Londyn-Heathrow. Wrzesień. Mimo chłodnego poranka, ocieram pot z czoła. Wokół mnie słychać niekończący się szum rozmów i monotonny stukot kółek walizek. Tłumy ludzi napierają z każdego możliwego kierunku. Na własnej skórze odczuwam, że to nie przelewki – tutaj wszyscy gdzieś się spieszą, lądują, wylatują, czekają. W końcu to jedno z największych lotnisk świata, przez które rocznie przewija się 70 milionów pasażerów.
Próbując uciec od wszechobecnego lotniskowego gwaru, przypominam sobie inne lotnisko, na którym miałem okazję być kilka miesięcy temu. Lotnisko położone na wyspie, będącej popularnym celem urlopowym, w tym także dla naszych rodaków. Jakże inne od londyńskiego molocha – tutaj jedynym odgłosem był szum wiatru.
Z tego lotniska nic już nie wzbije się w powietrze, a zamiast lśniących i błyszczących Boeingów i Airbusów, przed oczami mam rdzewiejący wrak samolotu. Niczym w Czarnobylu: czas się zatrzymał.
Ale po kolei. Zapraszam do podróży w czasie. Nie tak wcale odległym.
Dzwonię do mojego znajomego, który od ponad 20 lat jest aktywnym fotografem, oddającym się swojej pasji, czyli spottingowi (fotografowaniu i obserwowaniu obiektów związanych z komunikacją). Wojtek wyciąga swoje zdjęcia i zaczyna opowiadać:
Eeech, lotnisko w Nikozji, tak? Jest nieczynne od 1974 roku, znajduje się w strefie rozjemczej pomiędzy Cyprem a Turecką Republiką Cypru Północnego. Do dziś nie odbywa się tam regularny ruch lotniczy, stacjonują tam tylko siły ONZ.
Popatrz na zdjęcie. To linia Cyprus Airways. Trident, dla mnie kultowy samolot. Został uszkodzony podczas bombardowań wojsk tureckich na to lotnisko. Bardzo ciekawie usterzony, wygląda jak popularny Tu-154. To jest maszyna, która niszczeje: widać usterki, wyszarpaną część poszycia od bomb i pocisków.
Na tym lotnisku był jeszcze jeden Trident, ale w gorszym stanie technicznym, więc został rozebrany. Nasz przedmiot zdjęć także już nigdzie nie poleci. Po zrobieniu tego zdjęcia, podjechali do mnie argentyńscy żołnierze ONZ, którzy powiedzieli, że tam nie wolno wjeżdżać. Ale zrobiłem sobie z nimi fotki i było przyjaźnie...
Fot. Wojciech Kmiecik