Z Warszawy do Tajlandii za 600 PLN? Może już za rok. Znamy strategię Thai AirAsia X dla naszego regionu
Malezyjskich linii AirAsia specjalnie nie trzeba nikomu przedstawiać – to największy tani przewoźnik w Azji. Wraz z kilkoma spółkami-córkami ten kolos przewiózł w ubiegłym roku ponad 56 mln pasażerów. A jeden z najbardziej perspektywicznych przewoźników, czyli Thai AirAsia X zapowiedział niedawno, że zacznie latać do Europy Środkowej, a prezes firmy wśród potencjalnych kierunków wymienił m.in. Polskę, Czechy i Węgry. Loty mają być realizowane do Bangkoku W tym tygodniu przedstawiciele tajskiego przewoźnika przebywali w Polsce. Postanowiliśmy więc spytać, kiedy uruchomią regularne połączenia do Polski.
– Jesteśmy zdeterminowani, aby uruchomić pierwsze połączenie do Europy Środkowej w III lub IV kwartale przyszłego roku. Aby tego dokonać, sprzedaż biletów musimy uruchomić przynajmniej pół roku wcześniej, więc decyzję na temat naszej pierwszej destynacji w regionie podejmiemy do końca roku. Nie jesteśmy jeszcze pewni czy to będzie Polska, ale z pewnością jest wysoko na naszej liście, bo widzimy jak szybko rośnie liczba pasażerów z tego kraju podróżujących do Tajlandii. W tej chwili poznajemy rynek – otoczenie konkurencyjne i specyfikę zachowań pasażerów, np. to w jaki sposób kupują bilety – mówi w rozmowie z Fly4free.pl Matana Thientong dyrektor handlowa Thai AirAsia X.

Fot. SIHASKAPRACHUM / Shutterstock
O pierwszeństwo we względach azjatyckiego mocarza Polska rywalizuje z lotniskami w Czechach, na Węgrzech i w Austrii. AirAsia analizuje jeszcze 2 destynacje, jednak prawdopodobnie będzie je otwierała w dalszej kolejności. Na „krótkiej liście” faworytów nie ma za to na razie Chorwacji, o której wcześniej wspominał prezes Thai AirAsia X.
No właśnie – a czemu właściwie Europa Środkowa, a nie zachód? Moi rozmówcy tłumaczą, że w Europie Zachodniej jest już spora konkurencja, nasz region rośnie tak szybko… a poza tym do Europy Środkowej coraz częściej podróżują obywatele Tajlandii.
– I podróżują trochę tak jak Polacy – nie zostają długo w jednym miejscu, tylko jeżdżą od kraju do kraju, korzystając z dobrej sieci transportowej tutaj. Ważnym czynnikiem są też kwestie bezpieczeństwa – wielu Tajów zrezygnowało z planów wypraw turystycznych do Europy Zachodniej po niedawnych zamachach terrorystycznych. W waszym regionie jest po prostu spokojniej – mówi Matana Thientong.
Po ile bilety? „Nie będzie wojny cenowej, ale…”
Pytanie o ceny jest dość zasadne, bo w regionie Thai AirAsia X nie ma żadnej konkurencji – LOT już 2 lata temu zapowiadał uruchomienie trasy do Bangkoku, ale póki co skończyło się na zapowiedziach, a narodowy przewoźnik skupi się na innych lotniskach w Azji. Na jakie ceny mogą liczyć pasażerowie?

Fot. arfa adam / Shutterstock
– Zawsze staramy się być najtańsi na rynku, ale na kalkulacje cenowe jest jeszcze za wcześnie. Ale odpowiem w ten sposób: średnia cena biletu za 8 godzinny lot z Kuala Lumpur do Sydney to ok. 150 USD w jedną stronę. 4 razy w roku organizujemy duże akcje wyprzedażowe i promocje, podczas których ta stawka spada do poziomu ok. 100 USD. Lot z Bangkoku do Europy Środkowej potrwa nieco dłużej, ale to jest generalnie rząd stawek, których można się spodziewać na tych trasach – słyszymy od przedstawicieli przewoźnika.
Wszystko oczywiście w najtańszej możliwej taryfie, bo jak przystało na low-costa, za dodatkowe usługi jak bagaż trzeba płacić.
– Przyciągamy do siebie nową generację młodszych pasażerów, dzięki naszemu podejściu DIY, czyli zrób to sam. Nasz pasażer może lecieć do Tajlandii z plecakiem, na miejscu nakupić sobie mnóstwo pamiątek i walizkę, którą potem nada na lot powrotny za dodatkową opłatą. Każdy płaci za to, czego aktualnie potrzebuje – mówi Thientong.
Tak samo z jedzeniem – na pokładzie pasażerowie mogą wybierać minimum z 8 rodzajów posiłków, a jeśli zamówią jedzenie z wyprzedzeniem – opcji do wyboru jest jeszcze więcej. Za wszystko niestety trzeba jednak dodatkowo zapłacić.

Fot. Nutkamol Komolvanich / Shutterstock
Wydaje się więc, że niezależnie od tego czy zwycięży Praga, Warszawa czy Budapeszt, dla pasażerów z Polski powinna to być dobra okazja.
Przedstawiciele tajskiego przewoźnika dodają też, że takie połączenie będzie na początku realizowane przynajmniej 4 razy w tygodniu.
– To niezbędne minimum, by taka trasa była rentowna – przyznaje.
Loty będą realizowane Airbusami A330-300, które zabierają na pokład 377 pasażerów, w tym 365 w klasie ekonomicznej. Ale do uruchomienia nowej trasy potrzebny jest jeszcze jeden niezwykle istotny szczegół – zniesienie sankcji, jakie w 2015 r. nałożyła na Tajlandię ICAO, czyli Organizacja Międzynarodowa Lotnictwa Cywilnego. Było to związane z procedurami bezpieczeństwa linii lotniczych i lotnisk, które nie spełniały międzynarodowych procedur. W efekcie wszystkim tajskim liniom lotniczym cofnięto m.in. możliwość uruchamiania nowych tras zagranicznych.
Przedstawiciele tajskiego przewoźnika przekonują, że przedstawiciele ICAO pojawią się w Tajlandii jeszcze we wrześniu lub w październiku, a najpóźniej w listopadzie sankcje zostaną zniesione. Tajski regulator wprowadził w międzyczasie tak rygorystyczne kontrole, że w ostatnim czasie aż 16 tajskich przewoźników straciło swoje AOC, czyli certyfikaty operatora lotniczego.

Fot. Porzilla / Shutterstock
Co dalej? W planach tanie loty z Europy na Bali!
Na razie tajska linia nie chce zdradzać swojej dalszej strategii rozwoju w regionie, ale dalekosiężne plany jawią się już znacznie bardziej atrakcyjnie.
– Na razie naszym celem jest wystartować z tym połączeniem i znaleźć tu swój przyczółek. Myślimy o wielu połączeniach. I nie ograniczamy się tylko do Bangkoku. W dalszych planach jako AirAsia myślimy o uruchomieniu tanich lotów z Europy do Kuala Lumpur i na Bali – słyszymy od przedstawicieli tajskiej linii.





