Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 18 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 15 Lut 2019 23:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Po powrocie z Namibii w lipcu 2018 roku, wiedzieliśmy, że wrócimy do Afryki prędzej niż później. Problemem okazała się szkoła naszego 7-latka, więc musieliśmy zsynchronizować podróż z feriami zimowymi. Na szczęście już we wrześniu z wybawieniem przyszedł British Airways, oferując loty za 1900 zł do Johannesburga. Kupiliśmy 13 dni na miejscu i zaczęło się planowanie.
Szybko okazało się jak wielkim krajem jest RPA, a ja koniecznie chciałem zobaczyć też Lesotho i Suazi, które miało być moim setnym niepodległym odwiedzonym krajem. Z bólem odpuszczamy Cape Town i Garden Route, zostawiając na inną wyprawę oraz Park Krugera, bo w sumie zwierząt naoglądaliśmy się w Etosha i miał być mały park Pilanesberg jako substytut.

25 stycznia, w dzień wylotu w Warszawie zaczął padać śnieg i nasz przelot do LHR się opóźniał. Czułem kłopoty, bo mieliśmy tylko 2h na przesiadkę. Dolecieliśmy na 30 minut przed odlotem naszego Dreamlinera i niestety czekały już na nas nowe boardingi na następny samolot oraz vouchery na 20 funtów na jedzenie. Normalnie takie loty międzykontynentalne są na następny dzień, ale ruch między LHR i JNB jest tak ogromny, że nasz następny samolot (i to A380) był już za 2h, a za 4h był jeszcze jeden.

Dolatujemy zatem o 7 rano, zamiast o 5 i idziemy odebrać samochód. Bidvest pozwala za darmo zabierać samochód do Lesotho i Suazi i dlatego był naszym pierwszym wyborem.
Jedziemy od razu do Hartbeespoort na kolejkę linową na szczyt i celowo omijamy ponoć niebezpieczny Johannesburg.

Najpierw chcieliśmy podjechać nad sztuczne jezioro, ale nie mogliśmy znaleźć nigdzie ogólnego dostępu. Jeden ośrodek chciał jakieś kosmiczne pieniądze, więc pojechaliśmy na kolejkę zobaczyć wszystko z góry.

Kolejka też sporo kosztowała, ale pojechaliśmy:

Image

Image

Na górze jest szlak i można chwilę pospacerować.

Postanawiamy jechać godzinę dalej do Rustenburga, zameldować się w hotelu i pojechać do Parku Pilanesberg.
Po drodze obserwujemy jeszcze wodospady za tamą:

Image

Rustenburg wydaje się niezbyt ciekawy, więc jedziemy 40 km do parku. Na wjeździe jakiś Afrykaner narzeka, że to g. a nie park, więc nie mam zbytnich oczekiwań.
Jednak na dzień dobry pojawia się słoń:

Image

I guźce:

Image

A za chwilę para nosorożców! Ciekawe na co narzekał tamten koleś ;-)

Image

Image

Image

Jedziemy dalej. Widać z daleka dużo samochodów. To oznaka, że coś się dzieje.
Jest grupa skał i ponoć na górze siedzi lampart! Udało się go złapać na dużym zbliżeniu:

Image

Potem antylopki:

Image

hipcio:

Image

I słoń, który nie chciał nas przepuścić. Podnosił trąbę jak jakiś samochód podjeżdżał. Nie ryzykowaliśmy i ominęliśmy go inną drogą.

Image

Całkiem nieźle jak na 2h zwiedzania. Postanawiamy powoli wracać inną drogą. Myśleliśmy, że blisko wyjazdu już nic ciekawego nie spotkamy...
A tu nagle żyrafy wychodzą z szafy :)

Image

I kolejne 3 nosorożce!

Image

Image

Zachwyceni wracamy do hotelu. Całkiem nieźle jak na pierwszy dzień :)
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image


Ostatnio edytowany przez cart, 21 Lut 2019 13:41, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
20 ludzi lubi ten post.
 
      
Rejs (w kajucie z balkonem) z Barcelony przez Majorkę i Sycylię do Rzymu oraz loty z Krakowa za 2218 PLN Rejs (w kajucie z balkonem) z Barcelony przez Majorkę i Sycylię do Rzymu oraz loty z Krakowa za 2218 PLN
Grupa Lufthansa: Wakacyjne loty do Mołdawii, Maroka, Grecji i Rumunii z Krakowa i Warszawy od 438 PLN Grupa Lufthansa: Wakacyjne loty do Mołdawii, Maroka, Grecji i Rumunii z Krakowa i Warszawy od 438 PLN
#2 PostWysłany: 16 Lut 2019 00:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Mar 2017
Posty: 172
Loty: 195
Kilometry: 417 254
Dobrze się zaczyna - dodano do obserwowanych :)
Jaki samochód pożyczyłeś i za ile?

Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
Góra
 Profil Relacje PM off
pepe3 lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 16 Lut 2019 10:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Chciałem sedan kompakt, dali mi Toyote Etios sedan. Wyszło niecałe 800 zł z pełnym ubezpieczeniem i opłatami za drogi.
Swoją drogą wstyd, że na Tajwanie czy w RPA opłaty za drogi są zautomatyzowane a u nas durne bramki.
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
yendras lubi ten post.
yendras uważa post za pomocny.
 
      
#4 PostWysłany: 16 Lut 2019 20:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Wieczorem jeszcze jeździmy po Kimberley by znaleźć coś do jedzenia, ale to taka duża wieś z kilkoma fast foodami. Bierzemy w końcu jakąś pizzę. Na ulicy jest mnóstwo ludzi, ale czujemy się bezpiecznie. Jedyne niebezpieczeństwo to można w kogoś wjechać samochodem, bo chodzą ludzie wszędzie po ulicach.

Drugiego dnia mieliśmy zaplanowany cały dzień w Sun City. Mimo, że była to niedziela to ludzi nie było zbyt dużo. Idziemy od razu do Valley of Waves. Atrakcji jest tu mnóstwo.

Największą jest ogromny basen, gdzie co 5 minut generowana jest sztuczna fala:

Image

Tam na końcu robi się małe łup ;)

Image

My z dzieciakiem relaksujemy się na leniwej rzece:

Image

Jest też mnóstwo zjeżdżalni. Zaliczyłem wszystkie, ale trochę się bałem Temple of Courage" ;-). Wszedłem na górę i widziałem jak kilka osób spękało. Jedna dziewczyna jednak bez wahania zjechała. Pomyślałem, że ja też muszę ;-)

Image

Pierwszy raz było trochę strachu, ale jak zjechałem na dół to wiedziałem, że muszę powtórzyć :). Zjechałem w końcu 3 razy. Need for speed ;)

Cały dzień szybko zleciał. Odpoczynek był nam potrzebny, bo następnego dnia jechaliśmy 500 km do Kimberley.

Pojechaliśmy tam obejrzeć Blue Hole, czyli zalaną kopalnię diamentów. Od roku 1866 do 1914 wyeksploatowano z niej około 2722 kg diamentów.
Kolor wody robi mega wrażenie. Photoshop naprawdę niepotrzebny :)

Image

Image

Zwiedzamy kopalnię:

Image

Oglądamy podróbki diamentów i jedziemy na nocleg. Śpimy w domu Afrykanerów. W ogóle Kimberley wygląda na bogate, zupełnie inne niż Rustenburg. Wieczorkiem w końcu zjadam pierwszego steka. Był dobry, ale trochę zbyt wysmażony jak dla mnie.
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 17 Lut 2019 21:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Z Kimberley ruszyliśmy 300 km do Lesotho. Wiedziałem, że trzeba mieć e-visę, która kosztuje aż 150$ od osoby, ale czytałem też o osobach, które pojawiały się na granicy na przypał i dostawały permit na granicy. Zamiast więc płacić 450$, pojawiliśmy się na granicy i udaliśmy głupa, że nie wiedzieliśmy, że trzeba wizę. Trwało to chwilę, ale pani wzięła na bok i załatwiliśmy co trzeba... Pani jednak nic nie mówiła, że to był permit. Nie polecam próbowania na sobie ;)

Stolica Maseru wita zaraz za granicą. Czuć od razu Afrykę. Dojeżdżamy do naszego noclegu, zrzucamy graty i jedziemy do wioski Thaba Bosiu, gdzie jest coś w rodzaju skansenu. Nawet ładnie. Mamy przewodnika, który opowiada jak kiedyś ludzie żyli. Prawdę mówiąc dużo się to nie różni od obecnych domostw, bo na wsiach widać kamienne domy kryte strzechą. W miastach jest niestety przytłaczająca przewaga blachy falistej.

Image

Image

Image

Image

Drugiego dnia w Lesotho ruszyliśmy na południe do wodospadów Maletsunyane. Niby niecałe 100 km, ale po górskich drogach jedzie się wolno. Do tego wszędzie progi zwalniające. Widoki za to porażające. Ostatnie 8 km przed wodospadami zjeżdżamy na kiepską drogę kamienistą.

Image

Image

Image

Image

Image

Dla nas jest gorąco, ale miejscowi chodzą opatuleni w koce. Tak się zastanawiam czy to z zimna czy z ochrony przed słońcem

Image

Po drodze do wodospadów, zatrzymujemy się robić zdjęcia, a żona zaczepia jakąś kobietę pracującą w polu. Jej córeczka od razu uciekła. Na pytanie dlaczego, powiedziała, że boi się turystów, bo kiedyś ją uderzyli! Szok.
Podczas chwili rozmowy pani mówi, że lepiej się mieszka na wsi niż w mieście, bo ma krowę oraz warzywa cały czas.

Przy wodospadach nikogo nie ma, oprócz dwóch chłopców. Wodospad spada 200 metrów w wielki kanion. Okolica jest super i spędzamy tu trochę czasu.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Potem podjeżdżamy do wioski obok, która była jedną z większych na naszej drodze. Wśród budek z blachy falistej znajdujemy jakąś co serwuje jedzenie. Można kupić lekko zimne frytki, kurczaka i jakąś sałatkę. Nie boimy się i jemy.

Image

Zaglądamy też obok do przedszkola, głównie po to by nasz syn chwilę zobaczył się z dziećmi. Jak oni biegali to żona rozmawiała z opiekunką. Są 2 opiekunki na 50 dzieci. Mają kawałek wymurowanego domu z wybitymi oknami i klepiskiem w środku. Prawie brak zabawek. Na szczęście jest kawałek podwórka, ale piłki też nie mają.

Image

Image

Miejscowi:

Image

Image

Jesteśmy jakieś 40km od prowincji Qacha Nek i wąwozu rzeki. Postanowiliśmy więc pojechać. Tu serpentyny są już mega i jadę ponad godzinę. Robimy co chwila zdjęcia pięknych okolic.

Image

Image

Image

Wracając tą samą drogą, postanowiliśmy kupić trochę zabawek do tego przedszkola i je przekazaliśmy. Do Maseru dojechaliśmy dopiero o 17. Mimo niecałych 300 km, jechaliśmy samochodem dużo dłużej niż nasz 500 km przejazd po RPA.
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 18 Lut 2019 22:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Z Lesotho wyjechaliśmy bezproblemowo i pojechaliśmy w stronę Golden Gate Highlands National Park. Zameldowaliśmy się we wspaniałym Kiara Lodge, gdzie mieliśmy do dyspozycji piękny ośrodek z basenem. Żona z dzieckiem zostali na zabawę. ja pojechałem na 2h do parku. Widoki tutaj są nieziemskie - pionowe skały w różnych kolorach.

Image

Image

Image

Image

W oddali widać nawet Drakensberg, gdzie pojedziemy następnego dnia:

Image

Image

Szkoda było się stąd ruszać, ale Drakensberg nas wzywał. Następnego dnia dojechaliśmy do szlaku na Sentinel Peak. Ostatnie kilka kilometrów droga jest tak fatalna, że naszym samochodzikiem nie dało rady przejechać. Musieliśmy wynająć terenówkę z miejscowego hotelu za 270 randów w obie strony. Sentinel z tej strony to pionowa skała ze szczytem jak stół. Z drugiej strony jest częścią słynnego amfiteatru, gdzie wybieramy się kolejnego dnia. Idziemy 1.5h w górę i dochodzimy do punktu widokowego skąd rozpościera się przepiękny widok na środek amfiteatru.

Image

Image

Image

Image

Image

Idziemy dalej w stronę drabinek. Jednakże jak do nich doszliśmy to usłyszeliśmy grzmoty i zaczęło kapać. Sam szybko wszedłem na górę, ale szlakiem trzeba było iść jeszcze dalej z godzinę by dojść do wodospadu Tugela od góry.

Image

Image

Z powodu tej pogody postanawiamy wracać. Była to świetna decyzja, bo zaczęło dość mocno padać, a ze szlaku zrobiłą się rzeka.

Jeszcze ostatni widok w dal...

Image

Doszliśmy na dół cali zmoknięci. Terenówka zaraz po nas przyjechała i pod hotelem już nie padało więc się przebraliśmy w suche ciuchy. Na nocleg dojeżdżamy na przełęcz blisko amfiteatru.

Kolejny dzień rano jest piękna pogoda, a my mamy tylko 30 km do parkingu pod amfiteatrem. Z daleka już wszystko pięknie widać - chyba jeden z piękniejszych górskich widoków, jakie w życiu widziałem.
Szkoda tylko, że chmury były zaraz na szczycie, co trochę utrudniało piękny widok.

Image

Image

Idziemy trochę na szlak w kierunku wąwozu Tugela, ale po niecałej godzinie młody wymięka. Wczoraj pięknie przeszedł 4h, a dzisiaj już niestety gorzej. Żona decyduje się z nim wracać, a ja idę dalej 45 minut w górę. Robię piękne zdjęcia z bliska, ale do wąwozu miałbym jeszcze godzinę, więc też postanawiam wracać.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na nocleg zajeżdżamy do rancza Afrykanera i na szczęście już po rozpakowaniu rozszalała się przeogromna burza, z której potem nawet spadł grad. Dawno nie widziałem takiej nawałnicy.
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
20 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 20 Lut 2019 15:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Suazi, lub inaczej Swaziland, lub jeszcze inaczej Eswathini to kolejne małe państwo na naszej drodze. Wjechaliśmy bez problemu. Spodziewałem się czegoś w stylu Lesotho, a tu od granicy autostrada, ładne domy, żadnych blaszaków i ogólnie jakoś tak dość bogato. Jedynie nasz guest house w Manzini był taki sobie. Chyba najmniejszy i najgorszy pokój na naszej trasie. Pierwszego dnia tylko zajechaliśmy coś zjeść do pobliskiego centrum handlowego, bo przejechaliśmy dzisiaj prawie 500 km.

Drugiego dnia ruszyliśmy do niewielkiego parku narodowego, gdzie ponoć można pooglądać białe i czarne nosorożce. Byliśmy tam 9.30, a park otwierali o 10. Jednak przed 10 gdy przyjechał ranger to powiedzieli, że swoim samochodem nie można zwiedzać. Trzeba jechać ich samochodem na cały dzień i z ich wyżywieniem i cena stała się kosmiczna. Zawróciliśmy zatem i pojechaliśmy do jednej z wiosek - cultural village, gdzie udało nam się załapać na wspaniały występ miejscowych, którzy śpiewali i tańczyli prawie godzinę. Show bardzo nam się podobało

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Potem obejrzeliśmy wioskę - tradycyjne chaty.

Image

Image

Image

Image

Po obiedzie w stolicy Mbabane, zameldowaliśmy się w nowym miejscu - u starego Anglika, który wynajmował część domu. Kiepski jednak był jego stan. Po południu pojechaliśmy jeszcze na Sibebe Rock - czyli ogromną granitową skałę. Robi wrażenie. Szlak na górę to niestety godzinka, a młody dawał się już nam we znaki. Pooglądaliśmy więc z dołu.

Image

Image

Image
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 21 Lut 2019 13:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Niecałe 300 km od Suazi leży Blyde River Canyon. Zawsze to był dla mnie must see w RPA. Dojechaliśmy do Graskop wczesnym popołudniem i ruszyliśmy na zwiedzanie. Obejrzeliśmy wodospady, gdzie spotkaliśmy Polaków. Też podróżowali z dzieckiem, ale też z rodzicami i Land Roverem, więc trochę inny styl ;-)

MacMac Falls:

Image

Potem ruszyliśmy w stronę skały Pinnacle. Faktycznie przypomina ananasa. Wąwóz skalny jest spory, a wodospady i rwąca rzeka robią dodatkowe wrażenie.

Image

Następnym punktem był Gods window. Tutaj niestety naszła już spora mgła od dołu i niestety nie za bardzo była szansa obejrzeć ten wąski kanion. Odpuszczamy więc następny punkt i idziemy wcześnie spać.

Image

Następnego dnia ruszamy od razu na górę kanionu. Najpierw oglądamy Burkes Potholes, gdzie wąwozami i meandrami rzeka Blyde wgryza się w skały. Miejsce naprawdę robi wrażenie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Następny punkt to widok z góry na wielki kanion - także super.

Image

A na koniec coś najlepszego, czyli Three Rondavels - trzy ogromne walce skalne, które są po prostu fantastyczne. Top widoków, jakie widziałem na świecie.

Image

Image

Nie chcieliśmy odpuścić tego miejsca, więc pojechaliśmy dalej na teren resortu, gdzie po zapłaceniu 50 randów od osoby poszliśmy na szlak. Przedzierał się on jednak ostro przez dżunglę, więc po kilkunastu minutach zawróciliśmy. Pojechaliśmy na górny view point i stamtąd widok na Three Rondavels po prostu nas oniemiał. To chyba jest najlepszy punkt widokowy.

Image

Image

W ośrodku spędzamy jeszcze trochę czasu, jemy lunch, Konrad pływa w basenie i po południu spokojnie przez Berlin Falls wracamy do Graskop. Co za fantastyczne ukoronowanie naszej wycieczki.

Image

Ostatniego dnia wracamy już do Johannesburga na wieczorny lot. Mieliśmy prawie 400 km do przejechania, ale znaleźliśmy jeszcze czas na Freedom Park w Pretorii.

Image

Image

Wieczorkiem pakujemy się do super jumbo i lecimy do Londynu. Sprawna przesiadka i wracamy do mroźnej rzeczywistości...

Podsumowanie:

RPA jest przepięknym krajem i dla nas był bardzo bezpieczny. Jedyne zagrożenie to ludzie chodzący gdzie popadnie po ulicach, nawet po zmroku, więc łatwo kogoś potrącić.
Podróżowanie bez samochodu jest bez sensu (podobnie do USA), ale koszt takowego na szczęście niski. Zapłaciliśmy 770 zł za 13 dni z pełnym ubezpieczeniem za klasę C.
Noclegi przystosowane pod samochody, grille, gotowanie samemu. Generalnie duże pokoje po dość przystępnej dla rodziny cenie. Biali są właścicielami, a czarni pracują.

Ogólnie czuć segregację. Obcy biały nam powie "dzień dobry", a czarnemu nie.

Na pewno kiedyś wrócimy do Cape Town i na Garden Route.
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
17 ludzi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 21 Lut 2019 14:00 

Rejestracja: 14 Maj 2016
Posty: 1439
Zbanowany
niebieski
Przepiekne krajobrazy :P
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 21 Lut 2019 14:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23 Sty 2019
Posty: 145
Zbanowany
Świetne zdjęcia - jakim sprzętem fotografujesz? :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 21 Lut 2019 16:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Canon 6D + 16-35/4L IS + 50/1.7 + 70-200/4L IS + extender 1.4
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
kaya lubi ten post.
kaya uważa post za pomocny.
 
      
#12 PostWysłany: 22 Lut 2019 19:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Lis 2011
Posty: 435
Loty: 196
Kilometry: 323 953
niebieski
Fajna relacja i piękne zdjęcia :) Widzę, że się lekko rozminęliśmy, tuż przed Wami też byliśmy w Suazi i Blyde Canyon. Prócz tego klasyka na pierwszy raz, czyli Park Krugera i Kapsztad i okolice. Jak mi moje maluszki kiedyś dadzą chwilę wytchnienia to też może coś opiszę. Ogólnie jestem zachwycona RPA i zastanawiam się, dlaczego tak późno dopiero tam dotarliśmy ;) Kraj pięknych widoków, pysznej kuchni, miłych ludzi...Rewelacyjny na podróż z małymi dziećmi (jedna córka ma 9 miesięcy, a druga 2,5 roku). Wrócimy tam na pewno i zaczynam się zastanawiać nad innymi krajami Afryki... Do tej pory najlepsze wspomnienia mam z Kirgistanu, Iranu, USA i Algierii, ale RPA teraz jest na mocnym 5tym miejscu, a może i wyżej :).
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 26 Lut 2019 08:40 

Rejestracja: 23 Paź 2015
Posty: 95
Cześć cart,

gratuluje ciekawego wyjazdu oraz znakomitej relacji...możesz przedstawić zestaw kosztów takiego wyjazdy? Podróżuje z rodziną (2+2) więc będę wdzięczny za jakieś info ile trzeba mieć żeby przeżyć podobne doznania...
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 04 Mar 2019 23:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Pi razy oko 10-12k.
Pisałem, że przeloty 1900 x3, samochód niecałe 800 za kompakt.
Prawie wszystkie noclegi przystosowane były do 4-5 osób, więc czy jedziesz w 3 czy w 4 to nie ma znaczenia.
Jedzenie jest dość tanie, wydawało mi się tańsze niż w PL, szczególnie w restauracjach.
Wszystkie noclegi były tzw. self-catering, czyli pełna kuchnia, ale nam się nigdy nie chciało nic gotować ;-)
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#15 PostWysłany: 14 Mar 2019 18:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Kwi 2013
Posty: 175
Loty: 73
Kilometry: 200 797
niebieski
Dzięki za pokazanie nam przepięknych krajobrazów południowej Afryki. Głos oddany :)
_________________
Moje relacje:

Zachód USA mocno rozszerzony i skondensowany jednocześnie
Transsybirem do Chin
Indie z podręcznym
Autostopem po Jordanii
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#16 PostWysłany: 14 Mar 2019 18:57 

Rejestracja: 25 Sie 2011
Posty: 8849
Loty: 990
Kilometry: 952 329
platynowy
Widzę, że zespół występujący w Mantenga Village w miarę stałym składzie - nawet rozpoznaję niektóre twarze :)

Lestho wymiata - ile zaoszczędziliście na braku wizy?
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#17 PostWysłany: 14 Mar 2019 20:08 

Rejestracja: 09 Sty 2012
Posty: 216
srebrny
-- 14 Mar 2019 20:08 --

Piękne, przepiękne krajobrazy.

-- 14 Mar 2019 20:08 --

Piękne, przepiękne krajobrazy.
_________________
Nie odkładaj marzeń. Odkładaj na marzenia.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#18 PostWysłany: 15 Mar 2019 14:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Sudoku napisał(a):
Lestho wymiata - ile zaoszczędziliście na braku wizy?


Sporo. Online kosztuje 150$, czyli 450$ na naszą trójkę. Wykpiłem się tysiącem randów za wszystkich ;)
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
Sudoku lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 18 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: jasiub oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group