Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 33 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
#21 PostWysłany: 18 Sie 2018 18:46 

Rejestracja: 13 Sie 2013
Posty: 66
08/07/2018 (niedziela)
Niedzielę zaczynamy późnym i dość marnym śniadaniem, ale za to wypoczęci :) Po spakowaniu bagażu zostawiamy go w hotelowej przechowalni, a sami ruszamy na zwiedzanie La Paz. Zaczynamy od Plaza Sucre przy którym znajduje się jedno z najdziwniejszych więzień na świecie – San Pedro. Jest to właściwie „miasto w mieście”, w którym panują ostre zasady respektowane nie przez strażników, ale przez samych osadzonych (skazanych głównie za przestępstwa narkotykowe). Jeszcze do niedawna można było je „zwiedzać”, ale w ostatnich latach jest to zdecydowanie trudniejsze i my nie podejmujemy nawet próby dostania się do środka, choć akurat niedziela to jeden z oficjalnych dni odwiedzin i przed wejściem panuje ruch. My ograniczamy się do spaceru wokół murów więzienia, ale nie jest to zbyt ekscytujące przeżycie ;)
Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_114107c.jpg
20180708_114107c.jpg [ 196.24 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_113957c.jpg
20180708_113957c.jpg [ 257.25 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Następnie ruszamy w kierunku głównego placu starego miasta – Plaza Murillo. Przy placu znajduje się m.in. klasycystyczny gmach parlamentu, pałac prezydencki i katedra. Na samym placu w centralnym punkcie znajduje się pomnik Pedra Murillo powieszonego w tym samym miejscu w 1810r., a będącego przywódcą powstania przeciwko hiszpańskiej dominacji.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_122824c.jpg
20180708_122824c.jpg [ 247.81 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_122703c.jpg
20180708_122703c.jpg [ 86.12 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_122534c.jpg
20180708_122534c.jpg [ 164.3 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_121905c.jpg
20180708_121905c.jpg [ 162.15 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Przez dłuższy czas kręcimy się po okolicznych uliczkach obserwując bardzo spokojne, wręcz senne życie miasta w niedzielne popołudnie.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_120132c.jpg
20180708_120132c.jpg [ 226.99 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_120449c.jpg
20180708_120449c.jpg [ 154.05 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Więzienie San Pedro
20180708_123408c.jpg
20180708_123408c.jpg [ 199.45 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Plaza Sucre
20180708_130254c.jpg
20180708_130254c.jpg [ 205.41 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Na koniec idziemy obejrzeć (ponoć) najładniejszą uliczkę La Paz – Calle Jaén. Jest to zamknięta dla samochodów, bardzo spokojna uliczka z pięknymi fasadami domów.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Budynek parlamentu przy Plaza Murillo (Congreso Nacional)
20180708_131125c.jpg
20180708_131125c.jpg [ 103.87 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Pomnik Pedra Murillo
20180708_131244c.jpg
20180708_131244c.jpg [ 98.92 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Skromny pałac prezydencki z gwardią
20180708_131431c.jpg
20180708_131431c.jpg [ 93.88 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Po południu ruszamy w kierunku El Alto, miasta należącego do aglomeracji La Paz. Jest to jedno z najwyżej położonych miast na świecie – 4150 m n.p.m., zlokalizowane na wzgórzu górującym nad La Paz. Początkowo planowaliśmy wjechać tam kolejką linową Mi Teleférico, ale w końcu podejmujemy wyzwanie i „wspinamy” się :D Droga jest bardzo ciężka choć to tylko około 4 km, ale diabelnie stromej trasy :oops: … do tego we znaki daje się prażące słońce. Podejście zajmuje nam ponad 2h.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Municipalidad (ratusz miejski)
20180708_144258c.jpg
20180708_144258c.jpg [ 202.2 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Ulica Camacho
20180708_150744c.jpg
20180708_150744c.jpg [ 221.78 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Na miejscu jesteśmy około 15:30. W samą porę, ponieważ o 16-tej zaczyna się występ wrestlingu Cholitas. Wokół hali Multifuncional de la Ceja de El Alto sporo się dzieje, akurat jest jakaś fiesta – przygrywa zespół, ludzie tańczą, a dookoła dziesiątki gapiów. Samym wrestlingiem zainteresowanie niewielkie, ale znajdujemy kasę i kupujemy bilety (w sumie płacimy 70 BOB, dla dziecka jest jakaś ulga ;)).
Załącznik:
Komentarz do pliku: Teatro Municipal
20180708_154039c.jpg
20180708_154039c.jpg [ 204.82 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Calle Jaén
20180708_154312c.jpg
20180708_154312c.jpg [ 186.22 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Calle Jaén
20180708_154332c.jpg
20180708_154332c.jpg [ 165.29 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Pomimo, że już wybiła 16-ta to na razie drzwi hali są zamknięte, ale powoli ustawia się kolejka, więc jest szansa że zobaczymy Cholitas w akcji :shock:
Załącznik:
Komentarz do pliku: Calle Jaén
20180708_154432c.jpg
20180708_154432c.jpg [ 175.27 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: W drodze do El Alto
20180708_155258c.jpg
20180708_155258c.jpg [ 172.28 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Po około 30 minutach wchodzimy do środka – jest to sala sportowa, niczym szczególnym nie wyróżniająca się. Po obu bokach hali znajdują się trybuny… ponieważ wchodzimy jako jedni z pierwszych to mamy duży wybór miejsc i zajmujemy miejscówki naprzeciwko ringu ustawionego pośrodku parkietu. Wokół niego ustawionych jest kilka plastikowych krzesełek, głównie dla turystów którzy wykupili wycieczkę.
Niestety oczekiwanie na rozpoczęcia zapasów przedłuża się dość mocno… ale samo obserwowanie miejscowych jest dość interesujące. Przychodzą tu całe rodziny, zaopatrzone w różnego rodzaju przekąski, napoje, itp. Piknik trwa na całego i niewiele osób okazuje zniecierpliwienie przedłużającym się oczekiwaniem na rozpoczęcie :? W końcu około 17-ej spiker zapowiada pierwszą walkę i na ring wskakują… zapaśnicy i „sędzia”. Po prezentacji (dość przydługiej) zaczyna się walka… w dużym stopniu udawana, ale z dość efektownymi elementami, więc robi to dość ciekawe wrażenie. Na każdą akcję żywiołowo reaguje miejscowa publiczność, która trzyma stronę jednego z zapaśników… do całej zabawy dołącza się też „sędzia”, który aktywnie uczestniczy i pomaga okładać „słabszego”. Walka co chwila przenosi się poza ring i oprócz pięści, i nóg pojawiają się w akcji krzesełka i inne gadżety. Najbardziej efektowne są skoki zawodników z lin na leżącego przeciwnika… Niby wszystko jest udawane, ale nie chciałbym być w skórze zawodnika leżącego na deskach, na którego zwala się z impetem drugi gość :o Po trzech męskich walkach i uroczystości wręczenia jakichś nagród w końcu na ring wkraczają Indianki nazywane Cholitas, ubrane w tradycyjny strój składający się ze spódnicy, pod którą jest kilka warstw halek, pantofelków, chusty oraz charakterystycznego melonika. Sam przebieg „walki” nie różni się zasadniczo od męskiego wrestlingu, choć tu dochodzą nowe elementy „walki”, np. ciągnięcie za włosy po ringu i wokół niego… mam wrażenie, że walka w wykonaniu Cholitas jest bardziej zacięta ;) Miejscowa publiczność jest bardzo zaangażowana w walkę i bardzo chętnie bierze również udział w zainscenizowanych scenkach.
Po obejrzeniu dwóch walk Cholitas (z dużym udziałem także sędziów, także mężczyzn) mamy już dość, zresztą nie mamy na więcej walk czasu. Opuszczamy halę w momencie gdy publiczność „wyje” z zachwytu po kolejnej jatce z udziałem krewkich Indianek :lol:
Załącznik:
Komentarz do pliku: Cholita
20180708_174755c.jpg
20180708_174755c.jpg [ 228.25 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
20180708_174907c.jpg
20180708_174907c.jpg [ 211.49 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
20180708_175415c.jpg
20180708_175415c.jpg [ 198.23 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
20180708_180149c.jpg
20180708_180149c.jpg [ 233.6 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
20180708_180537c.jpg
20180708_180537c.jpg [ 229.44 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
20180708_180945c.jpg
20180708_180945c.jpg [ 231.19 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Fajnie, że byliśmy i zobaczyliśmy ten show, ale na pytanie „Czy podobał mi się ten kobiecy wrestling?”, odpowiem krótko – „nie”. Ale biorąc pod uwagę historię Cholit, które jeszcze do niedawna były bardzo dyskryminowane, muszę przyznać, że zrobiły na mnie duże wrażenie, a nawet podziw. Cholity (głównie wywodzące się z ludu Ajmara) pochodziły z wiosek, które po przyjeździe do miasta były traktowane jako osoby drugiej kategorii, na przykład nie mogły jeździć komunikacją miejską, często nie mogły znaleźć pracy, dlatego też ich głównym zajęciem był handel uliczny. Pomimo tego duża część z nich nie rezygnowała ze swojego tradycyjnego stroju i walczyło z uprzedzeniami „miastowych”. Wrestling Cholitas dobitnie pokazuje, że Indianki mają charakter, są silne i niezłomne. Dlatego obecnie Cholitas budzą podziw, a część z zawodniczek osiągnęło nawet status celebrytek.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Widok na La Paz z El Alto
20180708_161104c.jpg
20180708_161104c.jpg [ 163.61 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Po sportowych emocjach biegiem ruszamy do najbliższej stacji kolejki Mi Teleférico (linia czerwona), kupujemy bilety – 3 BOB/bilet i wpychając się na sam początek bardzo długiej kolejki już po kilku minutach siadamy w wagoniku. Przejażdżka kolejką sama w sobie jest sporą atrakcją, a do tego dochodzi fantastyczny widok panoramy La Paz, więc śmiało można uznać kolejkę za „world's coolest public transportation”.
Załącznik:
20180708_182646c.jpg
20180708_182646c.jpg [ 213.44 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Widok z wagonika kolejki Mi Teleférico na La Paz
20180708_182558c.jpg
20180708_182558c.jpg [ 234.77 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Zjeżdżamy tylko jedną stację, więc przejazd zajmuje nam niespełna 5 minut. Stąd do hotelu mamy jeszcze prawie 2 km, ale głównie droga prowadzi w dół, więc po 15 minutach jesteśmy na miejscu. Odbieramy plecaki, przepakowujemy co nie co bagaże i po 19-ej ruszamy w kierunku dworca. Po drodze kupujemy małe przekąski i o 19:30 meldujemy się przy kasach naszego przewoźnika – firmy Panasur, z którą pojedziemy do Uyuni (za bilety kupione wczoraj wieczorem, zapłaciliśmy 100 boliviano/osobę).
Załącznik:
Komentarz do pliku: Widok z wagonika kolejki Mi Teleférico na La Paz
20180708_193639c.jpg
20180708_193639c.jpg [ 179.16 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Załącznik:
20180708_193802c.jpg
20180708_193802c.jpg [ 207.09 KiB | Obejrzany 16102 razy ]

Chwilę przed 20-tą zajmujemy miejsca w autobusie i ruszamy! Przed nami około 10 h podróży, ale dzięki wygodnym fotelom zamierzamy całą drogę spać ;) :lol:
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
Tydzień na Langkawi za 2841 PLN. Loty z Berlina i noclegi w 4* hotelu Tydzień na Langkawi za 2841 PLN. Loty z Berlina i noclegi w 4* hotelu
Odkryj Portugalię: Porto i Azory w jednej podróży z Wrocławia za 825 PLN Odkryj Portugalię: Porto i Azory w jednej podróży z Wrocławia za 825 PLN
#22 PostWysłany: 30 Wrz 2018 11:23 

Rejestracja: 16 Gru 2012
Posty: 140
Cześć,
Będziesz kontynuować relację?
Bardzo zależy mi na opisie pobytu w Uyuni.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#23 PostWysłany: 22 Paź 2018 18:08 

Rejestracja: 13 Sie 2013
Posty: 66
Do Uyuni dojeżdżamy chwilę po 5-tej rano. Oczywiście jest jeszcze ciemno. Po wyjście z autobusu otacza nas grupka przedstawicieli okolicznych knajpek, marzących o nakarmieniu nas i całej rzeszy turystów przyjeżdżających kolejnymi autobusami:roll: Bierzemy kilka ulotek i wizytówek, odbieramy bagaż i ruszamy na „spacer”… ale już po 5 minutach wiemy, że tu nie ma po co o tej porze spacerować:oops: Oprócz garstki ludzi spotkanych przy autobusie miasto nadal śpi w najlepsze, a blade światło latarni nie pozwala wiele więcej dostrzec, poza szarością zakurzonych ulic. Do tego już po chwili jesteśmy zmarznięci, bo jest bardzo zimno. Po 10 minutach siedzimy więc w jednej z knajpek, do której chwilę wcześniej, tak serdecznie nas zapraszano :lol: Zjadamy tam śniadanie i przy porannej kawie (i herbacie) czekamy aż miasto wyśpi się. Ale zbyt długo nie jesteśmy w stanie usiedzieć na miejscu, więc chwilę po 7-ej ruszamy.
Załącznik:
20180709_083330c.jpg
20180709_083330c.jpg [ 142.34 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_070207c.jpg
20180709_070207c.jpg [ 115.03 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_070249c.jpg
20180709_070249c.jpg [ 174.28 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

W mieście nadal niewiele się jeszcze dzieje, ale przedstawiciele biur podróży już szukają klientów na wycieczki. Odwiedzamy w sumie trzy biura. Ich oferta wydaje się być wręcz identyczna, więc naprawdę wybór to sprawa czysto subiektywna. Ostatecznie decydujemy się na 3-dniową wycieczkę z Thiago Tours za którą płacimy w sumie 1 180 boliviano.
Załącznik:
20180709_090846c.jpg
20180709_090846c.jpg [ 214.67 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_074621c.jpg
20180709_074621c.jpg [ 115.97 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

W biurze zostawiamy bagaże, a sami ruszamy na spacer po mieście. Uyuni nie jest porywającym miastem, na próżno szukać tu zabytków czy interesujących budynków, ale ma pewnego rodzaju urok – pustynnego miasteczka na końcu świata, do którego dociera mnóstwo turystów. A może ty tylko wynik ekscytacji zbliżającą się wyprawą na Salar de Uyuni?! Jednym z bardziej charakterystycznych punktów miasta jest dzwonnica znajdująca się przy głównym placu miasta – Plaza Arce, przy którym znaleźć też można kilka knajpek oraz sklepów.
Załącznik:
20180709_070542c.jpg
20180709_070542c.jpg [ 134.61 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_091212c.jpg
20180709_091212c.jpg [ 171.87 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_093628c.jpg
20180709_093628c.jpg [ 173.78 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Przed powrotem do Thiago Tours robimy małe zakupy spożywcze na najbliższe trzy dni oraz kupujemy bilety powrotne do La Paz. Chwilę po 10:30 podjeżdża nasz samochód. Wraz z nami na wycieczkę jedzie jeszcze 5 osób – para Kolumbijczyków, dwoje Brazylijczyków oraz dziewczyna z Boliwii. Kierowca sprawnie pakuje na dachu nasze bagaże i ruszamy. Ale na początek czeka nas mała konsternacja – nasz kierowca mówi tylko po hiszpańsku, a po angielsku zna dosłownie kilka słówek… ale jak się szybko okaże nie będzie to stanowiło większego problemu i dzięki naszym współtowarzyszom będziemy doskonale poinformowani. Pierwszym punktem wycieczki jest położony tuż za miastem Cementario de Trenes. Surrealistyczne miejsce pośrodku pustyni będące cmentarzyskiem lokomotyw parowych i starych wagonów. Początkowo maszyny gromadzono w celu ich naprawy i dalszego wykorzystania, ale po wyparciu lokomotyw parowych przez te zasilane silnikami diesla, zostały tu porzucone i prawdopodobnie tutaj dokonają swego żywota zżarte przez rdzę. Dziesiątki ludzi ma teraz niezłą zabawę, skacząc po lokomotywach i robiąc tysiące zdjęć. Oczywiście jest to obowiązkowy punkt każdej wycieczki, a ponieważ wszystkie startują mniej więcej w tym samym czasie, to pod cmentarzyskiem stoi teraz kilkadziesiąt jeepów.
Załącznik:
20180709_110624c.jpg
20180709_110624c.jpg [ 139.12 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_110902c.jpg
20180709_110902c.jpg [ 152.98 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_111337c.jpg
20180709_111337c.jpg [ 139.62 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_111957c.jpg
20180709_111957c.jpg [ 212.75 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_112040c.jpg
20180709_112040c.jpg [ 123.31 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Po 30 minutach wracamy na „parking”, ale nie możemy odnaleźć naszego samochodu☹ Po kilku minutach mamy już wątpliwości jak on wyglądał, więc zaglądamy do każdego szukając naszego kierowcy lub pozostałych wycieczkowiczów… ale wszyscy zapadli się pod ziemię albo odjechali?! W końcu kierowca innego samochodu wyjaśnia nam, że nasz driver pojechał zatankować. Rzeczywiście po chwili nasz samochód wraca, odnajdują się także nasi współtowarzysze.:lol:
Ruszamy w kierunku Colchani, miejscowości leżącej niewiele ponad 20 km od Uyuni, w sąsiedztwie solniska Salar de Uyuni. Jest to niewielka wioska, której mieszkańcy żyję z produkcji soli kuchennej oraz z turystyki. Sól wydobywana jest tu ręcznie w formie bloków, wycinanych z solniska siekierami. Po zmieleniu i uszlachetnieniu (czyli wzbogaceniu w jod) jest pakowana i sprzedawana. Turyści zatrzymują się tu głównie w celu zwiedzenia fabryki soli oraz na zakupy pamiątek z soli lub masy solnej, itd.
Załącznik:
20180709_122924c.jpg
20180709_122924c.jpg [ 263.09 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_124527c.jpg
20180709_124527c.jpg [ 965.62 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Po półgodzinnej przerwie ruszamy w kierunku największego jeziora solnego świata czyli Salar de Uyuni o powierzchni ponad 10 tys. km2. Od czerwca trwa okres pory suchej, więc jej powierzchnię pokrywa obecnie skorupa, pod którą jest warstwa solanki. Głębokość warstwy solnej waha się od 2 do 7 m, więc jest to ogromny rezerwuar soli, przez miejscowych nazywany „białym morzem”. Solnisko leży na wysokości 3653 m n.p.m., jest idealnie płaskim obszarem (różnica wzniesień na całym obszarze sięga kilkudziesięciu centymetrów).
Salar de Uyuni był jednym z głównych celów naszej podróży… fascynacja tym miejscem była przyczynkiem do wybrania się w ten rejon Świata. I w końcu jesteśmy u celu naszej wyprawy - Pierwsze wrażenie – niesamowite! Bezkresna biała pustynia:P Jak okiem sięgnąć widać tylko sól… to koniecznie trzeba zobaczyć!
Załącznik:
20180709_152107c.jpg
20180709_152107c.jpg [ 86.18 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_130111c.jpg
20180709_130111c.jpg [ 982.78 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Pierwszy dłuższy postój mamy przy pomniku upamiętniającym Rajd Dakar, w pobliżu którego znajduje się również plac z flagami państw z całego świata (jest oczywiście i polska) oraz solny hotel. W hotelu dużą część zajmuje sala wraz z barem, w której uczestnicy wszystkich wycieczek zjadają obiad serwowany przez kierowców jeepów. Oczywiście gotowe dania kierowcy zabierają z Uyuni, a tutaj tylko podają. Nasz kierowca-kucharz zaserwował pożywną zupę jarzynową oraz kaszę z solidną porcją pieczonego mięsa, a na deser banany i słodkie przekąski.
Po obżarstwie i krótkim odpoczynku ruszamy na przejażdżkę po solnej pustyni z długim postojem na sesję fotograficzną… płaska, bezkresna, biała powierzchnia aż po horyzont jest niezwykłym tłem do zdjęć.
Załącznik:
20180709_130356c.jpg
20180709_130356c.jpg [ 304.45 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_130607c.jpg
20180709_130607c.jpg [ 80.18 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_130907c.jpg
20180709_130907c.jpg [ 111.06 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_131440c.jpg
20180709_131440c.jpg [ 191.81 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_145425c.jpg
20180709_145425c.jpg [ 292.07 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_151611c.jpg
20180709_151611c.jpg [ 113.72 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Kolejnym naszym punktem jest wyspa Incahuasi – kilka milionów lat temu koralowa wyspa na ogromnym słonym jeziorze, a dziś wyspa na białym morzu soli. Isla Incahuasi porastają niezliczone, bardzo stare (mające nawet około 1200 lat) kaktusy. Niektóre z nich mają nawet do 12 m wysokości. Ze szczytu wyspy rozpościera się fantastyczny widok całego solniska, a na horyzoncie majaczą szczyty ośnieżonych wulkanów. Wstęp na wyspę jest płatny, a bilet kosztuje 30 boliviano (dziecko zwiedza bezpłatnie;)). Wejściówka obejmuje również wstęp do niewielkiego muzeum etnograficznego, w którym, m.in. można zapoznać się z obrzędem składania ofiar, który jest kultywowany do dziś przez lokalnych Indian, uznających wyspę za święte miejsce.
Załącznik:
20180709_155313c.jpg
20180709_155313c.jpg [ 155.96 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_155303c.jpg
20180709_155303c.jpg [ 243.08 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_160202c.jpg
20180709_160202c.jpg [ 195.76 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_160524c.jpg
20180709_160524c.jpg [ 172.54 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_161150c.jpg
20180709_161150c.jpg [ 160.31 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Po dobrych dwóch godzinach spędzonych na wyspie ruszamy naszym jeepem w kierunku południowego krańca solniska. Po drodze zatrzymujemy się na obserwację spektakularnego zachodu słońca na Salar de Uyuni. Ale chyba jeszcze większe wrażenie niż sam zachód robi gwałtowna zmiana temperatury. Wciągu dnia na solnisku panowała temperatura około 20 °C, a na słońcu było wręcz upalnie. Natomiast natychmiast po zachodzie słońca temperatura spadła zdecydowanie poniżej zera, zaledwie w ciągu kilkunastu minut. Z krótkiego spaceru wróciliśmy do samochodu zmarznięci na kość…
Załącznik:
20180709_175218c.jpg
20180709_175218c.jpg [ 203.2 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_173801c.jpg
20180709_173801c.jpg [ 132.17 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180709_174809c.jpg
20180709_174809c.jpg [ 84.43 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Podróż do schroniska zlokalizowanego poza solniskiem, nieopodal miejscowości San Juan, zajęła nam ponad godzinę, więc dotarliśmy tam już po godzinie 19-ej. W hostelu (bez zbędnych formalności:roll:) rozlokowani zostaliśmy w dwuosobowych, skromnych pokojach. Co ciekawe cały „hotelik”, łącznie z łóżkami, zbudowany był z… masy solnej:roll: Budynek nie był ogrzewany, więc w pokojach było diabelnie zimno… Jedynie na środku „jadalni” palił się ogień w żeliwnej kozie, więc po szybkim zapoznaniu się z zimnymi pokojami, wszyscy stawili się w tym pomieszczeniu, szczególnie że wszystkim marzyła się też kolacja:) Oczywiście poza grupą z naszego jeepa zjechało tu mnóstwo innych ekip i gwar był nieziemski.
Załącznik:
20180709_190704c.jpg
20180709_190704c.jpg [ 99.45 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Załącznik:
20180710_075647c.jpg
20180710_075647c.jpg [ 154.79 KiB | Obejrzany 15432 razy ]

Po ciepłej kolacji, składającej się z pożywnej zupy oraz kaszy z mięsem, dość szybko wszyscy rozchodzą się do pokojów:) W tych warunkach (temperatura w okolicy kilku stopni) toaletę ograniczamy do umycia zębów… i w pełni ubrani wskakujemy pod kołdry:D


Ostatnio edytowany przez ostrand, 19 Lis 2018 00:12, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
Chan uważa post za pomocny.
 
      
#24 PostWysłany: 22 Paź 2018 20:09 

Rejestracja: 16 Gru 2012
Posty: 140
Cześć,
Wielkie dzięki za informacje (na PW) o kontynuacji relacji!
Czy możesz jeszcze dać znać na temat ceny za wycieczkę? Czy 1180 BOB to za jedna osobę czy dwie?
Zakupy, które robiliście na wyprawę. Co wg. Ciebie i ile trzeba zabrać na 3 dniową wycieczkę?
Jakie są ceny w hotelach, restauracjach w których się zatrzymuje?
Mam zarezerwowaną wycieczkę z Salty Desert Aventours i zajmujemy ze znajomymi cały samochód.
Nikt z nas nie mówi po hiszpańsku. Jak myślisz czy warto dopłacać do przewodnika, mówiącego po angielsku?

Pozdrawiam,
Chan
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#25 PostWysłany: 22 Paź 2018 22:23 

Rejestracja: 13 Sie 2013
Posty: 66
Cena 1180 BOB / 2 osoby. Za taką samą cenę znajdziesz wycieczkę z przewodnikiem mówiącym po angielsku (po prostu dopytaj organizatora). Na miejscu ceny we wszystkich biurach są bardzo zbliżone, i nie słyszałem żeby ktoś cenę uzależniał od przewodnika mówiącego po angielsku.
Pełne wyżywienie jest wliczone w cenę (łącznie z napojami, owocami do posiłków), więc ewentualne zakupy zrób zgodnie ze swoimi potrzebami (woda, alkohol, słodycze). Miejsca noclegowe są bardzo skromne i najczęściej nie ma tam nawet żadnego baru/sklepiku (część posiłków kierowca zabrał z Uyuni), choć na trasie rzeczywiście gdzieniegdzie można coś kupić, np. w miejscowości San Juan (w okolicy której spaliśmy pierwszej nocy).
Zakupy, zakupami, ale najważniejsza sprawa to ciepła odzież. Natychmiast po zachodzie słońca robi się bardzo zimno, temperatura odczuwalna spada nawet do -20°C, wieje przenikliwy wiatr... miejsca noclegowe są nieogrzewane, więc z tej wycieczki robi się mała "szkoła przetrwania";)

Andrzej


Ostatnio edytowany przez ostrand, 05 Lis 2018 19:46, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
marcinsss uważa post za pomocny.
 
      
#26 PostWysłany: 01 Lis 2018 13:55 

Rejestracja: 03 Paź 2018
Posty: 84
Loty: 110
Kilometry: 234 400
super relacja, za rok też planuję podobną trasę także czekam na więcej! :)
Podziwiam, syna, że dał radę w takich warunkach i na takich wysokościach.
_________________
Instagram: laur_ruda
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#27 PostWysłany: 05 Lis 2018 19:32 

Rejestracja: 13 Sie 2013
Posty: 66
@bozenak @krystoferson112 @katka256 @ruda_laur
Dziękuję za pozytywne komentarze. Oczywiście będę starał się dokończyć relację, niestety chwilę to jeszcze pewnie potrwa :roll:
bozenak napisał(a):
Podziwiam za decyzję podróży z synem w taką wyprawę, napisz pod koniec również jakie są jego wrażenia :D . Bardzo mi się podoba i czekam na więcej.

ruda_laur napisał(a):
Podziwiam, syna, że dał radę w takich warunkach i na takich wysokościach.

Ja też jestem pełen podziwu i uznania dla Syna. To, że Leon daje radę to jedno, ale niejednokrotnie to on bywa wytrwalszy i bardziej odporny niż ja, na zmęczenie, upał czy zimno ;) Dzieci z natury mają niespożytą energię, a dzięki zaszczepionej ciekawości świata i umiejętności czerpania radości z poznawania nowych miejsc, innych kultur oraz ludzi, można dostać niesamowity efekt. Nam się to udało. Leon jest podróżnikiem z krwi i kości, a jego niezaspokojona chęć eksplorowania świata, jest niezwykle inspirująca również dla nas - rodziców. Ciągle powtarzane przez niego pytania - "kiedy i gdzie jedziemy?", stały się znaczącym przyczynkiem do organizowania kolejnych wypraw... To m.in. dlatego Leon na chwilę bieżącą odwiedził już kilkadziesiąt krajów na sześciu kontynentach i nieustannie marzy o odwiedzeniu nowych miejsc, m.in. Antarktydy :shock:
Załącznik:
Leon_loty.jpg
Leon_loty.jpg [ 188.7 KiB | Obejrzany 15125 razy ]

Image

Muszę też przyznać, że Leon jest niezwykłym kompanem - pogodnym, uśmiechniętym, pełnym energii i zawsze otwartym na nowe przygody. Dla mnie te nasze wspólne podróże są niezwykle ważne i jestem mu ogromnie wdzięczny za to, że nadal ma ochotę "tłuc się" ze mną po świecie :D Leo THX, ILU
Andrzej
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#28 PostWysłany: 19 Lis 2018 01:31 

Rejestracja: 13 Sie 2013
Posty: 66
10/07/2018 (wtorek)
Noc mija dobrze. W kurtce i pod kołdrą jest w miarę ciepło:) Śniadanie smakuje wybornie, szczególnie ciepła jajecznica i gorące napoje. Każda grupa ma trochę inny plan, więc rano w świetlicy jest dość spokojnie. My w trasę ruszamy punktualnie o 8-ej. Ranek jest bardzo mroźny, ale świeci przepięknie słońce, więc mamy nadzieję, że zaraz zrobi się cieplej.
Załącznik:
20180710_071048c.jpg
20180710_071048c.jpg [ 247.34 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Pierwszy postój mamy już po kilku minutach – zatrzymujemy się w wiosce San Juan del Rosario (w pobliżu której znajdowało się nasze schronisko) przy sklepie, w którym można zrobić małe zakupy spożywcze:)
Załącznik:
20180710_080604c.jpg
20180710_080604c.jpg [ 377.47 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Po krótkiej przerwie pakujemy się do naszego jeepa i ruszamy w kierunku rezerwatu fauny andyjskiej (Reserva National de Fauna Andina Eduardo Avaroa), położonego na południowo-zachodnim krańcu Boliwii przy granicy z Chile i Argentyną. Na terenie parku znajduje się wiele, kolorowych jezior, będących siedliskiem dla trzech gatunków flamingów. Docelowym punktem dzisiejszego dnia jest Laguna Colorada, od której dzieli nas około 200 km głównie po bezdrożach, ale po drodze czeka nas wiele innych atrakcji – małe i większe jeziorka oraz punkty widokowe.
Po godzinie jazdy zatrzymujemy się na małym solnisku Chiguana Salt Flat, przez które przebiega linia kolejowa łącząca Chile z Boliwią i którą podobno raz w tygodniu przejeżdża pociąg z Abaroa do Uyuni. W pobliżu znajduje się też nieczynna stacja kolejowa i mała, częściowo opuszczona wioska, która była zamieszkiwana przez górników z okolicznych kopalń wydobywających tu m.in. boraks i rudę miedz (eksportowane głównie do Europy), a których eksploatację zakończono jeszcze w XX wieku.
Załącznik:
20180710_084539c.jpg
20180710_084539c.jpg [ 211.43 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
20180710_085532c.jpg
20180710_085532c.jpg [ 353.84 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Około 10:30 mamy kolejny postój w punkcie widokowym z którego rozpościera się widok na wierzchołki kilku pięciotysięczników, m.in.: wulkanu Ollagüe o wysokości 5868 m przez szczyt którego przebiega granica boliwijska-chilijsko.
Załącznik:
20180710_101630c.jpg
20180710_101630c.jpg [ 431.71 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
20180710_095843c.jpg
20180710_095843c.jpg [ 340.21 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
20180710_105701c.jpg
20180710_105701c.jpg [ 278.31 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
20180710_101953c.jpg
20180710_101953c.jpg [ 301.72 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: San Juan del Rosario
IMG_5255c.jpg
IMG_5255c.jpg [ 268.26 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Po kilkunastominutowej przerwie wsiadamy do samochodu i po pół godzinie dojeżdżamy do Laguna Cañapa - bezodpływowego, słonego jeziora. Widok jest naprawdę fantastyczny, w wodzie brodzi kilka ptaków, a ponad jeziorem rozpościera się przepiękny widok na ośnieżone szczyty Andów.
Załącznik:
20180710_110427c.jpg
20180710_110427c.jpg [ 354.11 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Ale Laguna Cañapa to dopiero wstęp do skarbów skrywanych przez płaskowyż Altiplano. Następny przystanek mamy przy Laguna Hedionda o powierzchni około 3 km2, leżącego na wysokości 4121 m. Zasolenie tego jeziora jest bardzo duże i w zależności od pory roku waha się od 70 do 80 %, ale dzięki temu rozwija się w nim specyficzny plankton, przyciągający różne gatunki ptaków, w tym m.in. flamingi, kaczki i gęsi andyjskie.
Załącznik:
20180710_113758c.jpg
20180710_113758c.jpg [ 424.67 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
20180710_114300c.jpg
20180710_114300c.jpg [ 393.72 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
20180710_124336c.jpg
20180710_124336c.jpg [ 421.39 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
IMG_5331c.jpg
IMG_5331c.jpg [ 347.51 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
IMG_5336c.jpg
IMG_5336c.jpg [ 413.8 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
IMG_5348c.jpg
IMG_5348c.jpg [ 421.3 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
IMG_5372c.jpg
IMG_5372c.jpg [ 398.02 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Nad jeziorkiem znajduje się hotel i restauracja Los Flamencos (obecnie będące w remoncie), a także „parking” z toaletą, a nawet dostęp do internetu” (wc kosztuje 5 BOB, a wi-fi chyba 20 BOB). Podczas gdy my robimy dziesiątki zdjęć flamingom na tle przepięknej panoramy And, nasz kierowca przygotowuje obiad? Inna sprawa, że wiele do zrobienia nie ma – przygotowany obiad zabrał z hotelu w San Juan, a teraz go tylko serwuje?
Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Cañapa
20180710_114940c.jpg
20180710_114940c.jpg [ 371.45 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Hedionda
20180710_121027c.jpg
20180710_121027c.jpg [ 397.62 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Tuż za jeziorkiem Hedionda znajduje się kolejne – Laguna Negra (Chiar Kkota) przy której również spędzamy chwilę. W dalszą drogę ruszamy tuż przed 14-tą.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Hedionda
20180710_131142c.jpg
20180710_131142c.jpg [ 549.77 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Hedionda
20180710_131304c.jpg
20180710_131304c.jpg [ 283.7 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Flamingi krótkodziobe
IMG_5358c.jpg
IMG_5358c.jpg [ 387.53 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Cały czas jedziemy na południe wzdłuż granicy boliwijsko-chilijskiej, którą wytyczają w tej części proste linie łączące szczyty kolejnych wulkanów. W drodze do rezerwatu zatrzymujemy się jeszcze na rozległym płaskowyżu, gdzie można poczuć siłę wiatru wiejącego na wysokości około 4600 m n.p.m. Pomimo pełnego słońca jest tu przenikliwie zimno. Po 15 minutach jesteśmy przemarznięci, więc szybko pakujemy się do jeepa i ruszamy dalej.
Załącznik:
20180710_140915c.jpg
20180710_140915c.jpg [ 476.71 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
20180710_140641c.jpg
20180710_140641c.jpg [ 278.94 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Kilka kilometrów dalej na południe, pośród wydm płaskowyżu Altiplano znajduje się kilka formacji skalnych, a pośród nich najbardziej znane "kamienne drzewo" – Árbol de Piedra. Ta pozostałość skalna ma kształt skarłowaciałego drzewa i została uformowana przez wiejące tutaj porywiste wiatry niosące piasek i niszczące miękki piaskowiec.
Załącznik:
20180710_145902c.jpg
20180710_145902c.jpg [ 356.67 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Negra
20180710_150844c.jpg
20180710_150844c.jpg [ 257.17 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Negra
20180710_152647c.jpg
20180710_152647c.jpg [ 410.55 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Po zabawie wśród skałek ruszamy w kierunku Laguny Colorada leżącej już na terenie Rezerwatu Fauny i Flory Andyjskiej Eduardo Avaroa. Do brama rezerwatu dojeżdżamy około 15:30. Tutaj kupujemy bilety wstępu do rezerwatu w cenie 150 BOB/osobę, ważne 4 dni, których trzeba pilnować, gdyż za ich brak przy wyjeździe z parku płaci się wysoką karę (Leon, jako dziecko, zostaje zwolniony z opłaty?). Wbijamy sobie jeszcze pieczątki z logo rezerwatu do paszportów, wsiadamy do jeepa i jedziemy do schroniska, w którym spędzimy dzisiejszą noc. Na miejscu wypakowujemy tylko bagaż i ruszamy nad jezioro Colorada.
Załącznik:
IMG_5423c.jpg
IMG_5423c.jpg [ 345.47 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Cañapa
20180710_161300c.jpg
20180710_161300c.jpg [ 305.67 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Laguna Colorada to płytkie, słone jezioro o charakterystycznym, bordowym kolorze wody, na tle której lśnią białe wysepki utworzone z boraksu. Wody jeziora swoją niezwykłą barwę zawdzięczają głównie glonom zawierającym czerwony pigment. O pięknie tego miejsca nie ma co się rozpisywać… to trzeba koniecznie zobaczyć!
Załącznik:
Komentarz do pliku: Płaskowyż Altiplano
20180710_163213c.jpg
20180710_163213c.jpg [ 281.45 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Płaskowyż Altiplano
20180710_163413c.jpg
20180710_163413c.jpg [ 420.58 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Árbol de Piedra
20180710_163843c.jpg
20180710_163843c.jpg [ 314.42 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Colorada
20180710_163846c.jpg
20180710_163846c.jpg [ 441.34 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Colorada
20180710_163910c.jpg
20180710_163910c.jpg [ 340.69 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Colorada
20180710_163914c.jpg
20180710_163914c.jpg [ 429.91 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Colorada
20180710_164517c.jpg
20180710_164517c.jpg [ 170.8 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Leon & Laguna Colorada
20180710_163151c.jpg
20180710_163151c.jpg [ 288.78 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Colorada
IMG_5476c.jpg
IMG_5476c.jpg [ 445.13 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Laguna Colorada
IMG_5479c.jpg
IMG_5479c.jpg [ 462 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Nad jeziorem spędzamy kilkadziesiąt minut i zbieramy się do powrotu, w momencie gdy słońce skrywa się za szczytami Andów. Jesteśmy na wysokości około 4300 m n.p.m. i temperatura po zachodzie słońca spada bardzo gwałtownie, a przy wiejącym porywistym wietrze robi się koszmarnie zimno… Do naszej lodge wracamy przemarznięci do szpiku kości, więc natychmiast ubieramy się we wszystkie ciepłe rzeczy? Temperatura w naszym domku, z nieszczelnymi oknami, niewiele różni się od tej na zewnątrz, ale tutaj przynajmniej nie smaga nas przenikliwy wiatr (brrrr)? Dzisiejszy nocleg mamy w pokojach wieloosobowych, więc cała nasza grupa będzie spała razem w jednej dużej sali? Pomimo zimna humory nam dopisują i wspólna kolacja jest niezwykle sympatyczna. A nasz kierowca, zdając sobie sprawę z faktu, że dzisiejsza noc nie będzie łatwa, przynosi nam jeszcze wino na poprawę morale?
Załącznik:
IMG_5488c.jpg
IMG_5488c.jpg [ 254.04 KiB | Obejrzany 14917 razy ]

Po kolacji decydujemy się jeszcze na krótki spacer po okolicy jeziora. Na tej wysokości, w miejscu nieskażonym sztucznym światłem, gwiazdy i cała Droga Mleczna robią niezwykłe wrażenie. Można by patrzeć bez końca… gdyby nie warunki atmosferyczne? Ja po 20 minutach czuję się skostniały i przemarznięty do szpiku kości. Leonowi jest jeszcze mało atrakcji, więc kontynuuje spacer razem z parą Kolumbijczyków. Oni wytrzymuję na zewnątrz 15 minut dłużej i wracają przemarznięci równie mocno jak ja:( Chwilę po 21-ej kładziemy się spać, zdejmując jedynie buty. Każdy z nas marzy już tylko o tym aby się rozgrzać…
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#29 PostWysłany: 18 Gru 2018 15:14 

Rejestracja: 03 Paź 2018
Posty: 84
Loty: 110
Kilometry: 234 400
mega zdjęcia ?, kiedy cd? ?
_________________
Instagram: laur_ruda
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#30 PostWysłany: 15 Mar 2019 16:35 

Rejestracja: 20 Cze 2015
Posty: 185
Loty: 147
Kilometry: 238 976
Naprawdę dobra i ciekawa relacja, też przyłączam się do wywieranej presji na autorze, by kontynuował. Koniecznie!
_________________
Moje relacje: Sycylia, Kijów + Czarnobyl, Islandia, Tajlandia + Kambodża, Norwegia, Meksyk, Iran, Malta, Kenia, Szkocja, Izrael, Peru, Gruzja
Góra
 Profil Relacje PM off
ruda_laur lubi ten post.
 
      
#31 PostWysłany: 30 Cze 2019 23:28 

Rejestracja: 13 Sie 2013
Posty: 66
11/07/2018 (środa)
Noc jest bardzo zimna, ale w ubraniu pod kołdrą nie jest źle… nad ranem poczułem się nawet rozgrzany? Pobudkę mamy bardzo wcześnie, bo już o 4:30 rano. Szybka „toaleta”, gorąca kawa/herbata na śniadanie i po niespełna godzinie ruszamy. Jedziemy dalej na południe, w kierunku źródeł geotermalnych Sol de Mañana, położonych na wysokości 4850 m n.p.m. Dojeżdżamy na miejsce tuż przed wschodem słońca. Pierwszą atrakcją jest gejzer (aktywny tylko rano), wyrzucający w powietrze parę wodną na wysokość nawet kilkunastu metrów. Dużą atrakcją są skoki nad ziejącą parą wodną rurą. Oczywiście my również dołączamy do skaczących?
Załącznik:
20180711_065200c.jpg
20180711_065200c.jpg [ 165.28 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
20180711_065114c.jpg
20180711_065114c.jpg [ 122.56 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Wokół znajdują się jeziorka błotne, wypełnione bulgoczącą masą, z których wydobywają się gazy zdecydowanie mniej przyjemne niż para wodna. Wokół roztacza się przenikliwy zapach siarkowodoru oraz duszący zapach tlenków siarki. Cały ten obszar charakteryzuje się dużą aktywnością wulkaniczną, a okolica pełna jest źródeł siarkowych.
Załącznik:
20180711_065751c.jpg
20180711_065751c.jpg [ 131.94 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
20180711_070405c.jpg
20180711_070405c.jpg [ 224.84 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
20180711_070502c.jpg
20180711_070502c.jpg [ 335.79 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Największą atrakcją tej okolicy są jednak baseny termalne – Termas de Polques. Woda w nich ma temperaturę około 30 stopni. Może sama temperatura nie robi wrażenia, ale biorąc pod uwagę, że na zewnątrz nadal jest poniżej zera, to robi się dużo bardziej ciekawie. Początkowo myśl o rozebraniu się w tych warunkach skutecznie powstrzymuje nas od kąpieli, ale po chwili dyskusji i wahań decydujemy się zaryzykować. Bilet kosztuje jedynie 6 BOB, a dziecko może kąpać się za darmo☹ Na miejscu jest koedukacyjna „przebieralnia”, niestety pozbawiona jakiegokolwiek ogrzewania… zresztą, ponieważ drzwi non stop są otwarte, to nie miałoby to większego sensu. Szybkie rozebranie się i zanurzenie w ciepłej wodzie nie stanowi najmniejszego problemu, gorsze będzie wychodzenie z wody… ale chwilowo nie ma sobie co zaprzątać głowy? Kąpiel jest bardzo przyjemna, a woda wydaje się dużo cieplejsza niż 30 °C? Czas mija szybko i po około 30 minutach musimy wychodzić… Brrrr!!!!
Załącznik:
20180711_074743c.jpg
20180711_074743c.jpg [ 188.99 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
20180711_083253c.jpg
20180711_083253c.jpg [ 223.45 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Chwilę po 9:30 ruszamy w drogę powrotną. W sumie w programie na ten dzień była przewidziana jeszcze Laguna Verde, ale już wczoraj ustaliliśmy, że z tego punktu rezygnujemy na rzecz basenu termalnego. Ponoć obecnie laguna jest mało ciekawa i jej krystaliczne wody nie ulegają spektakularnej zmianie barwy na zieloną pod wpływem promieni słonecznych…
Załącznik:
20180711_083901c.jpg
20180711_083901c.jpg [ 151.18 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Początkowo droga powrotna jest monotonna i dość mocno trzęsie, ale nasz kierowca mocno stara się abyśmy zbytnio nie nudzili się i aby zagłuszyć nasze negatywne myśli? puszcza składankę rytmicznych przebojów południowoamerykańskich (np. Como me gusta la noche, Nene Malo). Około południa dojeżdżamy do Laguna Negra. Same jeziorko to mały zbiornik otoczony formacjami skalnymi, zaś nieopodal niego znajduje się łąka poprzecinana strumykami, na których można zobaczyć mnóstwo ptaków, króliki andyjskie i lamy. Przepiękne miejsce, zapierające dech w piersiach.
Załącznik:
20180711_113210.jpg
20180711_113210.jpg [ 144.49 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
20180711_113230.jpg
20180711_113230.jpg [ 148.05 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
20180711_111058.jpg
20180711_111058.jpg [ 203.77 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
IMG_5564.jpg
IMG_5564.jpg [ 271.26 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
IMG_5584.jpg
IMG_5584.jpg [ 312.59 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
IMG_5603.jpg
IMG_5603.jpg [ 375.33 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Podczas gdy my relaksujemy się na łonie natury nasz kierowca zamienia się w „kucharza” i przygotowuje nam obiad. Serwuje dziś ryż z tuńczykiem z sałatką, a na deser owoce. Leon wizytę nad laguną kończy „kąpielą” w jednym z lodowatych strumyków?
Załącznik:
20180711_121135.jpg
20180711_121135.jpg [ 176.1 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
IMG_5616.jpg
IMG_5616.jpg [ 253.54 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Po dwóch godzinach ruszamy dalej, początkowo jeszcze po andyjskich bezdrożach, ale po półgodzinie docieramy do asfaltowej drogi prowadzącej z do Uyuni.
Załącznik:
20180711_145755.jpg
20180711_145755.jpg [ 209.48 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Kolejny przystanek mamy w San Cristóbal. To stara, dość senna, górnicza miejscowość leżąca na Gran Pampa Pelado. W centrum obecnego miasteczka znajduje się kościół wybudowany pod koniec XIX wieku, który został przeniesiony w obecne miejsce kamień po kamieniu z terenów, gdzie teraz znajduje się kopalnia srebra. Niestety kościół jest zamknięty, a my nie mamy czasu aby szukać osoby, która może go nam otworzyć. Oglądamy, więc go tylko z zewnątrz, a ołtarz wykonany ze srebra pochodzącego z lokalnej kopalni obejrzymy następnym razem?
Załącznik:
20180711_142047.jpg
20180711_142047.jpg [ 170.28 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
20180711_142108.jpg
20180711_142108.jpg [ 125.63 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Wałęsamy się jeszcze kilka minut po uliczkach San Cristóbal, po czym pakujey się po raz ostatni do naszego jeepa i ruszamy w kierunku Uyuni. Droga jest coraz lepsza i niespełna 90 km odcinek pokonujemy w 80 minut. Naszą podróż kończymy pod biurem Thiago Tours. Tutaj żegnamy naszego przewodnika i kompanów wspólnej eskapady. To były niezapomniane dni, gracias!
Pierwsze kroki w Uyuni kierujemy do biura przewoźnika Panasur, gdzie jeszcze przed wyjazdem na salar kupiliśmy bilety na autobus do La Paz (100 BOB/osobę). Pozostawiamy tam bagaż i ruszamy na spacer po mieście. Ponieważ samo miasto Uyuni nie ma wiele dla zaoferowania dla turystów to w ramach zwiedzania lotnisk świata idziemy pieszo obejrzeć port lotniczy UYU. Spacer zajmuje nam niespełna pół godziny. Ponieważ najbliższy lot jest dopiero późnym wieczorem to terminal jest wymarły, ale drzwi są otwarte.
Załącznik:
20180711_164009.jpg
20180711_164009.jpg [ 145.69 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Załącznik:
20180711_164321.jpg
20180711_164321.jpg [ 117.71 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Po powrocie do miasta idziemy odpocząć, skorzystać z internetu i zjeść do pizzerii nieopodal Plaza Arce.
Załącznik:
20180711_175439.jpg
20180711_175439.jpg [ 217.33 KiB | Obejrzany 12500 razy ]

Około 20-ej wracamy do biura Panasur, odbieramy bagaż i pakujemy się do autobusu. Ruszamy chwilę po 21-ej i od razu układamy się spać. To był dłuuugi dzień....
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#32 PostWysłany: 09 Lip 2019 23:59 

Rejestracja: 13 Sie 2013
Posty: 66
12/07/2018 (czwartek)
Noc mija bardzo dobrze – śpimy? Na główny dworzec w La Paz dojeżdżamy po 5-tej.
Załącznik:
20180712_061154.jpg
20180712_061154.jpg [ 222.69 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Kupujemy bilety na autobus do Copacabany (przewoźnik Manco Kapac, 20 BOB/osobę), zjadamy po kanapce w małej knajpce na dworcu i o 6:30 ruszamy dalej w drogę. Autobus nie jest szczególnie wygodny, ale jedzie. Niebo od rana zasnute jest chmurami i widoczność jest dość słaba, gdy wyjeżdżamy z La Paz nie widać szczytów sześciotysięczników – Illimani oraz Huayna Potosi. W drodze łapie nas nawet burza i deszcz. Po 9-ej docieramy do miejscowości San Pedro de Tiquina leżącej nad najwęższą częścią jeziora Titicaca. Tutaj znajduje się przeprawa przez jezioro. Pusty autobus transportowany jest promem, a pasażerowie muszą skorzystać z łodzi (2 BOB/osobę). Wszystko odbywa się sprawnie i po chwili jesteśmy na drugim brzegu, a ponieważ przeprawa autobusu promem zajmuje zdecydowanie więcej czasu to mamy jeszcze czas na drobne zakupy i zjedzenie małego „co nie co”.
Załącznik:
20180712_103303.jpg
20180712_103303.jpg [ 190.54 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
20180712_101424.jpg
20180712_101424.jpg [ 220.95 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
20180712_101657.jpg
20180712_101657.jpg [ 219.11 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
20180712_103212.jpg
20180712_103212.jpg [ 241.49 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Do Copacabany docieramy przed 11-tą. Zaczynamy od zorientowania się w połączeniach autobusowych do Cusco i zakupu biletów na wieczorny autobus (100 SOL /osobę). Zostawiamy w biurze podróży bagaż i z małym plecakiem ruszamy w miasto. Idziemy zjeść i w poszukiwaniu poczty, niestety to drugie okazuje się niewykonalne, ponieważ poczta została zamknięta☹, natomiast z jedzeniem nie ma najmniejszego problemu – znaleźć można tu wiele knajpek, barów i ulicznych straganów oferujących jedzenie w przystępnych cenach. Copacabanę odwiedza sporo turystów i jeszcze więcej pielgrzymów zmierzających do Czarnej Madonny znajdującej się w tutejszej Bazylice Matki Boskiej Gromnicznej. Zresztą miasto już za czasów preinkaskich (lud Moche) i inkaskich było ważnym centrum pielgrzymkowym – przez Copacabanę wiódł szlak do Sanktuarium Słońca na jeziorze Titicaca.
Załącznik:
20180712_130637.jpg
20180712_130637.jpg [ 252.76 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
20180712_130703.jpg
20180712_130703.jpg [ 235.39 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

W czasie spaceru decydujemy się na wycieczkę na wyspę Isla del Sol – łódź odpływa o godzinie 13:30 (za bilety w obie strony płacimy 35 BOB/osobę). Łódź płynie dość powoli i do przystaniu Yumani docieramy prawie po 1,5 h podróże. Dłużącą podróż wynagradzają widoki ośnieżonych Andów na tle jeziora Titicaca.
Załącznik:
IMG_5622.jpg
IMG_5622.jpg [ 104.14 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Na nabrzeżu sprawdzamy jeszcze rozkład łodzi powrotnych, uiszczamy opłatę wstępu na wyspę (10 BOB, dziecko nie płaci) i ruszamy na spacer po Isla del Sol, domniemanym miejscu narodzin inkaskiego boga – Wirakoczy. Na początek czeka nas wspinaczka po stromych „schodach Inów” (Escalera del Inca), ale w nagrodę z góry mamy piękny widok na wyspę i okoliczne zatoki. Większość inkaskich ruin znajduje się na północnej części wyspy i dziś nie mamy wystarczającej ilości czasu aby tam dotrzeć, więc ograniczamy się do spaceru po południowej części wyspy.
Załącznik:
IMG_5628.jpg
IMG_5628.jpg [ 252.02 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
IMG_5649.jpg
IMG_5649.jpg [ 265.64 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
IMG_5640.jpg
IMG_5640.jpg [ 241.21 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Isla del Sol
IMG_5637.jpg
IMG_5637.jpg [ 233.88 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Po dwugodzinnej wędrówce schodzimy do przystani. Punktualnie o 17-ej odpływamy, ale po 15 minutach przybijamy do przystani Pikokaina, gdzie jest postój w czasie którego można obejrzeć pobliską Templo del Sol będącą ciekawym przykładem architektury Inków.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Przystań Yumani, Isla del Sol
IMG_5651.jpg
IMG_5651.jpg [ 347.17 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Isla del Sol
IMG_5657.jpg
IMG_5657.jpg [ 261.07 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Świątynia Słońca, Isla del Sol
20180712_162300.jpg
20180712_162300.jpg [ 208.68 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Świątynia Słońca, Isla del Sol
20180712_162050.jpg
20180712_162050.jpg [ 163.87 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

W drodze powrotnej, szczególnie początkowo, stresujemy się czy zdążymy na autobus, ale do Copacabany docieramy punktualnie? Po odebraniu
plecaków ruszamy na Av. 16 de Julio skąd odjeżdża nasz autobus. Jesteśmy w samą porę i już po kilku minutach siedzimy w autobusie. Podróż do granicy trwa niespełna pół godziny. Przez granicę przechodzimy pieszo, a odprawy paszportowe są błyskawiczne i po kilku minutach ponownie jesteśmy w Peru.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Przejście graniczne Yunguyo
20180712_182154.jpg
20180712_182154.jpg [ 156.5 KiB | Obejrzany 12357 razy ]

Po krótkiej przerwie ruszamy do Puno, gdzie czeka nas zmiana autobusu i prawie 2h przerwa w podróży. Dworzec w Puno po 22-ej nie ma wiele do zaoferowania, więc ruszamy na spacer w poszukiwaniu jakichś przekąsek. Niestety handel na straganach w pobliżu dworca o tej porze już zamiera, ale udaje nam się kupić pieczywo i pyszne owoce kaktusa. Po powrocie na dworzec mamy jeszcze chwilę czasu na zrobienie pożegnalnych fotek i o północy ruszamy do Cusco…
Załącznik:
Komentarz do pliku: Dworzec w Puno
20180712_213256.jpg
20180712_213256.jpg [ 242.72 KiB | Obejrzany 12357 razy ]
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
gemmab uważa post za pomocny.
 
      
#33 PostWysłany: 05 Sty 2020 23:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Sty 2020
Posty: 3
Loty: 180
Kilometry: 341 431
Hej, i co bylo dalej? Mialo byc Cuzco a tu zonk, dwie dziurki w nosie i skonczylo sie :)
Góra
 Profil Relacje PM off
ruda_laur lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 33 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group