Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



 [ 21 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 13 Lis 2022 18:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
Zanzibar nie był nigdy na szczycie listy moich podróżniczych marzeń, ale odkąd zbieram mile Miles&More moje myśli coraz częściej szybowały w jego kierunku. 40 tysięcy mil plus dopłaty rzędu 300- 500 zł za osobę w dwie strony to całkiem przyzwoita opcja przekroczenia równika.
No i na początku roku 2022 przychodzi Ten Impuls! Pewnie wielu z Was to zna, po prostu wiesz, że właśnie TERAZ nadszedł czas na WŁAŚNIE TE BILETY!
Wybór padł na sierpień. Bo wakacje, pora sucha, najniższe temperatury powietrza. Co nie znaczy oczywiście, że niskie - w tym czasie sięgają 28 stopni (średnia to ok. 25°C).
12 sierpnia wieczorem, przybywamy na lotnisko Chopina w Warszawie. W Polonezie wypijam Black Mimosę, po czym odwiedzam Szoniego w Preludium czyli “w tej piwnicy bez okien”, jak to kiedyś nazwał ją pieszczotliwie pewien miły forumowicz ;p - motywując mnie do zrobienia FTLa ;-)
Załącznik:
1.jpg
Załącznik:
1(0).jpg


Przenosimy się do Bolero i tam coraz bardziej nerwowo zerkamy na tablicę odlotów. Opóźnienie… 10, 15, 20 minut. A my mamy godzinę na przesiadkę w Bejrucie. Dobra, wiadomo, jeden bilet, jakby co to przebookują, ale nasza podróż ma trwać kilkanaście godzin, wystarczy.
Zabiera nas nasz narodowy przewoźnik, opóźnienie wzrasta do trzydziestu minut. Obliczamy, że boarding na kolejny samolot zacznie się wcześniej niż wylądujemy. W tym momencie przypomina mi się, że miałam się przestawić na afrykańskie poczucie czasu, może to już właśnie teraz, będzie co będzie, nie ma co się denerwować. Wypite w salonikach trunki wyostrzają (przynajmniej w naszym mniemaniu ;-) ) nasz dowcip, próbujemy dowiedzieć się od obsługi czy nasz Ethiopian będzie skomunikowany ;-)
Szefowa pokładu dziwi się, że sprzedano nam takie połączenie, przesadza na 1D i 1E i sugeruje bieg po otwarciu drzwi.
No to biegniemy ;-) Rękaw, korytarz, zakręt …wpadamy na kogoś.
- Addis Abeba ? - pyta.
- Tak - odpowiadamy - ledwo łapiąc oddech.
- Macie bagaż nadawany?
- Nie.
Niespiesznie prowadzi nas do swojego biurka. Prawie biegniemy w miejscu z tego rozpędu, ale pana otacza aura flegmatycznego spokoju. Cóż zrobić, staramy się stać spokojnie, choć nie wiemy co on tam właściwie klepie w tę klawiaturę.
Po dłuższej chwili… wydaje nam karty pokładowe, nie wiem po co, dostaliśmy już wszystkie w Warszawie. Nie dość, że marnuje nasz czas, to wg tych nowych nie siedzimy obok siebie.
Bez słowa wskazuje nam kierunek. W biegu skanujemy bagaż, na szczęście kolejek brak. Dobiegamy do gate… a na nim zero informacji. No to pewnie odleciał, myślę…
Ale nie, dopiero tam, od obsługi dowiadujemy się, że jest godzina opóźnienia… ;-) Uff 🙂
Pakujemy się do kolejnego Boeinga 737-800, ale jako dzieci tanich linii zasypiamy szybko, nie zważając na niewygody.
Do Etiopii docieramy rano, tym razem mamy akurat tyle czasu by spokojnie przespacerować się po sporym lotnisku.
Załącznik:
1 (1).jpg


Ostatnie 3 godziny lotu spędzamy w szerokokadłubowym Airbusie A350, od lotniczego żarcia bolą nas już trochę brzuchy, ale nie marudzimy, wrażenia jednak zupełnie inne niż w podniebnych PKSach, którymi zazwyczaj latam ;-) No normalnie film i mapę można obejrzeć :D ;-)
Załącznik:
1 (2).jpg

Załącznik:
1 (3).jpg

O 13 lądujemy na Zanzibarze, upał wdziera się do samolotu od razu po otwarciu drzwi. Docieramy do starego, zatłoczonego terminala, nowy poznamy dopiero przy odlocie. Przed drzwiami sprawdzanie papierów covidowych (QR kod, który trzeba uzyskać na 24 przed podróżą, szczepienie lub wynik testu PCR).
W środku duszno, gwarno i chaotycznie. Po raz kolejny raz w życiu cieszę się, że jest takie forum… dzięki któremu wiem, że wcale nie muszę stać w tej kolejce, a że te niczym nie oznaczone drzwi … to wrota do klimatyzowanej oazy, gdzie przy schłodzonym napoju urzędnicy ogarną za nas wizy:)
Załącznik:
1 (5).jpg


Pamiętajcie, jeśli macie Priority Pass…kierujcie się na lewo:)
Wiza kosztuje 50 dolarów i można za nią zapłacić w gotówce (równo odliczonej, dwie osoby to 2x banknot 50 USD) w tej oazie na miejscu, lub kartą - wychodząc w eskorcie urzędnika do kasy. Nie wiem, może się im terminale w tym salonie zepsuły. Płaciłam wielowalutową kartą Aliora i pobrało równe 50 dolarów, bez żadnej prowizji (jaka to doliczana jest standardowo przy płatnościach w sklepach).
Po załatwieniu tych formalności czeka nas jeszcze skanowanie bagażu i….
… można ruszać w Afrykę:)

C.D.N.


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
35 ludzi lubi ten post.
9 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#2 PostWysłany: 22 Lis 2022 21:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
Dolary wymieniamy w małym kantorze, na prawo od wyjścia z lotniska. Tu kurs jest podobno najlepszy, choć szczerze mówiąc to zbytnio tego nie analizowałam. Nie zważając na bardzo gorąco polecającym swe usługi transportowe naganiaczy, rozglądamy się za daladala. Są to minibusy tworzące zanzibarską sieć komunikacyjną. Ich nazwa pochodzi nie z języka suahili, a z angielskiego “dollar”, opłata za przejazd oscyluje właśnie mniej więcej w tej kwocie. Od lokalsów dowiedziałam się, że każdy busik to inna firma, pewnie dlatego ich standardy są tak różne. Mają jednak swoje numery i ustalone trasy. Są przystanki, ale zatrzymać można je w każdym momencie. Kursują od świtu do wieczora. Na stronie https://wearezanzibar.com/zanzibar/dala ... transport/ znalazłam mapę tras, była ona bardzo pomocna przy planowaniu naszej podróży. Nie jest kompletna, udało nam się odkryć kilka innych połączeń, ale o tym później.
Załącznik:
dala_dala.png

Mamy mały problem ze znalezieniem miejsca odjazdu 505 do Zanzibar City, niepotrzebnie skręcamy w stronę nowego terminalu. Spotykamy dziewczynę, która jak się okazuje pracuje na lotnisku. Mam w głowie wszelkie opowieści o interesowności Zanzibarczyków, tipach, “oprowadzaczach” itp. Tego typu klimaty mocno powstrzymywały mnie przed podróżami do krajów, w którym biały człowiek czuje się chodzącym bankomatem… jednak moje obawy okazują się w tym momencie nieuzasadnione. Dziewczyna nie dość, że prowadzi nas do miejsca, z którego odjeżdżą daladala, to jeszcze zostaje z nami do momentu zapakowania się do busika. Okazuje pewne zdziwienie, że nie wybieramy taksówki, choć jesteśmy tu pierwszy raz.
No ale cóż, taka ma to być podróż. Loty za mile, hotele w stuprocentach za deale, transport za one dolar 🙂
I pole pole, tak tu mawiają. Czyli powoli. To nasze hasło na najbliższe 10 dni. Chcemy chłonąć klimat, zobaczyć tyle ile się da, ale nie śpieszyć się.

Daladala z lotniska do miasta Zanzibar kosztuje 400 TZS czyli...około 80 groszy 😃. Podróżując z lokalsami warto pamiętać o zasadzie - płacisz wtedy, kiedy wszyscy. Już po ruszeniu w drogę, zazwyczaj przy wyjściu, czasem w trakcie. Niestety zdarzają się pomysłowi oszuści, którzy podają się za właściciela pojazdu i każą zapłacić przed kursem (i to niestety dużo więcej niż rzeczywisty koszt przejazdu), po czym znikają.
Załącznik:
1.jpg

Paka 505 szybko się zapełnia i ...ścisk szybko przekracza normy europejskie... ale to przygoda sama w sobie:) Kierujemy się w stronę Stone Town, które jest częścią miasta Zanzibar, wpisaną na listę UNESCO. Dojeżdżamy w okolice bazaru Darajani, który na pewno jest miejscem wartym odwiedzenia, ale… może nie na samym początku afrykańskiej przygody. Nigdy nie byłam jeszcze w Czarnej Afryce, kiedyś odwiedziłam Egipt, trzy razy trafiłam do Maroko, nie do końca wiem czego się spodziewać. Nie czuję się zbyt komfortowo przeciskając się z całym dobytkiem pomiędzy stoiskami, marzę o dotarciu do hotelu. Na targ Darajani wrócimy jeszcze pod koniec naszej wyprawy, już zupełnie z innym nastawieniem.
Odrobinę błądzimy wąskimi uliczkami, maps.me i offlajnowe mapy googla gubią się raz po raz.
Załącznik:
2a.jpg

Po piętnastu godzinach na lotniskach i w samolotach, jeździe w zatłoczonym busiku i spacerze z plecakami… przed nami wyłania się nasz hotel: The Seyyida Hotel and Spa https://theseyyida-zanzibar.com/. Czujemy się tak, jakbyśmy dotarli do upragnionej oazy:)
Załącznik:
Seyyida.jpg

Załącznik:
3.jpg

Tu zatrzymujemy się na trzy noce, mogę zdecydowanie polecić 🙂 Co prawda bez ołszyn viu… ale za to mamy podgląd na uliczne życie Zanzibaru oraz na kreatywne rozwiązania elektryczne ;-)
Załącznik:
4.jpg

Po wypoczynku ruszamy w kierunku wybrzeża. Jest już ciemno i w Ogrodach Forodhani rozpoczyna się życie nocne. Są stoiska z jedzeniem, sporo naganiaczy oferujących wycieczki i inne usługi, przesiadująca na ławkach młodzież, koncert jakiegoś zespołu, bawią się i turyści i tutejsi. Czytałam, że prawdziwie lokalsowe jedzenie jest w tym czasie w pobliżu bazaru Darajani, znam też zasadę, że im więcej zaangażowania w promowanie swego stoiska, tym większe szanse, że będzie się rozczarowanym. Nic tu konkretnego nie polecę, czułam się zbyt intensywnie namawiana na zakup, co odniosło skutek odwrotny do zamierzonego.
Załącznik:
5.jpg

Załącznik:
6a.jpg

Załącznik:
6.jpg

Mając przesyt bodźców i wrażeń uciekamy na zimne Kilimandżarko do Livingstone Beach Restaurant.
Załącznik:
7.jpg

Załącznik:
8.jpg

Fajnie grają tam na żywo i potem żałujemy, że przenieśliśmy się do Mercury's Restaurant. Ceny bardzo turystyczne, muzyka (też na żywo) dość przeciętna, przynajmniej tego wieczoru.
Załącznik:
10.jpg

Załącznik:
9.jpg

Zamawiamy mało zanzibarską przekąskę i wracamy do hotelu po drodze mijając tajemniczy budynek. W środku widać światło, zastanawiamy się czy ktoś w nim mieszka, snujemy historie… nie mam pojęcia czy choć zbliżamy się do prawdy ;-)
Załącznik:
11.jpg


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
24 ludzi lubi ten post.
8 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#3 PostWysłany: 26 Lis 2022 21:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
Załącznik:
13.jpg

A to widok z tarasu The Seyyidy, całkiem przyjemny. Podawane jest na nim smaczne śniadanie, po którym niespiesznie włóczymy się po okolicy.
Załącznik:
14a.jpg

Załącznik:
15a.jpg

Załącznik:
16a.jpg

Chłoniemy kontrasty, obserwujemy ludzi, wystawy, sklepiki, zdobienia na drzwiach, budynki, wszechobecne koty.
Załącznik:
17.jpg

Załącznik:
19.jpg

Załącznik:
20.jpg

Załącznik:
18b.jpg

Załącznik:
18c.jpg

Mamy jednak konkretny plan na dziś, chcemy popłynąć na Wyspę Więzienną. Wstępujemy do dwóch agencji turystycznych, których adresy sobie zapisałam, jednak ostatecznie ulegamy czarowi Omara, którego spotykamy pod Muzeum Freddiego Mercurego.Taki rejsik może kosztować i 40 dolców od osoby, jeśli skorzystać z oferty np. hotelu. Omar proponuje 25 USD/2 pax, pewnie da się taniej, ale na taką cenę już przystajemy.
Co do Muzeum Freddiego i ponoć domu, w którym mieszkał. Podobno tak naprawdę zupełnie nie wiadomo gdzie mieszkał Farrokh Bulsara, a Zanzibar dość późno zorientował się jaki skarb narodowy przypadł mu w udziale. W którymś momencie ktoś przedsiębiorczy po prostu oznajmił, że to BEZ WĄTPIENIA było w jego kamienicy. A potem wydarzyło się to jeszcze kilka razy ;-)
Załącznik:
22.1.1.jpg

A tak przy okazji - prawie naprzeciwko muzeum jest jeden z nielicznych w mieście sklep z alkoholem. Nie dziękujcie ;-)

Łódki cumują przy plaży, w większości są drewniane. Omar pakuje nas do jednej z nich. Miejsce startu łatwo znaleźć, byliśmy tu już wczoraj, to przy Livingstone Beach Restaurant.
Załącznik:
22.1a.jpg

Płynie z nami kilka osób, które mają wykupiony jakiś bogatszy pakiet, obejmującego m.in. przewodnika i przerwę na snorkeling w drodze powrotnej.
Rejs nie jest długi, wyspa Changuu (tak brzmi jej prawdziwa nazwa) jest oddalona od miasta Zanzibar 6 kilometrów.
Załącznik:
22.jpg

Załącznik:
23.jpg

Załącznik:
24.jpg

Załącznik:
25.jpg

Jej główną atrakcją są żółwie olbrzymie, płyniemy je odwiedzić.
Na miejscu trzeba mieć jeszcze drobne na opłatę wstępu, niestety nie pamiętam ile (2-4 USD?), może ktoś podpowie?
Załącznik:
26.jpg

Załącznik:
27.jpg

Żółwie pochodzą z Seszeli, cztery pierwsze zostały sprezentowane Zanzibarowi w 1919 roku. W połowie XX wieku było ich już ponad 200, niestety populacja spadła (kradzieże, polowania, skutki rewolucji).
Załącznik:
28.jpg

No halko 8-) ;)

Wyspa jest malutka i naprawdę nie jest potrzebny przewodnik, obejść można wszystko w kilkanaście minut.
Załącznik:
29.jpg

Załącznik:
30.jpg

Załącznik:
31.jpg

Budynki, które pod koniec XIX wieku miały być więzieniem dla recydywistów . Jednak żaden więzień nigdy tam nie przebywał, ponieważ lokalne władze postanowiły wykorzystać wyspę do izolacji osób podejrzanych o bycie nosicielami chorób zakaźnych, szczególnie żółtej febry.
Załącznik:
32.jpg

Załącznik:
33.jpg

Załącznik:
34.jpg

Oprócz żółwi spotykamy urocze ale płochliwe antylopy DIKDIK, jedne z najmniejszych.
Załącznik:
35.jpg

Istotnym zadaniem podczas tej wycieczki jest zapamiętanie, którą łodzią się przypłynęło, jest ich tam sporo ;-)
Załącznik:
36.jpg

Załącznik:
37.jpg

W drodze powrotnej łódź zatrzymuje jeszcze w pobliżu wyspy, kilka osób wskakuje do wody, by pooglądać życie podwodne przez maskę.Jeśli miałabym oceniać, to nie jest raczej najciekawsze miejsce do snorkelingu.

-- 26 Lis 2022 22:04 --

Nie mniej jednak Ocean Indyjski jest piękny.
Załącznik:
38.jpg

Najwyraźniej świętuje się w jego obecności i w takich okolicznościach:)
Załącznik:
39.jpg

Po rejsie kierujemy się powoli w stronę Lukmaana, polecanej na forum (i nie tylko) restauracji.
Na mapce nasz cel.
Załącznik:
Lukmaan_mapa_.jpg

Idziemy trochę na wyczucie, Stone Town odbieramy już zupełnie inaczej niż przy pierwszym zetknięciu. Cieszę się, że nie jesteśmy tu tylko z kilkugodzinną wizytą, że mamy czas by się trochę w nim zgubić :)
Załącznik:
40.jpg

Załącznik:
41.jpg

Załącznik:
42.jpg

Załącznik:
43.jpg

Memoriał Pokoju (Peace Memorial Museum, Beit el Amani) jest w remoncie, ale podobno nie ma tu już muzeum, tylko biblioteka.
Załącznik:
44.jpg

Załącznik:
45.jpg

Załącznik:
46.jpg

Docieramy do naszego celu. Z zewnątrz nie wygląda zbyt zachęcająco, ale naprawdę warto wejść.
Załącznik:
Lukmaan.jpg

Załącznik:
48.jpg

To taki kompromis między drogimi turystycznymi restauracjami na wybrzeżu, a budkami, w których widuje się tylko lokalsów. W Lukmaanie spotkać można i wycieczki i tubylców, dania kuchni suahili wybrać można z karty lub z bufetu przy barze, niby jest nawet wi-fi… ale nie działa ;-)
Ceny bardzo przystępne, jest smacznie i różnorodnie. Dlatego w ciągu naszego pobytu odwiedziliśmy to miejsce trzy razy. Polecam. Poniżej aktualne menu. 1000 szylingów tanzańskich (TNZ) to niecałe 2 złote. Niestety nie ma koktajlu z baobaba, na który liczyliśmy, okazuje się że sierpień to nie sezon na taki specjał. Jest za to piękny okaz baobaba w samej knajpie.
Załącznik:
Baobab.jpg

Załącznik:
L1.jpg

Załącznik:
L2.jpg

Załącznik:
L3.jpg

Załącznik:
L4.jpg

Załącznik:
L5.jpg

Załącznik:
47a.jpg

Wracając do hotelu słuchamy nawoływania muezina, który 5 razy dziennie wzywa wiernych do modlitwy. Zdecydowana większość miejscowej ludności to muzułmanie (około 90%, inaczej niż w kontynentalnej Tanzanii, gdzie podaje się, że islam wyznaje około 40% ludności).
Załącznik:
48a.jpg

Resztę wieczoru spędzamy przy hotelowym basenie. Jedyni napotkani przy nim ludzie pogrążeni się w rozmowie.. więc muszę ich szybko ostrzec:
Ej, zanim zaczniecie mówić jakieś sekrety, to trzeba Wam wiedzieć, że… my też Polski ;-)
Załącznik:
49a.jpg

Okazuje się, że są oni właścicielami hotelu położonego na wschodnim wybrzeżu wyspy, tu przyjechali świętować rocznicę ślubu. Opowiadają nam o skomplikowanych aspektach zanzibarskiej biurokracji, o życiu na wyspie, a także o okrytym ostatnio złą sławą rodaku. Mówią, że tzw. Wojtek z Zanzibaru odsiedział krótki wyrok (lub przebywał w areszcie) na wyspie, po czym został wypuszczony na wolność. Ponoć ma jeszcze 3 działające hotele i nadal przebywa w Jambiani. Ile w tym prawdy - nie wiem, ale wydawali się zorientowani. Rozmawiamy też o malarii, mieszkając tu nie stosują żadnych specyfików, malarię przechodzili, podobno lepiej przejść ją tu niż w Polsce, bo tu szpitale mają na nią specyficzne leki. Ważne by szybko zareagować, nie leczyć się samemu.
Będąc przy tym temacie - my malarone nie stosowaliśmy, w sierpniu było trochę komarów, kilka nas ugryzło, nic z tego nie wynikło. Ale oczywiście nikomu nie chcę w tym temacie doradzać, mówię jaki był nasz wybór.


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
30 ludzi lubi ten post.
9 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#4 PostWysłany: 03 Gru 2022 12:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
Na Zanzibarze wycieczki znajdują się same. Nasz nowy friend Omar, oprócz tej na Prison Island - sprzedał nam także taką do Farmy Przypraw. Umawiamy się na poranek następnego dnia, odbiera nas punktualnie i wraz z kierowcą ruszamy na północ od miasta.
Załącznik:
1.jpg

Po około trzydziestu minutach docieramy do Big Body With Tatata Spice Farm. Tych farm jest na Zanzibarze sporo, ta akurat jest typowo pokazowa. W cenie 30 dolarów (za tego typu atrakcje można płacić w dolarach, trzeba tylko pamiętać o tym by przywieźć banknoty nie starsze niż z roku 2009) mamy prywatny transport i bilety wstępu.
Dobrze jest jednak wiedzieć, że w tej kwocie zazwyczaj nie jest zawarte wynagrodzenie dla miejscowych przewodników. Pracują za napiwki. Gdy ujmie się je wcześniej w swym budżecie, to nie ma nerwów, że ktoś Ci wkłada koronę Króla Juliana na głowę czy śpiewa z palmy Hakuna Matata, zrywając dla Ciebie kokosa;) No taką mają pracę chłopaki. Nasz główny przewodnik ma na imię Ramadan, zna wiele nazw po polsku, a nawet po chińsku!

To coś podobne do liczi, ale...to nie jest liczi 😃... szminkowiec taki... można usta, paznokcie i kreski na czole malować;)
Załącznik:
2.jpg

To jest lekarstwo na malarię, zawiera chininę!
Załącznik:
3.jpg

Jack Fruit
Załącznik:
4.jpg

Wanilia
Załącznik:
5.jpg

Kawa
Załącznik:
6.jpg

Załącznik:
7.jpg

Ananas
Załącznik:
8.jpg

Banan, owoce i kwiat:)
Załącznik:
9.jpg

Gałka muszkatołowa...w dużych ilościach ma właściwości...narkotyczne! Podobno zażywana przez muzułmańskie kobiety przed tańcami
Załącznik:
10.jpg

Goździki
Załącznik:
11.jpg

Hakuna matata to w suahili nie martw się/nie ma problemu...słychać to tu zewsząd. Także z palmy ;-)
Załącznik:
12.jpg

Po obejrzeniu plantacji można zakupić przyprawy, perfumy i mydełka, jednak ceny na Darajani są zdecydowanie lepsze.
Na Zanzibarze ruch jest lewostronny i dość chaotyczny. Cieszę się, że to nie ja prowadzę.
Załącznik:
13.jpg

W każdym razie polecam wycieczki z Omarem, nr tel +255 687 858 110, można przez Whatsapp. (Na zdjęciu jego kierowca.)

Wysiadamy trochę powyżej portu (Zanzibar Ferry Terminal) na ulicy Malawi, chcemy odwiedzić bank. Z bankomatu banku KCB wypłacam Revolutem 100 000 TZS, z konta schodzi mi 198,55 zł, dodatkowych opłat/prowizji brak. Co ciekawe nie jest możliwa wypłata wielowalutową kartą Aliora, sprawdza się zasada, że w podróży zawsze warto mieć ich kilka w portfelu.

Obiad jemy oczywiście w Lokmaanie, resztę dnia spędzamy włócząc się po mieście, to już ostatnie popołudnie w Zanzibar City.

...jeszcze parę obrazków z Kamiennego Miasta i o tym jak się bawią miejscowi kiedy dzień się chyli ku końcowi...
Załącznik:
13.1.jpg

Załącznik:
14.jpg

Załącznik:
15.jpg

Załącznik:
16.1.jpg

Załącznik:
16.2.jpg

Załącznik:
16.3.jpg

Załącznik:
16.jpg

Wieczory przy Ogrodach Forodhani to nie tylko targ z jedzeniem i koncerty, ale też kąpiele, poprzedzone spektakularnymi skokami do wody w wykonaniu miejscowych.
Załącznik:
17.jpg

Załącznik:
19.jpg

Ale to już czas na nas, jutro ruszamy na wschód wyspy.


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
18 ludzi lubi ten post.
6 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#5 PostWysłany: 03 Gru 2022 18:16 

Rejestracja: 27 Lis 2017
Posty: 117
Loty: 93
Kilometry: 186 835
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Góra
 Relacje PM off
Ancyna lubi ten post.
 
 
#6 PostWysłany: 05 Gru 2022 13:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
@AgaGy dzięki za motywację :)

Śniadanie jemy w Cafe Africano https://cafe-africano.business.site/, omlet z pieczywem kosztuje około 15 zl. Polecam, smacznie i przyjaźnie. Podczas naszej drugiej wizyty w tym miejscu pytamy o chapati - czyli popularny na Zanizbarze chlebek indyjski (placki indyjskie). Nie mają w karcie, ale zamówienie przyjmują, po czym kelnerka wychodzi gdzieś na moment. Wraca po chwili i zamiast pieczywa tostowego mamy taki dodatek:
Załącznik:
1.jpg

Ceny:
Załącznik:
1.1.jpg

Pycha. Żegnamy się serdecznie i ruszamy w kierunku Bazaru Darajani, stamtąd odjeżdżają busiki m. in. w stronę Kwerekwe, gdzie musimy się przesiąść. Kierujemy się do miejsca oznaczonego w mapach google jako Dala Dala Terminus https://goo.gl/maps/kHnRxfuSDkTDywYp9, ale 504 udaje nam się złapać wcześniej. Nie ma co się obawiać, że się nie trafi, Zanzibarczycy bardzo chętnie pomagają, tłumaczą, w Stone Town prawie wszyscy mówią po angielsku, poza miastem też sporo.
504 to prawie pusty autobusik, muza na full, fajny klimat. Ale jedziemy nim tylko około 5 kilometrów, za całe 80 groszy osoba :)
Załącznik:
2.jpg

Przy wejściu warto powiedzieć gdzie się chce dojechać, pozostali pasażerowie i typ zbierający pieniądze zazwyczaj dobrze to pamiętają i nie pozwolą przegapić wysiadki.
Dokładnie tak było z Kwerekwe, nie było problemu ze zlokalizowaniem tego miejsca. Wysiadając dostaliśmy jeszcze dokładne instrukcje na temat dalszej drogi, a w zasadzie to zostaliśmy przesadzeni do odpowiedniego daladala.
Do Jambiani ruszyliśmy bardziej towarowym niż pasażerskim pojazdem bez szyb :)
To na pewno specyficzne doświadczenie, którego zdecydowanie nie polecam osobom z fobią społeczną ;-) Oszczędni będą za to zadowoleni, koszt trasy - Zanzibar Kwerekwe-Jambiani 4,50 zł/osoba.
Załącznik:
3 (2).jpg

Załącznik:
3.jpg

Załącznik:
4.jpg

Jednak niecałe dwie godziny drogi mijają szybko, współpodróżni zagadują do nas, czasem widzimy zdziwione spojrzenie, zdecydowana większość przyjezdnych porusza się po wyspie taksówkami czy wynajętymi samochodami. Z moimi blond włosami nie jestem w stanie wtopić się w tłum, ale staram się dostosować choć strojem. Oczywiście nie przywdziewam hidżabu ale poza plażą noszę raczej długą spódnicę, a w takim daladala lepiej się czuję z chustką na ramionach. Nie jest to jednak wymagane. Póki co nawiązuję kontakt z siedzącą obok kobietą, rozmawiamy chwilę. Wyciąga batonika, zjada, ręce całe ma w czekoladzie. Proponuję jej mokrą chusteczkę, przyjmuje z radosnym senkjuuu, a po użyciu razem z opakowaniem po wafelku beztrosko wyrzuca za okno. Niestety to norma tutaj, śmieci jest pełno. Szczególnie gdy się zboczy z turystycznych rewirów.

Tymczasem docieramy do Jambiani.
Załącznik:
5.jpg

Jambiani to rozciągnięta pomiędzy drogą a oceanem wioska, w pierwszej linii brzegowej oczywiście hotele, ale już w drugiej domy lokalsów, szkoła, sklepy. To ciekawe miejsce, bardziej autentyczne niż stworzone na potrzeby kurortów zaplecza, których wiele na północy wyspy.
Załącznik:
5.1.jpg

Załącznik:
5.2.jpg

Nasz cel to chillout nad oceanem, jesteśmy tu tylko do jutra, nie planujemy więc zbyt dużo. Zmotoryzowani mogą odwiedzić jaskinię Kuza Cave, podobno warto, ale nie było to w zasięgu pieszej wycieczki, a na kolejne daladala nie mieliśmy już tego dnia ochoty.
Meldujemy się w Nur Beach Hotel https://nur-zanzibar.com/ , to kilka bungalowów przy plaży, jest bajkowo.
Załącznik:
6.jpg

Sam bungalow nie jest jakoś szczególnie przestronny, ale zupełnie wystarczający jak na nasze potrzeby. Ciekawe jest natomiast podejście do łazienki i WC, są wydzielone za skromną kotarką, tak samo było zresztą w poprzednim hotelu, niby osobne pomieszczenie, ale bez drzwi (też ta kotarka). Dla pary o krótkim stażu mogłoby to być krępujące ;-)
Załącznik:
7.jpg

Idziemy na spacer po plaży, jest odpływ i można wędrować daleko w głąb oceanu.
Załącznik:
9.jpg

Podczas odpływu kobiety pracują przy zbiorze alg.
Załącznik:
10.jpg

Załącznik:
11.jpg

Ale sceneria szybko się zmienia, woda podpływa pod sam hotel, teraz do akcji wkraczają kitesurferzy i żeglarze.
Załącznik:
12.jpg

Załącznik:
13.jpg

Idziemy pospacerować po wiosce i na jakiś obiad, ceny w hotelowej restauracji nie są zbyt zachęcające.
Załącznik:
14.jpg

Załącznik:
15.jpg

Wchodzimy do restauracji przy Garden Beach Bungalows, ale chyba nie mogę polecić, bo zapamiętałam z niej tylko tego słodziaka ;-)
Załącznik:
16.jpg

Załącznik:
17.jpg

U nas też oczywiście są tacy rezydenci.
Załącznik:
18.jpg

Kolacja… to już głównie taka ;-)
Załącznik:
19.jpg

Nadrabiamy na śniadaniu 🙂
Załącznik:
20.jpg

Żegnamy się z obsługą, i ruszamy w dalszą drogę. Nasz kolejny cel to Bwejuu.


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
18 ludzi lubi ten post.
7 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#7 PostWysłany: 11 Gru 2022 21:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
Łapiemy daladala 603, tego numeru nie ma na mapce, którą się posługujemy ale tak jak wspomniałam - nie jest ona kompletna. Wrzucę później aktualizację. Nie będę więcej pisać o cenach przejazdów bo są to sprawy naprawdę groszowe. Z tego co pamiętam, nasza najdłuższa trasa kosztowała 2500 szylingów tanzańskich za osobę (około 5 zł). Moglibyśmy dojechać bezpośrednio do Bwejuu, jednak chcemy przejść się po turystycznej miejscowości Paje, wstąpić do paru sklepów. W Paje są ze dwa sklepy z alkoholem, znaleźć też można bankomaty, restauracje i markety, jednak uroku ma mało, przynajmniej ta część położona przy drodze.
Załącznik:
1.jpg

Takimi autami zazwyczaj poruszają się turyści i praktycznie każde wolne na nas trąbi. Wyczuwamy drobną sugestię szoferów;-) , jednak po pewnym czasie uczymy się tych klaksonów nie zauważać.
Załącznik:
2.jpg

Wolimy takie klimaty:
Załącznik:
3.jpg

Kolejnym daladala jedziemy jeszcze parę kilometrów na północ, po czym schodzimy z drogi asfaltowej i pieszo ruszamy w stronę Evergreen Bungalow https://www.zanevergreenbungalows.com/.
Załącznik:
4.jpg

Po drodze podziwiamy wytwory zanzibarskiej myśli architektonicznej :) ;-)
Załącznik:
5.jpg

Dwie kolejne doby naszym miejscem zamieszkania staje się piętro domku plecionego z palm i trzcin. W środku jest łazienka i szczelna moskitiera, ale trzeba bardzo uważać by nie trzymać jedzenia, szczególnie na tarasie. Wieczorem mieliśmy mało przyjemną wizytę mrówek. Na szczęście obsługa była czujna i od razu zauważyła, że toczymy nierówną walkę. Spray na owady załatwił sprawę.
Załącznik:
6.jpg

Byli też tacy goście:)
Załącznik:
7.jpg

Evergreen Bungalow prowadzi Niemka. Rozmawiam z nią m.in. o bezpieczeństwie. Ośrodek położony jest na samej plaży, od jej strony nie ma ogrodzenia, ale ma ochronę nocną, kilku wynajętych ludzi z bronią. Zarówno ona, jak i poznani wcześniej Polacy nie zalecają wychodzenia z hoteli po zmroku, jednak podobno napady zdarzają się incydentalnie.
Nie chcę nawet o tym myśleć… Jest dobrze:)
Załącznik:
8.1.jpg

Załącznik:
8.jpg

Załącznik:
9.jpg

Idziemy obejrzeć Bwejuu. I tu jest podobnie jak we wcześniej odwiedzonych miejscach. W pierwszej linii brzegowej pałace… tuż za nimi ubogie chatki. Ciekawie ma się sprawa z palmami. Podobno sprzedając ziemię można odsprzedać LUB NIE… prawo do palmy. Jeśli inwestor tego nie dopilnował, to bywa tak, że ziemia należy do hotelu, ale kokosy ma prawo zbierać tylko pierwotny właściciel terenu!
Załącznik:
10.jpg

Załącznik:
11.jpg

Jest boisko!
Załącznik:
12.jpg

I bywa bosko:)
Załącznik:
13.jpg

Choć niestety trzeba przywyknąć do tego, że ciągle ktoś coś chce nam sprzedać. Transport, masaż, wycieczki… Chłopaki ogarną wszystko czego potrzebujesz, a nawet to czego nie wiesz, że potrzebujesz. Na szczęście nie są nachalni i chętnie rozmawiają też na inne tematy niż interesy.
Załącznik:
14.jpg

Bransoletki, kapcie, wisiorki… Masaj ma to wszystko… tylko brać ;-) Niestety nie mam dobrej fotki Masajów, chciałam zrobić zakupy ostatniego dnia, niestety okazało się, że w tym jedynym miejscu ich akurat nie było. Żałuję, chciałam dowiedzieć się o nich coś więcej, czytałam, że nie pochodzą oni stąd. Przyjechali z Tanzanii kontynentalnej. To ciekawe półkoczownicze plemię, o którym można wiele przeczytać w przewodnikach, ale wiadomo że rozmowa to co innego. Niestety nie odważyłam się na nią - nie mając w tym czasie planów zakupowych.
Załącznik:
15.jpg

Wieczór spędzamy na naszej plaży, układając plan na jutro.
Załącznik:
16.jpg


I jakoś tak wychodzi, że kolejny dzień to tylko 4 dala dala, 1 nieplanowany autostop i motorynka we trójkę z Ahmedem 😉 Pingwe i Rock Restaurant, północny kraniec cypla czyli Michamvi, endemiczne gerezanki i mangrowce w Jozani Park.
W drogę 🙂



The Rock to chyba najbardziej rozpoznawalna zanzibarska restauracja, mieszkamy 9 km od niej, trzeba zobaczyć. Ma swój urok:) Gdy jest przypływ dostać się do niej można jedynie łodzią.
Załącznik:
2.1.jpg

Załącznik:
3.jpg

Po plaży biegają białe krabiki:)
Załącznik:
4.jpg

Spacerujemy po Pingwe
Załącznik:
5.jpg

Załącznik:
6.jpg

i jedziemy na obiad.
Zdecydowanie wolimy takie restauracje ;-) to Trench Town Restaurant
https://goo.gl/maps/rvBQFoqfFY5XyFeY8 . Na jedzenie trochę czekamy, ale warto, świeże i smaczne. A jak się zagada, to i Kilimandżaro spod lady sprzedadzą, ale średnio polecam, ciepłe ;-)
Załącznik:
7.jpg

Załącznik:
8.jpg

Załącznik:
9.jpg

Ale zanim trafiamy do tego wychiloutowanego miejsca, docieramy do końca przylądka Michamvi, gdzie w mojej głowie rodzi się pewien plan…
Załącznik:
10.jpg

Załącznik:
11.jpg

…ale o tym w następnym odcinku ;-)

Najedzeni łapiemy kolejne daladala i po przesiadce w Paje docieramy do Parku Narodowego Jozani Chwaka Bay. Za wstęp płacimy po 25 tysięcy TZS, część z tej kwoty idzie podobno m.in. na utrzymanie wioski, która znajduje się na terenie parku. Główną atrakcją parku są gerezy rude, małpy z rodziny koczkodanowatych, które można zobaczyć wyłącznie na Zanzibarze. Ale na tych 50 kilometrów kwadratowych, które zajmuje park mieszka wiele innych zwierząt, m.in. koczkodany siwe. Występują tu też lasy namorzynowe.
Żałuję, że nie przyjechaliśmy tu rano, okazuje się, że 16:00 to w zasadzie ostatni moment by wejść do parku. Zwiedzać można od 7:30 do 17:00, ale formalności trochę trwają, lepiej być wcześniej, było trochę nerwowo. Podobno można chodzić na własną rękę, ale chyba nie o tej porze. Nas przydzielono do grupy z przewodnikiem, cześć drogi szliśmy na piechotę, a do mangrowców podjechaliśmy busami. Warto, choć czułam pewne zakłopotanie najpierw fotografując małpy, a potem ludzi… W mangrowcach odetchnęłam.
Załącznik:
12.jpg

Załącznik:
12.1.jpg

Załącznik:
13.jpg

Załącznik:
14.jpg

Załącznik:
15.jpg

Podróż powrotna pełna była różnego rodzaju niespodzianek. Przewodnik poradził nam by nie próbować zatrzymać daladala tuż przy wjeździe do parku. Kierowcy daladala notorycznie zabierają za dużą liczbę pasażerów (widać jakieś jednak normy są) i pewnie nie będą się chcieli zatrzymać tuż obok patrolu policji, który tam akurat stał.
Poszliśmy więc w stronę Paje, ale nie zdążyliśmy przejść nawet kilkudziesięciu metrów, gdy zatrzymało się prywatne auto. Byliśmy pewni, że to kolejny taksówkarz, ale okazało się, że bez żadnego machania trafił nam się autostop :) Zabrał na rumuński hotelarz. Razem dojechaliśmy do Paje.
Załącznik:
16.jpg

Tym razem trafiamy do ładniejszej okolicy Paje
Załącznik:
17.jpg

ale powoli zaczyna zmierzchać, daladala nie chcą się zatrzymać, jest ich już bardzo mało i są przepełnione. Do naszej chatki Króla Juliana mamy około 6 km, ostatecznie dojdziemy na piechotę, jednak okolica robi się trochę nieciekawa ;-)
Załącznik:
18.jpg

Dlatego po krótkich negocjacjach przystajemy na propozycję Ahmeda i jakimś cudem udaje się nam w trójkę zmieścić na jego jednoślad. O ile dobrze pamiętam za te 6 km płacimy około 3000 TZH (około 6 zł). Jest fun ;-)


Załącznik:
19.jpg

Załącznik:
20.jpg

Na kolację jemy owoce zakupione na bazarku pod Jozani (akurat nie jest to może najlepsze miejsce do zakupów, ceny dla turystów)
Załącznik:
21.jpg

a resztę wieczoru spędzamy w naszym klimatycznym barze plażowym
Załącznik:
22.jpg

i na naszym tarasie, gdzie odwiedza nas Rademenes;-)
Załącznik:
23.jpg

W sumie ze wszystkich miejsc noclegowych na Zanzibarze do tego miejsca powracam myślami najczęściej.


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
21 ludzi lubi ten post.
7 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#8 PostWysłany: 11 Gru 2022 23:06 

Rejestracja: 06 Sty 2022
Posty: 44
Loty: 53
Kilometry: 64 232
Bardzo fajna i luźna relacja! Pochłaniałem z przyjemnością :) !
Góra
 Relacje PM off
Ancyna lubi ten post.
 
 
#9 PostWysłany: 12 Gru 2022 08:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
@p10tr Dzięki:)
To jeszcze nie koniec, zapraszam do zajrzenia za parę dni!
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
Gadekk lubi ten post.
oskiboski uważa post za pomocny.
 
 
#10 PostWysłany: 12 Gru 2022 09:07 

Rejestracja: 06 Sty 2022
Posty: 44
Loty: 53
Kilometry: 64 232
Temat jest w obserwowanych, czekam z niecierpliwością :)
Góra
 Relacje PM off
Ancyna lubi ten post.
 
 
#11 PostWysłany: 12 Gru 2022 22:02 

Rejestracja: 27 Lis 2017
Posty: 117
Loty: 93
Kilometry: 186 835
Ancyna napisał(a):
@p10tr Dzięki:)
To jeszcze nie koniec, zapraszam do zajrzenia za parę dni!


Zdecydowanie nalegam ;) na zwiększenie częstotliwości pisania.
Góra
 Relacje PM off
Ancyna lubi ten post.
 
 
#12 PostWysłany: 18 Gru 2022 16:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
Wróćmy jednak do Michamvi, a dokładniej do plaży nad Zatoką Chwaka, która to jest dużym wcięciem w środkowo-wschodnim wybrzeżu wyspy Unguja, znanej również jako Zanzibar :) Ale o tym możecie sobie poczytać w przewodnikach.
Tymczasem my docieramy do końca lądu. Przy plaży cumują tradycyjne łodzie dhow. To ogólna nazwa wielu tradycyjnych żaglowców używanych od wielu stuleci w regionie Oceanu Indyjskiego i Morza Czerwonego.
Załącznik:
1.jpg

Ich widok… sprawia, że w głowie słyszę pewną piosenkę…

See the light as it shines on the sea?
It's blinding
But no one knows, how deep it goes
And it seems like it's calling out to me, so come find me
And let me know
What's beyond that line, will I cross that line?
See the line where the sky meets the sea?
It calls me
And no one knows, how far it goes
If the wind in my sail on the sea stays behind me
One day I'll know
How far I'll go

No muszę no… :D ;) :D



I już wiem, że cokolwiek by się nie działo … jutro przepłyniemy przez tą zatokę. Nasz kolejny cel to Matemwe i wszystko wskazuje na to, że musimy wrócić do Zanzibar City i pojechać 118 wzdłuż zachodniego wybrzeża. Po to, by znowu wrócić na wschód.
Załącznik:
2.PNG

Bez sensu. Nie lubię wracać tą samą drogą. Nie zraża mnie fakt, że wg mapki daladala nie ma busów, które jechałyby wzdłuż oceanu i że istnieje ryzyko, że nawet jeśli dostaniemy się na drugi brzeg, i tak będziemy musieli pojechać w kierunku Stone Town. Przypomnę jak to wygląda.
Załącznik:
dala_dala.png

Oj tam, przecież tam musi być jakaś cywilizacja ;-)
Podchodzimy do rybaka, który zajmuje się klarowaniem żagli. Niestety nie mówi po angielsku. Może udałoby się dogadać bezpośrednio, ale oczywiście od razu podchodzi do nas “pośrednik”, który chętnie bierze udział w rozmowie. Musimy po kolei odmawiać pomysłom typu zachód słońca na łodzi, nurkowanie, transport do Jozani Park itd. itp. My chcemy po prostu przepłynąć ten akwen, maj friend. Dlatego nie ma szans na 80 dolców, które byś chciał. Możemy dać 20. Negocjacje trwają, proponujemy 30, są skłonni zgodzić się na 35 (za dwie osoby). Chcemy jeszcze zastosować znaną technikę negocjacyjną polegającą na pożegnaniu się i odejściu (coś w stylu “nie zależy mi” ;-) ), ale jakoś nie działa. Pojmujemy, że jest to już niezbijalna cena. Ostatecznie deal (w tej kwocie) zawieramy z innym boyem plażowym, stacjonującym razem z Masajami pod hotelem Joy of Zanzibar.

Rano jest tu zdecydowanie więcej wody, mamy przypływ.
Załącznik:
3.jpg

Nasz znajomy na nasz widok dzwoni po … swojego ojca i jego pomocnika. Przygotowanie łodzi do drogi zajmuje im trochę czasu, ale wreszcie ruszamy:)
Załącznik:
4a.jpg


Załącznik:
5.jpg

Załącznik:
5a.jpg

Przepłynięcie zatoki zajmuje około 40 minut.
Załącznik:
6.jpg

Powrót będą mieli dłuższy, mniej korzystny wiatr. Na horyzoncie wioska Chwaka.



Dopłynęliśmy 🙂 Fantastyczne przeżycie :)
Załącznik:
7.jpg

Przed nami zupełnie nieturystyczna miejscowość, witają nas zdziwione spojrzenia. Mijamy targ rybny, domy mieszkalne, szkołę.
Załącznik:
8.jpg

Załącznik:
9.jpg

Załącznik:
10.jpg

Załącznik:
11.jpg

Zmierzamy w kierunku posterunku policji, bo kawałek dalej podobno złapiemy daladala do Uroa. Faktycznie - zabiera nas 214.
Załącznik:
12.jpg

Po krótkim spacerze przez Uroa wsiadamy z kolei do 233, który wyrzuca nas w Pongwe.
Załącznik:
13.jpg

No i tu się okazuje, że do Kiwengwy to albo ok. 6 km piechotą...albo fart w postaci dobrego ducha w private hire 😉 Sam się zatrzymał, pieniędzy nie chciał. Chyba się ulitował nad nami, droga była mało przyjemna, rozpalony asfalt, zero cienia. Po drodze wejścia do wielkich terenów hotelowych i nic poza tym.
Załącznik:
14.jpg

A trochę się spieszymy, bo umówiliśmy się na spotkanie z moim kolegą z pracy, który wraz z rodziną stacjonuje w tym samym czasie w Kiwengwie. (Nie da się anonimowo podróżować ;-) )
Na kiwengijskiej plaży piwko, wymiana wrażeń…
Załącznik:
15.jpg

I mkniemy czwartym dziś dala dala do Matemwe. Fotki © kolega_z_pracy ;-)
Załącznik:
16.jpg

Załącznik:
17.jpg

Załącznik:
17a.jpg

...gdzie zamieszkujemy w pałacu przy oceanie: Zawadi Beach Villas - https://zawadi-zanzibar.com/ . Jesteśmy tu chyba jedynymi gośćmi… Jak zazwyczaj - dostajemy się do niego …od zaplecza ;-)
Załącznik:
18.jpg

Załącznik:
19.jpg

Załącznik:
20.jpg

Załącznik:
21.jpg

Załącznik:
22.jpg

Na kolację idziemy oczywiście wesprzeć lokalną gastronomię:) W Furaha Local Restaurant ogarnie się i posiłek...
Załącznik:
23.jpg

Załącznik:
24.jpg

... i wycieczkę na jutro.
Ale o tym w kolejnym odcinku!


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
13 ludzi lubi ten post.
4 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#13 PostWysłany: 20 Gru 2022 21:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
W każdym razie polecam to miejsce: https://furahalocalrestaurant.business.site/. Można wziąć numer telefonu i zamówić danie na konkretną godzinę, odpada wtedy długie czekanie.
A i nasz hotelowy kelner cieszy się przy śniadaniu.
- Obiady jecie w Furaha? Świetnie, to lokal mojego szwagra.
I wszystko zostaje w rodzine ;-)
Gdyby komuś jednak zależało na piwie do lokalnego posiłku, to lepiej udać się do Marlin Local Restaurant, tam mają. https://goo.gl/maps/D2pdJAdUhVGEJppV9
A śniadanie w Zawadi Beach Villas z takim widokiem:)
Załącznik:
1.jpg

Zaraz po nim umówieni jesteśmy na snorkeling wokół wyspy Mnemba. Pamięć ma ulotna (dlatego postanowiłam napisać napisać tę relację), ale wydaje mi się, że zapłaciliśmy za nią około 30 USD (za dwie osoby). Wszystko dogadane w:
Załącznik:
2.jpg

Przybywa po nas dwóch panów z prywatną łodzią, na pokładzie mamy zapewniony poczęstunek (zrobiliśmy drobną przedpłatę w szylingach, którą nam potem zwrócono) - parę rodzajów owoców i woda butelkowa. Do dyspozycji są też maski, rurki (ale mieliśmy swoje) i płetwy.
Załącznik:
3.jpg

Załącznik:
4.jpg

Załącznik:
5.jpg

Rejs trwa kilkadziesiąt minut, do Mnemby nie jest daleko, ale fale utrudniają trochę dopłynięcie. Miejscowi lubią mówić, że jest to wyspa Billa Gatesa, ale wydaje mi się, że nie jest to do końca prawda. Być może ma jakieś udziały w luksusowym hotelu, który się tam znajduje, a może był tam gościem … albo chociaż zrobił z raz rezerwację 😂
W każdym razie, jeśli nie chcecie akurat wydać ze 1200 USD na nocleg (1 doba), to Gatesa raczej nie zobaczycie, no chyba że z rafy. Bo Atol Mnemba polecany jest przede wszystkim ze względu na rafę koralową oraz czystą wodę, w której można obserwować egzotyczne gatunki ryb i żółwi olbrzymich. Podobno można też spotkać żółwie zielone, delfiny, a nawet rekiny.
Załącznik:
6.jpg

My tyle szczęścia nie mamy, jest sporo kolorowych rybek, ale sama rafa jest mało barwna. Mam nieprzyjemne przypuszczenie, że raczej zamiera. Wbite w nią kotwice łodzi pewnie nie pomagają. A wyciąganie rozgwiazd do zdjęć może powodować ich śmierć. W naszym pływającym stadku, na śmierć został narażony jeden z naszych panów przewodników, który też przyodział płetwy i próbował się popisywać w ten sposób. Biedny, pewnie liczył raczej na tipa, a nie szarpaninę pod wodą ;-)
Ale nie żałuję zakupu!
Załącznik:
7.jpg

Całość wycieczki trwa około 3-4 godziny, w zależności od tego ile czasu mamy ochotę spędzić na rafie no i od fal (i długości drogi do i z wyspy).
Po niej włącza nam się "pole pole" i nie robimy tego dnia już zbyt dużo.
Obiad (Furaha)
Załącznik:
8.jpg

Basenowy chillout
Załącznik:
9.jpg

Spacer po plaży. To chyba żeglarz portugalski??
Załącznik:
10.jpg

Załącznik:
11.jpg

A tu niespodziewane stado osiołków plażowych ;-)
Załącznik:
12.jpg

Kolejny dzień spędzamy głównie w drodze. Kierujemy się już w stronę lotniska, jest 21 sierpnia, 22 wylatujemy. Niestety część moich notatek zaginęła gdzieś razem z przewodnikiem o Zanzibarze i nie jestem w stanie dokładnie odtworzyć naszej trasy, no cóż trudno, taki już ze mnie odkrywca białych plam na mapach ;-)
Mam parę poszlak, może ktoś to kiedyś zepnie i dokładniej narysuje na mapce daladala.
Na pewno jechaliśmy 101, mam nawet rozkład:
Załącznik:
13.jpg

ale nijak się on ma do moich wspomnień co do trasy. W zasadzie to jest bardziej cennik, a nie rozkład…
Pojechaliśmy w stronę w stronę Kiwengwy, a potem skręciliśmy na zachód. Zrobiłam tam screena maps.me
Załącznik:
Screenshot_20220821-113514_MAPSME.jpg

bo przejeżdżaliśmy koło suszących się goździków i innych przypraw, ciekawy widok.
Załącznik:
14.jpg

Jedno jest pewne - trzeba się słuchać lokalsów a nie internetów, oni wiedzą dokładnie co jedzie do Zanzibar City.

W którym czujemy się już jak w domu. Odwiedzamy stare kąty ;-)
Bezprowizyjny bankomat KCB
Załącznik:
15.jpg

Targ Darajani, gdzie tym razem już bez żadnej spiny negocjujemy ceny. Które tu są podobno i tak najkorzystniejsze, ale zawsze warto podzielić tą proponowaną co najmniej na pół.
Załącznik:
16.jpg

Lokmaan
Załącznik:
17.jpg

tym razem wchodzimy na taras. Na którym jest najprzyjemniej i można obserwować jak panowie obierają ziemniaki. Może dla nas ;-)
Załącznik:
18.jpg

Koty zdają się mówić: “A co Wy tu znowu robicie”...
Załącznik:
19.jpg

Załącznik:
20.jpg

Załącznik:
21.jpg

… wsiadamy więc do znanego nam już 505 i jedziemy w stronę lotniska. Ale to jeszcze nie koniec. Wysiadamy po około sześciu kilometrach i pieszo docieramy do naszego ostatniego hotelu - Zanzibar Beach Resort https://www.wellworthcollection.co.tz/Z ... ach-Resort
Załącznik:
22.jpg

Ale już mi się dziś wena kończy, więc do zobaczenia w kolejnym, ostatnim już odcinku!
Swoją drogą zapomniałam, że pisanie relacji to taka ciężka praca, szacun dla wszystkich piszących!


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
20 ludzi lubi ten post.
5 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#14 PostWysłany: 20 Gru 2022 22:23 

Rejestracja: 06 Sty 2022
Posty: 44
Loty: 53
Kilometry: 64 232
@Ancyna, czym robione zdjęcia :) ?
Góra
 Relacje PM off  
 
#15 PostWysłany: 21 Gru 2022 09:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
@p10tr a... telefonem ;-) Głównie Samsung Galaxy A51 5G. Szkoda, że przy zmniejszaniu fotek (przy wrzucaniu na forum) tracą one sporo na jakości (która i tak nie jest wybitna ;-) )
A niektóre (głównie te na któych jestem ja) - Huawei 30P Pro.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off  
 
#16 PostWysłany: 02 Sty 2023 13:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
Zanzibar Beach Resort ma na Bookingu opinię 6,8 więc bez szału. Myślę, że na tą ocenę wpływa fakt, że hotel jest w pewnym stopniu otwarty na gości innych niż nocujących, np. organizuje zajęcia basenowe dla dzieci z pobliskich szkół. Nie wszystkim się to podoba. Dla nas nie stanowiło to żadnego problemu. Lokalizacja - na pewno słaba, jeśli ktoś wykupi sobie tygodniowy czy dłuższy turnus. Do miasta taxi (lub daladala, ale zbyt dużo chętnych nie ma). Plaża marna, ciężko by tam było leżeć plackiem. Co też nie leży w zakresie moich zainteresowań ;-) Ale wnętrza fajne, czysto, personel przyjazny. Jako oaza przed lotem super.
Załącznik:
1.jpg

Załącznik:
2.jpg

Załącznik:
3.jpg

Załącznik:
4.jpg

Po zameldowaniu wrzucamy plecaki do naszego domku z widokiem na ocean i idziemy obejrzeć okolicę. Nic nowego w zasadzie, kontrasty od razu po przejściu przez bramę,
Załącznik:
5.jpg

ale tym razem również na plaży. I jak na złość żadnego Masaja. A chętnie wydałabym resztę waluty.
Załącznik:
6.jpg

Rozwarstwienie społeczne dotyka również koty
Załącznik:
7.jpg

Po zrobieniu drobnych zakupów w sklepiku dla lokalsów wracamy do naszych resortowych kotów
Załącznik:
8.jpg

A wieczór spędzamy na długich słowiańsko-kenijsko-amerykanskich rozmowach ze śliwowicą i innymi trunkami w tle:)
Załącznik:
9.jpg

Ranek i ostatni posiłek z Oceanem Indyjskim w tle (no jak ja teraz będę jeść śniadania ;-) )
Załącznik:
10.jpg

i ruszamy na lotnisko. Pieszo, mamy sporo czasu, a do przejścia około 3 km.
Załącznik:
11.jpg

Załącznik:
12.jpg

Załącznik:
13.jpg

Gdzieś tutaj natrafiamy na urodziny. Dzieci siedzą w kręgu i wysokimi głosikami wyśpiewują Happy Birthday. Wpadam na pomysł by oddać im wszystkie baloniki, które zabrałam na wyspę. To pomysł z forum, dzieciaki chętnie takie gifty przyjmują, ale… jednak miałam dylematy. Niestety może to sprawić, że zaczynają żebrać. W hotelu w Bwejuu był nawet cały esej na ten temat i wielka prośba by nie próbować pomagać w ten sposób. Ostatecznie obdarowywałam tymi balonikami dorosłych, pytając wcześniej czy mają dzieci. Bardzo się cieszyli. Dodawałam też do napiwków, mam wrażenie, że też się podobało 🙂
Załącznik:
14.jpg

Załącznik:
15.jpg

Tymczasem pytam stojących obok mężczyzn czy mogę obdarować jubliata, zgadzają się. Starcza dla wszystkich, ich radość wyciska łzy z oczu…

No ale to już koniec naszej podróży. Jeszcze “tylko” powrót ;-) Tym razem trafiamy na nowy terminal, w którym jeszcze prawie nic nie ma, żadnych sklepów, chyba ani jednej restauracji. W sumie nie wiem do końca, bo z security zgarnął nas pracownik, bardzo ucieszony, że mamy Priority Pass. Osobiście zaprowadził nas do saloniku. Ubogi ten salonik ale jest. Do dyspozycji drobne przekąski, napoje, piwo.
Załącznik:
16.jpg

Podróż bez przygód, przesiadki mamy w Addis Abeba i we Frankfurcie.
Załącznik:
17.jpg

A po przylocie do Warszawy… idę do Poloneza i na LOT do Gdańska. Potem jeszcze tylko dwa pociągi i auto… ale to już zupełnie inna historia i raczej jej już tu nie opowiem… ;-)
Załącznik:
18.jpg

Załącznik:
19.jpg

Dzięki za przeczytanie 🙂

PS. Na koniec obiecana aktualizacja mapki z daladala:
Załącznik:
dala_dala_ancyna.png


Nie posiadasz wymaganych uprawnień, by zobaczyć pliki załączone do tej wiadomości.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami


Ostatnio edytowany przez Ancyna 30 Sty 2023 12:00, edytowano w sumie 2 razy
Góra
 Relacje PM off
17 ludzi lubi ten post.
5 ludzi uważa post za pomocny.
 
 
#17 PostWysłany: 02 Sty 2023 13:45 

Rejestracja: 27 Lis 2017
Posty: 117
Loty: 93
Kilometry: 186 835
Dziękuję.
Mam nadzieje skorzystać z niektórych wskazówek już niebawem.
Góra
 Relacje PM off
Ancyna lubi ten post.
 
 
#18 PostWysłany: 02 Sty 2023 23:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 451
niebieski
@AgaGy dorzuciłam jeszcze mapkę (powyżej).
Udanej podróży:)
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Relacje PM off
Panromek lubi ten post.
Panromek uważa post za pomocny.
 
 
#19 PostWysłany: 03 Sty 2023 00:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Wrz 2015
Posty: 1260
srebrny
@Ancyna kapitalna relacja
Wchłonąłem ten klimat wyczarowany Twoim piórem...
Pozdrawiam serdecznie.


Ostatnio edytowany przez tarman, 03 Sty 2023 09:06, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Relacje PM off
Ancyna lubi ten post.
 
 
#20 PostWysłany: 03 Sty 2023 01:11 

Rejestracja: 11 Cze 2012
Posty: 228
niebieski
Ciekawa relacja z cennymi wskazówkami, z których z pewnością skorzystam. I to już za 2 tygodnie. :D
Góra
 Relacje PM off
Ancyna lubi ten post.
 
 
 [ 21 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: CommonCrawl [Bot] oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

  
phpBB® Forum Software © phpBB Group