏝️🏊‍♂️🌴 Tydzień z all inclusive za 2390 PLN 🍹😎
#2 PostWysłany: 09 Kwi 2025 17:22 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
Śniadanie mamy na powietrzu z widokiem na łąki. Sielanka.

Image

Jest nie za zimno i nie za gorąco. Jeszcze wczoraj dogadaliśmy w recepcji taxi do My Son. To ruiny sanktuarium z czasu Khmerów. Ciężko mi było oszacować właściwą cenę, bo większość ludzi raczej kupuje pakiety za osobę, a aplikacja Grab pokazywała raczej wysokie stawki, a w hotelu przedstawili nam taką samą, ale w obie strony i kierowca będzie czekał (około 750tys VND bez targowania).
Dojazd do około 1h, ruiny są dosyć daleko od parkingu. W cenie jest dojazd elektrycznymi owartymi samochodami które kursują co kilka minut. Pogoda taka sobie, rano było trochę słońca, teraz jest mniej. Do zdjęć tak sobie, ale do zwiedzania idealnie:

Image

Image

Image

Image

Image

Wypad udany, ale z ruin niewiele zostało po bombardowaniach amerykanów, nadal widać leje po bombach. Gdy wracamy odsypiamy jeszcze zmianę czasu. Kierowca być może jedzie na skróty przez wąski mostek. Rano był mniejszy ruch, ale teraz mostek wyraźnie się zapchał:
Image

Jak widać chmury znikają. Gdy docieramy do Hoi An jest już piękne słońce. Wysiadamy na skraju starego miasta:

Image

Image

Image

Na obied idziemy do knajpki z widokiem. Ceny są całkiem ok, lokalne dania około 100tys VND (16zł), dzieci chcą pizze, która jest nieco droższa. Świeże duże soki kosztują około 40tys VND (około 6,5zł).

Image

Image

Siedzimy tam bardzo długo, tak długo, aż znowu pojawiają się chmury. Ale to nic, później zwiedzamy jeszcze jeden z najstarszych budynków w mieście.

Image

Wymieniamy też dolary na lokalne Dongi - nie ma z tym problemu, dobre kursy oferuje wiele sklepów dla turystów. Bankomatów w tej okolicy jednak nie ma. W wielu miejscach doliczają 3% do płatnościach kartą, szczególnie przy większych kwotach, więc nie warto. Gdy wracamy do hotelu odpoczywamy chwilę, potem dzieci dostają telefony, a my idziemy na miasto. Pani w recepcji była czujna i o wszystko wypytała (gdzie, po co, dlaczego i kiedy wrócimy). Chyba woleliśmy panią z wczoraj, była bardziej dyskretna.

Image

Image

Image

Image

Image
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
11 ludzi lubi ten post.
futro uważa post za pomocny.
 
      
#3 PostWysłany: 09 Kwi 2025 22:11 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
Następnego dnia wybieramy się na wycieczkę w góry Marmurowe na przedmieściach Da Nang. To właściwie kilka skalistych górek otoczonych miastem. Na największej znajduje się kilka świątynek, część w jaskiniach. Widać mocne akcenty hinduistyczne i trochę buddyjskich. Dużo chińskich wycieczek i kiczu, ale taki urok tego miejsca.

Image

Image

Image

Dalej jest ciekawiej. Przy świątynce jest tłoczno, ludzie robią sobie zdjęcia z okazji zbliżającego się wietnamskiego nowego roku TET:

Image

Image

Image

Na niebie chmury, lekka mgła. Ale jak kończymy zwiedzanie zaczyna się znowu przejaśniać. Gdy wracamy do hotelu zaczynam myśleć o tym jak kolejnego dnia dojechać do Hue. Taxi wychodzi drogo, pociąg taniej, ale założyłem, że da się kupować bilety na pociąg od ręki, a wygląda na to, że lepiej robić to jednak z wyprzedzeniem, bo w najlepszych godzinach nie ma już 4 miejsc obok siebie. Wszystkie regularne pociągi mają w większości wagony sypialne, bo odległości są duże. W systemie online widzę, że zwykle są tylko 1 lub 2 wagony z miejscami do siedzenia. Został nam tylko pociąg turystyczny, który jedzie 3,5h zamiast 2,5h jak pozostałe. Odjeżdża też dopiero o 15:10, o 3-4h później niż planowaliśmy i siłą rzeczy mamy sporo czasu by obejrzeć coś w Da Nang. Kupuję też od razu bilety na pociąg z Hanoi do Ninh Binh w obie strony, bo tam nie mamy już tolerancji z czasem podróży.
Po odpoczynku, po południu idziemy znowu na miasto. Ten mostek łączy naszą wyspę z lądem. Widać faceta na motorku ciągnącego przyczepkę z małym drzewkiem. To Kumquat - drzewko które każda rodzinna powinna mieć na TET, wietnamski nowy rok, który zaczyna się za niecałe 2 tygodnie. Już jadąc do My Son widzieliśmy ludzi z tymi drzewkami i ogromne ich ilości na sprzedaż przy drogach. Doczytaliśmy dopiero w hotelu o co w tym chodzi.

Image

Na popołudnie i wieczór idziemy na miasto.

Image

Image

Najfajniejszy jest wieczór, bo wtedy zapalają się latarnie i na rzece pojawiają się dziesiątki łódek. Dziś my też idziemy popływać. Na łódki normalnie kupuje się bilet i nie jest on drogi (około 10usd za całą łódkę), ale pływa się tylko 15-20minut. Zrobiliśmy błąd, nie zauważając, że są 2 punkt z biletami i jeden dotyczy tylko łódek po wschodniej stronie mostku, a drugi po zachodniej. Spodziewaliśmy się, że łódki przepływają pod mostkiem i każdy ma podobną trasę, ale nie. Nieopatrznie kupiliśmy po słabszej zachodniej stronie i jeszcze nasz "wioślarz" popłynął daleko, żeby sobie zapalić papierosa. To nie były dobrze wydane pieniądze:

Image

Image

I jeszcze pomnik Kazika. To ten Polak który trafił tutaj w latach 80tych by pomóc w konserwacji ruin My Son, ale zaczał działać tak sprawnie, że zyskał uznanie. Przez przypadek trafił do zrujnowanego Hoi An i tak je uratował. Uwierzono mu, że te budynki mają potencjał i że dzięki nim przyjadą tu turyści. Hoi An trafiło nawet na listę UNESCO. Miał też swój udział w ratowaniu zabytków w okolicach Hue. Kazik jest tu bardzo znany i dzięki niemu wietnamczycy wiedzą o Polsce znacznie więcej niż nam się wydaje.

Image

Pod koniec pobytu Hoi An wydawało mi się już nieco za bardzo kiczowate, taka oaza dla turystów, ale nie da sie tego miasta nie lubić.

Image
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
11 ludzi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 10 Kwi 2025 08:54 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
Rano nie spieszymy się, mamy dużo czasu. Trzeba się spakować, co nie jest takie proste, bo mamy tylko 2 bagaże podręczne, a kupiliśmy już sporo pamiątek. Jeszcze ostatnie pożegnanie z rybkami:

Image

Jedziemy taxi do Da Nang. Na dłuższe zwiedzanie nie mamy czasu, prosimy kierowcę by zostawił nas przy moście z smokiem:

Image

I idziemy do dworca na piechotę. Jest tak sobie, duży ruch i hałas. Nie wiem skąd dobre opinie o Da Nang, że to takie przyjazne i zielone miasto. Szkoda, że akurat dziś jest najlepsze słońce:

Image

Docieramy w okolice dworca z dużym wyprzedzeniem więc siadamy w pobliskiej kawiarni.
Niestety nasz pociąg ma przynajmniej pół godziny opóźnienia, ale gdy wreszcie ruszył ogłoszono, że w składzie jest wagon z lokalną kulturą i zapraszają.

Image

Idziemy więc do wagonu rozrywkowego, a tam prawie sala balowa: sklepik z jedzeniem i pamiątkami oraz śpiewy na żywo:

Image

Nawet to fajne. Potem wjeżdżamy w najciekawszy widokowo odcinek w którym pasmo górskie wchodzi w morze. Dużo tuneli, zakrętów i zielono. Droga przez to pasmo górskie prowadzi wyżej, przez przełęcz Hai Van. I droga i trasa kolejowa mają opinię bardzo malowniczych. Na drodze dawno temu kręcono jeden z odcinków Top Gear:

Image

Image

Image

Dojeżdżamy do Ga Lang zaraz za górami i mamy długi postój. Wyjaśniło się dlaczego nasz pociąg jedzie dłużej niż inne. Ma niższy priorytet i puszcza wszystkie inne. Gdy inne mają opóźnienia nasz też bierze je na siebie. Dzielny jest. Mamy więc czas na spacer.. dużo czasu:

Image

Image

Do Hue docieramy już po zmroku. Idziemy na piechotę do hotelu bo to blisko.

Image

Nie, nie do tego powyżej, to nie nasz. Ale nasz też jest niezły. Mamy apartament na 8 piętrze z fajnym widokiem:

Image

Nasz hotel nazywa się Biały Lotos ;) Upatrzyłem go już dawno temu, bo wyróżniał się relacją jakości do ceny, ale polowałem na jakieś zniżki i w końcu upolowałem. Mamy pokoje łączone z widokami na 3 strony świata.

Hue rano wita nas widokami na miasto. Hue znajduje się blisko dawnej granicy pomiędzy Wietnamem pólnocnym i południowym, wielokrotnie było areną bitew i dlatego dużo jest tutaj nowych budynków, a ulice szersze:

Image

Śniadanie hotelowe jest bardzo dobre, duży wybór, duża sala. Widzimy, że większość gości hotelowych to Chińczycy. Obojętnie jakie będą prognozy niebo rano i tak zrobi się zamglone. Nie wybrzydzamy i idziemy zwiedzać. Podczas trwającej wiele wieków okupacji Wietnamu przez Chiny tutaj była rezydencja cesarzy. Podczas wojen większość zabudowy pałacu została zniszczona, oglądać można raczej rekonstrukcje, ale i te robią wrażenie:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wizualnie ciekawsze są poukrywane w okolicach Hue mauzolea. Zachowały się lepiej i otoczone są zielenią, a nie ogromnymi placami. Odwiedzamy jedno z bardziej znanych, poświęcone cesarzowi Tu Duc:

Image

Image

Połowę czasu przeznaczonego na zwiedzanie poszło na karmienie rybek:

Image

Image

Wracając zatrzymujemy się jeszcze w pobliskiej starej buddyjskiej świątyni Chua Tu Hieu:

Image

Image
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
futro uważa post za pomocny.
 
      
#5 PostWysłany: 10 Kwi 2025 11:17 

Rejestracja: 23 Wrz 2019
Posty: 1408
Loty: 42
Kilometry: 111 152
niebieski
Oooo. Wspomnienia z końca stycznia wróciły.
Super.
Góra
 Profil Relacje PM off
rob_sad lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 10 Kwi 2025 14:46 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
@FUX
Nasz wyjazd to był 16-29 stycznia ;)


Nastepnego dnia po sniadaniu mamy lot do Hanoi. Na śniadanie idziemy wcześniej, właśnie wschodzi słońce.

Image

Potem szybko Grab na lotnisko. Hue to niewielkie miasto, lotnisko jest blisko. Odlatujemy z nowego terminala, wygląda dobrze. Z ciekawości czytam o kosztach budowy i są stosunkowo niskie jak na ten rozmach, a nie korzystano przy tym z pomocy inwestorów zagranicznych. Poznań mógłby się uczyć:

Image

Image

Lot trwa około 1h, dostajemy tylko napoje. Gdy lądujemy w Hanoi miasto pogrążone jest w chmurach. Lotnisko jest dosyć daleko od miasta, po jego północnej stronie, ale dojazd jest dobry. Łapiemy Graba i jedziemy do centrum. Obrazy miasta przy tej pogodzie nieco przerażają:

Image

Większość ludzi szuka noclegu w starej dzielnicy, ale nam był potrzebny w zasięgu spaceru od dworca i to był dobry wybór. Hotel dał nam upgrade do apartamentu i od razu wszystko wygląda lepiej:

Image

To bardzo fajny i przyjemny hotel:

Image

Idziemy na miasto. Hanoi potrafi przytłoczyć i zauroczyć jednocześnie. Z jednej strony jest hałas i duży nieskoordynowany ruch na ulicach, nie jest zbyt czysto, a z drugiej jest dużo zieleni i niektóe miejsca są bardzo klimatyczne. To miasto tętni życiem.

Image

Image

Blisko hotelu mamy kolejową uliczkę. W Hanoi są dwie takie. Oryginalna to ta na południe od dworca, tam pociągi jeżdżą często i dlatego miasto niechętnie widzi tam turystów. Dla turystów jest druga uliczką, gdzie pociąg jedzie tylko 2-3x dziennie i dużo tam knajp, dużo turystów. Wygląda kiczowato, dlatego uciekamy.

Image

Image

Później zwiedzamy cytadelę. Obszar gdzie kiedyś stało zakazane miasto z pałacem cesarskim. Tutaj była siedziba chińskiego cesarza do czasu przeniesienia stolicy do Hue na przełomie XVIII i XIX wieku, być może z powodu zniszczeń wojennych w tym okresie. Pozostałości rozebrali francuzi.

Image

Image

Image

Image

W oddali widać pałac prezydencki (wybudowany jako dom dla francuskiego gubernatora):

Image

Największe w Hanoi jezioro:

Image

Wracamy przechodząc obok mauzoleum Ho Chi Minha. Podobno regularnie robią mu wycieczki do Moskowy gdzie podawany jest zabiegom bardziej doświadczonych balsamistów.

Image

Image

I nowu mgła zaczyna się przerzedzać, ale już tak nie do końca. Świątynia na jednej nóżce:

Image

Image

Niektóre ulice Hanoi wyglądają nieco nieprzyjaźnie:

Image

Najfajniejsza jest Świątynia Literatury gdzie udaje się nam wejść jako ostatnim, bo właśnie zamykali. Obecny kompleks to koniec XVIIIw, ale świątynia i związana z nią szkoła dla urzędników zaczęły działać prawie 1000lat temu. Zbliża się wietnamski nowy rok i z tej okazji wszyscy robią sobie zdjęcia.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Mocno zmęczeni wracamy do hotelu. A potem idziemy jeszcze poszukać jedzenia i sprawnego bankomatu. W Hue nie udało się wypłacić, tutaj też już 2 próby bez powodzenia, bo bankomaty albo nie działają, albo skończyła się w nich gotówka. Ale w końcu się udało.

Image

Image

Nasz hotel:

Image
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
futro uważa post za pomocny.
 
      
#7 PostWysłany: 10 Kwi 2025 16:22 

Rejestracja: 23 Wrz 2019
Posty: 1408
Loty: 42
Kilometry: 111 152
niebieski
23-24.01 byliśmy w Hanoi.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 10 Kwi 2025 22:11 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
@FUX To my dotarliśmy do Hanoi 22 stycznia, a na 23 i 24 stycznia uciekliśmy do Ninh Binh i właśnie poniżej relacja z tych dni ;)
Pewnie o włos się mineliśmy lub byliśmy w Hanoi w tym samym czasie przez chwilę.
Nie wiem jak było w Hanoi 23 i 24 stycznia, ale 25 od rana padało i było bardzo brzydko ;)


Nastepnego dnia po sniadaniu ruszamy pociagiem do Ninh Binh. Głównym kryterium doboru hotelu była lokalizacja blisko dworca i dobre opinie w relacji do ceny. Hotel był rewelacyjny, sprawdził się bardzo dobrze. Całą okolica była świetna, intensywne życie miasta.
Jednak poranne przejście do dworca było już wyzwaniem, a to było mniej niż 1km ;)
Pociąg odjeżdża punktualnie. To tylko nieco ponad 2h jazdy. Na dworcu bierzemy Graba do hotelu, który nie jest daleko od miasta, ale jest już w górach otoczony przyrodą. Jesteśmy mocno przed godziną checkin. Nie było opcji dla 4 osób, więc świadomie wzieliśmy słabszy pokój na 3 osóby i lepszy bungalow na 2 osoby. Bungalow nie jest jeszcze dostępny, ale bez problemu dostajemy ten większy pokój przed czasem. Pan w recepcji szybko pomaga ułożyć nam plan zwiedzania na dziś i jutro. Do dyspozycji mamy rowery którymi możemy łatwo objechać większość atrakcji.
Niestety pogoda pozostawia wiele do życzenia. Spore chmury, które jak zwykle mają zanikać, ale nie wiadomo kiedy.
Trang An to miejsce atrakcyjne krajobrazowo, dużo małych stromych górek, a pomiędzy nimi pola ryżowe i rzeki. Zastanawialiśmy się czy jechać tutaj, czy do znanej zatoki Ha Long, ale w styczniu zatoka to mgły, a tutaj mamy szanse na lepsza pogodę. No i zatoka jest mocno skomercjalizowana, a Ninh Binh jeszcze nie. Większość turystów zatrzymuje się w miasteczku Tam Coc, na południowej stronie gór, gdzie jest lepsza oferta komercyjna (knajpy i sklepiki). Przyrodniczo ciekawsza jest jednak część północna, którą wybraliśmy - tu jesteśmy zdani na jedzenie w hotelu i taksówkom może się nie chcieć dojeżdżać co musimy uwzględnić w planowaniu.
Odpoczywamy długo, a potem jedziemy rowerami około 3km do Hoa Lu - miejsca które przez chwilę 10 wieków temu było stolicą Wietnamu.. Niewiele jest tu do oglądania, kilka małych świątynek.

Image

Image

Image

Image

Fajnie, że większość hotelików oferuje rowery w cenie i można nimi swobodnie jeździć po okolicy. Gdy wracamy poprawia się wreszcie pogoda. Dostajemy drugi lepszy pokój, wygląda fajnie:

Image

A potem szybko Grabem jedziemy na punkt widokowy Hang Mua. To popularne miejsce, pewnie dlatego, że blisko komercyjnego Tam Coc.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wracamy gdy jest prawie ciemno:

Image

I jemy dużą kolację:

Image

Drugiego dnia w Ninh Binh w planie jest wycieczka łódka pomiędzy górkami Trang An. Od rana pada jednak deszcz i co całkiem mocno. W prognozach w ogóle go nie było, a już około 11:00 ma wyjść słońce. Prognozy mają tu jednak bardzo niską sprawdzalność.
Mamy na szczęście sporo czasu i nie musimy się spieszyć. Gdy przestaje padać około 10:30 dojeżdżamy rowerami do przystani. Wycieczka łódką kosztuje około 10usd od osoby. Do wyboru są 3 trasy, każda w tej samej cenie, choć trwaja od 3 do 4h włącznie z zwiedzaniem swiątyń po drodze. Pływa się też jaskiniami. Do lodki wsiadają 4 osoby, i chyba w każdej steruje i wiosłuje pani. Niby pasażerowie tez maja prowizoryczne wiosła, ale nasza pani swoimi robi taka prędkość ze nasze są bezużyteczne. Te panie maja niezła krzepę.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Do końca pływania słońce nie wyszło. Wyszło jak wracaliśmy do hotelu.

Image

Mamy jeszcze sporo czasu na obiad i dopiero wtedy jedziemy na wieczorny pociąg do Hanoi (pierwszy kierowca Graba zrezygnował w połowie drogi, więc straciliśmy prawie 15min czekając na kolejnego, mieliśmy to jednak uwzględnione). Dojeżdżamy do dworca na czas, pociąg ma tylko niewielkie opóźnienie:

Image

Przed samym Hanoi z głośników puszczają jakieś piosenki chwalące Hanoi. Brzmi to bardzo sowiecko.

Image

Jesteśmy już zmęczeni i nie chce nam się czekać na Graba. Pokazujemy stawkę pierwszemu lepszemu kierowcy przy dworcu, pasuje mu więc od razu jedziemy. Tym razem śpimy w turystycznej dzielnicy Old Quarter i jest tu tak sobie. Spora komercja, dużo kiczu. Tylko dookoła jeziora Miecza jest fajnie. Jezioro to perła, dookoła jest dużo zieleni i to zadbanej. Szczególnie od strony południowej budynki dookoła jeziora mają reprezentacyjne elewacje. Mieszkańcy przychodzą tu na spacery. Z jeziorem związana jest legenda o rybaku, którego żółw z jeziora obdarował cudownym mieczem, który pozwolił mu pokonać chińskiego okupanta.

Image

Image

Image

Image
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
futro uważa post za pomocny.
 
      
#9 PostWysłany: 11 Kwi 2025 07:10 

Rejestracja: 23 Wrz 2019
Posty: 1408
Loty: 42
Kilometry: 111 152
niebieski
Gwiazdki na mapie porobione. Wszędzie nie dało się być. Wietnam jest ok.
W samym Hanoi było mgliście ale bez deszczu. Bardzo nam się podobało. Inny świat.
Góra
 Profil Relacje PM off
alag lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 11 Kwi 2025 11:16 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
To był najsłabszy nocleg całego wyjazdu. Jedyny w którym spaliśmy wszyscy w 1 pokoju. Prawdę mówiąc, chciałem z tego noclegu zrezygnować, ale źle zapamiętałem datę po której już nie mogę i spóźniłem się kilka godzin. Śniadanie też jest raczej skromne. Idziemy jeszcze na spacer po okolicy, pada niestety lekka mżawka. która nie zachęca do zwiedzania. Fajny jest tylko stary Heritage House:

Image

Ta okolica to dobre miejsce na kupno pamiątek. Wydajemy więc całą gotówkę i wracamy do hotelu by jakoś się spakować. Nie wiem jak to zrobiłem, ale nadal mieścimy się w 2 bagażach podręcznych ale każdy z nich waży już raczej powyżej 10kg. Grabem jedziemy na lotnisko. Bez żalu, bo dziś pogoda jest najgorsza i nie zanosi się na jakąkolwiek poprawę. Po drodze wjeżdża w nas z tyłu jakiś gość na motorku, ale wstaje i jedzie dalej, a nasz kierowca w ogóle się tym nie przejął. Lecimy do Kambodży do Siem Reap. Cieszyliśmy się, że mamy mobilne karty, ale ta radość skończyła się przy pierwszej weryfikacji, bo nas cofneli i wysłali do checkin. Vietnam Airlines ma na szczęście wspólne okienka do wszystkich swoich lotów, ale tylko 2 są otwarte i jest kolejka. Nie nadajemy bagażu i dzięki temu nie musieliśmy stać w tej kolejce. Szybko, już odprawieni możemy wrócić do imigration. Tam jednak zebrało się już więcej pasażerów i tracimy ponad pół godziny w kolejce, ale to nic bo chwilę później okazuje się, że nasz lot jest opóźniony. Idziemy do salonika na Priority Pass, ten jest duży i dobrze wyposażony.

Image

Specjalnie na ten lot wybrałem droższe połączenie Vietnam Airlines, bo te linie maja znacznie lepsze wyniki punktualności, niż tani VietJet z restrykcyjna polityka bagażową. Nasz lot rozkładowo powinien dotrzeć na miejsce prawie 2h wcześniej niż VietJet, więc powinniśmy dojechać do hotelu jeszcze przed zachodem słońca. Wreszcie najedzeni na około 40min przed odlotem idziemy do gejta, a tam informacja, że odlot jest jeszcze później. Wkurzeni wracamy do salonika. Mamy dziś pecha, okazuje się, że wszystkie loty Vietnam Airlines mają dziś opóźnienia. Ostatecznie odlatujemy po dużo tańszym VietJet, ale na pocieszenie dostajemy na pokładzie posiłek którego w ogóle się nie spodziewałem. Gdy lądujemy zachodzi już słońce:

Image

Trafiamy na jakaś falę przylotów i łapiemy na lotnisku dodatkowe opóźnienie. Kambodza ma niestety drogie wizy po 30usd, przy wniosku online płaci się jeszcze kilka dolarów więcej, więc wizy online nie mamy i musimy iść do dodatkowych okienek, a w tym czasie kolejka do imigration urosła. Gdy w końcu wyszliśmy Grab pokazuje stawkę 35usd do miasta, szukamy alternatywy i bez problemu znajduje się kierowca, który zawozi nas od ręki za 30usd.
Nowe lotnisko w Siem Reap jest bardzo daleko od miasta, jedzie się 1h.
Kierowca w średnim wieku, bardzo rozmowny. Najpierw rozmawiałem z grzeczności, ale potem zaczęło mi się podobać, bo facet sprawiał wrażenie ogarniętego. Mówił, że inwestycje w Kambodży od kilku lat są imponujące, ale to w większości kapitał z Chiny, turystów z Chin nie lubi, bo jego zdaniem często oszukują i nie chcą płacić ustalonej stawki. Ma żal, że Tajlandia czerpie z kultury Kambodży i przedstawia ją jako swoją. Boi się pomysłów Trumpa. Dzieci z tyłu już śpią. W końcu zmęczeni meldujemy się w recepcji hotelu.

Image

W Kambodży byłem niemal równo 20lat temu. Wygląda na to, że nadal funkcjonuje tu dolar, a lokalna waluta stosowana jest raczej w kwotach poniżej 1usd.
Rano idziemy na hotelowe śniadanie. Hotel wygląda fajnie:

Image

Na dziś mamy w planie podstawowe kolko po świątyniach Angkor Wat. Wieczorem nie mieliśmy już siły na organizowanie tego w dobrych cenach, wzięliśmy więc kierowcę z tuktukiem po stawkach hotelu (przepłacając pewnie 5usd za dzień). Bilety do Angkoru są drogie obecnie to 62usd za bilet na 3dni i 37usd za bilet na 1dzień, ale na szczęście dla dzieci do 12lat wstęp jest za darmowe (to był argument za, by w ogóle tu przylecieć akurat teraz). Ruiny na szczęście niewiele się zmieniły przez 20lat - mam nawet wrażenie, że są bardziej zadbane, jest mniej wydeptanych trawników, parkingi i sklepiki są bardziej odsunięte i ukryte. Jest niec więcej turystów, porobiono trochę drewnianych kładek i balustrad by uregulować zwiedzanie. Widać też sporo wycieczek zorganizowanych - tego 20lat temu nie było w ogóle. Co dziwne w taki sposób podróżują tu głownie hindusi i Polacy (w Wietnamie Chinczycy i... też Polacy).
Zaczynamy od Angkor Wat. Obszar kompleksu jest spory, to największy zabytek religijny na świecie, jest więc trochę do przejścia. Wyjechaliśmy późno, więc jest już gorąco. Idziemy w cieniu skrajem drzew, a tam już czekają małpy. Trzeba bardzo uważać, bo zabierają z rąk i dobierają się z plecaków. Angkor Wat był pierwszą świątynia tutaj, ale w XII przebudowano go. Jest świetnie zachowany, ilość detali na rzeźbach jest niesamowita. Największa płaskorzeźba ma około 900m długości i znajduje się na niej prawie 20tys postaci.

Image

Image

Image

Image

Nadal można wejść na samą górę, ale zbudowano drewniane schody.

Image

Jedziemy w stronę starożytnego miasta Angkor Thom powstałego na przełomie XII i XIII wieku. Przejeżdżamy przez południową bramę i docieramy do Bayon, świątyni znajdującej się w samym srodku dawnego miasta. Bayon znany jest z wyrzeźbionych w kamieniu twarzy znajdujących się z każdej strony każdej z kilkudziesięciu wież. Do dziś zachowało się 200 wizerunków.

Image

Image

Image

Image

Po zwiedzaniu świątynii Bayon robimy sobie krótki odpoczynek. Jest bardzo gorąco. W tej okolicy małpy robią prawdziwe polowania na jedzenie. Przeszukują zaparkowane motory i tuktuki. Dojadają i dopijają to co znajdą. Jedna wskoczyła nawet do jadącego tuktuka, by coś ukraść i uciec:

Image

Image

Image

Image

Jedziemy dalej. Po północnej stronie Bayon znajdowały się utwardzone tarasy na których przeprowadzano uroczystości państwowe. Gdzieś tam w głębi jest niewielka świątynia przebudowana na pałac - Phimeanakas:

Image

Wyjeżdżamy z miasta Angkor Thom wschodnią bramą. Zatrzymujemy się przy niewielkich świątyniach Tevoda i Thommanon. Widać, że wykonano tu spore prace rekonstrukcyjne.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kolejny przystanek to wysoka świątynia Ta Keo:

Image

Image

Kolejna miała być znana Ta Prohm, ale kierowca kierowca koniecznie chciał nas zabrać na obiad. Podjechaliśmy to restauracji raczej dedykowanej dla turystów, ale ceny są tu bardzo wysokie (6usd za frytki) i nie zostało nam dużo czasu. Mówimy więc, że chcemy dalej zwiedzać i rezygnujemy z obiadu. W Ta Prohm jest niemal tłoczno, trafiamy tu na chyba 2 hinduskie wycieczki, które niemal blokują przejścia, bo bardzo długo robią zdjęcia. Słońce jest już nisko i światło ma ładny kolor. W najbardziej znanych miejscach zrobiono drewniane podesty do pozowania na tle obrośniętych korzeniami kamieni, tego 20lat temu nie było.
Atrakcyjność Ta Prohm wynika z tego, że późno rozpoczęto tu jakiekolwiek prace archeologiczne, nie wykarczowano zieleni i pozostawiono ją wrośnięto w ruiny. Bardzo się starałem robić zdjęcia tak by nie było na nich widać ludzi i lekko nie było:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W tej świątyni jest mała płaskorzeźba zwierzęcia która wygląda jak dinozaur. Świątynię zbudowano w XII-XIII wieku, gdy o dinozaurach nikt jeszcze nie wiedział i dzięki temu płaskorzeźba stała się znana (choć nie na tyle by oglądały ją wycieczki). Nie sprawdziłem wcześniej gdzie ona dokładnie jest, nie mam kupionej karty sim, ale korzystając z podpowiedzi strażnika udało nam się ją znaleźć, a poszukiwania bardzo podobały się dzieciom
Kierowca widząc, że nie zdążymy nic zjeść kupuje nam pakiet owoców i jedziemy na zachód słońca do Angkor Wat. Po drodze stajemy jeszcze na krótko przy mniej znanej świątyni Banteay Kdei:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Przy Angkorze jest oczywiście bardzo tłoczno, ale później widziałem zdjęcia wschodów słońca, na których ludzi było tu kilkakrotnie wiecej. Jest już mniej gorąco. Kolejka do zejścia ze szczytu jeszcze większa niż rano.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Zmęczeni ale zadowoleni wracamy do hotelu. Kolacja w hotelowej restauracji smaczna, choć na tle Wietnamu jest drożej. Następnego dnia robimy świątynie dalej od Siem Reap, paradoksalni zajmuje to mniej czasu jeśli nie zwiedza się już Angkor Wat, więc kusi mnie by po południu zwiedzić coś jeszcze np. pływające wioski przy jeziorze Tonle Sap, ale po dyskusji odpuszczamy.
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
13 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#11 PostWysłany: 11 Kwi 2025 11:55 

Rejestracja: 23 Wrz 2019
Posty: 1408
Loty: 42
Kilometry: 111 152
niebieski
Zapisuję kolejne gwiazdki.
My także mieliśmy problem z funny airlines. 😂
Trafiliśmy na Nowy Rok i wzmożony ruch. Wy także.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 11 Kwi 2025 17:28 

Rejestracja: 20 Lut 2012
Posty: 31
ładne zdjęcia, kiedy kupowaliście bilety, po ile i ile mniej więcej wyszedł wasz wyjazd? myślę nad feriami 2026 :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 11 Kwi 2025 19:11 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
Wyszło 11,5kzł za główne bilety, kupowane we wrześniu na stronie SQ.
Loty lokalne po Wietnamie da się kupić poniżej 150zł za osobę, ale standardowy podręczny nie bardzo. Nam wyszło chyba około 200zł za osobę z Vietnam Airlines.
Z lotem Hanoi - Siem Reap wtopiłem. Długo czekałem i był albo vietJet po 400zł za osobę, albo Vietnam za nieco ponad 500zł. Musiałem kupić w ściśle okreslony dzień i jak w dni obok stawki zaczęły rosnąć to kupiłem po te 500zł za osobę. Potem przez długi czas ceny tylko rosły. Ale nagle trafiła się 2-3dniowa promocja i te same bilety były do kupienia po 330zł. No coż ;)

Lokalne połączenia kolejowe na trasach po 2-3h to około 20-30zł za osobę, więc całkiem sporo. Ceny nie są stałe i zmieniają wraz z pociągiem i być moze popytem.

Noclegi wyszły średnio poniżej 300zł za noc i wszystkie z śniadaniami i poza jednym w Hanoi wszędzie to były apartamenty z osobnymi sypialniami dla dzieci.
Z wszystkich noclegów poza tym jednym w Hanoi byliśmy zadowoleni.
Jedzenie jest względnie tanie i dobre, ale obiady gdzies na mieście albo w hotelach wychodziły nam około 80-120zł bo dzieci chciały pizze.
Same wizy to 25usd na Wietnam i 30usd na Kambodzę. Bilety do Angkoru też sporo kosztują. Kupno wizy i Angkoru online to chyba nawet dodatkowe 6usd na osobe za każdy zakup, wiec przy większej ilości osób oszczędność jest spora.
Reszty kosztów nie liczyłem.

Wracam do kolejnego dnia w Siem Reap:
Tym razem zaczynamy wcześniej, zaraz po śniadaniu. Poranek jest bardzo chłodny. Po drodze jeszcze tankowanie.

Image

Mijamy Angkor Wat i ponownie wjeżdżamy do miasta Bayon, ale tym razem nie skręcamy na wschód, a jedziemy na północ. Północne wrota Angkor Thom:

Image

Image

I niesamowity detal:

Image

Zaraz z nimi znajduje się duża świątynia Prasat Preah Khan. Tu trafia już znacznie mniej turystów, bo większość chyba wybiera tańszy bilet jednodniowy. Świątynia jest duża i dobrze zachowana, pewnie dlatego, że późno rozpoczęto tu jakiekolwiek prace konserwatorskie (jak w Ta Prohm). W Preah Khan jest też jedyny zachowany w całym kompleksie dwupiętrowy obiekt.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Jedziemy potem do niewielkiej Neak Pean położonej na wyspie. Wyspa jest sztuczna i cały zbiornik wodny powstały w okresie Khmerów jest też sztuczny, a jego rozmiary są imponujące: długość około 3,5km, szerokosć prawie 1km. Gdy byłem tu w 2005 wody nie było w ogóle. Teraz wygląda to nieco lepiej.

Image

Kolejną odwiedzoną świątynią jest Ta Som. Miejsce znane z bramy obrośniętej niemal dookoła drzewem. Już w 2005 to drzewo było suche, a teraz pewnie dla bezpieczeństwa budowli przycięto jego konary i trzeba kombinować przy robieniu zdjęcia by tego nie było widać:

Image

Image

Image

Przy Ta Som kupujemy w pakiecie kilka pamiątek, bo w mieście niekoniecznie będzie to takie proste.
Kolejne 2 świątynie są już takie sobie. Eastern Mebon ma aż 1000lat, powstała na sztucznej wyspie na jeszcze większym sztucznym ogromnym zbiorniku wodnym (niezachowanym, dziś suchym). Od razu rzucają się oczy ogromne rzeźby słoni w narożach świątyni.

Image

Kolejna i ostatnia na dziś świątynna to Pre Rup, zbudowana w X wieku częściowo z kamienia, częściowo z cegły.

Image

Zrobiło się już upalnie, a to jedna z niewielu świątyń bez cienia, więc nie zwiedzamy długo i prosimy kierowcę by zawiózł nas do centrum miasta.
Siem Reap jest juz zupełnie inne niż zapamiętałem je w 2005, może nawet 10x większe. Jest bardziej bogato i europejsko niż w Wietnamie. Ulice są szersze, jest niestety mniej zieleni. Jemy obiad w polecanej restauracji i dochodzimy do starego rynku. Wszędzie tu jedzenie jest stosunkowo drogie, a pamiątki kosztują tyle samo ile przy ruinach. Jest większy wybór, ale targowanie się idzie słabiej. Generalnie nie podoba mi się to nowe Siem Reap.

Image

Image

Image

Popołudnie spędzamy na relaksie, poza mną bo ja muszę wymyśleć sposób na pakowanie.

Image
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
futro uważa post za pomocny.
 
      
#14 PostWysłany: 11 Kwi 2025 21:48 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
Wstajemy wcześnie, bo kierowca na lotnisko umówiony jest na 7:00. Tym razem jedziemy na lotnisko gdy za oknami jest jasno. Widać jak ogromny progres zrobiła Kambodża przez ostatnie 20lat (a przynajmniej w tym regionie).
Odprawa online nie była możliwa ze względu na wymagania lotniska. Na miejscu nie było jednak żadnych problemów z odprawą na wszystkie 3 odcinki aż do Poznania. Nawet najtańsza taryfa Singapore Airlines daje darmowy bagaż. Zakładałem, że kupimy dodatkową torbę i nadamy ją do domu, ale udało mi się spakować tak, że wszystko co niepotrzebne poszło do jednego bagażu i ten nadaliśmy. Dzięki temu będzie nam łatwiej zwiedzać Singapur, bo mamy tam na przesiadkę ponad 10h, więc około 6h czystego zwiedzania.
Odlatuje tylko kilka lotów, nie ma więc żadnych kolejek. Lotnisko wraz z drogą dojazdową zostały wybudowane niedawno, loty zostały tu przeniesione nieco ponad 1 rok temu:

Image

Salonik na Priority Pass jest bardzo ładny i dobrze wyposażony:

Image

Image

Lot Singapore Airlines bez opóźnień, ale jedzenie które podali jest bardzo słabe: albo suche twarde krewetki w suchym ryżu, albo śmierdząca wołowina w sosie z grzybami. Na szczęście nie jesteśmy głodni. Wysiadka na terminalu 2, idziemy do kolejki lotniskowej by pojechać na terminal 3, by jeszcze raz szybko zobaczyć wodospad w Jevel. Tam szybkie imigration i do metra. Jedziemy do ogrodu botanicznego, więc to już dłuższa jazda i docieramy tam dopiero po około 1h. Tu właśnie kończy się ulewa. Na start mamy jakiegoś wielkiego jaszczura:

Image

A dalej soczystą zieleń:

Image

Image

Jest pochmurnie i wilgotno, ale o dziwo nie jest gorąco. W Ogrodzie Botanicznym byliśmy jeszcze bez dzieci w 2012 i było tak gorąco, że cieżko było to znieść. Później metrem dojeżdżamy w stronę Marina Sands, tu wieje tak, że jest mi aż zimno:

Image

Image

Wracamy zmęczeni na lotnisko. Odlot z T3. Na PP jest tu kilka saloników, ale trwa fala wieczornych odlotów i jest wszędzie pełno. W końcu dopychamy się do jednego, ale jest masakrycznie ciasno i słabo (słabiej niż ten sam na T2). Prysznice są dostępne ale jest kolejka. Na szczęście kolejka idzie szybko, ale na nieszczęście kabiny nie są myte ani czyszczone, kolejny klient dostaje po prostu nowy ręcznik. Słabo.
Po drodze do gejta uświadamiam sobie, że nie jestem już targetem dla wielu reklam. Tej w ogóle nie rozumiem:

Image

Przelot z Singapuru do Monachium na A350. Personel już się tak nie starał jak na locie z Frankfurtu, może dlatego, że tym razem lecimy w nocy. Po dodatkowe jedzenie można iść do kuchni i wybór jest spory.

Image

Monachium to jednak wyższa liga niż Frankfurt, saloniki są czyste i chyba lepiej wyposażone. Monika zdążyła iść pod prysznic, który wygląda sterylnie czysto na tle tych w saloniku w Singapurze. Jeszcze tylko lot do Poznania:

Image

i jesteśmy w domu. Bagaż doleciał wraz z nami.
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
futro uważa post za pomocny.
 
      
#15 PostWysłany: 12 Kwi 2025 06:42 

Rejestracja: 23 Wrz 2019
Posty: 1408
Loty: 42
Kilometry: 111 152
niebieski
No pięknie.
Góra
 Profil Relacje PM off
rob_sad lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 12 Kwi 2025 08:23 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
No i wersja z mapka: https://robertsadlowski.com/index.php?trip=vietnam
(Slabo na malych ekranach mobilnych w pionie)
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
futro uważa post za pomocny.
 
      
#17 PostWysłany: 12 Kwi 2025 08:46 

Rejestracja: 23 Wrz 2019
Posty: 1408
Loty: 42
Kilometry: 111 152
niebieski
Super to wyszło. Nie bądź taki krytyczny,
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#18 PostWysłany: 12 Kwi 2025 19:57 

Rejestracja: 16 Cze 2013
Posty: 125
Loty: 97
Kilometry: 162 781
niebieski
Jak wyjazd odbierały dzieci? Co dzieciom najbardziej podobało się w trakcie wyjazdu?

Czy dzieci doceniały inność kultury, jedzenia , zabytków etc i fakt bycia w egzotycznej Azji?
_________________
Moje relacje:
- Kosowo https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?t=159820
- Liban https://www.fly4free.pl/forum/viewtopic.php?f=214&p=1566128#p1566128
Góra
 Profil Relacje PM off
rob_sad lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 12 Kwi 2025 22:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Lut 2015
Posty: 747
Loty: 37
Kilometry: 101 405
niebieski
Fajna relacja, my planujemy z przyjaciółmi ferie 2026 tez z POZ :)
_________________
Podróżowanie sprawi, że zaniemówisz z wrażenia, a potem zamienisz się w gawędziarza
Góra
 Profil Relacje PM off
rob_sad lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 12 Kwi 2025 22:40 

Rejestracja: 21 Lut 2011
Posty: 1138
Loty: 341
Kilometry: 691 144
złoty
Zauwazylem ze oni totalnie nie czytaja odmiennosci kulturowej. Wiekszosc tego co widza nie odbieraja jako duza odmiennosc. Czasem pytaja o jakis szczegol ale dla nich nie jest to cos bardzo odmiennego. Szoku nie ma.
W ogole dzieci z roznych czesci swiata potrafia szybko sie porozumiec i od razu razem bawic.

Dzieci podchodza do wyjazdow zupelmie inaczej.
Przynajmniej moje. Im wisi gdzie leca. Liczy sie to co ich wkreci i rozbawi. Wiec (kolejnosc przypadkowa)
- ekrany w SQ
- ryby w stawach (szczeglnie karmienie i jak ryby sie bija o jedzenie)
- malpy kradnace jedzenie, a najbardziej te napadjace na tuktuki
- robot zbierajcy naczynia na tace w saloniku na Changi
- dojazd otwartym elektrycznym samochodzikiem z parkingu do ruin My Son
- jaskinie w gorach Marmurowych
- wagon kulturalny w pociagu ale tylko przez chwile
- przypadkowo znaleziony lisc w formie maski na twarz
- szlafroki w hotelach
- kotki ktore machaja lapka w taksowkach
- jazda rowerem w ninh binh
- punkt widokowy w ninh binh (to ze sie spieszylismy zeby zdazyc przed zachodem slonca)
- angkor wat (chyba jedyna powazna rzecz)
- szukanie dinozaura w Ta Prohm
- wlazenie na wysokie swiatynie
- jazda tuk tukiem
- wodospad na Changi

Co im sie nie podobalo?
- lokalne jedzenie - ich zdaniem bylo obrzydliwe - za to lokalna pizza dla nich byla ok
- zwiedzanie starych budynkow (poza Siem Reap)
- halas i ruch na drogach w Hanoi

Ciagnac watek to rok temu na wypadzie przez Hawaje, Guam i Japonie, podobalo im sie:
- zwierzeta chodzace dookola domu w okolicy Hilo: kury, psy, male DZIKI - corka wspomina to jako swoje najwieksze przezycie wakacyjne, skonczylo sie na tym ze wszystkie psy z okolicy czekaly pod drzwiami.
- plaze i fale na Oahu z taka mala deska do.plywania na brzuchu
- mustang ale tylko przez chwile
- komora w ktora sie wchodzilo a w niej byl wentylator niby symulujacy tornado (LA)
- akwarium na Okinawie
- przejazd kolejka z Hanedy

Tego chyba nie da sie przewidziec, ani zaplanowac. Co dziwne w ogole nie rusza ich jetlag. Ich zdaniem to problem starych ludzi.
_________________
Image
http://robertsadlowski.com <- zdjęcia i relacje z podróży
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
futro uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 32 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group