Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 15 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 30 Lis 2024 19:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Listopadową wyprawę na Filipiny zaplanowałem jeszcze na początku roku. Tradycyjnie w tym naszym zimnym i ciemnym listopadzie wyjeżdżam z grupą przyjaciół i bez dzieci w jakieś fajne ciepłe miejsce na świecie (bagatela – to już ósmy raz).

Bilety do Azji ogarnęliśmy już marcu – Air France z Warszawy do Hongkongu za 2600zł (krótkie przesiadki w Paryżu) a z stamtąd już tani Cebu Pacific za 400zł. Bilety między wyspami są naprawdę niedrogie – rzędu 70zł do 100zł za osobę. Zabieramy tylko bagaż podręczny i lecimy na 10 dni. Jest nas duża grupa – 10 osób więc znakomicie rozłożą się koszty i tak taniego transportu po wyspach.

Filipiny to bardzo wdzięczny kierunek na wyprawę – mnóstwo możliwości pobytu na wielu wyspach, ciepłe morze, bardzo mili i przyjaźni ludzie a przede wszystkim ciągle jeszcze nieprzyzwoicie tanio. O cenach wszystkiego będę też za każdym razem pisał, na pewno Wam się przyda. Dla mnie to nie pierwszyzna – będę na Filipinach już trzeci raz ale cała moja ekipa po raz pierwszy.

Atrakcje planuje się też niesamowicie łatwo, wszyscy dookoła są bardzo pomocni, wystarczy tylko zapytać; hosta, kierowcę, pana w sklepie i mamy zawsze pełną pomoc z uśmiechem na ustach. Tak też się organizowaliśmy, załatwiając wszystko lokalnie lub przez whatsappa i z polecenia.

Odwiedziliśmy Luzon, Palawan, Cebu i Bohol. Na koniec jeszcze cały dzień w Hongkongu bo odlot był późno wieczorem.

Ale o czym będzie ta relacja?
Jak żyją zwykli ludzie na wyspach?

Image

Czy rekiny wielorybie można zobaczyć z bliska na południowym Cebu?

Image

Czy da się popływać kajakiem na Palawanie?

Image

Jak wyglądał Zgredek jak był młody?

Image

Czy canyoneering powinien zostać sportem olimpijskim?

Image

Te i inne niesamowite atrakcje przytrafiły nam się na tej wyprawie. Zapraszam wygodnie przed monitor i jedziemy!
Stay tuned!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"


Ostatnio edytowany przez hiszpan, 01 Gru 2024 11:42, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
13 ludzi lubi ten post.
 
      
Luksusowy city break w Abu Zabi 🕌💎 Loty i pobyt w 5⭐ hotelu Sofitel za 1859 PLN Luksusowy city break w Abu Zabi 🕌💎 Loty i pobyt w 5⭐ hotelu Sofitel za 1859 PLN
Tani wyjazd na NBA i NHL do Nowego Jorku 🗽✈️ Loty i bilety na mecze od 1655 PLN🔥 Tani wyjazd na NBA i NHL do Nowego Jorku 🗽✈️ Loty i bilety na mecze od 1655 PLN🔥
#2 PostWysłany: 30 Lis 2024 20:42 

Rejestracja: 29 Gru 2015
Posty: 138
Prawie się spotkaliśmy, niewiele brakło.
A ja mam cykl relacji wideo, to może założę wątek obok i będę równolegle prowadził??
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 02 Gru 2024 12:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Lis 2014
Posty: 836
Loty: 250
Kilometry: 455 640
niebieski
@BabuK dawaj pls filmiki
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 02 Gru 2024 20:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Pewnego pięknego ale już mroźnego listopadowego popołudnia pakujemy się całą ekipą na lot Airbusem 220 do Paryża. Tam parogodzinna przesiadka (akurat wystarcza na przejście między terminalami i degustację) i czeka na nas Airbus 350 Air France w 12-godzinny lot do Hongkongu.
No jestem pozytywnie zaskoczony, bo nowa A350-ka Air France ma fotele z wielgachnym monitorem oraz całkiem przyzwoity dystans na nogi. Można naprawdę wyspać się w ekonomiku.

Image

W Hongkongu czeka nas niepołączona przesiadka na Cebu Pacific do Manili. Założyłem, że 3,5 godziny wystarczą na imigrację i obejście lotniska ponowne do odprawy. Air France jest punktualny więc robimy to bezproblemowo i na luzie.
Cebu Pacific ma ograniczenia w bagażu pokładowym do 7kg. No prawie wszyscy mamy sporo cięższe te bagaże ale chłopaki na check-in nie robią problemu i nawet nam zabierają twarde kabinówki do luku bagażowego za free. Wszystkie loty wewnętrzne na Filipinach mają takie ograniczenia wagi kabinówek ale na żadnym nam się nie przyczepili i nie kazali ważyć.
Meldujemy się grubo po północy po podróży z Polski w takim tanim motelu niedaleko lotniska. Warunki - ech, lepiej szybko zapomnieć ale przynajmniej tanio było (ca 70zł za dobę)

Image

Pierwszy dzień na Filipinach to dla nas zaplanowany trekking na Mount Pinatubo – aktywny wulkan kilkadziesiąt kilometrów na północny zachód od Manili. Trzeba tam dojechać więc wygoglałem lokalną firmę wynajmu samochodów i za 3500peso biorę 10-osobowy van Toyoty na cały dzień. Ponieważ nie zamierzam prowadzić więc firma dokłada nam za 1100peso kierowcę do dyspozycji. To 300zł za dzień – wychodzi po 30zł od osoby.

Niestety jeszcze na lotnisku dostaję nieprzyjemną wiadomość, że nie uzyskaliśmy pozwoleń na trekking ☹. Mt. Pinatubo leży w pobliżu bazy wojskowej i od paru miesięcy wymagane jest pozwolenie wojskowe. Trzeba dwa tygodnie wcześniej wysłać skany paszportów i czekać na zgodę. Lokalna agencja organizująca trekking pisała mi, że ostatnio są problemy i dostają pozwolenia w kratkę. No i nie będzie Mt. Pinatubo :(. Musimy zrealizować nasz plan B czyli zobaczyć wulkan Taal, zlokalizowany kilkadziesiąt kilometrów na południe od Manili. Ponieważ Taal był ostatnio aktywny więc tam trekking jest od paru lat zabroniony. Mam nadzieję, że uda się załatwić łódkę i przynajmniej opłynąć wulkan, który otoczony jest przez Taal Lake. Oficjalnie jest to zakazane ale …. zobaczymy na miejscu.
Kierowca zabiera nas rano spod hotelu i jedziemy w porannych korkach Manili te kilkadziesiąt kilometrów nad klif gdzie jest widok na jezioro i krater wulkanu

Image

Mimo ładnej pogody w powietrzu unosi się mgła. To nie jest tylko mgła od wody, to tak zwany „vog” czyli mgła wywołana popiołem wulkanicznym. Ostatnia erupcja miała miejsce miesiąc temu. Szkoda tej przejrzystości ale i tak widoczki ładne

Image

Nasz hotel nie zapewniał śniadań więc po dojechaniu do Tagatay, wybieramy jedną z wielu knajpek na klifie z widokiem na wulkan. Pierwsze zetknięcie z kuchnią filipińską nie jest takie złe 😊

Image

W naszej sali restauracyjnej odbywa się na naszych oczach produkcja pysznych placuszków ze słodkim nadzieniem.

Image

Nabywamy paczkę placuszków i delektujemy się na deser. Filipińczycy uwielbiają słodkie – nawet niektóre potrawy są słodzone – od kiełbas po słodki ryż zawijany w liście bananowca

Image

Niedaleko jest lokalna atrakcja – People’s Park in the Sky. Szczyt góry na której jest kolejny taras widokowy, kapliczka i wielki posąg Jezusa oraz sklepy z pamiątkami.

Image

Image

Image

Dla chętnych jest też krótka podwózka jeepneyem – popularnym tu publicznym środkiem transportu. Jeepneye to lokalna produkcja wywodząca się z amerykańskiego jeepa. Każda wyspa ma inne malowania jeepneyów. W tej części Luzon króluje goła blacha:

Image

Image

Na parkingu łapie nas lokales oferując „zakazaną” przejażdżkę łodzią dookoła wulkanu. Oficjalnie nie można ale on załatwi. Chce 1200php od osoby plus jakieś drobne na „opłatę klimatyczną”. Wsiada na motor i jedziemy za nim do wioski Talisay nad skraj jeziora. Szybkie dodatkowe negocjacje i wynajmujemy dwie łódki na 2,5 godzinną podróż wokół aktywnego wulkanu Taal.

Image

Pakujemy dziewczyny do jednej łodzi zajmując drugą i ruszamy 😊 Po drodze do wulkany mijamy pływające wioski i mnóstwo zagród hodowlanych ryb.

Image

Image

Nawet z bliska powietrze nie jest zupełnie przejrzyste

Image

Image

Wulkan w całej okazałości

Image

Image

Image

Image

Na jeziorze pusto, jesteśmy jedynymi turystami

Image

Image

Image

Oglądamy osady na wyspie, tam ciągle żyją ludzie pod wielkim zagrożeniem

Image

Image

Mnóstwo ptactwa wodnego

Image

czaple białe

Image

Image

ślepowrony

Image

rybitwy

Image

Image

czaple purpurowe

Image

Image

a nawet orły

Image

Wioski zatopione w wyniku erupcji w 2020 roku. Zagrożenie jest naprawdę realne

Image

Image

Woda jest niesamowicie spokojna, aż ciężko uwierzyć, że co parę miesięcy ma tu miejsce erupcja

Image

No świetna wycieczka, trochę nam zrekompensowała ten odwołany trekking na Mt. Pinatubo.
Wracamy do Manili aby jeszcze zaliczyć Intramuros. Niestety wpadamy w popołudniowe korki, które blokują nas na długie godziny. Do Intramuros dojeżdżamy już po zmroku.

Image

Nasz kierowca parkuje dosłownie przed katedrą Św. Augusta (100php parking fee) i idziemy oglądać Intramuros by night.

Image

Image

Wnętrze katedry (poprzednim razem przeglądałem średniowieczne lekcjonarze ale dziś było już zamknięte wejście do muzeum)

Image

Ulice Intramuros

Image

Image

Image

Fort Santiago

Image

Image

Wystawa w podziemiach o okupacji japońskiej (tuż przed zakończeniem wojny Japończycy urządzili rzeź Filipińczyków w Manili)

Image

Image

Siadamy na fajne jedzonko w streetfoodowej knajpce. Jest bardzo tanio i do tego dobre miejscowe piwko

Image

Przyznaję, że korki w Manili to coś niewyobrażalnego! W godzinach szczytu tracimy godziny na przejechanie kilku kilometrów. Nawet wieczorem wszystko stoi. Docieramy do hotelu późnym wieczorem tylko po to aby o 3 rano już ruszyć w kierunku Terminalu 2. O 5 rano Philipine Airlines zabierze nas do Puerto Pricessa, nie ma czasu na spanie na tej wyprawie!

c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 02 Gru 2024 21:08 

Rejestracja: 29 Gru 2015
Posty: 138
Kalispell napisał(a):
@BabuK dawaj pls filmiki
Założyłem wątek obok, będę wrzucał filmiki
Góra
 Profil Relacje PM off
hiszpan lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 02 Gru 2024 22:04 

Rejestracja: 10 Sty 2018
Posty: 43
Loty: 22
Kilometry: 72 395
Czekam na więcej :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#7 PostWysłany: 03 Gru 2024 23:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Czeka dziś nas bardzo niezwykła atrakcja na Palawanie – Podziemna Rzeka Puerto Princesa. Jest zaliczana do 7 cudów Świata Przyrody przez wiele organizacji i na pewno na to miano zasługuje. Jest to jeden z hitów podróżniczych Filipin i nie zamierzamy go pominąć!
Chcemy od razu po przylocie ruszyć w trasę. W Puerto Princesa zaplanowałem jeden nocleg przez AirBnB i nasz host Helen poleca mi odpowiednią agencję do zorganizowania całodniowego tripu do rzeki. Kontaktuję się więc z Jackie na whatsappie, uzgadniam cenę (2500 php od osoby) i załatwiam aby busik przyjechał po nas prosto na lotnisko – lądujemy o 6.30 rano. Potem po południu odwiezie nas prosto na kwaterę w Puerto.
Jeszcze w Manili przed lotem chwytam w rękę wczesne śniadanie – typowe bułeczki na parze z nadzieniem mięsnym zwane tu asado lub bola-bola po 80php.

Image

Image

Lot Philippine Airlines jest krótki, jak pisałem nikt nie zwracał uwagę na nasze przeciążone kabinówki. Lądujemy na Palawanie przy pięknej pogodzie

Image

Nasz umówiony kierowca zgarnia nas z lotniska i jedziemy prosto w kierunku Sabang. Po drodze pitstop na piękne widoczki i małą przegryzkę

Image

Image

Te trzy skały to Tres Marias

Image

Uzgadniam z przewodnikiem, który się do nas dosiadł w Puerto (i jest „w cenie”), że zaczniemy od przygody na Ugong Rock. To formacja skalna z wewnętrzną trasą wspinaczkową (bardzo łatwą) a na szczycie będzie niespodzianka dla naszych dziewczyn 😊

Image

Trzeba dopłacić lokalesom po 350php za wejście na ich teren. Ubieramy kaski i rękawice i idziemy na króciutki trekking.

Image

Image

Ugong Rock jest znane ze swojego brzmienia „jak gong” Są takie fragmenty skały które dźwięczą grubo po uderzeniu ręką. Niesamowity efekt dźwiękowy! Można się bawić godzinami stukając różne fragmenty tej skały.

Image

Image

Image

Na samej górze informuję ekipę, że nie ma ścieżki w dół, jest tylko ….. zip line 😊
Tak oto wpędzone w pułapkę dziewczyny bez oporu (wszystkie po raz pierwszy) zjeżdżają na dół na zipce 😊

Image

Krajobrazy dookoła są przepiękne, te skały przypominają trochę krajobrazy z „Pandory” Avatara.

Image

Image

Image

Dojeżdżamy do wybrzeża

Image

Kolejną opcjonalną atrakcją przed właściwą podziemną rzeką jest krótki rejs łódką wśród naturalnych lasów mangrowych porastających wybrzeże Palawanu. Mamy na to ochotę więc znowu 250php od osoby i wsiadamy do łódki na półgodzinną wycieczkę.

Image

Sporo informacji o mangrowcach dostarcza nam flisak ale najciekawszym fragmentem rejsu jest obserwacja węży zwisających z drzew (na szczęście są aktywne tylko w nocy)

Image

Image

Image

No dobra, rozgrzewka zrobiona, udajemy się na przystań aby załapać się na łódkę-prom na właściwą plażę przez wejściem do jaskini.

Image

Image

Niestety (ale na szczęście dla miejscowych) są dzikie tłumy turystów i na naszą kolej na łódkę do jaskini czekamy ponad godzinę, spędzając ten czas na plaży

Image

Image

Image

Image

Wokół nas mnóstwo makaków

Image

Image

Tak wygląda wejście do jaskini

Image

W końcu przychodzi nasza kolej. Wsiadamy do kolejnej łódki z przewodnikiem z latarką i wpływamy do jaskini. Naraz może przebywać tam tylko kilka łódek więc czekamy na wypłynięcie poprzedniej

Image

Image

W jaskini jest ciemno ale nasz flisak ma dość potężną latarkę. Mamy na uszach słuchawki i głos po angielsku dość precyzyjnie opowiada nam całą historię odkrycia jaskini oraz informacje techniczne o tym, że rzeka płynie przez ponad 8 kilometrów pod ziemią, zbadany jest 4 kilometrowy odcinek a dla turystów udostępniono raptem 1,5 kilometra.
W wnętrzu różne formacje skalne oraz stalaktyty i stalagmity

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Jest grupa skał przypominających rzeczy z naszej rzeczywistości. Bobogojni Filipińczycy oczywiście przypisują im biblijne znaczenie np. tutaj – Święta Rodzina:

Image

A tu: Ostatnia Wieczerza

Image

Ale jest coś innego – tutaj postać kobiety ochrzczona parę lat temu „Sharon Stone”

Image

W jaskini mieszkają nietoperze, sporo ich lata i można je spotkać wiszące z sufitu

Image

Image

Image

Image

Co chwila coś na nas kapie. To jest albo woda – wtedy może to być „holy water” albo …. odchody nietoperzy – więc może być „holy shit” 😉

Image

Interpretację różnych kształtów w jaskini podpowiadana tylko wyobraźnia

Image

Image

Image

Image

Image

Generalnie cały czas jest ciemno ale światło latarek naszych i innych łodzi nie dopuszcza do całkowitej ciemności

Image

Wypływamy

Image

No jak dla mnie świetna atrakcja (byłem już tu po raz drugi)
Wracamy z powrotem do Sabang i idziemy na zbiorowy posiłek, który jest w cenie

Image

Można się porządnie najeść bo to duży szwedzki stół ale piwo trzeba już zakupić osobno

Image

Wracamy do Puerto Princesa na naszą kwaterę z AirBnB. To trzy fajne wille z basenem

Image

W końcu można trochę odpocząć. Niedaleko jest supermarket, kupujemy produkty na kolację (mamy grilla) oraz odkrywam tam, że duża butelka rumu Tanduay kosztuje tylko …. 7zł. No i jak tu nie zrobić degustacji??

Jutro rano podróż do El Nido, do naszego kolejnego noclegu i po kolejne przygody.
Stay tuned…
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 05 Gru 2024 18:04 

Rejestracja: 10 Sty 2018
Posty: 43
Loty: 22
Kilometry: 72 395
Nie wiem ,czy to tylko u mnie,ale część zdjęć jest obcięta.
Fajna wycieczka

PS Już wszystkie zdj,widać :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 06 Gru 2024 09:37 

Rejestracja: 11 Kwi 2018
Posty: 196
Loty: 40
Kilometry: 124 893
Filipiny - piękna sprawa!

Jak to mawiają miejscowi po Red Horsie się diabły i demony śnią - litrowy mi bardzo odpowiadał :P

Czyżby canyoning w Moalboal? Dla mnie tam był jeden z lepszych :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 07 Gru 2024 23:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Transport do El Nido organizuje nam Jackie proponując 6000 php za podróż od wszytkich. Zawiezie nas Nilo, ten sam chłopak co woził nas do podziemnej rzeki tym samym vanem.
Naczytałem się o problemach drogowych na tym odcinku ale droga przebiega nam nadspodziewanie sprawnie. Dojazd do samego El Nido zajmuje nam dokładnie 4 godziny. Na całej trasie jest dobry asfalt i nawet przebudowywany odcinek przed El Nido jest już prawie skończony. No szybko to poszło. Stajemy jeszcze po drodze na śniadanie w Roxas. Tam serwują asado lub fajną rybkę

Image

Obok sklepik, gdzie zaopatrujemy się w zapas Tanduaya.

Image

Wewnątrz śpi maluch, nic sobie nie robiąc z naszej obecności

Image

Dokupujemy też lokalny wynalazek na bazie rumu Tanduay opisany jako „sex on the beach” 😊 Dziewczynom smakował podobno…

Image

Ale nie mamy noclegu w samym El Nido. Postanowiliśmy uciec od tłoku tego miejsca i znaleźć ustronne miejsce na jednej z pięknych północnych plaż. Udaje się przez booking namierzyć taki camp w miejscowości Bucana – to pół godziny drogi na północ od El Nido. Nilo kręci nosem, tam nie ma dobrego dojazdu, Jackie mi pisze na whatsappie, że zadzwoniła do naszego hosta i musimy kawałek przejść pieszo. Nilo zawiedzie nas tylko do kładki. Ok to nie problem. Ale jak podjeżdżamy do rzeki to mina nam rzednie 😊

Image

Jest i druga kładka – ale zapewne działa do pierwszego mocniejszego sztormu!

Image

Image

Image

No idziemy z bambetlami bo co innego nam pozostało. Na szczęście nas camp jest już kilkaset metrów dalej. Przyglądamy się wiosce Bucana. Jest baaardzo ale to bardzo biednie

Image

Image

Image

Image

Image

Jedyną pociechą są dzieci, które jak nas widzą to natychmiast się uśmiechają i zbijają piątki. Dorośli też odpowiadają uśmiechem.

Image

Image

Image

Image

Nasz camp to po prostu 7 prostych i malutkich chatek prawie na plaży. Jesteśmy sami więc zajmujemy 5 wolnych. No łazienki i prysznice też są …. teoretycznie. Trzeba dać radę – to tylko dwie noce.

Image

Całe popołudnie spędzamy na pięknej plaży

Image

My sobie pływamy a dzieciaki bawią się w wodzie na .... starych drzwiach od lodówki, zasuwają na nich jak na desce surfingowej.

Idziemy na spacer po Bucana

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wieczorem niebo robi nam spektakl przy zachodzie słońca

Image

Image

Image

Nasza gospodyni proponuje nam posiłek, ma piękną dorodną rybę świeżo złowioną i nie musi nas długo namawiać

Image

Na deser jemy miejscowy przysmak: świeżą papayę polaną rumem. No palce lizać!!

Image

Image

Image

Kolejny dzień spędzimy tak jak prawie wszyscy turyści w El Nido – na Island Hoping. Do wyboru są cztery trasy A,B,C lub D dobrze opisane. Wszystkie lokalne biura sprzedają to samo za tę samą ceną. Trasa A którą wybieramy kosztuje 1200php od osoby z wliczonym lunchem. Odwiedzimy Big Lagoon, Seven Commando Beach, Payong payong beach, Shmisu Island oraz Secret lagoon. Wszystkie te punkty bez problemu można znaleźć na mapie google.

Rano nad Bucana unoszą się mgły

Image

A dzieci idą grzecznie do szkoły

Image

Na przystań w El Nido podwiezie nas nieoceniony Nilo, który czeka na nas z busem po drugie stronie kładki (wszystko załatwiła nam Jackie).
El Nido jest niemiłosiernie zatłoczone i pełno w nim turystów. Co ciekawe mnóstwo z nich to Polacy, co chwila ktoś mówi nam „cześć”

Image

Dowiadujemy się, że na łódkę trzeba się dostać ….. wpław! No pełne zaskoczenie i uśmiech na twarzach 😉

Image

Bierzemy nasze graty nad głowę (kto nie ma worka żeglarskiego) i idziemy przez całkiem głęboką wodę w porcie

Image

Tak wygląda El Nido od strony wody

Image

Image

Image

No jest tu po prostu pięknie, zdjęcia tylko trochę oddają zjawiskowość tych skał, błękit i przejrzystość wody i kolory.

Image

Image

Image

Image

Pływamy wśród tych skał zatrzymując się od czasu do czasu na snorkowanie przy rafie lub opalanie na plaży

Image

Przy kolejnych skałkach przesiadamy się na kajaki. Są podwójne lub potrójne. No to jest jeden z hitów tej wycieczki

Image

Image

Image

Krajobrazy niesamowite, pływamy też w grotach

Image

W jednym miejscu można wyjść z kajaka bo jest bardzo płytko i porobić sobie fajne fotki

Image

Po powrocie na łódź cumujemy przy Shmisu Island i załoga serwuje lunch na ciepło. Dopisują wszystkim apetyty.
Pięknie tu dookoła

Image

Image

Image

Image

Znowu znajdujemy rafę i wszyscy wskakują do wody

Image

Image

Ostatnia atrakcja po południu to Secret Lagoon, gdzie można wpłynąć do podziemnych grot ukrytych wśród skał.

Image

Image

Cały dzień na łódce i na wodzie. Jak ktoś zostaje w El Nido dłużej to może odwiedzić wszystkie cztery trasy lub po prostu spędzać leniwie czas – to takie miejsce

Image

Image

My wracamy do naszej Bucany na ostatni nocleg i pożegnalne party na plaży.

Image

Image

Image

Image

Następnego dnia powrót do Puerto Princesa i przelot na Cebu.

c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
11 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 10 Gru 2024 00:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Miałem w planach lecieć z El Nido bezpośrednio do Cebu linią AirSWIFT. Bardzo wygodnie bo nie trzeba wracać tych paru godzin do Puerto Princesa. Ale po pierwsze ten lot wcale taki tani nie jest - linia krzyczała 550zł od osoby. To jeszcze by moje towarzystwo jakoś przeżyło w zamian za ominięcie busa ale jak się już zabrałem do kupowania to okazało się, że pozostało …. 9 miejsc na mój zaplanowany rejs (a nas jest 10-tka). No ani chybi to znak 😊 Kupiłem więc grzecznie Cebu Pacific z Puerto Princessa do Cebu za ….. 70zł od osoby 😊 No i jak dołożymy koszt busika na osobę rzędu 50zł na łebka to nagle z powrotem towarzystwo zatęskniło do pięknych widoczków Palawanu w drodze – a to tylko 4,5 godziny jazdy od naszej kładki w Bucana. Lot mamy o 14 więc trzeba się w miarę rano zebrać do drogi.
Stawiamy się rano z bagażami i czekamy na Nilo. Chłopak spędził trzy dni tylko jeżdżąc z nami i gdzieś tu musiał dwa razy przenocować. Dajemy mu oczywiście odpowiedni napiwek.
Zanim Nilo się zjawi podjeżdża lokalny jeepney, który zbiera miejscowych

Image

Image

No za wygodnie na dalekie podróże to tam w środku nie ma…

Image

Po drodze jeszcze spotykamy koliberka, który usiłował wlecieć nam do busika

Image

Cebu Pacific jest punktualny i przy bramce nikogo nie interesują nasze trochę cięższe kabinówki plus nadprogramowe plecaki 😊
Lądujemy na Cebu po godzinnym locie

Image

Tu załatwiłem przejazd kolejnym busikiem do naszego hotelu, który znajduje się blisko Oslob na południowym krańcu wyspy Cebu. To znowu prawie 5 godzin jazdy! Busiarza znalazłem po prostu w necie i po ugadaniu na whatsappie ceny i warunków czeka na nas pod terminalem. Za podróż one-way na południowe Cebu kierowca wziął 7000php od wszystkich.

W Cebu City po południu są niemiłosierne korki i to one najwięcej zjadają nam czasu z tej podróży. Jak oni tu żyją?

Image

A to nowy most do Lapu-Lapu - nieprzypadkowe motywy na pylonach

Image

Po drodze wstępujemy do jedynej czynnej po drodze knajpy – sieciówki z kurczakami Jolibee. Żarcie jest podłe ale już zrobiło się ciemno i wszystko dookoła pozamykane, na dodatek zaczął padać deszcz i słychać grzmoty.

W pewnym momencie błyska się mocno, wali grzmot i w całej mieścinie razem z naszą knajpą zapada ciemność. No pięknie – pioruny walą, my z kurczakami w dłoni i ciemno jak oko wykol 😊 Na szczęście trwa to tylko kilka minut i zasilanie wraca.

Dojeżdżamy późno w nocy do naszego następnego hotelu, gdzie spędzimy aż trzy noce.
Co robić na południowym Cebu? No prochu nie wymyślimy – największą atrakcją jest obcowanie z rekinami wielorybimi w Oslob, do którego mamy niedaleko. Ponieważ dotarliśmy do hotelu późno w nocy nie mam wyjścia i proszę na recepcji o zorganizowanie na rano "rekinów" a potem przejazdu do Moalboal na snorkowanie z ławicami sardynek i żółwiami. Przeczytałem, że da to się ogarnąć w jeden dzień. No i oczywiście że da się od ręki. Mamy wstać o 4 rano bo to najlepszy czas na ogarnięcie rekinów a potem powrót na śniadanie do hotelu i ponowny wyjazd do Moalboal, gdzie będziemy mieć 2,5 godziny dojazdu.
Z cenami to mamy niezłą rozkminkę, bo cena zależy od ilości osób a jak za dwie atrakcje to jeszcze dodatkowo taniej a nas jest spora grupa. Po trudnych negocjacjach płacimy w końcu po 3800php za dwie atrakcje na raz. Zdaję sobie sprawę, że hotel potrąca swoją prowizję i gdybym miał więcej czasu to z 10-15% było by taniej ale nas zawożą i przywożą i jeszcze się opiekują więc machamy ręką.
No i wstajemy o tej 4 rano i jedziemy na tą przystań w Oslob

Image

No i oczywiście możemy sobie tu uczciwie powiedzieć, że jest to „fabryka oglądania rekinów” i trochę przypomina typowe "delfinarium" pomimo tego iż rekiny są naprawdę dzikie i przypływają z morza. No ale interes musi się kręcić więc zrobiono z tego pływania i oglądania cały przemysł.
Przyjeżdżamy tak rano aby stanąć w olbrzymiej kolejce po numerek. I nasz kierowca dobrze obeznany tłumaczy, że cała sztuka to załapać się do jednych z pierwszych łodzi bo już po godzinie kryształowe morze robi się bardzo mętne i nic tak naprawdę nie będzie widać przez tych co się chcieli wyspać.
I tak się właśnie dzieje, poranne wstawanie i bliskość atrakcji dały nam bodajże czwartą łódź z kolejki. Za nami tłoczy się dobre kilkaset (!) osób.
W międzyczasie nastaje świt, który jest dodatkową atrakcją.

Image

Podziwiamy go z kubkiem kawy w ręce

Image

Jak tylko robi się jasno około 6 rano rozpoczyna się nęcenie – kilka łódek pakuje zapas krylu i wypływają pierwsze. Rekiny wielorybie oczywiście wiedzą, że codzienne o tej porze jest darmowe karmienie (nie chce nawet myśleć co na to biolodzy morscy) i zjawiają się gromadnie całkiem niedaleko od brzegu.

Image

Wsiadamy do naszej łodzi jeszcze w kapokach ale przewodnik sugeruje abyśmy – jak mamy tyle odwagi – wskakiwali bez, bo inaczej ciężko będzie coś zobaczyć pod wodą.

Image

No i są rekiny a woda jeszcze jest naprawdę przejrzysta

Image

W teorii mamy się nie zbliżać do rekina na 4 metry – praktyka wygląda tak:

Image

Image

Image

Nad nami ciągle krąży łódka z krylem i te wielkie rekiny nie zwracają na nas żadnej uwagi aby tylko dostać więcej karmy…. Tak to wygląda, że to właśnie one nie trzymają żadnego dystansu do ludzi, ze dwa razy oberwałem płetwą!

Image

Image

No nie powiem, wrażenie jest nieeesamowite, one są naprawdę wielkie a my jesteśmy … no blisko!

Image

Image

Całość trwa może pół godziny i trzeba się zbierać na ląd bo nieprzebrany tłum czeka na swoją kolejkę aby popływać w coraz bardziej mętnej wodzie….

Nie ma lekko, szybkie śniadanie w hotelu i jazda z powrotem do busika na przejazd do Moalboal. Po drodze oglądamy widoczki nadbrzeżne. Droga całkiem w dobrym stanie.

Image

Image

Image

W Moalboal zakładamy maski i snorkujemy przy brzegu. Na dzień dobry spotykamy wieeelgachną ławicę sardynek. No takie coś widziałem do tej pory tylko na filmach przyrodniczych.

Image

Image

Image

Image

Image

Jak się już nacieszyliśmy sardynkami płyniemy w inne miejsce gdzie żerują żółwie morskie. Nasz przewodnik ostrzega, że pod żadnym pozorem nie wolno ich dotykać, grożą za to wysokie kary pieniężne.
Ale polowanie z telefonem i gopro jest jak najbardziej udane:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Co tu dużo mówić – pięknie to wygląda a jeszcze te żółwie na tle ławicy sardynek…

Image

No znowu to było coś fantastycznego. Świetna atrakcja jakże łatwo dostępna z plaży, trzeba tylko tu dotrzeć. No ale jest już mocno po południu, wracamy i wpadamy na powrocie do przydrożnej knajpki. Menu jest obrazkowe:

Image

Ja mam ochotę na lokalną rybkę – bangusa. No po prostu palce lizać!

Image

Oglądamy jeepneye w wersji z południowego Cebu – inne modele niż na Palawanie i Luzon

Image

Nie da się zapomnieć, że Filipiny do kraj katolicki:

Image

Wracamy wieczorkiem, wyganiam z łazienki nieproszonego gościa - Heteropoda venatoria 😊 (na szczęście niegroźny dla ludzi ale całkiem spory!)

Image

Na kolejny dzień nasze Panie ogłaszają przerwę w atrakcjach– chcą się poopalać, popływać w basenie, iść na masaż i po prostu odpocząć. Hmmm…. odpoczywać to my będziemy na emeryturze! Nie pozostaje nam nic innego niż zorganizowanie atrakcji dla samych facetów. Z kołem ratunkowym przybywa jedna z imho najfajniejszych atrakcji południowego Cebu – Canyoneering. Cóż to takiego? Otóż jest to trekking wzdłuż górskiej rzeki, na szczęście w dół. A po drodze? No to nie będzie spacerek :D .
Oczywiście tę atrakcję bukuję zawczasu przez whatsappa. Wybrałem Kawasan Canyoneering. Organizatorów jest wielu ale to biuro miało dobre recenzje w sieci. Cena mocno zależy od ilości ludzi w grupie i my zapłaciliśmy po 3300php za 4 osoby. Nie tanio ale całkiem znośnie jak na taką atrakcję. No i jeszcze przyjechali po nas a potem odwieźli – to 2 godziny jazdy od naszego hotelu. Wyjazd jak zwykle wcześnie rano. To dobrze, szybciej wrócimy.
Na miejscu pakują nas w kapoki i kaski, podpisujemy trylion papierów, że wszystko jest na naszą odpowiedzialność 😊 i mała ciężarówka zabiera nas na pace na szczyt góry.

Image

Tam szybkie szkolenie (mamy generalnie się nie zabić 😉) i rozpoczynamy trekking. Oczywiście trzeba mieć dobre buty do chodzenia po wodzie, sugeruję brać takie lepsiejsze…
Schodzimy w koryto rzeki i zaczynamy trekking.

Image

Image

Image

Nasza agencja zapewniła nam przewodników, którzy pomagają w trudniejszych momentach, na początku jest łatwo i przyjemnie

Image

Image

Image

Trudniej robi się jak stajemy na krawędzi klifów i ….. trzeba skoczyć w dół do wody!

Image

Są miejsca gdzie jest nawet 8 metrów. To nie jest atrakcja dla każdego (już sobie wyobrażamy tą aferę z naszymi dziewczynami gdyby zechciały z nami pojechać – lepiej niech się smażą na plaży!)

Image

Brodzimy w wodzie, jeździmy po skałach, duuużo pływamy

Image

Image

Image

Image

Rzeka co chwila czymś zaskakuje – nie ma nudy, jest naprawdę dobra zabawa

Image

Image

Image

No i co chwila skoki!

Image

Krajobrazy są przepiękne, szkoda, że mamy tak mało czasu na podziwianie. Skupiamy się głównie na tym aby sobie nie zrobić krzywdy, nie skręcić nogi i nie nabić guza.

Image

Image

Image

Na końcu dwa wodospady Kawasan, górny i dolny. Na górny płyniemy pod strumień spadającej wody aby rzucić się w toń i poczuć jego moc!

Image

Image

Kończymy trekking po prawie 2 godzinach na dolnym wodospadzie Kawasan.

Image

Potem już spacerek do ujścia rzeki

Image

Czeka na nas posiłek (w cenie) plus litrowe piwo – no należy się nam oczywiście. Wracamy cali i mega zadowolenie – będzie co opowiadać tym co zostali się smażyć.

Image

W końcu mam okazję przyjrzeć się naszemu hotelowi.

Image

Prowadzi go małżeństwo afrykanerskie. Biali ale urodzeni w Zimbabwe (a tak naprawdę jeszcze w Rodezji). Prowadzili lodge w Malawi i niestety lokalna polityka „przestała im sprzyjać” Zostali zmuszeni do sprzedaży i emigracji. Kto bywa w Afryce ten zrozumie. I tak przez swoich znajomych, właścicieli hotelu, znaleźli się na Cebu. Pokręcone są losy ludzi i zawsze warto się przysiąść i posłuchać opowieści przy szklaneczce rumu.
Tak oto mile schodzi nam czas na Cebu i po trzecim noclegu w tym samym sympatycznym hotelu zbieramy się na przeprawę na Bohol.
Stay tuned!
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
      
#12 PostWysłany: 11 Gru 2024 10:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Nasza wyprawa zmierza już powoli ku końcowi, ale ten czas zleciał! Została nam jeszcze wizyta na Bohol. To taka „cukierkowa” wyspa ze znanymi atrakcjami, którą większość wycieczek ogarnia w jeden dzień. Oczywiście znam dobrze osoby, które potwierdzą, że to są najpiękniejsze Filipiny i na Boholu oprócz „standardowego zestawu” jest jeszcze milion cudownych rzeczy do oglądania (vide filmiki i relacje by @Babuk). No ja już też Bohol zwiedzałem (z wymienionym tu @Babukiem) wieki temu więc wiem doskonale czego się spodziewać.

Ostatni nocleg mamy w Cebu City i musimy po południu tam powrócić aby być blisko lotniska na poranny odlot. Cała sztuka to dostać się rano na Bohol z południowego Cebu .

Dzięki znajomościom, (no właśnie, dzięki za namiary Zen) busika z kierowcą podstawi nam Jof. Wszystko załatwiam przez whatsappa. On też pomaga mi znaleźć najlepszą opcję dostania się na Bohol. Jesteśmy na południowym Cebu i nie uśmiecha się nam wracać do Cebu City 5 godzin i potem bujać się promem. Są mniejsze promy z Oslob (ale pierwszy dopiero o 10.30) oraz z Argao – no jest prom o 6 rano. To jest to! Będziemy na Bohol w Loon około 8.30 więc zrobimy cały ”standardowy” program do popołudnia.
Ale do Argao trzeba się jeszcze dostać i to sporo wcześniej. Alex, nasz kierowca hotelowy z pierwszego dnia, od razu do mnie zagadał czy nie potrzebujemy tego transportu do Argao. No w to mi graj! Ugadałem z nim cenę 1500php za naszą 10tkę i zadowolony poszedłem na basen. Późnym popołudniem przyszła do mnie managerka hotelu i uśmiechnęła się drwiąco: - Nice try, sir! – oczywiście nie mogę dogadać się z ich kierowcą na boku ☹ Oczywiście Alex nas zawiezie na prom, oczywiście płacę w recepcji, oczywiście dla gości cena promo 2500php ☹. Taki lajf, już nie chcę kombinować, to dwie godziny drogi i trzeba ruszyć o 3.30 rano a prowizja hotelu to raptem 7zł na osobę ale fakt jest fakt, niesmak pozostał…

Trafiamy więc na przystań w Argao o 5.30, prom czeka:

Image

Nawet nie jest drogo, 280php od osoby czyli całe 20zł. Pakujemy się na pokład i płyniemy na Bohol prawie 2,5 godziny.

Image

Image

Po drugiej stronie w Loon czeka na nas busik z naszym najnowszym kierowcą, sympatycznym Cho Cho (Jof jest jego bossem). Umówiłem się na całą trasę na dziś z Jofem przez whatsappa więc jedziemy w znane mi miejsca. Za wynajem busa z kierowcą na cały dzień zapłaciłem 3500php. Nie będę nic specjalnego wymyślał – robimy „Bohol – zestaw standardowych atrakcji”
No wyspa wygląda ślicznie, drogi równe, wioski i domy zadbane – takie bogatsze Filipiny. Oczywiście gdzieś daleko widać i chatki ale wzdłuż głównych dróg stoją całkiem sympatyczne domki. Ludzie też całkiem dobrze ubrani

Image

Na drodze suszy się ryż

Image

Ale pola ryżowe uprawiane są już klasycznie:

Image

Zaczynamy bardzo standardowo od Czekoladowych Wzgórz:

Image

Wdrapujemy się na najwyższe z nich, gdzie zamontowany jest taras widokowy i podziwiamy ten niesamowity krajobraz, dawne dno oceanu. To jedna z wizytówek całych Filipin:

Image

Image

Image

Image

W kolejce do odwiedzenia mamy hodowlę motyli, którą od mojej ostatniej wizyty rozbudowano o cały park „dzikich” zwierząt. Najpierw motyle (ale w specjalnym namiocie)

Image

Image

Potem inne zwierzęta jak woły-albinosy, węże oraz – ciekawostka – sugar glider czyli lotołapanka karłowata, ssak z Australii znany z lotnych właściwości – ma błony pomiędzy łapami i potrafi długo szybować skacząc z drzewa na drzewo.

Image

Image

A na końcu trafia się nam dzika prządka wielka, rozpowszechniona w całej Azji

Image

Kolejną atrakcją jest park w którym żyją tarsiery – to jedne z najmniejszych małpek świata zwane wyrakami upiornymi. Jako żywo przypominają młodego Zgredka lub małe gremliny.

Image

Są naprawdę malutkie i chowają się pod dużymi liśćmi

Image

Image

Image

Park z tarsierami odwiedzają tłumy, trudno było zaparkować nawet, to kolejna bardzo znana atrakcja „nie do ominięcia” na Bohol.

Image

Po drodze mnóstwo kościołów ale co nam się rzuca w oczy to plakaty przydrożne ze znanym dobrze w Polsce świętym obrazem:

Image

Odbudowana dzwonnica

Image

Man-made forest:

Image

Ktoś miał dobry pomysł biznesowy na zajęcie kilku godzin w porze lunchu. Zamiast szukać knajpy, na rzece Lomboc organizowane są półtoragodzinne rejsy statkiem-restauracją. Na pokładzie szwedzki stół na bogato i można dokupić piwko. No lepiej się nie dało tego wymyślić dla zmęczonej wycieczki. Tak wygląda statek-restauracja:

Image

I znowu przemiał, tych statków pływa chyba 8 na krótkim odcinku rzeki. Jest akurat czas na jedzenie, posłuchanie przebojów barda pokładowego (jest cała orkiestra), podziwianie przyrody na rzece oraz odwiedziny w pływającej szkole gry na gitarze i ludowych tańcach (tu opłata dobrowolna). Wszystko to w jednym pakiecie w półtorej godziny! Wygląda na pułapkę turystyczną ale – szczerze, jedzenie było dobre, towarzystwo świetnie się bawiło i czego chcieć więcej….

Image

Image

Image

Image

Image

Jak ktoś jeszcze jest głodny po rejsie to może w sklepie firmowym dokupić przekąskę ;)

Image

Ani się nie obejrzeliśmy przyszło popołudnie. Nasz ostatni prom do Cebu City odchodzi z Tagbilaran o 17.40. Nie możemy się na niego spóźnić bo rano mamy już powrotny samolot do Hongkongu.
Po drodze do Tagbilaran podziwiamy lokalne wersje jeepneyów:

Image

Image

No i ostatnia atrakcja: post-hiszpański kościół w Baclayon. Pierwszy raz odwiedziłem go w 2011 roku i wyglądał wtedy tak na moich zdjęciach (oryginalna średniowieczna budowla):

Image

Image

Niestety w 2013 roku Bohol nawiedziło silne trzęsienie ziemi i oryginalny XVI-wieczny kościół w Baclayon został praktycznie zrównany z ziemią

Image
(zdjęcie by @Babuk)

No na szczęście go odbudowano i dziś wygląda tak:

Image

Image

W środku już trochę pojechano z nowoczesnością. Dla mnie dziwnie się to ogląda bo pamiętam oryginalne średniowieczne wnętrza.

Image

Image

Image

No to już ostatni przystanek na Bohol. Pozostaje nam dojechać do portu, zakupić bilety na speedboata do Cebu City i pożegnać się z Cho Cho. Bilet na OceanJet kosztuje 500php od osoby ale trzeba doliczyć opłatę za bagaż oraz port fee.
Zabiera nas szybka łódka w dwugodzinną podróż do Cebu City:

Image

Na pokładzie mamy do dyspozycji wielki telewizor. Przed wypłynięciem obowiązkowa modlitwa dla wszystkich:

Image

Docieramy do Cebu City już po zmroku, mamy hotel w mieście ale coby nie kombinować umawiam się z tym samym kierowcą co nas wiózł z lotniska i za 1000php odbiera nas z promu i wiezie na nasz ostatni filipiński nocleg w Cebu City. Mijamy krzyż Magellana oraz Carbon Market, towarzystwo jest już zbyt zmęczone aby dać się namówić na połażenie – ja byłem poprzednim razem.
Nazajutrz poranny przelot do Hongkongu i cały dzień na zwiedzanie tego miasta.

c.d.n.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#13 PostWysłany: 13 Gru 2024 15:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2011
Posty: 620
Loty: 1352
Kilometry: 2 764 931
platynowy
Znowu pobudka w nocy aby zdążyć na samolot o 6.30 rano. Z Cebu City na lotnisko Mactan to prawie 45 minut jazdy a Filipiny w nocy nie śpią, ruch całkiem spory.
Nowy, przestronny terminal wita nas pięknym napisem:

Image

Na terminalu zamawiam kawę a barman przygotowuje latte z ...... polskiego mleka!

Image

W ostatni odcinek zabierze nas niezawodne Cebu Pacific. Kiedyś w tej linii rozrywkowo podchodzili do safety demo (poszukajcie filmików w sieci) ale od jakiegoś czasu jest standardowa sztywna procedura.
Po starcie mamy widok na wulkan Kanlaon na wyspie Bacolod. Trwa obecnie erupcja..

Image

Lądujemy w Hongkongu przed 9 rano i … niespodzianka na emigracji. Nie ma już wypełniania formularzy wjazdowych, idzie się prosto do okienka z paszportem, formalności trwają minutę! Jak miło, zmianę wprowadzono w tym tygodniu właśnie.
Mamy calutki dzień na Hongkong (Air France odlatuje o 22.40) więc zostawiamy kabinówki i większe plecaki w przechowalni i udajemy się pociągiem HK Express na Hongkong Island. Bywałem w HK wieeeele razy (coś koło 12-stu) więc robię za przewodnika. Nie mamy konkretnego planu ale w otoczeniu wieżowców można pospacerować i poodkrywać starą kolonialną przeszłość miasta. Nie do uwierzenia ale jest..... rześko! Temperatura około 21C!! Jestem w szoku. Wszystkie moje poprzednie pobyty to były tutaj tropiki.

Image

Image

Uwielbiam te ich piętrowe tramwaje i autobusy (nowe piętrusy są już elektryczne z bateriami pochodzącymi ... z Polski 8-) )

Image

Image

Co nas dziwi, widzimy sporo protestów na ulicy. Dopytałem i ten konkretny dotyczy polityki mieszkaniowej.

Image

Nieprzypadkowo koszmarne „klitkowe” osiedle w Warszawie ochrzczono właśnie „Hongkongiem” bo tutaj buduje się gigantyczne wieżowce mieszkalne z malutkimi mieszkaniami, które na dodatek są koszmarnie drogie. Ale to nie wszystko – nie ma możliwości wyboru dla mieszkańców, jak ktoś się zapisze na mieszkanie to dostanie przydział (czyli możliwość wykupu) w miejscu, które mu wybierze miasto!
Zaglądamy do agencji nieruchomości z czystej ciekawości. Pani widząc zainteresowanie odpowiada: w prestiżowej lokalizacji (czyli nie na dalekich obrzeżach) 45-metrowy apartament kosztuje, nie spadnijcie z krzesła: 2,4mln ….. dolarów.

Wpadamy do ulicznej chińskiej garkuchni:

Image

Chińskie jedzenie palce lizać i w miarę tanio (porcje po 25-30HKD)

Image

Do tego lokalny kraft:

Image

Wsiadamy w kultowy tramwaj wodny do Tsim Sha Tsui w Kowloon (bilety po 6,5 HKD) i podziwiamy Victoria Harbour i statki na kanale

Image

Image

Image

Image

Image

Leniwie przechodzimy się zatłoczoną na maksa Nathan Road

Image

Naszym celem jest Temple Street, tutaj już Hongkong wygląda bardzie tradycyjnie

Image

Jest dopiero 15-ta, Night Market na Temple Street dopiero się rozstawia i część stoisk jeszcze jest pusta. Za to w komplecie stawiają się panny na wynajem razem z rezolutną burdelmamą. Bez oporu w biały dzień na Temple Street!
Pozostaje nam udanie się do pobliskiego baru na świętowanie urodzin naszego przyjaciela. Ceny drinków „warszawskie”

Image

Impreza nam się rozkręciła, bo właścicielka lokalu dała mi dostęp do tableta z muzyką :D No cóż inni bywalcy baru osłuchali się polskich przebojów :lol:
No to już koniec wyprawy, pakujemy się w Airbusa 350 Air France i przez Paryż wracamy do domu.

Image

No piękna wyprawa się udała. Jak widzieliście działo się i było przepięknie nawet pomimo faktu, że postawiliśmy na bardzo znane i oklepane miejsca.
Ludzie na Filipinach są niesamowicie życzliwi i sympatyczni. Z definicji uśmiechają się zawsze co sprawia, że ten kraj wydaje się niesamowicie przyjazny turystom. Nie trzeba jednak zapominać o wielkiej biedzie, która tu panuje, widać ją bardziej lub mniej w zależności od regionu ale takie tu jest życie.
Spotkaliśmy mnóstwo Polaków we wszystkich miejscach więc jest to dla nas całkiem popularny kierunek wycieczkowy. Nie bójcie się samodzielnie polecieć na Filipiny, jest ciągle bardzo tanio i wszystko można załatwić na miejscu bez żadnych problemów.
To był mój trzeci pobyt na Filipinach i na pewno nie ostatni! Jest jeszcze bardzo wiele miejsc do odkrycia i zobaczenia chociażby zaległy trekking na Pinatubo lub na tarasy ryżowe w Banaue, które wypadły z mojego pierwotnego planu oraz wiele innych wysp do odwiedzenia.
_________________
Image

"Turysta to ktoś, kto już od przyjazdu myśli o powrocie do domu, podczas gdy podróżnik nie wie, czy w ogóle wróci"
Góra
 Profil Relacje PM off
11 ludzi lubi ten post.
potek7 uważa post za pomocny.
 
      
#14 PostWysłany: 13 Gru 2024 16:57 

Rejestracja: 29 Gru 2015
Posty: 138
Jakby ktoś szukał moich filmików z Filipin, o których wspomniał @Hiszpan (byliśmy prawie w tym samym czasie i prawie udało się spotkać z Cebu City), to są u mnie na kanale YT

Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#15 PostWysłany: 16 Sty 2025 15:36 

Rejestracja: 29 Gru 2015
Posty: 138
Gdy wklejam link do kanału na Youtube to pokazuje się obrazek jak wyżej (film jest niedostępny). Więc spróbuję dać link tylko do jednego filmu z Bohol, a jak ktoś chciałby zobaczyć filmiki np z Siquijor czy Busunaga to zapraszam na kanał youtube o nazwie "jakub-w-podróży"

Góra
 Profil Relacje PM off
hiszpan lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 15 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group