Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 12 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 30 Lip 2022 14:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Z córkami wyjeżdżam od ich maleńkości, jednak rzadko dotychczas zdarzało nam się trafiać na zachód od Polski. Raczej wyjeżdżaliśmy na wschód lub południe. Tym sposobem moja piętnastoletnia córka wiedziała jak wyglądał obwód chersoński czy Naddniestrze, ale Paryż kojarzyła głównie z kreskówki „Biedronka i czarny kot”.
Ponieważ uczy się francuskiego i zaczyna lubić ten język uznałem, iż tym razem musimy pojechać do Paryża. Za cel drugiego wyjazdu, w związku z pojawieniem się biletów za 9 EUR oraz naszym wspólnym sentymentem do pojazdów szynowych, wybrane zostały Niemcy.
I właśnie w związku z takim połączeniem córka zwróciła mi uwagę, że to ciekawy miks, bo jedyne Francja i Niemcy mają w jezyku polski takie powiedzenia jak w tytule.

Do Paryża, a dokładniej do Beauvais polecieliśmy Ryanairem. Wylot był bardzo wcześnie rano, ale moja starsza córka od niedawna ma prawo jazdy, a ostatnio chętnie korzysta z tych nowych uprawnień, więc zgodziła się nas odwieźć. Technicznie to ja nas zawiozłem, ona wróciła. Okazało się, że to nie był najlepszy pomysł, ponieważ zajęty rozmową przegapiłem zjazd na lotnisko. Pierwszy raz, choć drogę znam doskonale. Na dodatek ze względu na wczesną porę wylotu postanowiliśmy przyjechać jak najpóźniej, dodatkowe minuty dojazdu groziły spóźnieniem się na samolot. Na szczęście kara za ominięcie właściwego zjazdu to jakieś 5 minut, a kolejka do security, choć spora poruszała się całkiem szybko. W efekcie mieliśmy co najmniej 30 min zapasu do końca boardingu.
Lot się trochę spóźnił, lecz nie za bardzo. Pierwotny plan zakładał, że skoro już przylecieliśmy do Beauvais nie do Paryża, to wypada zwiedzić miasteczko. Okazało się jednak, że do odjazdu autobusu miejskiego pozostało ze 40 min, a navette do Paryża odjeżdżają co chwila. Po szybkim zakupie biletu przez internet (taniej bodaj 1,5 EUR niż w budce czy automacie) siedzieliśmy w autobusie do Porte Maillot. Przystanek końcowy to słabe miejsce na rozpoczęcie zwiedzania – okolica jest w trakcie dużej przebudowy. Dodatkowo zakup biletów na komunikację miejską wymaga odstania ze 40 minut w kolejce. Miałem przygotowany (niedokładnie co będzie miało później spore konsekwencje) plan zwiedzania, jednak był on wysoce elastyczny. Ponieważ było gorąco – trafiliśmy na największą w tym roku falę upałów – uznaliśmy, że na początek zostawimy nasze rzeczy w hotelu. Ten wybrałem starannie. Był co prawda za Peripherique, ale tuż przy stacji metra, na dodatek końcowej, więc logistyka miała być bezproblemowa, łącznie z możliwością jazdy w pozycji siedzącej. Niestety, okazało się iż w dniach naszego pobytu ostatnie dwie stacje są zamknięte i dalej trzeba jechać komunikacją zastępczą. Francuzi chyba nie są dobrzy w jej organizacji. Autobusy jeździły rzadko, były przepełnione, a na dodatek okazało się, że klimatyzacja jest w nich rzadkością. Przy olbrzymim ścisku i temperaturze 40 stopni na zewnątrz, w środku było pewnie 60.
W efekcie niespodziewanych zdarzeń: spóźnienia pociągu, czekania w kolejce po bilety oraz remontu w metrze do hotelu dojechaliśmy po godzinie 13 (planowany wylot z WMI to 6:30). Nasz pokój nie był jeszcze dostępny, więc zostawiliśmy rzeczy w recepcji i ruszyliśmy na zwiedzanie. Na szczęście kilka przystanków autobusem od nas była stacja RER. Pojechaliśmy na początek pod Łuk Triumfalny (bo z jednej strony Biedronka, a z drugiej to chyba najlepsze miejsce do oglądania założenia urbanistycznego współczesnego Paryża. Turystów co niemiara, gorąco ale trzeba było jechać dalej. Kolejny po Łuku triumfalnym był La Grande Arche w La Defense. Wybrałem to miejsce nie bez kozery. Po pierwsze to przedłużenie XIX wiecznego założenia urbanistycznego, po wtóre jest tam parę ciekawych modernistycznych rzeczy, które chciałem pokazać mojej córce.
Kiedy przyjechaliśmy okazało się, że bramka RER nie chce nas wypuścić. Jak się okazało, znaleźliśmy się w trzeciej strefie, a mieliśmy bilet na dwie. Tylko w RERze, bo będąca obok stacja metra jest w strefie drugiej.
Wyszliśmy i chciałem pokazać widok spod Grande Arche na łuk triumfalny, a tu okazało się, że Francuzi zbudowali w poprzek ciągu esplanady wielką stodołę, która zasłania widok i burzy cały układ. Szczęśliwie wygląda ona na budowlę tymczasową.

Image

W palącym słońcu poszliśmy dalej, chciałem pokazać dziecku Tours Aillaud. O dziwo nie była zachwycona, głównie ze względu na kolorystykę osiedla. Bardziej podobał jej się znaleziony dzięki zmyleniu drogi inny mieszkalny wieżowiec – bardzo zresztą atrakcyjny.

Image

Image

W Tours Aillaud udało nam się za to wejść na klatkę schodową. Mają tam ciekawie rozwiązane skrzynki. Można było się również przekonać, że nie są to budowle zaprojektowane jedynie atrakcyjnie pod względem wizualnym – temperatura na klatce schodowej była jakieś 15 stopni niższa niż na zewnątrz co dawało wielką ulgę.


Image

Image

Jednak potem było ciężko wyjść. Na całe szczęście kolejne budowle położone obok esplanady swoimi walorami wizualnymi wynagradzały wysiłek związany z przemieszczaniem się w gorącu. Niestety dni części z nich są już policzone. Stoją opuszczone z informacją o wyburzeniu. W ich miejscu zgodnie z logiką ostatnich czasów powstanie coś większego, gorszego i brzydszego.

Zdjęcia Les Damiers i Vision 80 znajdują się w mojej poprzedniej relacji z Paryża

le-beton-brut,1510,163674

Tutaj wstawiam tylko zdjęcie dziedzińca innego biurowca przeznaczonego do wyburzenia Image

Sent from my SM-A525F using Tapatalk


Ostatnio edytowany przez pabien, 30 Lip 2022 22:21, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
SPLDER uważa post za pomocny.
 
      
Loty na Wyspy Owcze z 2 miast od 1107 PLN. Dużo terminów, również na lato Loty na Wyspy Owcze z 2 miast od 1107 PLN. Dużo terminów, również na lato
Wakacje w Chorwacji za 977 PLN. Loty z Katowic do Puli + apartament Wakacje w Chorwacji za 977 PLN. Loty z Katowic do Puli + apartament
#2 PostWysłany: 30 Lip 2022 16:51 

Rejestracja: 20 Paź 2019
Posty: 3145
platynowy
@pabien ty masz jakis fetysz budynkowy. Paryz - kulinarna stolica swiata, setki cudownych parkow, o modzie i stylu paryskich kobiet mozna pisac ksiazki, wszechobecna kultura i sztuka, ale ty wolisz robic fotki budynkow, dziedzincow i klatek schodowych.

Rozumiem ze to relacja, indywidualne spojrzenie, ale ty je powielasz w kazdej relacji. Nie kupuje tego.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 30 Lip 2022 17:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
-- 30 Lip 2022 17:08 --

Po La Defense przyszedł czas na Wieżę Eiffla. Oboje wiedzieliśmy, że to nie będzie nic przyjemnego, ale jak mus to biedronka. Tłumy dzikie, wieża przestała być ażurowa bo jakiś materiał jest na niej rozwieszony. Poza tym przed nią zamiast trawy klepisko, wszędzie unosi się pył. Dramat zwyczajnie. Zdjęcia zrobione można iść dalej, a w zasadzie to jeść i spać.

Na drugi dzień zaplanowaliśmy sobie aktywności indorowe, bo miało być jeszcze goręcej. Niestety dzień rozpoczął się nam dość późno i do wyjścia gotowi byliśmy koło południa.
Na początku czekała nas walka z Navette Replacement. Poszło szybko, bo wyszliśmy o dobrej godzinie jakaś rodzina skarżyła się, że czekają godzinę. Poza tym nauczeni doświadczeniem z jazdy w poprzednią stronę wiedzieliśmy, że autobusy głównie nie jeżdżą, ale jak już jeżdżą to udają pociąg metra z licznymi wagonami. Wsiedliśmy do ostatniego – był całkiem pusty.

Pierwszy cel – Sainte Chapelle. Pamiętam, że byłem tam wiele razy całkiem zauroczony. I tu okazało się, że to co już kilka razy sobie mówiliśmy – nie jedź do Paryża w czasie wakacji – potwierdza się. To znaczy oprócz tego, że było gorąco kolejka była na oko tak na 4 godziny.
Do Sainte Chapelle szliśmy przez paryski The most (również występujący w Biedronce). Córka zastanawiała się skąd nazwa „dziewięć” – ja na to nie wpadłem, zawsze myślałem że on jest „nowy” ale neuf to jednak 9. Na chwilę dałem się przekonać zanim ustaliłem, że po francusku 9 to nowy.
Ze stania w kolejce zrezygnowaliśmy, przeszliśmy obok zgliszcz Notre Dame w kierunku niespodzianki. Dla córki oczywiście. Było nią Centre Georges Pompidou, jedno z moich ulubionych paryskich miejsc.

Image

Image

Tam szczęśliwie nie było żadnej kolejki. Szybko dowiedzieliśmy się dlaczego: wtorek, muzeum odpoczywa. Ależ nam było przykro. Pobieżnie (co ma znaczenie) sprawdziłem czy pozostałe muzea mają tę samą wtorkową przypadłość. I wyszło, że nie. Przy okazji znaleźliśmy drogowskaz do Muzeum Picassa. Postanowiliśmy, że idziemy. I to był bardzo dobry pomysł. Muzeum jest stosunkowo nowe, nie ma żadnej z najsłynniejszych prac Picassa, ale jest dobrze urządzone, a wiele obrazów jest naprawdę pierwszej klasy.

Image

Image

Kolejny punkt programu Luwr – tu okazało, się że sprawdzenie czy Musee d’Orsay jest otwarte nie załatwia sprawy Luwru – ten we wtorki jest fermee. OK, trudno, niech będzie Musee d’Orsay ominie się impresjonistów i pooglądamy sobie Touluse Lautreca i Matissa. Niestety kolejka była taka, że szans na dostanie się nie mieliśmy żadnych.
O ile przy porażkach przed Sainte Chapelle i Beaubourg odczuwaliśmy trochę smutku, kolejne znieśliśmy bez bólu. Trzeba przyjechać po raz kolejny, nie w wakacje. I tak pewnie gdybyśmy się dostali do środka warunki zwiedzania byłyby umiarkowanie komfortowe.
Minusem było, że skończył nam się wariant indor. Trzeba było chodzić w upale i to pod górę, bo za kolejny punt programu wybrałem Montrmartre. Uliczki przyjemne, widoki ładne.

Image

Stamtąd pojechaliśmy do La Vilette. Po pierwsze dlatego, że chciałem pokazać córce trochę modernizmu, po wtóre mieliśmy przejechać się tramwajem – bo jest klimatyzowany i nie pod ziemią. Plan trochę skomplikowała wyprawa na wegańskie jedzenie, ale zobaczyliśmy co chcieliśmy. To też występuje w mojej poprzedniej relacji.
Bardzo przyjemnym doświadczeniem były również spacery czy jazda autobusem po miejscowościach za Peripherique. Róznorodność zabudowy, ogródki kwiatki w oknach. Wszystko to oglądało się z uśmiechem na twarzy, mimo że nie wszystkie projekty tam realizowane są udane.

Image

Choć mieszkaliśmy bardzo blisko cmentarza Pere Lachaise moja córka nie bardzo chciała iść na grób Jima Morrisona, podobnie jak ja nie jest miłośniczką turystyki funeralnej.
Zupełnie niezwykle i zaskakująco wypadły wszelkie interakcje z Francuzami. Wszyscy, ale to zupełnie wszyscy byli bardzo mili, uśmiechali się, dziękowali za jakieś minimalne gesty, typu ustąpienie drogi rowerzyście czy osobie schodzącej po schodach ruchomych. Normalnie Francja - elegancja Poza tym jak ci ludzie wyglądają, jak się ubierają! Przy takich rozmowach dziecko cytowało refren z tego kawałka Kazika


Oboje lubimy język francuski (choć władamy nim słabo) i za każdym razem powtarzała się ta sama sytuacja – ja próbuję mówić po francusku, moi interlokutorzy przechodzą na płynny angielski i choć ja jestem trochę zawiedzony, że nie doskonalę języka, nie ma najmniejszych problemów z porozumieniem.
Kolejna sprawa to samochody. U nas pod tym względem sporo się zmieniło przez ostatnie dekady, jednak pamiętam jak 30 lat temu wróciłem z dwumiesięcznego pobytu we Francji i tuż po przekroczeniu naszej granicy omal nie zostałem przejechany przez samochód, kiedy przechodziłem na przejściu dla pieszych. We Francji kierowcy uważają na pieszych nawet wtedy, gdy mają zielone światło. Nam zdarzyło się, że prowadzący samochód podziękował, gdy przepuściliśmy go, a nie przeszliśmy na czerwonym świetle.
Nasz pobyt nie ograniczył się tylko do Paryża. To co nie udało się po przylocie zrealizowaliśmy w drodze powrotnej. Wsiedliśmy w pociąg na Gare du Nord i pojechaliśmy do Beauvais. Podróż super przyjemna, w prawie pustym pociągu podmiejskim. Tu też zdarzyło się coś miłego. Po wejściu zapytałem czy to na pewno pociąg do Beauvais. Potwierdził, a kiedy później wychodził uznał, że to pytanie i odpowiedź były wystarczającą przesłanką, aby powiedzieć nam do widzenia. Bardzo to było przyjemne.
A Beauvais to spokoje, ładniutkie miasteczko z gotycką katedrą – przez jakiś czas najwyższą. Zdecydowanie dojazd na lotnisko z przesiadką w tym miasteczku jest milszy niż bezpośrednia podróż z rozpierdzielnika przy Porte Maillot. I tańszy.

Image

Image


Nasza paryska wycieczka trwała jedynie 3 dni, oboje mamy ochotę na więcej, moja córka uzyskała również dodatkową motywację do nauki francuskiego. Temu wyjazdowi mówimy wielkie OUI OUI.

Dwa dni po powrocie z Francji wsiedliśmy w pociąg do Wrocławia, aby tam przesiąść się w pociąg do Zgorzelca i znaleźć się w obszarze działania biletu za 9 EUR. Mieliśmy chwilę zwątpienia, kiedy dowiedziałem się, że w Niemczech podróżuje się w maseczkach, ale moja starsza córka przekonała nas, że to jest za słaby powód i zupełnie zaniedbywalne poświęcenie, aby rezygnować z takiej wycieczki.


Ostatnio edytowany przez pabien, 30 Lip 2022 17:43, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 30 Lip 2022 17:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Kothson napisał(a):
@pabien ty masz jakis fetysz budynkowy. Paryz - kulinarna stolica swiata, setki cudownych parkow, o modzie i stylu paryskich kobiet mozna pisac ksiazki, wszechobecna kultura i sztuka, ale ty wolisz robic fotki budynkow, dziedzincow i klatek schodowych.

Rozumiem ze to relacja, indywidualne spojrzenie, ale ty je powielasz w kazdej relacji. Nie kupuje tego.
Dla Ciebie trollu mam dziś takie coś:

Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 30 Lip 2022 19:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Przygotowanie do podróży po bilet za 9 EUR okazało się nie być takie proste. Wyzwaniem było jak dojechać do Niemiec. Najszybciej byłoby polecieć, ale bilety są drogie. Można pojechać do Berlina w 6h, ale też trochę drogo. Pozostają miejsca, gdzie da się dojechać naszym środkiem transportu, najlepiej pociągiem i przesiąść w niemiecki.
Ustaliłem, że da się to zrobić w Świnkowie, Szczecinie, Słubicach, Gubinie i Zgorzelcu.

Ostatnim trzem opcjom przyjrzałem się dokładniej i wyszło, że najlepszą opcją jest Zgorzelec. Początkowo planowaliśmy wyjechać w piątek. Niestety wszystkie bilety wyprzedano. Pozostała sobota, ósma rano.
Okazało się, że zarówno Intercity jak Koleje Dolnośląskie mają specjalne oferty dla podróżujących z dziećmi, więc dojazd do granicy kosztował 130 zł za nas oboje. Plus 7 godzin i zaledwie kilka minut spóźnienia.

Długo przed wakacjami w promocji Accora zarezerwowałem na 3 noce hotel w Halle, który uznałem za zlokalizowany właściwie dla codziennych podróży, w tym zwiedzenie Halle Neustadt, dużego, spójnego założenia urbanistycznego z czasów DDR.
Na noc wcześniej miałem rezerwację w Lipsku, zatem jeśli PKP miałoby bilety na piątek to wycieczka byłaby zbazowana w tym mieście.
Cóż, przyszło jechać do Halle, z trzema przystankami w tym kawałek razem z wracającymi z meczu kibicami Dynama Drezno. Grzeczniutkimi i cichutkimi w spokoju popijającymi piwo lecz zajmującymi mnóstwo miejsca w pociągu.
Nasz hotel w Halle był po jednej stronie torów (obok burdelu – o czym pisałem w innym wątku) a jakiekolwiek życie zdawało się istnieć po ich drugiej stronie.

Image

Oprócz burdelu obok hotelu znajdowały się ciekawie dzięki oświetleniu wyglądające tereny kolejowe

Image

Samo centrum Halle było jakieś 20 min piechotą i 15 tramwajem. Co ciekawe google maps słabo kumają transport publiczny w enerdowie. Zupełnie nie zauważają remontów i objazdów, które nie wyglądają na dwudniowe, więc trzeba sobie radzić inaczej.
Dziwnie wygląda takie centrum Halle w sobotę wieczorem. Możnaby spodziewać się więcej ludzi na ulicach. Jeśli chodzi o ofertę gastronomiczną to składają się na nią przybytki turecko – arabskie, jest trochę azjatyckich, wursty nie są specjalnie rozpowszechnione. My zjedliśmy jakieś falafele, hummus babaganoush. W sumie w porządku. Potem do domku spać.
Rano wyciągnąłem córkę na zwiedzanie Halle Neustadt. Nie studiowałem socjologii tego osiedla, ale wychodzi na to, że nie ma tam zbyt wiele życia. Lokalny samorząd stara się uatrakcyjniać tamtejsze bloki przeprowadzając gruntowne remonty. Efekt jest bardzo zły. Pewnie gdyby ktoś chciał się przenieść do Halle Neustadt zostałby przywitany z otwartymi ramionami i czekającym na niego mieszkaniem do wyboru.
Samo założenie urbanistyczne trochę rozczarowuje, częściowo pewnie ze względu na nieudaną rewitalizację. Poszczególne budynki bywają natomiast ciekawe, podobnie jak to co można zobaczyć w oknach.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Szokujące są również odległości między poszczególnymi zabudowaniami. Tak hojnego obdarowywania mieszkańców przestrzenią jeszcze nie widziałem. Komunikacja jak to w Niemczech dobra. Do właściwego Halle jeżdżą tramwaje i S-Bahn, przy czym jego stacja wyraźnie pokazuje, że w okolicy nie dzieje się dobrze., przy czym jego stacja wyraźnie pokazuje, że w okolicy nie dzieje się dobrze.

Image

Zwiedzanie Halle Neustadt to ciekawe doświadczenie, fajnie byłoby wejść do tych opuszczonych czekających na rewitalizację budynków, jednak nie jest to łatwe. Polecam je przede wszystkim tym, którzy interesują się tematyką rewitalizacji (złej, nieudanej) osiedli z wielkiej płyty.

Image

Image

Uznałem, że najlepszym celem dalszego zwiedzania będzie miejsce, gdzie zaczął się modernizm (a właściwie gdzie przeniósł i rozwinął). Okazało się, że Dessau z budynkiem szkoły Bauhausu znajduje się zaledwie kilkadziesiąt minut pociągiem od Halle. Pojechaliśmy. Obiecywałem córce, że będzie dobrze, ale to co zobaczyliśmy wygląda znacznie lepiej niż na obrazkach.
Te przeszklenia, system otwierania okien. Kolejny szklany dom. Mimo, że budynek jest w remoncie spędziliśmy tam z półtorej godziny przyglądając się detalom. Potem poszliśmy oglądać domy wykładowców (i ich rekonstrukcje). Niestety zabrakło czasu na muzeum. Bauhaus to szkoła, której zawdzięczamy nowoczesną architekturę i nowoczesne wzornictwo przemysłowe (dokładniej nie tylko Bauhausowi, bo równolegle i będąc w kontakcie tworzyli inni, w tym rosyjscy konstruktywiści). Niezwykłe natomiast jest to, że znaczna część tego co powstało w ogóle się nie zestarzała. Budynki na zdjęciach poniżej mają prawie 100 lat

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
Chupacabra uważa post za pomocny.
 
      
#6 PostWysłany: 30 Lip 2022 19:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Choć było za późno na obejrzenie muzeum w Dessau, było również za wcześnie na powrót do naszej bazy w Halle. Wybór padł na malownicze miasteczko Merseburg. Pewnie jakieś kościelne, bo zamek stoi przy katedrze. Oprócz takich staroci, przy dworcu jest ładny mural DDRowski

Image

Image

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 30 Lip 2022 21:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Kolejny dzień upłynął pod znakiem poszukiwania trójkąta. W tym celu udaliśmy się do Weimaru. Takie śliczniutkie miasto, znane ze względu na Goethego i Schillera. Ale oczywiście nie oni byli potencjalnymi źródłami trójkątów. Weimar był pierwszą siedzibą Bauhausu. Choć trójkąt nie był podstawową figurą w tej szkole sztuki, to można było być pewnym, że coś się znajdzie.
Wydaje się, że ta pusta kołyska najlepiej symbolizuje ten trójkąt weimarski, którego praktycznie nie ma (Trójkąt Weimarski to Polsko – Niemiecko – Francuska inicjatywa współpracy z 1991 roku)

Image

Kołyskę, jak również wiele innych obrazów, rysunków i przedmiotów znaleźć można w Muzeum Bauhausu, które szczerze polecam.

Image

Właśnie zauważyłem, że nie za bardzo robiłem zdjęcia w muzeum, ale to wszystko jest łatwo wyszukiwalne

https://www.google.com/search?q=bauhaus+design+examples

Oprócz muzeum w Weimarze zachował się i jest odwiedzalny jeden dom, zbudowany na wystawę w 1923 roku. Dom jest niezwykle ciekawy. Pomieszczenia, niewielkie – sypialnie, pracownia, łazienka i kuchnia zaprojektowano dokoła pokoju dziennego znajdującego się w środku budynku. Po drodze można również obejrzeć i chyba zwiedzić domek działkowy Johanna Wolfganga.

Image

Image


Zwiedzanie Weimaru zajęło nam sporo czasu, a jeszcze mieliśmy zjeść kolacje w polecanej przez kolegę restauracji w Halle. Stanęliśmy przed tylko teoretycznie trudnym wyborem: jechać do Erfurtu czy Jeny.
Jenę znamy z Karl Zeisa, poza tym są tam 3 bauhausowe budynki, więc wiadomo gdzie pojechaliśmy.
Bydynki trochę rozczarowały, ale należy pamiętać, że to są domy mające prawie 100 lat

Image

Image

Z Jeny do Halle wróciliśmy pociągiem pamiętającym DDR, ale jechał szybko, miał otwierane okna, podróż była całkiem przyjemna.

Image

Niestety polecana libańska restauracja umarła, poszliśmy więc na falafelsa obok.
W tym miejscu pora na kilka spostrzeżeń dotyczących ludzi. Zupełnie inaczej niż we Francji przed chwilą i według tego co pamiętam w zachodnich Niemczech czy Berlinie, tambylcy nie okazywali chęci rozmawiania w jakimkolwiek innym języku niż niemiecki. Nie uśmiechali się za bardzo, po tych małych dzień dobry, dziękuję z Francji, ci nie byli chętni do takich grzecznościowych zwrotów. Ktoś na mnie wpadł potknąwszy się o stopień i nie powiedział ani słowa. Jak wspomniałem w Beauvais podziękowano nam za nieprzechodzenie na czerwonym świetle, tu na skrzyżowaniu (bez świateł i bez przejścia, ale na wąziutkiej uliczce) kobieta omal nas nie przejechała i coś tam jeszcze pokrzykiwała. Generalnie mieszkańcy mniejszych miast Saksoni Analt czy Turyngii (która tak swoją drogą jest śliczniutka) nie są mistrzami savoir – vivreu ani nie są poliglotami. W podróży nie przeszkadza to jakoś szczególnie, tylko dziwi. Ciekawe jest też to, że oni tam piją alkohol w miejscach publicznych, w tym w pociągach, zgodnie z prawem zresztą. Piją i milczą. Niezwykły jest kontrast kiedy pociąg dojeżdża do Goerlitz i wsiadają Polacy. Było cicho – robi się głośno. A potem po przesiadce nawet sam pociąg jest głośniejszy – zwłaszcza dźwięk zamykania i otwierania drzwi.
Góra
 Profil Relacje PM off
futro lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 30 Lip 2022 22:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Skończył się nasz pobyt w Halle. Musiałem zdecydować co z resztą pobytu. Ponieważ statusy same się nie robią (znaczy czasem robią, ale ja tak nie umiem) to już wcześniej zarezerwowałem pierwszą i trzecią noc w Hiltonie Drezno. Problematyczna pozostawała noc środkowa. Początkowo planowałem, że spędzimy ją w Lipsku. Problem w tym, że miedzy Dreznem a Lipskiem są jakieś roboty torowe i pociąg jedzie powoli. Poza tym Drezno wydawało się miejscem, które bardziej zasługuje na 3 noclegi niż Halle. Miałem problem gdzie spać, ale przecież w IGH jest status match i na dodatek spadłem poniżej 5K punktów, przez co nie mogę „kupić” dodatkowych kiedy chcę w dobrej cenie. Holiday Inn co prawda nie był szczególne atrakcyjnie wyceniany, ale noclegi w Dreźnie w ogóle są drogie, więc wybrałem opcje oszczędzania energii (dzień wcześniej niż Rada Europejska). To była dobra decyzja. Dostaliśmy pokój z wielkimi, drewnianymi, szprosowymi oknami i widokiem na jednego z nielicznych drezdeńskich brutali, przy czym blisko do centrum oraz kolejki do Neustadt, gdzie w przeciwieństwie do Neustadt w halle toczy się życie.

Image

To znaczy w Mitte drezdeńskim też jest życie, ale turystyczne. W Neustadt też jest turystyczne, ale mniej ew.

Przy kolejce można też zobaczyć co Dreznianie mają do powiedzenia naszemu byłemu ministrowi znanemu z negocjacji z San Escobar

Image


Nie jestem wielkim miłośnikiem baroko-rokoko, ale jednak Drezno robi wrażenie. Wysoka jakość, ten czerniejący kamień i wiotki, ażurowy Zwinger. Aż dziw, że Niemcy nie potrafią tego sprzedać. To jest atrakcja najwyższej światowej klasy. Żeby nie było wątpliwości oddałbym 4 drezneńskie Mitte (z Zwingerem) za budynek Bauhausu, ale tylko 4, bo to jest jednak dobra sztuka. Pisałem o outdoorze, a jest jeszcze indor.
Niestety nie mam zdjęć, ale to wszystko jest łatwo googlalne
Nie udało się zobaczyć starych mistrzów w Luwrze, to zobaczyliśmy ich w Zwingerze. Co prawda spośród setek obrazów prawdziwe wartościowych jest kilkanaście, ale przed Vermeerem można spędzić godzinę i to nie w dzikim tłumie. Obrazy Rembrandta też są niczego sobie i Brouwer, plus Tycjany, Rubensy. Wystawa nowych mistrzów w Albertinum jest lepiej urządzona, a sala De Brucke to klasa sama w sobie. Plus Touluse Lautrec.

Image


No i mają tam tego Dawida
Dawid pewnie ściągnął innego Dawida – Cernego

Image

Image


To w Mitte, które bardzo warto zobaczyć. I piszę to ja, który zwykle poleca modernizm.
Czas jednak przyjemniej spędzać w Neustadt. Tam mamy taki trochę berliński klimat, plus jakieś tam atrakcje. I dużo dobrego, niedrogiego jedzenia.

Image

Image

Jeśli chodzi o rzeczy ruchome to z enerdowskich pojazdów nie widziałem żadnego Trabanta, tylko jednego Wartbutga, ale pierwszej generacji i na dodatek cabrio odpicowanego do bólu. Zauważyłem natomiast kilka Simsonów i takie coś

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 30 Lip 2022 23:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Szkoda, że nasza wycieczka po Niemczech trwała tak krótko, był to wspaniale spędzony czas. Bilet pozwalający pojechać gdziekolwiek i umożliwiający podjęcie decyzji w ostatniej chwili to pomysł ocierający się o geniusz. W ogóle ta koncepcja z jednej strony dająca alternatywę dla samochodu, z drugiej finansująca transport regionalny to przykład, że politycy jednak (niestety nie u nas) potrafią myśleć. Bilet za 9 EUR zachęca do ruchu, do odwiedzania miejsc, gdzie normalnie by się nie pojechało, przyczynia się przy tym do rozwoju regionalnego. Jestem pełen podziwu dla tej koncepcji.
Każdego dnia widzieliśmy coś niezwykle interesującego, razem to oglądaliśmy, komentowaliśmy, ja trochę się mądrzyłem, podobało nam się. Fakt, ze obojgu nam było bardzo dobrze jest dla mnie powodem do dumy, w końcu moja córka chodzi do II klasy liceum, ma swoich ziomali, swoje życie i fakt, że chce spędzać ze mną czas to coś absolutnie fantastycznego. Muszę więc podróżom po Niemczech z biletem za 9 EUR powiedzieć JA, JA.
Podróżowanie transportem regionalnym po Niemczech pokazuje nam wyraźnie jedną rzecz: przepaść cywilizacyjną między Polską a Niemcami. Tam pociągiem dojedzie się prawie wszędzie. Na dodatek nie wymaga to dokładnego planowania terminu wyjazdu. Pociągi jeżdżą często, są skomunikowane z autobusami jeżdżącymi dalej. Nawet jeśli enerdowski kierowca, inaczej niż francuski nie poczeka na biegnącego pasażera, nie oznacza to sytuacji bez wyjścia, niedługo przyjedzie kolejny autobus.
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 31 Lip 2022 00:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Wrz 2014
Posty: 1629
niebieski
@pabien
Takie coś to chyba też Simson :) Model Schwalbe, czyli jaskółka. Białą jaskółkę miała Schwester Agnes, bohaterka DDR-owskiego filmu o tym samym tytule.
_________________
Metia jest kobietą, powtarzam, metia jest kobietą.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#11 PostWysłany: 31 Lip 2022 00:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4568
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Dzięki, najwyraźniej nie znam się na Simsonach, myślałem że był tylko jeden. Pisanie relacji pozwala zdobyć nową wiedzę
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 31 Lip 2022 00:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Wrz 2014
Posty: 1629
niebieski
Definitywnie nie, Simson to producent, mieli fabrykę w Suhl w Turyngii. Przy okazji ostatniej wizyty w Berlinie miałam okazję odwiedzić muzeum motocykli i motorowerów z okresu DDR i mam je na świeżo w pamięci. Ale faktycznie chyba w Polsce - ze względu na popularność jednego z modeli, który był "eksportowy - jakoś się utarło, że to nazwa własna tego właśnie modelu.
_________________
Metia jest kobietą, powtarzam, metia jest kobietą.
Góra
 Profil Relacje PM off
Kothson lubi ten post.
Kothson uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 12 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group