Na Mount Everest w wersji „na bogato”. Pub i salon masażu w bazie. Upadek ideałów górskich?
Czytając o setkach ludzi, którzy są ogarnięci ideą wejścia na najwyższą górę świata, wyobrażamy sobie spartańskie warunki panujące w Nepalu i w bazie wspinaczy. Malutkie namioty, monotonne jedzenie, trud i znój codziennej wspinaczki. Spanie w śpiworach, etos gór, wszyscy złączeni jednym celem.
Okazuje się, że firmy zajmujące się zawodowo pomocą takim podróżnikom (organizując komercyjne wyprawy na Mount Everest), w swojej chęci „ułatwienia” bogatym klientom całego pobytu i akcji górskiej, zaczynają chyba przesadzać.
Luksusowe warunki
„7 summits”, prowadzona przez Rosjan, idzie na całość. Chcesz spróbować zdobyć najwyższy szczyt świata, wybierając ofertę z ich agencji? W bazie czekać na Ciebie będzie m.in. dwupokojowy, w pełni ogrzewany namiot – wyśpisz się na wygodnym materacu w normalnym łóżku, mając do dyspozycji szafę na swoje rzeczy i biurko do pracy. Aby nie było Ci zimno w stopy, na podłodze będzie rozłożony dywan.

Fot. 7summitsclub, przygotowania do wyprawy
Abstrakcja? Nie, to tylko początek udogodnień. W namiocie-rezydencji będziesz mieć gniazdko z prądem, światło – a jak zapragniesz rozrywki, to zawsze możesz przejść do 12-metrowego „pubu”.
Co w ofercie? M.in. specjalna wódka, która już teraz pozwoli Ci poczuć się jak zdobywca Dachu Świata.

Fot. 7summitsclub
Alexander Abramov wspomina także o możliwościach masażu, które będą oferowane strudzonym wspinaczom-podróżnikom.
Jak wygląda skład osobowy wyprawy na Mount Everest w wersji dla wygodnych? 20 pełnopłatnych uczestników, 7 przewodników, 6 kucharzy oraz 35 Szerpów, którzy będą pomagać w transporcie bagaży.

Fot. 7summitsclub
Nowy trend?
Czy to nie jest przesada? Wśród środowiska branżowego krążą legendy o tym, jak wyglądała wyprawa katarskiego księcia Moe Al Thani na Mount Everest w 2013 roku. Z jednej strony: kto bogatemu zabroni? Z drugiej: pomysł, aby zamówić pizzę, która ma być dowieziona helikopterem do bazy pod najwyższą górą świata, jawi się jako mocna ekstrawagancja.
W dobie komercyjnych wypraw na Mount Everest wszystko jest możliwe. Włącznie z tworzącymi się zatorami i kolejkami do zdobycia szczytu. Zawodowi himalaiści załamują ręce.
– Tego bumu chyba się nie powstrzyma. Pozostaje tylko załamać ręce – opowiadał kilka lat temu Janusz Kurczab, jeden z najwybitniejszych polskich ludzi gór. – Mount Everest jest stracony dla himalaistów.
„W końcu załatwiliśmy s*******yna!
Zastanawiacie się, czy warto próbować zdobyć najwyższą górę świata? Na naszych łamach kilkanaście miesięcy temu opublikowaliśmy nietypowy tekst, pokazujący co można zobaczyć z wierzchołka Mount Everestu (oraz inne niesamowite widoki). Jeżeli nie mieliście okazji się z nim zapoznać – serdecznie zachęcam 😉





