Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 41 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 10 Mar 2023 22:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 314
Loty: 1184
Kilometry: 2 349 936
platynowy
-- 10 Mar 2023 17:27 --

Antarktyda – jedno z moich podróżniczych marzeń i zapewne większości z Was – podróżników. Nie jest łatwo dostać się na Antarktydę, chyba, że jest się naukowcem i uczestniczy w jednej z misji do stacji badawczych.

Ale dla normalnych turystów istnieje możliwość uczestnictwa w rejsach na wody Antarktydy i również zejście na ląd w paru miejscach. Robiłem research kilka lat temu i takie wyprawy organizowane są głównie z Ameryki Południowej a konkretnie z Ushuai. Największą inspirację przyniosła mi relacja @Cart -a z takiej wyprawy i skrzętnie skorzystam z jego doświadczeń. Wybrałem Oceanwide Expeditions i na początku 2021 roku zapisałem się na Whale Watching Voyage na pokładzie M/V Janssonius. Koszt – tutaj was zmartwię – nie jest tanio. Zapłaciłem za koję w czteroosobowej kajucie 5100 euro (wyprawa 9-dniowa). Była to najtańsza oferta.

Ta wyprawa szybciutko została przeniesiona na 2022 rok ze względu na pandemię co zrozumiale. Ale na początku października 2021 sytuacja covidowa była daleka od normalizacji więc Oceanwide Expedition skasował mój rejs Janssoniusem i zaproponował mi Polar Circle Deep South Discovery Voyage na pokładzie M/V Hondiusa w marcu 2022, 13 dni zamiast 9-ciu w tej samej cenie.

Oczywiście się zgodziłem i na początku 2022 szykowałem się na rejs w marcu 2022. Niestety znowu pandemia pokrzyżowała mi plany. Oceanwide Expeditions wznowiło rejsy ale już pierwszy okazał się katastrofą, połowa uczestników spędziła go w kajutach na kwarantannach. Odwołano więc mój rejs jak i całą Polar Circle Deep South Voyage.
Znowu dostałem propozycje przeniesienia na 2023 rok bez dopłaty na wyprawę Elephant Island – Weddel Sea – Polar Circle lub zwrotu kosztów. No dobra biorę co dają i mam nadzieję, że to już ostatnia zmiana. Aktualna wyprawa to 13 dni na statku, bardzo fajny program i oczywiście przekroczenie koła podbiegunowego. Oto jej planowany przebieg:

Image

Pozostało mi dokupić ubezpieczenie, które musi obejmować ratownictwo morskie, naszukałem się i kupiłem w Generali za 700zł na całą podróż.
Wypływam dopiero we wtorek 14 marca ale moją wyprawę rozpoczynam już dzisiaj z Okęcia 😊 gdyż najpierw planuję wypad do Brazylii a konkretnie do Rio de Janerio. Jest to część mojego tegorocznego projektu odwiedzenia wszystkich 7 kontynentów w jeden rok i jak najbardziej Brazylia i Argentyna wypełnia moją wyprawę numer 3 do Ameryki Południowej.
W Rio jeszcze nie byłem a jest tam do zobaczenia m.in. Christ de Redeemer czyli brakujący mi element do zaliczenia wszystkich 7 cudów świata według m.in. Nomadmanii 😊. Oczywiście tęsknię też za Caipirinią i po prostu za słońcem. Spędzę tam jeden dzień raptem.

Do Brazylii zabiera mnie Air France, z Paryża do Sao Paulo (tak było najtaniej) a potem szybki przelot GOLem do Rio na lotnisko SDU.
W niedzielę przelatuję do Buenos (tu akurat najlepsze połączenie dał Emirates) aby po krótkim noclegu w poniedziałek rano przelecieć Argentinas Aerolineas do Ushuai. To ostatnie połączenie jest najbardziej kluczowe i już raz mi je przekładali (na szczęście ciągle w moim targecie czasowym)
Po rejsie powrót już ciurkiem do Warszawy. To jest plan lotów:

Image

Oczywiście nie będę pisał live z pokładu M/V Hondius (2 tygodnie bez netu i telefonu !!! ) ale przygotuję, mam nadzieję, sporo materiału do publikacji 😊 jak oczywiście chcecie to czytać. Biorę tym razem 2 aparaty foto i laptopa z pustym dyskiem więc mam nadzieję, że fotek nie zabraknie.
Obecnie pozdrawiam was z Preludium w oczekiwaniu na lot AirFrance do Paryża. Salonik pełniutki w piątek po południu, musiałem poczekać trochę aby siąść przy stoliku:

Image

Mam nadzieję, że AirFrance jak i reszta połączeń będzie o czasie. Trzymajcie kciuki!


Stay tuned….

-- 10 Mar 2023 22:29 --

Boarding do Paryża na szczęście o czasie. O dziwo zabiera nas autobus. Do stolicy Francji wiezie mnie Hop! na Embraerze 190. Samolot pełniutki no ale jest piątek po południu – to zrozumiałe.

Image

Wsiadam i zaraz rozpocznie się moja przygoda 😊
Zaraz…
Odzywa się kapitan – sorki, w Paryżu jest strajk, na razie nie lecimy!! Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń czy dostaniemy dziś pozwolenie!
Dostałem info, że jest ryzyko strajków we Francji ale miało być do 9 marca a tu taki pasztet! Cały samolot głośno komentuje i czekamy na płycie. Szybko rozważam w myślach jakie mam opcje jak nie polecimy dzisiaj do Paryża. No mam bilet do Sao Paulo, do wtorku jeszcze kawał czasu może jakoś mnie dostarczą!
40 minut siedzenia w samolocie na płycie w Warszawie w niepewności. Na szczęście w końcu kapitan oznajmia, że dostaliśmy zgodę !!! Ufff, startujemy. Miałem wypić herbatkę ale biorę w zamian winko, należy się na skołatane nerwy.

Image

Czy już kiedyś nie pisałem, że CDG to najgorsze lotnisko świata i przesiadki tam to koszmar? Za każdym razem się w tym utwierdzam. Lądujemy Hopem na terminalu 2G, który przypomina jako żywo starą dobudówkę do Tegel – wieczna prowizorka.
Mam jeszcze trzy godziny zapasu więc planuje wbić się do Longue YotelAir na terminalu 2E na PP.
Idę śmiało do bramek L gdzie jest longue (odlot mam z bramek K). Pytam grzecznie Pana z informacji czy mogę – oczywiście z kartą PP bez problemu tylko żebym sobie zachował zapas czasowy na przejście na bramki K.
Po drodze jest kontrola paszportów. Pani w okienku bierze moje dokumenty i pyta gdzie lezę bo to nie moje bramki, grzecznie jej odpowiadam, że do longue i pokazuje kartę PP. Na to pani kategorycznie odmawia mi przejścia twierdząc, ze to nie longue tylko hotel i muszę mieć rezerwację. Wysilam się a grzeczność i nawet pokazuję jej apkę PP gdzie całe to przejście jest dobrze opisane. No jakbym mówił do ściany – ona na to abym pokazał rezerwację na nocleg.
Wypiłem trzy winka, za mną nie ma kolejki, jestem sam więc mrużę oczy i otwieram prawie usta aby zrobić niezłą awanturę – należy mi się ten salonik jak psu buda!
Kątem oka dostrzegam naszywki policyjne na bluzie tej kobiety i ….. wypuszczam głośno powietrze. Lecę przecież na Antarktydę – jak tu się pokłócę to mnie zapuszkują na 48h i zanim się wytłumaczę, moja wyprawa odjedzie w siną dal.
Wracam jak niepyszny do faceta z informacji, opowiadam mu story. Zagląda na bramki paszportowe, wraca i …. no właśnie pokazuje mi wymownie palcem co sądzi o tej Pani, radzi również się nie kłócić i odpuścić, Pani jest z Policji i nie opłaca mi się awanturować, konkluduje.
Nic to, odbiję sobie kiedy indziej. Pod bramkami K czeka na mnie Airbus A350-900, siedzę więc i czekam o suchym pysku.

Image

Na razie wygląda, że lot jest o czasie ale kto to wie co będzie dalej?

To jeszcze nie koniec, nie odchodźcie za daleko!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"


Ostatnio edytowany przez hiszpan, 11 Mar 2023 14:17, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
46 ludzi lubi ten post.
5 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast
Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem) Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem)
#2 PostWysłany: 10 Mar 2023 22:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Jak miło być inspiracją, trzymam kciuki za mnóstwo lądowań!
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
hiszpan lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 11 Mar 2023 13:49 

Rejestracja: 22 Lut 2013
Posty: 249
niebieski
Super, że piszesz , już się cieszę na piękne widoczki z Antarktydy :D
Cenki niestety są już mocno inne , poszły niestety bardzo do góry.
Płynęłam Hondiusem we wrześniu, wtedy była Polka w recepcji i druga, bardzo miła w restauracji. Ciekawe czy jeszcze są ?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 14 Mar 2023 18:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 314
Loty: 1184
Kilometry: 2 349 936
platynowy
-- 13 Mar 2023 03:56 --

Startujemy z Paryża już grubo po północy, pilot obiecał mieć tylko 20minutowe spóźnienie. Spoko, moja niepołączona rezerwacja na GOL do Rio jest z 3 godzinnym zapasem.
Samolot prawie pełen. Jeszcze zanim zaczęliśmy kołować podszedł do mnie steward z laptopem i zaproponował mi upgrade do premium za 32000 mil Flying Blue. Ponieważ wybrałem miejsce przed ścianką w economy, uznałem, że to zbędny wydatek, zwłaszcza, że premium AirFrance ma może trochę lepsze fotele ale imho karmią tym samym co w ekonomiku.
Posiłki dość słabe na tym 11-godzinnym locie ale serwują obiad o 1.30 w nocy więc nikt nie narzeka a większość już śpi. Śniadanie podali w dziwny sposób:

Image

Ładnie widać lądowanie na monitorach

Image

Tak prezentuje się nasz A350 w świetle dziennym w Sao Paulo.

Image

Dolot do Rio de Janerio kupiłem w GOL za 110usd (z tego większość to 23kg bagaż). Można było to połączenie wyklikać na AirFrance ale chcieli za połączenie rezerwacji prawie 1400zł! 3 godziny na przesiadkę na GRU to kupa czasu więc kupiłem osobno.
Na Okęciu miły Pan z AirFrance i tak połączył te rezerwacje (przynajmniej bagaż) ale w Sao Paulo trzeba go odebrać osobiście i nadać w specjalnych bramkach GOL na krajówkę (tak jak w USA)
Do imigracji nie ma kolejki i zostaje mi kupa czasu na następny lot z terminalu krajowego 2 na GRU.

Jak to miło odczuć powrót czasów, gdzie nie trzeba wypełniać żadnych deklaracji online przed wylotem, instalować specjalne apki, czekać na approvale, gromadzić dokumentację medyczną i drżeć czy wpuszczą. Tutaj po prostu podszedłem do okienka, dałem paszport, pani wbiła pieczątkę bez gadania i …. voilla Brazylia.
Na terminalu 2 wbijam sobie do saloniku The Longue Sao Paulo na lokalne ciepłe przekąski (na PP)

Image

Nasz Benek 737 cały zatłoczony w 40minutowy lot do Rio

Image

Z Santos Dumont biorę uberka za 23zł do zarezerwowanego uprzednio na bookinie hotelu Windsor Leme na Copacabanie. Tak sobie to właśnie wymyśliłem, ma być hotel z basenem na dachu w pierwszej linii. Nie był najtańszy ale daleko mu do tych drogich. W marcu ceny są miodzio.
No i po długiej podróży wbijam do hotelu i chce pokój. Chwila, jest dopiero dwunasta i mi nie dadzą przed piętnastą. OK – to robimy plan B (a tak naprawdę to był plan A 😊 ) Przebieram się w pokoiku za recepcją w kąpielówki i klapki, zostawiam graty, pobieram ręcznik plażowy i….. pomykam na Copacabanę 😊

Image

Jest 28 C i co chwila wychodzi ostre słońce. No marzyłem o tym momencie. Co? W Polsce zimno w marcu?

Image

Image

Image

Image

Namierzam budkę numer 19 z dwoma Paniami, które robią mi caipirinię, to aż 20 reali na Copacabanie, co za zdzierstwo 😉 (to 17zł) za tą kasę dostaję przyzwoite wiaderko:

Image

Już po pierwszej caipirini, zapoznany z nimi zostawiam im do pilnowania moje graty i pędzę wykąpać się w oceanie, po całej długiej podróży jest to świetne orzeźwienie.
3 godzinki zlatują w mig. Siedzę sobie na plaży, sączę caipirinię i …. jakaś część mnie zastanawia się przez chwilę czy naprawdę chce mi się jechać teraz na mrozy Antarktydy…. no jeszcze tego by brakło abym się teraz wahał, zrzucam to na karb gorliwości moich Pań z budki nr 19, coś polały mi grubiej tej cachasy..

Image

Dostaję w końcu pokój. Z dachu hotelu takie widoczki

Image

Image

Image

Image

Resztę dnia postanawiam spędzić na górze cukru. Idę na dolną stację kolejki piechotką z mojego hotelu, to spacer na 25 minut. Po drodze jest tunel

Image

Image

Robi się trochę pochmurnie, w pogodzie wieczorem burza

Image

Bilet kosztuje 150 reali, kolejek brak

Image

Jedziemy do góry

Image

Image

A tam przepiękne widoczki

Image

Image

Image

Image

Czekam aż się ściemni i focę

Image

Image

Image

Zaczyna trochę padać (ale jest dalej mega ciepło) i nawet grzmi na horyzoncie

Image

Mega widok wieczorny na Rio

Image

Moja kolacja to stek w churascarii

Image

Zmęczony dopisuję relację i lulu spać po podróży

Cdn.

-- 14 Mar 2023 00:09 --

Rano po śniadanku basen na dachu, spacer po Copacabanie i mój zaplanowany najważniejszy moment – wyprawa na szczyt Corcovado aby zobaczyć z bliska statuę Chrystusa Zbawiciela, jeden z siedmiu cudów świata.
W tym celu biorę ubera do dolnej stacji kolejki zębatej Corcovado train, która wjeżdża aż pod podstawę pomnika na górę. Naczytałem się o mega kolejkach do tego pociągu, a na miejscu – praktycznie zero ludzi. Jest marzec, niedziela o 12 w południe, kupuję bilet bez kolejki (170 reali) i wsiadam do takiego wagonika (kolejka jeździ co 20 minut)

Image

Image

Widok mam przedni. To kolejka zębata, wjeżdża momentami całkiem stromo

Image

Na górze jeszcze trochę schodów – i bach!! Ostatni siódmy cud świata zaliczony. Pomnik zbudowano w 1931 roku i ma 38m wysokości (kto wyższy? a może nasz ze Świebodzina?)

Image

Image

Ładnie widać Maracanę

Image

Dzisiaj niestety trochę chmurek zasłania Rio ale i tak widoki przednie

Image

Image

Image

Image

Tą samą koleją zjeżdżam na dół, całość od wyjścia z hotelu zajmuje mi 2,5 godziny. Już czas jechać na lotnisko, o 17 mam lot Emirates do Buenos Aires.
Na lotnisku GIG odszukuję restaurację A Saideria, która świadczy usługi na PP zamiast salonika. Pokazuję kartę i dostaje specjalne menu. Udało się na PP dostać taki zestaw. Grunt, że jest caipirinia!

Image

Emirates operuje na tej trasie jako dolot głównego odcinka DXB-GIG-EZE, dla mnie to było najwygodniejsze połączenie z wliczonym bagażem dużym.
Benek 777 już czeka pod gate.

Image

O dziwo po starcie Emirates serwuje pełny obiad!! – nie spodziewałem się aż takiego serwisu na 3 godzinnej trasie.
W Buenos załatwiłem sobie kwaterę niedaleko lotniska Ezeiza gdyż rano o 7 mam lot do Ushuai, ląduję na EZE około 21 i przez whasappa dogaduję się z właścicielką Debbie. Debbie pisze, że ma jakąś awarię na swojej kwaterze i że przyjedzie po mnie z przyjacielem i coś wymyślimy!
No mam nadzieję, że mam gdzie spać w Buenos. Na szczęście Debbie z Hernanem czekają pod terminalem i zabierają mnie na kwaterę do Hernana. Hernan, dumy jak paw opowiada mi, ze mieszka bardzo niedaleko domu Maradony. Koniecznie musi mnie tam zawieść i mi pokazać. Robię nawet fotkę bramy

Image

Ulica już z przemianowaną nazwą.

Image

Kwaterka jest spoko, nawet basen do dyspozycji ale już późno, muszę wstać o 5 i Hernan podrzuci mnie na terminal rano.

Image

Image

Niezły mają kryzys, zanim poszedłem spać, dwa razy wyłączyli w całej dzielnicy prąd, Hernan przeprasza, tak tu się żyje.

Ale nocleg spoko. Jest mega upał, wieczorem 30C, masakra, dobrze, że jest klima.
Rano już na terminalu krajowym EZE o czasie. Lecę Aerolineas Argentinas, dwa razy przekładali godzinę wylotu i w końcu stanęło na 7.50 rano. O dziwo zmienili samolot na szeroki A330.
Aerolineas Argeninas w najtańszej taryfie pozwala zabrać tylko 15kg bagażu rejestrowego. Nie mam zamiaru dopłacać więc ubieram się ciepłe ciężkie rzeczy, biorę dużo gratów do plecaka a aparaty do osobnej torby i … walizka waży już 16,5kg (z 22kg). Bez problemu przechodzi na check-in. W hali odlotów kilka innych osób przepakowuje się w ten sam sposób.
Wsiadamy do A330 Aerolineas Argentinas na 3 godzinny lot do Ushuai.

Image

Image

Lądowanie wzdłuż kanału Beagle – niesamowicie malownicze podejście, chyba tylko podejście do Queenstown w Nowej Zelandii podobało mi się bardziej.

Image

Wow – jaka ładna pogoda w Ushuaii

Image

Image

Image

Mój hostel ogarnia dla mnie transport i zrzucam bambele około 12. Jest przepiękna pogoda więc decyduję się na trekking w Parku Narodowym Ziemi Ognistej. Wejście do parku tylko 10km za miastem. Posilam się jeszcze empanadami kupionymi od lokalesa – ale pycha!!

Image

Ucieka mi niestety autobus więc na początek szlaku podjadę taksówką.
Ale widoczki po drodze

Image

Wstęp do parku kosztuje 5500 pesos. Obok obserwuje mnie dziwny ptak:

Image

Ruszam na 2,5 godzinny szlak Pampa Alta Trail, popatrzcie na widoki z Parku:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Następnie idę na szlak do wodospadów rzeki Pipo

Image

Image

Image

Przy wodospadach spotykam trzy starsze turystki z kijkami trekkingowymi. Akurat przepuszczam je w wąskim kawałku szlaku pozdrawiając je po hiszpańsku i miło się uśmiechając 😉
No coś mi świta… wracam po przejściu prawie 11km po górach główną szutrową drogą, za moment mija mnie samochód, macham na stopa i … oczywiście to moje Panie spod wodospadu 😊 Uprzejmość popłaca, same proponują mi podwózkę do Ushuai 😉
Mega zmęczony idę odpocząć i wieczorem na steka (a to jeszcze się nie wydarzyło, dopiero mam w planie!)

Stay tuned….

-- 14 Mar 2023 02:24 --

OK, potwierdzam, w Argentynie nadal można zjeść świetne steki (nie tanio niestety), co naocznie (i organoleptycznie) sprawdziłem dziś w Ushuai. Do tego obowiązkowy malbec...

Image

-- 14 Mar 2023 18:06 --

Nadszedł dzień wypłynięcia. Nadaję bagaż zgodnie ze wskazówkami (nie wnosi się samemu na pokład). Dostałem adres i zatargałem rano moją torbę z hostelu na piechotę. BB jest na wzgórzu więc było łatwo. Miejsce dobrze oznaczone banerami Oceanwide Expeditions.

Image

Pada od rana niemiłosiernie, najpierw deszcz a teraz śnieg z deszczem. Oby tylko dziś :(

Wejście na statek od 16 dopiero, w taką pogodę to można w Ushuai do baru lub .... do Muzem Morskiego, które mieści się w dawnym więzieniu. Sporo chodzenia po więziennych korytarzach zamienionych na ekspozycje.

Image

Image

Przed muzeum stoi nasz polski fiacik :)

Image

Jeszcze fajna plansza z Antarktydy - tam się właśnie udaję :)

Image

W porcie czeka już na mnie M/V Hondius.

Image

To na razie. Moje kolejne posty dopiero za 2 tygodnie :)

stay tuned.....
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
48 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 14 Mar 2023 18:13 

Rejestracja: 20 Lis 2014
Posty: 3354
złoty
Dlaczego posty nie są rozdzielane?
Trudno się czyta wielokrotnie edytowany post.


Wyslane z telefonu przez Tapatalka
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 14 Mar 2023 18:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 314
Loty: 1184
Kilometry: 2 349 936
platynowy
To pytanie do adminów, ja piszę w osobnych postach a engine forum je łączy automatycznie
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#7 PostWysłany: 15 Mar 2023 22:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sty 2014
Posty: 594
Loty: 180
Kilometry: 222 599
srebrny
maluszek Arkadego Fiedlera

Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 16 Mar 2023 16:13 
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Maj 2011
Posty: 8990
brzemia napisał(a):
Dlaczego posty nie są rozdzielane?
Trudno się czyta wielokrotnie edytowany post.

Zabezpieczenie przed botami co piszą 20 postów w 10 sekund robiąc syf co kiedyś bywały. Posty pisane po sobie przez tego samego autora w ciągu 24h są łączone w jeden (jakby ktoś napisał w międzyczasie innego posta to kolejne posty autora by były rozdzielone)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 21 Mar 2023 01:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Wrz 2016
Posty: 3
Loty: 227
Kilometry: 430 962
Czekamy na dalszą część relacji ...
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 21 Mar 2023 08:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Lip 2013
Posty: 1607
platynowy
@KarolKwiat Jeszcze z minimum tydzień poczekamy bo 14/03, na końcu wpisu @hiszpan napisał, że kolejny post za dwa tygodnie.

Biorąc pod uwagę GDZIE jest, to raczej zrozumiałe. 8-)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 27 Mar 2023 15:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 314
Loty: 1184
Kilometry: 2 349 936
platynowy
Veni, Vidi, Vici Anatarctica– chciało by się powiedzieć, ale czy to prawda? Zobaczcie moją dalszą relację z wyprawy poza koło podbiegunowe.

Mamy „boarding o czasie” zgodnie z terminologią lotniczą. Wszyscy karnie stawiają się na 16 w porcie 14 marca i wchodzimy na statek.

Image

Mam szczęście być pierwszy w mojej 4-osobowej kajucie i wybieram sobie dolną koję. Dzięki wielkie @Cart za poradę aby być wcześniej na boardingu. Byłem pół godziny przed czasem, trochę postałem w kolejce na deszczu ale dzięki temu miałem wybór koi. Dwóch ostatnich chłopaków miało bardzo nietęgie miny i nie raz mnie i kolegę Anglika (który wpadł do kajuty 30 sekund po mnie) pytali czy przypadkiem nie chcemy się zamienić i spać na górze.
Mimo wszystko poczwórna kajuta jest przestrzenna z mnóstwem sprytnych schowków. Będzie moim domem na najbliższe 2 tygodnie.

Image

Dzielę ją z dwoma nieznającymi się Holendrami i Anglikiem.
Załoga robi nam pogadankę i szkolenie z ratownictwa morskiego. Dostajemy też szampana powitalnego i ciepłe przekąski

Image

Beagle Channel

Biorę moją tabletkę na chorobę morską, zobaczymy czy zadziała. Wypływamy równo o czasie czyli o 18.

Image

Image

Przestaje padać i w kanale Beagle pojawia się słońce. Cały dzień wściekle padał deszcz a nawet czasami deszcz ze śniegiem. Wypłynęliśmy z portu i nagle świat został pomalowany przez światło – dosłownie!!

Image

Image

Pojawiają się pierwsze delfiny i humbaki – daleko, ale widać fajnie ogonki. Pierwsza noc jeszcze w spokojnym kanale Beagle, nad ranem opłyniemy Przylądek Horn.

Drake Passage

W nocy trochę bujało ale w miarę do przeżycia. Tak nad ranem wygląda cieśnina Drake’a

Image

Przez najbliższe dwa dni obserwujemy tylko ptaki, towarzyszą nam praktycznie przez cały czas przejścia przez cieśninę. W tym wielkie albatrosy wędrowne i petrele.

Image

Image

Image

Te dwa dni tranzytu przez cieśninę Drake’a wypełniają nam ćwiczenia z ratownictwa morskiego, instrukcje korzystania z ekwipunku (zodiaki itp.) oraz wspaniałe wykłady zespołu naukowego ekspedycji. No właśnie – nasza wyprawa nazywana jest ekspedycją, ponieważ są na niej nie tylko turyści, tacy jak ja, ale także naukowcy oraz ekipa filmowa telewizji ARD nagrywająca program o Antarktydzie. Mamy do dyspozycji zespół prawie 20 naukowców z różnych dziedzin od biologii morskiej do glacjologa. Codziennie mamy 2 lub 3 wykłady (oczywiście obecność jest dobrowolna) – a to o pingwinach, ptakach Antarktydy, rodzajach wielorybów, lodowcach itp.
Część ekipy naukowej dzieli swoją pracę badawczą z ogarnianiem naszej grupy, jest to mega fajnie zorganizowane. Antarktyda była zamknięta przez ostatnie trzy lata dla większości naukowców więc teraz wszyscy chcą nadrobić stracony czas i płyną razem z turystami.
Na pokładzie Hondiusa jest 160 turystów i 80 osób z ekipy naukowców i obsługi statku. Większość z nich ma podobne przejścia co ja z bukowaniem tego wyjazdu. Rekordzistka kupiła ten rejs w 2018 roku! Okazuje się, że bardzo duża liczba osób podróżuje samotnie – co oznacza szybką integrację i poznanie mnóstwa nowych osób z całego świata. Jestem na pokładzie jedynym Polakiem wśród turystów. Jest jeszcze Jakub w ekipie naukowców, doktor z UAM, specjalista glacjolog, robi nam świetne wykłady o lodowcach i górach lodowych.

Elephant Island

Nasz pierwszy przystanek po pokonaniu cieśniny Drake’a to Elephant Island. Wyspa znana z wyprawy Ernesta Shackletona statkiem Endurance w czasach pierwszych wypraw antarktycznych. Shackleton dotarł w pobliże bieguna południowego podczas swojej poprzedniej podróży (brakło mu 180km) i postanowił ponowić próbę w bardziej zorganizowany sposób. Niestety jego Endurance utknął w lodach Morza Weddella i został zmiażdżony przez napierający lód. Ekipa Shackletona schroniła się właśnie na Elephant Island w Point Wild, gdzie dziś cumujemy. Cała historia jego wyprawy na Antarktydę w latach 1914-16 jest niesamowita i warta zgłębienia. Pomimo utraty statku, Shackleton ocalił całą załogę od śmierci w polach lodowych Morza Weddella dzięki swoim decyzjom i sile przywódczej.
Przepiękny widok na jęzor lodowca oraz na Point Wild, miejsce długiego pobytu ludzi Shackletona.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W wodzie "bawią" się pingwiny maskowe i lata mnóstwo ptaków w tym rzadko widywany petrel śnieżny

Image

Image

Image

Ale prawdziwy hit przychodzi za moment, niedaleko nas pojawiają się pojedyncze „wybuchy” pary wodnej – to stado wielorybów finwali (płetwali zwyczajnych). Wooow jak ich jest dużo dookoła.

Image

Image

Obok nas cumuje niemiecki statek badawczy (a właściwie to lodołamacz), nasz expedition leader ma tam znajomych, przez radio podają nam, że mamy dookoła stado …. ponad 250 finwali (słownie – dwustu pięćdziesięciu)! Ten statek jest właśnie w misji badawczej finwali.

Image

Wieloryby są po prostu wszędzie dookoła. To wielkie majestatyczne finwale, osiągające 25 metrów i 80 ton wagi. Zachwycamy się nimi całe przedpołudnie. Musi w okolicy być gigantyczna ławica kryla, który jest ich głównym posiłkiem.

Image

Image

Image

Tak wyglądają nozdrza finwala, którymi wyrzuca parę wodną na wysokość prawie 10 metrów

Image

Image

No nieźle, na początek wyprawy już taka liczba wielorybów!

Weddell Sea

Wczesnym rankiem pobudka na oglądanie pierwszych gór lodowych na Morzu Weddella, gdzie dziś dopłynęliśmy. Wstaje piękny słoneczny dzień, jest szansa na pierwsze postawienie stopy na Antarktydzie – na Devil Island.

Image

Image

Image

Ale zanim tam dopłyniemy, mijamy kolejne stada wielorybów, tym razem humbaki. To jedyne wieloryby, które pokazują ogonek przez zanurkowaniem. Są dalej od nas ale ogonki widać świetnie. Oglądanie wielorybów chyba nigdy mi się nie znudzi.

Image

Ogonki humbaków są oczywiście białe, poranne słońce maluje je na pomarańczowo

Image

Cumujemy przed wyspą i zalewa nas stado antarctic shag (czyli kormoran antarktyczny). Latają dookoła statku mając z tego niezłą radochę, my też 😊

Image

Image

Image

Image

Image

Devil Island i James Ross Island

Pakujemy się do zodiaka i w pełnym słońcu płyniemy na Devil Island. Lądowanie w wodzie, trzeba przejść kawałek do brzegu. Wszyscy dostaliśmy specjalne buty pod kolano, tylko w nich wolno nam wychodzić na ląd.

Image

Image

Na lądzie pierwsze zetknięcie z bliska z fokami antarktycznymi

Image

Image

Image

Te foki prawie wybito do zera w połowie XX wieku dla futra...

Image

Image

Pingwiny Adeli (pamiętacie bajkę dla dzieci Pingu? To był właśnie pingwin Adeli)

Image

Wchodzę na pobliski szczyt (raptem 170m) aby podziwiać okolicę z wysokości – zobaczcie jak wyglądają krajobrazy Antarktyki:

Image

Image

Image

Image

Image

Wszędzie piękne góry lodowe

Image

Image

Image

Image

i wulkany

Image

Image

Image

Image

Image

Jak pisałem, ta nasza ekspedycja również ma naukowe zadania. Pomagam zespołowi ustawić stację pogodową do ich pomiarów, także dumnie dokładam mały kamyczek do badań Antarktydy 😊

Image

Przyszła do nas „lokalna kura” czyli pochwodziób żółtodzioby (!) – bardzo ciekawski ptaszek

Image

Półtorej godziny schodzi szybciutko, wracam do zodiaka.

Image

Przed chwilą było cieplutko a nagle zerwał się wiatr. Pojawił się tak zwany „katabatic wind” wiejący od lodowca, nikt go nie przewidział w prognozie. Ubrałem się na cebulkę w większość ciepłych rzeczy i na początku żałowałem aż tak grubego ubrania. Ale teraz zapinam się pod szyję, w pół godziny zerwał się wiatr i zrobiło się mega zimno! Oto nauczka na Antarktydzie – zmienność pogody jest błyskawiczna (zwykle na gorszą!).
Ruszamy w kierunku statku zodiakiem ale zaraz dostajemy wiadomość, że wiatr się bardzo wzmógł i fale są za wysokie aby Hondius przyjął nas z powrotem. Krążymy po lagunie lodowcowej zodiakiem prawie godzinę w coraz większym wietrze i falach, słońce chowa się za chmurami i robi się przeraźliwie lodowato.
Załoga zodiaków rozmawia z Hondiusem analizując sytuację i po godzinie pływania decydują się nas zaokrętować pomimo wysokiej fali. Prujemy przez zatokę do statku skacząc dosłownie po wielkich falach. Woda leje się na nas strumieniami. Dwa razy podchodzimy pod statek nie mogąc dobić, takie wielkie są fale. W końcu sukces. Nie mam na sobie ani jednego suchego miejsca, mega sobie gratuluję, że nie uległem złudzeniu słonecznego poranka i ubrałem się na cebulkę.
Uff w końcu na statku. Na zewnątrz szaleje wiatr i fale, nagle przez okno widzę wielką górę lodową napierającą na Hondiusa i bach! Uderzyła głucho o burtę. Zdążyłem chwycić telefon i zrobić fotkę przez bulaj chwilę po uderzeniu, trochę lodu nam zostało za oknem! Hondius na szczęście jest lepiej zbudowany niż Titanic.

Image

Image

Antarktyda to nie przelewki, to najbardziej niebezpieczne wody na świecie z najbardziej nieprzewidywaną pogodą. Byłem tego dzisiaj świadkiem, uwierzcie mi, załodze też nie było do śmiechu w pewnym momencie, mieli na wodzie kilkudziesięciu ludzi i zero możliwości odebrania ich bezpiecznie na statek. Ja mam tylko do wysuszenia cały mój strój dzisiejszy, no big thing.
Pogoda się trochę uspokaja i kotwiczymy przy wielkim lodowcu na James Ross Island.

Image

Image

Nawet chmury są tu ciekawe

Image

Drugie zaplanowane lądowanie na Ross Island odbywa już bez fajerwerków. Pingwinów nie było.

Image

Mamy piękny zachód słońca, maluje nam góry lodowe i lodowce.

Image

Piszę do Was na gorąco z Ushuai, półtorej godziny temu zszedłem z pokładu i czekam w knajpce (znowu leje w Ushuai) na lot do Buenos

Stay tuned – tu się jeszcze będzie działo - te fotki dzisiaj to lekka rozgrzewka - uwierzcie mi!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"


Ostatnio edytowany przez hiszpan 28 Mar 2023 03:59, edytowano w sumie 3 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
44 ludzi lubi ten post.
17 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#12 PostWysłany: 27 Mar 2023 16:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
No, genialnie! Czekamy na więcej.
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
oskiboski lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 28 Mar 2023 08:39 

Rejestracja: 14 Wrz 2019
Posty: 142
Gratuluję, to chyba marzenie każdego amatora podróży 🙂 Tylko ten statek... Płacisz fortunę, a dostajesz standard przedziału PKP.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 29 Mar 2023 17:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 314
Loty: 1184
Kilometry: 2 349 936
platynowy
Brown Bluff

Kolejny dzień wita nas wspaniałymi kolorami – to połączenie pomarańczowego i błękitnego wydaje się wprost niewiarygodne ale o 6.30 rano tak wygląda świt na Antarktydzie.

Image

Image

Image

Image

Image

Uwierzcie mi te kolory są tam naprawdę. Światło poranka czyni cuda na górach lodowych i lodowcach. Zobaczcie jak wygląda Brown Bluff, już kontynentalna część Antarktydy wraz z Mount Taylor (1000m n.p.m.)

Image

Image

Image

Image

Image

Mnóstwo gór lodowych pływa dookoła.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Pogoda jest przepiękna, morze spokojne i świeci słońce. Czas na lądowanie na kontynencie antarktycznym. Ruszamy zodiakami najpierw pooglądać lodowiec i góry dookoła a potem lądujemy na brzegu Antarktydy.

Image

Image

Image

Image

Image

Stawiam stopę na kontynentalnej Antarktydzie 😊

Image

W Brown Bluff jest duża kolonia pingwinów. O tej porze roku są już tylko pingwiny gentu (białobrewie). Idę zapoznać się z tym sympatycznymi ptakami oko w oko po raz pierwszy w życiu.

Image

Image

Oczywiście mamy wyznaczone miejsce gdzie najdalej można dojść do kolonii ale … pingwiny są ciekawskie. Większość z nich nie widziała ludzi przez ostatnie trzy lata a młodsze nigdy. W pandemii nikogo tu nie było.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Zdarzają się sytuacje, że wędrujące pingwiny podchodzą do mnie na mniej niż metr i też mnie obserwują

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Niesamowite przeżycie, to nie zoo – to prawdziwa żyjąca kolonia pingwinów

Image

Oprócz pingwinów na brzegu wylegują się też foki, obserwujemy 2 gatunki – kotiki lub inaczej uchatki antarktyczne

Image

Image

Image

i weddelki arktyczne

Image

Image

Image

Tak prezentuje się nas Hondius na tle gór lodowych

Image

Image

Image

Image

Image

Morze dziś mega spokojne i dobijamy tym razem bez problemu do statku

Antarctic Sound

Wracamy z Morza Weddella na drugą stronę półwyspu. Na horyzoncie pojawia się stado orek. Około 10 sztuk. Kilka z nich odłącza się i płynie bliżej nas.

Image

Image

Co za wspaniałe zwierzęta! Orki są mega inteligentne, należą do grupy delfinów i są absolutnie na szczycie łańcucha pokarmowego. Osiągają wiek nawet 90 lat. Potrafią polować grupowo wzajemnie sobie pomagając. Ich łupem padają ryby, foki, wieloryby a nawet rekiny.

Image

Image

Image

Jednak w tych wodach ich ulubionym pokarmem są ...pingwiny. Obserwujemy, że nagle dwa osobniki ruszają z kopyta w naszą stronę. Co się stało? Wytropiły samotnego pingwina w wodzie!!!!

Image

Image

Niesamowite, polowanie odbywa się na naszych oczach! Biedny pingwin ucieka co sił w płetwach. Zobaczył nasz statek i upatrzył w nim nadzieję.

Image

Orki są coraz bliżej. Całe polowanie obserwujemy jak na dłoni z pokładu. Run, Forrest run!! Krzyczymy co sił w płucach, pingwin kluczy i ucieka jak może najszybciej. Nie wiemy, czy orki specjalnie nie chcą go dogonić i się tak bawią czy ten pingwin jest taki sprytny.

Image

Image

Image

W pewnym momencie cały pościg leci w naszą stronę. Pingwin daje nura pod nasz statek a orki muszą zawrócić gwałtownie!

Image

Hurra, udało się, pingwin wypływa po drugiej stronie statku żywy i bezpieczny. Tym razem…

Image

Image

Orki muszą poszukać nowej zdobyczy…

Image

Image

Image

To nie był film, oglądałem na żywo spektakl życia lub śmierci. Codzienność tych wód i zwierząt je zamieszkujących. To walka o przetrwanie, o pokarm ale i o życie. My bezpieczni na Hondiusie obserwowaliśmy każdy szczegół tej akcji.
Ale nie tylko my, całemu zajściu przyglądał się ze stoickim spokojem wielki finwal.

Image

Image

Jak już orki sobie poszły, podpłynął do Hondiusa i wynurzył się nam przy burcie, wyrzucając dużo pary wodnej. Takie przywitanie, a może podziękowanie za uratowanie pingwina? Ledwo go złapałem w kadrze

Image

To nie jest moje ostatnie spotkanie z orkami na tej wyprawie… 😉

Były emocje, kolejny przedsmak tego co będzie nas czekać dalej!

stay tuned...
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
33 ludzi lubi ten post.
4 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#15 PostWysłany: 29 Mar 2023 19:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Paź 2016
Posty: 1192
Loty: 399
Kilometry: 662 743
srebrny
To pocieszające, że jest na świecie jeszcze kilka miejsc, gdzie zwierzęta nie mają zbyt dużego pojęcia o ludziach i są nas ciekawe tak samo jak my ich.
Oby ten stan trwał.
@hiszpan gratulacje, też tam kiedyś będę ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 29 Mar 2023 19:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
@hiszpan Czym robisz foty? Niektore wyglada naprawde mega!
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
oskiboski lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 30 Mar 2023 17:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 314
Loty: 1184
Kilometry: 2 349 936
platynowy
-- 29 Mar 2023 19:45 --

seba napisał(a):
@hiszpan Czym robisz foty? Niektore wyglada naprawde mega!


Miałem ze sobą Nikona 1 z obiektywem 30-110 (większość zdjęć zwierząt i ptaków jest z tego aparatu), Nikona D800 ze stałym obiektywem 35mm (głównie do krajobrazów) oraz Iphona13pro - do wszystkiego :) i filmów. Filmy też pojawią się w relacji bo nagrałem naprawdę fajne rzeczy.

-- 30 Mar 2023 17:02 --

Orleans Strait

Antarktyda pokazuje nam swoje nowe oblicze – wysokie góry. Widoki w Orleans Strait zapierają dech w piersiach.

Image

Image

Image

Image

Image

Wszędzie dookoła góry lodowe

Image

Image

Image

Oglądamy Spert Island, w planach było lądowanie, nawet się ubraliśmy ale jak załoga otworzyła drzwi, chlusnęło nieźle do środka wysoką falą. W którymś momencie było prawie 2m różnicy poziomów pomiędzy drzwiami a zodiakiem. Nie ma szans na popływanie rano niestety nawet pomimo tego, że świeci piękne słońce. Tutaj na Antarktydzie warunki na pływanie zodiakami dyktuje wiatr.

Image

Wpływamy do Mikkelsen Harbour

Mikkelsen Harbour

Po południu wraca do nas przepiękna pogoda, niebieskie niebo i ostre słońce. Wiatr ucichł. Mikkelsen Harbour to dawna baza wielorybników. Są jeszcze jej pozostałości. Znajduje się też tam argentyńska stacja badawcza.

Image

Image

Image

Image

Płyniemy zodiakami na brzeg. Na miejscu pozostałości po działalności wielorybników – kości wielorybów i stara łódź:

Image

Image

Image

Kolejna kolonia pingwinów gentu.

Image

Tym razem widzimy sporo młodych ale już podrośniętych pigwiniątek, to ostatni moment na lądzie, za parę tygodni cała kolonia przeniesie się do wody.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Maluchy bawią się na śniegu nie zwracając uwagi na ludzi, czasami wygląda to komicznie

Image





Ten pingwinek dosłownie przeszedł mi po stopach, nic sobie nie robił z mojej obecności…

Image

Mieszka tu stado pingwinów gentu ale znalazł się jeden zabłąkany pingwin maskowy

Image
(fotkę strzeliła Lena)

Oglądamy też wylegujące się uchatki arktyczne, foki Weddella i petrele

Image

Image

Image

Foki Weddella maja pyski bardzo podobne do kotów. Ale wcinają również pingwiny…

Image

Mnóstwo ptaków dookoła

Image

Image

Image

Image

Słyszę wielki huk po drugiej stronie zatoki, ze skał naprzeciwko schodzi do wody śnieżna lawina. Dobrze, że nie mamy żadnych zodiaków na wodzie w tym regionie.

Image

Wracam do zodiaka, popłyniemy w poszukiwaniu kolejnego gatunku fok – lampartów morskich (leopard seal)

Po drodze mija nas piękny kormoran antarktyczny

Image

Ten ptak „chodzi” po wodzie – to oceannik żółtopłetwy (wilson's storm petrel)

Image

Koło nas pływają pingwiny wyskakując co jakiś czas z wody. Udaje mi się zrobić ciekawe zdjęcie

Image

Śledzę tego pingwina, robi jeszcze dwa skoki i …….

Image

….. wpada wprost w zęby przyczajonej leopard seal.

Image

Znowu polowanie a właściwie to była zasadzka, pingwin płynął już w stronę lądu a foka sprytnie czekała przy brzegu w wodzie. To wszystko dzieje się na naszych oczach parę metrów od zodiaka.

Image

Image

Image

Foka jest bezlitosna a pingwin bez szans. Literalnie ptak jest rozrywany w wodzie. Foka musi zedrzeć skórę z piórami aby dostać się do mięsa.

Image

Image

Image

Image

Brutalna walka jest jednostronna, resztki pingwina pożera wielki petrel

Image

Nagrałem też film (ostrzegam o brutalności foki!)



Lampart morski popłynął na sąsiednią górę lodową aby spokojnie odpocząć po posiłku. Zwierzę jest naprawdę wielkie

Image

Image

I ma wielką paszczę!

Image

Dookoła nas majestatyczne lodowce

Image

Image

Image

Image

Image

Wypływamy z Mikkelsen Harbour tylko po to aby natknąć się na stado wielorybów, tym razem to humbaki. Bawią się dookoła naszego statku, hałasują, gwiżdżą i oczywiście pokazują ogonki, płetwy, buźki 😊

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Można je oglądać godzinami ale mamy w planach przepłynięcie w nocy Gerlach Strait więc kapitan po półgodzinie obserwacji rusza w dalszą trasę

Antarktyda o zachodzie słońca również zachwyca

Image

Image

Image

Image

Image

c.d.n
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
25 ludzi lubi ten post.
5 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#18 PostWysłany: 30 Mar 2023 17:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7343
HON fly4free
Zastanawiam się, czy pomimo wysokich kosztów i swego rodzaju elitarności tego rodzaju rejsów, zdarzają się tam ludzie, którzy sprawiają wrażenie, że nie za bardzo zdają sobie sprawę z tego, gdzie się znaleźli, są jakoś do tego wszystkiego nieprzygotowani (coś a la turyści w klapkach na Giewoncie), albo np. nie stosują się do zasad obcowania z tamtejszą naturą?
Życzyć należałoby sobie, żeby pojawiali się tam wyłącznie tacy ludzie, którzy są w pełni świadomi celu i specyfiki wyprawy, ale podejrzewam, że może się przytrafić choćby jakiś nowobogacki z ograniczonym rozumem, który chce po prostu komuś zaimponować, na zasadzie "patrzaj no, gdzie to ja ostatnio byłem... O, a ta foka tutej, co ją trzymie na zdjęciu, to łatwiejsza do złapania, niż te w fokarium na Helu".

Jak to na Twoim rejsie wyglądało?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#19 PostWysłany: 30 Mar 2023 17:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 314
Loty: 1184
Kilometry: 2 349 936
platynowy
Całe szczęście nikogo takiego w naszej ekipie nie było :)
Dostaliśmy sporą dawkę edukacji jak się zachowywać na lądzie już podczas tranzytu przez Drake'a i naprawdę wszyscy się tego równo trzymali przez całe dwa tygodnie.
Jednak większość to byli bardzo wyrobieni turyści doskonali obeznani z przyrodą i jej ochroną.
Notabene pomimo wysokich (przynajmniej dla nas w Polsce) kosztów rejsu, spotkałem sporo osób, dla których była to podróż marzeń i odkładali na nią latami. Rekordzistka - nauczycielka dzieci autystycznych ze Szwecji - 5 lat odkładania!
Osobną, dużą grupą byli tzw. "birders" czyli miłośnicy ptaków, zachowujący i dający przykład kultury obycia z przyrodą.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"


Ostatnio edytowany przez hiszpan, 30 Mar 2023 18:32, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
tropikey lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 30 Mar 2023 18:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2013
Posty: 1988
Loty: 850
Kilometry: 1 929 194
platynowy
Ale miałeś mega szczęścia, że i orki i lampart na wyciągnięcie ręki. Ja orki widziałem tylko chwilę i to już przy kanale Beagle, a lamparta wcale. Lądowań też mało. Dopiero część relacji, a ja już mam niedosyt swojej. No i jak tu nie planować powrotu? :)
_________________
Moje podróże - piotrwasil.com

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 41 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group