Islandzka linia, która zasłynęła lotami z Europy do USA za 300 PLN, zmartwychwstanie już za miesiąc. Słynnego bankruta kupiła amerykańska bizneswoman, która chce postawić go na nogi. Choć przyznajmy szczerze – chce to zrobić w dość ekscentryczny sposób. Obiecuje m.in. salonik biznesowy za darmo dla każdego pasażera!
Żywot linii WOW Air nie był długi, choć z pewnością zapisał się w historii lotnictwa cywilnego – głównie z tego powodu, że była to pierwsza tania linia, która próbowała przekonać pasażerów do lotów transatlantyckich przy użyciu supertanich biletów. I choć przez pewien czas przewoźnikowi szło nieźle, a jego hub przesiadkowy w Keflavik rósł w imponującym tempie, to ostatecznie eksperyment zakończył się fiaskiem, a sam WOW Air pod koniec marca zbankrutował i zakończył działalność. Nie licząc Air Berlin, było to z pewnością najgłośniejsze bankructwo linii lotniczej w ostatnich latach.
Nie było to zresztą takie zwykłe bankructwo, bo zakończenie operacji przez tanią linię, która zasłynęła sprzedawaniem biletów z Europy do USA za 99 USD lub nawet taniej, doprowadziło całą gospodarkę Islandii do recesji! Jak to możliwe? Zwyczajnie – PKB tego kraju bardzo mocno opiera się na turystyce, a bankructwo jednego z największych przewoźników sprawiło znaczący spadek liczby turystów.
Teraz jednak wiele wskazuje na to, że WOW Air… już wkrótce wznowi działalność. Choć jest to bardzo kuriozalna sytuacja.

Amerykanka chce zainwestować fortunę
W piątek okazało się, że linia WOW Air wznowi działalność, bo znalazła nowego inwestora. Została nią amerykanka Michelle Ballarin, szefowa firmy USAeriospace Assiocates LLC. Kupiła ona… właściwie to przede wszystkim logo i nazwę firmy, bo w sumie tylko tyle z niej zostało. Z liczącej ponad 20 samolotów floty Airbusów A320, A321 i A330 nie zostało nic – wszystkie wróciły do leasingodawców i znalazły już nowe “domy”, m.in. w liniach Condor, Turkish Airlines czy Thomas Cook Airlines.
Wróćmy jednak do konferencji: nie padła na niej kwota transakcji, sama Ballarin twierdzi jednak, że chce zainwestować w przewoźnika 85 mln USD. Jak będzie wyglądać przyszłość przewoźnika? Szczerze mówiąc: plany są dość osobliwe.
WOW Air ma wznowić operacje w październiku: pierwszą trasą będzie połączenie dwóch stolic, czyli trasa z obsługującego Reykjavik lotniska w Keflaviku do Waszyngtonu. Z całą pewnością firma nie planuje szybkiego wzrostu, co widać po planach flotowych i brzmi dość rozsądnie, bo właśnie otwieranie zbyt wielu nowych kierunków było gwoździem do trumny islandzkiego przewoźnika. Na samym początku plan zakłada, że linia będzie miała 2 samoloty, w przyszłym roku – 4, a w długofalowej perspektywie 10-12 maszyn. Nowa właścicielka nie przesądza na razie, jakie będą to samoloty, ale wszystko wskazuje na to, że w swojej flocie znajdzie miejsce zarówno dla modeli ze stajni Airbusa jak i Boeinga. Na razie WOW Air będzie latał na podstawie amerykańskiej licencji, ale wkrótce planuje pozyskać też islandzką.
Największą zagadką jest model biznesowy. Z całą pewnością wiemy, że WOW Air wciąż będzie tanią, w dalszym ciągu skupioną na przewożeniu ludzi z USA do Islandii, choć zapewne zabraknie tu komponentu “przesiadkowego” w drugą stronę, czyli lotów z Islandii do Europy. Aby Amerykanie kontynuowali swoją podróż lub by dowozić pasażerów z Europy na Islandię w celu przesiadki.
W tym miejscu nowa właścicielka WOW Air zaczyna kreślić swoją wizję działania przewoźnika. I robi się dość dziwnie.

Salonik lotniskowy dla każdego pasażera!
Ballarin planuje się wyróżniać na tle innych linii lotniczych na rynku m.in. poprzez sprawienie, że “latanie będzie znowu zabawne”. Jak chce to zrobić? Przede wszystkim poprzez… poprawę jakości posiłków serwowanych na pokładzie. W tym celu nowa właścicielka twierdzi, że rozmawia z szefem kuchni z trzema gwiazdkami Michelin i wspólnie z nim układa pokładowe menu. Przyznacie, że to dość dziwne, że akurat taka pozycja znajduje się na liście priorytetów szefa taniej linii lotniczej.
Ale jeszcze bardziej zaskakuje kolejna pozycja w planie nowej właścicielki: chce ona bowiem, aby każdy pasażer jej linii lotniczej miał dostęp do… biznesowego saloniku! Uzasadnienie: ludzie są zmęczeni, a przed długimi, trwającymi 6 lub więcej godzin lotami, potrzebują odrobiny relaksu i odpoczynku. No dobrze, ale ile będzie to kosztowało? (Pamiętajcie, że wciąż mówimy o taniej linii lotniczej). Według Ballarin nie tak dużo, bo i tak pasażerowie klasy ekonomicznej “płacą” za przywilej korzystania z saloników dla niewielkiej liczby osób. Brzmi kuriozalnie, prawda? Ciekawi nas jednak czy ten pomysł się spełni.
Czy Waszym zdaniem WOW Air 2.0 odniesie sukces?