Decyzja ma szansę zapaść na najbliższym posiedzeniu wspólników portu, które ma odbyć się jeszcze w tym miesiącu. Wiadomo, że po raz kolejny zarząd Modlina spróbuje uzyskać zgodę na emisję obligacji. A ta jest konieczna, by port mógł wykonać niezbędne inwestycje.
Nie jest tajemnicą, że takie rozwiązanie prawie na pewno nie dojdzie do skutku. Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (PPL) od dawna uważa, że to nie zlikwiduje długoterminowych problemów lotniska. To właśnie z tego powodu władze Mazowsza chciałyby po prostu odkupić udziały PPL i zażegnać konflikt. Mówi się o kwocie 90 mln PLN.
Jeszcze w październiku ubiegłego roku dyrektor PPL, Mariusz Szpikowski w wywiadzie z nami przyznał, że nie widzi szans na porozumienie się z pozostałymi udziałowcami. Mówił też, że chętnie sprzeda udziały w spółce. Pozostaje pytanie, czy ta deklaracja jest wciąż aktualna.
– Do tej pory dyrektor Szpikowski w rozmowach z nami prezentował zupełnie odmienne stanowiska i twierdził, że nigdy nie sprzeda udziałów w Modlinie – mówił wtedy skarbnik Województwa Mazowieckiego Marek Miesztalski.
Wszystko rozbija się o potencjalne inwestycje. Do 2028 roku zarząd portu chciałby przeprowadzić inwestycje za niemal 400 mln PLN, ale udziałowcy mają do tego rozbieżny stosunek. Decyzję blokuje zarządzający Lotniskiem Chopina PPL, który ma w Modlinie 1/3 udziałów. Dlatego lotnisko pod koniec listopada ubiegłego roku przygotowało trzy scenariusze rozwoju – w zależności od nasilenia lub zażegnania konfliktu.
Najgorsza z opcji zakładała brak porozumienia z PPL. W tej sytuacji port miałby być dofinansowany przez województwo mazowieckie – najpierw kwotą 13,8 mln PLN na funkcjonowanie lotniska do 2022 roku i kolejne 40-60 mln w latach 2023-2028. Wtedy też przedstawiciel samorządu, Maciek Miesztalski zapowiedział, że województwo jest gotowe wziąć także 200 mln PLN kredytu m.in. na budowę nowego pasa startowego.
![rozwój modlina](https://f4fcdn.eu/wp-content/uploads/2018/03/modlintab1.png)
Fot. Modlin Airport
Spór trwa od dawna, a poza PPL i władzami lotniska, w listopadzie ubiegłego roku do akcji wkroczył też Ryanair. Wtedy przewoźnik zapowiedział, że: „jeśli lotnisko w Modlinie nie będzie mogło przystosować się do wzrostu Ryanaira, to linia będzie rosła na Lotnisku Chopina w Warszawie”.
Ale jednocześnie przewoźnik widzi ogromny potencjał w porcie – pod warunkiem, że ten będzie się rozwijał.
– Co najmniej 25 nowych tras i dodatkowe loty na istniejących trasach będziemy oferować z Modlina, jeśli PPL przestanie blokować rozwój tego portu – powiedział pod koniec stycznia Juliusz Komorek, członek zarządu Ryanaira.
Modlin w 2017 roku obsłużył blisko 3 mln pasażerów i nie da się ukryć, że osiągnął szczyt swojej przepustowości. Bez rozbudowy i koniecznych inwestycji, będzie miał poważne kłopoty. W planie jest remont pasa startowego i powiększenie terminala. Tylko na początek potrzeba ok. 60 mln PLN. Dwa miesiące temu dodatkowo okazało się, że budowę nowej wieży kontroli lotów będzie musiał sfinansować zarząd portu, a nie Polska Agencja Żeglugi Powietrznej – jak początkowo zakładano. A koszt może wynieść nawet 20 mln PLN.
Ostatecznie do całej sprawy odniósł się też marszałek Mazowsza. W komunikacie opublikowanym przez Polską Agencję Prasową pod koniec stycznia zaapelował, żeby przedstawiciele PPL po prostu przestali… przeszkadzać.
– Oczekujemy jednego – że wyrażą zgodę na emisję obligacji na 60 mln PLN. Wszystkie formalności od dawna są przygotowane, brakuje tylko dobrej woli ze strony rządowego PPL. Nie oczekujemy więc, żeby nam pomagali w rozwoju tego portu, ale żeby nam nie przeszkadzali – zapewniał.
W sprawę włączył się też LOT i złożył zawiadomienie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Według przewoźnika, Modlin w nielegalny sposób dofinansowuje Ryanaira ze środków publicznych.
Stron konfliktu ciągle przybywa, wojna trwa, a wszyscy czekają na rozwój wydarzeń. Jeśli faktycznie uda się odkupić udziały należące do PPL, to władze portu pozbędą się jednego z największych problemów i pewnie odetchną z ulgą. Nadal jednak będą musiały zdobyć pieniądze na rozbudowę i zabrać się za nią bezzwłocznie. Co będzie, jeśli PPL nie zdecyduje się sprzedać udziałów? Wtedy prawdopodobnie czeka nas kolejna bitwa o Modlin.