Latają tanio albo wcale! Wizz Air tłumaczy, dlaczego wykasował swoje najlepsze i najtańsze trasy z Polski
Wizz Air kilkanaście dni temu usunął z systemu rezerwacyjnego ponad 20 tras z Polski, a na wielu innych zmniejszył liczbę połączeń. Najmocniej decyzję przewoźnika odczuło lotnisko w Rzeszowie, skąd „landrynka” przestanie latać od końca marca, ale też port w Lublinie, gdzie od wiosny linia będzie operowała tylko na 1 trasie. Podobna sytuacja jest też w Poznaniu, gdzie jednak przewoźnik planuje dodać po kilku miesiącach nowe połączenia, np. do Tirany czy gruzińskiego Kutaisi.
Marsa Alam od 2704 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Hurghada od 1995 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Costa Blanca od 1599 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Decyzja była jednak dość zaskakująca, bo na liście połączeń, które wykasował Wizz Air, były najpopularniejsze kierunki lotnicze z Polski. Spójrzmy na dane ULC za I półrocze. Wynika z nich, że w okresie od stycznia do końca czerwca Oslo było drugim najpopularniejszym kierunkiem z polskich lotnisk (przewoźnicy przewieźli z i do stolicy Norwegii ponad 572 tysiące pasażerów), a Eindhoven zajęło w tej klasyfikacji 10 miejsce (316 tys. pasażerów). Tymczasem Wizz Air zawiesza loty do Eindhoven z Rzeszowa, Poznania i Lublina, a do Oslo nie polecimy już od wiosny z Lublina i Poznania (trasa miała być wznowiona od końca marca). Z czym to jest związane?
Wizz Air nie zwykł tłumaczyć swoich decyzji dotyczących zawieszonych połączeń, jednak tym razem linia najwyraźniej zrobiła wyjątek. W „Kurierze Lubelskim”, którego dziennikarka zapytała przewoźnika o powody zawieszenia połączeń do Holandii i Norwegii, biuro prasowe Wizz Aira skomentowało, że głównym powodem są drastyczne wzrosty podatków w obu krajach, przez co przewoźnik nie jest w stanie zaoferować swoim pasażerom biletów w przystępnych cenach.
I trzeba przyznać, że to dość racjonalne tłumaczenie, zwłaszcza w przypadku Holandii, gdzie od 1 stycznia podatek pasażerski wzrośnie aż o 300 procent – z 8 do 24 EUR. Dotyczy on co prawda pasażerów wylatujących z Holandii, ale i tak ma to przecież ogromny wpływ na politykę cenową przewoźnika. Tym bardziej, że Eindhoven było jednym z kierunków, gdzie Wizz Air oferował jedne z najtańszych biletów z całej swojej siatki połączeń z Polski.
Podobnie sytuacja ma się z Norwegią, choć tu mamy do czynienia nie tyle z podwyżką, co przywróceniem podatku pasażerskiego, który po zakończeniu pandemicznych restrykcji Norwegia przywróciła od 1 lipca 2022 roku. Obecnie w przypadku lotów do Europy stawka wynosi 80 NOK, czyli ok. 35 PLN, a w budżecie na przyszły rok przewidziano jedynie kosmetyczną podwyżkę do poziomu 82 NOK. Jednak linie lotnicze oczywiście mocno skrytykowały tę decyzję, a niektóre (jak Norse Atlantic) zagroziły nawet wyprowadzką z Norwegii, jeśli zostanie ona podtrzymana. Wizz Air postanowił zaś przyciąć swoją siatkę połączeń do tego kraju i to nie tylko z Oslo, bo przewoźnik skasuje też inne połączenia do Norwegii z Polski. Tylko do końca marca „landrynka” będzie więc latała ze Szczecina do Bergen, przewoźnik porzucił też plany przywrócenia sezonowego połączenia z Goleniowa do Stavanger. Z systemu rezerwacyjnego Wizz Air zniknęły też takie trasy jak Kraków-Bergen i Gdańsk-Kristiansand, które miały wrócić do rozkładu lotów na wiosnę.
Czy tę decyzję da się wytłumaczyć? Z jednej strony niektórzy mogą powiedzieć, że podatek nie jest specjalnie wysoki. Jednak z drugiej strony musimy pamiętać o tym, że Norwegia to kierunek, na którym od dawna Wizz Air oferuje zdecydowanie najtańsze bilety w swojej siatce. Często zdarza się, że by przekonać turystów do lotu do najdroższego kraju w Europie, bilety są tak tanie, że potem okazuje się, że na miejscu więcej trzeba zapłacić nawet za transport z lotniska do centrum miasta. Nowy podatek mocno komplikuje politykę cenową Wizz Aira. A zważywszy na trudne relacje przewoźnika z norweskim rządem, o której pisaliśmy swego czasu na naszych łamach, wydaje się, że jest to decyzja jeszcze bardziej zrozumiała.





