Fly4free.pl

No właśnie my spacerowaliśmy w Oranie tuż przez zmrokiem, i czułem się dość nieswojo. Zdarzyło się że ktoś do nas zagadywał w dziwny sposób, a koniec końców gdy szliśmy w okolicy starego miasta zaczepiła nas policja i kazała nam spadać do hotelu mówiąc że jest tu niebezpiecznie.

Hej. Co to znaczy zagadywał "w dziwny sposób" ?
A to, że policja uważa, że wszędzie jest niebezpiecznie w Algierii to się nie dziwię Jeżdżę do Algierii na Saharę do Tassili n'Ajjer National Park od 2016 roku i wiem, że władze mają fioła na punkcie kontrolowania turystów i dla policji wszystko jest niebezpieczne. Byłam na Saharze oraz w Algierze 15 razy. Nigdy nie słyszałam, żeby komuś coś się stało. Ogólnie wszyscy mówią, że Algierczycy zarówno Arabowie, jak i Mozabici czy Tuaregowie są bardzo mili i przyjaźnie nastawieni.
Taksiarze oszukują w Algierze cudzoziemców czasem ale to chyba wszędzie się zdarza. A słyszałam też że odnaleźli turystę po 2 dniach szukania żeby mu oddać telefon zostawiony w taxi.

Bylem w pazdzierniku i uwazam, ze jest bardzo bezpiecznie

To akurat było w Iraku

_________________

Dzis chodziliśmy po okolicy muzeum Bardo i przykleili się do nas tajniacy z policji. Pokazali legitymacje. Na pytanie czemu za nami chodzą powiedzieli ze dla bezpieczeństwa. Ogólnie śmieszne to było;) przed wejściem do metra się pożegnali.

_________________

Byłem w marcu 2019 w Algierze centralnie podczas demonstracji przeciwko prezydenturze Boutefliki. Chodziłem po centrum miasta, mimowolnie biorąc udział w ich "pochodach", jezdzilem stopem po miescie itd. Wszystko odbywało się w pokojowej atmosferze, miejscowi mega mili, ciekawi i pozytywnie nastawieni. Czuć było, ze cos sie tam konczy i maja duze nadzieje na zmiany. W innych większych miastach i na prowincjach w północnej części kraju też luz. Policja chyba ani razu mnie nie zaczepiła, poza tym, ze raz policjant w cywilu zabral mnie na stopa.

Nie wiem, jak jest teraz, ale sam mental Algierczyków zapamiętałem jako wzorowy. Do dzisiaj Algieria to mój ulubiony arabski kraj.

_________________

My przez 8 dni też nie mieliśmy prawie większych przygód. Tylko dzisiaj ta akcja z tajniakami spod metra.
W Djamili po 17 próbowaliśmy coś znaleźć na heetch, ale nikt się nie zgłosił do Setif. Przyjechali policjanci, powiedzieli ze w piątek to nikogo nie ma, ale za 10min będzie samochód. Chwilę ponegocjowalismy i dziadek starym peugeot 505 pamiętającym lata 80. Zawiózł nas do Setif.
Tak naprawdę poza hotelami i wszelkiej maści organizatorami turystyki nie mieliśmy żadnych złych zdarzeń. Wszyscy mili i pomocni. Nawet znajomość angielskiego zaskakująca

_________________

Wiza to nie największy problem w Algierii...
https://www.onet.pl/turystyka/onetpodro ... z,07640b54

ja w Dnajnet w lokalu byłam tylko z lokalsami, na mieście nie było dużo /wcale turystów. Po targu chodziliśmy sami. Kierowca czekał przed.
Mam też negatywne doświadczenie stamtąd związane z kradzieżą kilkuset euro. Kto i kiedy to zrobił nie mam pewności, bo nikogo za rękę nie złapałam. Ale lepiej uważać.

_________________

@maxima: a jakie były okoliczności tej kradzieży, jeśli zechcesz się podzielić informacjami of c

Djanet zrobiliśmy od razu po przylocie z Europy, potem dopiero zwiedzaliśmy północ Algierii. Miałam ze sobą gotówkę na opłacenie tego wyjazdu (tyle się umówiliśmy 400e/os + trochę na późniejszy pobyt).
Wycieczka na pustynię trwała 4 dni/3noce. Ogólnie to byliśmy w 4os - my 2os+ kierowca + przewodnik przez cały czas. Podczas całej wycieczki spotkaliśmy mało ludzi - raz wojskowych na checkpoincie i raz jakiegoś człowieka w aucie na drodze, kierowca rozmawiał z nim może 3min, bez wysiadania i kontaktu za każdym razem. Czułam się bezpiecznie i pewnie, więc np. jak szliśmy oglądać jakąś jaskinię czy petroglify to brałam tylko aparat, a nie rzeczy, w której były tez dokumenty i pieniądze. Pieniądze ogólnie trzymałam w 3 różnych miejscach, podzielone na różne kwoty i cały czas, poza tymi chwilami jak wychodziliśmy z auta zwiedzać miałam na oku i pilnowałam. Nie sądziłam, że istnieje jakieś większe ryzyko w tak kameralnej grupie.
Gdy wróciliśmy ostatniego dnia do Djanet i mieliśmy już zapłacić zaczęłam liczyć pieniądze i okazało się, że z 3 miejsce zniknęło łącznie ok. 340e. Były to zarówno euro i DZD, bo troszkę wymieniliśmy w Algierze na kolejne dni. Nie wiem, kto wyjął te pieniądze i w którym momencie. Gdy zwiedzaliśmy jaskinie czy petroglify, to w aucie zostawał tylko kierowca.
Nie pamiętam już konkretnych kwot, ale to wyglądało tak, że (powiedzmy) z jednej części zniknęło 10e, z drugiej 20e, a najwięcej 310e z trzeciego miejsca. Wiec dla nas to wyglądało jakby ktoś raz zabrał mniej, potem z innego miejsca ciut więcej i jak się zorientował, że my się nie zorientowaliśmy to poszedł na całość
Oczywiście od razu powiedzieliśmy o tej sytuacji osobie, która organizowała wyjazd. Zarzekali się, że to niemożliwe, zeby to był ktoś od nich. Próbowali inwestygować sprawę, ale ostatecznie zgodzili się, że zapłacimy tylko różnicę 800-340e. żebyśmy nie byli stratni. Ale na Allaha twierdzili, że kradzieże nie lezą w ich naturze.

Kontaktowałam się przy okazji z człowiekiem w Djanet a propo tych niusów o morderstwie Szwajcarki - twierdzi, że to zrobiła osoba chora psychicznie. A to dlaczego dwóch?

_________________

@mod Już jest wątek na ten temat

viewtopic.php?t=45393

Lokalsi starali się podkreślać, iż ów zdarzenie to "incydent". Według ich relacji, nie był to człowiek od nich, zależało mu na pogorszeniu reputacji regionu.
Na miejscu czuliśmy się bezpiecznie. Co więcej, na pustyni Tadrart zlokalizowano checkpoint, gdzie żołnierze sprawdzają czy wszystko ok.

_________________

Czy Djanet nadal niebezpieczny, jak wspomniane powyżej ?

_________________
Zamiast dziękuję klikamy „Lubię” / „Pomocny post”, jeśli tak jest.

Kochać to chcieć przemierzyć cały świat we dwoje, po to, by nie było miejsca na ziemi wolnego od wspólnych wspomnień.

@malawita Ale to artykuł sprzed roku, omawiany dosłownie post wyżej

_________________