Fly4free.pl

Tiiiia... chłopaki. A w Polsce to wy na skuter i do Koziej Wólki po swojskie wędlinki, serek wyciskany z mleka od krowy prosto, warzywa z ogródka i jabłka z domowego sadu
Nie przesadzajcie z tym - życie na wakacjach to tak jak w Polsce - cóż złego jest w kupieniu produktów markecie. te oliwki z beczki to folklor i fajnie tego zakosztować ale nie ma co z tego robić ołtarzyka.

_________________

To już OT. Ale niech będzie.
Skutera nie mam.
Ale uwierz mi na słowo, że i w Polsce, a już zdecydowanie za granicą, szukam targowisk, bazarów, wywieszki na płotach itp, gdzie można kupić coś naprawdę dobrego. Nawet jak cena będzie wyższa. W markecie to woda mineralna i mocny alkohol.
Prawie miesiąc byłem zimą na Ibizie. Parę razy kupiłem ryby czy gotowe kurczaki z rożna w Lidlu czy Mercadonie.
Była mała awanturka rodzinna.
"To już naprawdę jesteśmy tacy biedni, że musimy to jeść!!!”

Ps Dopiero Polak, który ma knajpę w San Antoni, wskazał nam miejsce, gdzie sam wszystko kupuje.
Schowana , niewidoczna z drogi hala, przy wyjeździe z Ibiza City.
Takie miejsca są wszędzie. Trzeba s,zukać.

Może i nic złego. Ale ładnych parę lat temu byłem z bratem na wczasach w Bibione. Generalnie jedliśmy - nic wyszukanego - na przemian pizzę i spaghetti (dopiero wówczas zrozumiałem, czym jest cienka włoska pizza z symboliczną ilością składników, to samo co do spaghetti).
I któregoś dnia usłyszeliśmy, jak sąsiad wraca z plaży i krzyczy do żony "Wstawiłaś już te pyry?". Kurde, koleś po prostu zniszczył nasze dzieciństwo...

No i widzisz. Trafiłaś... Sadu z jabłkami mam 2 hektary, warzywa biorę od znajomych, jajka, drób i inne tak samo. I nie chodzi o całe to bio-, eko- sreko..., tylko o to, żeby było smacznie i z pewnego źródła.

U mnie na targu, baby sprzedają w środy i soboty prawdziwe kury, masło ,śmietanę itp. Znajomy emeryt wędzi mi za "flaszkę" wędliny, u siebie na działce pracowniczej . Mięso z hali mięsnej od chłopów spod Krakowa.Itd
Można bez Lidla ?
Można.

Odnoszę wrażenie, że chcecie mnie przekonać, że to "swojskie" jest lepsze. No więc nie musicie. Też preferuję kupowanie takich produktów. Co nie znaczy, że robię z tego misję życiową.
A wiecie, że w Chorwacji np. bardzo powszechny jest proceder kupowania produktów w marketach i potem sprzedawania jako ogródkowe, zagrodkowe itp.
BTW - podróżowanie to dla mnie też spotkanie z lokalną kuchnią. Sprawdzam polecane adresy przed wyjazdem po to, żeby zjeść dobrego T-bona albo musakę. Ale jak napisałam wcześniej - bez przesady.

_________________

Wiemy Gosia, że fałszują.
Trzeba uważać i wąchać
A od ok roku faktycznie moją misją jest nie wchodzić do dyskontów. Może trochę dziwne. Ale wegetarianie np też mnie dziwią. Jak można nie jeść mięsa ? A jest takie pyszne