Fly4free.pl

Kupiłem loty British Airways do Singapuru na maj.

Wstępny plan zakłada lot do Kuala Lumpur, dalej do Brunei Darussalam skąd lądem do Miri i powrót do Singapuru. W Singapurze jeszcze jak starczy czasu to promem na jedną z wysp aby zaliczyć również Indonezję.

Co o tym myślicie? Zupełnie nie wiem jak do tego podejść i kiedy szukać lotów. Widzę, że teraz są dość tanie, ale pamiętam będąc w Tajlandii, że kupowałem za parę złotych loty z dwu/trzy dniowym wyprzedzeniem.

_________________
strona: https://ziem.pl/
blog: https://www.facebook.com/potatoestraveling

Pytanie kluczowe ile masz dni na miejscu? Bo to co już powiedziałeś to 7-8 dni pewnie potrzeba, a tu jeszcze Indonezja

Taki plan ma sens tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli celem jest zaliczenie jak największej liczby państw. Przy czym "zaliczanie" Indonezji promem z Singapuru oznacza, że trafisz tylko w miejsca, w których nie ma nic specjalnie ciekawego. Brunei jest może ciekawe do odwiedzenia, ale są w rejonie zdecydowanie ciekawsze miejsca. W porównaniu z Miri zdecydowanie ciekawsze są zarówno Kuching jak i Kota Kinabalu. Itd. itp.

Jeżeli celem nie jest tylko zaliczanie krajów do odfajkowania na liście, to byłoby łatwiej coś poradzić, gdybyś napisał, ile masz czasu i co cię najbardziej interesuje (kultura, przyroda, miasta, kuchnia, plaże, dżungla itp.?).

Dziękuje za chęć pomocy. Wykładam karty na stół:



Lecimy w dwie osoby - małżeństwo. Kryteria to ze względów bezpieczeństwa i ekonomicznych to chyba dwie nocki w Singapurze 11/12 maja oraz 16/17 maja.

Plaże nas nie interesują, chyba, że jakiś krótki postój lub na zdjęcie. Lecimy bez dzieciaków, więc szkoda tracić czasu na wypoczywanie.

Zaliczenie jak największej liczby Państw tak, ale to nie jest absolutnie priorytet. Wolimy zaliczyć dwa i coś zobaczyć, niż cztery i nie zobaczyć nic ciekawego aby mieć tylko zaliczone z listy.

_________________
strona: https://ziem.pl/
blog: https://www.facebook.com/potatoestraveling

Macie niecały tydzień..., w SIN jest co robić ze 2-3 dni. Raczej bym zaliczył coś w stylu Brunei, albo pojechał lądem przez Melakkę do KUL i stamtąd wrócił. Ewentualnie jeszcze na dzień na Penang skoczyć (tanie loty z KUL)

_________________

My lecimy teraz 16.03 do SIN i wylatujemy 24.03 wieczór do KRK.

W planach 1 nocka SIN i następny dzień na Langkawi.
Potem 2 nocki Langkawi i Koh lipę na 2 nocki. Powrót na Langkawi i znowu 2 nocki tylko w innym miejscu
W ostatni dzień rano bezpośredni lot do SIN i tam już wieczorem do KRK

Nie pchałbym się w mając krótki okres czasu na częste skakanie. 2-3 miejsca jeszcze spoko, ale jak nie plażujecie to faktycznie lepiej na Borneo.

Ale to serio zalezy co kto lubi. Zarowno Melakka bardzo fajny klimat /KUL wiadomo/Penang swiatowa stolica jedzenia, jak i Borneo Kuching fajny klimat na waterfront i stare miasto / Kota Kinabalu mozliwosc poplyniecia na wyspy/ Sandakan taki koniec swiata i orangutany / na dokladke Mulu. W każdej opcji jest co robic wiecej niz 3 dni, czy to bedzie wschodnia czy zachodnia Malezja. W SiN tak samo 3 dni mozna bardzo przyjemnie wykorzystac nie nudząc sie, a wrecz "meczac" atrakcjami. Imo odpuście odwiedzenie 2 pozostalych krajow. W takim krotkim czasie Brunei i Indonezji nawet nie lizniecie i nic ciekawego nie zobaczycie. Puste przebiegi...

_________________
navigare necesse est

Miesiąc temu z Singapuru na Langkawi (2 noce - wystarczająco), potem Penang (2 noce - wystarczająco) oraz Kuala Lumpur. Wszystko samolotem, stosunkowo tanio. Patrząc ile masz dni na miejscu, możesz sobie konfigurować jak uważasz.
Wszystko co powyżej jest pisane w kontekście zwiedzania intensywnego - czyli tak, jak było u mnie.

W sumie to masz niecałe 6 dni. Tutaj nie ma co skakać od kraju do kraju. 2-3 dni na Singapur, 2 na Penang i na dokładkę może Kuala Lumpur albo Melaka to już będzie dużo. A jeżeli planować tak, żeby lepiej poczuć klimat danego miejsca, to dałoby się ten czas podzielić między samym Singapurem i Penangiem i też nie byłoby nudno.
Między Penangiem a Singapurem zdecydowanie warto lecieć, między KL a Singapurem też, Penang - KL można zaplanować pociąg albo autobus.

Brunei to ciekawostka, ale wszystkie z tych miast, które wymieniłem, są znacznie ciekawsze. Batam czy inne indonezyjskie wyspy koło Singapuru to w tej sytuacji czysta strata czasu.

Alternatywnie, jeżeli chcesz zahaczyć o Borneo, to z Singapuru możesz polecić na 3 dni do Kuching i tam zwiedzić miasto i okolice (orangutany w Semenggoh, Bako NP).Jeżeli pozostały czas w Singapurze to za dużo, to wtedy można byłoby też wyskoczyć na jeden nocleg do Melaki.

@kubaziem88 z Twojego planu wynika, że masz do dyspozycji tak naprawdę 5,5 dnia, bo przylot do SIN praktycznie wieczorem, zatem w tym czasie zwiedzić Singapur, zahaczyć o Kuala Lumpur, zobaczyć Brunei i zastanawiać się, co zrobić z wolnymi dniami i czy nie zaliczyć Indonezji?
Pytanie dla mnie zasadnicze: czy byłeś już w Singapurze i Malezji w tym Kuala Lumpur? Jeśli nie, to skupiłbym się na Singapurze i do tego może być Brunei. Bo w Brunei nie ma specjalnych atrakcji ale jest ciekawe przez to, że jest to takie małe specyficzne państwo, sułtanat. Praktycznie w jeden dzień zwiedzisz stolicę Bandar Seri Begawan (meczet Omara ten ze stateczkiem, muzeum regaliów, dwugodzinna wycieczka łodzią po Kampong Ayer ) i tyle.
Ja bym w ogóle odpuścił sobie Malezję i Kuala Lumpur, bo jeśli tam nie byłeś, to byłoby tylko zaliczenie dla wpisania na listę "byłem tam" a jeśli kolejnym razem będziesz chcieć lecieć w tamte rejony to wtedy Kula Lumpur (bo to jedno z miejsc w tej części świata dokąd można na różne sposoby dolecieć z Europy) i może Jawa z Yogyakartą - wtedy nie tylko Indonezja będzie zaliczona ale coś ciekawego w tej Indonezji da się zobaczyć.

Dziękuje za podpowiedzi. Proszę jeszcze od podpowiedź czy jest jakiś klucz w szukaniu połączeń? Robić to teraz czy na ostatnią chwilę?

_________________
strona: https://ziem.pl/
blog: https://www.facebook.com/potatoestraveling

W AirAsia im szybciej tym lepiej. Ja na 8-10 miesięcy wprzód kupowałem zawsze za zupełne grosze.

_________________

Rozważałem różne opcje, czytałem kilka relacji, szukałem różnych opcji lotów. Pewnie większość z Was powie, że postąpiłem jak typowy Nosacz Sundajski, ale pierwsza opcja lotów zamknęła się na 1324 zł, druga 1263 zł, trzecia 729 zł, czwarta 548 zł, wygrała piąta za ok. 527 zł za dwie osoby.

W skrócie:

JHB -> KUL (12.05) 11:20 - 12:10 (99 zł - Air Asia)
KUL -> MYY (14.05) 14:45 - 17:10 (98 zł - Batik Air)
MYY -> JHB (16.05) 09:35 - 11:30 (330 zł - Air Asia)

_________________
strona: https://ziem.pl/
blog: https://www.facebook.com/potatoestraveling

co kto lubi. ale jak policzysz, to w zasadzie jeden dzien w KUL i jeden dzien Borneo. reszta to podroze, do tego tanie linie, czyli jak sie cos wywali to maja wywalone.

Hmm, widzę, że chyba Brunei zwyciężyło, ale to w sumie dość słaby plan. Z Miri do Brunei lądem wcale nie jest tak łatwo się dostać. Jak wylądujesz na lotnisku w Miri o 17.10 to szanse na dostanie się do BSB w ten sam dzień są niskie (jest o tym gdzieś wątek na forum). Chyba że wypożyczysz auto z możliwością wjazdu do Brunei, ale nie wiem, czy się w ogóle da to zrobić.
Przy odlocie o 09.35 nie ma innej opcji niż spędzenie poprzedniej nocy w Miri.
Czyli najpewniej wizyta w Brunei sprowadzi się do wjechania i powrotu w ten sam dzień bez noclegu, i to do uważnego sprawdzenia, jakie są opcje powrotu po południu/wieczorem. Na miejscu zostanie kilka godzin przy pomyślnych wiatrach.
Przy tak ograniczonym czasie odpuściłbym Brunei i został w Miri i okolicy. Samo miasto nie jest specjalnie ciekawe, chociaż ma przyjemne centrum i można w nim dobrze zjeść, jak to w Malezji. Można ewentualnie w ten jeden dzień, w który tam jesteś, zmieścić przyrodnicze atrakcje w okolicy - jaskinię Niah (dalej, dość atrakcyjna) albo park Bukit Lambir (przyjemny spacer po dżungli, bliżej Miri).

Moim zdaniem w ogóle odpuścił bym Singapur i nie opuszczał nawet lotniska.Tam nie ma nic specjalnego do oglądania.Taki nowoczesny moloch pokroju Dubaju i nadętym społeczeństwem.Jeśli już koniecznie chcecie zobaczyć ten Singapur to z lotniska dojedziecie metrem do centrum..Pochodźcie trochę i szybko się przekonacie że pora opuścić to miasto.Zarezerwujcie jakiś nocny bus(wiem dosyć intensywnie ale wspomniałeś że nie jedziecie odpoczywać)do Kuala Lumpur.Najlepiej od razu na lotnisko.Stamtąd coś na Borneo.Najlepiej Kuching albo Kota Kanibalu.Macie tam w sumie pełne 4 dni,więc jeśli Kuching to Park Narodowy Bako,znów intensywnie ale zdecydowanie godne polecenia.Albo wynająć samochód(benzyna w Malezji to wydatek ok 1,80 PLN za litr) i objechać ile się da w kierunku Miri.Tam zostawić auto gdzieś na parkingu i dojechać czymkolwiek do Brunei.Mówią że to najnudniejsze państwo świata ale można się wybrać wodną taksówką 10 dolarów w 2018 roku by zobaczyć Kampong-wioskę na wodzie no i "wypasiony meczet"w stolicy Brunei otoczony błękitną laguną.Z Kuching ponownie na Singapur ale pewnie z przesiadką w Kuala Lumpur.bilet na Air Asia nawet kilka dni przed wylotem kosztują niewiele.Na Borneo a zwłaszcza do Kuching to wydatek ok 200 zł w dwie strony.Można w sumie na upartego poświęcić 2 dni na Park Narodowy Bako i dwa dni na objazd samochodem plus wizyta w Brunei.

Zdecydowanie się nie zgadzam co do Singapuru, to jedno z ciekawszych miast, w jakich byłem. Ale to oczywiście kwestia gustu i zainteresowań.

No ale ten plan z Miri by odwiedzić Brunei to słaby
Ja bym olał KUL - to akurat jedno z mniej ciekawszych miast i poleciał z JHB do Kuching i odwiedził park Bako.

_________________

Również protestuje na temat Singapuru. Szczególnie porównywanie go do Dubaju jest nie na miejscu. Singapur zasadniczo ma do zaoferowania wszystko co sobie można wyobrazić. No, może z wyjątkiem tanich noclegów.

-- 05 Mar 2025 15:35 --

@NBE322, no może tanich to nie, ale patrząc po lokalnych sieciówkach w Geylangu i okolicach to można już znaleźć miejsca, gdzie dwójka z klimą nie zabija ceną.

-- 05 Mar 2025 15:37 --

@cart, jeżeli lecieć do Kuchingu to nie ma sensu z JHB nawet jeżeli lot jest o 100 czy 150 zł tańszy niż z SIN, bo na przedostawanie się z Singapuru na lotnisko w JHB traci się dobre kilka godzin, z ryzykiem opóźnienia w czasem potężnych kolejkach na granicy.