Te 25 niezwykłych miejsc może wkrótce zniknąć. Wśród nich mało znane cudo z Polski
Organizacja World Monuments Fund (WMF) opublikowała listę 25 najbardziej zagrożonych obiektów architektury. W zestawieniu znalazły się nawet te najbardziej znane – jak Święta Dolina Inków w Peru czy katedra Notre Dame, ale też dużo mniej znane obiekty. W tym także przedstawiciel z Polski, którego w ogóle możecie nie kojarzyć. A warto!
WMF na co dzień zajmuje się ochroną światowej architektury historycznej. Co dwa lata publikuje raport, w którym wymienia obiekty, które już niedługo mogą przestać istnieć w obecnym kształcie. Źródłem potencjalnego zagrożenia nie są jednak wyłącznie klęski żywiołowe czy decyzje i rozgrywki polityczne, ale także urbanizacja, brak należytej konserwacji i inne przyczyny.
Zagrożone są nawet najbardziej znane miejsca
To, co rzuca się w oczy w tegorocznym zestawieniu to przede wszystkim dwa najbardziej znane miejsca. Katedra Notre Dame, którą w kwietniu znacząco uszkodził ogromny pożar, ma być w pełni odbudowana do 2024 roku, gdy Paryż będzie organizował igrzyska olimpijskie. Na razie pomysły na jej modernizację są dość kontrowersyjne i nie wszystkim się podobają. Zaproponowano bowiem m.in. aby nowa wieża była przeszklona, aby wybudować tam basen (!) albo stworzyć coś na kształt ogrodu botanicznego.
Za to Święta Dolina Inków, w której znajduje się Machu Picchu ma duży problem z powstającym nieopodal lotniskiem. Według wielu ekspertów, jego budowa może uszkodzić słynne miasto. Co gorsza, nowa inwestycja zastąpi niewielki port istniejący w Cuzco i znacząco ułatwi dotarcie do Machu Picchu, a więc byłoby naiwnym uważać, że przy okazji nie zwiększy się liczba odwiedzających. A przecież już teraz trzeba było wprowadzić liczne limity, by ujarzmić masową turystykę w tym miejscu.
„Lotnisko w okolicy Świętej Doliny wpłynie na integralność złożonego krajobrazu Inków i spowoduje nieodwracalne szkody z powodu hałasu, ruchu i niekontrolowanej urbanizacji” – można było przeczytać w petycji skierowanej do prezydenta Peru, którą podpisało blisko 50 tys. osób, w tym liczni antropologowie i archeologowie.
Sprawą zainteresowali się nawet eksperci z UNESCO, grożąc, że jeśli do projektu nie zostaną dopuszczeni jej specjaliści, Machu Picchu zostanie przeniesione ze słynnej listy do zestawienia obiektów zagrożonych. Podobnej do tej, którą tworzy WMF. Nic jednak nie wskazuje na to, by rząd miał się ugiąć, a zgodnie z zapowiedziami lotnisko zostanie oddane do użytku w 2023 roku.
Co z tą Polską?
Na liście WMF znalazło się jednak w sumie 25 obiektów, w tym zabytek z Polski. Informacja jest o tyle zaskakująca, że nie jest to żadne bardzo znane miejsce – przynajmniej w szerszym gronie, a raczej jest obiektem docenianym głównie lokalnie. Chodzi bowiem o Mauzoleum Kindlerów na cmentarzu ewangelickim w Pabianicach.
Budowla, która dziś pełni funkcję kaplicy, jest wybudowana w połączeniu stylu secesyjnego i orientalnego, a za projekt odpowiadał Johannes Wende – ten sam, który wybudował np. archikatedrę Św. Stanisława Kostki w Łodzi. Tutaj też kręcono „Karierę Nikosia Dyzmy”. Na szczęście jak donoszą lokalne media, udało się zdobyć dotację na renowację mauzoleum. Jest więc szansa, że szybko zniknie z niechlubnej listy WMF.
Poza trzema wspomnianymi obiektami na liście znalazły się miejsca z całego świata. Koutammakou w Togo, Ontario Place w Kanadzie, Park Narodowy Rapa Nui na Wyspie Wielkanocnej, Alexan Palace w Egipcie, Park Narodowy Tusheti w Gruzji, Gingerbread Neighborhood na Haiti, historyczne systemy wodne na wyżynie Dekan w Indiach, stadion Sardar Vallabhbhai Patel w Indiach, świątynia Mam Rashan w Iraku, łaźnia Inari-yu i dystrykt Iwamatsu w Japonii, Canal Nacional w Meksyku, świątynia Choijin Lama w Mongolii, tradycyjne birmańskie domy z drewna tekowego w Mjanmie, Chivas i Chaityas w Katmandu w Nepalu, bazar Anarkali w Pakistanie, domy w Axerquía w Hiszpanii, wiadukt Bennerley w Wielkiej Brytanii, park narodowy Bears Ears w USA, ruiny Central Aguirre w USA, budynek San Antonio Woolworth w USA oraz tradycyjne domy żydowskie w Bucharze w Uzbekistanie.
Turystyka ostatniej szansy jest jeszcze gorsza
Czy to oznacza, że trzeba czym prędzej jechać w te miejsca i zapamiętać jak wyglądały w swoim obecnym kształcie? Tak i nie. Z jednej strony byłoby świetnie odwiedzić je wszystkie, zwłaszcza jeśli istnieje ryzyko, że kiedyś znikną lub zostaną uszkodzone.
Warto jednak pamiętać, że tzw. turystyka ostatniej szansy, w której za wszelką cenę próbujemy jak najszybciej odwiedzić zagrożone miejsca, często przynosi więcej szkody niż pożytku. Oczywiście turyści faktycznie mają jeszcze szanse je zobaczyć, ale jednocześnie napędzają ruch turystyczny i w rzeczywistości… przyśpieszają niszczenie danego miejsca. Do miejsc, które mają duży problem z tego typu zjawiskiem zalicza się przede wszystkim Malediwy, Wenecję, Tadż Mahal czy Wielką Rafę Koralową.
– Bez właściwego zarządzania i myślenia o ograniczeniach dopuszczalnych zmian, miejsca są zrujnowane nie do naprawienia. Turystyka jest planowana na krótką metę, a polityki i plany nie są opracowywane ze skutkami średnio- i długoterminowymi – mówił w tej sprawie Rachel Dodds, profesor Uniwersytetu Ryerson w Toronto.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?