Znamy pierwsze szczegóły dotyczące budowy CPL! Lotnisko gotowe już za 10 lat, a „pieniądze nie są problemem”
Wild, który będzie odpowiedzialny za koncepcję i budowę nowego centralnego lotniska, wystąpił po raz pierwszy publicznie w tej roli w środę podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, gdzie odbyła się debata na temat centralnego portu. I choć na koncepcję budowy będziemy musieli poczekać jeszcze miesiąc, podał pierwsze szczegóły dotyczące tej ogromnej inwestycji, której całkowity koszt łącznie z dodatkową infrastrukturą szacuje się na ok. 30 mld PLN. Wizja, którą przedstawił, jest, delikatnie mówiąc, bardzo optymistyczna.
– Centralny Port Komunikacyjny będzie skupiał się na ruchu przesiadkowym, a jego beneficjentem będzie LOT. LOT jest ostatnim przewoźnikiem w regionie, który przetrwał i obecnie może pełnić rolę integratora dla innych linii lotniczych w Europie Środkowej walczących o przetrwanie. Świetnym przykładem jest podpisana w ubiegłym roku umowa z przewoźnikiem z Estonii – powiedział na starcie Wild.
Dodał zaraz, że dla istnienia CPK (bo rząd tak teraz tytułuje projekt CPL) kluczowe będą duże inwestycje kolejowe.
– Budowa CPK nie będzie miała sensu, jeśli sprawny transport kolejowy nie będzie zapewniony dla jak największej liczby mieszkańców Polski. Zakładamy, że ze wszystkich największych miast w Polsce z wyjątkiem Szczecina dojazd pociągiem do centralnego portu musi być możliwy w ciągu maksymalnie 2 godzin – powiedział Wild.
Najciekawszą informacją była jednak deklaracja dotycząca planowanego terminu zakończenia budowy.
– Nasze najbliższe wyzwanie to przygotowanie koncepcji budowy portu. Oczywiście, będziemy korzystali z wcześniejszych raportów na ten temat. Tym, co zajmie najwięcej czasu, z całą pewnością będą uwarunkowania środowiskowe. Musimy wystartować szybko. Jestem przekonany, że 10-letni termin zakończenia tej budowy jest realny – powiedział pełnomocnik rządu, czym zaskoczył niektórych panelistów.
– Ja podchodziłbym do ustalania takich granicznych terminów spokojnie. Przy takich inwestycjach 80 proc. błędów popełnia się właśnie na etapie przygotowań. Dajmy sobie realistyczny czas, zróbmy to profesjonalnie. Widzimy przykłady innych krajów realizujących podobne inwestycje, gdzie opóźnienia wynoszą 30-40 proc. w stosunku do pierwotnych założeń. To zaś powoduje, że budżet takiej inwestycji rośnie o 50-60 proc. A zakładając, że samo lotnisko to inwestycja rzędu 20 mld PLN, to ewentualne konsekwencje finansowe mogą być bardzo poważne. To jest fundamentalne, by dobrze wystartować. Nie tworzyć presji, ale rzetelnie odrobić pracę domową – powiedział Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który ma współfinansować tę inwestycję.
A to prowadzi nas do kolejnego kluczowego pytania.
Skąd weźmiemy pieniądze?
Tu znowu Mikołaj Wild zaskoczył widzów panelu.
– Nie chciałbym jeszcze za bardzo wchodzić w szczegóły, ale szczęśliwie tak się złożyło, że zabieramy się za tę inwestycję w momencie, gdy pozyskanie finansowania nie jest największym problemem. Chodzi o komponent dłużny, pieniądz jest obecnie dość tani do pozyskania. Mamy też pewną rezerwę, jeśli chodzi o fundusze unijne – powiedział pełnomocnik rządu.
Możliwe jest, że projekt będą współfinansować Chińczycy – w czwartek do Pekinu wybiera się delegacja rządowa z premier Beatą Szydło na czele. A jak pisaliśmy na Fly4free.pl, już wcześniej zainteresowanie współfinansowaniem CPK wyraził Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych,
– Źródeł finansowania będzie kilka. Jeżeli chodzi o drogi czy kolej, to z pewnością warto wykorzystać środki unijne, bo na sam port lotniczy Unia Europejska nie ma pieniędzy. W tej sytuacji trzeba pomyśleć o modelu komercyjnym. Wykonaliśmy wstępną przymiarkę i wydaje się, że takie finansowanie można zorganizować – powiedział Borys.
Czy rząd odda kontrolę nad centralnym lotniskiem?
To kolejna ciekawa kwestia, która padła w Katowicach. Jednym ze scenariuszy rozważanych przez rząd jest sytuacja, w której kontrola nad Centralnym Portem Lotniczym zostanie przekazana na określony czas do prywatnego podmiotu komercyjnego w zamian za pozyskanie finansowania na budowę. Drugą, ale bardzo mało realną opcją jest ta, w której prywatny inwestor sam zbuduje lotnisko i będzie nim zarządzał, co w praktyce oznacza, że własność gruntów nie będzie państwowa. Ten scenariusz jest jednak mało realny.
– To bardzo popularny model budowy lotnisk. Dobrym przykładem jest Turcja, gdzie nowe lotnisko w Stambule buduje prywatny inwestor, ma własność gruntu i koncesję na zarządzanie nim przez kilkadziesiąt lat. To lotnisko będzie oddane do użytku w przyszłym roku, a jego startowa przepustowość to 90 mln pasażerów rocznie. Rząd turecki na jego budowę nie wydał nic, chociaż tam pewną gwarancją jest fakt, że prywatny inwestor to turecka firma – mówił Piotr Samson, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Ostatnim, najbardziej kontrowersyjnym punktem debaty była rozmowa na temat tego, jak duże powinno być lotnisko.
50 mln pasażerów rocznie? Jak najbardziej do zrobienia
W tym względzie rządowy pełnomocnik jest wielkim optymistą. W opublikowanej w środę rozmowie z „Pulsem Biznesu” deklarował, że Polska potrzebuje lotniska, które docelowo będzie w stanie obsłużyć nawet 100 mln pasażerów rocznie. To bardzo dużo – dość powiedzieć, że obecnie największe lotnisko w Europie to londyńskie Heathrow, przez które w ubiegłym roku przewinęło się 75,7 mln pasażerów.
Z kolei na świecie jest obecnie tylko jedno lotnisko, które obsługuje ponad 100 mln pasażerów rocznie – to port w Atlancie, który w ubiegłym roku przyjął 104 mln gości. Czy w tej sytuacji te szacunki nie są przesadzone?
– Musimy stworzyć projekt, który zapewni nam modułową rozbudowę, by w żadnym momencie nie było zakłócenia operacji lotniczych. Liczba modułów powinna być połączona z estymacjami na temat wzrostu liczby pasażerów. Z całą pewnością teren musi być zabezpieczony pod lotnisko, które jest w stanie obsłużyć ponad 100 mln pasażerów rocznie – powiedział Wild.
A pytany przez dziennikarzy stwierdził, że jego zdaniem w pierwszym etapie lotnisko powinno mieć przepustowość na poziomie 50 mln ludzi rocznie.
– Te dane są chyba trochę przeszacowane. Jeśli obecnie przez lotniska w Polsce przewija się 34 mln pasażerów rocznie, a w 2030 roku będzie ich maksymalnie 60 mln, to tak duże lotnisko chyba nie jest nam potrzebne. Tym bardziej, jeśli zostaną zachowane obecne proporcje, gdzie 60 proc. pasażerów lata z portów regionalnym. W tej sytuacji w 2030 roku rozmawiamy o potencjalnej liczbie 23-29 mln ludzi rocznie, którzy mogliby podróżować z centralnego lotniska. Mamy ambicję, wizję i chcemy się rozwijać, ale powinniśmy to robić w odpowiedniej skali – skontrował Sebastian Gościniarek, ekspert lotniczy.
Odpowiedział mu Mariusz Szpikowski, dyrektor lotniska Chopina.
– Moim zdaniem 50 mln pasażerów rocznie to realna cyfra. Rynek lotniczy rozwija się znacznie szybciej od prognoz. Po czterech miesiącach tego roku lotniska Chopina rośnie o 30 proc. szybciej od założeń. A zrobione 3 lata temu prognozy ruchu musieliśmy skorygować, bo dziś liczba pasażerów jest taka, jaką powinniśmy osiągnąć za 8 lat. Powstanie centralnego portu diametralnie zmieni strukturę ruchu – powiedział Szpikowski.
Czy waszym zdaniem pierwsze założenia dotyczące budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego są realne? Piszcie w komentarzach.