Bagaż podręczny w Ryanairze już nie zmaleje! Nie ze względu na pasażerów
Żadnego bagażu, żadnych dodatkowych usług, a w cenie biletu jedynie fotel – to marzenie wielu potentatów branży lotniczej i potencjalny koszmar sporej części pasażerów. Możecie jednak spać spokojnie – Wizz Air, Ryanair i spółka nie zmniejszą już wymiarów bezpłatnego bagażu podręcznego.
Zasady dotyczące bagażu podręcznego, który możemy zabrać na pokład bez dodatkowych opłat, zmieniają się w tanich liniach dość dynamicznie. Za każdym razem, gdy kupujemy nowy plecak czy walizkę, obawiamy się, że za 2 tygodnie albo 2 miesiące ich wymiar znów przestanie pasować do tzw. sizera, czyli koszyka, w którym rozmiar bagażu jest wyrywkowo sprawdzany przez pracowników.
Prawo po stronie pasażerów
W tej chwili dwie najpopularniejsze linie pozwalają zabrać bezpłatnie na pokład niemal identyczny bagaż podręczny. W Wizz Air za darmo przysługuje nam torba lub mini walizka o wymiarach 40 x 30 x 20 cm, a w Ryanair – 40 x 20 x 25 cm. W obu przypadkach bagaże mogą ważyć maksymalnie 10 kg i muszą zmieścić się pod fotelem w samolocie.
– Wielkość tej torby dyktowana jest regulacjami europejskimi, które wymagają, żeby rozmiary bagażu podręcznego pozwalały pasażerowi na zabranie przedmiotów, które są mu niezbędne i cenne – wyjaśnia w rozmowie z Fly4free.pl Juliusz Komorek, członek zarządu Ryanair ds. regulacyjnych i prawnych. – To jest ta minimalna wielkość, którą prawo gwarantuje pasażerom – przyznaje.
Okazuje się więc, że to nie same linie, a prawo decyduje o tym, jak daleko mogą posunąć się przewoźnicy. I w tej chwili właściwie obie najpopularniejsze linie niskokosztowe dobiły do ustalonej granicy.
– My patrzymy na to jednak z innej perspektywy. Oferując bilety tak bardzo podstawowe, umożliwiamy ludziom, którzy w normalnym przypadku nie mogliby sobie pozwolić na lot samolotem, korzystanie z dobrodziejstw tej formy transportu – tłumaczy. – Warto przytoczyć chociażby przykład studentów z programów typu Erasmus, którzy jeszcze 15-20 lat temu wyjeżdżali z domu na cały semestr i wracali jedynie na święta, a dziś umożliwiamy im podróżowanie po całej Europie w niskiej cenie. W ten sposób łączymy regiony i ludzi, z czego jesteśmy bardzo dumni – dodaje.
Mrzonka czy przyszłość taniego latania?
I faktycznie, w ten sam sposób zawsze pomysły wprowadzania najbardziej podstawowych taryf tłumaczą przedstawiciele największych linii na świecie. Kupowanie najtańszych biletów lotniczych zawsze wiązało się i zawsze będzie się wiązać z wyrzeczeniami. Kiedyś oznaczało to rezygnację z posiłku czy darmowej odprawy na lotnisku, obecnie głównie z większego bagażu podręcznego, a w przyszłości? Któż to wie…
– Jedyną rzeczą, którą pasażer powinien mieć zapewnioną kupując bilet, jest fotel, na którym będzie siedział w czasie, gdy przewieziemy go z punktu A do punktu B. O wszystkim innym powinien decydować pasażer – czy jakaś usługa go interesuje, czy nie i czy chce za nią dodatkowo płacić – mówił kilka miesięcy temu w rozmowie z Fly4free.pl Jozsef Varadi, prezes Wizz Aira.
Podobnie jak Komorek, zapewnił jednak, że nie ma możliwości, aby ograniczenie usług dotyczyło bagażu podręcznego.
– Mały bagaż podręczny o wymiarach, które pozwalają na wsunięcie go pod fotel jest to rzecz, której z pewnością nigdy nie pozbawimy pasażerów – dodał Varadi.
To, co u nas jest jedynie kwestią spekulacji i daleko wybiegających w przyszłość wizji, nie jest jednak zupełnie nierealne. Od zapowiedzi do czynów przeszły np. Buta Airways – linie lotnicze z Azerbejdżanu, które mają w swojej ofercie właśnie taki najbardziej podstawowy bilet. W cenie pasażer otrzymuje jedynie miejsce siedzące, a dozwolony bagaż to mała damska torebka, aparat fotograficzny lub torba z laptopem. Co ciekawe można też zabrać… bukiet kwiatów. Jakikolwiek większy bagaż kosztuje 25 EUR za odcinek lotu.
Niewątpliwie eksperyment azerskiej linii jest innowacyjny i zmienia podejście do oferowania najtańszych biletów pasażerom. Jednak w przeciwieństwie do Wizz Aira czy Ryanaira, Buta Airways nie podlegają pod europejskie przepisy. Mogą więc testować takie rozwiązania niemalże do woli.
Póki co, polscy pasażerowie mogą odetchnąć z ulgą. Dalsze zmniejszanie bagażu nie będzie miało miejsca – przynajmniej dopóki nie zmienią się przepisy. Tym razem możecie więc kupować plecaki i walizki bez obaw. Wygląda na to, że wystarczą na dłużej.