Fly4free.pl

Trochę pojawiło się dziwnych wpisów w tym wątku, chyba nie wszystkie były na miejscu. Jednak wygodnie pisze się zza ekranu na fotelu.
Cieszę się, że chłop w miarę cały wrócił do domu. Dobrze wiedzieć, że jakby co to w najczarniejszej z czarnych dup jednak MSZ czasem może pomóc. Szczególnie w tak absurdalnym przypadku.

Pomogło właśnie, a może nawet i tylko dlatego, że przypadek był absurdalny.
Gdyby rzeczony chłop zabił albo okradł kogoś na miejscu, to MSZ nic by najpewniej nie zrobiło nawet gdyby cokolwiek chciało wtedy zrobić.

Co nie zmienia faktu, że ktoś jedzie spełniać swoje "ryzykowne potrzeby", a potem cały sztab ludzi pracuje, by mu pomóc. Często w delikatnej materii.
Trochę mi to przypomina "zdobywców Tatr" i działania TOPRu.

_________________

Za coś w końcu płacimy te podatki...

@marek2011
Oczywiście, że każdy winny powinien swoje odsiedzieć. Nieważne czy za kradzież czy za przemycanie narkotyków. W takim przypadku MSZ nawet nie ma co reagować, co najwyżej wysłać pomoc konsularną. Tutaj facet poszedł siedzieć do końca życia za to jedynie, że znalazł się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Co przeżył przez ten czas w afrykańskich więzieniach to już jego do końca życia. Nie wiem, może książkę napisze, to teraz takie modne.

@wtak
Byłbym ostrożny z takimi porównaniami. Wszyscy z nas na tym forum podróżują. Czasami jest to wypad w cywilizację, a czasami no.... różnie bywa. Rozumiem taki komentarz na forum Onetu, jednak tutaj? Wszyscy wiemy jak jest, czasami jedzie się nie do końca tam gdzie MSZ rekomenduje, nie do końca w odpowiedniej porze, nie do końca bezpiecznym środkiem transportu, nie do końca licencjonowanym przewoźnikiem, czasami trzeba odpalić coś policjantowi czy pogranicznikowy na końcu świata, nie do końca zawsze rozważnie itd. itd., bo tak po prostu w podróży już jest, szczególnie na tym forum, szczególnie goniąc za marzeniami i przygodą. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten kto nie skorzystał z szemranej taksówki w środku nocy czy np. z łódki rozpadającej się z samego patrzenia na nią albo nie miał serca w przełyku, bo zabłądził "na South'cie w Chicago". W 99% przypadków się udaje, tutaj mieliśmy właśnie ten 1%. Bardzo się cieszę, że państwo polskie nie jest z dykty i było w stanie pomóc.
Jak widać z ostatniego przykładu nawet w turystycznej Tunezji można trafić za kratki w sumie nie wiadomo za co. Ten też był nierozważny i spełniał swoje "ryzykowne potrzeby", bo nie wykupił wycieczki autokarem z BP?

Co do Tunezji to znów jesteśmy zdani na doniesienia medialne, ale problemem gostka było - jak można z nich wywnioskować - fotografowanie jakiejś manifestacji (każdy podróżujący kto ma klepkę w głowie wie, żeby od wszelkich manifestacji, których celu czy okoliczności w pełni nie rozumiemy trzymać się z daleka) + próba ucieczki przed policją / służbami mundurowymi. Jeśli tak rzeczywiście było - to jednak szczyt lekkomyślności a nie brak autobusowej wycieczki do Tunisiu

Sorry @opo ale jednak zle porownania. South Chicago do no-go zone w DRK wg lokalnego fixera.
Twoje przypadki można zaliczyć do ew. zachowan ryzykownych, jak "przespanie" się z "panienka" w kraju 3ciego świata że skutkami... no wiadomo...
A przypadek z KDR, to jest absolutne extremum, o poziom albo dwa powyzej ostatniegoj "espresso" w Mogadiszu.
To nie jest kalkulowane ryzyko nawet na wysokim poziomie. Nie chcę tutaj tego nazywac po imieniu ze względu na człowieka, którego tem przykry los spotkał. Mam nadzieję, że jednak zastanowi sie po powrocie nad tym co zrobił i przestanie "zaliczac" wszystkie prowincje, dzielnice, regiony. Zwłaszcza w tych ryzykownych państwach które mu pozostały na liście.

_________________
navigare necesse est

„Zabłądziłem na South’cie w Chicago„ to akurat cytat. Chodzi mi raczej o pokazanie, że takie tripy się zdarzają, wbrew pozorom pewnie nie aż tak sporadycznie. Brak relacji na forum to średni wyznacznik. Chłop miał po prostu pecha. Każdy z nas podczas podróży podejmuje większe czy mniejsze ryzyka, w 99% przypadków wychodzi się jakoś z tego. Gość nie popełnił żadnego przestępstwa, po prostu miał pecha. Na pewno nie był w tym czasie jedynym podróżnikiem odwiedzającym DRK. Obstawiam, że ochłonie i wróci do podróżowania.

Tak samo cały sztab lekarzy pracuje na leczenie palaczy, nowotworów lub urazów sportowych. Medycy ratują ofiary wypadków drogowych, a nauczyciele uczą dzieci.
A mimo to bezdzietni, bez prawa jazdy i wszyscy inni płacą tak samo podatki (w ramach odpowiedniej działalności lub progów podatkowych).

Tak działa państwo opiekuńcze.

Mnie w Katowicach napadła tajna policja i też zacząłem uciekać, bo było ciemno, do tego na moją prośbę o okazanie legitymacji kazano mi <bluzg>, a potem jeszcze zarzucono czynną napaść. Jak się skończyło - tak jak w przypadku kierowcy Seicento.

Generalnie służby to młoty, służby to problemy, trzymajcie się z daleka od nich i zawsze zachowujcie spokój.

Kto jak kto, ale kolega to po kruchym lodzie stąpa z tym tekstem

W obecnym świetle, nie mam problemu aby pochwalić MSZ i zaangażowane osoby. Jeśli chcesz to mogę nawet zrobić hau.. hau...
Cieszę, się że główny zainteresowany jest już w bezpiecznym miejscu.

Dziwnym jednak przypadkiem, sprawy nabrały mocnego przyśpieszenia po nagłośnieniu sprawy w mediach. Ale to zapewne przypadek, że naciski pozwalają szybciej i sprawniej rozwiązywać pewne sprawy.

@kumkwat_kwiat
trochę wcześniej @pabien to przewidywał i wyjaśniał. Trzeba było człowieka przykładnie osądzić i skazać, żeby potem go wypuścić. Przed skazaniem nie można było.

To jest jedno z wielu niepotwierdzonych oficjalnie założeń i przypuszczeń w tym wątku.
Procesy sądowe też mogą trwać dłużej lub krócej.

Zważ, że jest "niesubtelna" różnica pomiędzy nauczycielami i lekarzami ( i ich podmiotami dzialan), a
MSZ, gdzie cały sztab ludzi ratuje być może za gruba kasę jednego podróżnika, który miał idee fix.
Dodatkowo rozważ czy USA na pewno jest państwem opiekunczym, pomimo zapewniania wymienionych przez Ciebie usług.
Ps. Inna sprawa jest, że cywizowane kraje troszczą się o swoich obywateli. Niezależnie gdzie onii są. Mamy to szczęście być obywatelami jednego z lepszych krajow na świcie, w ciągu 30 lat dokonał się skok cywilizacyjny. Wystarczy poczytać raportu OECD. A zresztą gen Z i tak nie zna nawet innego państwa

_________________
navigare necesse est

Jak ktoś w trampkach w zimę w tatrach nogę złamie to też jest pech ?

@jaco027
Jesteś pewien, że w MSZ był to "cały sztab za grubą kasę"? A może kilka osób za swoje standardowe pensje, które i tak do ogromnych nie należą? A może Duda czy Sikorski wzięli dodatkowe wynagrodzeni za wykonane telefony i opublikowane twitty?

Masz świadomość ile osób jest zaangażowanych w poważną operację chirurgiczną lub onkologiczną oraz dalsze leczenie? Podejrzewam, że liczba osób oraz koszt takiej jednej operacji oraz dalszego leczenia jest istotnie wyższa niż ten przypadek z MSZ. Czym się różni idee fix podróżnika od idee fix narciarza czy dowolnego sportowca, który doznał skomplikowanych złamań czy kontuzji? A może idee fix leczenia onkologicznego?

W Polsce cały czas studia, leczenie czy ratownictwo medyczne (ale też morskie, górskie i wodne) jest pokrywane z podatków i bezpłatne. Zatem jest delikatna różnica w porównaniu z USA.

Ale idziemy już w grupy offtop.

Niekoniecznie offtop. Jest to element tego tematu związany z zarządzaniem ryzykiem. Mam nadzieję, że nasz podróżnik ochłonie po tych ekstremalnych perypetiach i coś dopowie opinii publicznej, wtedy będziemy mogli snuć dalsze dywagacje poparte wieksza ilością informacji.
Ale wracając do samego zarządzania i poziomu ryzyka. Jest kardynalna różnica pomiędzy leczeniem onkologicznym, gdzie nie ma wybory i statystycznie choroba dotyka określony procent populacji i w ramach umowy społecznej umówiliśmy się leczyć takie przypadki. A przypadkiem gdzie ktoś prawdopodobnie w dość.... No nie chce caly czas nazywac tego po imieniu, powiedzmy eufemistycznie niefrasobliwy sposób wybiera się do no-go zone (wg lokalesa)....

Niestety/stety u nas ratownictwo górskie jest za free i wszelkie ryzyko (finansowe, bo nie zdrowotne) związane z tą dyscyplina sportu rozkłada się na ogół społeczeństwa.
I zdaję sobie doskonale sprawę ile kosztują zaawansowane procedury medyczne i niektóre leki. Są znacznie droższe niż praca paru etatowców w MSZ. Ale... pytanie na które nie znam odpowiedzi. I na które najpewniej nie poznamy nigdy. Czy obyło się na kilku telefonach z MSZ, Sikorskiego, czy Dudy, czy jednak zostały uruchomione środki finansowe aby "pomoc" negocjacjom.

_________________
navigare necesse est

Nie, zostawiają go na pożarcie misiowi, ratują tylko tych w czapkach na uszach.
Jak zamarza gość w drogim kombinezonie w drodze na Everest to jak to nazwiesz? Wypadek przy pracy zdobywcy i łowcy przygód? Takich jak on było zapewne wielu w DRK, on miał pecha.

@jaco027

Ja odbieram ten temat trochę inaczej. Nie o zarządzaniu ryzykiem (tu chyba jest powszechna zgoda, że Pan Podróżnik w DRK nie odrobił pracy domowej przed wyjazdem). Ale o kosztach jakie państwo polskie (czyli My) ponosimy przy jego ratowaniu.
Niestety, nawet jeśli została uruchomiona twarda waluta przy tej okazji, to najprawdopodobniej są to orzeszki w porównaniu z tym co rozchodzi się bokami na różnie dofinansowania i nietrafione inwestycje w naszym kraju.

Jak osoba podróżująca jednak cieszę się, że Państwo jest w stanie wyciągnąć obywatela z takiego bagna. Mimo, że wpadł tam po części przez brak rozsądku. I chciałbym wierzyć, że ja jestem rozsądniejszy. Bo jednak sytuacja obiektywnie była nieciekawa i pewnie przerastająca siły 98% bliskich którzy prywatnie by próbowali go ratować.


Odnośnie ratownictwa górskiego w PL. Polecam zapoznanie się z opinią samych zainteresowanych. Okazuje się, że nie jest to takie proste, jak niektórzy myślą i jaka jest powszechna opinia.
https://tatromaniak.pl/aktualnosci/nacz ... -slowacji/
https://tatromaniak.pl/aktualnosci/nacz ... owniczych/

Podstawowy koszt dobrze funkcjonującej służby ratowniczej to przede wszystkim koszty utrzymania gotowości. Najistotniejsze jest by w razie wypadku w jak najkrótszym czasie mogli wyruszyć dobrze wyszkoleni i wyposażeni ratownicy. Zapewniam, że koszt utrzymania TOPR w sytuacji gdyby nie podjął żadnej akcji ratunkowej przez cały rok, lub – tak jak obecnie – ratowałby prawie 600 osób byłby bardzo zbliżony.