Fly4free.pl

Szkoda zdrowia na antymalaryki? „Clooney już dwa razy chorował i nic mu nie jest”

To jedna z najgroźniejszych chorób zakaźnych. Co roku zabija setki tysięcy osób. A zapaść na malarię jest niezwykle łatwo. Wystarczy  jedno ukłucie komarzycy w tropikalnych i subtropikalnych regionach świata. 

Uwaga! Wszystkie zamieszczone w artykule cytaty są (niestety) autentyczne.

Czy warto przejmować się malarią w podróży?

Wielu z nas powątpiewa w skalę zagrożenia malarią.

Przez cały pobyt nie widziałem żadnego komara

Czy to oznacza, że w tropikach można spać spokojnie? Nie. Malarią mogą zarazić nas zainfekowane komarzyce, które w przeciwieństwie do polskich, żerują w nocy. Szczególnie w podmokłych lasach i nad wodą. Ale komarzyce może nas dopaść nawet w górach (do 2400 m n.p.m) czy na tarasie hotelu w centrum miasta.

Czy malaria jest groźna?

George Clooney dwukrotnie chorował na malarię, a jak się chłop trzyma

Miliony osób nie miały tyle szczęścia co Clooney. Malaria w ciężkiej postaci niszczy narządy wewnętrznych, powoduje śpiączkę, może zabić. W 2012 roku zachorowało na nią 207 milionów osób, zaś umarło 627 tysięcy.

Na świecie co minutę umiera na malarię jedno dziecko! To właśnie dzieci, a także kobiety w ciąży oraz podróżni z naszej strefy klimatycznej są najbardziej narażeni na ciężki przebieg malarii. Niestety od statystyk wolimy własne doświadczenia.

Na malarię nic nie brałem, tak jak większość spotkanych turystów, nie słyszałem też, by ktoś na to chorował

Takie zachowanie pociąga za sobą konsekwencje. Według oficjalnych statystyk co roku do Polski wracają średnio 22 osoby chore na malarię. Liczba Polaków, którzy zachorowali na malarię za granicą jest prawdopodobnie 3 do 6 razy większa.

Żadna z chorych osób nie stosowała profilaktyki przeciwmalarycznej lub stosowała ją źle. Co dwudziesty Polak chory na malarię umiera – 5 razy częściej niż w innych krajach europejskich! A przecież od lat mamy dostępne skuteczne środki ochrony przed malarią.

Jak zabezpieczyć się przed malarią?

Choć na malarię nie ma szczepionki, możemy chronić się przed nią na wiele sposobów. Podstawą ochrony jest:

  • stosowanie środków odstraszających owady (repelentów),
  • noszenie ubrań z długimi rękawami/nogawkami oraz zakrytych butów,
  • spanie w pomieszczeniach klimatyzowanych bądź posiadających w oknach siatki i/lub moskitiery nad łóżkiem (najlepiej zaimpregnowane repelentami),
  • niewychodzenie po zmierzchu na zewnątrz.

W powyższy sposób powinniśmy postępować jadąc nawet w rejony o bardzo niskim ryzyku zakażenia. Choć istnieją naturalne środki odstraszające komary, to preparaty zawierające wysokie stężenia DEET oferują najwyższą skuteczność ochrony.

Mimo krążących w internecie opinii że:

DEET wyżera gumowe paski od zegarków, czy oprawki od okularów i podobno też jest rakotwórczy,

jest on całkowicie bezpieczny, może jedynie miejscowo podrażniać skórę. Nie należy stosować DEET u dzieci poniżej 2 miesiąca życia, zaś po użyciu należy starannie umyć ręce.

W rejonach o większym zagrożeniu malarią same repelenty i moskitiery nam nie wystarczą. Z pomocą przychodzą leki przeciwmalaryczne. Jednak czy warto

masakrować się pigułami? Większość z nas uważa że
szkoda wątroby.

Tymczasem stosowanie odpowiednio dobranych leków przeciwmalarycznych gwarantuje ponad 95-proc. skuteczność w zapobieganiu malarii.

Mimo to wielu turystów postanawia nie stosować tych leków w obawie przed ich skutkami ubocznymi. Leki przeciwmalaryczne, tak jak każde inne leki, mogą wywołać działania niepożądane.

Większość osób nie odczuwa jednak ich skutków ubocznych, te zaś jeśli nawet wystąpią są łagodne (bóle głowy, bóle brzucha, biegunka). Należy pamiętać, że odpowiedni dobór leków pozwala na ich bezpieczne stosowanie w prawie każdym wypadku.

Które leki przeciwmalaryczne wybrać?

Leki antymalaryczne powinien dobierać wyłącznie lekarz specjalista – uwzględni on w swojej ocenie rejon odwiedzany przez podróżnego (ryzyko zakażenia i ewentualną odporność zarodźców na poszczególne leki), charakter pobytu (inne ryzyko wiąże się z chodzeniem po dżunglach a inne z wyjazdem biznesowym do miasta), długość pobytu (różne leki można różnie długo przyjmować), sezon (pora deszczowa znacząco podnosi ryzyko zachorowania), współistniejące choroby przewlekłe (u osób z łuszczycą czy epilepsją nie można stosować niektórych leków) czy nawet zasobność portfela podróżnego! (antymalaryki dość drastycznie różnią się pomiędzy sobą ceną).

Choć w Polsce zarejestrowane są tylko 3 leki, pozostałe dwa preparaty możemy sprowadzić na tzw. import docelowy. Warto więc opowiedzieć o swoich podróżnych planach dokładnie, by umożliwić lekarzowi wybranie odpowiedniego dla nas preparatu.

Dostępne leki antymalaryczne

Istnieją sytuacje, kiedy nie należy stosować poszczególnych leków. Jeśli mamy w planach smażenie się na plaży – lepiej zrezygnować z używania doksycykliny (fotouczula). Zrezygnować z niej powinny również kobiety stosujące antykoncepcję hormonalną (obniża skuteczność środków hormonalnych).

Jeśli nurkujemy bądź chodzimy po górach – unikajmy Lariamu (u ok 25% osób powoduje zawroty głowy). Nie zaleca się go również wielbicielom drinków z palemką (w połączeniu z alkoholem częściej powoduje zaburzenia emocjonalne, bezsenność czy koszmary).

Nawet ciąża i karmienie piersią nie stanowią przeszkody przed wybraniem odpowiedniego leku. W ciąży bezpiecznie można stosować chlorochinę i proguanil, na które niestety zarodźce malarii często bywają odporne (umożliwiają one więc podróż jedynie w niektóre rejony).

W przypadku konieczności podróży ciężarnej w rejon wysokiego ryzyka lekarz zaleci stosowanie Lariamu (jednak nie wcześniej niż w II lub III trymestrze). Warto brać też pod uwagę, że planując ciążę po powrocie z podróży podczas której braliśmy antymalaryki, trzeba odczekać stosowny czas od zakończenia przyjmowania leku (odpowiednio tydzień, 3 tygodnie i 3 miesiące dla doksycykliny, Malarone i Lariam’u).

Podczas karmienia piersią można bezpiecznie stosować chlorochinę, proguanil i Lariam.
Tak samo podróż w tropiki z dzieckiem nie jest kłopotem. Chlorochinę i proguanil można stosować nawet u noworodków, Lariam u maleństw ważących ponad 5kg, zaś Malarone u 11-kilogramowych dzieci (w niektórych krajach dopuszczono go również do podawania dzieciom ważącym powyżej 5kg). Jedynie z doksycykliną powinniśmy się wstrzymać do ukończenia 8 roku życia przez dziecko.

Wiele obaw wzbudza branie leków podczas długiej podróży. Uważamy że:

kategorycznie nie należy go brać przez dłuższy okres – np. przy wypadzie wielomiesięcznym zdecydowanie NIE

Niesłusznie. Większość leków można stosować bezpiecznie przez naprawdę długi czas – Malarone przez rok (w Polsce zarejestrowany jest do użytku przez maksymalnie 4 tygodnie, jednak zgodnie z nowymi badaniami w niektórych krajach, np. Wielkiej Brytanii, można go brać przez rok), tak samo jak Lariam. Chlorochin czy proguanil zaś latami!

Jedyny lek, którego lepiej unikać w długiej podróży to doksycyklina – ten antybiotyk może pozbawiać nas naturalnych ochronnych bakterii narażając na zakażenia drożdżakami czy bakteryjne zapalenia jelit.

Pamiętajmy, że podróżnym antymalaryki powinny służyć do zapobiegania, a nie leczenia malarii. Panuje powszechne przekonanie, że leki przeciwmalaryczne należy stosować dopiero po zachorowaniu.

Malarone zawsze wożę ze sobą w razie ewentualnej choroby, profilaktycznie biorą go amerykańskie gimbusy

Warto jasno stwierdzić: dawki stosowane w profilaktyce są kilkukrotnie niższe niż te stosowane w leczeniu. W razie zachorowania odczujemy więc więcej działań niepożądanych leków. Choć w przypadku wyjazdu w rejony malaryczne gdzie nie ma opieki medycznej, lekarz może zalecić samodzielne leczenie w razie zachorowania, jest to wyjątkowa sytuacja.

Wydawało by się, że:

objawy malarii są na tyle dokuczliwe, że jak poczujesz to będziesz wiedział.

Wręcz przeciwnie. Objawy malarii są bardzo niespecyficzne (obejmują: osłabienie, złe samopoczucie, gorączkę z dreszczami oraz potami, bóle głowy, mięśni i brzucha, nudności, wymioty oraz biegunkę).

Łatwo pomylić malarię z innymi chorobami tropikalnymi, ale także ze zwykłą grypą. Objawy mogą pojawić się nawet kilka miesięcy po naszym powrocie z podróży (choć najczęściej zaczynają się 10-14 dni od zakażenia). Jedynie badanie preparatu krwi pod mikroskopem może dać pewne rozpoznanie.

Jeśli chcesz wiedzieć (jeszcze) więcej

Najbardziej aktualne wytyczne rekomendowanej profilaktyki przeciwmalarycznej znajdziecie na stronie amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom
a o ryzyku występowania malarii w poszczególnych państwach przeczytacie na stronie Światowej Organizacji Zdrowia.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Lepiej się tam nie pchać wcale.
Wiesiek, 6 lutego 2015, 12:40 | odpowiedz
Avatar użytkownika
świetny artykuł Kuba!
zbyhu, 6 lutego 2015, 12:46 | odpowiedz
Zastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
m, 6 lutego 2015, 12:51 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Toniki zawierają chlorochininę. Na przykład taki Schweppes. PS: W końcu m.in. brytyjscy kolonizatorzy pili gin z tonikiem. :D
kefirm, 6 lutego 2015, 12:55 | odpowiedz
mZastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
bo denga to gra i w przeciwienstwie do malarii na nia sie nie umiera, mozna conajwyzej zaksztusic sie klockiem jesli ktos uzywa ich w sposob niezgodny z przeznaczeniem... chyba logiczne!?
aaasss, 6 lutego 2015, 12:59 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Może dlatego,że denga zabija rocznie 6000 osób,a malaria 600000. Co nie znaczy,że denga nie jest groźna.
jasiub, 6 lutego 2015, 12:59 | odpowiedz
Po Lariamie na drugi dzień miałam takie jazdy w głowie (bardzo silne zawroty głowy), że nawet na myśl o braniu ponownie tego chemicznego g... mnie skręca, dobrze więc wiedzieć, że są jeszcze inne lekarstwa, niż super-hiper drogi Malarone. PS Autorze, czy w kolumnie "odporność na lek" wyrażenie "brak" oznacza zerową odporność czy brak informacji na ten temat?
MSC, 6 lutego 2015, 13:01 | odpowiedz
Z Lariamem bym uważał, brałem go 10 lat temu (akurat dawka wypadała na pustnii gdzie mieliśmy mamo wody i duży upał) i powiem szczerze że halucynacje było ostre, w zeszłym roku lekarz stwierdził że lepiej nie używać Lariamu bo działa na ośrodkowy układ nerwowy - zapisał za to Malarone. Zatem POLECAM ZAWSZE skonsultować branie antymalaryków z lekarzem.
Indie_Rulez, 6 lutego 2015, 13:03 | odpowiedz
Caly ten artykul sprowadzilbym do jednego zdania. "Jezeli wybierasz sie kraju malarycznego, koniecznie udaj sie do lekarza, w celu otrzymania profilaktyki" Rozumiem, ze autor chce sie rozprawic z pewnymi stereotypami, ale chyba za bardzo mu nie wyszlo. Pewna czesc ludzi moze stosowac sie do tego jak do porad lekarza. A z lekami na malarie niestety trzeba uwazac, taka prawda. Watrobe ma sie tylko jedna.
piotrek, 6 lutego 2015, 13:05 | odpowiedz
Dziękuję, ale nie, dziękuję. Za bardzo lubię swoją wątrobę i wiem ile firmy farmaceutyczne płacą lekarzom za promowanie swoich produktów.
Em, 6 lutego 2015, 13:06 | odpowiedz
ma ktoś doświadczenia z Malarone Junior? Jedziemy z 3,5 latkiem. Dzięki
ja, 6 lutego 2015, 13:06 | odpowiedz
Avatar użytkownika
@Em, co Ci po wątrobie, jak padnie cała reszta ;-)
jasiub, 6 lutego 2015, 13:10 | odpowiedz
jechać po małym piwie, czy nie jechać. temat rzeka.
Pawel, 6 lutego 2015, 13:11 | odpowiedz
mZastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
Ja również proszę o taki ciekawy artykuł jak ten nt. dengi. A dla autora brawo!
Lestek, 6 lutego 2015, 13:15 | odpowiedz
Ja polecam dokładne planowanie trasy i unikanie rejonów zagrożonych. Szczegółowe mapy zachorowań są dostępne na http://www.map.ox.ac.uk/explore/countries/ Patrząc na mapy warto pamiętać, że są dwie główne formy wirusa i różnią się one stopniem zagrożenia i śmietelności - Plasmodium falciparum wywołuje najcięższą postać malarii, Plasmodium vivax jest mniej groźny.
pjt, 6 lutego 2015, 13:23 | odpowiedz
Brałam Malarone przez 7 tygodni - bez żadnych skutków ubocznych. Komary pogryzły mnie bardzo, siłą rzeczy czasem nie da się ich uniknąć, sprytne są;)i złośliwe:), malarią na szczęście mnie nie zaraziły. Być może przez brane leki, być może nie były nosicielami malarii, aczkolwiek ja wolałam nie ryzykować...
tess, 6 lutego 2015, 13:26 | odpowiedz
mZastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
Denga Wietnam,Tajlandia ,Sri Lanka...moja siostra zachorowała w Tajlandii (nie chodziłą po dżungli tylko ywjazd na plażowanie i zwiedzanie Bangkoku) pierwsza denga nie jest śmiertlena ale druga już tak i teraz już siostra ma koniec z podróżami do Azji . Choroba paskudna tak jak malaria i dużo skutków ubocznych.
martyna, 6 lutego 2015, 13:32 | odpowiedz
Pamiętacie Kingę Choszcz? Zmarła na malarię mózgową. Czy brać i jak brać? Ja mam zasady takie. Oceniam ryzyko. Jadę na 6 miesięcy - nie biorę. Leki antymalaryczne nie są do tego przystosowane. Nie są przebadane w tym kierunku. Jadę na 2 tygodnie - biorę. Jadę do Afryki Środkowej lub Zachodniej biorę, biorę i jeszcze raz biorę. Jadę na 2 tygodnie do Indonezji, to sobie sprawdzam na stronach WHO. Malaria się zmienia. I np. niedawno było: Areas with malaria: Rural areas of Kalimantan (Borneo), Nusa Tenggara Barat (includes the island of Lombok), Sulawesi, and Sumatra. All areas of eastern Indonesia (provinces of Maluku, Maluku Utara, Nusa Tenggara Timur, Papua, and Papua Barat). None in cities of Jakarta, Ubud, or resort areas of Bali and Java. Low transmission in rural areas of Java including Ujung Kulong, Sukalumi, and Pangandaran. Estimated relative risk of malaria for US travelers: Moderate. Drug resistance4: Chloroquine (P. falciparum and P. vivax). Malaria species: P. falciparum 66%, remainder primarily P. vivax. Recommended chemoprophylaxis: Atovaquone-proguanil, doxycycline, or mefloquine. A wątroba da sobie radę. Wystarczy mniej alkoholu :)
Gorgio, 6 lutego 2015, 13:33 | odpowiedz
Bo na denge nie ma leku, w przeciwieństwie do malarii. A lobby farmaceutyczne robi swoje... Na malarię umiera dużo ludzi, bo opieka lekarska w tych krajach jest kiepska i ludzie się nie leczą. Skutki uboczne po lekach anty malarycznych są spore, często większe niż ryzyko.
mZastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
Lola, 6 lutego 2015, 13:34 | odpowiedz
Avatar użytkownika
mZastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
No właśnie a powinno się ten temat poruszyć. Pamiętać należy żeby będąc w rejonach zagrożonych dengą i malarią powstrzymać się od podawania leków rozrzedzających krew. Szczególnie ważne przy wyborze środków przeciwbólowych, które zwykle zażywa się bezrefleksyjnie.
kot@fly, 6 lutego 2015, 13:36 | odpowiedz
Byłam 6lat temu w Kenii przez miesiąc bez antymalaryków. Miałam malarię, a raczej jej początki. Poszłam zbadać krew jak zaczęłam mieć na przemian poczucie zimna-gorąca. Z naszej ekipy najdłużej chorowała osoba, która brała antymalaryki. Nie sądzę jednak żeby z tego można było wyciągnąć wnioski. Gdybym miała jechać ponownie do Afryki, na temat malarii, aby podjąć decyzję dot ew. leków, musiałabym przeczytać dużo, dużo więcej.
Magnoliah, 6 lutego 2015, 13:40 | odpowiedz
Z tego co wiem denga i malaria to bardzo podobne choroby tyle że na malarię istnieją leki a na dengę podobno NIE istnieją. Trzeba ją przechorować - nie ma leczniczych tabletek. Wiem że denga występuje np. w Brazylii na południe od Rio de Janeiro i w Tajlandii np. w Bangkoku
Denga, 6 lutego 2015, 13:40 | odpowiedz
Avatar użytkownika
DengaZ tego co wiem denga i malaria to bardzo podobne choroby tyle że na malarię istnieją leki a na dengę podobno NIE istnieją. Trzeba ją przechorować – nie ma leczniczych tabletek. Wiem że denga występuje np. w Brazylii na południe od Rio de Janeiro i w Tajlandii np. w Bangkoku
Podobne? Jak sraczka i zapalenie płuc. Denga to choroba wirusowa, malaria jest wywołana zakażeniem pasożytniczymi pierwotniakami.
kot@fly, 6 lutego 2015, 13:45 | odpowiedz
pjtJa polecam dokładne planowanie trasy i unikanie rejonów zagrożonych. Szczegółowe mapy zachorowań są dostępne na http://www.map.ox.ac.uk/explore/countries/ Patrząc na mapy warto pamiętać, że są dwie główne formy wirusa i różnią się one stopniem zagrożenia i śmietelności – Plasmodium falciparum wywołuje najcięższą postać malarii, Plasmodium vivax jest mniej groźny.
malaria to nie wirus!!! to pierwotniak, pasożyt krwinek czerwonych i wątroby
lek wet, 6 lutego 2015, 13:57 | odpowiedz
Czy malaria jest spotykana na wyspach w rejonie Karaibów? Konkretnie lecę na St. Marteen. Ktoś był i został użarty przez komary tam? :)
St. Marteen, 6 lutego 2015, 13:58 | odpowiedz
Bral ktos z Was Arechin? Jak wrazenia?
Arkady, 6 lutego 2015, 14:11 | odpowiedz
K.rwa to brać czy nie brać,bo już zgłupiałem, a chlać alko też lubię, więc MEGA szanuję wątrobę :)
Pijak-podróżnik, 6 lutego 2015, 14:13 | odpowiedz
mZastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
Może dlatego, że primo śmiertelność jest dużo mniejsza, a secundo w przeciwieństwie do malarii nie ma prewencji farmakologicznej dengi.
drewman, 6 lutego 2015, 14:17 | odpowiedz
MagnoliahByłam 6lat temu w Kenii przez miesiąc bez antymalaryków. Miałam malarię, a raczej jej początki. Poszłam zbadać krew jak zaczęłam mieć na przemian poczucie zimna-gorąca. Z naszej ekipy najdłużej chorowała osoba, która brała antymalaryki. Nie sądzę jednak żeby z tego można było wyciągnąć wnioski. Gdybym miała jechać ponownie do Afryki, na temat malarii, aby podjąć decyzję dot ew. leków, musiałabym przeczytać dużo, dużo więcej.
Leki przeciwmalaryczne nie zapobiegają samemu zachorowaniu w 100% na malarię, ale zmniejszają częstość ciężkich postaci choroby.
drewman, 6 lutego 2015, 14:19 | odpowiedz
"Podstawą ochrony jest: - noszenie ubrań z długimi rękawami/nogawkami oraz zakrytych butów" Zakładając grubą kurtkę, czapkę i szal ryzyko zachorowania spadnie jeszcze bardziej zwłaszcza, że w tropikalnym klimacie będzie 35 stopni w cieniu. - "niewychodzenie po zmierzchu na zewnątrz" Biorąc pod uwagę, że komary przenoszące malarię aktywne są w nocy, a przenoszące dengę - w ciągu dnia, wskazane jest niewychodzenie na zewnątrz przez 24h na dobę.
tropikano, 6 lutego 2015, 14:22 | odpowiedz
Avatar użytkownika
jama ktoś doświadczenia z Malarone Junior? Jedziemy z 3,5 latkiem. Dzięki
o jakie doswiadczenia Ci chodzi - nie wiem jak teraz ale Junior był niedostepny w PL - trzeba go było sprowadzać - to jest (chyba?) taki sam malarone tylko w mniejszych dawkach - zreszta normalne tabletki też można podawać dzieciom w odpowiednich proporcjach - nie jest to cała piguła - odpowiednio ja się dzieli - osobiście ja jadąc z dziećmi mimo wszystko nie pcham sie w rejony zagrożone - pozdrawiam
kojot_lubin, 6 lutego 2015, 14:33 | odpowiedz
DengaZ tego co wiem denga i malaria to bardzo podobne choroby tyle że na malarię istnieją leki a na dengę podobno NIE istnieją. Trzeba ją przechorować – nie ma leczniczych tabletek. Wiem że denga występuje np. w Brazylii na południe od Rio de Janeiro i w Tajlandii np. w Bangkoku
Denga dość powszechna jest także w Kostaryce. Wiem, bo spędziłem tam trochę czasu i nabawiłem się jej. Było paskudnie, ale jest do przejścia. Mój ŚP znajomy zmarł na malarię, którą zakaził się w Mali, z tego co wiem nie przyjmował żadnych leków prewencyjnych. Ze swoich doświadczeń polecam Arechin (na receptę), jest tani, lecz nie załatwia sprawy na wszystkich obszarach występowania choroby (warto sprawdzić na mapach zagrożenia), powodem są różne odmiany malarii. Trzeba go stosować po powrocie z wyjazdu przez około 4 tygodnie (b. ważne).
Dusza, 6 lutego 2015, 14:45 | odpowiedz
kojot_lubin
jama ktoś doświadczenia z Malarone Junior? Jedziemy z 3,5 latkiem. Dzięki
o jakie doswiadczenia Ci chodzi – nie wiem jak teraz ale Junior był niedostepny w PL – trzeba go było sprowadzać – to jest (chyba?) taki sam malarone tylko w mniejszych dawkach – zreszta normalne tabletki też można podawać dzieciom w odpowiednich proporcjach – nie jest to cała piguła – odpowiednio ja się dzieli – osobiście ja jadąc z dziećmi mimo wszystko nie pcham sie w rejony zagrożone – pozdrawiam
Właśnie chodzi mi o sprowadzanie tabletek, bo nadal nie są one dostępne w Polsce. Przy czym chciałbym to zrobić na własną rękę, a nie przez polską aptekę, bo będzie to trwało miesiącami i zapewne kosztowało krocie. Znalazłem jakąś aptekę w Holandii, która wysyła po przesłaniu recepty (polskiej?) ale chciałbym poznać ewentualne doświadczenia innych. Boję się dzielić tabletki na własną rękę, bo zazwyczaj nie uda się jej równo podzielić. Tym bardziej, że dawka dorosła to 250mg, a junior 62.5mg, więc na 4 równe części ciężko taką tabletkę przekroić.
ja, 6 lutego 2015, 14:53 | odpowiedz
ArkadyBral ktos z Was Arechin? Jak wrazenia?
Arechin to prehistoria. W latach 90-ych go podawano. Potem nie, bo się malaria uodporniła. Może się do niego wraca, ale trzeba sprawdzić.
Gorgio, 6 lutego 2015, 15:01 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Właśnie chodzi mi o sprowadzanie tabletek, bo nadal nie są one dostępne w Polsce. Przy czym chciałbym to zrobić na własną rękę, a nie przez polską aptekę, bo będzie to trwało miesiącami i zapewne kosztowało krocie.Znalazłem jakąś aptekę w Holandii, która wysyła po przesłaniu recepty (polskiej?) ale chciałbym poznać ewentualne doświadczenia innych.Boję się dzielić tabletki na własną rękę, bo zazwyczaj nie uda się jej równo podzielić. Tym bardziej, że dawka dorosła to 250mg, a junior 62.5mg, więc na 4 równe części ciężko taką tabletkę przekroić.
Zgniatasz tabletkę na proszek (np. za pomocą dwóch łyżek) następnie bierzesz linijkę, lub jak wolisz kartę z portfela :), formujesz kreskę i dzielisz na 4.
kot@fly, 6 lutego 2015, 15:04 | odpowiedz
Zgniatasz tabletkę na proszek (np. za pomocą dwóch łyżek) następnie bierzesz linijkę, lub jak wolisz kartę z portfela :), formujesz kreskę i dzielisz na 4. trochę hardcore i brzmi jak podział narkotyków w amerykańskim filmie, wezmę do tego specjalnie jedną 100 USD. ;) A tak poważnie - piszesz z doświadczenia? Jak tabletki są twarde to ciężko je rozgnieść na równy proszek. Na allegro są gilotyny do tabletek ale też nigdy nie używałem. Przy dzieleniu na pół jeszcze pewnie daje radę ale na 4? Chyba jednak ciężko utrafić, aby było równo?
ja, 6 lutego 2015, 15:17 | odpowiedz
kot@fly
Właśnie chodzi mi o sprowadzanie tabletek, bo nadal nie są one dostępne w Polsce. Przy czym chciałbym to zrobić na własną rękę, a nie przez polską aptekę, bo będzie to trwało miesiącami i zapewne kosztowało krocie.Znalazłem jakąś aptekę w Holandii, która wysyła po przesłaniu recepty (polskiej?) ale chciałbym poznać ewentualne doświadczenia innych.Boję się dzielić tabletki na własną rękę, bo zazwyczaj nie uda się jej równo podzielić. Tym bardziej, że dawka dorosła to 250mg, a junior 62.5mg, więc na 4 równe części ciężko taką tabletkę przekroić.
Zgniatasz tabletkę na proszek (np. za pomocą dwóch łyżek) następnie bierzesz linijkę, lub jak wolisz kartę z portfela :), formujesz kreskę i dzielisz na 4.
Niczym jak koks, dzielisz i do nosa :) najlepiej 100 złotówką zwiniętą w rurkę :)
hmm, 6 lutego 2015, 15:24 | odpowiedz
poprawcie błagam "zagranicą" na "za granicą"! (Liczba Polaków, którzy zachorowali na malarię zagranicą jest prawdopodobnie 3 do 6 razy większa.)
Gosia, 6 lutego 2015, 15:42 | odpowiedz
To ze drugie zachorowanie na denge jest smiertelne to mit.
martyna
mZastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
Denga Wietnam,Tajlandia ,Sri Lanka…moja siostra zachorowała w Tajlandii (nie chodziłą po dżungli tylko ywjazd na plażowanie i zwiedzanie Bangkoku) pierwsza denga nie jest śmiertlena ale druga już tak i teraz już siostra ma koniec z podróżami do Azji .Choroba paskudna tak jak malaria i dużo skutków ubocznych.
Śliwa, 6 lutego 2015, 15:42 | odpowiedz
Witam. Posiadam 3 pudełka malarone , oryginalne, kupiłem w aptece ale oczywiście, nie przydały się na podróż, info na priv: slodka.lyzeczka@gmail.com ;-)
mayday_08, 6 lutego 2015, 16:24 | odpowiedz
Pierwszy artykuł pod którym się wywiązała (w komentarzach) jakaś dyskusja a nie hejty na f4f i jak ono upada :D
Podróżnik, 6 lutego 2015, 16:51 | odpowiedz
Avatar użytkownika
PodróżnikPierwszy artykuł pod którym się wywiązała (w komentarzach) jakaś dyskusja a nie hejty na f4f i jak ono upada
Zgadza się, może nie wszystko stracone... ;-)
dusza86, 6 lutego 2015, 17:27 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Zgadza się, może nie wszystko stracone...;-)
dusza86, 6 lutego 2015, 17:41 | odpowiedz
Jak widzę Denga, która jest najczęstszą, choć nie najgroźniejszą, chorobą wirusową przenoszoną przez komary w tropikach, wzbudza wiele zainteresowania. Nie widzę przeszkód by kolejny artykuł był właśnie o tej chorobie :) Tym bardziej, że rocznie na Dengę choruje ok 50-100 milionów osób na całym świecie. Odpowiadając na pytanie - "brak" w tabeli w kolumnie "Odporność na lek" oznacza, że do tej pory zarodźce malarii nie wykształciły jeszcze na dany lek odporności. Jeśli chodzi o Malarone Junior - ten preparat pediatryczny zawiera czterokrotnie mniejszą dawkę obu środków leczniczych: 62.5mg atowaquonu i 25mg proguanilu. U dzieci ważących 11-20 kg stosuje się 1 pediatryczną tabletkę dziennie, ważących 21-30 kg 2 pediatryczne tabletki dziennie, 31-40 kg: 3 pediatryczne tabletki dziennie. Dzieci ważące powyżej 40kg powinny brać takie same dawki Malarone jak dorośli.Jeśli istnieje problem ze sprowadzeniem leku, lekarz może zlecić w aptece sporządzenie preparatu ważonego - rozdrobnienie zwykłej tabletki Malarone, odważenie 1/4 i ponowne uformowanie w postaci tabletek.
Jakub Wroński, 6 lutego 2015, 17:45 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Czyli podobna ilość zgonów co grypa. Wg WHO na powikłania grypowe umiera rocznie 250-500 tysięcy osób (dane z marca 2014).
tupungato, 6 lutego 2015, 19:13 | odpowiedz
Avatar użytkownika
jaZgniatasz tabletkę na proszek (np. za pomocą dwóch łyżek) następnie bierzesz linijkę, lub jak wolisz kartę z portfela :), formujesz kreskę i dzielisz na 4.trochę hardcore i brzmi jak podział narkotyków w amerykańskim filmie, wezmę do tego specjalnie jedną 100 USD. A tak poważnie – piszesz z doświadczenia? Jak tabletki są twarde to ciężko je rozgnieść na równy proszek.Na allegro są gilotyny do tabletek ale też nigdy nie używałem. Przy dzieleniu na pół jeszcze pewnie daje radę ale na 4? Chyba jednak ciężko utrafić, aby było równo?
Do zgniecenia trzeba trochę wprawy, ale nie jest to trudne. Jak się ma dzieci to się człowiek wprawia w czynnościach o których kiedyś nie miał zielonego pojęcia :) Najlepiej się zgniata tabletki jednorodne, niepowlekane, ale i te drugie da się skruszyć na proszek. Kreskę :) dlatego że przy dajmy na to dziesięciu centymetrach łatwo linijką podzielić na 4 odcinki po 2,5cm. Oczywiście kreska musi być równa, ale jak używasz studolarówek to i z równą kreską nie będziesz miał problemu , :P
kot@fly, 6 lutego 2015, 20:32 | odpowiedz
A czemu nikt nie pisze o czikungunii? To paskudztwo panoszy się na terenach bezpiecznych od malarii, a przenoszą ją też komary. Np na granicy Panamy z Kostaryką w Sixaoli, wiszą po stronie Kostaryki wielkie plakaty informujące o objawach czikungunii. Małe o eboli, a o malarii nic, bo jej nie mają. A choroba paskudna, wiem, bo razem z żoną przywieźliśmy ją sobie z Indonezji 3 lata temu. Mega gorączka, wysypka, hospitalizacja w izolatce, a potem zapalenie stawów - wielki ból przez 6-12 m-cy. No ale na niej też firmy farmaceutyczne nie mogą zarobić, bo nie ma lekarstwa ani szczepionki. Tak więc, nie tylko malaria, ale też denga i czikungunia są zagrożeniem. A że tylko są leki na pierwszą, więc sensowną opcją jest po prostu chronić się przed ugryzieniami komarów, bo nie tylko malaria jest zagrożeniem. Dobre ubranie, moskitiery, i dobre środki przeciwkomarowe chronią przed wszystkimi tymi chorobami.
Kieruski.pl, 6 lutego 2015, 21:54 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Kieruski.plDobre ubranie, moskitiery, i dobre środki przeciwkomarowe chronią przed wszystkimi tymi chorobami.
Dobry środki przeciwkomarowe to te w płynie (jak już wspomniano w artykule, z DEET). W krajach Am. Środkowej polecam "Autan"- żółta, plastikowa butelka z czerwoną zakrętką.
dusza86, 6 lutego 2015, 22:47 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Malaria występuje praktycznie tylko na terenach, gdzie jedziemy się m.in. poopalać więc powinna być ogromna informacja o tym, że doksycyklina się nie nadaje. Powoduje wysypkę i brzydkie blizny po nich. Ja z rodziną stosowaliśmy w Wenezueli przez miesiąc i 3 z 5 osób miały problemy, o których lekarz nie ostrzegł. Nadaje się tylko dla żołnierzy bo oni są ciągle w mundurach ;) Jeśli chodzi o repelenty to istnieje taki środek Pyramid - Repel 100 który ma 95% DEET a nie 10 jak nasze offy. Można używać tylko na tkaniny a na skóre słabsza wersja, inaczej ją podrażnia i się łuszczy.
damianssj661, 7 lutego 2015, 1:00 | odpowiedz
dusza86
Kieruski.plDobre ubranie, moskitiery, i dobre środki przeciwkomarowe chronią przed wszystkimi tymi chorobami.
Dobry środki przeciwkomarowe to te w płynie (jak już wspomniano w artykule, z DEET). W krajach Am. Środkowej polecam „Autan”- żółta, plastikowa butelka z czerwoną zakrętką.
AUtan? Słabizna, nawet na polskie komary nie działa. Wszstko co ma powyżej 50% DEET.A najlepiej wojskowe. Oczywiście wysoka zawartość DEET ma konsekwencje. Firm nie podam, google pomoże.
g, 7 lutego 2015, 12:02 | odpowiedz
Przecież to niezwykle proste - jadąc w obszary gdzie malaria faktycznie potrafi zabić dorosłego osobnika (vide: centralna Afryka) łykamy, jadąc w obszary gdzie malarię przechodzi się jak silne przeziębienie (vide: Południowo-Wschodnia Azja), nie łykamy. O dendze się nie mówi, bo po kiego czorta jak nie ma na ta "magicznego" leku w cenie 300 zł za 10 tabletek - nikt nie ma interesu.
Krzychu Dopierała, 8 lutego 2015, 7:05 | odpowiedz
mZastanawia mnie dlaczego o dendze nie mówi się tyle, co o malarii.
Na dengę nie ma żadnego leku, nawet w celu profilaktycznym jak na malarię, więc artykuł o niczym by nie miał sensu :) Prace nad szczepionką są kontynuowane i może za kilka lat już będzie wiadomo coś więcej. Tymczasem pozostaje używać repelenty i ubijać wszystkie komary z prążkowanym odwłokiem jakie widzisz latające w pobliżu ciebie (to są Aedes Aegypti, które właśnie przenoszą m.in. dengę czy żółtą febrę).
jaro, 8 lutego 2015, 8:52 | odpowiedz
Nierzetelny i stronniczy artykuł. Leki dostępne w Polsce mają niską skuteczność, ale za to wysoką cenę. Za to te dostępne w krajach malarycznych mają wysoką skuteczność. wysoka śmiertelność związana z malarią w tych krajach łączy się z niedostępnością leków (kasa). Zdecydowanie nie odważyłabym się stosować antymalaryków profilaktycznie. To nie jest witamina C. Ale to dobrą miskitierą i repelenty warto zainwestować- i to jest prewencja.
Joanna, 8 lutego 2015, 20:27 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Malaria to temat rzeka. Bałam się jak ognia, znałam ludzi, którzy ją przeszli i nie chciałam ryzykować. Dostałam na wyjazd (2.5 mca, Sudan) Malarone. Lekarz zalecał ochronę, ale wg niego tak długi okres przyjmowania był już na granicy rozsądku. Ja bardzo źle zareagowałam na malarone, podobnie jak moja znajoma. Inne osoby nie miały problemu. Malarone przyjmuje się zawsze w takiej samej dawce u dorosłych, niezależnie od wieku, płci i postury. Moją znajomą przez cały okres brania leku bolała głowa, było to nie do wytrzymania. Kilka godzin dziennie objawów migrenowych, i tak codziennie. U mnie - codzienne koszmary, lęki, bezsenność, potem ospałość. Następnie myśli samobójcze, depresja i psychiatra po powrocie. Owszem, to wszystko, jak i dziesiątki innych objawów są opisane w ulotce, Mdłości czy ból głowy są w tym wszystkim wręcz przyjemne, jeśli porówna się to depresji. Psychiatra, który później mnie leczył, Malarone już dobrze znał jak powód zgłaszania się ludzi na leczenie. I oczywiście, każdy człowiek przyjmując każdy lek może zareagować skrajnie różnie, niemniej ostrzegam przed bezkrytycznym wierzeniem w to, że te leki są bezpieczne przy długim stosowaniu, bo nie są to witaminki, a do tego nie tylko wątrobę wykańczają, ale mają naprawdę poważne i niemożliwe do uniknięcia skutki uboczne.
Essi, 6 marca 2016, 18:32 | odpowiedz
porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »